ROZDZIAŁ 113: Matka natura i miłość…

Otworzył drzwi i wpuścił przed sobą, do środka zadowoloną Natalię.

– Cześć – już w progu, przywitał się z Luisą.

– Witaj… cie – ruda piękność podniosła głowę i zająknęła się, wbijając zaskoczony wzrok w małą towarzyszkę Paddyego – Ty pewnie jesteś Natalia? Jestem Luisa – szybko wyszła zza kontuaru i wyciągnęła rękę do dziewczynki.

Mała przywitała się grzecznie, a następnie spojrzała na Paddyego.

– Mogę iść do mamy?

Mężczyzna uśmiechnął się do dziewczynki i objął Ją ramieniem, przenosząc jednocześnie pytający wzrok na Luisę.

– Oczywiście, że możesz. Jest sama.

Oboje przez moment przyglądali się zmierzającej do gabinetu dziewczynce.

– Rety, jaka Ona do Ciebie podobna – rzuciła recepcjonistka, opierając się łokciem o kontuar – Nie wyparłbyś się jej. Te oczy i uśmiech, mała kopia po prostu. Ukochana córeczka tatusia.

Paddy, przez moment wpatrywał się, z nieodgadnionym wyrazem twarzy w uśmiechającą się do niego, dziewczynę. Zaniemówił z wrażenia.
Po chwili jednak zreflektował się i rozciągnął usta.

– Dzięki, to miłe – odparł, z lekkim zakłopotaniem, po czym zaczął przeszukiwać swoje kieszenie – Chyba zostawiłem telefon w aucie, przepraszam Cię na moment – rzucił i odwrócił się do drzwi.

– Spoko, nie gniewam się – odparła dziewczyna i odprowadziła go wzrokiem. Wróciła do swojej pracy dopiero, gdy zupełnie straciła go z zasięgu swojego wzroku.

Zatrzymał się tuż za drzwiami i oglądając się jednocześnie za siebie, czy aby Luisa nie obserwuje go przez okno, nabrał powietrza w płuca i głośno wypuścił je z powrotem. Czuł się dziwnie. Pierwszy raz nie czuł złości i po raz pierwszy nie zdementował pomyłki na temat Natalii. Do tej pory zawsze tłumaczył, ludziom, że Natalia nie jest jego córką. Denerwowały go twierdzenia i porównania. Dziś pierwszy raz pomyślał o tym w inny sposób. Słowa Luisy i jej pochwały, tak bardzo przypadły mu do gustu, że nie mógł oprzeć się pokusie. Teraz czuł lekkie wyrzuty sumienia, ale mimo wszystko nadal rozpierała go dziwna, nieznana mu dotąd radość. 

– Podobna… – szepnął do siebie i szalona myśl zaczęła kiełkować w jego głowę. A czemu nie miałaby być uznawana za jego córkę, przez obcych ludzi. Przecież nic złego by nie robił, po prostu nie tłumaczyłby i nie prostował pomyłki. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej mu się ten pomysł podobał. 

– Dwie córeczki… – szepnął znowu do siebie, wkładając ręce w kieszenie kurtki. Podniósł głowę w górę i spojrzał w gwiazdy modląc się, by jego przypuszczenia i jednocześnie największe marzenie się spełniło.

Po chwili prawie biegiem ruszył do samochodu. Zapalił silnik i odjechał.

………….

Przez chwilę stał bez ruchu i patrzył przed siebie. Odrętwiały, wściekły, zrozpaczony…. Przez moment nie czuł nic… Jakby umarł… Jego serce przestało pompować krew, która bez wspomagania, wolno spływała po ściankach tętnic i żył zostawiając po sobie zimną pustkę. Przestał też oddychać, nie było mu to potrzebne. Nie miał ochoty rozchylić ust, by zaczerpnąć kolejną porcję powietrza. Nie miał po co, ani dla kogo… Ostatkiem sił próbował wmusić w swój odrętwiały system mózgowy, informację o koszmarnym śnie. 

– O Boże! Emma… – usłyszał gdzieś z boku głos Ellen.
Zdziwienie w głosie kobiety, położyło kres próbom zamiany realnego obrazu w senną marę. Dotarło do niego że to, co widzi jest cholerną, bezwzględną rzeczywistością… Jego rzeczywistością…
W tym samym momencie jego dłonie zaczęły zwijać się w pięści. Serce pobudzone zwiększającą się ilością adrenaliny, ruszyło do pracy ze zdwojoną mocą, a usta otworzyły się i bez jego świadomości zaczerpneły spory haust powietrza.

W jednej chwili, rycząc jak lew, dopadł do tańczącej pary i brutalnie szarpnął ludźmi, zmuszając ich do rozłączenia swoich splecionych ciał.

– Co?! Do cholery! – usłyszał od oburzonego mężczyzny i zaraz po tym został przez niego odepchnięty – Odpierdol się, Ona jest moja! – usłyszał jeszcze i od razu, jak na rozkaz, pięść Jima uniosła się w górę, przebijając gęste powietrze. Zatrzymała się dopiero, gdy dotarła do czegoś twardego, a On sam usłyszał jęk mężczyzny. Sam także skrzywił się i syknął, czując nagły ostry ból swojej dłoni, ale jednocześnie, z dziką satysfakcją patrzył, jak facet zatacza się i zawiesza na barze.

– Co robisz?! – Emma ocknęła się z szoku i z impetem uderzyła w Jima – Jak śmiesz! To mój kumpel!

Odwrócił się w mgnieniu oka i ryknął jej w twarz:

– Kto?!!!

– Przyjaciel! – poprawiła się brunetka, wpatrując się z bezczelnym uśmiechem w jego, powiększone ze złości źrenice.

Wyprowadzony z równowagi mężczyzna, dysząc ciężko, przysunął się do dziewczyny tak blisko, że wyczuł swój własny przerywany oddech, odbijający się od twarzy rozmówczyni. Miał ochotę wykrzyczeć jej, co myśli o niej i jej przyjaźniach, ale ostatkiem rozsądku powstrzymał się przed wrzuceniem z siebie tego, co miał w głowie.

– Idziesz ze mną! – ścisnął jej nadgarstek i z impetem pociągnął za sobą. Dziewczyna jednak szybko się wyrwała.

– Odpierdol się! – krzyknęła i chwiejnym krokiem podeszła do zbierającego się pod barwą ladą, towarzysza.

Jimmy zacisnął zęby z taką mocą, że poczuł ból w szczękach. Niewiele myśląc zbliżył się do dziewczyny i szarpnął nią, odsuwając od mężczyzny.

– Hej, jak Ty traktujesz kobiety! – oburzył się barman.

– Tak, jak mi się podoba! – ryknął Jimmy, wbijając w niego wzrok, który zabijał – A Tobie nic do tego, więc nie wtrącaj się, dobrze radzę!

– To mój bar! – oznajmił mężczyzna.

– A to moja kobieta! – wskazał palcem Emmę, która próbowała pozbierać z ziemi swojego tancerza.

– A to przepraszam – odparł barman i nieudolnie próbował ukryć drwiący uśmiech. W milczeniu zacząć nalewać piwo, które po chwili postawił przed wściekłym Jimem – Na koszt firmy – wtrącił – I jeszcze dobra rada: albo kup mocniejszą smycz, albo wymień kobietę, bo ta…

Rozjuszony mężczyzna nie czekał aż barman skończy. Wsunął ręce przez bar, złapał mężczyznę za koszulę i przyciągnął do siebie.

– Powiedz jeszcze słowo, a będziesz w puszkę pod kościołem zbierał na chirurga plastycznego! – syknął.

– No dobra, dobra – wystraszony mężczyzna wyszarpnął koszulę z rąk Jima – To zabieraj Ją stąd – kiwnął na Emmę, pochylającą się nad półprzytomnym facetem.

Jimmy przeniósł spojrzenie i skrzywił się. Zaraz potem szarpnął brunetkę ponownie i nie zwracając uwagi na Ellen i Petera, stojących w bezruchu z powodu szoku, pociągnął ją za sobą do wyjścia. Czuł wściekłość i wstyd.

Nie zwracając uwagi na krzyk dziewczyny wyciągnął Ją do holu. Tam jednak oddało jej się wyrwać rękę z jego uścisku.

– Co Ty, do cholery, wyprawiasz?! – krzyknął,  przyciskając Ją szybko do ściany.

– To, co chcę! – wyszczerzyła przesadnie zęby, w sztucznym uśmiechu – Jestem wolnym człowiekiem.

– I dlatego robisz z siebie dziwkę?! – syknął, nie przebierając w słowach.

Oczy Em zwęziły się nagle i utworzyły małe szparki , przez które błyszczała tylko czerń jej źrenic.

– Widać lubię powroty do korzeni – syknęła, odpychając go od siebie – I powiem więcej… Dobrze się bawię! – po czym szybko się poprawiła – To znaczy bawiłam, dopóki nie zobaczyłam tutaj Twojej parszywej gęby!

Kipiąc z wściekłości, ponownie próbował sięgnąć dłonią, do jej ręki, ale jego palce zacisnęły tylko powietrze. Emma mimo upojenia, była szybsza. Zdążyła unieść ramię w górę.

– Wypierdalaj, rozumiesz?! – warknęła – Nie chcę Cię znać! – teraz to Ona przysunęła twarz do jego nosa – Chcę zapomnieć, że istniejesz! – syknęła – Jesteś moim kolejnym koszmarem Kelly, takim samym, jak Thomas i cała reszta, albo jeszcze gorszym, bo fałszywym do pieprzonego bólu.

Jim zbladł jeszcze bardziej. Przez chwilę, w milczeniu, wpatrywał się w twarz pijanej, chwiejącej się kobiety. Jej słowa uderzyły w niego z ogromną siłą. Coraz silniejszy ból w klatce piersiowej, przytykał mu oddech, a oczy w jednym momencie zrobiły się mętne, jakby martwe. Porównanie Emmy, zabolało… Bardzo…

Spojrzał na nią z wyrzutem. Stała naprzeciwko i uśmiechała się z satysfakcją. Dopiero teraz dojrzał na jej twarzy rozmazany, najprawdopodobniej od płaczu makijaż oraz rozbiegane, od ilości wypitego alkoholu, ale przeraźliwie smutne oczy. 

W tym momencie dotarło do niego, że obecne zachowanie dziewczyny, jej buńczuczność i agresja, to tylko pozory. Przypomniał sobie ostatnie słowa Oli „Ona nie jest sobą”. Domyślił się, że to, co widzi, to tylko pozory, służące będące przykrywką dla prawdziwych uczuć. Znowu zamknęła się w swojej skorupie i walczy całym światem, udając kogoś, kim nie jest. W jednej chwili przestał czuć złość, zastąpiły ją ponowne wyrzuty sumienia.

– Jim, lepiej stąd wyjdźmy – usłyszał nagle za plecami, głos Petera – Nie damy rady im wszystkim – jego uniesiony kciuk wskazywał salę.

Mężczyzna odchylił głowę i zerknął w głąb pomieszczenia. Kilkoro mężczyzn, wśród których rozpoznał faceta, z którym tańczyła Emma, stało na środku i wpatrywało się w nich ze złowrogim wyrazem twarzy.
Niewiele myśląc, złapał pijaną dziewczynę w pasie i przycisnął do siebie.

– Wychodzimy stąd, księżniczko, a Ty z nami, czy tego chcesz, czy nie! – warknął do jej ucha i odwrócił ją do wyjścia.

…………

Musiał wiedzieć teraz… Dziś…  Nie chciał niepotrzebnie marzyć.

Spojrzał jeszcze raz na pudełeczko, z którego maleńki bobas, uśmiechał się do niego, najpiękniejszym bezzębnym uśmiechem, jaki widział w życiu. Mimowolnie rozciągłości też swoje usta i zaraz po tym zacisnął mocno powieki. Boże… jak On o tym marzył…

Na samą myśl, jego serce raptowanie przyspieszało swoją pracę, a w piersiach czuł dziwne łaskotki.
Nie wiedział, jak zareaguje Ola, gdy pokaże jej ten test, ale nie zastanawiał się nad tym zbytnio. Bardziej przerażał go fakt, że wynik może okazać się negatywny.

…………

Siedział cichutko, w kącie pokoju, który rozjaśniła tylko niewielka lampka, stojącą obok materaca. Bez słowa i prawie nie mrugając powiekami, wpatrywał się w leżącą nieruchomo postać. Co jakiś czas po jego policzkach spływały w dół pojedyncze krople żalu i wściekłości. Nie czuł niczego, poza dławiącym go i rozszarpującym na kawałki, bólem. Nie był to jednak fizyczny ból. Z takim by sobie poradził. Bolała go dusza…
Westchnął cicho i beszelestnie podniósł się z podłogi. Stanął w oknie i zaczął wpatrywać się w ciemność nocy.

– Jak mogłem zrobić jej coś tak podłego? – popatrzył w niebo – Dlaczego do tego dopuściłeś? Dlaczego wciąż pozwalasz Ją krzywdzić? Niemożliwe, że jesteś aż tak okrutny… Czym sobie zasłużyła…

Przeniósł wzrok na śpiącą Emmę.

– Moja śliczna… –  jego myśli wróciły do nędznego baru. Znowu widział Ją w ramionach tamtego faceta… I wściekłość zaczęła ogarniać jego umysł. Przez cały dzień oczami wyobraźni widział Ją zalewającą się łzami, ukrytą gdzieś przed zasięgiem jego wzroku. Tymczasem Ona… Nawet nie chciał myśleć… Wydmuchał ze świstem powietrze z płuc i potarł twarz dłońmi – Kim Ty jesteś? – znowu z jego ust padło pytanie bez odpowiedzi.

Ledwo dowlekli Ją z Peterem do domu. Straciła siły i już w połowie drogi zaniemogła, więc nieśli Ją na zmianę. Zanim jednak straciła świadomość, zdążyła wykrzyczeć Jimowi w oczy najgorsze obelgi, jakie słyszał w życiu. Przełykał każde jej słowo w milczeniu, uważając je za swoją karę, ale jednego nie mógł przeżyć do tej pory. Porównania z Thomasem.

– On był najgorszym bydlakiem, ale Ty nie jesteś lepszy! – wrzeszczała na całe gardło.

Po tych słowach nie wytrzymał i doskoczył do niej, łapiąc ciasno za ramiona.

– Nie porównuj mnie z nim! Nigdy nie zrobiłbym Ci czegoś takiego!

Odepchnęła go i szyderczo zaśmiała mu się w twarz.

– Nie? A czym Ty się od niego różnisz? – jej drwina, wbijała się głęboko w jego mózg, tworząc w nim huragan – Zaufałam Ci, tak jak jemu, bo tak, jak On obiecywałeś mi dozgonną miłość i tak jak On dałeś mi namiastkę szczęścia, a potem tak samo jak On, zniszczyłeś to i zdeptałeś w ciągu jednej chwili! – krzyczała, zginając się prawie w pół.

Ellen kilka razy próbowała Ją ucieszyć, ale w końcu i jej się oberwało.

– Bronisz go?! – zostawiła Jima w spokoju i przeniosła swoją złość na przyjaciółkę – Robisz to z zemsty, cieszysz się, że mi dowalił, prawda?!

– Emma, proszę uspokój się – Ellen starała się łagodnie powstrzymać dziewczynę przed kolejnymi wrzaskami.

– Właśnie, że się nie uspokoję i będę wrzeszczała, bo taką mam ochotę! Nienawidzę go, rozumiesz?! Wykorzystał mnie i osłabił czujność, pięknymi słowami! Jaka Ja jestem głupia! Znowu złapałam się na cholerną miłość, jak pazerna ryba na robaka! – zaczęła machać rękoma przed oczami przyjaciółki – Nie widzisz tego?! Ellen nie udawaj! My zawsze takie będziemy! Łapczywe i zachłanne na słowa, których brakowało nam w sierocińcu – krzyczała, dławiąc się łzami – Na to mnie nabrał! Na miłość i szczęście! – prychnęła.

Jimmy milczał. Co chwilę tylko kręcił głową i przełykał ślinę, by nawilżyć zaciskające się, coraz bardziej gardło. Co jakiś czas Peter idący z boku, poklepywał go po ramieniu, próbując podnieść na duchu. Niestety nie pomagało. Słowa Em, były jak sztylety. Wbijały się głęboko w serce i umysł mężczyzn, wywołując palący ból.

– Ellen, nie mów mi, że to nieprawda! – krzyczała dalej Emma – Powtórzyłam historię, mimo iż obiecywałam sobie więcej tego nie robić! Najpierw Thomas teraz On! – wysunęła rękę i wbiła palec w pierś Jima, nie patrząc w ogóle na niego – Kochałam Thomasa, zaufałam mu, poświęciłam nawet naszą przyjaźń, bo chciałam mieć lepsze życie! Tak bardzo pragnęłam być kochana i szanowna, chciałam być komuś potrzebna… No to byłam.! Miałam, co chciałam, zarobił kupę kasy, robiąc ze mnie dziwkę!!! Gdy udało mi się stanąć na nogi, musiał zjawić się On! – odwróciła się i utkwiła wściekły wzrok w Jimmym – Powiedz mi, po co tak przyłaziłeś do mnie i skomlałeś, jak pies pod drzwiami? – wybałuszyła oczy i zacisnęła dłonie w pięści – No po co!!!

Potrząsnął nią mocno, tracąc po raz kolejny cierpliwość. Czuł mdłości i nienawiść do siebie, prawie taką samą jak Emma, brzydził się tym, że oddycha.

– Bo Cię kocham!!! – wrzasnął na całe gardło i wtedy… napluła mu w twarz…

– Udław się swoją miłością! – wycedziła przez zęby, przełykając łzy – Brzydzę się nią….

Spojrzał na śpiącą Emmę raz jeszcze i z powrotem zajął miejsce w kącie poddasza. Siedział tu, pilnował jej i doglądał, ale wiedział, że Ją stracił… Zniknie z jego życia, jak tylko się obudzi.

A miało być pięknie… Mieli zacząć nowe życie… Wspólne… Ten wyjazd, miał być początkiem czegoś cudownego…

– James Victor Kelly, jesteś największym kretynem wśród wszystkich kretynów – ukrył twarz w dłoniach.

Głowa pękała mu od nadmiaru wrażeń i myśli, ale nadal nic nie rozumiał. Nie był w stanie poukładać tej doby w jedną logiczną całość…
Musiał z kimś porozmawiać, bo czuł, że wariuje. Wyjął telefon i zorientował się do kogo dzwoni dopiero, gdy usłyszał głos.

– Patrick? – zapytał lekko zdziwiony.

– No chyba tak, skoro do mnie dzwonisz, to kto miał odebrać? – nieświadomy, problemów brata chłopak, zaśmiał się do słuchawki.

– No tak… – Jim podrapał się po głowie.

– Jak tam wyjazd? Miłość kwitnie?
Cisza w telefonie dała Paddyemu do zrozumienia, że chyba nie jest tak kolorowo – Jimmy?

– Spierdoliłem to Pad – zduszony głos Jima, zaniepokoił go. Włączył kierunkowskaz i zatrzymał auto na poboczu.

– Co się stało?

– Sam nie wiem. I… chyba nie chcę tego wyjaśniać – na moment zapadła cisza, jeden i drugi nic nie mówił – Właściwie… to nie wiem, po co dzwonię – odezwał się po chwili – Przekaż Oli, że Em się znalazła, jest cała i zdrowa. Cześć…

– Jimmy! – krzyknął Pad.

– No?

– Nie wiem, co się tam stało, ale pamiętaj, że na ziemi są dwie rzeczy, z którymi nie warto walczyć: matka natura i miłość. One są najmocniejsze, zwyciężą wszystko, choćbyśmy nie wiem jak, im przeszkadzali – na uwadze miał, nie tylko problemy brata.

– Ty i te Twoje umoralniające teksty – burknął Jimmy – Łatwo jest prawić kazania, gdy masz przy boku swoje szczęście.

– Pamiętaj, że całkiem niedawno Ja stałem na skraju – odparł Paddy – Wiem, co to znaczy. Nie współczuję Ci i nie daję rad, bo wiem, że sobie poradzisz. Tylko nie odpuszczaj, choć teraz jest ciężko. Walcz, bo warto.

– Na razie – Jimmy rozłączył się szybko, ale jeszcze długo myślał nad słowami brata.

……….

Przez moment próbowała nawilżyć językiem usta i gardło, by móc przełknąć ślinę. Dopiero potem otworzyła oczy i zobaczyła drewniany skośny sufit, a właściwie chyba ściany. Westchnęła cicho, gdyż zmuszenie umysłu do pracy, wydało jej się w tym momencie zbyt trudne.

Po dłuższej chwili, gdy jej świadomość rozbudziła się nieco bardziej, przypomniała sobie plażę i późniejszą wizytę w barze.

– Rety, gdzie Ja jestem? – wyszeptała z przerażeniem, ale odważnie uniosła się na łokciach i pierwsze, co zobaczyła to Jim. Zaraz po tym, jak przez mgłę zobaczyła jego rozwścieczone oczy i krzyk.

Usiadła raptownie. On tam był? W tamtym barze… Widział Ją… Taką… Poczuła mdłości na samą myśl, że odkryła przed nim swoje największe słabości. Wstyd zaczął obezwładniać jej umysł. Odruchowo utkwiła przerażony wzrok w mężczyźnie.

Siedział bez ruchu, ze zwieszoną głową. Jego ręce bezwładnie opadały wzdłóż ciała. Spał…
Pierwsza myśl, jaka pojawiła się w głowie dziewczyny, to ucieczka. Jak najszybciej, byle dalej od niego i jego pytań.

Chwilę później dotarło do niej, że przecież wcale nie musi niczego wyjaśniać. Już nie jest biedną, przerażoną małolatą, bez grosza. Teraz jest samowystarczalną, dumną kobietą, która robi, co chce i nie musi bać się nikogo. Jego też…

Ponownie obrzuciła go wzrokiem. Tym razem jednak kryła się w nim wyuczona przez lata pogarda, dla całej męskiej płci. Nie pozwoli sobą dyrygować, nie da sobie nic wmówić. Będzie głucha, na jakiekolwiek tłumaczenia i oskarżenia. Wstanie, ubierze się, spakuje i wyjedzie, zostawiając tę całą bajkę za sobą. Wróci do siebie, do swojego popapranego życia…

Tylko dlaczego, nagle zrobiło jej się tak bardzo przykro? Dlaczego dławiło ją coś w gardle i utrudniało swobodny przepływ powietrza?

Utkwiła spojrzenie w śpiącym Jimie. W tej chwili wydał jej się bezbronny i niewinny, jak małe dziecko. Jej myśli nagle zmieniły kierunek. Teraz krążyły wokół przyszłości. Samotnej przyszłości… i nagle poczuła tęsknotę za tym, co jeszcze wczoraj wydawało jej się przyszłym, realnym życiem. Szczęściem, które skończyło się, zanim zdążyło się dobrze zacząć.

===============

 

12 myśli na temat “ROZDZIAŁ 113: Matka natura i miłość…

  1. wkurzyła mnie Emma, naprawdę, Jim ma niewyparzony jęzor, ale do cholery stara sie a ona co? idzie sobie do innych, sama robi z siebie dziwkę, nikt inny tylko ona
    Paddy wow..
    a Natalia jest podobna do niego bo jej jego córką a nie do Johna(którego nawet nie poznaliśmy w tym opowiadaniu) hehe

    Polubienie

    1. No niestety, świat Emmy nie wygląda tak, jak wszystkich innych i pewnie z tego powodu sama na siebie się wkurza.
      Aniu poznaliśmy Johna na początku. W kilku rozdziałach był. On pierwszy wita Olę po powrocie do Angelo, jeszcze przed Paddym.
      Dzięki

      Polubienie

  2. Właśnie! Śmieją się, że Joelle widmo, a tu John widmo. Ale przecież on się chyba spotkał z Ola w opowiadaniu, prawda? Czy mi się miesza? Jimmy się nie popisał, ale imponuje mi tym, że pamięta słowa Oli o Emmie. Jazdy ma jakieś swoje problemy. Jimmy z Emma, Emma ze sobą, Paddy z Johnem, Ola z Natalia, Luisa z Paddym. No każdy coś. Mniej bardziej lub w przypadku Luisa same domysły kto to ten Paddy. Emma przegięla tymi obelgami i pluciem w twarz, ale jak mówiła Ola, ona nie była sobą. Widocznie tak ma, że się zmienia jak tylko ma jakiś większy problem. Skorupa. Inna Emma. Ech… Paddy super zrobił z tym testem. Ale jestem ciekawa. No niesamowite, że Natalia się okaże córka Paddyego, to by było nieźle. Ola się wkurzy,ze ja wykorzystał i to zachwieje ich relacje. Ale potem jednak będą razem i będzie wszystko ok, bo Ola z Johnem juz na pewno nie. Teraz jeszcze kazesz nam czekać, a ja ostatnio juz wszędzie na bieżąco.

    Polubienie

    1. Oluś wiem, że bardzo chcecie tego Johna, ale On mi nie po drodze na razie. Zepsułby mój ogólny plan opowiadania. Z Olą spotkał się w kilku początkowych rozdziałach był wtedy u Angelo. Paddy wtedy robił wojny, bo myślał, że Ola do niego wróciła. Wróci na moment za trochę.
      Żeby opowiadanie się kręcił jazdy być muszą, wątki zaczynają się zawijać i zakręcać, jedno się wyjaśnia a drugie plącze. Niestety taka kolej rzeczy. Gdybym pisała, że wszystko jest idealnie, wszyscy się kochają, a życie to pasmo szczęścia i miłości, skończyłabym już po drugim rozdziale, a Wy nie miałybyście na co czekać.
      Emma faktycznie przegięła, ale u mnie nic nie dzieje się bez powodu. Na końcu tej części powinno pojawić się cdn (ciąg dalszy nastąpi)
      Czy ją córką okaże się Natalia zobaczymy. Ze wszystkich zainteresowanych tylko Ja, Ola i Paddy są pewni czyja jest Natalia hehe.
      Niestety nie jestem w stanie wrzucać codziennie kolejnych części. Z resztą Ty doskonale wiesz, jak to działa.
      Następna w niedzielę.
      Dzięki

      Polubienie

  3. Współczuję Jimmowi bo stwierdzam że Emma ma nie równo pod sufitem.Wszystko można zrozumieć brak dzieciństwa , prostytucja ale to co ona wyprawia to już przesada.Jimm przełóż przez kolano i trzy szybkie na pupę.A mam nadzieję że Olka jest w ciąży…fajnie by było i ciekawie

    Polubienie

    1. Myślę, że gdyby Jim przełożył Ją przez kolano Ona w następstwie tego wydrapałaby mu oczy, nie zważając na miłość hehe. Chyba któreś z nich musi odpuścić, wtedy dojdą do porozumienia. Szczera rozmowa by się przydała, ale takie emocje nimi targają, że to się chyba nie uda.
      W sprawie Oli… Hmmm… Zobaczymy co test pokaże o ile Paddy go jej odda.
      Dzięki wielkie.

      Polubienie

  4. Olka to się chyba wścieknie za ten test 🙂 dwie córeczki ale mu się marzy 🙂 ciekawe co na to Olka jak się dowie co on knuje ale On mądry On nie kłamie On tylko nie tłumaczy, że Natalka nie jest jego i tu go troszeczkę rozumiem bo po co ma się od razu przyznawać przed ludźmi, że ona nie jego…chociaż ja to wierzę, że jego i nawet Johna pod uwagę nie biorę 🙂
    Nie wiem czemu do Luisy to mi bardziej Lusia pasuje i jak czytam to od razu Lusia 🙂
    Więc co do Lusi 🙂 ona to ma chrapkę chyba na Padzika niech go Olka lepiej pilnuje bo jak Lusia się dowie, że dziecko nie jego to może będzie próbowała go odbić a do tego bez ślubu…to prawie jak kawaler. Nie znamy jej dokładnie a jak się okaże kobietą bez skrupułów to niech Olka ma się na baczności…przydałoby się jej żeby jakaś się koło Padzika zakręciła bo jak na razie to tylko on zazdrosny a z chęcią bym poczytała jak się jakaś koło niego kręci a Olka się wije z zazdrości 🙂
    Co do Jimma i Emmy to jakaś masakra!!
    I on winny i ona winna. Jimmy święty nie jest ale Emma też nie. Jimmy sobie sam z nią nie poradzi choćby nie wiem jak się starał. Ona naprawdę potrzebuje pomocy i to bardzo szybko bo może być jeszcze gorzej. Za bardzo to w niej wszystko siedzi i to nie jest wcale dziwne patrząc na to co przeżyła, nie wiem czy któraś z nas by się podniosła po takim czymś. Wszyscy na Fb bronią Jimma i ja też tak na początku myślałam fakt, że Emma przesadziła i za to ją potępiam ale próbowałam postawić się w jej sytuacji i ja bym chyba bez pomocy specjalisty się nie podniosła. Przecież to co ona przeżyła to był koszmar. Wyślij ją do lekarza i to szybko!!
    Jimmy nagadał jej po pijaku a teraz ona mu wygarnęła i też po pijaku…on jej złamał serce a ona jemu…są siebie warci 🙂 Tylko błagam niech on jej na kolanach nie przeprasza bo i on winny i ona winna i on powinien przeprosić i ona powinna przeprosić…jak on padnie na kolana to niech ona też pada 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. No właśnie nikt do tej pory nie wspomniał o fantastycznym pomyślę Paddyego. Emma i Jimmy skupili na sobie całą uwagę czytelników hehe.
      A nasz kochany Paddy Brnie w to czego obawiała się Ola. Chcę orzywłaszczyć sobie córkę Johna i robić za jej tatusia. Czyż Ola nie miała racji? Na razie przed obcymi, ale znasz przysłowie dać palec to chce całą rękę?
      Możesz mówić Lusia mnie nie przeszkadza. Ona jest mi do czegoś potrzebna, ale na razie nie zdradzę do czego. Być może dla wywołania zazdrości, ale… Zobaczymy hehe
      Jim i Emma… Heh… Ciężki temat. Na grupie wywołał małą burzę haha I o to właśnie chodziło. Kocham takie burze z tornadami.
      No cóż masz rację, Oboje są winni. Oboje pijani i oboje wykrzyczeli swoje racje. Ja nie uważam, że Emma zrobiła dobrze, potępia jej zachowanie tak jak Ty i cała reszta, ale staram się zrozumieć powody takiego zachowania. Jim tę wojnę wywołał bo mu nie pozwoliła sobie pomóc i trzymać za rękę. Chciała być samodzielna, pokazać mu, że sobie poradzi, nie chciała źle, a On uniósł się dumą, napił, a potem próbował na niej odegrać wyciągając najcięższe działo. To działo uderzyło w nią z taką siła, że nie była w stanie udźwignąć tego ciężaru. Uciekła w zapomnienie, by uratować siebie. Masz rację takie choroby powinno się leczyć, ale na razie nikt o tym nie wspominał.
      Kolejny rozdział także będzie burzliwy, choć w trochę inny sposób. Nie martw się o kolana, myślę że Jim dał radę zachować swoją godność, prawdę mówiąc ciekawi mnie jak o sądzono zostanie to, co zrobiłam.
      Dzięki za komentarz i dyskusję na fb

      Polubienie

  5. Witaj…
    Wiem, znowu mnie nie było…
    Jejku Paddy i test ciążowy, chyba nie chciałabym czegoś takiego otrzymać od swojego ukochanego. Wolałabym kupić go sama i poprosić faceta, aby poczekał ze mną na wynik…
    Mam nadzieję, że nie wplączesz żadnej śmiertelnej choroby… ?

    Jimmy i Emma, co to się porobiło. Takie huśtawki chyba by mnie zabiły 😀 Że oni się jeszcze nie pozabijali! Trochę nie rozumiem zachowania Emmy, no ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc… Ciekawa jestem, co jeszcze wymyśliłaś. Uwielbiam Irlandię, mimo czasami paskudnej pogody i tak ma swój niepowtarzalny klimat. Można podumać itd. Natura wynagradza wszystko, ale zależy kto, co lubi 😉 Może również pozytywnie wpłynie na Emmę?

    Pozdrawiam
    -n.n.

    Polubienie

    1. No troszkę Cię nie było, ale cieszę się, że wpadasz jeszcze.
      Troszkę zakręciłam światem naszych bohaterów, choć chyba robię tak od początku. Nie nudzą się przynajmniej hehe
      Może to dziwne, ale Paddy pierwszy pomyślał o takiej możliwości. Ciekawe dlaczego Olka nie bieżąco tej ewentualności pod uwagę. Kupił test, bo szybko chce potwierdzenia czy jego marzenia się spełnią. Nie powiem na razie czy to marzenie jest realne, niech chłopak się chwilkę pocieszy hehe
      Jim i Emma… Hmmm… Jak to któreś z nich powiedziało… A miało być tak pięknie. Cudowna Irlandia, klify itp Co z tego, jak tyle złych rzeczy robią sobie nawzajem. Ktoś powiedział niedawno mądrą rzecz – Reakcja rodzi reakcję. Gdyby Jim trzymał język za zębami, nie byłoby afery, a z drugiej strony, gdyby Em dała mu odczuć, że jest dla niej ważny i pozwoliła mu trzymać się za rękę, nie byłby wściekły i z pewnością nie upiłby się. I kto tu jest bardziej winny?
      Dziękuję za komentarz.
      Jeśli masz ochotę, zapraszam na grupę Fb o takiej samej nazwie, jak blog.

      Polubienie

Dodaj komentarz