Rozdział 45: Mydlane nadzieje.

Witam!

Najmocniej przepraszam wszystkich moich czytelników za tak długą przerwę.

Nie zapomniałam o Was, ani o moich bohaterach i opowiadaniu tylko z przyczyn zawodowych nie byłam w stanie znaleźć chwili na dokończenie rozdziału. 

Obiecuję poprawę. 

————————————————————————–

– Boisz się ze mną jechać? – zapytał Jimmy unosząc lewą brew trochę wyżej niż prawą – Obiecuję, że będę grzeczny – dodał, robiąc przy tym niewinną minę. Stał na progu salonu, opierając się niedbale o ścianę i od kilku minut próbował namówić siedzącą na kanapie dziewczynę na małą wycieczkę.

– Jim, jak Ty to sobie wyobrażasz? – mruknęła Emma – Przecież Ja nie mogę się ruszać.

– Damy radę – znudzony proszeniem mężczyzna zaczął z uwagą przyglądać się swoim paznokciom. Pomału zaczynał czuć irytację. Chciał pomóc dziewczynie, wyciągnąć ją na trochę z mieszkania, by poprawić jej humor, myślał, że będzie skakała do nieba pomimo szyny i gipsu, a Ta od razu znalazła milion powodów, by nadal tkwić w czterech ścianach i użalać się nad sobą – Nigdy nie zrozumiem kobiet – pomyślał i westchnął ciężko.

– Jak Ty to sobie wyobrażasz! Weźmiesz mnie na plecy jak worek ziemniaków, zniesiesz na dół i zatargasz do auta? – prychnęła.

– Jakbyś nie zauważyła, to dotarła tu cywilizacja i w bloku jest winda, którą dostaniemy się bez problemu na dół, a pokonanie szerokości chodnika nie jest chyba wyczynem ponad Twoje siły – odparł tak szybko, że nie zdążył ugryźć się w język, więc spojrzał teraz niepewnie na brunetkę z obawą czy aby jego cięta riposta nie wywoła wybuchu wulkanicznego charakteru dziewczyny. Na początku znajomości jej energiczne lawiny złości i cięte riposty działały na niego jak płachta na byka, lecz teraz głównym celem mężczyzny stała się chęć ujarzmienia tej dzikiej piękności. Przyciągała go jak magnez i choć sam przed sobą tłumaczył tę dziwną fascynację wyrzutami sumienia, to sen z powiek spędzało mu wymyślanie kolejnych powodów do spotkania jej kolejnego dnia. Uśmiechnął się nieznacznie do siebie, gdy Ta najpierw wytknęła mu język, a zaraz po tym rozciągnęła usta w rogalik.

– Cześć, a co Ty tu robisz? – usłyszał za plecami czyjś głos. Obejrzał się:

– O, cześć, dobrze, że jesteś, może Tobie uda się przekonać tę upartą ba… – nie skończył, bo zorientował się, że Emma słyszy jego słowa – … kobietę – wywrócił oczami zamieniając słowa i z uśmiechem na ustach kontynuował –  Żeby pozwoliła zabrać się na małą wycieczkę.

– Siłą z domu jej nie wypchnę – odparła Ola i obrzucając żartobliwym spojrzeniem Jima, weszła do salonu – Ale myślę, że dobrze Ci zrobi świeże powietrze – dodała, zwracając się tym razem do przyjaciółki.

– No widzisz? Zostałaś przegłosowana, zbieraj się – powiedział Jimmy. Oderwał się od ściany, podszedł do kanapy i wyciągnął rękę w stronę Emmy.

Dziewczyna ze skwaszoną miną przyglądała się chwilę swoim towarzyszom. W końcu jednak podała dłoń mężczyźnie i pozwoliła pomóc sobie wstać z miejsca.

– W takim razie pomóż mi się przebrać – powiedziała do stojącej na środku pomieszczenia blondynki.

 

Po kilkunastu minutach i jeszcze kilku narzekaniach przyjaciółki Ola została sama. Opadała na miękką kanapę i opierając głowę o zagłówek, głęboko wciągnęła powietrze. Była wdzięczna Emmie za to, że była przy niej przez ostatnie trzy dni, ale czasami marzyła, by móc zwyczajnie popłakać sobie w samotności. Poza tym Emma nadal nie znała prawdziwego powodu ich rozstania. Tamtego wieczoru, gdy wróciła do domu zalana łzami, powiedziała przyjaciółce, że Paddy uznał iż nie mogą być dłużej razem, bo za dużo złego zdarzyło się między nimi w przeszłości. Nie wyznała jednak jaką przeszłość miał na myśli. Znała dziewczynę jak własną kieszeń, więc domyślała się, że gdyby Emma wiedziała o tym, że Paddy próbował zmusić ją do seksu, udusiłaby go własnymi rękoma, a jej nakazałaby zapomnieć o nim raz na zawsze. Nie chciała, żeby tak się stało, dlatego teraz także nie mogła powiedzieć jej całej prawdy.

Po chwili jej myśli znowu wypełnił Paddy – Gdzie jesteś? Co robisz? – zastanawiała się, przykrywając dłońmi swoją twarz – Czy Angelo miał rację, mówiąc, że powinniśmy dać sobie czas? – Jedna myśl zastępowała drugą, ale wszystkie krążyły dookoła jednego faceta.

– Czy z nami zawsze już będzie tak trudno? – rzuciła głośno.

Nagle jej duchowe rozterki przerwał gwałtownie dzwonek telefonu.

Zaparkował samochód na chodniku nie przejmując się zbytnio tym, że nie przestrzeganie przepisów grozi mandatem i w mgnieniu oka znalazł się po drzwiami do klatki schodowej. W głowie miał tylko jedną myśl: jeszcze tylko parę sekund i znowu ją zobaczy, znowu przytuli i poczuje jej zapach…

– Oby szybko darowała mi to, że byłem taki głupi i zamiast walczyć o naszą miłość uciekłem od niej – mówił do siebie, wystukując jednocześnie kod na klawiaturze domofonu. Gdy tylko drzwi uwolniły swoje zabezpieczenia, wpadł do środka i nie czekając na windę ruszył w kierunku schodów.

Podniósł już rękę z zamiarem pukania do drzwi, lecz zatrzymał ją zanim kostki dotknęły drewnianej powierzchni. Ogarnął go lęk, a nieprzyjemny dreszcz przebiegł po plecach, gdy przez jego umysł przemknęła mrożąca myśl: a co jeśli nie będzie chciała przyjąć mnie z powrotem, jeśli ma dość moich wahań i problemów. Czuł, że krew z całego ciała odpływa mu gdzieś w dół, powodując zawroty głowy i uczucie ciężkości w nogach. Musiał usiąść. Osunął się po ścianie na podłogę pokrytą granitowymi płytkami. Podciągnął nogi pod brodę i opierając głowę o kolana próbował zebrać rozbiegane myśli i uspokoić szybki oddech. Odrzucił te natrętne negatywne emocje  i skupiając się tylko na tych przynoszących nadzieję zaczął układać słowa w piękną mowę, która w razie czego pomogłaby mu zmiękczyć serce jego ukochanej.

Po kilkudziesięciu minutach pełen nowej pozytywnej energii, podniósł się z lodowatej podłogi pewny tego, co powie, gdy zobaczy swoją Oleńkę w drzwiach.

Pierwszy raz zastukał cichutko, i gdy po odczekaniu kilku sekund nie usłyszał przekręcania zamka, ponowił czynność wzmacniając jego siłę – nadal cisza i kolejna próba, tym razem także nic.

– Tylko nie to… – jęknął, wykrzywiając twarz w niezadowoleniu. Takiego obrotu sprawy nie przewidział. Kilkadziesiąt minut spędzonych na podłodze przed drzwiami, setki możliwych sytuacji i miliony słów przeleciały w tym czasie przez jego głowę, ale żadne rozwiązanie, które zostało przetworzone przez jego system mózgowy nie założyło, że zwyczajnie może nie być jej w domu. Jeszcze raz, tylko tym razem wyładowując całą swoją złość walnął pięścią w drzwi. Miał ochotę krzyczeć i okładać pięściami tę cholerną drewnianą blokadę, aż w końcu ustąpi i wpuści go do środka. Chciał wejść do mieszkania i przekonać się na własne oczy czy aby na pewno nie ma tam Oli. Po chwili jednak, gdy opadł z sił, a dłonie zaczęły go boleć od uderzania poddał się. Teraz stał już bez ruchu jak zastygły i ciężko dysząc patrzył tępym wzrokiem przed siebie.

Nagle usłyszał szum rozsuwających się drzwi windy i cień nadziei zaczął ponownie rozgrzewać go od środka. Bał się odwrócić, więc stojąc tyłem do wysiadających osób z drżącym sercem wyczekiwał znajomego głosu i usłyszał…

– Co Ty tu robisz?

W ułamku sekundy odwrócił się w stronę znajomego… męskiego głosu i jego nadzieja prysła jak bańka mydlana.

– Cześć Paddy – rzuciła Emma, ukrywając zaskoczenie wywołane niespodziewaną wizytą chłopaka.

– Eeee cześć… Ja… – dukał chłopak z zakłopotaniem, czując niemal fizyczny ból wywołany rozczarowaniem – …przyszedłem do Oli…

– O tej porze? Po co? – zapytał ostro Jim, spoglądając podejrzliwie na młodszego brata.

– Niestety wybrałeś zły moment – powiedziała Em, zerkając niepewnie na swojego towarzysza i pilnując się jednocześnie, by nie powiedzieć zbyt dużo. Pamiętała o decyzji swojej przyjaciółki o zachowaniu w tajemnicy jej związku – Oli nie ma w domu, ale mogę jej coś przekazać, jeśli chcesz – próbowała niezdarnie ominąć blokującego jej drogę do drzwi od mieszkania, mężczyznę.

Paddy odsunął się lekko, podążając wzrokiem za kobietą. Przyglądał się jak wyjmuje klucz z kieszeni i wkłada go do dziurki w zamku.

– Jest jeszcze w pracy? – zapytał niepewnie, nie spuszczając pełnego wyczekiwania wzroku z brunetki.

– Zadzwoń i zapytaj, podobno znowu jesteście przyjaciółmi – usłyszał za plecami zniecierpliwiony głos brata, a po chwili został brutalnie szturchnięty i odepchnięty na bok. Teraz plecy Jimmyego zasłaniały mu osobę od której tak bardzo pragnął uzyskać ważne dla niego informacje.

– Emma? – zawołał Paddy ponaglająco, puszczając mimo uszu słowa brata – Pojadę do salonu… – zdecydował głośno nie mogąc doczekać się odpowiedzi i ruszył od razu w kierunku windy.

– Poczekaj! W salonie też jej nie znajdziesz – odpowiedziała dziewczyna zauważając kątem oka, że chłopak odchodzi – Ona wyjechała…

Paddyego nagle jakby wmurowało w podłogę. Zatrzymał się w pół kroku i wbił swoje pełne obaw spojrzenie w przyjaciółkę Oli, która nie oglądając się za siebie nadal mocowała się z zamkiem w drzwiach podtrzymując jednocześnie ręką wypadające jej co chwilę kule.

– Wyjechała…? – powtórzył ostatni wyraz dziewczyny z nutą niedowierzania w głosie – Do Hamburga? – dopytywał niepewnie.

– Pomogę Ci – Jimmy nie wytrzymał i choć wiedział, że jego towarzyszka za wszelką cenę stara się być samowystarczalna, odsunął ją delikatnie, odbierając jej klucze. Bez problemu przekręcił klucz i otworzył drzwi. Z uśmiechem na ustach i wymownym, zapraszającym gestem ręki zaprosił ją do środka.

Paddy znalazł się tuż za plecami wchodzącego do mieszkania brata.

– A ty dokąd? – rzucił ostro Jim – Przecież Emma powiedziała Ci, że Oli nie ma, to czego tu jeszcze szukasz? – próbował zastawić sobą wejście, ale Paddy był szybszy.

– Nie słyszałeś! – warknął Jimmy z oburzeniem – Wynocha! – normalnie wizyta młodszego brata nie przeszkadzałaby mu, ale dziś miał jedyną szansę na spędzenie wieczoru tylko z Emmą i miał zamiar to wykorzystać, a Paddy po prostu psuł mu plany, które układał odkąd dowiedział się o niespodziewanym wyjeździe Oli. Ona sama prosiła go, by zajął się jej przyjaciółką, więc skrupulatnie zamierzał wypełnić obietnicę.

Paddy nie zamierzał posłuchać i podążył za Emmą do kuchni.

– Emma, proszę odpowiedz – jęknął, błagalnym wzrokiem, wpatrując się w brunetkę.

– Już Ci wszystko wyjaśniam… pozwól mi tylko usiąść – odparła dziewczyna, opadając ciężko na krzesło – Poza tym co taki niecierpliwy się zrobiłeś. Przez trzy dni nie dawałeś znaku życia, nie odbierałeś jej telefonów, a teraz nagle tak strasznie interesuje Cię gdzie Ona jest?! – nie byłaby sobą, gdyby nie wbiła mu szpilki, mimo iż w duchu cieszyła się, że przyszedł i natarczywie dopytuje o Olę. Znaczyło to, że chyba nareszcie przyszedł po rozum do głowy.

Paddy spuścił głowę.

– Wiem, że byłem głupi, dlatego chcę naprawić swój błąd – powiedział cicho – Proszę, powiedz mi gdzie Ona jest? Muszę z nią porozmawiać, muszę ją przeprosić i wytłumaczyć…

Emma otworzyła już usta, by rzucić w stronę chłopaka kolejną kąśliwą uwagę, ale jedno spojrzenie w jego zrozpaczone, smutne oczy spowodowało, iż głos ugrzązł jej w gardle. Nagle zmiękło jej serce i poczuła coś na wzór współczucia. Już miała powiedzieć coś, by go pocieszyć, gdy w wejściu do kuchni pojawił się Jimmy.

– Czy Ty ogłuchłeś! Mówiłem, żebyś się wynosił!

– Jimmy, odczep się, dobrze?! – krzyknął Paddy, nie odwracając się nawet za siebie – Em… – ponaglił przyjaciółkę swojej ukochanej.

– Jimmy uspokój się – dziewczyna posłała mężczyźnie ostrzegawcze spojrzenie – Zachowujesz się jak kogut, któremu inny samiec tego samego gatunku wlazł do kurnika tylko… ja niestety nie jestem twoją kokoszką, więc opuść grzebień i zamknij dziób! – warknęła i zwracając się teraz do Paddyego powiedziała – Ola pojechała do Polski.

Paddy poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go wielkim młotem w głowę. Przymrużonymi oczami i  otwartymi ustami wpatrywał się w brunetkę, przetwarzając w głowie jej słowa.

– Do Polski…? Jak do Polski…? Po co…? – zastanawiał się głośno wymawiając kolejne pytania, które zaczęły drążyć korytarze w jego umyśle. Brakło mu powietrza w płucach, więc zamilkł na chwilę, ale przez głowę wciąż przelatywały mu kolejne wyimaginowane powody wyjazdu dziewczyny z Niemiec. Zaczął krążyć po kuchni w tę i z powrotem.

– Możesz usiąść lub chociaż stanąć w miejscu? – zapytała Emma – Zaczynam mieć zawroty głowy.

– Słucham? – do Paddyego nie bardzo docierało to, co mówiła do niego siedząca na krześle kobieta. Poziom jego zdenerwowania sięgał zenitu. W uszach szumiało mu od rosnącego ciśnienia w jego żyłach. Czuł, że zaraz eksploduje…

– Masz usiąść na dupie, jeszcze czegoś nie rozumiesz?! – burknął zniecierpliwiony Jim, po czym obrzucił swoją nową przyjaciółkę przepraszającym uśmiechem.

Słowa Jima podziałały trzeźwiąco na Paddyego. Zatrzymał się, wziął głęboki oddech i usiadł na pierwszym wolnym krześle, wbijając wzrok w podłogę.

– Wyjechała przeze mnie… – stwierdził – Uciekła, bo… miała mnie dość… Znowu ją skrzywdziłem… – westchnął głośno.

Emma wpatrywała się w siedzącego obok mężczyznę, starając się znaleźć moment na przerwanie  jego monolog pełnego smutku monologu, ale nie było to łatwe, bo wciąż mówił, wyrzucając z siebie kolejne swoje wady.

– Boże! Nie zniosę tego po raz drugi, rozumiesz? Nie przeżyję… –  podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w oczy.

Przeraził ją wyraz jego twarzy. Ściągnięte usta, drgające mięśnie policzków i oczy pogrążone w rozpaczy. Poczuła ucisk wewnątrz siebie. Miała ochotę przyciągnąć go do siebie, przytulić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze.

– O czym Ty mówisz? – zapytała.

– O Oli i… o tym, że już raz ją straciłem… na długie dziesięć lat… – mówił wolno, trochę jakby sam do siebie – … Pamiętam, co wtedy czułem…, co przeżywałem, rozumiesz? – spuścił na sekundę wzrok, przymykając powieki, po czym ponownie spojrzał jej w oczy – Wiem, jak to boli…

Z otwartymi ustami wpatrywała się w swojego rozmówcy. Czuła, że pod powiekami zaczynają zbierać jej się łzy.  Pierwszy raz, w męskich oczach widziała tak ogromny ból i  pierwszy raz, tak szczerze, współczuła facetowi. Z reguły na swojej drodze spotykała mężczyzn, którym zwyczajne ludzkie odruchy były obce, dlatego zaczęła traktować płeć przeciwną jak roboty bez mózgu i serca, niezdolne do głębszych uczuć. Ten siedzący teraz przed nią był inny, bardziej ludzki. Jego postawa, słowa i smutek, który widziała w jego oczach sprawiały, że w pośpiechu starała się w swojej głowie znaleźć sposób na pocieszenie go.

– Paddy, nie martw się tak, Ona wróci – powiedziała, kładąc dłoń na jego barku – Pojechała, bo…

– Bo nie chce mnie oglądać – nie dał jej skończyć, dopowiadając resztę zdania za nią – Z resztą wcale się jej nie dziwię – westchnął.

– Nie mów tak – zaprzeczyła, miała zamiar dodać jeszcze coś, ale w porę przypomniała sobie o obecności Jima, w duchu zaczęła przeklinać Olę za to, że zatrudniła go do opieki nad nią.

– Wiem, co mówię – odparł, spuszczając wzrok – Ty zapewne także wiesz, jesteś jej przyjaciółką, więc zwierzyła Ci się – podniósł oczy i spojrzał na brunetkę, ale ta nie potwierdzała niczego, ani nie zaprzeczała, więc ciągnął dalej  – Uznała, że po tym, co jej zrobiłem nie zasługuję na nią… I ma rację… Tylko, jak Ja mam teraz żyć bez niej, co? – zapytał, wpatrując się w swoją rozmówczynię – No jak?! – przymknął oczy, powstrzymując tym sposobem potok łez. Nie chciał płakać, nie tutaj i nie przy nich… – Tak bardzo ją kocham…

– Co??? – zapytał zupełnie zaskoczony, wyznaniem brata, Jimmy.

11 myśli na temat “Rozdział 45: Mydlane nadzieje.

  1. hm.. Nareszcie!!!
    super rozdział, Paddy jest zrozpaczony, tak pięknie to opisałaś że czułam to… ech
    Jim polubił Em i fajnie, ona jest w stanie go ujarzmi 🙂 i to mi się podoba
    pewnie coś stało się Natalii i dlatego Ola pojechała, ale Paddy nareszcie się ujawnił i dobrze…
    czekam na więcej i pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ja też tak pomyślałam wstawiając rozdział na bloga – „nareszcie”.
      Kochana dzięki za wytrwałość. Pomimo tak długiej przerwy zaglądasz tutaj jeszcze. Prawdę mówiąc bałam się trochę, że zapomniałyście już o moim Lovim…
      Jim i Emma na razie się dobrze dogadują, ale to dwa czynne wulkany, więc z nimi nigdy nic nie wiadomo.
      Paddy jest zrozpaczony, bo jak to zwykle On najpierw robi potem dopiero myśli i żałuje. Teraz obawia się powtórki z rozrywki, czyli kolejnych 10 lat samotności i tęsknoty. Co dalej? Zobaczymy…
      Dzięki za komentarz (te Twoje zawsze są optymistyczne i choćby nie wiem co narobili bohaterowie Ty zawsze znajdziesz kilka słów na ich obronę – strasznie to lubię).

      Polubienie

      1. no pewnie że czekam i zaglądam, pewnie (Ola też)
        ja to rozumiem, ze różnie może być z czasem, czasem to przejściowe, więc na spokojnie 🙂
        bardzo jestem ciekawa co wymyśliłaś 🙂 i cieszę się że lubisz moje komentarze 🙂

        Polubienie

        1. Wdrożyłam się już w pracę i zorganizowałam na tyle, że wróciłam do tego co lubię, czyli pisania i czytania. Przyznaję, że strasznie mi tego brakowało. Czy Ola tu zagląda nie mam pewności, mogę mieć tylko nadzieje, że tak. Podobnie z innymi czytającymi i komentującymi moje wpisy i kolejne rozdziały.
          Cieszę się, że Ty wciąż jesteś ze mną.

          Polubienie

  2. No jaha,że jestem. Z opóźnieniem, ale jestem. Trochę się u mnie działo ostatnio, impreza urodzinowa, potem druga służbową, przygotowania, często jeździłam autem do pracy, wiec nie miałam jak czytać. Paddy zrozumiał i to dzięki starszemu panu, super, a czy Jimmy wie o Natalii? Chyba nie wie, z tego, co pamiętam. Dlatego Em nie mogła powiedzieć Paddy emu przy Jimie. Ech… Ycie jest iezkie, trudne i często nas zaskakuje niestety. Fajnie, że wróciła do pisania. Mnie się oczy klejawiec chyba dokończe jutro. Dobranoc.

    Polubienie

    1. Cieszę się, że jesteś, bo prawdę mówiąc zaczynałam myśleć, że mnie opuściłaś na stałe.
      Doskonale rozumiem brak czasu też całkiem niedawno na to cierpiałam :-D.
      Prostuję – Jimmy wie o Natalii, bo znalazł akt urodzenia. Dał Oli miesiąc na powiedzenie o niej Johnowi.
      Odpoczywaj. Dobrej nocy 😀

      Polubienie

      1. Oj, kochana, we mnie nie można wątpić! Teraz znowu siedzę w pociągu, wiec dalej czytam. Właściwie, to w pociągach czytam, w domu zajmuje się innymi rzeczami. Hihi. Ale jak się pojawił pierwszy rozdział po przerwie,to się zastanawiałam czy drugi nie będzie za 2 miesiące, wiec wolałam poczekać czy się już rozpedzilas. Buziaki na miły dzień!

        Polubienie

        1. Wielkie dzięki temu, co wymyślił pociągi haha.
          Wiesz, że tak sobie pomyślałam, że pewnie zastanawiacie się czy będą kolejne rozdziały. Zapowiadam, że będą, bo strasznie brakowało mi pisania. Niestety musiałam się najpierw uporać z nowymi obowiązkami, przyzwyczaić i poukładać wszystko po swojemu. Na pisanie nie miałam już siły. Próbowałam, ale co zmęczona wieczorem napisałam, to rano wykreślałam, bo nie nadawało się do publikacji dlatego wyszła mi taka przerwa.

          Polubienie

          1. No kto jak kto, ale ja to rozumiem. Tez kończyłam Hf jak juz byłam w nowej pracy i ciężko było to połączyć. Zwłaszcza, że człowiek na adrenalinie w nowych obowiązkach itp i juz potem siły nie ma na inne rzeczy.

            Polubienie

Dodaj komentarz