ROZDZIAŁ 65: Potrzeba przyjaźni…

Emma z niezadowoleniem pokręciła głową, gdy po mieszkaniu rozległ się odgłos pukania do drzwi.
Nikogo się nie spodziewała, więc postanowiła nie otwierać i ponownie skupiła się na pracy. Wystukała kolejne zdanie na klawiaturze laptopa, gdy ktoś jeszcze raz zakłócił ciszę pukaniem.

– Skoro nie otwieram znaczy, że mnie nie ma –  mruknęła do siebie, ale tym razem wstała i weszła do korytarza.

Zanim jednak podeszła pod drzwi, ktoś uderzył w drzwi ponownie.

– Nie przyszło Ci do głowy, że nie mam ochoty na gości – powiedziała, uchylając drzwi i na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, z zaraz po tym uczucie wstydu.

– Jim…

– Masz rację, nie przyszło mi to do głowy – powiedział sucho Jim – Przepraszam, że przeszkodziłem szanownej Pani – dodał i ruszył w stronę windy, przeklinając w duchu swój pomysł.

Pomylił się i znowu zrobił z siebie kretyna. Po ustaleniu z Maike, że będą na zmianę czuwać przy Aimee, nie miał ochoty wracać do domu. Wiedział, że u Angelo jest prawie cała jego rodzina. Pojechali tam, gdy wyprosił ich ze szpitalnego korytarza. Było ich tam tak dużo, że zaczynał odczuwać brak powietrza. Nie miał siły z nimi rozmawiać i wysłuchiwać ich współczującego pocieszania i płaczliwego lamentu swoich sióstr, dlatego pomyślał o Emmie. Teraz żałował swojej decyzji.

Dziewczyna patrzyła przez moment na plecy mężczyzny, ale zaraz po tym zaczęła ogarniać Ją złość.

– Jeśli spodziewałeś się, że będę skakać z radości, to trochę się pomyliłeś – burknęła – Nigdy nie skakałam i nigdy nie będę…

Jimmy, nie odwracając się nawet, machnął ręką i wcisnął guzik przywołujący windę. Nie miał siły, ani ochoty na kłótnie.

– Sam nie wiem, na co liczyłem – odparł zgaszonym głosem.

To właśnie ten ton wzbudził w Emmie dziwne odczucia. Jim zły i rzucający słowami, jak z armaty nie był dla niej nowością, ale Jima w takim, jak dziś stanie widziała po raz pierwszy. Zaniepokoiła się i zaczęła martwić.

– Jimmy, zaczekaj – zawołała – Przepraszam, powiedziałam tak, bo nie wiedziałam, że to Ty. Wejdziesz?

Jimmy odwrócił się i spojrzał na nią takim wzrokiem, że przez moment serce przestało jej bić.

– Rozmyśliłem się – powiedział z rezygnacją – Przepraszam, że zakłóciłem Twój święty spokój.

– Ja… to znaczy… – bełkotała coś bez ładu i składu, nie wiedząc co właściwie chce odpowiedzieć.

Z jednej strony wkurzył Ją, jego drwiący tekst, ale z drugiej w jego wzroku było tyle smutku i powagi, że przykrywały całkowicie ironię jego słów i z tego właśnie powodu nie chciała pozwolić mu odejść. Domyślała się, że musiało stać się coś złego.

Drzwi windy rozsunęły się i Jimmy odwrócił się w ich stronę.

– Nie odchodź, proszę – powiedziała szybciej, niż pomyślała i od razu po tym zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc swoich myśli. Zaczęła narastać w niej jakaś sprzeczność między rozumem, a sercem – Skoro przyszedłeś, to zapewne miałeś w tym jakiś cel – dodała, próbując raz jeszcze go zatrzymać.

Mężczyzna obrzucił Ją przelotnym spojrzeniem.

– Sam nie wiem czego od Ciebie chciałem – mruknął pod nosem – Chyba myślałem, że masz w sobie trochę ludzkich uczuć… ale już nie mam złudzeń – dodał po chwili. Mimo smutku, urażona duma i buntowniczy charakter nie pozwalały mu ominąć bez echa jej wcześniejszych słów.

Patrzyła jak wchodzi do windy i coś wewnątrz niej nie pozwoliło jej odpuścić. Jego wyraz oczu, ton głosu i zgarbiona, jakby przygnieciona jakimś ciężarem, sylwetka… Sama nie wiedziała dlaczego, ale nagle poczuła, że nie może pozwolić mu odejść

– Jimmy… – podbiegła i chwyciła go za przedramię – Proszę…

Pozwolił jej wyciągnąć się z windy. Wszedł za nią do mieszkania, ale zatrzymał się zaraz za progiem. Nie wiedział co ma mówić, co robić… Nagle zaczął zastanawiać się dlaczego przyszedł właśnie tu, do Niej. Czuł się zagubiony, przerażony i samotny. Potrzebował… Właściwie sam nie wiedział czego… Towarzystwa? Nie… Seksu? Też nie… Przyjaciela… – kiwnął głową – Tak, to było to… Podniósł głowę prawie bezgłośnie wyszeptał:

– Przytul mnie…

Em szerzej otworzyła swoje i tak duże oczy.

–  Słucham? – zapytała, podejrzliwie.

– Chcę, żebyś mnie przytuliła… Potrzebuję tego… – dodał – Tak zwyczajnie i bez podtekstów… jak przyjaciel, przyjaciela.

Zobaczyła łzy rozbłyskujące w pełnych powagi i cierpienia oczach i już się dłużej nie wahała. Sekundę później obejmowała go za szyję, czując jednocześnie jego dłonie na swoich plecach. Zaciskał obręcz wokół niej tak mocno, że momentami brakowało jej tchu, ale nie odzywała się. Podświadomie czuła, że jest mu to potrzebne. W tej chwili wyłączyła logikę i pozwoliła sercu dojść do władzy.

Nawet nie wiedział ile czasu tak stali. Nie liczył go, bo jej bliskość przynosiła mu ukojenie. Lęk stawał się mniejszy. Skrzywił się, gdy po dłuższym czasie podjęła próbę wydostania się z plątaniny jego ramion. Nie chciał, by odeszła, nie chciał znów się bać.

– Jeszcze nie… proszę… – szepnął, zaciskając ręce

– Jimmy, co się stało? – zapytała, ponownie obejmując jego szyję, ale odpowiedziała jej cisza – Jim… Zaczynam się naprawdę martwić…

Słyszała, jak nabiera powietrza.

– Em, nie chcę o tym mówić – powiedział smutno – Nie chcę rozmawiać. Pozwól mi pobyć z Sobą. Nie chcę nic więcej…

– Dobrze – odparła, gdy ponownie zacisnął na jej plecach swoje dłonie.

…………………………..

Stała w kuchni i podpierając się biodrem o blat szafki, czekała na kawę. Zastanawiała się, co mogło spowodować takie robicie w mężczyźnie. Prosił, by nie pytała, więc nie próbowała już więcej dochodzić prawdy, ale ciekawość zżerała Ją od środka. Jimmy wydawał jej się być w totalnej rozsypce. Odkąd usiadł na kanapie w salonie, milczał jak zaklęty. Był tak pogrążony we własnych myślach, że chyba nie zauważył nawet, iż wyszła z pokoju. Długo się do niej tulił, a potem, gdy usiedli w salonie, wciąż trzymał jej dłoń w swojej, choć myślami był gdzieś indziej.

Znała już Jima poważnego i rozbawionego, poznała też jego złość i euforię, ale dzisiejsze jego oblicze było dla niej wielką niewiadomą.

–  Tu jesteś – usłyszała nagle – Uciekłaś mi…

– Robię nam kawę – odparła, oglądając się za siebie – Chyba, że wolisz coś mocniejszego.

–  Najchętniej napiłbym się do nieprzytomności, żeby zapomnieć, choć na moment o dzisiejszym dniu – odparł z powagą – Ale kawa musi mi wystarczyć – dodał i opadł na najbliższe kuchenne krzesło.

– Jimmy…

– Em, prosiłem, żebyś nie pytała – nerwowo wszedł jej w słowo, domyślając się o co chce zagadnąć.

Dziewczyna spuściła głowę, ale zaraz po tym podniosła Ją z powrotem i powiedziała:

– Jim, nie mogę nie pytać, kiedy widzę, w jakim jesteś stanie. Odkąd przyszedłeś, dziwnie się zachowujesz.

– Dlaczego uważasz, że dziwnie? – zapytał – Bo nie rzuciłem się na Ciebie już od progu? – dodał ironicznie – Wydawało mi się, że ostatnio nie bardzo Ci się to podobało, a może wtedy udawałaś? Może dziś liczyłaś na kolejne upojne chwile, co? – rzucił, wwiercając w nią swoje pełne jadu spojrzenie.

Emma zastygła na moment, gdyż słowa mężczyzny ją zmroziły. Ta nagła zmiana w jego zachowaniu wzbudziła w niej niepokój. Przez moment zastanawiała się, czy On aby nie jest pod wpływem jakichś leków albo czegoś gorszego.

Jim przez kilka sekund wpatrywał się w stojącą przed nim dziewczynę, żałując coraz bardziej swoich słów. Z opóźnieniem dotarło do niego to, co powiedział. Sam nie wiedział skąd mu się to wzięło. Ukrył twarz w dłoniach i przez moment tkwił w tej pozycji.

Emma w tym czasie postawiła na stole dwie filiżanki z parującą kawą. Jedną podsunęła bliżej Jima, wtedy mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na nią, chwytając jednocześnie jej dłoń.

– Em, Ja nie chciałem, przepraszam… – powiedział skruszony.

– Wypij tę kawę, a potem wynoś się stąd – odparła dziewczyna, wyrywając swoją rękę.

Jimmy poderwał się z miejsca i złapał Ją za ramiona, chcąc zmusić Ją do odwrócenia się przodem do niego.

– Em, posłuchaj Ja naprawdę nie chciałem. Nie wiem, co się ze mną dzieje… Od kilku godzin moje życie, to jakiś koszmar… Proszę, wybacz mi – mówił błagalnie – puszczają mi nerwy i chyba chciałem odreagować…

– Co odreagować?! – warknęła, obrzucając go wściekłym wzrokiem – Z resztą co mnie to obchodzi! Jak chciałeś się odstresować, to trzeba było iść na siłownię! Myślisz, że jak mnie pieprzysz kiedy chcesz, to możesz mnie obrażać i odreagowywać swoje negatywne emocje?! – szarpnęła się i wyrwała swoje ramiona z zacisku –  Nie pozwolę się tak traktować! Nikt nie będzie mną pomiatał, ani mnie obrażał! Tamta Emma już nie istnieje, rozumiesz?!

– O czym Ty mówisz? – zapytał skonsternowany Jimmy.

Dziewczyna zaniemówiła, choć już rozchyliła wargi, by wykrzyczeć mu w oczy, kolejne cisnące się jej na usta, zdania. Cofnęła się o kilka kroków i odwróciła tyłem do Jima. W duchu przeklinała swój wybuchowy charakter. Po chwili ciszy, poczuła na swoich przedramionach dłonie mężczyzny. Ten delikatny dotyk sprawił, że zaczęła drżeć.

– Em… – powiedział cicho i spokojnie – Czy ktoś zrobił Ci kiedyś coś złego?

Zmartwiony ton głosu, Jima spowodował w Emmie ból, którego nie rozumiała. Nigdy dotąd, nikt się o nią nie martwił. Nikt, oprócz Oli. Pozwoliła mu się odwrócić, ale jej głowa pozostała opuszczona.

– Emma, odpowiedz… Proszę… To dla mnie ważne… – uniósł jej brodę w górę – Spójrz na mnie…

Zrobiła, o co prosił i zobaczyła w jego oczach wyczekiwanie i coś, czego nie potrafiła nazwać, ale czuła jak pod wpływem tego właśnie spojrzenie, jej serce zalewa dziwne ciepło.

– Ty Mnie krzywdzisz – odparła – A właściwie Twoje słowa i zachowanie – dodała wymijająco, modląc się w duchu, by nie domagał się więcej odpowiedzi

– Ja? Dlaczego tak uważasz?

– Raz jesteś miły, drugi raz wręcz agresywny – odparła – Raz mnie obrażasz, a raz ślesz komplementy… Nie rozumiem Cię – Przychodzisz tu i nic nie chcesz mi wyjaśnić. Każesz się przytulać, ale o nic nie pytać, potem nagle zaczynasz obrażać, a za chwilę przepraszasz. Zaczynam mieć tego dość – warknęła – Żałuję, że namawiałam Cię, byś tu wszedł.

– Przepraszam – spuścił głowę i utkwił spojrzenie we własnych stopach i westchnął ciężko. Po chwili odszedł w drugi koniec kuchni.

– Moja córeczka Aimée, miała wypadek – dodał, prawie szeptem, gdyż miał wrażenie, że ciche mówienie zmniejszy cierpienie, które ogarniało go, ilekroć o tym myślał.

– O Boże… – jęknęła przerażona – Mam nadzieję, że nic poważnego się Jej nie stało.

– Miała krwiaka w głowie i lekarze musieli Ją operować – odparł zdławionym głosem.

Em nagle poczuła zimny dreszcz na plecach i mimowolnie oplotła się ramionami.

– Ale operacja się udała?

Każde jej pytanie wywoływało w Jimmym ukłucie bólu. Tak trudno było mu o tym mówić.

– Lekarze twierdzą, że tak, ale czekają z ostateczną diagnozą, aż się obudzi – odparł – Teraz utrzymują Ją w śpiączce farmakologicznej. Mówią, że tak muszą… że tak jest dla niej lepiej…

Em nie wiedziała, co ma mówić. Słyszała ból w każdym słowie mężczyzny i chciała go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała jak.

– Skoro tak twierdzą to znaczy, tak jest. Wybudzą Ją jeśli uznają, że przyszedł na to czas.

– Tak… – szepnął z wahaniem i zawisł nad kuchennym blatem, opierając się o niego dłońmi.

– Jim… – Em zmarszczyła brwi – Ty im nie wierzysz, prawda?

– Nie wiem… – odparł zamyślony, po czym nagle poderwał się i odwrócił przodem do dziewczyny – Em, a co jeśli Oni nas oszukują? Jeśli Ona wcale nie śpi od leków, tylko… – przerwał i zacisnął powieki. Nie dał rady wypowiedzieć słów, które krążyły po jego głowie odkąd wyszedł ze szpitala.

– Nawet tak nie myśl… Ona z tego wyjdzie, rozumiesz? – odparła dziewczyna, podchodząc do niego. Pogłaskała go delikatnie po policzku i dodała – Musisz w to wierzyć…

Jim podniósł głowę i spojrzał w jej twarz. Nagle zapragnął podzielić się z tą dziewczyną wszystkimi obawami. Przenieść część z nich na nią i poszukać w niej ukojenia dla swoich wyrzutów sumienia.

– To moja wina, gdybym nie naciskał na spotkanie z nimi, nic by się nie stało.

– Co Ty mówisz? Nawet nie waż się tak myśleć. To był wypadek…

– Maike mi tak powiedziała… i miała rację

– Nie! – krzyknęła – Nie miała…

– Pomóż mi… – powiedział, zaglądając jej głęboko w oczy – Spraw, żeby to nie bolało tak bardzo, albo cofnij czas, bo zwariuję…

Em, przez chwilę, wpatrywała się w niego, zastanawiając się w jaki sposób mogłaby mu pomóc. Jak ukoić jego ból i sprawić, by na chwilę zapomniał o strachu o własne dziecko. Do głowy przyszedł Jej tylko jeden pomysł.

Objęła go za szyję i przywarła swoimi ustami do jego warg. Przez chwilę stał nieruchomo, ale dziewczyna nie przerywała. W końcu zaczął oddawać pocałunki. Najpierw delikatnie i z czułością, ale po chwili zaczął zwiększać ich intensywność i siłę.

…………………..

– Robimy małą przerwę – nagłe słowa Paddyego wyrwały Ją z zamyślenia. Rozejrzała się dookoła i dostrzegła, że wjechali na jakiś parking. Chwilę później dostrzegła mały przydrożny bar.

– Mamo, jestem głodna – oznajmiła Nati, otwierając tylne drzwi auta.

– Ja też – dodał Paddy – Idziemy na obiad.

Ola nie miała ochoty na jedzenie, ale posłusznie wysiadła i poczłapała za chłopakiem i córką do budynku. Postanowili jechać jednym autem, więc zostawili samochód dziewczyny w Polsce. Umówili się, że Arek i Marta przyjadą do nich za tydzień i odprowadzą auto.

Jakąś godzinę później wyszli na zewnątrz z kubkami wypełnionymi białą kawą. Usiedli w drewnianej altanie i przez moment spoglądali na dziewczynkę huśtającą się na kolorowej huśtawce.

– Odkąd wyjechaliśmy z Polski, prawie się nie odzywasz – stwierdził Paddy, przenosząc wzrok z Nati na siedzącą naprzeciwko Olę.

– Za to Nati nadrabia za nas dwoje – odparła dziewczyna, przywołując na usta wymuszony uśmiech.

Paddy roześmiał się głośno.

– O tak, jeszcze trochę, a będę mógł pisać za nią wakacyjny pamiętnik – odparł i zaraz po tym spoważniał – Oluś, co się dzieje?

Kobieta obróciła głowę i przez moment wpatrywała się w swoje dziecko.

– Nawet nie przyjechali pożegnać się z Natalką – powiedziała po chwili.

Paddy opadł plecami na drewniane belki. Było tak, jak myślał.

– Myślałam, że chociaż tato przyjedzie pożegnać się ze mną – dodała i spojrzała smutno na chłopaka.

– Daj im trochę czasu, pozwól wszystko przemyśleć… – odparł – Może za tydzień, czy dwa odezwą się do Ciebie, zadzwonią.

Ola pokręciła głową.

– Wątpię – powiedziała cicho.

– Jeśli Oni nie zadzwonią, to pojedziemy do Polski i jeszcze raz spróbujesz z nimi porozmawiać – zaproponował.

– Nie, Paddy – odparła Ola – Ja powiedziałam już wszystko i jeśli będą chcieli się gniewać, to niech się gniewają. Przeprosiłam ich.

Paddy zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to, co usłyszał.

– Czasami jedno przepraszam nie wystarczy…

Ola utkwiła w nim spojrzenie pełne wyrzutu.

– Uważasz, że mam ich błagać na kolanach o wybaczenie?!

– Może nie na kolanach, ale nic się nie stanie jeśli jeszcze raz spróbujesz z nimi porozmawiać

– Czy Ty słyszysz, co mówisz?! –zdenerwowała się dziewczyna – Niczego nie będę próbować. Jeśli nie chcą ze mną kontaktu, to nie!

Paddy pochylił się i przykrył jej dłoń swoją.

– Nie unoś się. Nie chcę Cię denerwować, ale zachowujesz się tak, jakby to Oni zawinili w tym wszystkim.

– A Ty uważasz, że byli w porządku, tak?! – wyrwała rękę spod jego dłoni i podparła na niej brodę, ponownie spoglądając na Nati.

Paddy wstał, przeszedł na drugą stronę stołu i usiadł obok dziewczyny. Objął Ją ramieniem, mimo jej sprzeciwu i pocałował w skroń.

– Kochanie, nie chcę się kłócić, to Twoi rodzice i zrobisz, jak zechcesz – powiedział – Pamiętaj jednak, że ich kochasz, a Oni kochają Ciebie i wychowali Cię jak potrafili. Moi rodzice nie byli doskonali i wiele mógłbym im zarzucić, szczególnie ojcu, bo mamy prawie nie pamiętam – spuścił głowę – Ale wszystko bym oddał, żeby móc go znowu zobaczyć i porozmawiać z nim.

Ola spojrzała na niego z ukosa i zrobiło jej się głupio.

Chłopak wbił wzrok w drewnianą podłogę i przez chwilę milczał.

– Paddy, zostawmy to – powiedziała – Mam teraz inne zmartwienia, niż moi rodzice. Muszę jakoś powiedzieć Nati, że teraz będziemy mieszkać w Kolonii i to obecnie jest mój największy problem.

– Boisz się, że może tego nie zaakceptować? – ożywił się, porzucając wspomnienia.

– Trochę – odpowiedziała – Tu wszystko będzie dla niej nowe. Szkoła, koledzy, miasto. Chyba łatwo nie będzie – westchnęła.

– Damy radę – odparł i przytulił Ją mocniej do siebie – Razem, możemy wszystko i ze wszystkim sobie poradzimy – uśmiechnął się i zajrzał jej głęboko w oczy, po czym pocałował namiętnie.

================================

16 myśli na temat “ROZDZIAŁ 65: Potrzeba przyjaźni…

  1. Biedny Jimmy. Kompletnie rozdarty. Opisałaś to kapitalnie. Można było wczuć się w każdy etap rozmowy. Jak oni siebie potrzebują! Tylko jeszcze o tym chyba do końca nie wiedzą 🙂 Uczą się siebie nawzajem. Czasami wystarczy obecność jednej osoby i jeden gest, aby człowiek poczuł się lepiej. Słowa są zbędne. A od przyjaźni wszystko się zaczyna 😛

    Paddy i Emma… mają jeszcze sporo przed sobą. Rozmowa z jej rodzicami to jeden krok do przodu. Najgorsze jeszcze przed nimi.

    Pozdrawiam
    -n.n.

    Polubienie

    1. Oj rozdarty, dobrze to ujęłaś. On właściwie prawie nieświadomie trafił pod drzwi Emmy, zastanowienie przyszło dopiero później. Serce go do niej zaprowadziło i potrzeba byci z kimś ważnym w tak trudnym momencie.
      Paddy i Ola wracają na stare śmieci i do starych problemów obarczenie jeszcze nowymi, nie do końca rozwiązanymi kłopotami. Nie mają lekko.
      Dzięki

      Polubienie

  2. Jimmy bomba! Pewnie odgadl, dlaczego Emma jest jaka jest. Że ktoś ją skrzywdził. Ona mu się nie przyznała. Za to on powiedział o córce. Wyrzucił to z siebie, jemy będzie lepiej. No i fajnie, że Emma zrozumiała, że u niego coś nie tak, że dała mu się przytulić, że mu pomogła. No bardzo się ciesze. Burzliwa mają drogę, ale wątek naprawdę fajny. Ciekawy, tajemniczy. Ola będzie miała wielki problem z powiedzeniem Natalii o przeprowadzce, ale dziwi mnie, że nie zrobiła tego wcześniej. A powiedz mi, gdzie Natalia do tej pory mieszkała? W Polsce? Bo zapomniałam. No i czy zna język? Do gada się? Z dzieckiem mogą być problemy choć do tej pory mała nie była butna.

    Polubienie

    1. Tak Jimmy jest domyślnym typem, tylko czy prawidłowo odgadł przyczyny zachowania Emmy? Coś mu świta. Przyznał się dlaczego ma tak kiepski humor. Myślę, że On chciał Jej to powiedzieć tylko bał się, że wyjdzie na mięczaka, gdy nie wytrzyma i się rozklei. Chyba dopowiadam to, czego nie dopisałam. Moje rozdziały miałyby po kilkanaście stron, jeśli spisałabym wszystkie swoje myśli. Muszę się nieźle napracować, żeby je skracać hehe.
      Jim obudził w Emmie jakieś ludzkie uczucia, współczucie i chęć pomocy.
      Ola nie powiedziała Nati o przeprowadzce, bo nie miała kiedy, gdy wróciła do Polski mała była w szpitalu, a to nie jest dobre miejsce do przekazywania takich nowości. Z resztą chyba pójdzie za dość dawną radą Kiry, żeby pozwoliła jej poznać teren zaprzyjaźnić się z jej dziećmi.
      Natalia mieszkała z Olą w Hamburgu i chodziła do niemieckiej szkoły, więc język zna. Do Polski pojechała, gdy zaczęły się wakacje, które właśnie się kończą dlatego musi wrócić do Niemiec.
      Dzięki.

      Polubienie

      1. Dzięki dobry człowieku za wyjaśnienie, bo już właśnie nie byłam pewna, gdzie mieszkała Ola z Natalia. A to był Hamburg. Dobrze jest moc zadać pytanie i uzyskać odpowiedź. Hihi.

        Polubienie

  3. piękny rozdział…
    zaczne od końca Paddy super, naprawdę jest super, Ola zagubiona, a że Natalia juz mieszkała w Niemczech, zna język itd. to jest ok, to nie podróż z Polski do Niemiec tylko z jednego miasta do drugiego, a do tego mieszkała wcześniej z mamą, więc teraz to ok, po prostu wraca do „domu” z mamą. łatwo nie będzie, bo dzieci się buntują przed każdą zmianą, ale Ola teraz jeśli chodzi o Nati powinna jej mówić prawdę, oczywiście na tyle ile zrozumie dziewczynką, ale jednak prawdę. Bo to jest potrzebne, nawet gdyby mała się zbuntowała, to będzie wiedzieć że mama nie kłamie, a to jest ważne. Więc Olu nie kłam dziecku! 🙂

    Jimmy i Emma, super, teraz pomału idą do przodu, lubią się, on jej szukał, szukał pocieszeni u niej i dostał go. Czasem tak jest i u nich pomału rodzi się miłość, możne w ich sercach juz jest, ale oni potrzebują teraz tego ukojenia jakie może im dac ta druga osoba. Tzn. Jim potrzebuje Em bo jego życie stanęło na głowie. Tu nie chodzi o seks czy inne, tylko bliskość drugiego człowieka, a Em mu to daje, tak po prostu ważne jest teraz to aby była… A Emma go potrzebuje aby zrozumieć ze nie wszyscy są źli tzn. faceci. A Jim mimo wszystko jest fajnym facetem i ona to zrozumie i to jest fajne.
    czekam co dalej…

    Polubienie

    1. Paddy zmienił się i z buntownika stał się potulnym barankiem. Miłość go zmieniła.
      Ola nie bardzo mi się podoba. Zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak. Chyba obraziła się na rodziców, że nie darowali jej kłamstw, którymi karmiła ich przez lata.
      Natalia z pewnością nie będzie szczęśliwa z powodu zmiany miejsca zamieszkania. Dla dzieci to zawsze spory szok, nowe miejsce, nowa szkoła, nieznane dzieci itp.
      Jimmy i Emma trochę nieświadomie lgną do siebie. Człowiek zawsze w trudnych momentach szuka wsparcia u najbliższych mu osób. Wybrał Emmę, a to coś znaczy…
      Dzięki

      Polubienie

  4. Trochę kazałaś mi czekać na rozdział,który skomentuję z uśmiechem na ustać i drgającym sercem……jak się już domyśliłaś ma to związek z Jimmem;)ale nie tylko!
    Zacznę od końca,gdyż na temat Oli i Padda mam tylko jedną myśl…..czym jest u nich gorzej tym lepiej u ciebie! Uwielbiasz ich dręczyć,wodzić no pokuszenie,wywoływać w nich najgorsze instynkty,bo tak sobie to wymyśliłaś!
    Może i lepiej……ja też wolę wyrzygać się po papryczce chily,a nie po bezie!
    Dlatego czekam na to kiedy i u nich powieje chłodem,bo cukierkowi są bardziej nie do zniesienia niż skaczący sobie do oczu!
    A teraz przejdę do sedna sprawy……Do Jimma i Em,do mojego pasjonującego klasyka,do pary która pobudza nie tylko zmysły,ale i serce!
    Co na ciebie wpływa,że prowadzisz wątki tej pary po mistrzowsku?
    Są trudni,a za razem tak udani……mają duszę,nawet jeżeli coś skrywają widać w ich zachowaniu prawdę!
    Jeszcze nie potrafią określić swoich uczuć względem siebie,a już potrafią się wspierać!
    Widać,że serce zaczyna wygrywać z rozumem…..instynktownie wyczuwają,że ani jedno,ani drugie nie jest w stanie nawzajem się krzywdzić!
    Powiem ci na koniec,że mają twardsze fundamenty na udany związek,niż Paddy i Ola,którzy są tak zaplątani w pajęczą sieć własnych kłamstw i niedomówień!!!
    Czekam na więcej! I liczę,że będę się już co raz częściej uśmiechać!

    Polubienie

    1. Fajnie, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy. 😀
      Osobiście także wolę burze, awantury, krzyk i kłótnie niż cukierki, ale Paddy i Ola przeszli już etapy dramatu i tragedii, przeżyli też huragany i zawieje, więc teraz przyszła pora na słodycze, oczywiście to tylko chwilowe święto…
      Cieszę się, że wątek Jimowy tak Cię zachwyca. Nie wiem czy po mistrzowsku opisuję ich relacje, ale przyznam, że idzie mi z nimi tak łatwo jak z Olą i Paddym na początku. Sama zaczynam zastanawiać się nad tym, że początki wątków są dla mnie bardzo łatwe i piszą się praktycznie same. Trudność zaczyna się, gdy zagłębiam się w dany wątek, bardziej. Mam nadzieję, że z J&E będzie lepiej niż z P&O, to znaczy prościej.
      U J&E na razie toczy się walka między trzeźwym myśleniem, a porywami serca. Powoli zaczyna zwyciężać to drugie i zaczną zdawać sobie z tego sprawę. Zobaczymy co z tym zrobią, bo ani jedno, ani drugie nie chce oddać swojej niezależności.
      Paddy i Ola są zaplątani w szereg kłamstw, ale nie wszystkie są z ich winy. Trudno walczyć przeciwko całemu światu, a jeszcze trudniej przeciwko rodzinie. Ich miłość nie miała być łatwa. Od początku w mojej głowie pojawiała się wizja górzystego teranu dla tej dwójki.
      Dziękuję.

      Polubienie

      1. Oczywiście, że domyśliłam się kto może być autorem tago komentarza. Twoje uwielbienie dla starszego z braci Kelly jest tak wyraźne, że od razu po pierwszych słowach wiedziałam kto komentuje 😀

        Polubienie

    1. Jim – drugi pokrzywdzony przez los i miłość członek Kelly, potem dojdzie jeszcze trzeci… Przyznam, że kocham mojego Jima i jak piszę o nim mnie samą serce boli, ale wtedy wychodzą najlepsze fragmenty 😊

      Polubienie

Dodaj komentarz