ROZDZIAŁ 15: Będę grzeczny…

 Postarałam się o dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona 😉

Pozdrawiam wszystkich czytających!

=============================================

Nie spała już od kilkunastu minut. Nie mogła. Ciągle w uszach dźwięczały jej słowa Paddyego „Chciałbym, żebyś kochała mnie bardziej niż kochasz Johna” – całą noc zastanawiała się, co miał na myśli. Zasnęła dopiero nad ranem i po kilkudziesięciu minutach się obudziła. Leżała i nasłuchiwała. Próbowała tym sposobem stwierdzić czy jej gość już wstał. W domu panowała absolutna cisza. A może wyniósł się zanim się obudziłam – pomyślała i wraz z tą myślą zrobiło jej się jakoś smutno – Głupia powinnaś się cieszyć – wypomniała sobie. Wstała i najciszej jak się dało zaczęła obchodzić mieszkanie w poszukiwaniu swojego lokatora. Z każdym sprawdzonym pomieszczeniem było jej coraz bardziej smutno. Na koniec zostawiła sobie sypialnie, w której spał. Łóżko wyglądało tak jakby nikt w nim nie spał. Rozejrzała się i nie znalazła żadnej zostawionej rzeczy, która mówiłaby, że Paddy wciąż jest w mieszkaniu. Wyszedł… – zamyśliła się przez chwilę.

Weszła do salonu, włączyła telewizor i miała zamiar ruszyć do kuchni, by włączyć czajnik, gdy nagle coś poruszyło się na balkonie. Podeszła bliżej drzwi balkonowych. Zobaczyła czubek głowy wystający nad zagłówek fotela. Uśmiech zagościł na jej twarzy mimo, że próbowała go powstrzymać przygryzając wargę. Stając w drzwiach balkonu obserwowała go niezauważona. Podniósł się i wyciągnął rękę w kierunku stolika. Wziął z niego butelkę wody i nie bawiąc się nalewanie do szklanki przyłożył do ust. Zrobił kilka łyków.

– Co, kac męczy? – odezwała się znienacka, po czym parsknęła głośnym śmiechem obserwując, jak  wystraszony Paddy zalewa się zimną wodą.

– Kurwa! –  wrzasnął i zerwał się jak oparzony  z fotela – uuuła – zatrząsnął się z zimna i zaczął podskakiwać strzepując z brzucha resztki lodowatego płynu.

Dziewczyna zaniosła się śmiechem i zgięta w pół wtoczyła się do salonu. Padła na kanapę i zakryła twarz poduszką, by stłumić śmiech.

– Ha, ha, ha bardzo śmieszne – pomawiał się – Też od samego rana nie masz co robić, tylko ludzi straszyć – powiedział z udawanym niezadowoleniem wchodząc do pokoju.

Ola słysząc te słowa zalała się kolejną falą śmiechu. Zgięła się w pół i co próbowała zerknąć na stojącego, już w tej chwili przed nią, chłopaka parskała śmiechem od nowa.

Paddy stał i czekał, aż jej przejdzie. Uśmiechał się do siebie obserwując ją zwijającą się na kanapie. Przypomniały mu się chwile z przeszłości, gdy oboje pękali ze śmiechu tarzając się po podłodze i jeśli jedno spojrzało na drugie wybuchali od nowa. Obserwujące ich czasami z boku osoby patrzyły jak na wariatów.  Z reguły tylko oni wiedzieli z czego lub z kogo się śmieją. Porozumiewali się prawie telepatycznie.

Czekał cierpliwie kręcąc od czasu do czasu głową. W między czasie usadowił swoje cztery litery na stoliku stojącym przed kanapą. Trochę trwało zanim się uspokoiła i mogła już normalnie na niego popatrzeć.

– Już? Skończyłaś? – udawał zniecierpliwionego.

Dziewczyna uspokoiła się już na tyle, że mogła na niego spojrzeć. Dopiero teraz zauważyła, że siedzi przed nią w samych dżinsach. Zszokowana wpatrywała się w jego nagi tors.

– Musisz paradować po mieszkaniu nago? – zapytała, rumieniąc się, gdy zdała sobie sprawę, że zbyt długo się w niego wpatruje. Wstała i nie czekając na odpowiedź skierowała się w stronę kuchni. Nagle poczuła, jego dłoń na swoim nadgarstku. Pojawiły się znajome już prądy. Pociągnął ją delikatnie zmuszając, by odwróciła się w jego stronę.

– Możesz na chwilę usiąść z powrotem? – zapytał.

– Sorry, ale nie mam czasu – uwolniła się od jego dłoni. W miejscu, w którym ją trzymał wciąż czuła ciepło – Muszę iść do pracy – tłumaczyła się. Nie chciała zbyt długo być blisko niego.

Opuścił na chwilę głowę, po czym spojrzał na nią z powagą.

– Oluś, proszę… chcę pogadać

– Najpierw się ubierz – odparła – nie lubię rozmawiać z gołymi ludźmi.

– Kiedyś ci to nie przeszkadzało, a poza tym nie jestem goły. Nie mam na sobie tylko koszulki, bo moja nie nadawała się do użytku – wyjaśnił i spokojnie czekał na jej reakcję. Zdawał sobie sprawę, że specjalnie wymyśla przeszkody, by z nim nie rozmawiać.

– Poczekaj chwilę – powiedziała po krótkim zastanowieniu. Poszła do swojej sypialni i przyniosła mu koszulkę – Proszę możesz założyć tę.

– Mieszka tu z Tobą jakiś facet?  – zapytał oglądając typowo męski ciuch. Przeniósł spojrzenie  na Olę.

Widziała jego przewiercające, pociemniałe spojrzenie. Nagle zrobił się zły. Niezauważalnie drgnęły jej kąciki ust.

– Tak codziennie inny. Jestem potrzebującą kobietą i jeden stały mężczyzna mi nie wystarcza – zażartowała.

Wiedział, że sobie z niego drwi, ale na samą myśl, że jakiś frajer mógł tu być i do tego zostawił koszulkę dostał skrętu żołądka. Wstał i podszedł do niej rzucając materiał niedbale na kanapę.

– Nawet tak nie żartuj – powiedział ze smutkiem.

– Dlaczego? Jestem wolną kobietą, do tego dorosłą, mogę robić co mi się podoba i z kim mi się podoba – rzuciła wyzwanie przygryzając wargę, żeby się nie roześmiać.

Przymrużył oczy. Złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie. Przełożył delikatnie dłonie na jej szyję i przysuwając swoją twarz do jej twarzy powiedział:

– Umarłbym gdyby się okazało, że jest w twoim życiu ktoś ważny, że ktoś inny może cię dotykać i całować – wyszeptał patrząc w jej oczy.

– Paddy przestań! – wyrwała mu się i poszła do kuchni.

Stał chwilę w miejscu próbując uspokoić skołatane nerwy. Znowu przesadziłeś – karcił się w myślach. Sięgnął po koszulkę, założył na siebie i poczłapał za Olą. Stawiała właśnie na stole dwie filiżanki wypełnione aromatyczną kawą. Gdy wszedł odwróciła się do niego:

– O i teraz możemy pogadać jak ludzie – powiedziała siadając na jednym z krzeseł – A ta koszulka jest moja. Dostałam ją kiedyś w ramach akcji promocyjnej i uwielbiam w niej spać – wyjaśniła.

Spuścił głowę i uśmiechnął się do siebie. Czuł, że złość z niego ulatuje.

– Przepraszam – powiedział – wiem, że właściwie nie miałem prawa się wkurzać, ale… – spojrzał na Olę ze skruchą – prawie dostałem zawału z powodu tej męskiej rzeczy w twoich rękach – usiadł przy stole naprzeciwko niej.

– Paddy, minęło 10 lat, a ty zachowałeś się przed kilkoma minutami  jakby te lata nie istniały – zaczęła ostrożnie – i jakbym była jakąś twoją własnością. Nie bardzo mi się to podobało.

– Dla mnie… te lata nie istniały – powiedział cicho wpatrując się w okno – Moje życie skończyło się wraz z twoim wyjazdem – przerzucił spojrzenie na swoją  filiżankę i dodał –  Od tamtego czasu tylko wegetuję – chciał się uśmiechnąć, ale na jego twarzy pojawił się tylko niezdarny grymas.

Olę zatkało. Zaskoczył ją tym wyznaniem. Nie wiedziała co odpowiedzieć, więc milczała. Patrzyła jak trzęsącymi dłońmi bawi się filiżanką. Wpatrywała się w niego zastanawiając się w duchu, co miał na myśli mówiąc o wegetacji. Słyszała jak ciężko westchnął. Popatrzył jej w oczy.

– Ja, właściwie to chciałem Cię przeprosić za wczoraj – podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę –  Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Alkohol dodał odwagi i zrobiłem z siebie kompletnego idiotę. Naprawdę nie chciałem  – dodał ze skruchą.

Ola przyglądała mu się przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią. Jeszcze leżąc w łóżku ułożyła pouczającą mowę dotyczącą jego wczorajszego zachowania. Miała zamiar powiedzieć mu, że musi sobie poszukać innego lokum. Teraz siedząc przed nim, patrząc w jego niebieskie oczy pełne powagi i smutku nie potrafiła wydusić z siebie tego, co sama z sobą ustaliła.

– Trochę mnie swoim zachowaniem przeraziłeś – powiedziała szczerze – A do tego mówiłeś dziwne rzeczy.

– Wiem, pamiętam – wyznał z poczuciem winy  –  Pamiętam też, co mi wykrzyczałaś – dodał i spuścił głowę – naprawdę tak myślisz?

– Co myślę? – nie bardzo rozumiała.

– Że nie dorastam mu do pięt – wyjaśnił prawie szeptem wpatrując się w kawę.

Ola uśmiechnęła się smutno i pokręciła głową. Prawdę mówiąc miała nadzieję, że nie będzie pamiętał ich wczorajszej wymiany zdań.

– To dla Ciebie takie ważne? – zapytała obserwując go uważnie.

– Bardzo – odpowiedział uczciwie spoglądając jej w oczy.

Westchnęła i zamyśliła się na sekundę.

– Paddy, powiedziałam to w złości.  Sama nie wiem dlaczego. Chciałam się chyba odgryźć i tyle. Nie ma czego wyjaśniać – próbowała wykręcić się od odpowiedzi.

– Nie dam się tak łatwo spławić – uważnie ją obserwował. Widział jej zdenerwowanie.

– Patrick… nie chcę o tym rozmawiać – powiedziała stanowczo chcąc uciąć tę niewygodną dla niej rozmowę – Muszę iść do pracy. Już i tak jestem spóźniona –  wstawiła swoją filiżankę do zlewu i wyszła z kuchni.

Paddy został przy stole sam. Oparł łokcie na blacie i wolno rozcierał skronie palcami. Tępy ból i pulsowanie, które czuł odkąd wstał teraz jeszcze się spotęgowało. Tak bardzo chciał usłyszeć odpowiedź na to jedno tylko pytanie.

– Weź to – usłyszał nagle. Podniósł głowę i spojrzał na buteleczkę z lekiem przeciwbólowym.

– Dzięki. Życie mi ratujesz – szybko połknął tabletkę popijając kawą. Uśmiechnął się do Oli z wdzięcznością.

– Uciekam. Klucze możesz…

– Prawdę mówiąc chciałem cię zapytać, czy mogę się jeszcze u Ciebie zatrzymać – zapytał przerywając jej wypowiedź – Obiecuję, że będę już grzeczny – wyszczerzył białe ząbki w proszącym uśmiechu.

O Boże!!! – pomyślała w duchu zaskoczona jego pytaniem.

Paddy zauważył jej zmieszanie.

– Ok, nie było pytania – zaczął szybko zawiedziony jej reakcją  – to co mam zrobić z tymi kluczami?

– Yyyyy… – zająknęła się – Poczekaj. Dlaczego nie wrócisz do Angelo? – zapytała obserwując, jak na dźwięk imienia młodszego brata twarz mu tężeje, a oczy zaczynają puszczać iskry.

– Daj spokój. Nie martw się o mnie, dam sobie radę. Jak wrócisz już mnie tu nie będzie – zapewnił ją omijając odpowiedź na pytanie i  uciekając spojrzeniem w bok Nie chciał pokazać jak bardzo jest mu przykro.

– Nie masz zamiaru wrócić do Angelo? – bardziej stwierdziła niż zapytała.

Nic nie odpowiedział, pokręcił tylko przecząco głową.

Zamyśliła się na chwilę. Rety co ja mam zrobić? – zastanawiała się szybko – Nie mogę wyrzucić go z domu.

– Może nie powinno mnie to interesować, ale dokąd pójdziesz? – Przypomniała sobie, że wczoraj przyznał, iż nie ma dokąd  pójść. Chciała wybadać, czy coś się pod tym względem zmieniło.

– Masz rację nie powinno cię to interesować, ale odpowiem: w tym mieście istnieją hotele i pensjonaty, więc pod most nie pójdę – starał się uśmiechnąć, ale słabo to wyszło.

– Hotele? – zdziwiła się – Rozumiem, że jesteś zły na Angelo, ale masz jeszcze inne rodzeństwo. Do nich też nie chcesz iść?

– Nie – odpowiedział szczerze – na razie nie chcę ich widzieć. Możemy skończyć ten temat? – zapytał zniecierpliwiony. Mam zamiar poszukać jakiegoś mieszkania, to może potrwać kilka dni, więc na razie może być hotel – nie miał ochoty dłużej rozmawiać.

Zamyśliła się na chwilę po czym powiedziała:

– Myślałam że pójdziesz do Patricii lub Joeya, ale po hotelach nie pozwolę ci się tułać. Zostań tutaj dopóki nie znajdziesz własnego kąta – zaproponowała. Przypomniała sobie słowa Angelo: bał się, że jak Paddy wyjedzie, to go nie znajdą. Błagał ją o pomoc. Był przerażony tą myślą. Ola nie bardzo wiedziała dlaczego, ale nie chciała przyczynić się do jego zniknięcia.

– Nie! Nie chcę przeszkadzać. Zauważyłem twoją pierwszą reakcję na moją propozycję.

– Daj spokój. Zaskoczyłeś mnie i tyle. Przepraszam. To jaka decyzja? Zostajesz? – uśmiechnęła się najmilej jak umiała, żeby myślał, że naprawdę tego chce.

Chwilę jej się przyglądał. Oddał uśmiech i pokiwał twierdząco głową.

……………………..

          Ola od trzech godzin siedziała w biurze. Starała się skupić na pracy. Łatwo nie było, bo co chwilę wracała myślami do swojego przypadkowego lokatora. Zastanawiała się jak uda jej się przeżyć normalnie ten okres. Zgodziła się, żeby Paddy został u niej do czasu, aż znajdzie jakieś mieszkanie i teraz miała nadzieję, że szybko to załatwi.

Podpisała stos dokumentów, umówiła ekipę na montaż nowych urządzeń, przeprowadziła kilka rozmów kwalifikacyjnych i wreszcie gdy skończyła był prawie wieczór.  Przed powrotem do domu chciała załatwić jeszcze jedną rzecz. Wsiadła do samochodu i po kwadransie była już za miastem.

– Cześć Gabriel! – przywitała się wysiadając z auta – kiepsko z tym gipsem, co?

– No trochę, bo nie mogę się bawić, ani ćwiczyć na perkusji, właściwie, to mama nic mi nie pozwala robić – odpowiedział krzywiąc się.

– Tak trochę pamiętam, bo też kiedyś miałam złamaną rękę – uśmiechnęła się do chłopca – Rodzice są w domu?

– Mama jest w kuchni, a tata tłucze w bębny w garażu – odpowiedział grzecznie – to kogo zawołać?

– Dzięki, poradzę sobie. Tatę słychać – Zaśmiała się i wskazała kciukiem na blaszane drzwi.

Chłopiec pokiwał głową i także rozciągnął usta ukazując fantastyczne dołeczki w policzkach.

Ola bez pukania weszła do garażu, bo wiedziała, że Angelo i tak nie usłyszy. Stanęła za progiem przyglądając się mężczyźnie walącemu, z zapałem, w stojące przed nim bębny i talerze. Nagle drzwi za nią uchyliły się i do pomieszczenia weszła Kira. Uśmiechnęła się na widok gościa.

– Gabriel mi powiedział, ze przyjechałaś – próbowała przekrzyczeć hałas.

– Aha. Chciałam popatrzeć na mistrza – odkrzyknęła Ola śmiejąc się.

Zrobiła się głucha cisza, bo Angelo przestał stukać i dzwonić. Zobaczył je.

– Hej! – krzyknął odkładając pałki – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś – podbiegł i przytulił ją podciągając do góry i okręcając się z nią.

– Dobra, dobra bo mnie zgnieciesz – krzyczała śmiejąc się głośno.

– A gdzie Paddy? – zapytał stawiając ją na ziemi. Widział, że dziewczyna nagle spoważniała – Tylko mi nie mów, że nie wiesz – przewrócił oczami.

– Wiem – odpowiedziała podchodząc do perkusji –  Jest u mnie – spojrzała krótko na Angelo. Zdążyła jednak zauważyć triumfalny uśmiech jaki posłał żonie. Gdy skierował ponownie spojrzenie na Olę próbował ukryć rozciągnięte w uśmiechu usta przygryzając je. Widząc jednak jej karcącą minę i uniesioną brew spoważniał.

– O Jezu! – jęknął – wiem, że to wszystko moja wina. Nie musisz patrzeć na mnie w ten sposób – zmarszczył brwi udając irytację, ale nie wytrzymał i ponownie szeroko się uśmiechnął – Nie! Nie dam rady oszukiwać, że jest mi źle – zarechotał głośno – jak jestem zadowolony.

Ola mu zawtórowała.

– Jesteś niemożliwy wiesz? – pokręciła głową.

– Wiem! – odrzekł zadowolony z siebie.

– Och co za skromność.

– A powiedz mi… – zaczął Angelo.

– Nie! – przerwała mu szybko Ola.

– Nic? – zapytał rozżalony.

– A co? Zawiedziony? – odpowiedziała symulując złość.

Kira, która przysłuchiwała się tej dziwnej rozmowie, w końcu nie wytrzymała:

– Czy wy posługujecie się jakąś telepatią? Nic nie rozumiem z tego waszego dialogu – pokręciła głową.

Dwójka przyjaciół wymieniła spojrzenia mrugając do siebie, po czym parsknęli śmiechem.

– O co chodzi? Powiedziałam coś śmiesznego? – zapytała lekko zirytowana Kira.

– Nie! – Ola raptownie spoważniała i szybko zaczęła wyjaśniać – Nie chodzi o to, co powiedziałaś. Po prostu kiedyś oskarżano nas o posługiwanie się telepatią i teraz nam o tym przypomniałaś. Nie gniewaj się – prosiła Ola.

– Tak kochanie – wtrącił się Angelo przytulając żonę – Ola ma rację. Czasami tak mieliśmy, że rozumieliśmy się bez słów – ja, Ola i Paddy. Chyba nam to zostało – podrapał się po głowie.

– Tak – przytaknęła Ola biorąc w ręce pałki – Już wyjaśniam ci całą naszą rozmowę: Angelo zżera wścibska ciekawość na jakim etapie jest w obecnej sytuacji moja znajomość z Paddym. Myśli… a może ma nadzieję… Tak bardziej ma nadzieję, bo on ciężko czasami myśli, że skoro zatrzymał się u mnie to, od razu padliśmy sobie w ramiona i skończyliśmy na dzikim seksie   – wyjaśniła i wytknęła język przyjacielowi, na co ten odpowiedział jej tym samym.

Widząc to Kira uśmiechnęła się z przewracając oczami.

– Jak dzieci – stwierdziła – Rozumiem, wnioskując z twojej odpowiedzi, że tak się nie zdarzyło? – skierowała pytanie do Oli.

– Tak i się nie zdarzy – odpowiedziała stanowczo i popatrzyła ze złością na Angelo i walnęła z całej siły pałkami w złożone do kupy talerze – To jest „crash-ride” prawda? – zapytała podając fachową nazwę  instrumentu. Uniosła kąciki ust do góry widząc, że jej towarzysze podskoczyli przerażeni nagłym głośnym dźwiękiem –  szczególnie ten płci męskiej.

Angelo rzucił wściekłe spojrzenie i ruszył w kierunku Oli.

– Dobra, dobra tej Pani podziękujemy już za koncert – krzyknął siłą odbierając jej pałkę z jednej ręki.

– A to nazywa się „stax”? – wrzasnęła przekrzykując swoje uderzenie w kolejne talerze. Poczuła szarpnięcie do tyłu i została bez drugiej pałki właśnie wtedy, gdy miała uderzyć w trzeci splot talerzy.

– Coś z twojej nauki zostało mi w głowie – stwierdziła.

– Zauważyłem – odpowiedział zwięźle i odłożył pałki tak, żeby ich ponownie nie sięgnęła. Odwrócił ją twarzą do siebie:

– Ola co jest? – zapytał zmuszając, by na niego spojrzała.

– Jeszcze pytasz? – wyrwała mu się.

– Jestem wściekła – rzuciła.

– Tego, to się akurat sam domyśliłem – podszedł do niej.

– Mój głupi brat coś zrobił nie tak jak powinien? – zapytał przyglądając się uważnie swojej rozmówczyni.

– Nie…, oprócz tego, że biegałam za nim wczoraj pół nocy po lesie, potem musiałam opatrywać jego rany, bo cały się podrapał o gałęzie, a na koniec upił się i zrobił mi awanturę, a dziś zgodziłam się wbrew sobie, żeby u mnie został jeszcze kilka dni. No… to nie zrobił niczego złego – uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach patrząc znacząco na Angelo.

– Ja pierdole wiedziałem, że wszystko spieprzy! Co za idiota! – mówiąc to popatrzył na Kirę.

– A co znaczy „wszystko” i czego miał nie spieprzyć? – Ola powtórzyła słowa przyjaciela.

– Wiecie co? – odezwała się Kira –  To ja pójdę zaparzyć kawę, a Wy sobie pogadajcie, dobrze? – odwróciła się w stronę drzwi – Czuje, że macie sobie dużo do wyjaśnienia – dopowiedziała po chwili trochę sama do siebie.

Zostali sami. Ola patrzyła na Angelo, jakby miała go za chwilę udusić własnymi rękoma, a ten skulił się czując, że będzie gorąco.

– No słucham? Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! – rzuciła, gdy drzwi zamknęły się za Kirą.

Mężczyzna westchnął.

– No dobra – powiedział zrezygnowany – powiem ci prawdę.

– Przeogromnie się cieszę, że wreszcie się zdecydowałeś – odparła wykrzywiając twarz.

– Domyśliłaś się pewnie dlaczego Cię przywiozłem do siebie, wtedy po spotkaniu w restauracji?

– Tak, ale do brzegu Angelo bez zakrętów i zagadek – ponagliła go.

Wyszedł zza perkusji. Usiadł na jednym ze stojących pod ścianą krzeseł, klepiąc jednocześnie w drugie i kiwając na Olę.

Podeszła bliżej, ale nie usiadła. Wolała na stojąco wysłuchać jego wyjaśnień, które już znała. Domyśliła się wszystkiego siedząc w pracy i składając do kupy wszystkie zdarzenia.

– Zacznę od początku – powiedział niepewnie.

 

===================================

14 myśli na temat “ROZDZIAŁ 15: Będę grzeczny…

  1. Ah…skończyć w takim momencie. Jestem ciekawa tej rozmowy Oli z Angelo.
    Błagam…błagam…błagam…daj nam szybciutko kolejną część 🙂

    p.s
    A co z Natalią??

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Musiałam tak skończyć, bo rozmowa tych dwojga jest dość długa.
      Przepraszam i postaram się jak najszybciej dorzucić dalszy ciąg.
      Na Natalię przyjdzie czas, teraz jest na wakacjach ha ha.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  2. Super, że część trochę dłuższa. Ale skończyć w takim momencie? Znęcasz się nad nami 🙂 no właśnie co z Natalią? Pzdr.

    Polubienie

    1. Super! Jak część dłuższa to zakończenie w kiepskim momencie ha ha – już nie wiem jak zadowolić moje czytelniczki kochane.
      Szybko piszę kolejny rozdział, żebyś zbyt długo nie czekała na rozmowę moich bohaterów. Natalia się pojawi, ale sama nie wiem dokładnie kiedy. Planuję ujawnić ją za jakieś dwa rozdziały, ale czasami wychodzi inaczej. Zobaczymy
      Buziaki

      Polubienie

  3. Uwielbiam, gdy części kończą się w takich momentach,to tylko podgrzewa atmosferę. Jest super! Podoba mi się to opowiadanie, wciągnęła się. A miałam żadnego nowego jiebzaczynac. Jeśli jednak nas zostawisz z niedokończone, to… będę bardzo zła!

    Polubienie

    1. Dobrze, że uwielbisz jesteś chyba pierwsza, bo do tej pory moje czytelniczki narzekały, że kończę w takich momentach haha.
      Dlaczego miałaś już nie czytać? Ja od niedawna jestem czytelniczką blogów i na razie łykam je po kolei i nie tylko te o TKF.
      Na razie nie mam zamiaru kończyć wręcz przeciwnie wciągam się w pisanie coraz bardziej m.in. dzięki Tobie i innym czytającym, a przede wszystkim komentującym. Dzięki komentarzom wiem co piszę fajnie, a co mam poprawić.
      Dzięki, że jesteś i podpisujesz się pod każdą częścią.

      Polubienie

      1. Miałam nie zaczynać, żeby sięniNie wyciągać w kolejne. Już nas czytelników kilka autorek zostawilo z niedokonczonymi blogi ani,a zapewnialy,ze skończą. Także błagam, nie zrób nam tego. Jeszcze O dpisujac na poprzedni komentarz, ja nie wybija się z rytmu jeśli części dodawane są regularnie. Rok temu miałyśmy grafik, w które dni która część ktorego bloga jest dodawana, to było mega, bo fajnie móc czytać codziennie niż np 4 na raz,a potem 5 dni nic. Także weny życzę i trzymam kciuki za powodzenie w pisaniu. No i skoro mówisz, ze nie tylko o TKF, to Ci podesle swój, ale to esli tylko będziesz miała chęć.

        Polubienie

        1. Podeślij, przeczytam na pewno. Uwielbiam czytać. Ja wszędzie mam książki jeśli nie papierowe to ebooki nawet w telefonie zawsze mam dwa. Łykam wszystko oprócz SF ( takich z robotami, cyberprzestrzenią i tym co nieziemskie).
          Ja nie mogę obiecać, że części będą regularnie co do dnia. Różnie bywa u mnie z czasem wolnym.

          Polubienie

Dodaj komentarz