ROZDZIAŁ 3: Miało być miło…

          Z reguły opowiadania zaczynają się miło – moje jest trochę inne. Zaczyna się od dramatu, ale cóż tak to sobie wymyśliłam. Mam nadzieję, że moja koncepcja zyska uznanie.

=======================================================

           Paddy zatrzymał się przed schodami. Ich oczy spotkały się na sekundę, lecz to, co Ola w nich zobaczyła przeraziło ją. Malowała się w nich złość i ból. Był wściekły. Drżące dłonie miał mocno zaciśnięte. Jego mięśnie twarzy były napięte do granic możliwości.

– Gratuluję! – syknął na powitanie.

– Czego? – ostrożnie zapytał John przyglądając mu się uważnie.

– Miłość znów kwitnie – odpowiedział złośliwie – szczęśliwy jesteś?

– O czym ty, do diabła, mówisz! – odparł z irytacją John.

W odpowiedzi Paddy tylko zaśmiał się szyderczo. Ola z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się to w jednego, to w drugiego nie bardzo rozumiejąc co się dzieje.  Zamierzała przywitać się  z przybyłym chłopakiem, lecz napięcie między braćmi było tak mocno wyczuwalne, że straciła odwagę.

– Wiesz co? Daruj sobie i wracaj skąd przyszedłeś! – John był coraz bardziej zniecierpliwiony.

– Chciałbyś – odpowiedział złośliwie przenosząc wzrok na Olę – Witaj!

– Cześć Paddy – odpowiedziała niepewnie drżącym głosem – miło Cię widzieć.

– Miło? Nie mów tego, czego nie myślisz – prychnął – jestem ci tak samo obojętny jak kiedyś.

– Ale… – zawahała się

– Słuchaj! Nie mamy ochoty na twoje wredne komentarze – John wszedł jej w słowo.

– Zdaje sobie doskonale sprawę, na co ty masz teraz ochotę. Ciekawe tylko, co na to powiedziałaby Twoja żona?

– Odczep się od mojej żony!

– Powiedział Ci, że jest żonaty? – zwrócił się tym razem do Oli.

– A dlaczego miałby to ukryć? – zapytała.

– I mimo wszystko obściskujesz się z nim? Nie myślałem, że taka jesteś – skomentował krzywiąc się.

Ola nie wierzyła w to, co słyszy.  Zamurowało ją. Dlaczego on tak mówi? – pomyślała. Pokręciła z niedowierzaniem głową.

– To znaczy jaka?

– Jaka?! Jeszcze pytasz?! Egoistyczna, bezwstydna i bez skrupułów. Robisz to, na co masz ochotę i nie myślisz o tym, że kogoś możesz skrzywdzić. Wracasz po 10 latach i od razu próbujesz znowu wskoczyć mu do łóżka! Nie przeszkadza ci, nawet fakt, że ma żonę, od razu oferujesz mu całą siebie – wrzeszczał na całe gardło wyrzucając z siebie złość, która rosła w nim, od kiedy zobaczył ich witających się czule kilka godzin wcześniej.

– Zamknij się! – podniesionym głosem odpowiedział mu John.

– Jakim prawem tak mówisz? – zapytała Ola zdławionym głosem. Czuła łzy cisnące się jej do oczu. Wściekłość mieszała się w niej z rozczarowaniem. Nie tak wyobrażała sobie spotkanie z Paddym. Obawiała się go owszem, ale bardziej swoich reakcji na jego widok, niż tego, że  zaatakuje ją i obrazi. Nie poznawała go. Był przerażona tym co się działo. To nie był jej Paddy! Tamten był dla niej zawsze miły, był jej przyjacielem. Ten dzisiejszy był nieobliczalny, wściekły, pełen nienawiści i tak bardzo obcy.

– Oj … uraziłem cię? – z drwiną w głosie udawał skruchę. Zaraz po tym dodał –  Przepraszać nie będę. Udajesz niewiniątko a jesteś zwykłą…

– Wystarczy! – wtrącił się Angelo zwabiony wrzaskami dobiegającymi z dworu. Spojrzał ostrzegawczo na brata, lecz ten nie zwracał na niego uwagi. Patrząc na Johna i Olę przymrużonymi z wściekłości oczami ciągnął dalej:

– Brzydzę się Wami!

– Angelo zrób coś z nim, bo nie ręczę za siebie – powiedział ostrzegawczo John.

– I co pobijesz mnie, tak jak wtedy?! – Paddy nie dawał za wygraną – proszę bardzo, tylko teraz nie będę stał spokojnie!

– Paddy dość! –  warknął Angelo

– Co dość Angelo! Nie widzisz co się tu dzieje?! On ma żonę do cholery a jakby mógł, to porozbierałby ją i przeleciał tu na werandzie przy wszystkich! A ona chętnie by się na to zgodziła, bo włazi na niego odkąd się spotkali!

W jednej sekundzie John znalazł się na dole. Zamierzył się chcąc uderzyć Paddyego i… trafił prosto w wyciągniętą dłoń Angelo. Mężczyzna wyczuł zamiary brata i wyprzedził go stając pomiędzy nim a Paddym.

– Przestań! – wrzasnął próbując powstrzymać Johna.

– Co przestań! Słyszałeś co ten kretyn wygaduje?! Puść mnie do diabła! – próbował wyszarpnąć się z obezwładniającego uścisku Angelo, jednocześnie patrząc wściekle na stojącego z drwiącą miną Paddyego.

Ola zesztywniała ze zdenerwowania wciąż stała na werandzie. Rozszerzonymi oczami patrzyła na braci jak na jakiś film kryminalny. Była jak odrętwiała.

– Co to za wrzaski? – Patricia i Maite pokazały się w drzwiach. Ta druga, widząc co się dzieje, cofnęła się szybko w głąb domu. Po chwili na werandzie stali już wszyscy. Do Oli zaczęły dochodzić jakieś strzępy rozmów, lecz nie potrafiła rozpoznać głosów:

– O co oni się znowu kłócą?

– Nie wiem. Paddy zawsze znajdzie powód – powiedział inny niezidentyfikowany głos – przecież wiesz jaki on jest.

– Co tu się dzieje! – Joey zszedł ze schodów i patrzył pytająco na szarpiących się mężczyzn –  Czy ty nie potrafisz normalnie funkcjonować tylko za każdym razem musisz urządzić awanturę? – zapytał kierując wzrok na Paddyego, po czym odwrócił się do Johna i patrząc na niego z niedowierzaniem powiedział – czemu dałeś  mu się sprowokować, wiesz jaki on jest. Zwariowaliście?! – wrzasnął do obu.

– To on zwariował do reszty! – krzyknął wciąż przytrzymywany John wskazując na, stojącego nieopodal, Paddyego – dupek przylazł tu i zaczął się wymądrzać. Nie pozwolę mu nikogo obrażał! Angelo do cholery! – zaczął się wyszarpywać ze zdwojoną siłą.

– Powiedziałem tylko prawdę?! – odkrzyknął mu  Paddy – z resztą, to ty zawsze jesteś najmądrzejszy w tej rodzinie, a jak zostałeś przyłapany na romansowaniu i zdradzie, to udajesz pokrzywdzonego. Oboje jesteście bezwstydni i tyle! A ty jesteś… – zwrócił się do Oli, lecz nie skończył, bo nagle Angelo puścił Johna, obrócił się do niego twarzą i przyciszonym głosem syknął:

– Dokończ, a przywalę ci w pysk zamiast Johna. Opamiętaj się! Ona jest moim gościem i nie życzę sobie żebyś ją obrażał. Swoje durne osądy zostaw dla siebie –  dodał cedząc przez zaciśnięte zęby każde słowo.

– Uspokójcie się wszyscy! – krzyknął stojący z boku Joey.

– A gdzie jest Ola? –  zapytała Barby.

Wszyscy jednocześnie spojrzeli w miejsce, w którym jeszcze do niedawna stała kobieta. Zaczęli rozglądać się dookoła siebie, ale nigdzie jej nie było.

– Pięknie! Po prostu fantastycznie! Zadowolony?! – wrzasnął już teraz na cały głos Angelo patrząc wściekle na Paddyego – zejdź mi z oczu!

Paddy zawahał się chwilę, ale rozzłoszczone spojrzenie młodszego brata przekonało go, że lepiej odpuścić. Obrócił się na pięcie i odszedł.

Wszyscy zaczęli pomału chować się z powrotem do domu. Joey złapał pod ramię, wciąż stojącego z zaciśniętymi pięściami Johna i poprowadził go za innymi. Angelo stał na środku trawnika nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie tak miało być – pomyślał.

– Ostrzegałam – odezwała się nagle obserwująca go Kathy – nie chciałeś mnie słuchać, to teraz masz.

– Daj spokój – odpowiedział jej zrezygnowanym tonem Angelo. Nie miał ochoty słuchać pouczających  wywodów siostry. I bez tego czuł się okropnie.

Gdy Kathy zniknęła za drzwiami został na dworze całkiem sam. Popatrzył w okna domku gościnnego. Ciemno. Paddyego tam nie było. Dokąd mógł pójść? – zastanawiał się. Wrócił do domu, złapał kluczyki od samochodu, szepnął coś na ucho Kirze i wyszedł.

………………………………….

Ola siedziała w taksówce. Wymknęła się niezauważona z podwórka omijając szarpiących się mężczyzn. Szła przed siebie, odrętwiała ze strachu i rozpaczy. Doszła do głównej drogi, zatrzymała nadjeżdżającą właśnie taksówkę i kazała jechać kierowcy przed siebie. Skuliła się na tylnym siedzeniu. Czuła palący ból w środku. Jak on mógł jej to zrobić? – nowe myśli pojawiały się wraz z kolejnymi łzami na policzkach. Dlaczego tak ją potraktował? Mówił o mnie jakbym była jakąś dziwką – myślała.  Nie rozumiała jego zachowania. Nagle w jej głowie pojawił się obraz sprzed 10 lat – ona stojąca nad jeziorkiem, patrząca z przerażeniem na walczących ze sobą braci. Dziś znowu doprowadziła do kłótni i bójki między nimi, tak jak kiedyś – nie powinna była tam wracać.

Z zamyślenia wyrwał ją głos kierowcy:

– Proszę powiedzieć dokąd Panią zawieźć. Ja mogę tak jeździć do rana ale nie wiem czy Pani portfel to zniesie.

Słowa taksówkarza trochę ją otrzeźwiły. Zdała sobie sprawę, że uciekając z domu Angelo zapomniała torebki. Pomacała kieszeń spodni – na szczęście wychodząc z hotelu wsunęła w nią trochę pieniędzy. Nie chciała teraz myśleć o powrocie do Angelo. Sprawę torebki załatwi jutro.

–  Do Lindner Hotel poproszę – powiedziała słabym głosem.

…………………………………..

Angelo wjechał na podwórko. Nie miał ochoty wracać do domu, więc z posępną miną ruszył przed siebie kierując się w stronę sadu. Był wściekły i rozgoryczony. Ponad godzinę czekał na Olę w hotelowej recepcji, po tym jak recepcjonistka poinformowała go, iż nie ma jej obecne w pokoju. Chciał ją przeprosić za wszystko. Czuł się okropnie, gdyż sprowadzając ją prawie na siłę do siebie zapewniał, że będzie miło – a nie było.  Nie pojawiła się, więc wrócił zrezygnowany do domu.  Szedł wąską ścieżką kopiąc ze złości wszystko co znalazł pod nogami. Martwił się o nią.

Chodził w tę i z powrotem, po sadzie, już prawie pół godziny, gdy nagle zobaczył migające światełko nad stawem. Gdy doszedł do miejsca skąd dochodziło światełko ujrzał Paddyego bawiącego się małym breloczkiem – latarką. Siedział zgarbiony na trawie, na brzegu stawu z łokciami opartymi o podkulone kolana. Usiadł koło niego.

– Wróciła… – powiedział smutno Paddy patrząc przed siebie – do niego… – dodał.

– Paddy… – zaczął Angelo. Nie musiał nawet pytać o kogo chodzi – to ja zorganizowałem to rodzinne przyjęcie. Spotkałem ją wczoraj, przypadkiem, w restauracji i dziś prawie siłą tu przywiozłem. Miało być miło – powiedział z wyrzutem przymykając na chwilę oczy, bo przypomniał sobie obietnicę  jaką składał Oli – i gwarantuję ci, że nie przyjechała tu dla Johna.

Paddy skrzywił się słysząc imię starszego brata.

– Wciąż go kocha… – ciągnął dalej drżącym głosem nie zastanawiając się nawet nad informacją,  której przed chwilą udzielił mu Angelo.

– Dlaczego tak sądzisz?

– Widziałem ich dzisiaj.  Była szczęśliwa, przytulała się do niego, patrzyła mu w oczy i uśmiechała się szeroko – podniósł nieduży kamień i cisnął go do wody.

– I po tym stwierdziłeś, że nadal go kocha tak? – zapytał z drwiną w głosie Angelo – głupi jesteś wiesz?

Paddy popatrzył zdezorientowany na brata i  choć jego spojrzenie trwało tylko chwilkę, Angelo zdążył zauważyć mokre ślady na policzkach brata. Wcześniej był na niego wściekły, planował powiedzieć mu co o nim myśli, lecz teraz zrobiło mu się go żal.

– A ty? – Angelo patrzył uważnie na starszego brata wyczekując odpowiedzi.

– Co ja?

– Wciąż ją kochasz? – wiedział, że Paddy udaje, że nie rozumie.

Paddy uśmiechnął się, pokręcił głową i spojrzał na brata mówiąc smutno:

– A czy to ważne?

Angelo mógł teraz zajrzeć bratu w oczy. Kryła się w nich beznadziejna rozpacz. W ich zewnętrznych kącikach błyszczały jeszcze mokre plamki. To właśnie jego oczy udzieliły mężczyźnie odpowiedzi na pytanie.

– Byłem u niej. Nie wróciła do hotelu. Martwię się – sam nie wiedział dlaczego mu to powiedział.

Patrzył chwilę na Paddyego, lecz ten nie zareagował. Sprawiał wrażenie pogrążonego we własnych myślach.

Siedzieli tak, nic nie mówiąc do siebie, jeszcze kilka minut, po których Angelo, ciężko wzdychając, powoli podniósł się z ziemi z zamiarem powrotu do domu. Odszedł już kilka metrów, gdy usłyszał:

– Angelo…  przepraszam, że znowu zepsułem twoje przyjęcie.

– Zdążyłem się już przyzwyczaić – uśmiechnął się smutno – i … to ty powinieneś żałować, bo ta impreza była właściwie dla ciebie, ale niestety spieprzyłeś sprawę – dodał nie oglądając się na brata i odszedł.

 

—————————————————————————-

14 myśli na temat “ROZDZIAŁ 3: Miało być miło…

  1. Wow! Opowiadanie super się zaczyna. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Zyskałaś stałą czytelniczkę. Pozdrawiam!! 🙂

    Polubienie

    1. Fajnie że podoba Ci się moja historia. To jest tak, że im mam więcej czytelników tym większą chęć pisania. Tworzę ją na bieżąco. Kolejny rozdział będzie niedługo. Pozdrawiam

      Polubienie

    1. Wow „rewelka” – to chyba znaczy, że całkiem dobrze mi idzie. Super. Zapraszam do dalszego czytania – kolejny rozdział jest prawie skończony.

      Polubienie

    1. Mój Paddy jest nieszczęśliwie zakochanym buntownikiem. Zorientujesz się sama podczas czytania dalszych części.
      Miło mi, że czytasz i komentujesz. 😀

      Polubienie

    1. Super, że czad i super że Ci się podoba. Co do nadrabiania to masz rację. Uwielbiam czytać opowiadania takie jak Wasze, z taką ilością tekstu, bo mogę czytać kiedy mam czas lub ochotę

      Polubienie

    1. Dzięki. Cieszę się ogromnie, że podoba Ci się moje opowiadanie. Nie wiem czy czytałaś mój wpis zatytułowany „Dlaczego piszę” – wyjaśniam tam skąd wziął się u mnie pomysł na stworzenie historii od środka. Ola poznała rodzinkę Kelly kilkanaście lat wcześniej wtedy wiele się wydarzyło szczególnie między Olą, Johnem i Paddym. Później ich drogi się rozeszły. Obecna historia zaczyna się od ponownego spotkania po 10-ciu latach. Każdy rozdział pisałam tak, by coś wyjaśnić z przeszłości. Najpierw jest sporo tajemnic, które stopniowo są wyjaśniane.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  2. Ojej … biedny Paddy. Tyle lat ją kocha, że to spowodowało żal i rozpacz. W jakimś sensie to rozumiem. Chciał ją zranić, tak jak on cały czas jest zraniony.
    Ehh John John John .., hmmm nie mam jeszcze o nim zdania.
    Biedna Ola 😦
    Buziaki :*

    Polubienie

    1. Tu muszę uprzedzić. On długo będzie biedny, aż do znudzenia hehe. Na początku będziesz go kochać i nienawidzić na zmianę.
      Jeżeli oczywiście wciągnie Cię moje opowiadanie.
      John… hmmm… To trochę widmo jak Jola hehe
      Dziękuję

      Polubienie

Dodaj komentarz