ROZDZIAŁ 94: Rozbita skorupa.

Ola była tak wściekła na Emmę, że zapomniała, iż jej przyjaciółka kilka godzin temu, próbowała odebrać sobie życie. Zaraz po opuszczeniu przez Jima szpitalnej sali, wbiła w nią ostre spojrzenie i rzuciła z nerwami:

– Dlaczego go wygoniłaś?!

Em spojrzała na nią obojętnie i bez słowa odwróciła głowę w drugą stronę.

Kobieta nie darowała jednak. Szybko okrążyła łóżko i ponownie znalazła się w zasięgu wzroku leżącej dziewczyny.

– Wiesz, jak On się o Ciebie martwił!? – wyrzuciła z siebie.

Emma przymknęła oczy i nadal nie podejmowała tematu.

Ola westchnęła cicho i spojrzała na drzwi, za którymi zniknął Jimmy. Teraz martwiła się także o niego. Najchętniej pobiegłaby za nim, ale co też mogłaby mu powiedzieć? W jaki sposób wyjaśnić postępowanie przyjaciółki. Czuła się winna. To Ona zatrzymała go w pokoju, to Ona wpierała mu, że jego obecność pomoże dziewczynie… Jak miała mu teraz spojrzeć w oczy…

Po chwili namysłu wyjęła telefon i napisała smsa do Paddyego, z prośbą o zainteresowanie się Jimem.

………….

Wypadł ze szpitala jak burza i teraz szedł przed siebie nie znając miejsca docelowego. Po prostu szedł… jak najdalej od miejsca, w którym była. Sapał ciężko, ale się nie zatrzymywał. Czuł, że wtedy negatywne emocje, buzujące w nim, rozszarpałyby go na strzępy.

Jego myśli krążyły wokół Emmy, żalu do niej i własnego upokorzenia. Raz był wściekły i miał ochotę rozbić pięściami wszystko, co napotkał po drodze, a za moment chciało mu się wyć z bezradności i bólu. Nigdy jeszcze nie czuł czegoś podobnego.

W jednej chwili, kilkoma słowami wyrwała mu serce i rozgniotła je na miazgę.

……………

– Angelo! – zawołał Paddy, stojąc pod oknem sypialni brata – Angelo!!! – powtórzył głośniej, gdy nikt nie pojawił się w oknie. Miał zamiar krzyknąć trzeci raz, gdy nagle zauważył ruszającą się firankę. Niestety zamiast Angelo, głowę wystawiła zaspana Kira.

– Paddy?- zapytała zdziwiona – Dlaczego tak wrzeszczysz. Jest wcześnie, obudzisz dzieciaki – dodała z lekką irytacją.

– Przepraszam – odparł, po czym wytłumaczył – Pukałem do drzwi, ale nie słyszeliście. Próbowałem dzwonić, ale Twój mąż, jak zwykle, wyłączył telefon. Możesz powiedzieć mu, żeby zszedł na dół? – a gdy kobieta skinęła głową, dodał – Niech od razu się ubierze, bo raczej spać już nie pójdzie.

– Coś się stało? – zapytała wychylając się ponownie.

– Nie wiem, ale musimy znaleźć Jima – odpowiedział krótko i odszedł.

Usiadł na werandzie i ponownie próbował połączyć się z zaginionym bratem. Po kilku sygnałach dźwięk uciekł i automat poinformował go, że połączenie zostało odrzucone.

– Cholera! – zaklął.

– Co Ty taki wściekły jesteś i dlaczego mamy szukać Jima? – w drzwiach pojawił się półprzytomny, rozczochrany Angelo – Znowu chcesz ratować go przed nim samym?

…………

Gdy tylko schowała telefon do torebki ponownie spojrzała na przyjaciółkę.

Dziewczyna stała przy łóżku.

– Nie wiem czy wolno Ci już wstawać – powiedziała zaskoczona.

– A dlaczego nie? Przecież nic mi nie jest.

Ola zmarszczyła brwi i bez słowa wpatrywała się w dziewczynę, podczas gdy tamta zaczęła zbierać swoje rzeczy z szafki.

– Co Ty robisz? – zapytała po chwili milczenia.

– Idę do domu.

– Jak do domu? – Ola była coraz bardziej zdezorientowana.

– Normalnie – odpowiedziała brunetka siadając na łóżku, tyłem do dziewczyny –  Nie zamierzam tu dłużej siedzieć. Czuję się dobrze. To było tylko omdlenie – dodała sucho – Każdemu może się zdarzyć – po czym odwróciła głowę i obrzuciła Olę surowym spojrzeniem – Nie musiałaś od razu wzywać pogotowia. Narobiłaś tylko niepotrzebnego szumu.

Ola niedowierzała w to, co usłyszała. Czuła jak rośnie jej ciśnienie.

– Masz mnie za kretynkę? – zapytała, opierając dłonie na biodrach – Omdlenie? – powtórzyła – W co Ty się bawisz? Myślisz, że nie wiem, co próbowałaś zrobić? – była coraz bardziej poirytowana.

– A co Twoim zdaniem próbowałam?! – zapytała ostro brunetka.

– Połknęłaś tabletki – odparła blondynka – Robili Ci płukanie żołądka, więc nie udawaj teraz, że to zwykłe omdlenie. Znalazłam fiolkę …

– I z tego powodu urządziłaś tę szopkę z pogotowiem i szpitalem? – rzuciła Em z niesmakiem.

Ola zaczęła się czuć, jak w kiepskim filmie. Zacisnęła powieki i zaklęła w duchu, podczas gdy Emma mówiła dalej:

– Nie mogłam zasnąć, więc wzięłam leki. Nic wielkiego…

– Co Ty pieprzysz?! – wybuchła nagle blondynka, nie czekając aż dziewczyna skończy zdanie – Aż tyle?!

Brunetka wbiła w nią wzrok, ale nic nie odpowiedziała.

Ola otwierała usta, żeby jeszcze coś dołożyć, ale wtedy drzwi od pokoju otworzyły się i wszedł lekarz.

– Dzień dobry – powiedział, po czym spojrzał na jedną kobietę, potem na drugą, siedzącą na łóżku – Jak się Pani czuje – zapytał, przyglądając się uważnie pacjentce.

– Dobrze – odparła Emma – Chcę już  stąd wyjść.

– Już chce Pani od nas uciekać? – zażartował lekarz, po czym, widząc zaciętość w twarzy dziewczyny, ściągnął z powrotem usta i już całkiem poważnie powiedział – Teoretycznie jest Pani zdrowa, ale wolałbym jeszcze Panią poobserwować. Poprosiłem też o konsultację doktor Smith. Zaczyna dyżur dopiero po południu, więc…

– A co to za lekarz? – Emma weszła w słowo lekarzowi.

– Psychiatra – odparł  niepewnie mężczyzna, obserwując reakcję swojej rozmówczyni.

Emma najpierw skrzywiła się, a potem lekceważąco odpowiedziała:

– Nie ma takiej potrzeby.

– A Ja myślę, że jest – wtrąciła się Ola. Brunetka odwróciła głowę w jej stronę i spojrzała na nią z błyskiem wściekłości w oku.

– Nie potrzebuję adwokatów – warknęła, po czym patrząc z powrotem na lekarza dodała – Chcę iść do domu… Teraz! – dodała z naciskiem.

Ola zagotowała się w środku ze złości.

Doktor zajrzał w kartę, pomyślał chwilę i powiedział:

– Siłą Pani trzymać nie mogę, ale proszę się jeszcze zastanowić nad rozmową z psychiatrą. To dla Pani dobra.

– Nie potrzebuje jej – odparła brunetka bez chwili wahania – Wypiszecie mnie, czy mam podpisać papiery, że wychodzę na własne żądanie?

Lekarz bezradnie spojrzał na Olę, po czym powiedział:

– Nie widzę fizycznych przeciwwskazań.

Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, Ola przystąpiła do ataku.

– Dlaczego nie chcesz porozmawiać z tą psychiatrą?

– Bo nie jestem wariatką – odparła Em, chowając do torebki telefon. Wstała i zdjęła z siebie szpitalną koszulę.

– Próbowałaś odebrać sobie życie, Em, to nie są żarty! – Ola zaczynała czuć bezsilność.

Dziewczyna na moment przerwała ubieranie i spojrzała zimno na blondynkę.

– Niczego nie próbowałam. Wymyśliłaś to sobie. Nie pozwolę zrobić z siebie wariatki. Myślisz, że jak przestałyśmy być przyjaciółkami, to od razu odechciewa mi się żyć?! – prychnęła – Też mi coś… Nie jesteś jedyna na tym świecie – po czym dokończyła ubieranie.

Ola wybałuszyła oczy.

– Jak możesz? – zapytała z urazą.

Em zbliżyła się do niej.

– Mogę – odparła wbijając w nią lodowa wzrok – Zupełnie tak, jak Ty.

– Ja? A co Ja zrobiłam?

– Sprzedałaś się Kellym – odparła zimno dziewczyna. – Co zrobiłam?! – Ola była w szoku. Złapała się za głowę – Ty naprawdę oszalałaś – stwierdziła – Skorzystaj z usług tego psychiatry, może da się to wyleczyć – dodała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju – Sprzedałam się Kellym…  – powtórzyła z niedowierzaniem.

– A nie? – zapytała drwiąco Emma.

– Nie! – wrzasnęła wściekle Ola, po czym stanęła w miejscu – Jak mogłaś wymyślić coś takiego? – wbiła wzrok w przyjaciółkę.

Em stała z opuszczoną głową i demonstracyjnie oglądała własne paznokcie.

– Myślałam, że cieszysz się z mojego szczęścia? – wyrzuciła z siebie Ola.

– A Ja myślałam, że mnie nigdy nie zdradzisz i też się pomyliłam – odkryła się brunetka – Widać nikomu nie wolno ufać – dodała i ponownie usiadła na łóżku.

Ola stała i przez długi moment, bez słowa wpatrywała się w zaciętą minę przyjaciółki. Było jej przykro.

– Nigdy Cię nie zdradziłam, Em – powiedziała po chwili, tonem pełnym smutku i żalu – Cały czas masz o to do mnie żal?

Dziewczyna wyprostowała się, wygładziła ręką pościel i powiedziała:

– Nic tu po Tobie. Wracaj do swojego Paddyego, chyba że znowu zmieniłaś braci i teraz może Jim jest na topie? – obrzuciła Olę szybkim spojrzeniem, żeby dostrzec jej reakcję.

Kobieta wstrzymała na chwilę oddech. Słowa Emmy zabolały Ją, jak mało które. Czuła, jakby ktoś położył jej na piersi wielki kamień, który wciskał jej klatkę piersiową do środka. Obrzuciła Emmę szybkim, rozżalonym spojrzeniem.

– Nie wiem dlaczego to robisz – stwierdziła drżącym głosem – Dlaczego próbujesz, mnie obrazić? – zapytała, przyglądając się jej z urazą – Niszczysz wszystko, co dobre wokół Ciebie – dodała, kręcąc głową- Kocham Cię jak siostrę, a może nawet bardziej, niż Ją. Nigdy nie zrobiłabym niczego, wbrew Tobie, albo żeby Ci zaszkodzić. Próbowałam Ci pomóc, bo chciałam, żebyś też była szczęśliwa tak, jak Ja.

Emma siedziała nieruchomo ze wzrokiem wbitym w białą ścianę.

– Może Ja nie chcę być taka szczęśliwa, jak Ty, nie przyszło Ci to do głowy? – stwierdziła zimno, nie przenosząc nawet wzroku.

Ola przyglądała się dziewczynie że zmarszczonymi brwiami. Było jej przykro, cholernie przykro. Czuła łzy pod powiekami. Emma była jej przyjaciółką, bratnią duszą, której zwierzała się z największych sekretów. Bywały między nimi sprzeczki, a czasami nawet dość ostre wymiany zdań, ale nigdy nie było aż tak źle, jak teraz. Dawna przyjaciółka, dzisiaj była zupełnie obcą osobą. Nagle do jej głowy dotarło myśl, że ta dzisiejsza zimna, jak lód Emma jest tylko sztucznym przebraniem. Skorupą, którą przywdziewała zawsze, gdy chciała ukryć prawdziwe uczucia. Nigdy jednak nie zamykała się przed nią. Usilnie próbowała znaleźć przyczynę takie stanu rzeczy, ale nie mogła znaleźć niczego, czym zawiniłaby tak bardzo, że dziewczyna zatrzasnęła przed nią drzwi do własnych uczuć.

Blondynka przygryzła wargę i zamyśliła się na dłuższą chwilę. Musiała zrobić coś, żeby rozbić puszkę w której schowała się prawdziwa Emma.  Musiała poznać prawdę. Dowiedzieć się dlaczego przyjaciółka traktuje Ją jak wroga.

Po kilku sekundach wiedziała już co robić. Z dziwnym błyskiem w oku, ponownie wbiła wzrok w dziewczynę i zmienionym tonem powiedziała:

– Masz rację… nie musisz być szczęśliwa. Nikogo się do tego nie zmusi – zrobiła kilka kroków w przód, by znaleźć się bliżej swojej rozmówczyni i dodała – Przyszło mi do głowy, że może Ja przez tyle lat niepotrzebnie się starałam – zauważyła, że Emma zaczęła się jej przyglądać z zaciekawieniem i wiedziała, że idzie dobrym torem – Może powinnam była zostawić Cię tam, na tym dworcu, brudną i głodną, żebyś w końcu umarła z powodu jakiejś parszywej choroby, którą zaraziłby Cię jeden z Twoich klientów? Przynajmniej teraz nie umierałabym ze strachu o Ciebie, mogłabym żyć spokojnie i być w pełni szczęśliwą – skrzywiła się na dźwięk wypowiadanych przez siebie słów. Pierwszy raz w życiu wypomniała dziewczynie jej przeszłość i Ją samą bolał ten fakt. Słowa nie chciały wydostać się z jej gardła, ale wyciskała je siłą, patrząc jak Emma nagle opuszcza wzrok i robi się coraz mniejsza. Musiała jednak wstrząsnąć nią do głębi, żeby Ta mogła się ocknąć. Przełknęła ślinę i ciągnęła dalej – Nie musiałabym biegać za Tobą po wszystkich spelunach w Hamburgu i wyciągać Cię ze szponów śliniących się do Ciebie obrzydliwych facetów, gdy miałaś momenty załamania.

Emma schowała głowę w ramionach, ale nadal nawet nie drgnęła.

– Ciekawe ilu teraz Cię zaliczyło, gdy nie miał Cię kto uratować, co? – mówiła dalej Ola, licząc na szybką reakcję. Nie potrafiła być zimną suką, którą właśnie odgrywała i wiedziała, że długo tak nie wytrzyma – Ciekawe jak się po tym czułaś? – mówiła dalej – Tak jak zwykle czy tym razem lepiej to znosiłaś?

– Zamknij się i wyjdź! – zażądała Emma, zaciskając mocno powieki, które i tak nie powstrzymały zaczynających spływać po jej policzkach, łez.

Ola tylko prychnęła, choć w duchu płakała razem z nią. Wiedziała jednak, że nie może przerwać. Emma zaczynała pękać, o czym świadczył płacz.

– Karałaś siebie czy ich? – mówiła dalej – Ile razy? Co wieczór? Zapewne wracałaś do pustego mieszkania i zdrapywałaś do krwi brud i zapach tych mężczyzn, z którymi się wcześniej zabawiałaś.

– Zamknij się! – wrzasnęła Em przez łzy, obejmując się szczelnie ramionami.

Po policzkach Oli także zaczęły spływać niewielkie kropelki, choć starała się zachować zimną krew.

– Dlaczego mam się zamknąć? – zapytała spokojnie – Przecież sama wybrałaś takie życie. Uciekłaś ode mnie, nie chciałaś życia, którego Cię nauczyłam. Wolisz swoje własne, przeszłe. Stwierdziłam tylko fakt i widać po Twojej reakcji, że się nie mylę.

Z piersi Emmy wyrwał się głośny szloch. Słysząc to Ola podniosła głowę i spojrzała w sufit, po wstrzymujących siłą swój własny wybuch żalu. Po chwili jednak opanowała się na tyle, by móc mówić dalej. To jeszcze nie był ten moment… Musiała jeszcze trochę wytrzymać, choć pragnęła podbiec i objąć cierpiącą przyjaciółkę. Świadomie wyrządzała jej krzywdę, wwiercała się w jej umysł coraz głębiej i głębiej i choć sama trzęsła się z emocji, nie mogła teraz przerwać.

– Jak śmiesz wypominać mi braci Kelly. Choćbym nawet zaliczyła ich wszystkich i tak nie przeskoczyłabym Ciebie – powiedziała – Ja z nimi sypiałam z miłości, a Ty z jakiego powodu pozwalałaś, tym wszystkim parszywym, śmierdzącym frajerom włazić sobie między nogi, co? Znam Cię i wiem, że robisz to, bo myślisz, że tym sposobem masz władzę nad nimi. Ty rządzisz nimi, a nie Oni Tobą, bo tego boisz się najbardziej, prawda? -zapytała drwiąco i prychnęła – Twierdzisz, że gardzisz miłością, a prawda jest jednak taka, że pragniesz jej, jak każdy człowiek na tym świecie, tylko świadomie uciekasz, bo musiałabyś odkryć karty i przyznać się do swoich problemów, prawda Em? – zapytała ponownie i nie czekając na odpowiedź mówiła dalej – Musiałabyś stoczyć wojnę z własnym umysłem – dodała – Myślisz, że nie wiem co siedzi w Twojej głowie? Wiem – przyznała – Boisz się, że nie wytrzymasz, prawda? Boisz się, że przy najmniejszym problemie rzucisz się w swój destrukcyjny wir i wszyscy dowiedzą się, jaka jesteś pokręcona. Boisz się odrzucenia przez ludzi, ale brniesz w to bagno za każdym razem, gdy życie zaczyna Cię przerastać. Musisz wtedy udowodnić sobie, że masz nad czymś władzę i wykorzystujesz do tego tych wszystkich facetów…

– Przestań! – krzyknęła brunetka podrywając się z łóżka. Łzy strumieniami spływały jej po policzkach.

Ola jednak nie przestawała:

– Teraz płaczesz? – zapytała – Już nie jesteś taka mocna? – zapytała Ola, dławiących się własnymi łzami – Wystarczyło przypomnieć Ci kim byłaś oraz kim jesteś teraz i proszę, zniknęła nagle odważna i harda Emma. Ta, która odrzuca wszystko i wszystkich. Nie potrzebuje nikogo, bo sama jest tak mocna, że próbuje zniszczyć dobry świat wokół siebie. Ta, która może żyć bez przyjaciół i kochających Ją ludzi.  No… gdzie Ona teraz jest?!!! – wrzasnęła Ola i głośny jęk wydobył się z jej płuc.

Emma wbiła wzrok w blondynkę. Ledwie Ją widziała, przez miliony kryształków zalegających jej na źrenicach. Przez moment nie odpowiadała, a potem wybuchła

– Wystarczy! Nie wiem dlaczego to robisz, ale zrozumiałam każde Twoje słowo! – krzyczała przez łzy – Wiem, że jestem śmieciem, którego Ty wyciągnęłaś z błota i nauczyłaś normalnie żyć, nie musisz mi tego wypominać! – po czym już znacznie ciszej dodała – Nie myślałam, że możesz być tak podła i bezwzględna.

Ola zacisnęła na moment powieki i westchnęła cicho słysząc słowa Emmy, po krótkiej chwili spojrzała na nią ponownie i już całkiem zwyczajnym tonem wyjaśniła:

– Jak byłam miła na początku, to Ty próbowałaś zdeptać moje uczucia. Każdym słowem wbijałaś głębiej nóż w moje serce, więc nie jestem dłużna – odpowiedziała dziewczyna – Przypomniałam Ci tylko na jakim etapie życia byłaś i na jakim jesteś teraz nic wielkiego, sama o tym pamiętasz. Uświadomiłam Ci, że nie da się przeżyć życia w samotności, bez niczyjej pomocy…

Emma zamilkła na tak długą chwilę, że Ola zaczęła obawiać się, iż jej ostre słowa nie pomogły tak, jak się spodziewała tylko raczej pogorszyła sprawę. Obserwowała uważnie przyjaciółkę, pozwalając jej milczeć.

Brunetka zwiesiła głowę. Po chwili opanowała płacz. Wytarła dłońmi łzy z policzków i zerknęła z ukosa na blondynkę.

– Radzę sobie ze swoim popapranym życiem, jak umiem! – powiedziała cicho – Wiem, że nigdy Ci nie dorównam. Jesteśmy z innej bajki, choć przez jakiś czas łudziłam się, że może dam radę.

– Dałaś radę – zaprzeczyła Ola – Było dobrze i nie wiem, co się stało, że zaczęłaś niszczyć je od nowa – stwierdziła.

– Nieprawda – odparła brunetka, prychając nieznacznie – Nie dałam rady. Poległam przy pierwszym małym kryzysie. Nigdy nie wpasuję się do Twojego świata – dodała smutno.

Ola także wytarła załzawione oczy i spojrzała trzeźwo na przyjaciółkę.

Nikt tego nie wymaga – odpowiedziała – Jesteśmy razem i zawsze będziemy.

Em pokręciła przecząco głową.

– Byłyśmy razem, ale już nie jesteśmy – odparła – Teraz masz Paddyego i jesteś szczęśliwa, już mnie nie potrzebujesz! Już nie dzielimy swojego nieszczęścia!

Ola obrzuciła przyjaciółkę oburzonym wzrokiem.

– Em, co Ty wygadujesz?

– To, co myślę – odparła – Masz teraz nowych przyjaciół i nową rodzinę. trzymasz z nimi, po co Ci ktoś taki, jak Ja? – dodała.

– I dlatego uciekłaś? – zapytała unosząc brwi w górę – Myślałam, że wściekłaś się o moją rozmowę z Jimem… o to, że niby Cię zdradziłam…

– Byłam wściekła, ale wtedy jeszcze nie miałam zamiaru wyjeżdżać – wyjaśniła spokojnie brunetka – Ale potem w nocy wszystko sobie przemyślałem. Wiedziałam, że mnie nie puścisz, więc wymknęłam się po kryjomu – dodała, po czym ponownie zaczęła płakać. Doszła do okna i utkwiła wzrok w szybie.

Ola zacisnęła powieki i zaklęła w duchu. Nigdy nie pomyślałaby, że Emma kiedykolwiek będzie zazdrosna o jej uwagę i przyjaźń. Stanęła obok  niej i również spojrzała przed siebie.

– Nigdy się Ciebie nie wstydziłam – powiedziała spokojnie – I nigdy nie będę. Mam Paddyego, ale to nie znaczy, że nie potrzebuję już Ciebie. Powtórzę jeszcze raz, ostatni raz…  kocham Cię…  Jesteś moją rodziną tak, jak Marta, Nati, czy teraz Paddy – dodała, po czym spojrzała na nią z ukosa – Nie będę Cię błagać o przyjaźń. Jeśli faktycznie nie chcesz mnie w swoim życiu, nie będę się pchała, ale jest mi bardzo przykro. Tyle razem przeżyłyśmy…  – westchnęła.

Emma odwróciła głowę i spojrzała na blondynkę. Już nie płakała. Od czasu do czasu tylko mała łezka wysuwała się z jej oczu.

– To prawda – przyznała – Sporo tego było – zamyśliła się i rozciągnęła usta w czymś, co chyba miało być uśmiechem.

Ola również się uśmiechnęła. Jedna rzecz została wyjaśniona, ale domyślała się, że to nie wszystko. Spojrzała na dziewczynę i zmarszczyła znowu brwi, po czym odwróciła się do niej przodem i zapytała z nadzieją, że otworzy się przed nią całkowicie:

– Em, to nie wszystko, prawda? Jest coś jeszcze…

Dziewczyna spojrzała na nią takim wzrokiem, że Ola w pierwszym momencie pomyślała, iż nic z niej już więcej nie wyciągnie. Po chwili jednak brunetka spuściła głowę, ciężko westchnęła:

– Jak ty mnie dobrze znasz – stwierdziła, po czym podniosła głowę i z przeraźliwym smutkiem w głosie dodała – Przerosło mnie to wszystko, Ola… Pierwszy raz przerosło mnie życie…  i to w momencie, gdy powinnam chyba  być najszczęśliwsza. Wstydzę się tego, bo tak bardzo się starałaś – zerknęła na swoją rozmówczynię i ciągnęła dalej – Zawiodłam Ciebie…  i siebie chyba też – dodała z wahaniem. Blondynka zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

– W czym mnie zawiodłaś?

– We wszystkim – odparła tajemniczo dziewczyna, a potem wyjaśniła – Ale najbardziej w sprawie Jima.

Blondynka opuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie.

– Miałam wrażenie, że wszystko jest na dobrej drodze – stwierdziła cicho – Przecież zdobył Twoje zaufanie, powiedziałaś mu prawdę o sobie.

– Część prawdy – poprawiła Ją Emma.

– Ale to zawsze coś – stwierdziła przyjaciółka – Więc co się stało? – zapytała, wytężając jeszcze bardziej słuch.

– Nie potrafię z nim być. Nie umiem – odparła smutno dziewczyna.

– Zależało Ci na nim, widziałam to, więc co się stało?

– Nie wiem – odparła Emma że smutkiem – Myślałam, że udało mi się przezwyciężyć moje lęki, ale myliłam się.

– On naprawdę Cię…  – zaczęła blondynka.

– Tak wiem… – brunetka weszła jej w słowo – Kocha mnie i mogłabym być z nim szczęśliwa.

– No więc? – zapytała Ola i spojrzała na brunetkę – Skoro sama o tym wiesz, to w czym jest problem?

Emma wbiła wzrok w niebieskie tęczówki przyjaciółki.

– W tym, że Ja się go panicznie boję…

=======================================

12 myśli na temat “ROZDZIAŁ 94: Rozbita skorupa.

      1. Ola jest sympatyczna i miła osoba. Niezwykle uparta i klamliwa, ale jej zdaniem w dobrej wierze. Takiej Oli now znałam. Nawrzucala Emmie, aż się kurzylo. Na coś takiego potrzeba niezwykłej odwagi. Nie wiem czy ja potrafiła bym się na to zdobyć. Zazwyczaj pochodzę się z ludźmi jak ze zgnilymi jajami. Szczególnie znając ich cechy charakteru. Ola chciała Emma wstrząsnąć, co się w końcu udało. Ale słowa Oli były tak mocne i napisałaś to tak dobrze, że aż sama czułam ból Emmy i smutek Oli, że musi jej to mówić. Niesamowita scena. Serio. Ciekawa jestem tylko, co dalej. Wreszcie przyznała, że się boi. I co dalej?

        Polubienie

        1. Bo Ola na ogół jest dobrym człowiekiem. Nikomu nie chce zrobić krzywdy, ale jak zachodzi taka potrzeba to potrafi się zmienić. W tym przypadku mogła zalać się łzami i uciec że szpitala, ale chyba nie tego potrzebowała Emma. Ona musiała dostać kopa, udać choć myślami z powrotem na dno, żeby móc ponownie ruszyć do przodu.
          Ola pokazała też jak wiele razem przeszły, to zabiło ich przyjaźń na tyle, że nie można jej teraz rozerwać, ot tak sobie.
          Oluś ciąg dalszy nastąpi we wtorek. Zapewniam że już nie będzie tak wstrząsający.
          Dzięki

          Polubienie

  1. O rzesz ku…….a! To było……mocne,zajebiście mocne!
    Czy musiałam tak długo czekać na taką Olę? W końcu zobaczyłam prawdziwą postać,a nie marionetkę i zakładniczkę swojego popapranego życia! Czyli potrafi przekazywać emocje i walczyć? Potrzebne są jej tylko odpowiednie bodźce! Brawo Ola( teraz w taki sam sposób zawalcz we własnej sprawie)
    Co do Em…..jej nie potrzebny psychiatra,a zamknięty oddział! Ma dziewczyna problem i spadając w przepaść pociąga bogu ducha winne osoby!
    Skoro nie brała Jimma pod uwagę w swoich życiowych planach,to po chuj pozwoliła mu się tak do siebie zbliżyć? Po co przekroczyła magiczną linie sexu,dając przebić się uczuciom! Czy czuje teraz satysfakcje? Co się czuje depcząc czyjąś dumę i serce! Jak tak ma wyglądać ta jej władza to lepiej ją ubezwłasnowolnić!
    Martwię się o Jimma……zbyt się otworzył,żeby to teraz spłynęło po nim jak po kaczce!

    Polubienie

    1. Haha wiedziałam!!!
      Dlatego gdzieś wcześniej wspominałam, że chyba trochę przesadziłem hehe. Czuję satysfakcję i to wielką, to miało być mocne i widać po reakcjach, udało mi się Wami wstrząsnąć. Nie wiem i chyba też o tym wspominałam, czy bardziej wyjaśniłam myślenie i obecny życiowy punkt Emmy, czy też może zaplątałam Wam w głowach na tyle, że będziecie pluć jej pod nogi. Prawdę mówiąc z Twojego opisu trudno wyczytać stanowisko, które teraz przyjęłaś.
      Emma dopiero zaczyna pomału odkrywać karty. Jej osobowość jest pokręcona , i masz rację w tym, że przydałaby jej się dobra terapia.
      Pytasz po co przekroczyła magiczną linię sensu? Bo Ona mimo całego swojego wypaczonego postrzegania świata, marzy by wieść normalne życie, takie jak Ola i cała reszta ludzi.
      Jeszcze trochę o Oli. Tu kochana zaskoczyłaś mnie totalnie. O ile zastanawiałam się nad Twoją reakcją na Emmę, o tyle zapomniałam o Oli. Twoje pozytywy na jej temat powinnam powielać i przyklejać na ścianie hehe. Coś w rodzaju czerwonej kartki w kalendarzu.
      Ola zaciekle walczy o Emmę i o jej normalność. Wie co powiedzieć, by wywołać porządną reakcję, bo zna Ją jak własną kieszeń. Można pokusić się o stwierdzenie, że to Ona stworzyła obecną Emmę. Uszyła Ją z porozrywanych kawałków materiału, zacerowała rozdarcia i przykryła łatami dziury. Materiał niestety był bardzo zużyty, dlatego wciąż tworzą się nowe rozdarcia, przez które wychodzi stara Emma. Jezu, ale metafora… czasami zaskakuję sama siebie. Kończę, bo wpadam chyba w samouwielbienie hehe, ale to wszystko za sprawą Twojego komentarza, za który bardzo dziękuję.

      Polubienie

  2. Był okres że Ola panicznie się bała Paddego ale przezwyciężyła ten strach i wszystko się dobrze układa mam nadzieję że z Em też tak będzie. Niech spali mosty z przeszłości bo to jest droga bez powrotu i niech podąża nową drogą a na pewno będzie szczęśliwa. Nigdy nie jest aż tak źle żeby nie mogło być gorzej.. Olka nauczyła ją jak żyć a Jimmy powinien ją nauczyć jak być szczesliwą

    Polubienie

    1. Piękne słowa… „Niech spali mosty…” – to zapewne marzenie naszej Emmy, jak każdego, kto przeżył traumę. Niestety dzisiejsze mosty są bardzo trwałe, a ich konstrukcja mocna, nie łatwo je zniszczyć.
      Przyznam, że Twoje ostatnie zdanie bardzo mnie urzekło. Pytanie tylko czy Jimmy potrafi nauczyć Ją szczęścia? Czy Ona potrzebuje kogoś tak gwałtownego i nerwowego, jak Jim, czy też lepiej byłoby jej z kimś innym, o innym charakterze. I ostatnie:Czy po tym, jak go potraktowała będzie jeszcze chciał próbować?
      Dzięki, a ostatnie zdanie chyba sobie pożyczę, jeśli mogę.

      Polubienie

  3. piekne… piękny rozdział, piękny dialog
    mocno, dosadnie ale cholera nie dało się inaczej, no nie dało, czasem trzeba bo Em przesadzała, przeszłosc ma nieciekawą faktycznie, musiała zarabiac ciałem, ale potem juz nie miała Olę, a wraca do tego co zna, seks i czuje się po tym jak dziwka, bo jest nia, niestety, sama sobie to robi, kiedys była do tego zmuszona, a teraz sama sobie to robi, ech…
    nie wiem co teraz sądzic o ich przyjazni, nie gardze absolutnie Emmą, nie winię jej, tylko nie rozumiem jej postępowania…
    ech ale dobrze jej Ola nagadała, bardzo dobrze, musiała, bo innego wyjścia nie miała
    a co z Jimem, biedak

    Polubienie

    1. No nie dało się inaczej. Ola też nie znalazła innego wyjścia. Musiała poruszyć Emmą, by ponownie się otworzyła na życie i przyjaźń.
      Przyznam, że sama nie wiem, co sądzić o Emmę. Szkoda mi jej kiedy rozpaczą, ale nie cierpię gdy powtarza swoje błędy.
      Jim w następnej części.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz