ROZDZIAŁ 1: Spotkanie

           Napisałam pierwszy rozdział. Kolejne pojawią się niedługo. Jeśli ktoś go przeczyta proszę o komentarz, choćby najkrótszy typu „czytałam”. Będę wiedziała, że moje pisanie ma sens. Pozdrawiam

Wszystkich, który zaczynają przygodę z historią Lovim… serdecznie zapraszam do dołączenia do grupy na fb:

https://m.facebook.com/groups/426657607704955?ref=bookmarks

——————————————————————————————————————————————

Ile to już minęło lat, odkąd ostatni raz tu była? Ola jeszcze raz dokładnie rozejrzała się po niedużej sali restauracyjnej wypełnionej stolikami i krzesłami. Dziesięć lat. Ostatni raz była tu dziesięć lat temu, a gdy dziś tu weszła, czuła się jakby cofnęła się w czasie. Restauracja wcale się nie zmieniła. Ten sam kolor, te same stoliki. Była w Kolonii od dwóch dni. Obiecywała sobie, że nie będzie wspominać. Nie mogła jednak tu nie przyjść. Usiadła przy stoliku i nawet nie zaglądając w kartę zamówiła kawę, która niegdyś była jej ulubioną. Czuła, że zalewa ją fala wspomnień tych cudownych i miłych i tych, o których chciałaby zapomnieć. Obrazy z przeszłości wracały jedne po drugich niczym błyskawice. Nowe wypierały starsze. Na chwilę wróciła do rzeczywistości, gdy przyniesiono jej zamówienie. Cicho podziękowała i, zanim kelner odszedł znowu pogrążyła się we własnych myślach. Minęło strasznie dużo czasu a jej wydawało się, że to była chwila, może tydzień czy miesiąc. Pamiętała wszystko ze szczegółami. Jak bardzo chciałaby cofnąć czas i, choć na chwilę wrócić do tamtego okresu. Do czasów, gdy była naprawdę szczęśliwa.

Siedziała tak już dobrą godzinę, gdy gonitwę myśli w jej głowie przerwał nagle jakiś hałas kilka stolików dalej.
– Dzięki Hans karta nam nie potrzebna, prosimy to, co zwykle.
Ten głos… Ola czuła, że serce zaczyna jej bić w przyspieszonym rytmie. Nie odwracając głowy próbowała przeanalizować swoje odczucia. Dlaczego ten głos wywołał u niej tak dziwną reakcję? Zaczęła uważniej się przysłuchiwać. Mężczyzna rozmawiał z kimś już teraz o połowę ciszej. Nie słyszała o czym ale… nagle doznała olśnienia. Znała ten ton głosu. Powoli, żeby nie skupiać na sobie zbytniej uwagi gości ani obsługi, odwróciła głowę szukając wzrokiem osoby, której głos brzmiał tak znajomo.

Zanim jej oczy wypatrzyły go wśród innych gości restauracji wiedziała już do kogo mógł należeć. Tylko nie wierzyła jeszcze swojej podświadomości. To musiałoby być jakieś dziwne zrządzenie losu. W końcu go zobaczyła…to był on …, ale to przecież nie możliwe – pomyślała. Najprawdopodobniej tak zagłębiła się w przeszłość, iż ta stała się całkiem realna. Jednak chwilę później stwierdziła, że przecież nie zwariowała jeszcze i właśnie patrzy na… Angelo.

Myśli kłębiły się w jej głowie. Ma podejść czy lepiej nie. Jeśli podejdzie, to czy on ją pozna przecież minęło tak dużo czasu. Może lepiej nie podchodzić, bo uzna ją za jakąś wariatkę. Tocząc walkę z własnymi myślami nie zauważyła, że kobieta towarzysząca Angelo zaczęła na nią zerkać. Ola zwróciła na nią uwagę, dopiero gdy ta zaczęła coś szeptać do ucha mężczyzny. Ten zaś najpierw się skrzywił nieznacznie, a potem obrócił głowę w kierunku stolika Oli . Po chwili ich oczy się spotkały.  Widziała zmiany jakie zachodziły na jego twarzy . Obojętny a wręcz niechętny początkowo wyraz twarzy zmienił się w wielkie zdziwienie i niedowierzanie, a potem wielką… radość? Nie zdążyła się już nic więcej zaobserwować, bo mężczyzna poderwał się, ku zaskoczeniu jego towarzyszki, ze swojego krzesełka i z impetem ruszył w kierunku Oli. Miała wrażenie, że jej głośne bicie serca słyszy już teraz cała obsługa restauracji. Niepewnie patrzyła do niego. Widziała na jego twarzy coraz szerszy uśmiech. Przed jej stolikiem zatrzymał się jednak i trochę niepewnie, lecz z ciągłym uśmiechem na ustach zapytał:

– Ola?
Przez ściśnięte gardło żadne słowo nie chciało się przecisnąć, więc niepewnie pokiwała tylko twierdząco głową. Na jej twarzy tak jak i na twarzy mężczyzny malowała się coraz większa radość. Po chwili oprzytomniała trochę. Wróciła jej mowa:
– Witaj Angelo – głos jej drżał sama nie wiedziała czy ze wzruszenia czy z emocji.
– Rany boskie to naprawdę ty?! – wrzeszczał już na całe gardło

– Nie, nie wierzę! Ale co ty tu… jak… dziś… skąd się… – z taką szybkością wyrzucał z siebie słowa, że nie był w stanie dokończyć żadnego zdania. Na jego twarzy i w oczach malowała się tak wielka radość, że Ola w końcu zaczęła śmiać się w głos. Zanim zdążyła się zorientować co się dzieje została pociągnięta za ręce w górę i zamknięta w miażdżącym uścisku wciąż coś mówiącego nieskładnie Angelo.

– Co ty tu robisz? – zdołał wydusić z siebie między kolejnymi uściskami i głośnym już na całą restaurację śmiechem. Na szczęście, oprócz wciąż siedzącej na swoim miejscu i przyglądającej się, im z zaciekawieniem towarzyszki Angelo, byli jedynymi gośćmi. Nie dał jej jednak szansy na odpowiedź zarzucając ją kolejnymi pytaniami
– Czemu nie dałaś znać, że przyjeżdżasz?
Słysząc to pytanie Ola nie mogła się nie uśmiechnąć jeszcze szerzej. Zdała sobie, bowiem sprawę, że dla niego to czas chyba stanął w miejscu. Wyswobodziła się z jego objęć i przewracając oczami z głośnym śmiechem próbowała go przekrzyczeć:

– Angelo! Spokojnie pomału, po kolei. Zaraz odpowiem na pytania tylko daj mi możliwość wypowiedzenia się. Przyjechałam do Kolonii w …. – nie dokończyła myśli, bo mężczyzna przerwał jej, przypominając sobie najprawdopodobniej o towarzyszce, z którą przyszedł zaczął zapraszać ją do ich stolika:
– Chodź do nas. Muszę ci kogoś przedstawić – pociągnął ją za rękę, którą wciąż trzymał w swojej dłoni zabierając jednocześnie drugą jej filiżankę z kawą.
Kobieta towarzysząca Angelo wstała widząc, iż zbliżają się do niej. Angelo postawił niezbyt zgrabnie filiżankę na stole, a potem z miną dumnego chłopca przystąpił do oficjalnego przedstawiania kobiet sobie nawzajem.

– Ola poznaj proszę, to jest Kira… moja żona
– Żona? – zapytała ze zdziwieniem jednocześnie podając rękę zdezorientowanej, ale uprzejmie uśmiechającej się kobiecie. Angelo napuszył się jeszcze bardziej:
– A tak… żona – uśmiechnął się szeroko do Kiry i ciągnął dalej etap zapoznania
– Kira to Ola – stara przyjaciółka rodziny – słysząc określenie jakiego użył Angelo Ola uśmiechnęła się do niego i pomyślała – więc nadal jestem przyjaciółką.

– Witaj bardzo miło mi cię poznać. Przepraszam za nieokrzesane zachowanie mojego męża. Usiądźmy może, bo już i tak zrobiłeś niezłe widowisko – Kira ręką wskazała krzesła rzucając jednocześnie karcące spojrzenie w stronę męża. Ten nie przejmując się za bardzo niezadowoleniem żony zajął miejsce i od razu zwrócił się do Ola
– No to teraz odpowiadaj, bo przerwałem ci wypowiedź – uśmiechnął się szeroko. Cały Angelo – mimo zamieszania, które wprowadził pamiętał, że zaczęła już właściwie odpowiadać na jego pytania, zanim jej przerwał i pociągnął do swojego stolika.

– Jeśli jeszcze pamiętam twoje pytania., bo trochę ich padło – drwiącym lekko tonem odpowiedziała Ola
– Przyjechałam do Kolonii w sprawach służbowych.
– O rety brzmi strasznie poważnie? – zaśmiał się

– Dzisiaj?
– yyy… Czy dzisiaj przyjechałam? – Ola nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi. Pokiwał tylko twierdząco głową czekając na odpowiedź
– Nie , nie dzisiaj jestem tu od dwóch dni – popatrzyła na niego niepewnie i już po jego minie widziała, że nie spodobała mu się ta odpowiedź.

– Jesteś tu od dwóch dni… tak blisko i nie dałaś nam znać, że przyjechałaś? – powiedział to niby żartobliwym tonem, ale w jego oczach wcale nie było wesołości raczej rodzaj rozczarowania. O rany – pomyślała – a jak on to sobie wyobraża.
– Angelo minęło dziesięć lat – przypomniała mu – Miałabym stanąć w waszych drzwiach i powiedzieć „cześć przyjechałam na kawę”?
– Dokładnie tak. A widzisz w tym coś złego? Bo ja myślę, że to całkiem normalne zachowanie – odparł już całkiem poważnie                                                                            – W mojej rodzinie nikt nie ma na razie kłopotów z pamięcią a dziesięć lat to w końcu nie aż tak długo, żeby zapomnieć kogoś, kto przez dość długi okres był prawie członkiem rodziny – dodał rozmyślnie podkreślając ostatnie słowa. Zaskoczył ją i właściwie nie wiedziała co odpowiedzieć. Bo co tu było mówić, że myślała o tym nie raz, odkąd tu przyjechała, że nawet wyobrażała sobie jakby zareagowali, gdyby nagle pojawiła się w ich domu. Tego nie chciała mu powiedzieć. Nie mogła. Uśmiechnęła się tylko i spróbowała zmienić temat na bardziej neutralny.
– Wspomniałeś o rodzinie. A co u nich wszystkich słychać?
Angelo patrzył jeszcze przez chwilę w jej oczy, po czym spuścił na chwilę wzrok i westchnął cicho. Domyślił się, że celowo zaczęła temat jego rodziny, by urwać dalszą dyskusję. Postanowił nie drążyć tematu. Po krótkim zastanowieniu zaczął pokrótce streszczać jej aktualne życie swojego rodzeństwa. Kto, gdzie mieszka, kto, ile ma dzieci itp. Ola chłonęła te wiadomości z błyszczącymi oczami przerywając mu co parę zdań, by dopytać o więcej szczegółów lub przeskoczyć na inną osobę. Po paru minutach do rozmowy dołączyła także Kira wyjaśniając dokładniej niektóre opowieści męża. Wiedziała już co słychać u prawie wszystkich. Celowo omijała na razie pytania o dwie najważniejsze dla niej osoby.

– Rany tyle się u Was zmieniło… tyle się dzieje – śluby, dzieci… a w mojej wyobraźni wciąż jesteście tacy jak wtedy gdy z Wami byłam – Angelo i Kira uśmiechnęli się do siebie na dźwięk jej słów. Ola pokręciła z niedowierzaniem głową i zamyśliła się. W głowie miała twarze osób, o których rozmawiali. Widziała też te, które pomijała na razie w swoich pytaniach. Ale… już nie mogła dłużej nie pytać, bo zostali tylko oni, więc z lekko przyspieszonym z emocji oddechem zapytała:
– A co u Johna? – wypowiadając jego imię poczuła w swoim sercu znajome miłe ciepło. Czuła je zawsze, ilekroć o, nim myślała . Angelo uśmiechnął się patrząc na jej trochę nieobecną rozmarzoną minę.

– John… – Specjalnie ociągał się z udzieleniem odpowiedzi widząc, że Ola skupiła całą uwagę wyczekując odpowiedzi.
– Ożenił się trzy lata po twoim wyjeździe. Mieszka z Maite w Hiszpanii i razem starają się zaistnieć w świecie muzyki. – patrzył na nią z niepewnością trochę obawiając się jej reakcji na wieści o starszym bracie, który kiedyś znaczył dla niej bardzo dużo. Ola zamyśliła się uciekając na sekundę spojrzeniem gdzieś w bok, po czym zwróciła się z powrotem w stronę Angelo i odparła uśmiechając się przy tym ciepło:

– Fajnie, że ułożył sobie życie i jest szczęśliwy… naprawdę się cieszę. – nie wiedziała co ma jeszcze dodać. Podniosła filiżankę z kawą do ust. Próbowała przez moment przełykania napoju wymyślić jak zgrabnie ominąć temat ostatniego członka rodziny. Nie chciała o niego pytać. Wolała o nim nic nie wiedzieć. Czuła, że nie poradziłaby sobie z zachowaniem obojętności wobec nowinek państwa Kelly na temat ich brata. Wróciła myślami do Johna i nagle coś jej się przypomniało:
– Ale zaraz… to John już z Wami nie śpiewa? – patrzyła jak ze zdziwienia brwi Angelo unoszą się coraz wyżej – mmm… powiedziałam coś nie tak? – zdezorientowana patrzyła na przemian na dwójkę swoich rozmówców zastanawiając się co wywołało takie zdziwienie na twarzy mężczyzny. Widziała, że Kira zerknęła na męża z lekkim rozbawieniem, więc szybko przeniosła wzrok z powrotem na Angelo oczekując od niego odpowiedzi.

– Ola… zespół nie istnieje już ładnych parę lat … nie wiedziałaś o tym? – wwiercał w nią zaciekawione i wciąż zdumione spojrzenie.                                                                       Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Było jej głupio. Prawda była taka, że, odkąd wyjechała do Polski, omijała wszelkie wiadomości na ich temat, nie czytała wywiadów artykułów, nie słuchała ich piosenek. Nie chciała o nich nic wiedzieć, bo… to zbyt bolało na początku. Później zaś, gdy uporała się z bólem nie chciała wracać do przeszłości ze strachu, by nie wywołać nowej fali cierpienia. Nie chciała, im tego wszystkiego mówić. Nie mogąc znaleźć żadnej innej sensownej odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami, po czym spuściła głowę modląc się w duchu, by któreś z jej rozmówców zmieniło temat. Uratował ją kelner. Przyszedł zapytać czy coś im jeszcze  podać. Ola udała, więc, że mocno skupia się nad złożeniem zamówienia. Widziała kątem oka, że Angelo jeszcze przez parę sekund przyglądał się jej uważnie, po czym chyba, tracąc nadzieję na odpowiedź, także skupił się na wyborze deseru i herbaty. Zanim złożył swoje zamówienie dziewczyna rozmawiała już z Kirą o ich dzieciach, więc, po chwili zastanowienia, dołączył do rozmowy. Potem Ola w wielkim skrócie opowiedziała o sobie, o nowym SPA, które otwiera jej firma w Kolonii.

Rozmawiali jeszcze jakieś pół godziny po, której Ola oznajmiła, że musi uciekać.
– My też już wychodzimy, więc, jeśli potrzebujesz transportu, to chętnie cię podwieziemy – zaproponował Angelo podnosząc się wolno z krzesła. Słysząc te słowa Kira wbiła w męża zdziwione spojrzenie.
– Nie chciałabym robić Wam kłopotu – odparła Ola
– Żaden kłopot. No to chodźmy – powiedział i nieznacznie pokiwał głową dając do zrozumienia Kirze, by nic nie mówiła, widząc, że Ta zamierza protestować.
Ruszając z restauracyjnego parkingu Angelo zapytał z uśmiechem:
– To dokąd Panią odwieźć?
– Zatrzymałam się w hotelu Lindner – na dworze było już ciemno, więc Ola, mimo iż, siedziała obok, nie zauważyła podstępnego uśmiechu mężczyzny.
– Na długo przyjechałaś? – zapytał niby od niechcenia dla podtrzymania rozmowy.
– Mam tu zostać tydzień. Muszę dopilnować szczegółów przed otwarciem naszego SPA, potem jeszcze zajrzę do salonu w Berlinie i dopiero wrócę do domu – odpowiedziała przerywając rozmowę z siedzącą z tyłu Kirą.
Do końca drogi Angelo już nic się nie odzywał. Kobiety rozmawiały o nowym salonie piękności. Ola opowiadała Kirze z jakich form zabiegów będzie można tam skorzystać. Były tak zajęte rozmową, że nie zauważyły nawet, że zatrzymali się przed hotelem.
– Jesteśmy – przerwał, im Angelo.
– Dzięki za podwózkę. Dzięki za miły wieczór i … – w chwili, gdy dziewczyna miała właśnie zamiar się pożegnać Angelo wszedł jej w słowo:
– To, o której jutro po Ciebie przyjechać?
– Słucham? – spojrzała na niego zdziwiona. Kątem oka dostrzegła, że Kira także z zaciekawieniem przygląda się mężowi.
– No chyba nie myślisz, że się teraz pożegnasz i znikniesz na kolejne dziesięć lat. Nie ma tak dobrze – Angelo uśmiechnął się do niej szeroko

– Zapraszamy Cię jutro na obiad do siebie robimy małe spotkanie rodzinne to przy okazji zobaczysz się z resztą rodzinki.
Poczuła, że serce podchodzi jej do gardła. Tylko nie to. Może i chciałaby się spotkać z rodzeństwem Kelly, ale On też był jej częścią. Przecież nie będzie pytać, kto dokładnie jest zaproszony. Nie, nie… z, nim nie może, nie chce się spotykać. Zerknęła na Kirę i ta wydawała jej się równie zaskoczona co ona sama.
– Słuchajcie ja… nie mogę… mam jutro dużo pracy i… muszę jeszcze jechać do…- wiedziała, że zaczyna się plątać. Zaczęła wysiadać w pośpiechu z auta. Chciała szybko wymyślić jakąś wymówkę, ale nie bardzo jej to wychodziło.
– O nie, nie dam się spławić tak łatwo. Jeśli nie obiad to kolacja. Nie powiesz, chyba , że pracujesz 24 godziny – Angelo nagle jakby spod ziemi wyrósł przed nią blokując jej drogę do hotelu.                                                                                                                                 – To jak? Na którą się umawiamy?
– Jezu, Angelo, ja naprawdę mam mnóstwo pracy. Już dzisiaj zawaliłam pół dnia wędrując po Kolonii – jęknęła
– Nie Jezusuj mi tu. Modlić to się będę ja i to o swoje życie, gdy moje rodzeństwo dowie się, że się z Tobą spotkałem i Cię do nich nie przywiozłem – patrzył jej w oczy z rozbawieniem.
Westchnęła ciężko i spojrzała mu w oczy. Wiedziała, że nie odpuści. Nie Angelo.
– To, o której macie to spotkanie rodzinne?
– Yyyy… o 15 … chyba.- lekko się zatrwożył, ale zaraz dodał – przyjadę po Ciebie o 13 pasuje Ci? Zdążymy jeszcze trochę pogadać sami, zanim cała plejada się zejdzie.
Nie mogła się nie uśmiechnąć. Pamiętała jeszcze jak wyglądają ich imprezy rodzinne. Szum, gwar, czasem sprzeczki.
Nawet nie pamiętała jak dotarła do pokoju. Była przerażona. Jak ona się z nimi spotka, co, im powie, co oni będą mówić… o rety. Wyjechała od nich w pośpiechu po wielkiej awanturze i więcej się do nich nie odezwała. Będzie cała rodzina – tak powiedział jej Angelo. Czy będzie też on…?

  …

17 myśli na temat “ROZDZIAŁ 1: Spotkanie

  1. Przeczytalam na jednym wdechu! Milo, ze ktos tworzy cos nowego 🙂 pisz pisz czesciej, ja od razu dodaje stronke do ulubionych i z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial ;D

    Polubienie

    1. Witam w moim świecie i mojej historii.
      Opowiadanie ciągle się jeszcze rozwija i nie ma jeszcze zbyt wiele wątków.
      Mam nadzieję, że dalsze rozdziały także przypadną Ci do gustu.
      Życzę miłego czytania.

      Polubienie

  2. witam i ja 🙂
    zostawiłaś u mnie stronę, wiec przybyłam 🙂
    fajnie się zaczyna i ciesze się że jest Angelo z Kirą, a ciekawa jestem kto jest tym panem….

    Polubienie

    1. Witaj!
      U mnie jest dużo Angelo i Kiry, bo są osobami najbardziej wtajemniczonymi w sytuację.
      Jeżeli chodzi o tajemniczego Pana to raczej nie odbiegam pomysłem od reszty piszących.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  3. Skoro nawet Ania jest, to i mnie nie może zabraknąć. Ty czytasz nasze opowiadanie, a mu Twoje. Hihi 😉 Pierwszy rozdział wciąga, ale dziwnie mi się czyta o bohaterce imieniem Ola. To też moje imię i imię mojej bohaterki w blogu o Kellych. Fajnie się zaczyna, ze coś tam się stało 10 lat temu, a nie wiadomo co. Podoba mi sie taka kolej rzeczy.

    Polubienie

    1. Witam!
      Właśnie skończyłam odpisywać Ani na wszystkie komentarze haha.
      Jak wymyślałam imię mojej bohaterce, to Waszej historii jeszcze nie znałam. Jak zaczęłam czytać to tak samo pomyślałam o Waszej Oli.
      Dzięki fajnie, że jesteś.
      Mam nadzieję, że Ci się spodoba moja historia.

      Polubienie

  4. O rety! Czyta się rewelacyjnie. Trochę dziwnie że główna bohaterka czuje coś do Johna byłam pewna że to będzie Padzik. No ale jeszcze zostaje ta ostatnia osoba. Fajny rozdział,bardzo wciągający.

    Polubienie

    1. Wielkie dzięki. Główną bohaterkę z Johnem łączą nie tyle uczucia, co wspomnienie o tej miłości. Jak to się rozwinie sprawdź sama.
      Przyjemnego czytania i wrażeń z tym związanych
      Pozdrawiam 😀

      Polubienie

  5. Przeczytałam o reaktywacji TKF i chciałam powspominać czasy, kiedy absolutnie szalałam na ich punkcie. Mając 8-9 lat zmuszałam nawet mamę, żeby bawiła się ze mną „w Angelo i Paddy’ego” 😀 Nie wiem, jak znajdę czas na przeczytanie tylu rozdziałów, ale może nie wywalą mnie z pracy, jak będę sobie robiła małe przerwy 😉
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Witam.
      Mam nadzieję, że czytasz i co ważniejsze, że podoba Ci się to co napisałam. Ja także cieszę się z pomysłu naszych dawnych idoli. Ja wróciłam do słuchania ich utworów po wielu, wielu latach i przepadłam. Teraz towarzyszą mi w każdej wolniejszej chwili. Daj znać i zapraszam do komentowania.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  6. Puk, puk… jestem, przeczytałam!
    Wow! Zapowiada się bardziej ciekawie 🙂
    Angelo bardzo sympatyczny, chyba naprawdę lubi Olke. Biedna Kira równie zaskoczona jak Ola.
    Hmmm o Paddy’ego chodzi? 😉

    Polubienie

    1. Cieszę się, że jesteś. Na wiele pytań Ci zapewne nie odpowiem. Musisz sama odkrywać rzeczywistość w lovim… tak jest ciekawiej.
      Ale u mnie jak u wszystkich królują Paddy i w późniejszym etapie Jimmy, który stał się dla prawie wszystkich czytelniczek najważniejszym bohaterem opowiadania. Choć miał być tylko wątkiem pobocznym, nie z mojej zasługi stał się głównym. Kocham obu, bo są u mnie totalnie różni i pozwalają na chwilę wytchnienia. jak zmęczy mnie jeden to drugi rozbawia i tak na zmianę.
      Angelo i Kira także należą do główniejszych bohaterów i faktycznie chyba są fajni.
      Dzięki za wpis.

      Polubienie

Dodaj komentarz