Rozdział 155: Twarz ze ściany.

Zatrzymał się na czerwonym świetle. Puścił kierownicę i potarł dłońmi, twarz. Wciąż niczego nie był pewny. Coś wewnątrz mówiło mu, że wszystkie informacje usłyszane od Joeya i Johna łączą się z poznaną kobietą, ale na razie była to rozsypana układanka, trudna do złożenia. Kolor samochodu, imię i wygląd nie świadczyły o winie tej kobiety. Po ulicach chodziło milion zgrabnych blondynek, z czego połowa mogła posiadać czerwone samochody. Miał mętlik w głowie. Gdyby Ją zobaczył, gdyby tylko zastał Ją w domu. Joey podał mu adres. Właśnie stamtąd wracał, nikt nie otworzył mu drzwi.

Nastąpiła zmiana świateł i znowu ruszył przed siebie. Wracał do Angelo… Do Oli… Co miał zrobić? Znowu przypomniał sobie słowa Johna. Westchnął ciężko. „Kochamy tę samą kobietę” A więc jednak…  John nie zapomniał. Im dłużej o tym myślał, tym mniej mu się dziwił. Przecież Jego uczuć, czas także nie był w stanie zniszczyć, nie zastąpiła go też żadna inna miłość. „Ona dokonała wyboru dawno temu i Ja się z tym pogodziłem” kolejne zdanie zadźwięczało mu w głowie.

– To ciekawe, Johnny – powiedział do siebie – Co byś zrobił, gdybym Ja jednak z niej zrezygnował. Wtedy też trzymałbyś się z daleka? – zerknął w lusterko i skręcił w lewo. Potarł skroń. Strasznie bolała go głowa. Lekarz mówił, że początkowo, to normalne. W miarę upływu czasu ból powinien ustąpić. Na wszelki wypadek wypisał mu leki, które zostawił w domu.  Znowu czerwone. Był niedaleko, a czekała go trudna rozmowa z Olą. Musiał zachować trzeźwość umysłu. Sięgnął do schowka i po chwili trzymał w dłoni klucze.

Po paru minutach i pokonaniu kilku skrzyżowań, stanął pod bramą. Szybko wbiegł na piętro i pierwsze, co mu się rzuciło w oczy to drzwi, za którymi  niedawno,  wraz z Olą, wybierali kolor ścian. „Nie planujmy niczego za wcześnie” – zadźwięczały mu w uszach słowa kobiety „W Polsce panuje przesąd…” Zacisnął usta, przełykając rosnącą gulę w gardle. Miała rację. Czy ten ból kiedyś minie? Czy zdoła zapomnieć? Oczy zaszły mu łzami. Westchnął smutno i ociężale ruszył dalej. Sypialnia… Łóżko… Wspólne fotografie… Wziął w rękę jedną ze stojących ramek. Przejechał palcem po zimnym szkle. Wciąż czuł lęk. Teraz, gdy miał swoje podejrzenia, tym bardziej obawiał się przyszłości. Tej wspólnej, ale jeszcze bardziej tej samotnej. Znowu uderzyły w niego mądrości Johna. Znowu westchnął. Odłożył ramkę i wszedł do łazienki. To pomieszczenie było wręcz wypełnione Olą. Nawet w nozdrzach czuł Jej obecność. Wyjął pastylki z szafki i połknął jedną, popijając wodą, po czym spojrzał w lustro. „Nie zabieraj mi siebie” W tej jednej chwili dotarło do niego to, o czym wszyscy mówili. W całym swoim bólu i lęku, w ogóle nie zwrócił uwagi na Jej uczucia. Nie zapytał czego Ona potrzebuje. Nie trzymał za rękę, nie pocieszył, nie przytulił. Z góry przewidział, co jest dla niej najlepsze i skupił się na fizycznym bezpieczeństwie.

– Jesteś cholernym egoistą, Paddy – z odrazą spojrzał na odbicie w lustrze – Zawsze najważniejsze jest Twoje zdanie, zawsze wiesz lepiej, aż dziwne, że Ona nadal chce stać u Twojego boku. Wciąż prosi i wybacza – przetarł palcami po brodzie. Poszarzała twarz, podkrążone oczy, włosy w totalnej abstrakcji, nie pamiętał kiedy ostatnio się golił…

Kilkanaście minut później, ponownie stanął przed lustrem. Wraz z wodą i żelem pod prysznic, zmył z siebie ostatnie drobiny wahania. Tym razem patrzył pewnie we własne oczy. Pierwszy raz od dawna szczerze uśmiechnął się do siebie. Stojąc pod prysznicem zdał sobie sprawę, że od tyłu lat toczył walkę o to, by życie dało mu trochę szczęścia. Los niestety wydzielał mu je bardzo powoli,  dając i odbierając coś na zmianę. Teraz znowu zabrał, ale jednocześnie pozwolił mu żyć i nie dał skrzywdzić Oli.  Widocznie Jego walka jeszcze się nie skończyła. Przegrał tylko bitwę. Wojna trwa nadal. Kiedyś Ją wygra i będzie w pełni szczęśliwy. Nie podda się.

Nagły odgłos zza drzwi wyrwał go z zamyślenia. Otworzył je czym prędzej i to, co zobaczył wprawiło go w osłupienie. Na środku łóżku z bezczelnym uśmiechem na ustach i drwiącym spojrzeniem, siedziała naga Sabine. Jego ciałem wstrząsnęła nagła złość i obrzydzenie. Krew się w nim zagotowała. Chwilę później dostrzegł w drzwiach jeszcze jedną postać. Wielkie błękitne tęczówki wpatrywały się w niego z wyrzutem i żalem.

Nagle wszystko zrozumiał. Jego serce stanęło w miejscu, a krew odpłynęła mu z głowy, gdzieś niżej. Sam nie wiedział kiedy i jak znalazł się na dole. Przed sobą widział tylko zbiegającą w pośpiechu Olę. Krzyczał. Wołał Ją. Nie reagowała. Przerażenie zaczynało brać nad nim górę. Musiał Ją zatrzymał. Musiał zdąrzyć wytłumaczyć, że to, co widziała, wcale tym nie było. Dogonił Ją przy drzwiach, z całej siły szarpnął za ramię…

Poczuł palący ból w policzku.

– Nienawidzę Cię!!! – wrzasnęła,  uderzając go w twarz i wybiegła na zewnątrz.

Wyszedł za nią. Nagły ziąb zmrodził Jego ciało. Zatrzymał się.

– Ola! – krzyknął – Proszę Cię, zatrzymaj się! Zaczekaj! Nic nie zrobiłem! – pokonał kilka schodów i stanął na zimnym trawniku – Ola!!! – krzyknął żałośnie. Stał na zimnym dworze, w samym ręczniku,  dygocząc, jak galareta i sapiąc, jakby pokonał kilometry. Spojrzał w dół na swoje gołe stopy, nogi i ręcznik – Kurwa mać! – zaklął głośno. Nie mógł tak biec.  Czym prędzej odwrócił się na pięcie i pognał z powrotem do domu. Ubierze się szybko i Ją znajdzie.

……………..

Od kilku godzin siedział zamknięty w gabinecie.

Margaret podeszła do wielkich drzwi i przystawiła do nich ucho. Cisza… Zupełna cisza… Martwił się. Nie widziała swojego szefa i przyjaciela,  odkąd wpuściła do domu tego dziwnego faceta o rentgenowskim spojrzeniu. Miała dreszcze, za każdym razem, gdy na nią patrzył. Nie lubiła go.

Może coś mu się stało? Może zasłabł? Cichutko zapukała i uchyliła ciężkie wrota.

– Henry? Jesteś tu? – niepewnie weszła do pomieszczenia. Mężczyzna nie lubił, kiedy przeszkadzała mu w pracy.

– Wszystko może poczekać – mawiał – Ale w papierach muszę mieć porządek, choćby świat walił mi się na głowę.

W pierwszej chwili niebiesko – szara, mleczna mgła zasłoniła Jej widok. Zakasłała.

– Boże! Udusić się tu można – otworzyła okno i odwróciła się w stronę potężnego dębowego biurka.

Henry siedział w swoim fotelu. Głowę miał opartą o zagłówek. Jedną rękę luźno opierał o blat, a drugą trzymał w górze, opierając łokieć o podłokietnik skórzanego fotela. Pomiędzy Jego palcami tlił się papieros. Nie drgnął.   Nie poruszył się nawet, gdy podeszła bliżej. Jego mętny, nieruchomy wzrok zawieszony gdzieś na ścianie, wywołał gęsią skórkę na ciele kobiety.

– Henry, wezwać lekarza?

– Nie… – nawet głos miał zupełnie inny. Jakby zduszony i chrapliwy.

Przyjżała się szarej, pomarszczonej twarzy.  Dopiero teraz zauważyła małe kryształki, spływające po Jego policzkach. Niby nic takiego, zwykłe ludzkie łzy, ale na ich widok kobieta struchała. Drugi raz w życiu widziała to magiczne zjawisko u swojego szefa. Nie płakał nawet na pogrzebie własnych rodziców. Pierwszy raz widziała, go w takim stanie, gdy trumna z ciałem Sofii, chowała się w ziemi. Dziś był drugi raz… Domyśliła się, że musiało stać się coś, co poruszyło sercem mężczyzny bardzo mocno. Usiadła z drugiej strony biurka i czekała w milczeniu…

Mężczyzna westchnął kilka razy. Zgasł papierosa i sięgnął po następnego.

– Ona jest moją wnuczka, Maggie… Ma w sobie moją krew… Krew Hurtmannów.

Serce Margaret zadrżało. Jej policzki tak, jak twarz Henryego zaczęła pokrywać cienka warstewka wilgotnej cieszy. Przez długi moment, w  zupełnym milczeniu dzieliła ze swoim przyjacielem wzruszenie.

Wspólne łzy radości i szczęścia…

………………..

Jimmy spojrzał przed siebie, gdy usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi.

Kilkanaście długich minut siedział na kanapie w salonie i zastanawiał się, co tak naprawdę przeraziło Emmę. Nadal niewiele rozumiał. Czemu tak bardzo obawiała się swoich zdjęć w internecie i ludzkich komentarzy? Naprawdę tak dbała o Jego opinię?

Stanęła w drzwiach. Widział, że płakała. Wydały Ją zaczerwienione oczy, choć zapewne liczyła, że prysznic zmyje wszelkie ślady. Wzruszenie ścisnęło Jego serce. Nie lubił, kiedy płakała. Chyba wolał krzyk i awanturę. Jej łzy wywoływało w nim, nieznane mu dotąd uczucie miękkości. Patrząc na nią, sam miał ochotę się rozpłakać. Nienawidził tego.

Stała w wejściu, ubrana w czarną skąpą piżamkę. Nie zbliżała się, jakby czekała na Jego ruch. Była taka smutna, delikatna i krucha. Jednocześnie seksowna i roczulająca. Niewinna, jak łza i grzeszna, jak demon. Zachłysnął się tym widokiem. Jego umysłem zaczęły targać skrajne uczucia. Gorąca fala pożądania zaczęła zalewać Jego ciało.

Żadna inna kobieta nigdy tak na niego nie działała. Tylko Ona, jednym niewinnym spojrzeniem, bez użycia dodatkowych bodźców, potrafiła wywołać w nim totalną burzę. Chwilami miał wrażenie, że wariuje. Jego rosnące podniecenie, wywoływało w nim wyrzuty sumienia i budziło obrzydzenie do swojej męskiej słabości, a zarazem pobudzało wyobraźnię, do tworzenia wyuzdanych obrazów. Te sprzeczności były dla niego ekscytująco niszczycielskie.  Jednocześnie nienawidził ich i zarazem uwielbiał.  Pragnął z nią rozmawiać, jak i zerwać z niej ten miękki materiał, by nacieszyć oczy Jej pięknem. Chciał jednocześnie posiąść tajemnice Jej umysłu i ciała.

Z ogromnym napięciem,  doprowadzającym go prawie do obłędu, czekał na Jej ruch, a im dłużej trwało Jej milczenie, tym większa ogarniała go  żądza.   Jego ciało zaczęło niebezpiecznie drżeć, a umysł opanowała jedna wizja. W końcu, nie mogąc dłużej znieść tej męczarni, poderwał się z kanapy i dopadł do niej, wpijając się mocno w gorące wargi. Jej ciało pachniało obłędnie, podsycając jeszcze bardziej Jego podniecenie.  Zacisnął dłonie na Jej pośladkach, przyciskając Ją do swojego nabrzmiałego, do granic, krocza. Czuł wściekłość na siebie, za słabość, ale nie potrafił przestać Jej pieścić. Jego ciało domagało się szybkiego spełnienia. Umysł lawirował między światem realnym, a iluzorycznym. Nie wiedział gdzie jest, ani co się z nim dzieje. Stał się więźniem bodźców i zmysłów.

– Jimmy, doprowadź mnie do szaleństwa…  – gdzieś między głośnym szumem w uszach, dotarł do niego szept i poczuł wszechogarniającą radość. Na moment oderwał usta od ciała dziewczyny i zajrzał Jej głęboko w oczy.

– Potrzebuję zapomnienia, jakiego tylko Ty potrafisz mi dać – wydusiła z siebie pomiędzy jednym łapczywym  oddechem, a drugim, po czym wpiła wargi w Jego szyję, zsuwając jednoczśnie koszulę  z Jego ramion i zaplątując nogi wokół Jego pasa.

Odbijając się od ścian, w połowie już nadzy, dotarli do łóżka w sypialni. To tam nastąpiła kulminacja ich pożądania. Scałowywali z siebie mokre krople, wdychali swój wzajemny zapach, zmięta pościel i wchłaniała wilgość ich ciał, a ściany chłonęły ekscytujące odgłosy szczytowania i namiętne ekstazy.

……………….

Paddy wszedł do holu i od razu usłyszał głośny szyderczy śmiech. Zaklął pod nosem, przypominając sobie o Sabine. Jego spojrzenie powędrowało do, siedzącej na schodach, kobiety. Tym razem była już w pełni ubrana.

– Brawo! – krzyknęła z rozbawieniem, klaszcząc w dłonie – Można z Wami melodramaty kręcić. Scena wprost z filmu – czerwone usta rozszerzyły się w drwiącym, bezczelnym uśmiechu.

Patrząc na nią czuł złość, nienawiść i odrazę. Pierwszy raz w życiu miał wielką ochotę uderzyć kobietę, a nawet więcej… Miał ochotę Ją zabić. Wpatrywał się w nią przymrużonymi z wściekłości oczami.

– Czego Ty chcesz?!!! – ryknął na całe gardło, zaciskając pięści.

– Teraz już niczego – powiedziała szczerze kobieta, patrząc mu prosto w oczy. Wolno i jakby od niechcenia podniosła się w górę i z wielką gracją, zeszła na dół. Zatrzymała się tuż przed nim, obdarzając go obrzydliwym, wręcz nienormalnym zadowoleniem.

Niewiele myśląc, złapał Ją za ramiona i potrząsnął energicznie, a gdy kobieta zaczęła śmiać się w głos, odepchnął Ją z  odrazą i ostatkiem silnej woli powstrzymał się przed uderzeniem Jej.

– Jesteś nienormalna! – warknął – Po co to zrobiłaś?! Kto pozwolił Ci wejść do mojego domu?! – krzyczał coraz głośniej, i nie mogąc dłużej znieść Jej ciągłej drwiny na twarzy, syknął – Dzwonię po policję! Nie wywiniesz się z tego! – sięgnął do kieszeni swojej kurtki.

Niewzruszona,  Jego groźbą kobieta, uniosła brwi i prychnęła lekceważąco.

– Na pewno? Dobrze się zastanów – ostrzegała zimno, po czym złapała swoją sukienkę i szarpnęła nią mocno,  rozdzierając górę na dwie połowy.

– Co Ty robisz?! – zawisł z ręką w kieszeni. Zmarszczył brwi i z niezrozumieniem wpatrywał się w poczynania Sabine.Ta zaś szarpnęła materiał jeszcze w paru miejscach, po czym zwinęła dłonie w pięści i potarała nimi swoje oczy oraz usta, rozmazując makijaż po całej twarzy. Po tym przedstawieniu ponownie utkwiła wzrok w mężczyźnie.

– I co? Wyglądam, jak ofiara napaści? – zapytała, rozciągając bezczelnie usta – Dojdą łzy oraz przerażenie i będzie idealnie, prawda? No czemu nie dzwonisz? – obrzuciła pogardliwym wzrokiem jego nagą klatkę piersiową – Zobaczymy komu uwierzą.

Zszokowany Paddy, wpatrywał się w nią ze zmarszczonym czołem.

– Ty jesteś chora – rzucił nerwowo.

Kobieta roześmiała mu się w twarz.

– Od razu też uprzedzam, że zajęłam się  troszkę Twoją sypialnią – z miną niewiniątka,  spojrzała w górę, na piętro –  Co nieco się stłukło, łóżko… Hmmm…  Wygląda, jak po stoczonej walce, a na prześcieradle są moje włosy, bielizna… No dzwoń – przypomniała mu –  Opowiemy panom policjantom nasze bajeczki. Ty swoją o moim wtargnięciu, a Ja swoją o próbie gwałtu. Jak myślisz komu uwierzą?

Ręce mu opadły. Czuł swoje własne przyspieszone tętno i słyszał szum w uszach.

Kobieta zakręciła się wokół własnej osi.

– Widzisz? Zdolna jestem, prawda? Jeszcze trochę, a sam w tę moją bajkę uwierzysz – zaśmiała się –  Czyż nie wyglądam, jak Twoja Oleńka?  Ciekawe jaką minę miała, jak Was napadli…

Krew w nim zawrzała. W tym momencie przestał liczyć się z czymkolwiek. Dopadł do niej i pchnął Ją na ścianę, wczepiając jednocześnie palce w Jej szyję.

– Uduszę Cię suko!!! Zapłacisz mi za wszystko!!! – Jego zdławiony, pełen nienawiści głos, rozszedł się echem po holu. Zaciskał palce coraz mocniej, patrząc, jak coraz szerzej otwierają się Jej oczy i usta. Czuł dziwną satysfakcję,  obserwując Jej nieudolną próbę uwolnienia się. Podrapała mu ramiona, ale nie dbał o to,  nawet nie czuł bólu. To Ona stała za napaścią na niego i Olę, to Ona wjechała w auto Johna, zabijając Jego nienarodzone dziecko…

– Paddy!!! – nagły wrzask sprawił, że mężczyzna podskoczył ze strachu, rozluźniając jednocześnie zacisk wokół szyi Sabine, która najpierw łapczywie zaciągnęła się powietrzem, a potem pchnęła go mocno.

Zatoczył się i wpadł na przeciwległą ścianę.

– Zwariowaľeś?!!! – krzyknął Angelo, obejmując ramieniem przerażoną kobietę – Co Ty Jej zrobiłeś?! – Angelo obrzucił zdenerwowany wzrokiem opłakanym wygląd kobiety.

– Jak dobrze, że przyszedłeś… – wyłkała Sabine, tuląc się do niego.

– Ja?!!! – Paddy podniósł się z podłogi.

– Napadł na mnie! Wciągnął do środka! – krzyczała kobieta.

– Ja na Ciebie napadłem?!!! – wrzasnął, po czym spojrzał na zdezorientowanego Angelo – Chyba Jej nie uwierzyłeś?! – warknął wściekłe – Ta suka kłamie, jak z nut! Nie wierz Jej!

– No nie wiem – blondyn przemknął wzrokiem po nagim mężczyźnie, po czym przeniósł go na wystraszone,  dyszącą wciąż ciężko, drobną kobietę.

– Angelo! Oszalałeś?! – Paddy tracił nerwy, a wraz z tym i umysł.  Miał wrażenie, że zaraz zwariuje – Sama to sobie zrobiła! Wtargnęła do mojego domu. Ola zastała Ją gołą na łóżku – tłumaczył – To Ona jest odpowiedzialna za napad na nas! To Ona zabiła moje dziecko!

– Zaraz! – kobieta oderwała się nagle od Angelo i zmieniła minę – Jakie dziecko? Nikogo nie zabiłam! Ten napad, to też nie moja wina! Nic o nim nie wiem.

– Przypomnieć Ci, co mówiłaś kilka minut temu?! – sypnął wściekłe Paddy.

– Przyrzekam, że to nie Ja!  Tylko o nim słyszałam.

Angelo wpatrywał się w nią z wybałuszonymi oczami, niedowierzając w to, co się działo. Nagle z przerażonej, płaczącej kobiety, zamieniła się we wrzeszczącego babsztyla.

Teraz to Paddy zaczął się drwiąco śmiać.

– Nie próbuj odwracać kota ogonem! – warknął, po czym spojrzał na brata – Dzwoń po policję! Ta Pani usilnie się tego domagała! Dzwoń natychmiast!

– Nie! Zaczekajcie! Proszę! Ja nic nie zrobiłam! – Sabine wydawała się być szczerze przerażona.

– Nie?! – Paddy zbliżył się do przestraszonej kobiety i zatrzymał tuż przy Jej twarzy – Odpowiesz za wszystko!!! Wsadzę Cię do więzienia na długie lata! – szarpnął Ją za ramiona i odepchnął mocno od siebie.

– Paddy! – Angelo znalazł się tuż przy nich.

– Przysięgam! – wyłkała kobieta – Jedyne, co zrobiłam, to faktycznie wjechałam w samochód Twojego brata, ale zupełnie niechcący! To naprawdę był wypadek – spoglądała w oczy raz jednemu mężczyźnie, raz drugiemu i nie widząc w nich nawet cienia wiary w swoje słowa, rozpłakała się w głos – Uwierzcie mi, błagam! Nikogo nie zabiłam! Nie jestem morderczynią!

Paddy spojrzał na Angelo.

– Dzwoń! – powtórzył z naciskiem.

– Nie dzwoń, błagam, nie możecie mnie wrobić w coś, za co nie jestem odpowiedzialna!  – przerażenie w Jej oczach było bardzo ogromne. Drżała tak mocno, że prawie nie była w stanie mówić.

– A Ty miałaś prawo wrobić mnie w zdradę?! – wrzasnął Paddy – Miałaś prawo zabić moje dziecko?! – przysunął się do niej, ale zaraz po tym,  został odsunięty przez Angelo – Gdzie było wtedy Twoje sumienie!

– Nie wiem o jakim dziecku mówicie! – krzyczała bezsilnie.

– O tym, które nosiła pod sercem moja Ola, a które straciła w wyniku wypadku! – Paddy pochylił się nad nią. Zionął nienawiścią.

– O Boże! – dziewczyna przytknęła dłoń do ust – Nie wiedziałam! To Ona była w ciąży? – dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Wyglądała na szczerze przerażoną.

– Myślisz, że w to uwierzę?! – krzyknął ponownie tuż przy Jej uchu.

– Paddy, uspokój się! – Angelo trzymał go za ramię. Obserwując jednocześnie reakcję dziewczyny.

– Mam ochotę rozszarpać Ją na strzępy, a Ty karzesz mi się uspokoić?! – spojrzał na brata – Sorry, nie mam najmniejszej ochoty się uspokajać i będę wrzeszczał ile będę chciał! Chciała zrobić ze mnie gwałciciela!

Angelo przeniósł wzrok na kobietę.

– Tylko straszyłam – wyłkała –  Bałam się, że, jak wrócisz to mnie zabijesz  – tłumaczyła dziewczyna.

– I tak zrobię, jeśli Cię stąd szybko nie zabiorą! – warknął i wbił spojrzenie w Angelo – Wzywaj tę policję, niech Ona stąd zniknie! Brzydzę się nią!

Kobieta nic już nie mówiła. Teraz już tylko głośno płakała zalewając się łzami.

– Najpierw idź się ubrać – zarządził Angelo. Ja poczekam z tą Panią w salonie i pogadamy otwarcie.

– Czy Ty zwariowałeś?! Ona zniszczyła mi życie, zabiła moje dziecko, przez nią nie wiem, co dzieje się z Olą, a Ty chcesz z nią rozmawiać?! – Paddy był purpurowy z wściekłości – Może jeszcze mam z nią pić herbatę?!

– To przynieś sobie chociaż jakiś szlafrok, bo nie mam ochoty na ekshibicjonizm! – warknął Angelo.

W tym momencie kobieta podniosła się z kolan.

– Wiem, że mi nie uwierzysz, ale Ja naprawdę nie wiedziałam nic o ciąży Twojej dziewczyny. W internecie nie było nawet wzmianki o tym, a Luisa też mi niczego nie powiedziała.

– Luisa? – Paddy wytrzeszczył oczy – Ta Luisa?!

Kobieta z lękiem kiwnęła głową.

– To Ona powiedziała mi, że wróciłeś. Pokazała zdjęcia z  otwarcia salonu, dzięki niej wiedziałam, jak wyglądasz i gdzie mieszkasz – wyjaśniła, pociągając nosem.

– Kurwa mać! Czy cały świat zamówił się przeciwko mnie?! – spojrzał na równie zdziwionego Angelo.

– Więc Ona Ci pomagała  we wszystkim? – dopytał Angelo.

– Powiem Wam wszystko tylko nie wzywajajcie policji – błagała – Ona przekazywała mi informacje – wyznała –  No i potem zrobiła jeszcze zdjęcia.

– Jakie zdjęcia?! – zainteresował się nagle Paddy, ale blondynka zamilkła,  spuszczając głowę.

– Chyba chodzi o te – Angelo wyciągnął rękę – Przywiózłem Twój telefon, bo zapomniałeś i przy okazji zabrałem też tę kopertę. Jest zaadresowana do Oli. Zajrzałem do niej – przyznał.

Paddy wyjął ze środka fotografie. Przejrzał je, rozpoznając moment, w którym zostały zrobione. Potem przeczytał jeszcze list, otwierając usta ze zdziwienia.

– Wiesz co?! – z Jego spojrzenia biło obrzydzenie i pogardą – Powinienem był Cię udusić!  – zbliżył się raptownie do kulącej się ze strachu,  dziewczyny.

– Dobra, dobra!  – Angelo wszedł pomiędzy nich.

– Angelo, jak Ja Jej to wytłumaczę?!  Ten list, zdjęcia, potem Ona goła w naszym łóżku! Kurwa!!! – złapał się za głowę.

– Przepraszam – bąknęła dziewczyna.

Mężczyzna zacisnął pięści.

– Wiesz gdzie mam Twoje przeprosiny?!!! – wrzasnął.

– Dobra,  skończ te krzyki – zarządził Angelo – Idź się ubrać, a potem Panienka nam wyjaśni wszystko z dokładnością, wtedy będzie czas na policję.

Sabine spuściła potulnie głowę. Znowu zaczęła płakać. Gdy po kilku chwilach Paddy zszedł na dół, zastał ich w kuchni.

– Daj swój telefon i siadaj!  – powiedział z powagą Angelo. Wiedział już coś nie coś, ale chciał, żeby Paddy też to usłyszał. Włączył dyktafon w telefonie i położył go na stole.

– Co Ty robisz? – Paddy zmarszczył brwi.

– Najprawdopodobniej ratuję Ci tyłek – odparł, po czym spojrzał na Sabine – Opowiedz wszystko jeszcze raz.

Kobieta wyjaśniła ze szczegółami swoje poczynania, od momentu pierwszego spotkania z Paddym.

– I mam uwierzyć, że jesteś taka niewinna? – zadrwił  mężczyzna – Widziałem do czego jesteś zdolna – obrzucił wzrokiem podartą sukienkę.

– Jestem aktorką. Mam wprawę w udawaniu kogoś innego – odparła – Ale nie jestem zbrodniarką. Nie miałam nic wspólnego z tym, co Wam zrobili.

Paddy prychnął.

– Więc skąd o tym wiesz? Nie było tego w internecie – nagle się domyślił – Luisa?

Kobieta kiwnęła głową.

– A wypadek?

Sabine przymknęła oczy.

– Przejeżdżałam koło Waszego domu. Często to robiłam – przyznała – Nie zauważyłam wyjeżdżającego samochodu. Przysięgam. Nigdy świadomie nie naraziłabym siebie na takie niebezpieczeństwo. Nie jestem samobójczynią. Lubię życie – znowu zaczęła płakać – Przysięgam, że nie wiedziałam o dziecku. O tym, że planujesz założyć rodzinę.

Paddy zacisnął usta. Nagły ból ścisnął Jego serce. Zdusił go, po chwili i spojrzał na Sabine.

– Zaraz jeszcze powiesz, że gdybyś wiedziała, odpuściłabyś tej chorej zemsty! – był zły na siebie, na nią. Nie wiedział na kogo bardziej. W głębi siebie zaczynał wierzyć tej dziewczynie i nie wiedział czy dobrze robi.

– Nie… – zawahała się – Nie wiem….

Mężczyzna wstał z krzesła. Stanął przy parapecie, tyłem do nich. Wziął kilka głębokich wdechów.

– Po co Ci ta cała zemsta? Co Ja Ci takiego zrobiłem? – zapytał po chwili przez zaciśnięte zęby.

– Upokorzyłeś mnie – odparła cicho dziewczyna – Sprawiłeś, że poczułam się, jak rzecz bez znaczenia. Jak śmieć i jak dziwka.

– Wtedy, gdy rzekomo spędziłem z Tobą noc? – sam nie wiedział dlaczego dopytuje. Powinien szukać Oli, ale był ciekaw, dlaczego ktoś tak mocno mógł go nienawidzić.

– Nie – odparła – Wtedy, gdy przyszłam do Ciebie pod bramę.

Paddy odwrócił się.

– Przecież nic takiego Ci nie powiedziałem, o czym sama byś nie wiedziała – rzucił poirytowany.

Kobieta utkwiła wzrok w drewnianej powierzchni stołu.

– Tak, ale usłyszeć to z ust kogoś, kogo… – zamilkła na moment, po czym westchnęła ciężko i dokończyła – Kogo się kocha przez całe życie i na kogo czeka się przez lata, to… Boli, bardzo boli… – dodała zduszonym głosem – Wiem, że Cię to nie obchodzi, ale po tamtej nocy, którą spędziłam z Tobą, moje życie uległo całkowitej zmianie, można by powiedzieć, że musiałam Je sobie ułożyć od nowa.

– Co to znaczy? – zapytał Angelo.

– Sorry, ale to słabe wyjaśnienie – zerknął na brata – To nie jest moja wina, nie zmuszałem  Cię do niczego, prawda? –  Paddy założył ręce na piersi i przyjął lekko demonstracyjną postawę.

– Nie – odparła dziewczyna, omijając spojrzeniem obu  mężczyzn – Sama jestem sobie winna. Miałam chłopaka, byłam z nim zaręcza, mieliśmy brać ślub. Nie potrafiłam go oszukać, powiedziałam mu prawdę. Odszedł ode mnie.

Paddy prawie niezauwalnie przewrócił oczami.

– Skoro go kochałaś, to po co szłaś do łóżka ze mną, nie rozumiem – wzruszył ramionami.

– Bo Ciebie kochałam od zawsze… Odkąd zrobiło się o Was głośno. Oszalałam na Twoim punkcie – Sabine nerwowo podniosła głos i utkwiła  rozżalone  spojrzenie w Paddym – Byłeś moim marzeniem! Gdy Cię spotkałam po koncercie, w tamtym barze, zapomniałam o całym swoim życiu! Prawie oszalałam ze szczęścia – słyszała ciche prychnięcie i zdenerwowała się jeszcze bardziej – Nic nie rozumiesz! Miałeś wszystko! Mieliście! – poprawiła się, spoglądając na Angelo.

– Skąd wiesz! – wybuchł Paddy, myśląc o Oli. Nie miał najważniejszego…

– Kochały Was tłumy! – tłumaczyła dalej Sabine – Mieliście pieniądze! A Ja?! Przez długi czas miałam tylko Ciebie i ojca pijaka, który wpadając w swój alkoholowy ciąg, zapomniał o córce na długie tygodnie.

– Miałaś chłopaka! Kochał Cię, skoro poprosił Cię o rękę – zirytował się Paddy – Jak to możliwe, że wolałaś faceta z plakatów?! Sama zniszczyłaś sobie życie, a teraz rozwaliłaś moje! – krzyknął z urazą – Uważasz, że masz do tego prawo?! Wiesz ile czasu walczyłem, o swoje szczęście?! Chłopak uśmiechający się do Ciebie ze ścian i gazet,  był może bardziej nieszczęśliwy niż Ty! – w Jego głosie zabrzmiało rozgoryczrnie i żal.

– Przepraszam, wstydzę się tego, co zrobiłam – wyłkała zaatakowana dziewczyna.

Paddy z powagą spojrzał na milczącego Angelo, po czym opuścił głowę. Poczuł się dziwnie rozbity. Nie wiedział, co myśleć. Nienawidził Jej, nie mógł na nią patrzeć bez wstrętu, ale też nie potrafił Jej nie współczuć, bo czyż nie przeżył czegoś podobnego? Czy Ola nie była dla niego takim samym nierealnym plakatem ze ścian? Tak, jak Sabine dał się porwać uczuciu. Podobnie,  jak Ona, nie potrafił odnaleźć się w życiu przez wiele długich lat i dokładnie, jak Ona dał się porwać jednej szalonej nocy, której nie zapomniał do dzisiejszego dnia. Nabrał powietrza w płuca i wydmuchał je głośno z powrotem.

– Wiem, że niełatwo jest Wam uwierzyć w moje słowa – mówiła dalej kobieta – Patrząc na to, do czego doprowadziłam i co wyczyniałam. Nie wiem na co liczyłam idąc do Ciebie, ale po tej rozmowie, po tym, co usłyszałam i jak na mnie patrzyłeś, zawładnęło mną jakieś szaleństwo. Czułam żal i upokorzenie. Obwiniłam Cię o moje nieszczęśliwe życie. Zapragnęłam zemsty. Myślałam tylko o tym, żeby pokazać Ci jak wygląda prawdziwe nieszczęście – wyznała szczerze – Miałeś poczuć to, co Ja.  Nie przewidziałam jednak, że moja zemsta, doprowadzi do czyjejś śmierci – rozpłakała się głośno.

Paddy przymknął powieki. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Utkwił swój bezsilny wzrok w Angelo, oczekując jakiejś  pomocy, ale ten tylko spóścił głowę.  Wokół kuchennego stołu zapanowaľo milczenie. W końcu pierwsza odezwała się Sabine.

– Wezwijcie już tę policję…

Paddy spojrzał na nią zaciskając usta i  zastanawiając się, co z nią zrobić.

– Zgłoszę to – oznajmił, po chwili – Chcę, żeby policja miała odnotowane, że taka sytuacja miała miejsce. Pokażę im też te zdjęcia i list.  Z pewnością wezwą, Cię na przesłuchanie.

Dziewczyna kiwnęła głową.

– Ale wierzysz, że to nie Ja zleciłam ten napad? – na Jej twarzy pojawił się cień nadziei.

– Powiedzmy, że na razie tak, ale poczekam do zakończenia śledztwa w tej sprawie. Jeśli tylko coś nie będzie mi pasować, zgłoszę swoje podejrzenia.

– To naprawdę nie Ja – powiedziała, wystraszona.

Mężczyzna zmrużył lekko oczy.

– Nadal nie mogę zrozumieć jednego – oznajmił – Gdzie u Ciebie podziało się zwykłe ludzkie współczucie? Spotkała nas tragedia, prawie mnie zabili, a Olę… zgwałcił – dodał po chwili z dziwnym usiskiem w gardle – A Ty brnęłaś w te podłe rzeczy. Doprowadziłaś do tego, że kobieta, którą kocham po tak wielkiej traumę ma mnie za bezdusznego frajera – głos mu zadrżał – Wiesz, co Ona teraz musi czuć? Boże! Przecież też jesteś kobietą.

– Przepraszam – wyłkała – Bardzo Cię przepraszam… – wyjęła z torebki wizytówkę i położyła ją na stole – Jeśli tylko Ją znajdziesz, odezwij się, a pomogę Ci to wszystko wyjaśnić – zaproponowała.

Paddy zaśmiał się drwiąco.

– O nie! Ty już się więcej do nas nie zbliżaj! – ostrzegł – Do nikogo z mojej rodziny, rozumiesz?! Bo wtedy oskarżę Cię o stalking i wytoczę sprawę w sądzie. Nie pozbierasz się.

Sabine pokiwała głową.

=======================

14 myśli na temat “Rozdział 155: Twarz ze ściany.

  1. To nieźle wredne babsko zagrała swoją życiową rolę,dobrze że chociaż na końcu się przyznała bo inaczej byłaby lipa.Angelo nagrał wszystko więc myślę że Olka jak to odsłucha to uwierzy

    Polubione przez 1 osoba

  2. No nie wierzę. Ona taka teraz niby dobra i chcąc pomoc? Coś mi śmierdzi. Nie ufam jej. Dobrze, że jej nie zabił też miałabym na to chęć. Jeszcze się dowiedzieli o Luisie, no i mąż babo placek. Koszmarne dziewuszysko!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Jakoś nie wierzę, że ta cała Sabine tak łatwo się poddała albo planuje coś większego albo chcesz już zakończyć jej wątek…oby to drugie 🙂
    Olka pewne tak łatwo nie da się przekonać…chociaż kto ich tam wie 🙂
    Emma Hurtmann??
    Jimmy i Emma jak to oni tylko seksy im w głowie 🙂
    Dzisiaj krótko…święta 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Sabine została przypada do muru. Musiała się przyznać, żeby chronić tyłek. Chciałam tu pokazać jak to nieprzemyślane, głupie decyzje i niby nieszkodzące nam pomysły mogą wywołać wielką burzę, której wyładowania atmosferyczne dotkną nas samych.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  4. Matko ale akcja z ta Sabina i ta jej nagła skrucha ? Nid wierze jej ale wierze w taka obsesje do idola , przykre to ale teraz najważniejsze żeby Olka dla sie przekonać , uwierzyła żeby nie zatoczyliśmy znowu koła . Jestem już ciekawa kolejnego 😉

    Polubione przez 1 osoba

  5. Tak jak Olus powiedziałam zostawiam komentarz bo nadrabilam i powiem tyle ze super się czytało i kolejne opowiadanie bd na bieżąco liczę ze szybko pojawi się rozdzialik i mam nadzieję że nasza Olka tak łatwo nie odpuści Podzikowi

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wielkie dzięki za komentarz tutaj i na grupie. Jest mi szalenie miło. 💖
      Każde Wasze najmniejsze zdanie podnosi moją wenę, sprawiając, że chcę mi się usiąść i pisać. To naprawdę ważne.
      Dzięki raz jeszcze 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz