Rozdział 164: Stare grzechy

Obudził Ją dziwny hałas. Przetarła oczy i uniosła w górę rękę. Zegarek na Jej nadgarstku wskazywał trzecią. Odruchowo przeniosła wzrok na śpiącego, na kanapie, mężczyznę. Mała lampka, którą Angelo wieczorem przeniósł z komody na stolik, oświetlała twarz chorego. Oddychał spokojnie. Po podaniu, przez lekarza, odpowiednich leków, przestał kasłać i krztusić się, a gorączka spadła o kilka stopni.

Przez krótką chwilę Patricia wpatrywała się w nieruchomą postać. Był blady, jak papier, tylko na policzkach pozostały mu niewielkie rumieńce, które tworzyły teraz nieregularne ciemniejsze plamki. Do mokrego, od potu, czoła poprzyklejały się pojedyncze kosmyki włosów, przysłaniając nieco bladą skórę. Gdzie nigdzie, pomiędzy nimi, widoczne były błyszczące kropelki.

Znowu ten dziwny hałas. Kobieta usiadła prosto i spojrzała w stronę holu. To stamtąd dochodziły odgłosy, które teraz przerywane były czyimś szeptem.

– Pomóc Ci?

– Nie.

– Tylko ostrożnie, nie spadnij ze schodów.

– Nie jestem już przecież małym dzieckiem – burknął cienki głosik, coś jakby dziecięcy. Patricia zmrużyła oczy i w ciszy próbowała rozpoznać przybyłe osoby.

–  Jest środek nocy. Obudziłam Cię i jesteś zaspana, uważaj.

Po chwili w rozświetlonym holu mignęła jakaś postać. Stukot stóp po drewnianych schodach, oznajmił kobiecie, że ktoś wszedł na górę. Szmer  ucichł, a po chwili czyjś cień pojawił się w drzwiach salonu.

– Patricia?

Teraz już rozpoznała, to Ola. Zaraz po tym, kobieta zbliżyła się do niej.

– O Boże! Paddy… – Ola kucnęła przy łóżku, zapominając na moment o, siedzącej z boku, kobiecie. Odgarnęła z czoła mężczyzny, mokre kosmyki.

– Co Ty tu robisz? – zagadnęła Patricia.

– Nie mogłam usiedzieć w miejscu, musiałam przyjechać. Tak strasznie się martwiłam – wyszeptała kobieta, oglądając się, z lekkim strachem, za siebie – Patricia co mu jest? Widział go lekarz?

Siedząca na fotelu kobieta opanowała pierwszy przypływ złości. Nie był to odpowiedni czas na przedstawianie swojego zdania. Jej brat kochał tę kobietę, tęsknił za nią i czekał na Jej powrót. Był chory, dość poważnie…

– Ma zapalenie płuc, powinien leżeć w szpitalu, ale się nie zgodził – wyjaśniła rzeczowo.

Ola przytknęła usta do czoła śpiącego mężczyzny.

– Przepraszam, kochanie – wyszeptała – To wszystko moja wina.

Patricia przewróciła oczami.

– Raczej wina lekkomyślności, deszczu i Jego własnej głupoty – wyjaśniła chłodno – Ale uważam, że Ty też zasłużyłaś na niezłą reprymendę – nie wytrzymała.

Ola odsunęła się od Paddyego, ale Jej dłoń wciąż delikatnie gładziła Jego gęste włosy.

– Wiem – przyznała ze skruchą, uciekając spojrzeniem gdzieś w podłogę – Nie dałam rady, Patricia. Kłopoty nas pokonały.

– Bzdura – prychnęła kobieta – Nic Was nie pokonało. Jesteście dwojgiem dzieciaków, chociaż rok urodzenia wskazuje inaczej – ogarnęła włosy z twarzy – Związek dwojga, kochających się, ludzi polega na tym, żeby wspólnie pokonywać wszelkie problemy. Wy nie dojrzeliście jeszcze do stworzenia prawdziwego związku – dodała, nie utrzymując języka za zębami – W Was wciąż siedzą nastolatkowie, sprzed dziesięciu lat, o małych, małpich rozumkach – kobieta z gracją poprawiła swoją pozycję w fotelu, po czym oparła łokcie o kolana – Ola nie zrozum mnie źle, Ja nie mam nic przeciwko Tobie, czy Waszemu związkowi. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że Paddy w końcu znalazł swoje szczęście, ale to Wasze ciągłe przeciąganie liny, jest dość irytujące. Wydaje mi się, że za dorośli jesteście na takie zabawy, a do tego, za każdym razem, wciągacie w to nas. Wy robicie błoto, a my musimy sprzątać.

Ola spojrzała z powagą w stronę kobiety.

– Przepraszam – powiedziała potulnie – Wiem, że masz rację i jest mi głupio, ale wtedy myślałam, że robię dobrze. Chciałam dać nam chwilę wytchnienia.

– Sobie chciałaś ją dać, przyznaj – Patka zacisnęła usta w wąską linię – Paddyego nie pytałaś o zdanie. On nie chciał Twojego wyjazdu.

Ola nerwowo przygryzła wargę. Szczere słowa bolały i wywoływały poczucie winy, ale wiedziała, że Patricia ma rację.

– Powiedz… Uważasz, że On nie jest ze mną szczęśliwy, prawda? – odruchowo przeniosła wzrok na twarz mężczyzny.

– Jest – odparła, siedząca na fotelu, blondynka – Ale tylko wtedy, gdy Ty stoisz z boku i trzymasz go za rękę – zobaczyła niepewne wahanie na twarzy Oli – Ja też lżej oddycham, gdy Denis jest blisko mnie, miłość niestety, nie lubi rozłąki, a już na pewno nie wtedy, gdy pojawiają się kłopoty. To budzi niepewność.

– W Paddym wszystko budzi niepewność.

– Ale czy to tylko Jego wina? Znam wasze kłopoty. Może nie wszystkie, ale większość – odpowiedziała – Wiem, że każdy człowiek jest inny, ale Ja rozwiązałabym je zupełnie inaczej. Twój wyjazd niczego nie zmienił, wróciłaś w te same niewyjaśnione sprawy.

– Właśnie po to, by je rozwiązać – Ola utkwiła wzrok w twarzy leżącego mężczyzny. Nie chciała dłużej słuchać wyrzutów Patricii. Dość nasłuchała się od Marty, przez te kilkanaście dni. Sama też przez cały czas rozbierała ich związek na części pierwsze. Udało Jej się zrozumieć i poukładać niektóre rzeczy. Teraz w duchu obiecywała sobie i Jemu, że postara się zmienić ich życie, ale Patricia nie musiała o tym wiedzieć.

– Gdzie On się tak przeziębił? – znowu musnęła dłonią czoło Paddyego.

Patricia westchnęła.

– Paddy to nerwus, z resztą znasz go, zbyt szybko irytuje się niepotrzebnymi rzeczami. Wkurzył się i postanowił pospacerować po deszczu, żeby ochłonąć – wyjaśniła, nie wdając się w szczegóły – Dostał środki na gorączkę i antybiotyk, lekarz mówi, że po dwóch dniach powinno być lepiej, a jeśli nie, mamy do niego znowu dzwonić. Niedawno dałam mu tabletkę, bo temperatura rosła, powinna już się obniżyć.

Reszty monologu Ola już nie słyszała. Widziała tylko rozchylające się lekko powieki, za którymi coraz widoczniejsze stały się ciemne tęczówki.

– Oluś? – Paddy próbował podnieść się na łokciu, za nosząc się jednocześnie kaszle. Blondynka zatrzymała go, kładąc mu dłoń na piersi. Posłuchał, a gdy atak minął, ponownie spojrzał na nią zaciskając palce wokół Jej dłoni – Powiedz, że naprawdę tu jesteś? Nie mam halucynacji…

– Nie masz, ale leż spokojnie – skrzywiła się, słysząc skrzeczący kaszel, który znowu poderwał mężczyznę w górę.

– Jednak dotrzymałaś słowa – wyszeptał zmienionym, chrapliwym głosem – Wróciłaś – lekki grymas, świadczący o radości, pojawił się na Jego twarzy.

– Przecież mówiłam, że wrócę – Ola kciukiem głaskała skroń mężczyzny. Uwielbiała to miejsce. Delikatna, cienka skóra, łączyła się z miękkimi włosami. Miała wrażenie, że dotyka aksamitu. Przy każdej zmianie mimiki, to miejsce drgało delikatnie, natomiast wraz z uśmiechem pojawiały się w nim niewielkie wgłębienia.

– Wiem, ale bałem się, że wszystko zepsułem. Myślałem, że masz dość ciągłych problemów – wysapał cicho.

Blondynka uśmiechnęła się lekko.

– Problemów faktycznie trochę ostatnio było, ale to nie Ty je stworzyłeś, tylko inni ludzie – Ola uklękła przy łóżku.

– Przeze mnie – szepnął, odwracając wzrok.

– Nie mów tak – objęła Jego twarz i odwróciła ku sobie – Nigdy nie wiemy, co komu siedzi w głowie. Nie jesteś odpowiedzialny za to, co robią inni.

Przez moment przyglądał się Jej w milczeniu, przerzucając drżące, zamglone, przez chorobę, tęczówki, po twarzy kobiety. Wciąż ściskał Jej dłoń.

– Chciałem Cię chronić. Nie myślałem, że wyrządzę Ci tym krzywdę. Odszedłem…

– Ciii – położyła palec na Jego spierzchniętych ustach – Musisz odpoczywać. Porozmawiamy później.

– Nie! – potrząsnął głową, chcąc pozbyć się blokady, by mówić dalej. Zamierzał wszystko wyjaśnić, powiedzieć całą prawdę, żeby nie było między nimi niedomówień. W tej chwili chciał naprawić wiele rzeczy.

– Nie mówiłem Ci o Sabine, bo bałem się Twojej reakcji. Domyślałem się, że Ona może sporo wiedzieć o mojej przeszłości, a Ja chciałem w Twoich oczach być dawnym Paddym tak, jak Ci obiecywałem – złapał łapczywie haust powietrza. Każdy wdech był jakby pozbawiony części tlenu. Na klatce piersiowej czuł ciężar, jakby ktoś położył mu tam kamień – Tak bardzo się starałem… Wstydziłem się swojej przeszłości. Wstydziłem się, że tak się zmieniłem. Robiłem wszystko, żebyś go we mnie widziała.

– Paddy… – Ola opuściła głowę i spojrzała na swoje kolana. Jej nogi coraz mocniej drętwiały, ale nie wstawała, nawet nie zmieniła pozycji – To też moja wina – pokręcił przecząco głową, ale Ola zrobiła to samo – Nie zaprzeczaj. Miałam dużo czasu na przemyślenia. Kilka godzin w samochodzie. Wiele dziś zrozumiałam.

– Dziś? Co zrozumiałaś? – mężczyzna starał się spojrzeć na nią wyraźniej. Mgła przysłaniająca mu obraz zaczynała go irytować.

Ola odwróciła się i spojrzała na siedzącą cichutko Patricię, po czym ponownie połączyła wzrok ze wzrokiem Paddyego.

– Że bardzo Cię kocham – wyjaśniła – Nie Paddyego sprzed lat, tylko tego obecnego, z niesfornymi kosmykami i kurzymi łapami wokół oczu – uśmiechnęła się – Gdy Patka poinformowała mnie, że jesteś chory, przypomniałam sobie straszne momenty, zaraz po ataku tych zbirów. Krew na mojej sukience, strach w chwili, gdy ujrzałam Ciebie leżącego bez ruchu, swoje modlitwy w szpitalnej kaplicy, gdy tak długo byłeś nieprzytomny – wyliczyła, przytulając policzek do skóry dłoni mężczyzny – W ferworze zdarzeń, zapomniałam, co wtedy myślałam. Dziś przypomniałam sobie, jak mocno pragnęłam, żebyś choć na moment, otworzył oczy i spojrzał na mnie. Nie Paddy sprzed lat, tylko Ty. O tamtym całkowicie zapomniałam. Ilekroć zamykałam oczy widziałam Ciebie, Twój uśmiech, Twoje dłonie, czasami prawie czułam Twój zapach i ciepło – popatrzyła na niego – Dawny Paddy tak nie pachniał, nie przytulał mnie. Przez lata był wytworem mojej wyobraźni. Widywałam go, ale nie czułam bliskości, nie słyszałam bicia serca, nie trzymałam za rękę. On był, jak obrazek na ścianie. Idealny, bez skaz i wad, ale sztucznie stworzony przez malarza, zwanego umysłem. Moje serce zaś drży dla Ciebie i z Twojego powodu.

– Ale tamten nie miał popapranej przeszłości, nie był chorobliwie zazdrosny, nie urządzał awantur i nie miał wrogów – próbował się przeciwstawić.

– Ale też nigdy nie był mój – odpowiedziała z naciskiem, unosząc Jego dłoń do ust. Widziała, jak przymyka oczy i lekko kręci głową, więc dodała – Paddy, Ja już nie chcę żyć przeszłością, nie chcę rozpamiętywać, wspominać. Zamknijmy Ją i zostawmy w spokoju. Nauczmy się cieszyć tym, co mamy, tak zwyczajnie.

Mężczyzna otworzył oczy i zerknął na siedzącą, trochę dalej, Patricię. Patrzyła na niego. Bez słów zrozumieli nawzajem swoje myśli. Jak mieli odciąć się od przeszłości, skoro Ona wracała jak bumerang i wciąż osaczała ich nowymi tajemnicami. Tym razem był Angelo…

Przeniósł wzrok na Olę. Uśmiechała się, czekając, z nadzieją, na odpowiedź. Przełknął ślinę i zacisnął mocniej palce wokół Jej nadgarstka.

– Wyjedźmy stąd – wyrzucił z głębi siebie – Zacznijmy od nowa, bez przeszłości, w zupełnie nowym miejscu. Tam, gdzie nikt nie będzie nas znał – widząc lekkie przerażenie na twarzy Oli, dodał – Chociaż spróbujmy. Może Anglia albo Irlandia?

…………….

– O czym tak myślisz? – Jimmy szturchnął delikatnie ramię Emmy. Był późny wieczór. Wolnym spacerkiem, trzymając się za ręce, szli przed siebie. Wracali od Agaty. Przez połowę drogi Emma opowiadała z zachwytem w oczach o całym dniu, spędzonym z babcią, Jimmy natomiast streścił Jej spotkanie z Mikem, wspólną grę oraz opisał po krótce spotykanych ludzi.

– O tym, ile zmian zaszło w moim życiu, w tak niedługim czasie – odparła, wzdychając głośno.

– Oczywiście mówisz o zmianach na lepsze?

Em połączyła spojrzenie z parą błękitnych tęczówek. Nawet w ciemności widziała uśmiech, który Jimmy dołożył do swojego pytania.

– Nadal miewam momenty, kiedy trudno mi uwierzyć w takie szczęście.

Jimmy ścisnął drobną dłoń i uniósł w górę do swoich ust.

– Uwierz, bo zasługujesz na nie, jak mało kto.

– Często mam wrażenie, że to tylko chwilowe i ta myśl nie pozwala mi się w pełni cieszyć moim obecnym życiem – spuściła głowę. Znowu czuła znajomy strach. Tak bardzo przyzwyczaiła się już do spokoju i stabilizacji, w której funkcjonowała, że na samą myśl utraty tego, drętwiała ze strachu. Jimmy dał Jej miłość, opiekę i ciepło, którego tak bardzo potrzebowała. Nauczył Ją okazywania uczuć i czerpania korzyści z tego, co od niego dostawała. Prowadził za rączkę, kroczek po kroczku i uczył jak poruszać się w nieznanym Jej dotąd świecie. Dziś już nie wyobrażała sobie życia bez niego – Gdyby rok temu ktoś powiedział, że moje serce wypełni miłość, że się zakocham, że odnajdę rodzinę i że będę z tym wszystkim tak obrzydliwie szczęśliwa, wyśmiałabym go – dodała w zamyśleniu

– Dlaczego? Każdy zasługuje na szczęście.

– Może i każdy, ale nie każdy w nie wierzy. Przecież wiesz, jak było – zerknęła na mężczyznę – Wszystko zawdzięczam Twojej upartości.

Jimmy prychnął z rozbawieniem.

– A moja rodzina, twierdzi że to największa moja wada – oznajmił.

– W takim razie Ja uwielbiam tę Twoją wadę.

– Myślałem, że całego mnie uwielbiasz – Jim nacisnął klamkę i uchylił drewnianą bramkę, wpuszczając kobietę, przed sobą, na podwórko. Lekka drwina błysnęła w Jego oczach.

– Bo tak jest – odparła z powagą Emma, nie przejmując się zaczepnym tonem. Weszli do domu i gdy tylko drzwi się za nimi zatrzasnęły, Jimmy przyciągnął Em do siebie.

– A co uwielbiasz we mnie najbardziej? – zapytał, odrywając na moment usta od  szyi dziewczyny, po czym przygryzł delikatnie, całowane wcześniej miejsce. Uśmiechnął się, czując Jej drżenie.

– Wszystko – odparła i roześmiała się głośno, gdy dojrzała niezadowolenie na twarzy Jima. Odsunęła się.

– O nie, nie! – usłyszała zaraz po tym i poczuła szarpnięcie. Znowu znalazła się w męskich objęciach – Nie tak szybko, chcę konkretów – dłonie mężczyzny zacisnęły się, tym razem, na Jej pośladkach.

Emma zamruczała jak kotka i spojrzała Jimowi w oczy.

– Wiesz za co najbardziej Cię uwielbiam? – znowu się roześmiała, widząc unoszącą się z zaciekawieniem brew – I za co jestem Ci wdzięczna? – dodała.

– No dawaj, to miód na moje uszy. Uwielbiam komplementy, nawet gdy są nieszczere – wyszczerzył sztucznie zęby.

– Za to, że nie zwiałeś, po poznaniu mojej przeszłości i za to, że nie bałeś się zanurzyć stóp w moim bagnie.

Jimmy przewrócił oczami.

– E tam! – puścił dziewczynę i opadł na kanapę – To nudne. Myślałem, że rozpalisz mnie do czerwoności, chwaląc moje seksowne ciało albo specjalne umiejętności – próbował zmienić temat na wygodniejszy i mniej emocjonalny.

– Ty masz tylko jedno w głowie. Ja o niebie, Ty o chlebie – kobieta pokręciła głową z politowaniem i obdarzyła Jima współczującym uśmiechem – Lepiej pójdę po wino, chyba jeszcze jakieś mamy – dodała, znikając w kuchni.

– Bo Twoje słowa, jakby to powiedzieć… Powiały trochę litościwą wdzięcznością – krzyknął za nią, pochylając się do przodu.

– Czym powiały? – brunetka pojawiła się ponownie w pokoju. Postawiła na stoliku dwa kieliszki, butelkę i korkociąg, po czym wbiła wzrok w towarzysza.

– Litością – powtórzył wolno Jimmy – A Ja pragnę uwielbienia. Jestem głodny zachwytu. Chcę, żebyś mnie ubóstwiała – sięgnął po butelkę. Otworzył wino i napełnił nim kieliszki.

– Czy Ty masz jakieś kompleksy? – Em zmarszczyła czoło, po czym parsknęła śmiechem.

– Każdy jakieś ma – słabo ukryte rozbawienie, pojawiło się na twarzy mężczyzny – Byłem gwiazdą. W zachwyconych oczach moich fanek, mogłem przeglądać się, jak w lustrze. Strasznie mi tego brakuje – przygryzł wargę, żeby się nie roześmać, widząc zszokowaną minę brunetki.

– Może trzeba było nie rezygnować z wielkiej kariery – zasugerowała złośliwie. Poczuła nagłą zazdrość. To uczucie było dla niej tak nowe i nieznane, że samą Ją zaskoczyło – Jedna para oczu, nie zastąpi tysięcy.

Jimmy złapał dziewczynę za nadgarstek i posadził sobie na kolanach.

– Mnie wystarczy w zupełności. Nie jestem pazerny – rozciągnął szeroko usta, ukazując rząd zębów – Ty masz taką moc, że możesz zastąpić mi tysiące, a nawet miliony.

Emma parsknęła śmiechem.

– W takim razie wystarczyło poprosić. Nie musisz brać mnie na litość – uniosła ręce w górę, bo pomóc Jimowi pozbyć się swojej bluzki.

– Chciałem, żebyś sama to wyznała. Co to za frajda, gdy podam Ci wszystko na kartce – przez koronkę stanika, drażnił kciukami sutek dziewczyny.

Em odchyliła głowę do tyłu i westchnęła z rozkoszy.

– No dobra – zamruczała – Jesteś moim bogiem – przykryła rękoma Jego dłonie, przerywając magnetyzującą pieszczotę – Ubóstwiam Cię – zbliżyła usta do warg Jima – Twoje usta… szyję… – rozpinała kolejne guziki koszuli i całowała odkrywane miejsca – Kocham zapach i smak Twojej skóry…

Jimmy westchnął głośno, czując rosnące podniecenie. Sprawnie pozbył się koronek, przysłaniających piersi i delikatnie zaczął drażnić ich wrażliwą skórę.

– Uwielbiam Twoje dłonie – jęknęła Em, odchylając do tyłu głowę.

– Teraz już się nie liczy – mruknął, obejmując ustami stwardniały sutek  Znaczął go delikatnie ssać.

……………

– Widzisz do czego go doprowadziłaś?

Ola raptowanie odwróciła głowę w stronę drzwi. Sprawdzała właśnie gorączkę, przykładając dłoń do czoła Paddyego.

– Kathy?

– Tak Ja – kobieta weszła do salonu – Zadowolona z siebie jesteś?

– O czym Ty mówisz i co tu robisz? – blondynka podniosła się w górę.

– O tym, że po raz kolejny wlazłaś z buciorami w naszą rodzinę i kolejny raz rozwaliłaś mu życie – odparła, zatrzymując się przed Olą – Przyjechałam odwiedzić chorego brata, chyba mi wolno.

– Niczego nie rozwaliłam – sprzeciwiła się – Ja go kocham. Wtedy też go kochałam i gdyby nie Wy, bylibyśmy szczęśliwi – burknęła.

– Tak Ci się tylko wydaje – Kathy stanęła obok zdenerwowanej  kobiety i przez moment wpatrywała się w śpiącego brata – Czy teraz jesteście szczęśliwi? Nie musisz odpowiadać, słyszałam co nieco – rozciągnęła usta w dziwnym smutno-zadowolonym uśmiechu.

– Kochamy się Kathy – szepnęła Ola.

– I co z tego? Na Jego twarzy nie widziałam uśmiechu. To się nie uda, mimo uczuć, a wiesz czemu? Nie można budować szczęścia, na czyimś nieszczęściu – stwierdziła, po czym rozejrzała się po pokoju i podeszła do komody. Zdjęła z niej ramkę ze zdjęciem i odwróciła ją przodem do Oli – Widzisz, jaki tu był szczęśliwy? Cieszył się życiem, dopóki nie poznał Ciebie.

– Raczej dopóki Ty nie wsadziłaś łap pomiędzy nas.

– To znaczy kogo? – prychnęła Kathy – Ciebie i Johna, czy Ciebie i Paddyego? – zapytała – A może Ty chciałaś trójkącik, co?

– Dlaczego Ty mnie tak nienawidzisz?! – blondynka nie wytrzymała napięcia i wyrzuciła z siebie emocje, pilnując jednocześnie, by Jej głos nie był zbyt głośny i nie obudził mężczyzny – Co Ja Ci takiego zrobiłam?! Przecież mnie lubiłaś!

Na twarzy Kathy zagościł sztuczny uśmiech.

– Tak, bo myślałam, że jesteś dobrą osobą. Uszczęśliwiłaś Johna, sprawiłaś, że głębiej oddychał, uśmiechał się szeroko i tryskał życiem.

Ola spuściła głowę. Poczuła nagły, niezrozumiały wstyd. Spojrzała na śpiącego Paddyego. Przez moment modliła się, żeby nie słyszał ich słów.

– Wyjdźmy stąd – wbiła chłodny wzrok w swoją towarzyszkę, po czym pierwsza skierowała się do wyjścia. Weszła do kuchni i odczekała aż Kathy przekroczy próg, po czym zamknęła za nią drzwi.

– Kochałam Johna! – warknęła już normalnym tonem.

– Gdybyś go naprawdę kochała, nie skrzywdziłabyś go i nie dopuściłabyś do walki między braćmi.

– Nie chciałam jej, ale co miałam zrobić?! – krzyknęła – Nie chciałam zakochać się w Paddym, to przyszło samo, nie wiem kiedy! – dodała z rozpaczą.

– Jakaś Ty biedna – Kathy popatrzyła na Olę ze sztucznym politowaniem – Zawsze grałaś ofiarę. Na to nabierałaś moich braci.

– Na nic ich nie nabierałam! – łzy bezsilności błysnęły w oczach blondynki. Kathy była bezwzględnym przeciwnikiem – Dlaczego Ty mnie tak nienawidzisz?!

– Bo zniszczyłaś moją rodzinę! – syknęła zimno brunetka – Okręciłaś sobie wszystkich wokół palca. Mamiłaś nas swoją diabelską dobrocią, właziłaś nam w dupę bez mydła, udawałaś zakochaną, a potem, gdy jeden Ci się znudził, sprytnie chciałaś przeskoczyć z kwiatka na kwiatek.

– Nie chciałam tego! – krzyknęła Ola – Nie chciałam skrzywdzić Johna, ale serca nie da się oszukiwać!

Kathy roześmiała się głośno.

– Ale Ty przecież właśnie to robiłaś! – kobieta podniosła głos – Nawet teraz kłamiesz, jak z nut, tylko zapominasz, że Ja Cię znam. Mogłaś oszukać moich braci, ale nie mnie – rzuciła chłodno – Zrozumiałabym gdybyś była szczera, ale Ty wolałaś kłamać i udawać.

– Co niby udawałam?

– Miłość do Johna! – warknęła z nienawiścią Kathy.

-Nie udawałam! Kochałam go! Już Ci mówiłam! – broniła się dziewczyna.

– Na początku może i tak było, ale potem? – oczy brunetki zwęziły się i utworzyły małe szparki – Co zrobiłaś, kiedy stwierdziłaś, że już nic do niego nie czujesz?

Ola otworzyła usta, ale nie wydobyła z siebie żadnego głosu.

– Myślałaś, że nikt tego nie widzi? – prychnęła drwiąco.

– Czego?

– A tego, że nagle zaczęłaś kręcić się koło Paddyego, szczerzyć do niego i wdzięczyć, jak kotka w rui.

– Jesteś obrzydliwa! – wybuchła dziewczyna

Kathy parsknęła szyderczym śmiechem.

– Jestem szczera – poprawiła Ją – Widziałam, co robisz. Wszyscy widzieli. John także – zaskoczenie w oczach blondynki, wywołało w kobiecie triumfalne fanfary – On nie był głupi! Gdybyś odeszła, zachowałabym dla Ciebie resztki szacunku, ale Ty brnęłaś w swoje kłamstwa dalej. Oszukiwałaś ich obu i nas przy okazji! Teraz też ich krzywdzisz!

– Teraz?! W jaki sposób?!

– Paddy chodzi, jak cień, aż się rozchorował, a John chce zniszczyć swoje małżeństwo.

– To nie jest moja wina! – wrzasnęła bezsilnie Ola. Kathy nie miała prawa przypisywać Jej wszystkiego, co złe w życiu Jej braci.

– Właśnie, że Twoja! Znowu chcesz mieć ich obu? – warknęła kobieta.

– Nigdy nie chciałam obu!

Kathy zaśmiała się ironicznie.

– Przede mną nie musisz udawać – syknęła – Wiem jak było i przez ile miesięcy kładłaś się do łóżka z Johnem, rozkładałaś przed nim nogi i udawałaś uczucie, marząc jednocześnie o Paddym!

Ola przez chwilę wpatrywała się w swoją rozmówczynię z otwartymi z zaskoczenia ustami, po czym bezsilnie opadła na krzesło i ukryła twarz w dłoniach.

– Skąd o tym wiesz? – zapytała. Przecież wyznała to tylko Paddyemu.

– Stąd – oznajmiła Kathy, grzebiąc w torebce.

Po chwili na stół przed Olą, z wielkim hukiem, opadła jakaś książka… Znajoma zielona okładka… Blondynka niepewnie dotknęła zniszczonej, przez czas, okładki.

– Mój pamiętnik…

Kathy prychnęła z drwiną.

– Skąd go masz?! – kobieta poderwała się nerwowo w górę – Gdzie go znalazłaś?! Przecież…

– Pod szafą – odparła z dumą Kathy – Czyż nie tam go chowałaś?

– Zapomniałam go zabrać – oznajmiła w zadumie Ola, głaszcząc wytartą okładkę – Myślałam, że jest tam do tej pory…

– Nie przewidziałaś, że ktoś mógł go znaleźć, co? – pogardliwy uśmiech zagościł na twarzy kobiety – Przyznaję, że kryjówka była całkiem niezła i gdyby nie mój przypadkowy upadek oraz uderzenie w deskę, nie wiedziałabym o jego istnieniu.

Ola podniosła głowę.

– Pamiętasz, jak skręciłam kostkę? – przpomniała Jej.

– To było na schodach…

– Nie. To było w Waszym pokoju. Twoim i Johna. Upadłam, udarzając w dół szafy, wtedy deska odskoczyła, a Ja znalazłam to – wskazała dłonią zeszyt, po czym usiadła na krześle i z zadowoleniem patrzyła na zszokowaną Olę – Tu jest wszystko. Cała Twoja nieszczerość i kłamstwa.

Blondynka na moment bezsilnie przymknęła oczy.

– W tym zeszycie zawarte jest całe moje uczucie do Paddyego z tamtego okresu – ponownie spojrzała na Kathy – Skoro go czytałaś, powinnaś wiedzieć, jak bardzo walczyłam ze swoją miłością i co przeżywałam – łzy zaczęły wytaczać się z Jej oczodołów.

– Walczyłaś?! – prychnęła Kathy – Tu jest Twoje prawdziwe oblicze! Wszystkie kłamstwa, którymi karmiłaś nas przez całe miesiące! – warknęła z obrzydzeniem brunetka – Dzięki temu poznałam prawdziwą Ciebie! – postukała palcem w okładkę zeszytu – I straciłam cały szacunek.

Ola milczała. Widok skarbnicy Jej myśli, sprzed dziesięciu lat, totalnie rozbił Jej wnętrze. Przypomniała sobie, co wtedy czuła, jak bardzo się bała i jak mocno kochała… Nie miała już siły walczyć z Kathy. Opadła z powrotem na krzesło i zaczęła głośno szlochać.

– Kochałam go Kathy… Bardzo… – wyznała – Masz rację, krzywdziłam tym Johna. Wiem, że jestem potworem! – spojrzała na kobietę – Do dziś nie mogę sobie tego darować.

Kathy stanęła nad nią.

– Twój żal w ogóle mnie nie wzrusza – stwierdziła półszaptem – Nie wierzę w niego, rozumiesz? – pochyliła się  nieco nad dziewczyną – Początkowo jeszcze w Ciebie wierzyłam, czuwałam nad Wami, obserwowałam, ale nie wtrąciłam się, licząc na Twoją uczciwość. Zganiałam wszystko na młodość i niedojrzałość, ale Ty musiałaś posunąć się o krok dalej, wtedy zrozumiałam, że jesteś bezwzględną suką, nie liczącą się z niczyimi uczuciami. Tamtego wieczora przestałam mieć jakikolwiek szacunek do Ciebie. Zaczęłam Cię nienawidzić i wszystkich nastawić przeciwko Tobie. Tylko zaślepiony John nie chciał wierzyć w moje słowa – wyznała – To mu pokazałam jaka jesteś naprawdę. Okazja nadarzyła się szybciej, niż myślałam. Sami wpadliście we własne sidła! – syknęła.

– Jakiego wieczora? O czym Ty mówisz? – Ola podniosła głowę i utkwiła zdziwiony, zapłakany wzrok w swojej rozmówczyni.

Kathy odeszła o kilka kroków.

– O tym, jak z zimną krwią zdradziłaś Johna, a potem potulnie wróciłaś do Jego łóżka.

– Nigdy go nie zdradziłam! – zszokowana Ola poderwała się z krzesła – Owszem kochałam Paddyego, ale…

Szyderczy śmiech Kathy rozszedł się po kuchni, przerywając wypowiedź zdenerowanej blondynki.

– Nawet własny pamiętnik próbowałaś oszukać – zadrwiła.

– Nie rozumiem! Wtedy nie łączyło mnie z Paddym nic, prócz przyjaźni. Ja nie wiedziałam, że On także mnie kocha!

– Przestań kłamać!!! Widziałam…

– Kathy! – usłyszały nagle męski głos.

– Paddy? – brunetka pierwsza zareagowała – Lepiej się czujesz? – zbliżyła się i dotknęła ręką czoła mężczyzny.

– Co się tutaj dzieje? – mężczyzna obrzucił zaniepokojonym wzrokiem Olę, następnie przeniósł go z powrotem na siostrę.

Kathy zmarszczyła czoło i przez moment, w milczeniu, przypatrywała się bratu. Widziała, jak mocno drżą mięśnie Jego żuchwy, a zaciśnięte usta przybierają powoli sinawy odcień.

– Nic się nie dzieje. Przyszłam sprawdzić, jak się czujesz.

– Lepiej – odparł mężczyzna – Słyszałem krzyki – ponownie zerknął na Olę.

– Tak Ci się tylko wydawało – odparła kobieta – Pójdę już.

………………

– Ja pierniczę! Chyba śnię!!! – krzyknął nagle Mike, przerywając śpiewaną piosenkę. Kilka stojących osób parsknęło śmiechem.

– Co Ty robisz? – Jim ze zdziwieniem spojrzał na, szarpiącego się, z pasem od gitary mężczyznę, ale ten już niczego więcej nie powiedział, tylko w pośpiechu odłożył instrument i zniknął, przedzierając się przez stojących naprzeciwko nich ludzi.

Zdezorientowany Jimmy ogłosił przerwę, po czym wkurzony na maksa ponownie spojrzał w miejsce, w którym zniknął Mike. Nie mieli dziś zbyt wielu słuchaczy, ale nawet ta mała grupka zasługiwała na szacunek, a przynajmniej na dokończenie śpiewanej piosenki.

Niewielkie koło, stworzone przez ludzi  powoli zaczęło się przerzedzać i po chwili ponownie dojrzał kuzyna. Mężczyzna krzyczał coś, śmiejąc się przy tym głośno i gestykulując energicznie rękoma. Jimmy zmrużył oczy i przez moment próbował wypatrzeć towarzysza, Mikea, ale po chwili dał za wygraną i skupił uwagę na stojącej nieopodal, grupce kobiet. Nieznajome uśmiechnęły się do niego i nieśmiało podeszły bliżej, prosząc o zdjęcie.

– Jimmy! – usłyszał po chwili, szczerząc się do kolejnego zdjęcia – Jimmy, nie uwierzysz! – krzyczał z daleka uradowany Mike – Cholera! Sam jeszcze nie mogę w to uwierzyć!

– W co? – zapytał, nie odkrywając jednocześnie oczu od wystawionego w Jego kierunku, aparatu. Uśmiechnął się do kobiety, pozującej wraz z nim do zdjęcia i dopiero po błyśnięciu lampy, skupił uwagę na podekscytowanym kuzynie, idącym w Jego kierunku.

– No chodź, przedstawię Cię – Mike odwrócił głowę do tyłu.

Jimmy zmarszczył czoło i prawie niewidoczne przewrócił oczami. Nie miał ochoty nikogo poznawać.

– Chcę Ci przedstawić moją muzę – oznajmił Mike, odsłaniając schowaną, do tej pory, za Jego plecami, kobietę – To moja dawna przyjaciółka… Emma. Pamiętasz? Opowiadałem Ci o niej… – reszta słów mężczyzny umnknęła gdzieś Jimmowi. Jakby rozpłynęły się w powietrzu. Widział tylko Ją…

Pobladła brunetka wpatrywała się w niego, wielkimi jak spodki, czarnymi, oczami. Jej otwarte usta drżały lekko, jakby chciały coś powiedzieć, ale nie wiedziały w jaki sposób współpracować ze strunami głosowymi.

Jimmy wpatrywał się w nią w zupełnym milczeniu, licząc w duchu, że obraz rozmyje się w Jego głowie tak, jak słowa Mikea. Nie chciał Jej widzieć, pragnął by zniknęła lub okazała się kimś innym.

Czy pamiętał? Jasne, że tak, każde słowo Mikea, każde zdanie, zachwyt oraz błysk w Jego oczach, ale najbardziej pamiętał jedno „była dziwką” i sprzedawała się na dworcu”. Tylko to dudniło mu teraz w głowie. Ta informacja była jak dzwon, rozbrzmiewała coraz głośniejszym echem, które rozchodząc się po męskim ciele, docierało w każdy zakamarek duszy, wywołując niszczący ból.

– Przynosisz mi szczęście, bracie – wyszczerzony do granic Mike, paplał trzy po trzy, przenosząc wzrok ze stojącego w zupełnym osłupieniu, mężczyzny, na równie zszokowaną kobietę – Boże, myślałem, że już nigdy Cię nie spotkam, a tu taka niespodzianka – Mike przyciągnął odrętwiałą Emmę do siebie i cmoknął w skroń.

Miarka się przebrała…

Jimmy zmrużył oczy, tłamsząc w sobie  rozrywający go ból. Zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że zdrętwiały mu czubki palców.

– Sorry Mike, ale dziwki mnie zupełnie nie interesują. Brzydzę się nimi tak samo, jak kłamstwem i fałszem – opanowanie i obojętność w głosie zdziwiła Jego samego. Wolno odwrócił się od Emmy, przerywając tym samym kontakt wzrokowy. Wziął swój kapelusz z głośnika – Bawcie się dobrze – dodał na odchodne, zerkając w stronę kuzyna.

=================

7 myśli na temat “Rozdział 164: Stare grzechy

  1. Jimmy kurde no grubo. Nie spodziewałam się tego, wiedział o jej przeszłości! Szkoda mi Emmy, oby się dzwignęła po tych słowach Jimma. Normalnie faceci to szwinie! Smutno mi 😑

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mnie szkoda obojga. Jimmy wiedział większość, ale bardziej pod kątem ofiary i zmuszaniy, teraz usłyszał jeszcze jedną stronę Emmy. To akurat przed nim ukrywała.
      Fakt faceci nie są zbyt delikatni w doborze słów, szczególnie wkurzeni faceci.
      Wielkie dzięki za komentarz 💖
      Zapraszam też do dołączenia do grupy Fb o tej samej nazwie, co blog, jeśli oczywiście już Cię z nami tam nie ma.

      Polubienie

  2. Jimmy a już zaczynał mi się podobać a tu taka niespodzianka .I tak ma to ich życie wyglądać?Jimmy tak do końca już nigdy jej tego nie zapomni i już zawsze w podświadomości cząstka jego będzie traktowała ją jak dziwkę.A teraz to nawet więcej niż cząstka.Taka jest prawda że człowiek może się zmienić a smród przeszłości za nim pozostaję .Kathy gołymi rękami bym udusiła od kiedy to czyta się cudze pamiętniki.Ja dlatego właśnie jestem wrogiem pamiętników ,najlepszym pamiętnikiem jest wlasna głowa tam wspomnienia są bezpieczne .ps no chyba że dopadnie mnie jakaś choroba psychiczna ,ale wtedy to już wspomnienia nie będą mi potrzebne 😂.Olka i Paddy niech wyjadą i sami faktycznie przejmą stery nad swoim życiem,bo u nich to już tłumy pomagierów się przewija a to na pewno im nie pomoże

    Polubienie

    1. Jimmy ma ciężki orzech do zgryzienia. Toczy odwieczną walkę serca z rozumem. Z jednej strony nie chce dziewczyny dziwki i oszustki, a z drugiej wciąż Ją kocha.
      Oczywiście, że nie czyta się czyichś pamiętników, ale Kathy walczyła o rozpadającą się rodzinę. A walczący człowiek wykorzysta każdą możliwość. Chyba tylko Ona jedna widziała co dzieje się między tamtą trójką. Przeczuwała kłopoty i próbowała do nich nie dopuścić, jednak niektóre rzeczy są nieuniknione.
      Wyjazd na pewno dobrze by zrobił Oli i Paddyemu – zobaczymy, może uda im się to jakoś poskręcać.
      Dzięki wielkie za wszystkie komentarze.

      Polubienie

  3. Czy Jimmy się z chujem na rozum pozamienial? Dobrze się czuje? Jaka miarka się przebrała? Przecież zna przeszłość Emmy. Czemu on jej nie wspiera choć mówi, że będzie? Czemu przy każdej okazji nie daje sobie z tym rady? Czemu znowu zachwial wiara Emmy w jego miłość do niej? Imbecyl! Dobra scena z Kathy i Olą. Powiedziała, że widziała, czyli teraz Paddy będzie musiał się wyspowiadać Oli. Nie wiem jak ona to zniesie. Biedna, współczuję. Patricia jednak do niej zadzwoniła, że Paddy jest chory. Myślałam, że Ola sama z siebie przyjechała. No nic. Zobaczymy, co tam dla nas kombinujesz?

    Polubienie

  4. rozdz. 162.
    Emma dała by już spokuj z tymi dąsami na Henia…wybaczyłaby już mu…ile biedny będzie się męczył…i on się męczy i ona się męczy a mogłoby już być pięknie…miałaby swoją małą własną rodzinę. Emma nie jest też tutaj bez winy bo przecież jej wszystkie porażki to nie wina Henia…on jej nie pchał tych wszystkich facetów do łóżka…sama tak pokierowała swoim życiem…przecież mogła chyba szybciej się uwolnić od tego drania.
    Maik wciąż kocha Emmę?? Jimmik chyba oszaleje z zazdrości a może od Maika dowie się czegoś więcej o Emmie. Co to będzie jak Emma i Maik się spotkają??
    Paddy jak to Paddy…dalej się użala nad sobą. A był już moment kiedy widziałam w nim pawdziwego faceta a teraz znowu taki jakiś dupowaty się zrobił. Młodszy brat dobrze mu radzi niech posłucha brata 🙂

    rozdz. 163.
    Uwielbiam Kathy i jej cięty język 🙂
    Angelo podkochiwał się w Olce…szok !!
    Marta bardzo dobra siostra.
    Teraz pewnie wyjdzie na to, że Olka wróciła bo Patka do niej dzwoniła 🙂 Czy oni się w końcu dogadają??
    Jimmy, Emma i babcia…sielanka 🙂 Tylko ciekawe jak długo 🙂

    rozdz. 164.
    Jimmy szok…tego się nie spodziewałam…Emma mu chyba tego nie wybaczy. Czemu Jimmy uciekł, czemu się odwrócił od Emmy ?? Chociaż wiedziałam, że te pieczenie ciasteczek długo nie potrwa 🙂
    W tej części Kathy nie lubię !!
    Padzik ma rację…powinni się spakować, wyjechać i zacząć życie na nowo…w tej części znowu dostrzegłam miłość Olki 🙂
    Ciekawe co będzie dalej.

    Polubienie

    1. Nareszcie znalazłam czas, żeby poodpisywać na zaległości 😁Kochana nie wiem czy mam odnosić się do każdego zdania, które tu napisałaś, czy odpowiedzieć ogólnie. Komentarz do trzech rozdziałów w jednym, no tego to jeszcze nie wymyśliłam.
      Kathy jest tu raczej ciemnym charakterem, drąży zapomniane tematy, mówi co myśli, nie zważając na nikogo, wyciąga brudy spod ziemi i nie cierpi Olki, jak psa. Ma swoje powody, ale może kiedyś zmieni zdanie. Kto wie…
      Emma to naprawdę ciężki temat. Już sama nie wiem czy mam Jej bronić, czy raczej oskarżać o egoizm. Z tym, że Ja trochę rozumiem jej obecne zachowanie. Człowiek najłatwiej oczyszcza własne sumienie z win, które popełnił, gdy może te winy zrzucić na kogoś innego. Emma właśnie tak zrobiła. Wcześniej o całą krzywdę obwiniała rodziców, nienawidziła ich, nie chciała o nich rozmawiać, a jak już to robiła, rzucała bezwzględnym słowami. Kiedy okazało się, że matka była ofiarą jakiegoś zwyrodnialca, pojawił się Henio i to On został kolejnym winnym Jej kiepskiego życia. Swoją drogą nikt nigdy nie zapytał o Jej ojca hehe.
      Co do Jima hmmm… No tu trochę będzie się działo. Wiesz jak jest u mnie hehe najpierw wyciszenie, potem bomba 😁
      Angelo – wychodzi na to, że był kolejnym z braci zauroczonym Olą, a może to nie o nią chodziło? Może to zazdrość o popularność, o uwagę, o brata… Chyba do końca jeszcze nic tu nie jest pewne.
      Paddy i Olka to wielka karuzela krzesełkowa, która raz opada niżej, a raz wznosi się ku niebu. Ja uważam, że jedyne, co ich trzyma wciąż przy sobie to właśnie miłość.
      Dzięki kochana i przepraszam, że tak długo nie odpowiadałam.

      Polubienie

Dodaj komentarz