Rozdział 159: Rozdarte serca…

– Jak On śmiał grzebać w mojej przeszłości? Kto go o to prosił?! – Emma nerwowo krążyła po pokoju i wraz, z pełnymi oburzenia słowami, wyrzucała z siebie negatywne emocje.

Jimmy spokojnie siedział na kanapie i w zupełnym milczeniu prowadzał z nią wzrokiem, zastanawiając się, czy mówi do niego, czy raczej do samej siebie.

Po rozmowie z Henrym i opuszczeniu szpitalnego gmachu, znalazł Ją na ławce przed budynkiem. Bez słowa zamówił taksówkę i zabrał Ją do domu. Przez całą drogę, nie zamienił z nią nawet słowa. Znał Emmę i wiedział, że cokolwiek by teraz powiedział i tak odwróciłoby się to przeciwko niemu. Wykorzystałaby okazję i wyrzuciła na niego całą swoją złość.

– Pewnie myślał, że robi dobrze – potarł dłonie o swoje uda. Dopiero teraz ośmielił się odezwać.

– Dobrze?! – Em odwróciła się nagle i spojrzała na Jima z takim wyrzutem, że ten natychmiast pożałował otwarcia ust – Jimmy, wszyscy dokładnie wiedzą, jak bardzo nie cierpię grzebania w mojej przeszłości. On też to wiedział, więc po co to robił?!

– Nie wiem, Em, ale może skoro już odnalazł Twoją babcię, to może…

– W dupie Ją mam! – warknęła – Nie jest mi potrzebna! I proszę Cię, nie stawaj po Jego stronie! – ostrzegła, grożąc mu palcem.

– Nie staję – odparł spokojnie mężczyzna, zakładając nogę na kolano drugiej, po czym westchnął cicho, tak żeby zdenerwowana brunetka nie słyszała. Jak miał przekonać Ją, że warto byłoby porozmawiać z kobietą, chociażby po to, żeby poznać historię rodziny.

Brunetka przemierzała pokój wzdłuż i w szerz, przeczesując co rusz, włosy palcami.

– Może warto byłoby poznać tę kobietę – zaryzykował i po chwili dokończył przerwane zdanie.

– Nie! – wrzasnęła, zatrzymując się i wbijając w niego wściekły wzrok – Nie rozumiesz?! Gdybym chciała poznać swoją rodzinę, sama próbowałabym Ją odszukać! Henry nie miał do tego prawa! Nie prosiłam go o to! – znowu zaczęła krążyć po pokoju – Cholerny staruch, wszędzie wsadzi swoje łapy! Myśli, że jak ma kasę, to wszystko może, a my będziemy go za to, po piętach całować! – spojrzała karcąco na Jima – A Ty jak widzę, podzielasz Jego zdanie!

– Em, nie podzielam, tylko inaczej odbieram to, co zrobił. On chciał Ci tylko pomóc, a nie pytał, bo znał Twoje zdanie – Jimmy próbował bronić Henryego, nie przyznając się, iż miał kiedyś podobny pomysł. Nie miał niestety takich możliwości, jak stary, ani takich pieniędzy.

– Nie potrzebuję Jego pomocy! – krzyknęła, po czym uniosła głowę w górę i wydmuchała z siebie część nagromadzonego napięcia – To Ja pędziłam tu na złamanie karku, w środku nocy, bo On sobie babkę wymyślił – westchnęła z niesmakiem i oburzeniem – Pewnie jest zniedołężniałą, wredną staruchą, która wymaga opieki. Teraz wnuczka Jej się przyda i będzie wymagać, żebym się nią zajęła. Niedoczekanie Jej! – warknęła złośliwie.

Jimmy zmarszczył brwi i z nerwowo podniósł się z kanapy.

– Jak możesz tak mówić! – warknął, odwracając się do niej przodem – Nic nie wiesz o tej kobiecie, ani o własnych rodzicach! Nie wiesz dlaczego Cię oddali!

– Nie oddali tylko zostawili na dworcu! – wrzasnęła – Na pastwę losu!

– Dobra! Nie ważne! Ale nie wiesz dlaczego tak się stało.

– Jimmy! Zostawiłbyś noworodka na dworcu?! – zatrzymała się i wbiła w mężczyznę wściekły wzrok.

– Nie.

– No właśnie! To nie mów mi, że są dobrzy! – watknęła – Pozbyli się mnie! Dobrze, że nie wyrzucili na śmietnik albo nie zakopali w ogródku! – krzyczała coraz bardziej drżącym głosem – Chociaż chyba lepiej byłoby gdybym umarła, nie musiałabym przechodzić tego koszmru, jakim było moje życie! Nie poznałabym Thomasa!

– Co Ty wygadujesz?!

– Prawdę mówię!

– Przepraszam Cię! – oparł buńczucznie dłonie o biodra – Nie chce być okrutny, ale nie możesz oskarżać swojej rodziny o to, co zrobił Ci ten frajer.

– Jak nie! – oburzyła się – Całe moje życie jest ich winą! Wszystko to, co mnie spotkało!

– A mnie się wydaje, że na ten koszmar sama sobie zapracowałaś – sprzeciwił się, najdelikatniej, jak umiał – Gdybyś nie uciekła z sierocińca i nie zaufała ślepo temu facetowi… – nie skończył. Jedno szybkie spojrzenie na wściekłość i ból w Jej oczach sprawiło, że stracił ochotę na dokończenie zdania.

– Nic nie wiesz! – wybuchła nagle – Nie masz prawa oceniać mojego życia! Nie wiesz, jak to jest mieszkać w sierocińcu, jak to jest być zupełnie samej, niechcianej i niekochanej przez nikogo! – z każdym słowem wzmagał się Jej żal i złość – Miałeś wielką rodzinę, na każdego z nich mogłeś liczyć!

– I z tego powodu nie mam prawa mówić, co myślę? – wkurzył się. Wstał z kanapy – Z resztą może i miałem wielką rodzinę, ale nie sądzę, że wiedliśmy lepszy żywot, niż Ty w domu dziecka – stwierdził – Wielka rodzina, to sporo gęb do wykarmienia i wiele innych potrzeb, jak buty czy ubrania. Ty wszystko dostawałaś, a my musieliśmy zarobić pieniądze, żeby zjeść kolację. Myślisz, że jako nastoletni chłopak chciałem robić z siebie durnia na ulicach? Wstydziłem się tego, kim jestem i jak wyglądam. Inne dzieciaki wyśmiewały się z nas i nam dokuczały. Walczyłem z nimi, albo udawałem, że mnie nie obchodzą, ale tak naprawdę chciałem być taki, jak One. Mieć dom, a w nim swój własny kąt, chciałem biegać i grać w piłkę! – mówił coraz bardziej nerwowo – Nienawidziłem swojego życia, prawie tak samo, jak Ty sierocińca, albo i mocniej – utkwił wzrok w czarnych tęczówkach – Więc nie mów mi, że nie wiem, jak to jest mieć kiepskie dzieciństwo. Swoje przeżyłem, zanim staliśmy się sławni i zaczęliśmy napychać sobie kieszenie kasą.

– Miałeś kochających rodziców, a to dla dziecka jest najważniejsze – Jej głos nieco złagodniał, choć nadal próbowała wmówić mu, swoje zdanie – Ciebie nikt nie wyrzucił ze swojego życia! Twoi rodzice starali się, jak mogli i jak umieli, zapewnić Wam wszystkim byt – oczy dziewczyny zaszły łzami – Nie pozbyli się części z Was, bo było ciężko. Nie wiesz, co znaczy nie mieć nikogo bliskiego i być samemu na świecie.

Jimmy spuścił głowę i przymknął oczy. Nie mógł się z tym nie zgodzić. Zwyczajnie zabrakło mu argumentów.

– Ta kobieta, Twoja babcia, dostała zawału, na wieść, że żyjesz. Dlatego znalazła się w szpitalu – powiedział spokojnie – Nie wiesz dlaczego Twoi rodzice to zrobili, nie znasz ich wersji wydarzeń. Może to nie było zależne od nich – dodał, już nieco spokojniej, po czym nie oglądając się na nią, wszedł po schodach na górę – Idę spać – rzucił.

Zdjął z siebie koszulę i rzucając ją niedbale na podłogę, usiadł na materacu. Nie chciał się z nią kłócić, ale nie mógł znieść Jej obraźliwych słów pod adresem ludzi, których wcale nie znała. Nie rozumiał Jej złości i oburzenia, ale też nie potrafił postawić się na Jej miejscu. W jednym miała rację, nie wiedział, jak to jest nie mieć nikogo bliskiego.

………………

Zawinięta w szlafrok, wyszła z łazienki. Uchyliła drzwi od sypialni i przez chwilę nasłuchiwała odgłosów z dołu. Zaniepokoiła Ją zupełna cisza, wiec niewiele myśląc zeszła na dół.

Paddy nadal był w kuchni. Siedział przy stole z butelką piwa. Podniósł głowę, gdy wyczuł ruch.

– Czemu tu siedzisz? – zapytała, czując w sobie dziwną miękkość. Wyrzuty sumienia i żal do siebie, z sekundy na sekundę, zaciskały klamrę wokół Jej krtani, a widoczny na twarzy Paddyego smutek, wywołał drżenie w Jej sercu.

– Ola, Ja nie jestem nienormalny – odezwał się, nie podnosząc głowy.

– Oczywiście, że nie. Nigdy tak nie powiedziałam.

– Więc po co wymyśliłaś tę terapię?

– Sama nie wiem, czasem wydaje mi się, że przesadzasz.

– Z czym?

– Z miłością, z zazdrością, z przesadnymi obawami i lękami…

-Kocham Cię, czy to źle? – podniósł na moment głowę i połączył swoje spojrzenie z Jej wzrokiem. W Jego oczach zobaczyła ból – Czy można kochać zbyt mocno?

Cicho westchnęła, po czym wysunęła krzesło i usiadła naprzeciwko mężczyzny.

– Nie wiem, Paddy – odparła szczerze.

– Nie wiesz? A czy to nie z tego powodu chcesz wyjechać? – zaczął bawić się bursztynową butelką. Kręcił nią i zatrzymywał po chwili.

– Wyjeżdżam, żeby pozbierać do kupy swoje myśli – odparła, wpatrując się w niego – Potrzebuję oddechu, po tym wszystkim, co nas spotkało. Chcę też przemyśleć swoje dalsze życie.

– A to już nie jest nasze wspólne życie? – biła od niego ironia oraz wyrzut.

– To tylko kilka dni. Odwiedzę rodziców, Martę i przywiozę Natalię – wyciągnęła rękę, żeby go dotknąć, ale cofnął się. Oparł plecy o oparcie krzesła, po czym przystawił butelkę do ust.

– Ile? – wbił w nią ponury wzrok.

– Co ile?

– Na ile dni jedziesz?

– Nie wiem – starała się być uczciwa. Nie chciała mu niczego obiecywać. Naprawdę nie wiedziała ile czasu zajmie Jej dojście do siebie – Tydzień może dwa.

– A szkoła? Przecież Natalia musi wrócisz do szkoły? – nie spuszczał z niej oka.

– To tylko kilka dni – tłumaczyła – Egzaminy ma dopiero za miesiąc. Marta mówi, że jest na bieżąco z materiałem. Pilnuje Ją. Teraz przecież mają przerwę.

– Więc tydzień czy dwa? – uniósł podejrzliwie brew w górę.

– Paddy, nie wiem dokładnie – zaczynała się powoli irytować, choć starała się mówić spokojnie – Tyle, ile będzie trzeba.

Pokręcił głową.

– Nie wierzę – znowu wbił w nią pełen powagi i wyrzutu wzrok.

– W co nie wierzysz?

– W to, że wrócisz – głos mu lekko zadrżał. Pochylił się do przodu, opierając łokcie o stół – Powiem Ci, jak Ja to widzę.

– Jak? – miała dość tej, nie prowadzącej do niczego, rozmowy.

– Uciekasz ode mnie i boisz się powiedzieć mi prawdę, dlatego wymyśliłaś te odwiedziny – wpatrywał się w nią coraz bardziej mętnym wzrokiem. Zamilkł na moment, po czym odezwał się znowu, całkiem już zmienionym głosem – Co Ja Ci takiego złego zrobiłem, że chcesz odejść? Nie kochasz mnie już? Masz mnie dość?  No powiedz! Nie bądź tchórzem! – krzyknął.

– Nie! Nie mam Cię dość, ale czasami odnoszę wrażenie, że brniemy w ślepy zaułek! – odparła chłodno – Za dużo jest między nami niewyjaśnionej przeszłości, zbyt dużo niedopowiedzianych zdań. Gubimy się w tym!

Przez moment wpatrywał się w nią z lekkim zdziwieniem na twarzy.

– Przecież możemy wszystko, naprawić, jeśli tylko się postaramy – dodał łagodniej – Nie musisz wyjeżdżać. Problemy powinno się rozwiązywać razem, a nie od nich uciekać.

Ola oderwała plecy od oparcia i również przysunęła się do środka stołu, łapiąc jednocześnie mężczyznę za rękę.

– Paddy, to nie tak. Źle myślisz. Nie chcę uciekać, chcę przemyśleć kilka spraw.

– A potem oznajmisz, że odchodzisz? – ból i złość w Jego głosie wywołały dreszcz w kobiecie.

– Nie. Ja nigdzie nie odchodzę.

– Nie?! – poderwał się w górę, wyrywając dłoń  – Więc, jak to nazwiesz?! – syknął.

Ola milczała. Schowała twarz w dłoniach i pokręciła głową.

– Ja myślę, że znudziło Ci się życie ze mną! –  rozkręcał się coraz bardziej – Tylko nie wiem, czy okazało się zbyt trudne, czy też może nie spełniłem Twoich oczekiwań.

– Co Ty bredzisz?! Jakich oczekiwań?! – opuściła ręce, trzaskając nimi nerwowo w stół.

– Nie stałem się dawnym Paddym! Tym, o którym marzyłaś! Jestem kimś innym! – wyjaśnił, po czym zawisł nad stołem i nad nią, opierając ciężar swojego ciała na rękach – Tylko jednego nie rozumiem! Po co walczyłaś, kiedy to Ja chciałem się odsunąć?! Chciałaś być górą?!

– Boże! Co Ty wygadujesz?! – również poderwała się na nogi – Jaką górą?! – odwróciła się tyłem, wczepiła palce we włosy i uniosła głowę w górę – To jakiś obłęd! – jęknęła bezradnie, po czym odwróciła się błyskawicznie i wbiła w Paddyego rozwścieczony wzrok – Czy Ty nie rozumiesz, co się do Ciebie mówi?! Chcę wyjechać do swoich rodziców, na urlop! Nie chcę odchodzić!

– No pewnie! Bo masz najcudowniejszych rodziców na świecie i cholernie za nimi tęsknisz! – wrzasnął kpiąco.

– Nie ważne! – syknęła – Są moimi rodzicami i mam prawo ich odwiedzić, a Tobie nic do tego! – odburknęła i zanim zniknęła za drzwiami, odwróciła się jeszcze – I wiesz co? Tak! Myślę, że powinieneś udać się do jakiegoś specjalisty po poradę i wcale nie z powodu obsesji, tylko głupoty!

Była już w połowie drogi na piętro, gdy głośny huk i brzdęk sypiącego się na płytki szkła, zatrzymał Ją na moment w miejscu. Obejrzała się na kuchenne drzwi. Teraz była już pewna, że musi wyjechać. Natychmiast!

………………

Cichutko weszła na poddasze. Stanęła przy łóżku i przez chwilę wpatrywała się w leżącego mężczyznę.

– Nie śpię – odezwał się tak nagle, że podskoczyła w górę.

– Przepraszam – powiedziała półgłosem.

– Za co? Przecież miałaś rację. Nigdy nie byłem w domu dziecka i mam rodzinę, która teoretycznie mnie wspiera – założył ręce pod głowę, unosząc tym sposobem głowę w górę.

– Za to, że wyżyłam na Tobie swoją złość – odparła – Mogę się obok Ciebie położyć czy nadal się gniewasz?

Usta Jimmyego rozciągnęły się w lekkim uśmiechu.

– Nie mam za co się gniewać – złapał brzeg kołdry i odchylił pościel, robiąc dziewczynie miejsce obok siebie. Zaraz po tym, jak wskoczyła na materac, otulił Ją pościelą oraz własnymi ramionami, całując jednocześnie Jej usta.

Emma westchnęła cicho i wtuliła się mocniej w mężczyznę, chowając twarz w zagłębienie między Jego brodą a klatką piersiową. Leżeli tak długą chwilę. Jimmy gładził czule plecy dziewczyny, a Ona tkwiła w bezruchu, delektując się Jego bezpiecznym ciepłem i zapachem.

– Boję się, Jimmy – wyszeptała w końcu.

Mężczyzna przymknął oczy i sapnął ciężko, zaciskając jeszcze szczelniej swoje ramiona.

– Nie musisz. Masz mnie – odparł – Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.

– Nie o to chodzi…

– A o co? – odsunął się, by spojrzeć Emmie w twarz.

– W mojej wyobraźni, moja rodzina od zawsze była koszmarem. Źli ludzie, bezwzględni i bezduszni, coś na wzór potworów bez serc i uczuć. Tylko takie osoby byłyby w stanie skrzywdzić własne dziecko.

– Wiesz, że wcale nie musi tak być – zasugerował, muskając palcem policzek brunetki.

– Wiem, ale tak było mi łatwiej pozbyć się tęsknoty i naturalnej dziecięcej potrzeby posiadania kochających rodziców – westchnęła ciężko – Wmawiałam sobie, że nie są mi do niczego potrzebni. Przez całe swoje życie czułam do nich wyłącznie nienawiść i żal. Karmiłam się tymi uczuciami.

– Em – chwycił Ją za brodę i uniósł Jej głowę w górę – Każdy człowiek potrzebuje kogoś bliskiego przy boku, nie tylko dzieci.

– Oni nie potrzebowali mnie przez tyle lat – odparła – Nie próbowali szukać, nie dążyli do żadnego kontaktu.

– Tego nie wiesz. Być może próbowali, tylko im się nie udało. Nie dowiesz się tego, dopóki z nimi nie porozmawiasz.

– I co Ja im powiem? Znasz moją przeszłość… – zacisnęła usta.

Pod kciukiem wyczuł wilgoć i coś ścisnęło Jego serce. Nie chciał, żeby płakała. Jej łzy go bolały. Przytulił Ją.

– To, co będziesz sama chciała.

– Jak ta kobieta się czuje? – zapytała po długiej chwili milczenia – Henry coś Ci mówił?

– Mówił, że Jej stan jest ciężki – odparł – Czuł się winny.

……………..

Zatrzymała się na stacji benzynowej, ale nie po to, by zatankować samochód, tylko żeby uspokoić nerwy i przestać płakać. Przełożyła kubek z kawą z jednej ręki do drugiej i usiadła na ławce, otulając się szczelniej grubym płaszczem. Spojrzała w niebo i przez moment podziwiała zmieniające się kolory. Gdzieś pomiędzy chmurami tliło się słabe jeszcze o tej godzinie, poranne słońce, które wydobywało z chmur różne odcienie granatu, chabru i błękitu

Rozchyliła usta i zaczerpnęła głęboko powietrza. Dała radę. Wyjechała. Zostawiła Paddyego, choć gdy zeszła na dół, z walizką w dłoni i popatrzyła na niego, miała ochotę zrezygnować.

Mężczyzna w milczeniu wpatrywał się w nią swoimi przeraźliwie smutnymi oczami, których granatowy odcień przysłonięty został przez grubą, błyszczącą taflę łez. Zaciśnięte mocno usta tworzyły wąską linię, odznaczajcą się sinawą  czerwienią na pobladłej, zmęczonej twarzy.

– Jednak jedziesz? – nie patrzył Jej w oczy. Podejrzewała, że nie dałby rady, opanować swoich emocji, gdyby ich wzrok się połączył, wybrał więc mniejsze zło i utkwił spojrzenie w szarej walizce.

– Paddy… – czuła się zmęczona. Nie miała siły na kolejne starcie i na kolejne błagania.

– Nie musisz nigdzie wyjeżdżać. Możesz zostać tutaj, a ja przeniosę się do Angelo. Damy sobie czas… – podszedł bliżej.

–  Paddy, proszę Cię… – westchnęła znużona kolejną rozmową –  Nie zaczynajmy od nowa. Pożegnajmy się jak normalni ludzie – Postawiła walizkę na podłodze i przytuliła się mocno do niego. Czuła jak drży.

– Nie chcę, żebyś wyjeżdżała. Nie chcę zostać sam. Tak bardzo Cię kocham – wyszeptał, wtulając twarz we włosy Oli i otoczył Ją ramionami – Boję się, że już nie wrócisz…

Nie odpowiedziała tylko zacisnęła mocno swoje ramiona wokół Jego ciała.

Przymknęła oczy i westchnęła, przełykając wolno ciepły napój, po czym wyjęła z kieszeni jeansów telefon.

– Co się stało? — zaniepokojony, zaspany Angelo odezwał się w słuchawce.

– Angi mógłbyś zajrzeć do Paddyego?

– Czemu? A gdzie Ty jesteś?

– Przy granicy z Polską.

– Co? Co Ty tam robisz? – usłyszała zdenerwowanie.

– Jadę do rodziców – odpowiedziała – Proszę, pojedź do niego.

W słuchawce zapadła cisza.

– Angelo?

– Ola, czy Ty… Czy Wy się rozstaliście?

– Nie. Nie wiem… – zawahała się – Musiałam, bo nie mogłam tak dłużej żyć – wydusiła w końcu wraz z wypuszczonym powietrzem z płuc – My… Chyba nie potrafimy być razem. Nie wiem. Nic nie wiem…

– Nie gadaj bzdur! – warknął mężczyzna – Jesteście dla siebie stworzeni! Kochacie się!

– Tak, ale ta miłość, przestała nas uskrzydlać – odparła – Stała się toksyczna.

– Olka, proszę Cię, przemyśl to jeszcze raz – wyczuła lęk i przerażenie w głosie przyjaciela.

– Ostatnio nic innego nie robię, tylko myślę.

– Kurwa! To nie myśl! – krzyknął, zmieniając szybko zdanie.

Uśmiechnęła się smutno do siebie. Kochany Angelo.

– Muszę wziąć życie w swoje ręce. Wyprostować wszystko, a wtedy zobaczymy…

…………….

– Kurwa mać! Wiedziałem! Wykrakałem! – mruczał po nosem, wyskakując z łóżka.

– Co się stało? – zaspana Kira podniosła głowę.

– Miałem rację.

– W związku z czym? – usiadła i potarła oczy.

– Z tym, że polegną.

– Kto?

– Olka i mój durny brat – wyjął z szafy pierwszą lepszą koszulę i założył na siebie.

– Co się stało? – Kira zmarszczyła brwi.

– Olka wyjechała. Jadę do Paddyego – rzucił i wyszedł z sypialni.

Kira patrzyła na zamykające się za mężem drzwi, po czym oparła głowę na dłoniach i westchnęła głośno. Wiedziała, że teraz wszystko pójdzie łańcuchowo. Rozwalony związek Paddyego, to kiepski czas i dla Jej małżeństwa. Zrozpaczony Paddy oznaczał równie zrozpaczonego Angelo.

– Żegnaj spokoju…

……………….

Omiótł wzrokiem niewielki domek, po czym uniósł w górę trzymane w dłoni koperty. Dowody na pokrewieństwo Jego i Emmy, zdjęcie Jej matki oraz akt zgonu i wyniki DNA. Czuł strach. Wiedział, że Emma należy do trudnych ludzi. Nie raz się o tym przekonał. Była delikatna i wrażliwa, ale potrafiła też  przykryć uczucia metalową zbroją, a wtedy stawała się harda i wojownicza. Zupełnie, jak On. Dlatego tak dobrze Ją rozumiał i dlatego też pokochał zanim poznał prawdę.

Nienawidził ludzi, którzy zrobili Jej tak wielką krzywdę nie wiedząc, iż sam wyrządził Jej tę największą. Pozbawił Ją rodziny, miłości i opieki. Nawet nie podejrzewał, że los tak bardzo się na nim zemści.

…………….

Wyszedł przed dom i usiadł na chuśtawce. Udało mu się zaciągnąć nieprzytomnego Paddyego na kanapę w salonie. Później pozbierał szkła z podłogi i wylał resztę alkoholu do zlewu.

Miał wrażenie, że Jego serce rozpadło się na kawałki. W swoich myślach podzielił się na pół. Jedna część była z Paddym, a druga trzymała stronę Olki. Nie wiedział, kogo żałował bardziej i na którego z nich był bardziej wściekły.

– Cześć – usłyszał i podniósł głowę – Co z nim?

– Zalał się w trupa i śpi – westchnął.

– Co się z nimi stało? – siostra weszła po schodkach i usiadła obok Angelo.

– Pokonało ich życie, Patricia. Nie poradzili sobie z problemami, które zaczęły ich ostatnio osaczać.

– Ale Ola wróci?

– No właśnie nie wiem.

– Czy Ona zwariowała?! – fuknęła kobieta – Odchodzić w takim momencie? Z resztą wszystkiego możemy się po niej spodziewać, ma to chyba we krwi. Przedtem też narobiła bałaganu i zwiała

Angelo podniósł się nerwowo w górę.

– Nie zwiała, Patricia! Coś Ci się chyba pomyliło! – mruknął – Została przez nas wyrzucona, a to, co dzieje się dzisiaj,  jest skutkiem tamtych błędnych decyzji! Przeszłość nadal zbiera swoje żniwo – westchnął i oparł łokcie o drewnianą balustradę.

– To, że im się nie udaje dogadać, nie jest naszą winą – stwierdziła chłodno kobieta – Sami są sobie winni i zupełnie nie wiem, jak mamy mu pomóc. To dorosły mężczyzna.

Angelo zerknął na siostrę ze złością.

– Nie popełnię drugi raz tego samego błędu. Nie zostawię go samemu sobie – odwrócił głowę i spojrzał na siostrę – A wy wszyscy mi w tym pomożecie, albo wypisuję się z tej rodziny, rozumiesz?!

………………..

– Wynocha! – syknęła lodowato, upuszczając na podłogę fotografię, po czym ruszyła w stronę mężczyzny – Nie chcę Cię znać! Nienawidzę Cię! – pchnęła go mocno do tyłu.

– Emma! – Jimmy złapał Ją w pół i zatrzymał przed kolejnym uderzeniem w bladego mężczyznę.

– Puść mnie! – próbowała się wyszarpnąć – Wypierdalaj! – wrzasnęła gdy tylko ponownie spojrzała na Henryego – Wszystko przez Ciebie! Zniszczyłeś moją rodzinę! Zabiłeś matkę! Zamieniłeś moje życie w piekło!

Staruszek pokręcił przecząco głową. Nie zamierzał się bronić, ani zaprzeczać. Przyjeżdżając tu i wyjawiając całą prawdę, wiedział, że naraża się na gniew.

– Gdybym tylko mógł cofnąłbym czas – oznajmił ochrypłym, pełnym bólu głosem.

– I co byś zrobił?! Kochałbyś moją babkę?! Przecież Ty nie potrafisz kochać! Jesteś potworem! – wrzeszczała rozhisteryzowana dziewczyna.

– Zmieniłbym wszystko, zrozum mnie proszę i wybacz! Jesteś moją wnuczką, jesteśmy rodziną…

– Nie nazywaj mnie tak?! Nie masz prawa! – płacząca dziewczyna, ponownie zaczęła wyrywać się z objęć mężczyzny – Jimmy! Do cholery! Zabieraj te łapy! Zabije go!

– Jak tylko się uspokoisz – oznajmił spokojnie mężczyzna, odwracając Ją przodem do siebie i przytulając mocno – Ciiii! Gładził Jej plecy. Spokojnie…

– Nie rozumiesz?! To wszystko przez niego! Całe moje życie i wszystkie demony są z jego winy! – łkała, próbując go odepchnąć.

– Proszę, uspokój się. Już dobrze – mówił łagodnie, przyciskając Em do siebie. Popatrzył na zrozpaczonego staruszka. Widział łzy na jego pomarszczonych policzkach i zaczął się modlić, by i On nie dostał jakiegoś ataku serca.

– Nienawidzę go! – płakała kobieta, opadając z sił – Wyrzuć go stąd, proszę…

=====================

 

 

 

 

 

11 myśli na temat “Rozdział 159: Rozdarte serca…

  1. No i wyjechała. Nie wiem czy to dobrze? Dla oczyszczenia atmosfery na pewno, dla ratowania związku? Wątpię! Angelo rzucił tekst- Stworzeni dla siebie! W to tez wątpię. Problemy to nie odzowna codzienność naszego życia i nigdy ucieczka nie jest najlepszym wyjściem, Wstań i walcz! Albo polegniesz( wtedy zawsze będziesz wiedziała że zrobiłas wszystko) albo wygrasz, a wtedy w minutę odzyskasz spokój. Dałaś nam dwa piękne przykłady jak problemy mogą przytłoczyć i jak druga osoba choć bezsilna trwa, wspiera.A mozna było uciec i schować się w mysią dziurę. Ty wiesz o kim ja mówię. Tyle ode mnie. Jako jedyna nie popieram wyjazdu Olki. Dla mnie czas najwyższy aby zmieżyć się z zyciem, Zmiezyć się z przeszłością. Bycie razem to nie bajka. To nie spoglądanie w oczy i granie na gitarze nad jeziorem. Czas wyjść z roli nastolatki.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mam nadzieję, że dla związku także dobrze. Czasami bywa tak, że stworzeni dla siebie nie oznaczają idealnej miłości. Masz rację na stworzenie ideału, trzeba ciężkiej pracy, czasem przez całe życie. W miłości nie można osiąść na laurach.
      Mam nadzieję, że ta rozłąką jednak im pomoże.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  2. Ale część…akcja za akcją 🙂
    Żal mi Henrego ale mam nadzieję, że Emma przemyśli sprawę i da szansę swojej rodzinie…zasługuje na to.
    Olka uciekła, myślałam, że załatwi to inaczej, że najpierw porozmawiają, przekona Padzika do tego wyjazdu a ona po prostu uciekła. Ja już nie wiem czy Olka powinna wraca…strasznie namieszałaś mi w głowie 🙂
    Mam tylko nadzieję, że cała rodzina pomoże Padzikowi a on doceni tą pomoc i stanie na nogi.
    Biedna Kira 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hehe no Kira biedna to fakt i chyba lepiej nie będzie.
      Mnie także żal Henryego. Emma nie należy do osób z lekkim charakterem. Ma to chyba po dziadku 😀 W dodatku wciąż tkwi w niej żal do rodziny i wrodzona nieufność do ludzi.
      Olka uciekła, to fakt, ale próbowała wyjaśnić to Paddyemu, tylko On wcale nie chciał Jej słuchać. Co z nimi będzie dalej, zobaczymy.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  3. No to Henry ma przechlapane Emma długo mu tego nie wybaczy oby też zawału nie dostał.A jeśli chodzi o Olkę to uważam że dobrze zrobiła wyjeżdżając niech odpoczną od siebie nabiorą dystansu i chłodniejszym okiem może inaczej na to spojrzą.Zwłaszcza Paddy

    Polubione przez 1 osoba

    1. Emma ma chyba dziadkowy charakter, a takim ludziom ciężko dojść do porozumienia.
      Co wyjdzie z wyjazdu Olki, zobaczymy. Sama trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że im się uda.
      Dziękuję 💖

      Polubienie

  4. W końcu nadrabiam, Em ładny szok przeżyła, nie dziwię jej się, że jest zła. Olka i Paddy, tak
    szczerze to nie wiem co powinna Olka zrobić, zostać, wyjeżdżać. Oni mi nie pasują razem,
    może pasują, ale no własnie zawsze jest jakieś ale. Z jednej strony fajnie, że pojechala
    nabierze dystansu, z drugiej czy to coś da? Paddy naprawdę zachowuje się…Niepokojąco 😉
    rozdział super!

    Polubienie

  5. Olis, zlituj się proszę. Ola wyjechała i super. Albo niech wróci albo niech nie wróci, ale mnie już męczy ta ich bujanina. Wracamy do początków. Wtedy też było tego za duzo. Ile można na miłość boską? Teraz wątek Emmy o wiele ciekawszy, dużo się dzieje. Rozumiem Emme. Tak mi się przynajmniej wydaje. Że jest zła, rozzalona i obwinia rodziców. Nie ma się co jej dziwić. Teraz Henry zrobił jej z mózgu papkę.

    Polubienie

    1. Jezusie, przeoczyłam gdzieś Twoje wpisy. Nie wiem dlaczego nie dostałam powiadomienia. Najmocniej przepraszam.
      Olka i Paddy są jak liście na wietrze, wolą ucieczki, niż bezpośrednie starcie z problemami. Emma i Jimmy są zupełnie inni, Oni wybuchają, wyrzucając z siebie napięcie.
      Dzięki.

      Polubienie

  6. Ola dobrze zrobiła wyjeżdżając odpoczą od siebie bo to co wyprawia Paddy jest chore i tak jak Ola powiedziała toksyczne jak można zabronić drugiej osobie kontaktów z rodziną 😈 a Paddiemu za te jazdy przydał by się dobry psychiatra i terapia na głupotę. Poza tym polska to nie koniec świata jeśli bardzo za tęskni może do niej pojechać wie gdzie jest i gdzie mieszka . Emme rozumiem doskonale takie informacje mogą człowieka zabić 💖

    Polubione przez 1 osoba

    1. Też uważam, że dobrze zrobiła. Czasem rozłąką jest konieczna, żeby przemyśleć pewne sprawy.
      Cieszę się, że rozumiesz Emmę. Ona chyba sama się ie nie rozumie
      Dzięki 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz