ROZDZIAŁ 64: Szczerość…

Przepraszam, że nie odpisałam na niektóre komentarze.

Odpiszę obiecuję…

—————————————————————————————–

Od poprzedniego wieczora myśli Emmy, nieustannie zakłócał obraz Jima pod szpitalem. Wciąż zadawała sobie te same pytania: Po co tam był? Co się stało? Do głowy przychodziły Jej miliony odpowiedzi. Miała ochotę zadzwonić do niego i już nawet wybrała numer, ale powstrzymała się, ponieważ stwierdziła, że po swojej ostatniej rozmowie z nim, wyjdzie na idiotkę.

Dopiła kawę i ruszyła do łazienki, ale w połowie drogi zawróciła. Chwyciła telefon, wyszukała odpowiedni numer i przystawiła słuchawkę do ucha.

– Ola, przepraszam, że Cię budzę tak rano, ale mam pytanie – powiedziała, gdy w słuchawce usłyszała zaspany głos przyjaciółki – Nie, nie chodzi o salon, ale jak już o nim napomknęłaś, to kiedy zamierzasz wrócić? – zapytała – Mam tu urwanie głowy, nie wyrabiam się sama – po chwili rozciągnęła swoje usta w uśmiechu i powiedziała – Super, że jutro – ucieszyła się i zaraz z powrotem spoważniała – Chciałam Cię zapytać czy Paddy kontaktował się ostatnio z kimś z rodziny? – słuchała przez moment – Szkoda… Nie nic się nie stało, a przynajmniej mam taką nadzieję. Widziałam wczoraj Jima pod szpitalem i zastanawiam się co tam robił – znowu zamilkła, a potem gruchnęła śmiechem – Nie, aż tak źle to nie jest. Może jego ego trochę podupadło, ale nie na tyle, żeby leczyć je w szpitalu, chyba że psycha mu wysiadła – udawała beztroskę i rozbawienie, choć nie było jej do śmiechu – Skoro nic nie wiesz, to kończę. Do jutra – rzuciła do słuchawki i odłożyła telefon na stół. Po chwili zastanowienia podniosła go znowu…

– Cześć Jimmy – powiedziała po kilku sekundach czekania – Co u Ciebie słychać? – zapytała od razu i skrzywiła się na dźwięk swoich słów. Wydały Jej się niezwykle głupie – Acha… dobra to nie przeszkadzam. Pa – dodała po chwili i rzuciła telefon na stół.

– Ty durna babo, czego się spodziewałaś – mruknęła do siebie i poczłapała do łazienki.

Wzięła prysznic, ubrała się i zadzwoniła po taksówkę. Wszystko to robiła machinalnie, bo w jej głowie wciąż dźwięczały słowa Jima „ Em, nie mogę teraz rozmawiać… Cześć”. Była zła na siebie, za ten telefon.

……………….

Ola jeszcze przez moment wpatrywała się w wyświetlacz telefonu, zastanawiając się o co mogło chodzić przyjaciółce, ale po kilku sekundach odłożyła go na szafkę i spojrzała na śpiącego obok niej Paddyego. Pochyliła się, pocałowała go delikatnie w skroń i wstała z łóżka.

– Dzień dobry i smacznego – powiedziała, wchodząc do kuchni. Obrzuciła wzrokiem siedzących przy stole domowników i podeszła do córki. Pogłaskała ją po głowie.

– Witaj kochanie, jak się dziś czujesz? Wyspałaś się?

– Dobrze – wybełkotała dziewczynka z pełnymi ustami – Dlaczego spaliśmy u cioci?

Ola, najpierw spojrzała niepewnie na swoją siostrę i szwagra, a dopiero potem odpowiedziała:

– Bo zasiedzieliśmy się trochę i nie chcieliśmy wracać nocą.

– A babcia z dziadkiem wracali – stwierdziła Nati.

– Babcia i dziadek wyszli wcześniej – odpowiedział Arek, zauważając zmianę na twarzy szwagierki.

W Oli, samo wspomnienie jej rodziców, wywołało nieprzyjemny dreszcz. Nagle zbladła i spoważniała. Odeszła od córki, oparła się o jedną z kuchennych szafek i utkwiła zamyślony wzrok w podłodze.

– Najedliście się? – zapytała Marta, podając siostrze kubek z kawą – To proszę umyć zęby i ogarnąć pokoje – próbowała pozbyć się najmłodszych członków rodziny, z kuchni.

Przez chwilę szum odsuwanych i zasuwanych z powrotem krzeseł rozbrzmiewał po pomieszczeniu, a zaraz po tym trzy dziecięce głosiki zabrzmiały na schodach.

– Siadaj – rzuciła Marta do siostry, gdy ponownie zrobiło się cicho.

– Dzięki, postoję – odparła blondynka.

– Ola chciałem, Cię przeprosić – odezwał się Arek – Cała ta wczorajsza afera zaczęła się z mojej winy.

Dziewczyna uśmiechnęła się smutno do szwagra i powiedziała:

– Arek, wszyscy tutaj wiemy z czyjej winy rozpętało się to piekło. Źle zrobiłam, przyprowadzając tu Paddyego.

– Źle zrobiłaś, że nie wyjaśniłaś tego na początku, choćby Paddyemu – wtrąciła się Marta, po czym utkwiła gniewne spojrzenie w mężu – A Tobie już powiedziałam, co myślę o kłapaniu jadaczką.

Arek skrzywił się, słysząc słowa żony. Już wczoraj je słyszał i dziś rano, zanim wyszli z sypialni, więc zaczynał mieć ich dość.

– Jadę do pracy – powiedział i wstał od stołu – Pa, kochanie… – rzucił ironicznie, wychodząc z kuchni.

– Dlaczego jesteś dla niego taka wredna, przecież to nie jego wina – powiedziała Ola.

– Na drugi raz zastanowi się trzy razy, zanim klepnie coś niewłaściwego – burknęła Marta, oglądając się za siebie.

Ola pokręciła głową. Czasami miała wrażenie, że patrząc na siostrę, widzi ich matkę.

– Co masz zamiar zrobić? – zapytała Marta.

– Nie wiem – odparła blondynka, siadając na jednym z krzeseł. Oparła brodę na dłoni i zamyśliła się nad swoimi kłopotami – Pojadę do nich i spróbuję im wszystko wyjaśnić.

– Nie zazdroszczę – rzuciła towarzyszka, wytrzeszczając oczy – Ale to chyba najlepsza decyzja, pod warunkiem, że tym razem powiesz im prawdę – dodała z ironią.

Olka spojrzała w wyrzutem na siostrę.

– Teraz drwisz, ale o ile pamiętam sama pomagałaś mi te brednie podtrzymać.

– Bo wtedy to było najlepsze wyjście, najlepsze dla Ciebie – odparła Marta – Ale teraz sytuacja trochę się zmieniła, a Ty dalej brnęłaś w to bagno, w dodatku przywiozłaś tu Paddyego i jemu także nic nie powiedziałaś.

– Nie przywiozłam, tylko sam przyjechał! – Ola podniosła głos i wstała z miejsca.

– I przez prawie tydzień nie znalazłaś czasu na powiedzenie mu, dlaczego nasi rodzice nie pałają do niego miłością!

– Marta, do cholery! Nie znalazłam, bo moje dziecko miało wypadek i leżało w szpitalu! – wrzasnęła Ola.

– Ale na upojne noce czas znalazłaś! – wybuchła Marta – Nie wmawiaj mi, braku czasu, bo za dobrze Cię znam i wiem, że trzęsłaś portkami na samą myśl o wyjawieniu swojej poplątanej historii, tak Paddyemu, jak i rodzicom!

– A Ty na moim miejscu poleciałabyś i tak od razu wyjaśniałabyś prawdę mamusi i tatusiowi, tak? – Oli puściły nerwy. Pouczający ton Marty wyprowadził Ją z równowagi, albo też prawda, którą przedstawiła – Ciekawe kto przez dwa lata ukrywał swój związek?! Ja, tak?!

– Ja przynajmniej nie kłamałam im w oczy! – odgryzła się Marta.

– Przestańcie! – usłyszały nagle, gdzieś z głębi przedpokoju i w drzwiach pojawił się Paddy – Nic nie rozumiem z waszej rozmowy, ale mam wrażenie, że zaraz dojdzie do rękoczynów.

Ola odwróciła się tyłem, Marta wstała i ruszyła w stronę wyjścia.

Chłopak obejrzał się na jedną i drugą, po czym bez słowa usiadł przy stole.

– O co ta cała awantura? – zapytał po długiej chwili ciszy.

– O nic – odparła Ola, wycierając ukradkiem pojedynczą upartą łzę.

Paddy spojrzał na stojącą dziewczynę i wstał od stołu. Stanął za nią i objął ją mocno, zawieszając brodę na jej ramieniu.

– Musicie się kłócić? Chyba już wystarczy, nie uważasz? – powiedział.

– Masz rację – odezwała się nagle Marta, gdzieś za nimi.

Ola wyswobodziła się z ramion Paddyego i odwróciła w stronę siostry.

– Przepraszam – powiedziała młodsza siostra.

– Nie ma sprawy – burknęła druga – Nie byłam dłużna. Idę się ubrać.

…………………..

Jim od kilku godzin siedział na szpitalnym krześle. Miał wrażenie, że czuje ból w każdym mięśniu, więc wstał i zaczął przechadzać się po korytarzu. Jego umysł wypełniony był lękiem o córeczkę. Głowa pękała mu z braku snu i stresu, ale nie chciał iść do domu i uparcie tkwił na miejscu.

Przypomniał sobie krzyk Maike, gdy lekarz oznajmił im, że ich Aimee ma sporego krwiaka w mózgu i potrzebna będzie natychmiastowa operacja. Kobieta wpadła w szał. Płakała i obwiniała Jima o ten nieszczęsny wypadek.

– Gdybyś dał nam spokój i nie zmuszał mnie do przywiezienia dziewczynek, nic by się nie stało! – wrzeszczała – Ty jesteś wszystkiemu winien!

Jej słowa do tej pory dźwięczały w jego głowie. Obejrzał się za siebie i obrzucił zmartwionym wzrokiem wielkie szklane drzwi. Nawet nie potrafił zliczyć który to już raz z nadzieją się w nie wpatrywał. Marzył, by operacja wreszcie dobiegła końca. Im więcej czasu upływało, tym większy lęk i panika ogarniały jego duszę.

– Przynieść Ci kawę? – zapytał, gdy wrócił ponownie w to samo miejsce. Czuł żal do swojej byłej żony, ale nie mógł udawać, że jej tu nie ma. Była matką i tak samo bała się o córkę, jak On.

Maike podniosła głowę i spojrzała błędnym wzrokiem na niego.

– Nic od Ciebie nie chcę – burknęła sucho – Chcę, żeby wreszcie skończył się ten koszmar.

Jimmy znowu zerknął na znienawidzone drzwi.

– Ja też…

…………………

– Jadę – powiedziała Ola, stając w drzwiach kuchni.

– Dokąd? – zapytał Paddy, ze zdziwieniem w oczach.

– Do domu… do rodziców – odrzekła dziewczyna i głęboko wciągnęła powietrze, bo każda wzmianka o rodzicach budziła w niej taki stres, że brakowało jej tchu i miała wrażenie, że zemdleje.

– Możesz poczekać na mnie jeszcze chwilę – rzucił Paddy, dopijając szybko kawę.

– Chcesz jechać tam ze mną?

– Chyba nie sądzisz, że puszczę Cię samą? – odparł spokojnie wstając z krzesła.

– Tak sądzę… – odparła dziewczyna.

– Nie Oluś, jadę z tobą – rzucił. Postanowił nie odpuścić. Wciąż miał jej za złe te wszystkie kłamstwa, ale po nocnej rozmowie z Martą przemyślał wszystko jeszcze raz i uznał, że częściowo przyczynił się do obecnej sytuacji Oli. To przez jego wyznanie rozstała się z Johnem i została zmuszona do powrotu do rodzinnego domu, a co za tym idzie do kłamstwa.

– Paddy, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – wtrąciła się Marta – Ola powinna sama z nimi porozmawiać.

– Powinniśmy wyjaśnić to razem. To nasza wspólna sprawa – powiedział do Marty, po czym spojrzał na Olę – Nie pozwolę Ci jechać tam samej i nawet nie próbuj mnie od tego odwlec – podszedł do dziewczyny i cmoknął ją w policzek – Wracam za minutę.

Ola zerknęła na siostrę i grymas niezadowolenia pojawił się na jej twarzy.

– Powinnaś wyperswadować mu to z głowy – odezwała się Marta – Jego obecność podziała na naszych staruszków, jak płachta na byka.

– Wiem – jęknęła Ola i usiadła przy stole – Ale Paddy jest strasznie uparty i jeśli już wbije sobie coś do głowy, to nikt nie jest w stanie mu tego wybić, a Ja nie mam dziś siły się z nim kłócić.

– Ale On i tak nic nie zrozumie.

– Może to lepiej… – odpowiedziała Ola.

…………………..

Weszli do domu w zupełnej ciszy, każde pogrążone we własnych myślach. Ola czuła się, jak przed najważniejszym egzaminem. Paddy udawał spokój, ale wewnątrz siebie, aż gotował się z nerwów. Nawet Marta milczała przez całą drogę, co było raczej rzadkością. Przyjechała z nimi, by pomóc Paddyemu dogadać się z ich rodzicami. Mimo sprzeciwu Oli, ustaliła z chłopakiem, że to jedyny sposób, by mógł przedstawić swoje zdanie i zrozumieć rozmowę.

Ola niepewnie zastukała do drzwi, choć był to także jej dom.

Po kilku sekundach zazgrzytał zamek i w progu stanął ojciec. Już sama jego mina świadczyła o tym, że nadal jest wściekły.

– Widzę, że przybyła cała delegacja – mruknął

– Cześć tato – zaczęła Ola niepewnie – Możemy wejść? Chciałabym… to znaczy chcielibyśmy porozmawiać – poprawiła się, zerkając na Paddyego.

– Ty wejdź, ale On ma zniknąć z mojego domu, natychmiast! – warknął, spoglądając ze złością na Paddyego – Możesz się z nim prowadzać i mówić, że go kochasz, ale do mojego domu ma nie wchodzić. Co za bezczelny typ, miał czelność jeszcze tu przyjść?

Paddy szarpnął Martę za rękaw.

Dziewczyna natychmiast przełożyła słowa ojca na język angielski.

– A Ty może zabrałabyś się za pracę, co? – powiedział mężczyzna do młodszej córki – Awansowałaś na ich adwokata?

– Tato, proszę, wysłuchaj mnie – powiedziała Ola, czując ucisk w gardle.

– Co On tu robi? Miałaś czelność przywieźć go tutaj? – usłyszeli gdzieś z głębi korytarza, podniesiony głos matki.

– Chyba możemy porozmawiać, jak cywilizowani ludzie – rzuciła Ola, spoglądając raz na matkę, a raz na ojca – Nie martwcie się, nie będziemy długo zakłócać Waszego spokoju. Chcę tylko coś wyjaśnić.

Marta cicho tłumaczyła wszystko Paddyemu.

– A co tu wyjaśniać! – krzyknęła Pani Malik – Przez lata pomagaliśmy Ci wychować Nati,  po tym, jak On i jego rodzina wyrzucili Cię z domu, a Ty odwdzięczyłaś się nam, sprowadzając tego typa do naszego domu i oznajmiając, że się w nim zakochałaś. Myślałam, że czegoś Cię w życiu nauczyliśmy, ale myliłam się! Nie wiem po kim jesteś taka głupia!

Ola zacisnęła usta. Słowa Matki zabolały Ją do żywego, ale nie podejmowała dyskusji. Spojrzała na Martę z niemą prośbą w oczach, by ta nie tłumaczyła wszystkiego i oszczędziła Paddyemu pewnych określeń, szczególnie dotyczących jego osoby.

– Mamo, wejdźmy do środka – poprosiła spokojnie, jeszcze raz.

Pani Malik obrzuciła całą trójkę gniewnym spojrzeniem, po czym pierwsza przestąpiła próg mieszkania.

– Ciekawe, co Ty zamierzasz nam jeszcze powiedzieć – odezwała się rodzicielka, łapiąc się pod boki, gdy stanęli w kuchni – Wydaje mi się, że wczoraj powiedziałaś wszystko. Jak dla mnie wszystko jest jasne: zakochałaś się jak małolata, zapominając, co On Ci zrobił. Dałaś się omamić, dlatego wstyd mi za Ciebie – mama ciągnęła swój monolog – Po co tu przyszłaś? Przecież My się dla Ciebie nie liczymy! Poświęciliśmy dla Ciebie całe swoje życie, mieszkanie, znajomych i przeprowadziliśmy się na koniec Polski, żeby uchronić Cię od plotek, a Ty masz to gdzieś!

– To nie prawda! – zaprzeczyła blondynka, podnosząc głos – Z resztą to nie mnie chciałaś chronić tylko siebie, bo wstydziłaś się ciężarnej córki! – Oli puściły nerwy i także zaczęła krzyczeć – To nie Ja chciałam się wyprowadzić, sami tak zdecydowaliście! Nas nikt nie zapytał nawet o zdanie!

Paddy w milczeniu obserwował całe zajście. Wiedział o czym mówią córka z matką, bo Marta tłumaczyła mu każde słowo, puszczając wcześniejsze prośby siostry w niepamięć. Był coraz bardziej zły.

– Bo wiedzieliśmy co dla Ciebie będzie najlepsze! Nie chcieliśmy narażać Cię na krzywe spojrzenia i obgadywanie! – odkrzyknęła mama.

– Mnie?! Nie bądź śmieszna!

– Andrzej czy Ty słyszysz, jakim tonem mówi do Nas nasza córeczka? – matka zwróciła się do męża – Tyle mamy za nasze poświęcenie.

Pan Malik zbliżył się do żony i przytulił Ją do siebie.

– Tato… – jęknęła Ola, błagalnie wpatrując się w ojca. Liczyła, na jego opanowanie i trzeźwe myślenie, choć wiedziała, że nigdy nie stanie przeciwko ich matce.

– Kochanie, myślę, że dość już tych kłótni – powiedział spokojnie – Zobacz, co dzieje się z Twoją mamą.

Ola zerknęła na płacząca rodzicielkę, ale nawet przez chwilę nie poczuła wyrzutów sumienia.

– Wyrządziłaś jej krzywdę, nie powinnaś sprowadzać tu tego… Pana – zerknął z pogardą na Paddyego – Nie wiem na co liczyłaś przywożąc go tutaj, ale to nie był dobry pomysł.

– Chciałam, żebyście mnie wysłuchali –  powiedziała coraz bardziej płaczliwym tonem. Zaczynała ogarniać Ją bezsilność – A ten Pan ma na imię Patrick.

– Myślisz, że to nas obchodzi?! – matka oderwała się od ojca i ponownie zaczęła krzyczeć – On dla nas nie istnieje, rozumiesz? Jest podłym człowiekiem, nie wartym naszej uwagi! Wstydzę się, że siedziałam z kimś takim przy jednym stole…

Ola zaniemówiła. Słyszała, jak Marta cicho tłumaczy słowa matki i poczuła na policzkach gorące wypieki.

– Mamo, nie mów tak – poprosiła – On jest moją miłością od wielu lat.

– Czy Ty słyszysz to, co Ja? – Pani Malik znowu zwróciła się do męża – Teraz nagle jest najlepszy po słońcem! Nasza córka zwariowała!

– Nie zwariowałam! – wrzasnęła – To nie On jest potworem, jest dobrym i cudownym człowiekiem – powiedziała i policzkach zaczęły staczać się łzy – Oni nic mi nie zrobili, rozumiecie?! Oszukałam Was!

– I myślisz, że w to uwierzymy? – warknęła matka – Teraz chcesz zrobić z nas idiotów! Pamiętam w jakim stanie wróciłaś od tej bandy dzikusów i brudasów!

– Mamo! – wtrąciła się Marta – Jak możesz!

Paddy szarpnął Martę za rękaw, żądając tłumaczenia, ale dziewczyna spojrzała na niego niepewnie, zastanawiając się w duchu, czy powinna wyjaśnić mu słowa matki.

– Mogę, a Ty się nie wtrącaj, bo Ciebie też omamił! – krzyknęła Pani Malik do młodszej córki – Może to jakaś sekta?!

Ola pokręciła głową. Nie wierzyła w to, co usłyszała.

– Marta, co oni mówią, obiecałaś, że będziesz tłumaczyć wszystko! – powiedział Paddy.

– Nic mu nie mów! – warknęła Ola do siostry – Wstydzę się takich rodziców – dodała i pociągnęła głośno nosem – Jak możesz tak mówić! – zwróciła się do matki – Zawsze dzieliłaś ludzi na lepszych i gorszych i tych drugich uważałaś za nie wartych Twojej uwagi, bo Ci do pięt nie dorastali! A Ty, tato we wszystkim Jej ulegasz i za wszelką cenę podtrzymujesz Jej zdanie, choć jesteś zupełnie inny – szlochała.

Ojciec wpatrywał się w nią z maską obojętności na twarzy i tylko zrozpaczony wyraz oczu świadczył, jak bardzo dotknęły go słowa córki.

– Przesadziłaś, bezczelna gówniaro! – wrzasnęła matka – Nie masz za grosz szacunku do własnych rodziców, tego nauczyli Cię Twoi cudowni znajomi! Myślałam, że jesteś mądrzejsza! Nie tak Cię wychowałam!

Ola zamierzała jeszcze coś powiedzieć, ale Paddy podszedł do niej i złapał Ją za ramiona. Marta w końcu zdecydowała się przetłumaczyć mu całą rozmowę, więc wiedział jaka jest sytuacja.

– Oluś, dość już… – powiedział – Próbowałaś im powiedzieć, ale Oni wcale nie chcą Cię wysłuchać. Wiedzą swoje i zostawmy to tak…

– Ale…

– Posłuchaj, wiem, że to są Twoi rodzice i kochasz ich najbardziej na świecie, ale nie pozwolę im więcej obrażać ani siebie, ani Ciebie. Oni dziś nie uwierzą w żadne Twoje tłumaczenie. Chodźmy stąd, proszę… – złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

– Idź z nim, masz rację, rodzice się dla Ciebie nie liczą – powiedziała jeszcze mama – Tylko tym razem nie wracaj z podkulonym ogonem, jak znowu Cię skrzywdzą. Nie licz na nas!

Paddy przystanął, gdy Marta przetłumaczyła mu ostatnie słowa Pani Malik, odwrócił się i powiedział:

– Nie mogę uwierzyć, że normalni i niby kochający ludzie mogą być tak bezwzględni i bez uczuć. Proszę się nie martwić, Państwa córka nie będzie musiała prosić Was nigdy o pomoc, bo w przeciwieństwie do Was Ja Ją naprawdę kocham i nie pozwolę nikomu Jej skrzywdzić.

Słyszał jeszcze, jak Marta mówi coś do rodziców, ale się nie zatrzymywał. Wyprowadził płaczącą dziewczynę przed budynek.

– Poczekaj tu na mnie, muszę wrócić do pokoju po swoje rzeczy i dokumenty – powiedział i chwilę przyglądał się, jak dziewczyna bezsilnie opada na ławkę.

– Paddy, Ja naprawdę nie chciałam się kłócić, ale Ona mówiła takie rzeczy…

Ukucnął przed nią i złapał jej dłonie.

– Wiem, kochanie, może wrócimy tu za jakiś czas i wtedy uda Ci się spokojnie z nimi porozmawiać. Być może muszą ochłonąć, a potem zaczną myśleć bardziej logicznie – powiedział i odsunął włosy z jej twarzy, po czym pocałował Ją i wstał.

– Zaraz wracam – powiedział jeszcze raz i zniknął wewnątrz domu.

Wbiegł na piętro, szybko spakował swoje rzeczy, wyciągnął z portfela kilka banknotów i nie licząc ich nawet rzucił na stolik, jako zapłatę za pobyt. Nie chciał być, rodzicom Oli za nic wdzięczny.

Gdy wyszedł przed budynek, Oli nie było. Po chwili przez otwarte okno usłyszał jej głos.

– Muszę Wam to powiedzieć, czy tego chcecie czy nie. Nie obchodzi mnie, czy uwierzycie w moje słowa, ale nie pozwolę, by niewinny człowiek cierpiał przeze mnie i był skazany na Wasze obelgi – powiedziała – Nie mogę pozwolić żebyście nadal go obrażali. On na to nie zasługuje.

Paddy ruszył do drzwi wejściowych, ale powstrzymał się przed naciśnięciem klamki. Może Marta miała rację… – pomyślał. Stał i słuchał, jak Ola powtarza rodzicom to, co wieczorem przedstawiła Jemu.

– Teraz myślcie i mówcie, co chcecie – powiedziała, gdy skończyła wyznawać całą prawdę – Znacie prawdę. To Ja jestem winna swoim kłopotom, to z mojej winy Nati nie ma ojca i to Ja skrzywdziłam rodzinę Paddyego. Oni są najlepszymi ludźmi, jakich poznałam w życiu – stwierdziła – Są lepszą rodziną, niż nasza – dodała – Wiem, że zawiodłam Was jako córka i jako człowiek, ale nie jestem ideałem – spojrzała na matkę – Nikt z nas nie jest, mamo. Jutro rano wyjeżdżamy do Kolonii, bo teraz tam mieszkam i znikniemy Wam z oczu.

Paddy starał się usłyszeć odpowiedź Państwa Malik, ale w domu zapadła zupełna cisza, a  po chwili Ola pojawiła się w drzwiach.

=============================

17 myśli na temat “ROZDZIAŁ 64: Szczerość…

  1. dobrze ze Ola wyznała prawdę i opowiedziała swoje kłamstwa… ma u mnie plusa, zrobiła źle, nakłamała, ale teraz właśnie w moich oczach dorosła, bo powiedziała prawdę i wzięła na siebie swoje kłamstwa…. Brawa dla Paddyego i Marty 🙂
    biedny Jim… biedny, dzieci nigdy tak nie powinny cierpieć, ale zmienić się tego nie da…
    biedulka…
    bardzo fajny rozdział i dobrze Paddy pomyślał żeby zabrać dziewczyny do Kolonii, dużo teraz tłumaczenia przed Natalką, ale trudno

    Polubienie

    1. Tak, Ola wreszcie zaczyna mówić prawdę, a właściwie wyjaśniać nieporozumienia i niedopowiedzenia. Współczuję Jej, bo nie wiem czy rodzice będą w stanie Jej to wybaczyć.
      Teraz czeka ich powrót do Kolonii i kolejne problemy.
      Jimmy przeżywa wypadek córki tak, jak każdy inny ojciec, który kocha swoje dzieci. Z pewnością, gdyby mógł zamieniłby się z nią na miejsca.

      Dzięki

      Polubienie

  2. Czy Ola jest starsza czy młodsza od Pada? Nie wiem czy była kiedyś jakakolwiek wzmianka na ten temat. Teraz w końcu zachowała się jak dorosła kobieta. Rodzice Oli to ciężki przypadek. Cała ta historia z przeprowadzką, żeby ludzie nie gadali jest tragikomiczna. Jednak nie ma się co dziwić ich niechęci do Paddyego. Oni przez lata wierzyli, że rodzina Kelly jest sprawcą wszystkich nieszczęść ich córki. Ciekawa jestem jak będą wyglądać relacje Pada i Oli po powrocie do Koloni.

    Emma martwi się o Jimma i przypuszczam, że będzie go wspierać kiedy dowie się co się stało. jimmy na pewno tego wsparcia potrzebuje.

    Polubienie

    1. Ola jest jakiś rok młodsza od Paddyego. Wzmianki na ten temat nie było, ale można szybko policzyć fakty. Masz rację, nareszcie zachowuje się jak odpowiedzialna dorosła kobieta. Wzięła odpowiedzialność za swoje czyny. Z pewnością nie można dziwić się rodzicom Oli, że tak zareagowali na Paddyego. Myśleli o nim to, co naopowiadała im córka. To była ich prawda i On w niej był dla nich jakimś potwornym stworzeniem. Jego rodzina również.
      Emma faktycznie zastanawia się dlaczego Jim był w szpitalu. Czy się martwi? Przyznam, że na razie nie wiem, bo mam lekkie tyły w pisaniu, a Oni z reguły piszą się sami, więc nie zajmują mojej głowy z wyprzedzeniem, tak jak Ola i Paddy.
      Jim z pewnością zobaczy się z Em w kolejnej części.
      Dzięki.

      Polubienie

  3. No to się porobiło. Rodzice są bezwzgledni! Dobrze im Ola powiedziała, że chcieli chronić siebie, nie ja. Ale to fajnie Olis wymyslilas. A u Jimma w napięciu trzymasz mocno. Mam nadzieje, ze nic złego nie będzie małej, ale co się oboje nerwów najedź, to ich. Kurcze, dobrze, że Paddy stoi za Ola murem, że wybaczyć, zrozumiał, dlaczego tak wtedy postąpiła. Jednego nie można rodzicom Oli zaprzeczyć – pomogli w wychowaniu Natalki. Jeju, ciekawe, co tam ta biedna mała będzie miała w swojej główce i jak Paddy się z nią zakoleguje. No i ona pewnie jest jego córka. No teraz mu coraz bardziej na to wskazuje. Olis,a Ty masz już plan całej historii w głowie?

    Polubienie

    1. Rodzice Oli to jakiś koszmar. Jednak czy tak do końca? Z pewnością ten wątek pociągnę dalej. Masz rację pomogli w wychowaniu Natalki, Pomogli Oli i jak Marta powiedziała kochają swoje córki i wnuki nad życie. Są jacy są, nikt nie jest idealny. Ola z pewnością też nie była i nie jest szczególnie wobec nich. Każdy z nas zna swoich własnych rodziców i wie co, kiedy i czy można im powiedzieć. Czasami też coś przed nimi ukrywamy chociażby po to, by ich nie martwić. Ola zrobiła to z obawy przed ich złością, ale to też tłumaczy jej zachowanie. Czy mam plan? Mam go od początku. Jak zaczynałam pisać to wiedziałam jaki będzie początek i koniec. Miałam cztery główne wątki do opisania pomiędzy początkiem i końcem. Kłopoty z rodzicami są drugim, więc zostały jeszcze dwa i tego się trzymam. Pozostałe wprowadzone wątki przychodziły mi do głowy w trakcie pisania. Tak samo jest z Emmą i Jimem. Nie wiedziałam czy wprowadzać ich do opowiadania, ale główne wątki znam od samego początku, od pomysłu wprowadzenia tej dwójki. Zapowiadałam, że jak Ola i Paddy wrócą do Kolonii zajmę się Emmą i Jimem i tak właśnie zamierzam zrobić.
      Dzięki

      Polubienie

      1. A napisz mi jeszcze moja droga, ile czasu minęło od momentu jak Ola z Paddym spotkali się ponownie? Bo jeśli chodzi o osadzenie w czasie, to mam problemy z polapaniem się.

        Polubienie

        1. Ola jest młodsza od Paddyego o rok. Nigdy nie wspominałam o jej wieku, ale wróciła do Johna po maturze więc miała lat dziewiętnaście. Mieszkała z nimi trzy lata i wróciła po dziesięciu

          Polubienie

            1. Rety coś mi się pomyliło, przepraszam. Już wyjaśniam.
              U mnie czas leci powoli. Minęły dwa miesiące. Ola spotkała Angelo na początku wakacji, a teraz zbliża się koniec.

              Polubienie

  4. Trochę dziwnie się poczułam po tym rozdziale! Waham się……ale chyba bardziej na plus!
    Ola brawo po raz pierwszy,Ola brawo po raz drugi,Ola brawo po raz trzeci!
    Po pierwsze powiedziała prawdę,po drugie nie wycofała się do końca,po trzecie broniła swojego faceta!
    Może będą z niej jeszcze ludzie(…….)choć dla niej to dopiero niestety początek!
    Pozostaje jej jeszcze wyjaśnienie wszystkiego swojej córce i jej ojcu(bez względu kim on się okaże)!
    Ja chyba już wiem! Można by rzec,że nawet mam pewność……a niedługo wszyscy się dowiedzą jak Kathy wyjawi prawdę na widok Natali ha ha ha!
    Co myślałaś,że nie wyczytam między wierszami powodu tak ostrego zachowania Kathy;) nakryła ich bidulka!!!!
    Akcja zakręcona na maxa…..starsza siostrunia widzi ich razem w dwuznacznej sytuacji i myśli ,że to zdrada! Ola nic z tego nie pamięta(ciekawe czemu) pijana? A nasz bidny Padzik ma wyrzuty sumienia,że w takiej chwili wykorzystał sytuacje!
    Akcja jak u wieszcza Kinga! Oj będzie się działo!!!
    Kochana jakże mnie uradowała decyzja Emmy aby zrobić ten pierwszy krok…..kocham ją za to! Boję się tylko,aby nie uniosła się honorem i przełknęła tekst który pojawił się po drugiej stronie słuchawki-,,Nie mogę teraz z Tobą rozmawiać”-no zobaczymy!Czekam tego jak spragniony wody!!!

    Polubienie

    1. Wow kochana, ale sobie na dopowiadałaś w wyprzedzeniem, masz super pomysły i coś w tym z prawdy na pewno jest, niestety nie wszystko, bo to zbyt przewidywalne jak na mnie. Zacznij pisać swoje opowiadanie dobrze Ci radzę, z pewnością byłoby świetne.
      Cieszę się, że dałaś plusika Oli. O to mi chodziło. Chciałam, żebyście na niej na początku psy wieszały i krytykowały na maksa, a potem stopniowo wpuszczałam kolejne fakty tak, żeby w Waszych głowach wywołać lekki zamęt i poczucie winy. Widzę po komentarzach, że osiągnęłam sukces.
      Brawo Ja!!!
      Emma na razie przestaje myśleć głową, z zaczyna sercem i za to plus dla niej. Zobaczymy co będzie, jak wszystko wróci do normy…
      Z pewnością zabolały Ją lekceważące słowa Jima, bo do tej pory On się starał, a Ona skutecznie studziła jego zapał.
      Kolejny rozdział nam o tym opowie.
      Dzięki

      Polubienie

  5. Witaj,
    Bardzo fajny rozdział. Cieszę się, że Ola wyjaśniła wszystko rodzicom. Teraz od nich zleży, czy jej uwierzą, czy nie i jak to przetrawią. Kochają wnuczkę, więc podejrzewam, że muszą to jakoś poukładać, aby nie stracić z nimi kontaktu. Powiem szczerze, że czytając tą kłótnię z rodzicami aż gotowało się we mnie. Świetnie, że w końcu Ola powiedziała, co przez tyle lat tłumiła w sobie. W końcu powiedziała matce co o niej myśli. Na ojcu też suchej nitki nie zostawiła. Na pewno nie mogła już tego wszystkiego dłużej trzymać w sobie. Wybuchła a nazbierało się w niej przez te 10 lat. Pokazała jak bardzo zależy jej na Paddy’m. Naprawia błędy. Ciężar spadł z jej serca, chociaż jeden, że najgorszą rozmowę ma już za sobą…

    Emma złamała się, zadzwoniła. Zwyciężyła ciekawość, czy jednak troska? 😛 Zdziwiła mnie, że zadzwoniła z tak banalnym pytaniem. Jednak nie jest zimną suką hehe.

    Pozdrawiam
    -n.n.

    Polubienie

    1. Też się cieszę, że Ola nareszcie doszła do słowa i powiedziała prawdę. Rodzice są dziwni, więc nie wiem jak zareagują. Osobiście liczę na zdrowy rozsądek ojca, bo mama to ciężki przypadek. Chyba pierwszy raz w życiu powiedziała im, co sądzi o ich postępowaniu i stanęła w obronie Paddyego.
      Emma zadzwoniła, ale nie wiedziała w jakim celu. Chciała dowiedzieć się dlaczego Jim był w szpitalu, ale nie miała zamiaru mówić mu, że go wiidziała stąd takie banalne pytanie. Myślę, że zaniepokoił Ją jego widok pod szpitalem, bo gdzieś w podświadomości zależy jej na nim, tylko na razie nie wiem czy bardziej na nim jako mężczyźnie czy raczej przyjacielu.
      Dzięki

      Polubienie

  6. Rodziców ma walniętych. Nic dziwnego,że sama jest jaka jest. Jednak gdyby nie kłamała próbując postawić się wcześniej w dobrym świetle nie byłoby wielu dramatów które się wydarzyły.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz