ROZDZIAŁ 109: Nic, prócz nas…

Z powagą na twarzy, wpatrywał się przez szybę,  w stojącą na trawniku kobietę. Co tym razem się stało? – zastanawiał się. Widział, jak szybkimi ruchami rąk, potarła twarz, potem pomachała jeszcze dłońmi przed swoim nosem i dopiero wtedy odwróciła się przodem. Ruszyła do drzwi, ale zanim weszła przetarła jeszcze zewnętrzne kąciki oczu.

Szybko odsunął się od okna. Nie chciał, by wiedziała, że widział to przedstawienie… drżenie jej ramion, gdy próbowała opanować płacz oraz późniejsze, szybkie osuszanie policzków. Być może sama powie mu, co doprowadziło Ją do takiego stanu.

Uśmiechnął się, gdy weszła do środka, na co dziewczyna odpowiedziała tym samym, choć starała się nie patrzeć w jego oczy. Jej twarz znowu była radosna, nie było na niej nawet śladu smutku, który ukradkiem zaobserwował, chwilę wcześniej.

Podszedł do niej.

– Gdzie byłaś, chciałem Cię przedstawić Ellen.

– Musiałam pooddychać świeżym powietrzem i ochłonąć – odpowiedziała, omijając go spojrzeniem – Oglądanie Twojej chatki było strasznie ekscytujące – odparła, odwracając się tyłem. Zaczęła przeglądać porozkładane na stole zakupy.

Jim wpatrywał się w nią przez kilka sekund. Czekał w milczeniu, nie pytając o nic tak, jak sobie obiecał. Gdy jednak dziewczyna zaczęła chwalić gust Ellen, co do wyboru wina, zacisnął mocno szczęki, wywołując na swojej twarzy nerwowe drganie mięśni i cicho wydmuchał z płuc wstrzymane powietrze.

Dotarło do niego, że niczego się nie dowie. Udawała, że nic się nie stało.

Postanowił nie pytać, choć świadomość nieufności dziewczyny, kłuła go, jak zadra. Trudno… – postanowił w duchu – Będę grał w Twoją grę – po czym złapał ją i szybko odwrócił twarzą do siebie.

– Możemy skończyć to, co zaczęliśmy. Więcej gości się nie spodziewam – zamruczał, chowając twarz w jej szyję, by nie mogła dojrzeć w niej rozczarowania.

Odepchnęła go. Delikatnie, z wyczuciem, ale jednak…

– Jimmy, przepraszam… – powiedziała, nie patrząc na niego – Nie teraz… – po czym ponownie się odwróciła – Myślę, że musimy schować te zakupy do lodówki, zanim się nam zepsują i może zrobimy coś do jedzenia, bo strasznie zgłodniałam.

Odsunął się. Zmarszczył brwi i nieznacznie pokręcił głową. Wiedział, że głód i zakupy to, tylko wymówka. Tak naprawdę nie chciała jego bliskości. Znowu zakopała się w swojej szczelnej skorupie. Tylko jaki, tym razem, był tego powód?

Przez moment wpatrywał się w nią jeszcze… Przez chwilę czekał i wahał się… Wiedział jednak, że z taką Emmą nie wygra, więc bez słowa odszedł. Bezsilnie opadł na kanapę w salonie. Nie lubił uczucia, które obecnie nim targało. Wolał jasne sytuacje, wszystko wyłożone na talerzu. Zastanawianie się i rozbieranie na części pierwsze niewiadomych, nie było jego mocną stroną.

Została sama. Oparła dłonie o stół i zwiesiła głowę. Wciąż czuła nerwowe drżenie całego ciała. Pozbyła się Jima, ale teraz musiała jeszcze opanować i uspokoić swoje rozedrgane emocje, tylko jak miała to zrobić, mając świadomość, że za płotem czyha na nią przeszłość.

………………

– Idę przynieść trochę drewna do kominka. Wieczorem może być chłodno – stanął w progu i zawiesił swój wzrok na siedzącej przy stole, wpatrzonej w okno, dziewczynie. Odczekał chwilę, ale nie zauważył żadnej reakcji, więc westchnął ciężko. Jego twarz i oczy pokryło przygnębienie.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Usiadł pod niewielkim daszkiem, przytwierdzonym do bocznej ściany domu, służącym ochronie drewna przed deszczem, na jednym z drewnianych pniaczków i popadł w zadumę, bawiąc się niedużą siekierą.

Ponownie zawładnęła nim obawa czy podoła. Huśtawka nastrojów Emmy i jej tendencje do ukrywania swoich uczuć, były dla niego trudnym do zniesienia, nowym zjawiskiem. Kobiety nigdy nie były dla niego zrozumiałe. Ich psychika i złożoność były na tyle trudne, że już dawno przestał się nad tym skupiać. Ich zmienne nastroje i paplanie o niczym, byleby mówić doprowadzały go do szału. Wolał podziwiać ich wizualne atuty.

– Co robisz? – usłyszał za sobą znajomy głos – Masz już tak dość swojej piękności, że chowasz się przed nią po kątach? – Peter okroczył niewielką kupkę drewna i z szerokim uśmiechem na ustach stanął przed Jimem.

– Nie – odparł mężczyzna niezbyt zachwycony niespodziewanymi odwiedzinami – Muszę naciąć trochę drewna na wieczór, żeby Twoja szanowne cztery litery nie zmarzły. Nie darowałbym sobie tego – zadrwił.

Peter wybuchł śmiechem.

– No to współczuję sobie i chyba przyniosę dodatkowe koce, bo taki masz zapał, że do jutra będziesz ten kawałek rąbał.

Jim spojrzał na kawałek drewna, w który bezwiednie wbijał siekierę i uśmiechnął się.

– Piwo? – zapytał przyjaciel, wyciągając w jego stronę otwartą już butelkę.

– Przyda się – odparł Jim.

Przez moment, w milczeniu przyglądał się, jak jego towarzysz męczy się, taszcząc bliżej drugi pieniek, czyści go dokładnie dłonią i dmucha, chcąc pozbyć się trocin i drewnianych okruchów, po czym rozsiada się na nim, niczym na tronie, sapiąc z zadowoleniem.

– Może jeszcze poduszeczkę Ci przynieść, żeby drzazgi Ci się nie wbiły? – zadrwił.

– A nie dziękuję, już mi całkiem wygodnie – odparł przyjaciel z powagą, po czym obaj gruchnęli śmiechem.

Po kilku sekundach rozciągania ust Peter spoważniał i wbił uważne spojrzenie w siedzącego naprzeciwko mężczyznę.

– Co jest Jimmy?

Ten wlał w siebie trochę alkoholu, po czym zerknął z ukosa na przyjaciela.

– Nic, a co ma być – odparł, starając się zachować obojętny ton.

– Nie udawaj, za długo Cię znam – mężczyzna lekko zmarszczył nos – Gdyby wszystko było ok, to bym Cię tu nie ujrzał – stwierdził – Dogadzałbyś sobie w najlepsze, korzystając z idealnego ciała swojego pięknego gościa.

Jim uśmiechnął się smutno

– Robiłbym to, gdyby Twoja żona nam nie przeszkodził – powiedział.

– Cudowna Ellen, wiedziała kiedy przyjść – zadrwił Peter, po czym wbił spojrzenie w przyjaciela – To dlatego jesteś taki przybity?

Jim westchnął, po czym spuścił głowę.

– Nie – odparł Nie dlatego – spojrzał z powagą na kumpla i z lekką niepewnością, zapytał – Powiedz, czy Ty zawsze rozumiesz swoją Ellen?

– Od kiedy zajmują Cię takie problemy, co?

Jim przygryzł wargę i po chwili zastanowienia odparł szczerze:

– Odkąd się zakochałem – próbował ukryć swoje zakłopotanie pod krzywym uśmiechem.

Peter odsunął od ust butelkę i przyjrzał się podejrzliwie przyjacielowi.

– Nie wiedziałem, że to aż tak poważne – stwierdził, przystawiając ponownie szyjkę do ust i pociągając odrobinę płynu z butelki.

Jimmy sapnął kilka razy, po czym nie patrząc na przyjaciela powiedział:

– Tak wyszło. Emma wbiła się w mój świat, tak niepostrzeżenie, że nie zdążyłem założyć zbroi kobietoodpornej.

Peter parsknął śmiechem.

– Wiedziałem, że prędzej, czy później ta niewola i Ciebie dopadnie – stwierdził – Nie można bezkarnie korzystać z tego dobrodziejstwa.

Mężczyzna podniósł powieki i spojrzał ze smutnym rozbawieniem na towarzysza.

– Tylko nie rozumiem nadal w czym tkwi problem – dodał – Wiem, że nie ma się z czego cieszyć, ale żeby od razu popadać w depresję? – zadrwił – Zapewniam, że to jest do przeżycia. Trzeba tylko udawać, że się ich słucha i robić wszystko, co chcą, a będziesz miał życie, jak w Madrycie – ironia w słowach Petera, wprost biła po uszach, ale gdy spojrzał na poważną minę przyjaciela, sam także przybrał podobną – Co się stało Jimmy? Pokłóciliście się?

Pokręcił przecząco głową.

– Nie mogę do niej dotrzeć, Peter – westchnął – Ona jest dla mnie, jak kosmitka. Nie rozumiem Jej, choć naprawdę się staram. Znasz mnie z resztą i wiesz, że do cierpliwych nie należę.

Śmiech mężczyzny odbił się echem od ściany i poleciał gdzieś daleko w łąki.

– Nie śmiej się idiotycznie, tylko poradź mi coś, zanim znudzę się tą ciężką robotą i zwieję w cholerę – warknął

– Nie znam Twojej Pani, ale Ja, jak czegoś nie rozumiem, to pytam wprost tak długo, aż pojmę o co chodzi – powiedział mężczyzna – Z moją Ellen jest o tyle trudniej, że nikt nie nauczył jej wyrzucać z siebie swoich problemów, więc muszę się nieźle nagłowić, zanim cokolwiek z niej wyduszę – dodał, ku zaskoczeniu Jima – Moją żonę wychował sierociniec, a tam nikt nie skupia się nad nauką otwartości – dodał. Jim otworzył szeroko oczy i uniósł brwi w zdziwieniu. Coś nagle zaczęło świtać w jego głowie.

……………..

Otworzyła oczy. W ciemności dostrzegła zarys ścian i mebli własnej sypialni. Przez kilka sekund próbowała zorientować się, skąd mogły dobiegać dziwne dźwięki, które wybudziły Ją ze snu.

Usiadła i odruchowo zerknęła na drugą połowę łóżka, na Paddyego, ale ku jej zaskoczeniu miejsce było puste. Teraz już domyśliła się, kto zagłusza nocną ciszę. Musiała tylko bardziej wytężyć zaspana umysł, by zlokalizować miejsce, w którym się znajdował.

Wychodząc z sypialni zabrała z sobą szlafrok. Wrześniowa noc może nie była zimna, ale cieniutka koszulka nocna mogła nie wystarczyć.

Cichutko zeszła na dół i skierowała się na tył domu. Wciąż, co chwilę towarzyszyły jej przerywane dźwięki. Otworzyła drzwi i wyszła do niewielkiego ogródka znajdującego się z tyłu domu.

Na szklanym stoliku tliła się świeca, rozsyłając wokół siebie promienie światła. Paddy siedział na jednym z ogrodowych foteli. Nie zauważył jej. Wpatrywał się w instrument trzymany na kolanach.

Ola oparła się o drewniany słup, podtrzymujący zadaszenie nad tarasem i okryta ciemnością nocy, przez moment przyglądała się chłopakowi.

Znowu trącił struny i gitara wydała z siebie brzęczący dźwięk, który za moment ucichł. Potem nastąpiła chwila ciszy, po której ponownie pojawił się taki sam, pojedynczy odgłos.

– Co robisz? – zapytała wychodząc z cienia. Po kilku kolejnych szarpnięciach zorientowała się, że chłopak robi to odruchowo, tkwią w  głębokim zamyśleniu.

Odwrócił się lekko przestraszony, po czym uśmiechnął się do niej. Poczekał, aż usiądzie w drugim fotelu i odparł:

– Nie chciało mi się spać, więc przyszedłem tu trochę pomyśleć.

– Z gitarą na kolanach?

Rozciągnął usta i przebiegł wzrokiem po instrumencie.

– Z nią jakoś mi lżej, wiesz? –  utkwił lekko zawstydzone spojrzenie w towarzyszce – Jest jak stara, dobra przyjaciółka. Słucha i nie komentuje. Przyjmuje wszystko bez zdziwienia i szoku. Zna życie, jak mało kto, więc nic nie jest jej obce – roześmiał się.

– Zaraz poczuję się zazdrosna – stwierdziła żartobliwie dziewczyna.

– Nie masz o co. Ta miłość jest niewinna jak łza – odparł, marszcząc nos.

Ola także rozciągnęła swoje usta,  ukazując rządek białych zębów.

– Szkoda, że nie mam czarodziejskiego proszku, który by mógł ją ożywić. Ciekawe co by powiedziała.

– Nie wiem czy chciałabyś to wiedzieć. Twój umysł i serce mogłyby tego nie  znieść – odparł w zamyśleniu – Rozsypałyby się na kawałki, jak rozbite szkło.

– Ze smutku? – dopytała.

Kiwnął tylko głową.

– Oluś, odkąd zniknęłaś z mojego życia, mało było w nim szczęśliwych chwil – wytłumaczył.

Poczuła ucisk w piersiach. Przełknęła głośno ślinę, po czym wstała z fotela i zbliżyła się do niego. Najpierw odłożyła delikatnie gitarę, opierając gryf o stolik, po czym przysiadła na piętach, między jego kolanami.

– Obiecuję Ci – zaczęła oficjalnie, chwytając jego dłoń – Że będziesz cholernie szczęśliwy. Tak szczęśliwy, aż ogarną Cię mdłości z tego powodu.

Zaśmiał się głośno, unosząc głowę w górę, po czym szybko powrócił do poprzedniej pozycji i pogłaskał dziewczynę po policzku.

– Jestem szczęśliwy, odkąd znowu pojawiłaś się w moim życiu – powiedział cicho zagłębiając się w jej oczach – Właśnie o tym myślałem. Twoje słowa uświadomiły mi, że moja niepewność i nadmierna chorobliwa dbałość o to, by Cię nie stracić, psują nasze uczucie.

Uśmiechnęła się.

– Paddy, naszych uczuć nic nie zniszczy, ale dotychczasowa atmosfera między nami faktycznie  jest fatalna.

– Przez moją obsesję na punkcie Johna – stwierdził sucho.

Ola pokręciła przecząco głową.

– Nie tylko – odparła – Dodaj do tego jeszcze moje zmienne nastroje, które podsycają tylko Twoje reakcje na niektóre rzeczy.

Na jego twarzy zagościł grymas, przypominający uśmiech.

Ola odsunęła się od niego i z powrotem usiadła swoim na miejscu. Oparła łokcie na kolanach i wpatrując się we własne splecione dłonie, dodała:

– Nie wiem skąd u mnie takie zmiany nastroju. Czasami samej z sobą ciężko mi wytrzymać – westchnęła – Mam wrażenie, że przestałam siebie rozumieć – kątem oka zauważyła, że jego usta rozciągają się coraz szerzej – Mówią, że miłość otumania, ale zawsze myślałam, że w tę dobrą stronę – dodała i podniosła spojrzenie.

– Z humorami czy bez i tak jesteś moją ukochaną Olą – wyciągnął szyję w jej stronę i złożył na jej ustach czuły pocałunek  – Najukochańszą, dopóki jesteś przy mnie i mogę upajać się Twoim zapachem, reszta jest nieważna.

Prychnęła żartobliwie, po czym oparła plecy o fotel i z spojrzała na niego z ukosa.

– Jesteś niesamowity, wiesz?

– To chyba komplement – podniósł wysoko jedną brew.

– Podziwiam Cię – stwierdziła – Znosisz dzielnie te moje fochy.

– Nooo czy tak dzielnie, to nie wiem, ale bardzo się staram – odparł, mając na uwadze swoje własne przewinienia  – Wiem, że nasza sytuacja nie jest łatwa, ale to uczucie chyba jest na to skazane. Marzę, by kiedyś wyjść na prostą i być tak zwyczajnie szczęśliwym, jak Angelo i Kira – nie patrzył na dziewczynę, więc nie mógł  zauważyć nagłej zmiany na jej twarzy – Ale dopóki jesteśmy razem i razem walczymy jestem szczęśliwy – dokończył.

Teraz Ola uśmiechnęła się promiennie do mężczyzny, uświadamiając sobie, że właśnie tego im brakowało – spokoju, harmonii, szczerości, rozmowy o zwykłych rzeczach, spoglądania sobie w oczy, przebywania ze sobą. Tego, co nazywa się zwykłym życiem. Zdała sobie sprawę, że odkąd ponownie połączyła ich miłość, wciąż wokół nich coś się działo. Rodzice, Emma, Natalia, przeprowadzka, praca na pełnych obrotach… Przesyt wrażeń i emocji wywoływał stres, który niszczył ich od środka i psuł relacje między nimi.

– Paddy – zawołała nagle zmieniając temat – Obiecaj mi coś…

– Znowu?

Zaśmiała się.

– Nic szczególnego, ale bardzo ważnego dla poprawy naszego życia.

Pochylił się do przodu i objął jej dľonie swoimi.

– Jeżeli ma to nam pomóc, to przyrzekam w ciemno – powiedział zagłębiając się w jej spojrzeniu i tak, jak Ona, rozciągając wargi w półksiężyc.

– Jak otworzę już ten cholerny salon, wyjedziemy gdzieś na dłuższe wakacje. Tylko My dwoje…

Zmarszczył lekko brwi, ale uśmiech na jego ustach pozostał.

– Mów dalej, bo zaczyna mi się to podobać – puścił jej dłonie i opadł głębiej w fotel.

Uśmiechnęła się.

– Myślę, że przyda nam się odpoczynek od wszystkiego i wszystkich – patrzyła na jego zachwyt z radością – Bardzo chciałabym spędzić trochę czasu tylko z Tobą, bez Natalii, Emmy, Angelo i całej reszty problemów – Marzę, by choć przez moment poczuć, że nie istnieje nic, prócz nas –  przez moment patrzyła na jego rozanieloną i zachwyconą minę. Krzyknęła przestraszona, gdy chłopak, po radosnym wyciągnięciu ramion w górę i okrzyku “hurrra”, zerwał się z miejsca i podciągnął ją gwałtownie w górę, po czym objął Ją w pasie i okręcił wokół własnej osi.

– Przysięgam, że wybiorę dla nas najbardziej bezludną wyspę, jaka istnieje – powiedział, obejmując dłońmi jej twarz, po czym połączył swoje usta z jej ciepłymi wargami – A teraz… – zaczął, zmieniając ton głosu na niższy i pokryty chrypką -… Może damy sobie małą namiastkę tego nieistniejącego “niczego innego” prócz nas? – zmruczał wprost do jej ucha,  zamykając Ją szczelnie w ramionach, ponawiając pocałunek, po czym nie czekając na zgodę poprowadził Ją w stronę domu.

Zaraz po zamknięciu drzwi do sypialni jego ręce zaczęły błądzić po plecach dziewczyny, w górę i w dół, wzdłuż kręgosłupa, wywołując w niej pierwsze dreszcze podniecenia i oczekiwania na dalsze pieszczoty. Wpatrywała się w głębię jego chabrowych oczu, gdy powoli rozwiązał szlafrok i zsuwał go z jej ramion, omiatając roziskrzonym spojrzeniem każdą odkrywaną partię nagiej skóry, począwszy od ramion, a na zagłębieniu między piersiami, kończąc.

Wplotła palce w jego włosy i odchyliła głowę w tył, żeby mógł całować jej szyję centymetr po centymetrze. Pragnęła jego bliskości, jego dłoni, pozostawiających po sobie palące wspomnienie na jej skórze i jego gorących, wilgotnych ust w najwrażliwszych zakamarkach swojego ciała.

Drżącymi dłońmi, zaczęła wypinać guziczki z dziurek jego koszuli, wsuwając od czasu do czasu palce trochę głębiej i muskając jego ciepłą skórę.

Pozwolił jej bawić się sobą. Uwielbiał to… Przymykał oczy i wstrzymywał powietrze za każdym razem, gdy delikatnie, niczym piórkiem, muskała palcami jego klatkę piersiową. Ciepły dotyk, a potem oczekiwanie na kolejny były dla niego tak elektryzującym doznaniem, że czuł prąd rozchodzący się po swoim wnętrzu. Wszystkie mięśnie napięły mu się go granic możliwości. Chciał krzyczeć, by przyśpieszyła i jednocześnie delektował się tą każdym połączeniem się ich skóry, każdym muśnięciem. To było, jak magia. Miał ochotę porwać Ją, rzucić na łóżko i posiąść bez przeciągania miłosnych doznań,  znał Ją jednak i wiedział, że dziś ma ochotę kochać się czule i powoli. Ta myśl była dla niego słodką torturą, która z sekundy na sekundę podsycała jego poniecenie.

Gdy ostatnia przeszkoda została pokonana i materiał koszuli rozchylił się, ukazując paseczek nagiego torsu przylgnęła do niego ustami. Wiodła nimi wzdłuż zagłębienia, pomiędzy unoszącymi się szybko i opadającymi piersiami mężczyzny. Jęknął cicho i uniósł na moment głowę w górę, gdy do gorących ust dołożyła jeszcze dłonie.

Po chwili koszula zsunęła się z jego ramion i rąk, po czym bezszelestnie opadła na podłogę. Widok, który ukazał się jej oczom, wciąż zapiera łatwo jej dech w piersi. Łapczywie chłonęła wzrokiem każdy mięsień, każdy włosek i pieprzyk, będący niedoskonałością w idealnym obrazie. Nie umknęło jej nawet drżenie jego skóry, będące objawem niecierpliwego wyczekiwania.

Pozwolił jej nasycić wzrok swoją nagością. Uwielbiał, gdy patrzyła na niego w ten sposób. Wiedział, że w tej chwili jest dla niej najpiękniejszym, najważniejszym i najbardziej seksownym facetem pod słońcem. Rozpierała go dumą, miał ochotę naprężyć jeszcze mocniej swoje mięśnie, pokazać jej swą moc, by zatraciła się w tym widoku już na zawsze. Uśmiechnął się do siebie, gdy ponownie przylgnęła do niego i swoim językiem zaczęła, od nowa nakreślać wilgotne wzory, na jego uwrażliwionej skórze.

Każde jego westchnienie, każde mocniejsze zaciśnięcie się jego palców w  swoich włosach, odbierała jako triumfującą satysfakcję. Czuła jego napięcie, słyszała coraz cięższy oddech i domyślała się, że nie zdoła zbyt długo, powstrzymać go przed finalnym zakończeniem tego miłosnego upojenia, jednak smak jego skóry, jej zapach miękkość pod ustami i palcami,  zmuszały Ją do nieprzerwanej kontynuacji pieszczot. Jeszcze trochę… – prosiła w duchu, scałowując wilgoć, która zaczynała pokrywać jego klatkę piersiową. Drżał coraz bardziej i coraz łapczywiej łapał powietrze. Od czasu do czasu zerkała w górę, wprost w  pociemniałe z pożądania tęczówki, którymi celebrował każdy kolejny dotyk i pocałunek.  Uśmiechnęła się słysząc cichy, gardłowy jęk. Uklękła na kolanach i ze zdwojoną mocą zaczęła obdarować pocałunkami jego brzuch, zmieniając kierunek położenia, delikatnym włosom, pokrywającym tę seksowną część jego ciała. Gorącym językiem wolno wędrowała dookoła pępka, wywołując w nim tak potężny dreszcz, że zachwiał się na nogach, równocześnie do jej uszu dobiegł głośny świst wciąganego powietrza. Wariował z pożądania. Dyszał głośno i zaciskał mocno powieki, czując kompletną niemoc na oznaki swojego podniecenia.

Gdy jej palce przesunęły się po krawędzi paska, podtrzymującego spodnie i zacisnęły się wokół klamry, muskając jednocześnie sporą wypukłość tuż pod nią, zaklął cicho, napinając jeszcze bardziej swoje mięśnie. Oczami wyobraźni widział Ją nagą na łóżku, oczekując nieciepliwie na jego twardą męskość. Ten uporczywy obraz doprowadził go na skraj wyczerpania.  – Coś mówiłeś? – zamruczała, przerywając rozpinanie paska – Może mam przerwać? – zaśmiała się, widząc totalny obłęd w jego rozszerzonych źrenicach.

Dysząc jak lokomotywa, zerwał z siebie jej ręce i szybko pociągnął Ją w górę.

– Doprowadzasz mnie do szału, wiesz? – powiedział ochryple, po czym wypił się w jej usta.

Nie przerywając pocałunku, zsunął z jej ramion cieniutkie ramiączka nocnej koszulki, pozbywając się niepotrzebnego okrycia i jednym ruchem odwrócił Ją tyłem do siebie.

– Teraz moja kolej – wymruczał, pokrywając pocałunkami jej kark i szyję.

Przymknęła oczy i opadła na niego, czując miękkość w nogach, gdy do ust dołączył także swoje dłonie. Jak w amoku masował jej nabrzmiałe piersi i brzuch. Wygięła się w łuk i zachłysnęła powietrzem, gdy dotarł do najwrażliwszego miejsca na jej ciele.  Zamruczał z satysfakcją, zagłębiając się w niej bardziej i bardziej. Jej coraz głośniejszy jęk, sprawiał mu nie mniejszą rozkosz.

– Paddy, proszę… – wybłagała w końcu drżącym głosem, czując że zaraz eksploduje.

Nie czekał dłużej. Nie wytrzymałyby… Owładnięty pożądaniem pchnął Ją na miękką pościel, zrzucając z siebie resztę ubrań i w pośpiechu przykrył ją sobą, po czym jednym mocnym pchnięciem, zanurzył się w jej ciepłym wnętrzu. Znieruchomiał na moment, czując rozlewający się po swoim wnętrzu, błogi spokój. Jego myśli i ciało działało teraz, jak idealnie skonstruowany mechanizm, bez skaz i wad. W tym momencie przestał istnieć jakikolwiek świat. Byli tylko Oni, jedyni i najważniejsi.

Pięli się w górę po łagodnym zboczu, wypełnieni magią miłości, aż osiągnęli szczyt.

================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 109: Nic, prócz nas…

  1. Dzisiaj zacznę od drugiej części.
    Wow!!! Scena Padda i Olki REWELACJA normalnie podnieciłam się jak Gargamel Smerfami 🙂
    Wszystko…każdy szczegół opisany realistycznie…czytając sama widziałam ten „każdy mięsień, każdy włosek i pieprzyk” aż do teraz mam ciarki.
    Paddy dzisiaj przebił Jimma i jego przyjaciela z ADHD a myślałam, że to nie mozliwe 🙂
    KOBIETO WIELKI SZACUNEK DLA CIEBIE ZA TAKĄ SCENĘ !!!

    Ta rozmowa była im bardzo potrzebna chyba trochę i na jakiś czas oczyściła atmosferę.
    Fajna ta ich miłość…trudna ale fajna.
    Ten wyjazd to super pomysł ciekawe jak tam będzie skoro TA sena to był przedsmak tego co ich czeka na urlopie.
    Daj znać jak będzie taka następna scena to męża wyślę na działkę a ja zasiądę do czytania z lampką wina 🙂
    Dobrze, że Olka poszła po rozum do głowy i zauważyła swoje błędy i to stawianie Johnego na piedestale. Z drugiej strony patrząc to chyba nie było u nich tak fajnie jak byli razem skoro się zakochała w Jego bracie więc nie rozumiem takiego stawiania Johna na pierwszym miejscu a tym bardziej, że On nawet nie wie o dziecku.
    Jakby była z Johnym szczęśliwa to by nie szukała szczęścia gdzie indziej.
    Uważam, że skoro jest z Paddym i to z nim będzie wychowywać dziecko to też powinien mieć coś do powiedzenia a nie być odsunięty tak na bok.
    Biedny nawet nie mógł w swoim domu mieszkać 🙂 chociaż teraz może ale pewnie się to zmieni 🙂 pewnie Natalka jak każde dziecko to będzie chciała mieć mamusię i tatusia razem a Padzik będzie beeee i pójdzie w odstawkę.

    Co do pierwszej części…ahh ta Emma a było już tak fajnie ale jimmy mądra głowa chyba sam domyśli się prawdy 🙂
    Pewnie wszystko wyda się na kolacji chyba Ellen pozna swoją koleżankę.
    Piszę chyba bo nie wiadomo o ta nasza Emma wymyśli…może będzie miała migrenę a może ucieknie 🙂
    Trzymam za nią kciuki aby stawiła czoła przeszłości i z podniesioną głową patrzyła w przyszłość. Tylko oby Jimmiemu starczyło siły i cierpliwości.
    Z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć, że bardzo w nich wierzę.

    Pozdrawiam i czekam na kolejną część !

    Polubienie

    1. Kochana a.m. Do sceny z Paddym zbierałam się chyba dwa dni. Nie szło mi za dobrze, bo go nie mogłam zobaczyć. Do tej pory zastanawiam się dlaczego hehe. Jimmy w scenach łóżkowych piszę się sam, a Paddym miałam w głowie totalną pustkę. On zwyczajnie nie pasuje mi do scen erotycznych hehe. Ale jak już się odblokowałam to sama zdziwiłam się, tym co wyszło i byłam zachwycona, jak Ty hehe.
      Też wydaje mi się, że przeskoczył Jima.
      Przed następną sceną uprzedzę przez grupę. Wakacje są im potrzebne. Tak jak i autorce od ich problemów, dylematów i kłótni. Taka chwilą wytchnienia przed bombardowaniem.
      Ola i John… Hmmm… Z pewnością nie kochała go tak mocno, skoro zwróciła uwagę na Paddyego. Racja, albo i nie, bo być może kochała go na początku, a potem nastąpiło rozluźnienie związku. Zapewne jeszcze to wytłumaczy. Jeżeli chodzi o jej upieranie się przy Johnie jako ojcu to chyba tylko Ja Ją tu rozumiem. Dlatego, że wiem, co ma w głowie. On może teraz nie wie o istnieniu Natalki, niemniej jednak dowie się i właśnie tę przyszłość przewiduje Ola. Ona ma swoje powody, żeby tak uparcie bronić ojcowskich praw do Natalii. Czy uznasz je za poprawne? I jej przytakniesz? Zobaczymy.
      Jim i Emma to moje dwie perełki. Uwielbiam ich, choć na piedestale nadal stoi Paddy i Ola.
      Odpoczywam przy nich od problemów drugiej dwójki. Także w nich wierzę i masz rację z Emmą nigdy nie można być niczego pewnym ona jest jak nasza letnia pogoda hehe
      Dzięki za obszerny i szczegółowy komentarz. Kocham takie rozbiera nie na części pierwsze naszych bohaterów.

      Polubienie

  2. ale scena… wow, bardzo mi się podoba, bardzo…
    dobrze ze porozmawiali, tak normalnie, tak zwyczajnie i było im to potrzebne
    a Emma kiedys do konca „wyjdzie ze skorupy” i dowiemy sie wszystkiego… ech

    Polubienie

    1. Cieszę się, że scena łóżkowa tak Ci się podobała hehe. Może to doprowadzi do poprawy ich związku. Z pewnością potrzebne im jest normalne funkcjonowanie. Może jak razem zamieszkują i będą dzielić codzienność to zaczną w zgodzie żyć.
      Jeśli mam być szczera to nie wiem kiedy Emma odkryje trochę swoich myśli i wspomnień. Tajemnice z pewnością zostaną odkryte tylko przez kogo i czy będzie wtedy lepiej, ocenisz sama.
      Dzięki wielkie.

      Polubienie

  3. Scena łóżkowa na medal aż ciary przeszły fajnie się czyta jak Paddym i Olka tak świetnie się dogadują. A Emma najchętniej to bym jej w łeb palneła żeby się w końcu otrząsnęła bo wykończy tego biednego Jimma

    Polubienie

    1. Tobie fajnie się czytało, a mnie równie fajnie się pisało tę scenę i normalną rozmowę. Pierwszą od… nie pamiętam kiedy haha
      Jim wykazuje dużą cierpliwość, jak na jego charakter. Gubi się chłop, nie wie jak pomóc, ale odważnie trwa przy niej. Zwyczajnie Ją kocha, choć nie rozumie chyba za grosz.
      Kochana zapraszam Cię na grupę Loveimagination na Fb. Są tam zdjęcia bohaterów i można być na bieżąco.
      Dziękuję za wpis.

      Polubienie

  4. Mmm… scena łóżkowa super. I fajne podsumowanie Oli, że faktycznie im brakuje tego, żeby pobyć tak po prostu sami, że sobą, dla siebie. Tego potrzebują. Pomysł Oli z wakacjami idealny. To na pewno pomoże i może przestaną szaleć. Oboje. A kiedy będzie John? Niedługo? Myślicie, że Jim zorientował się, co wstrząsnęła Emma? Ze ma to coś wspólnego z Ellen i domem dziecka? Jeju! Ciekawe!

    Polubienie

    1. Scena łóżkowa wszystkim przypadła do gustu. Może Ja powinnam jakiś erotyk stworzyć haha chyba do tego mam zdolności. dla mnie raczej ciężka scena, bo o ile Jim szedł w takich momentach gładko, to Paddy masakra. Nie potrafiłam sobie go wyobrazić. Może dlatego, że moje zdanie o nim w realu jest, jakie jest hehe.
      Ola zaczyna myśleć trochę logiczniej. chyba naprawdę przestraszyłą się, że On nie jest na zawsze i kiedyś może go stracić, a może faktycznie potrzebują więcej samotności tylko we dwoje, wtedy są normalni.
      Wakacje przydadzą im się tylko czy na nie wyjadą? Może zdążą przed armagedonem, który nad nimi wisi od dłuższego czasu.
      Jima coś tam kmini, ale co nigdy nic nie wiadomo.
      Dzięki kochana.

      Polubienie

  5. O Boże teraz to dopiero poleciała aż mi ciepło.Wkoncu Ola z Paddym się nie kłócą i jeszcze tą scenka „”Boska „” chociaż ciekawe na jak długo jest spokój w ich związku tak jest fajnie i strasznie miło w sensie tym ze Ola i Paddy juz jakis czas niemieli scenki łózkowej bo wiecznie kłótnie i tak moze zostac wiecej takich scenek poprosze dla swoich i naszych bohaterow..co do drugiej pary to może Emma by mogła opowiedzieć coś Jimmowi o swojej przeszłości bo ona zamyka się w swojej skorupie a nasz kochany Jimmy gryzie się i biedulek nie wie jak ma do niej dotrzeć.. Jeszcze się chłopaczek znudzi i ja zostawi..a szkoda by było bo są zaje….ści

    Polubienie

    1. Scenka przyćmiła cały odcinek. Wszyscy wspominają o niej zaraz na początku. hehe. Milka Ja erotyki chyba zacznę pisać haha może drugi Pięćdziesiąt twarzy… powstanie i zrobię karierę hehe. Fakt nie opisywałam scenek łóżkowych, Pada i Oli, bo jakoś kiepsko mi to idzie. To znaczy ciężko mi się je pisze, ale jak już napiszę to wychodzi jak wychodzi. Chyba dobrze, bo wszystkim się podoba. Nie martw się dam im chwilkę wytchnienia hehe
      Jimmy będzie drążył temat. To faktycznie ciężka sprawa dla niego i całkiem nowa sytuacja, ale myślę, że się tak szybko nie znudzi.
      Dzięki za kom.

      Polubienie

Dodaj komentarz