ROZDZIAŁ 2: Rodzina

Podjechał pod hotel. Nigdzie nie widział Oli. Czyżby się rozmyśliła? –zmarszczył brwi. Nie może. Jest mu potrzebna. A właściwie nie jemu, tylko jego bratu – myślał rozglądając się. Przypomniał sobie wczorajszą sprzeczkę z żoną. Kira nie była zadowolona z pomysłu męża.

– Angelo nie możesz wykorzystać Oli do ratowania brata. To nie jest ok wobec niej – próbowała mu tłumaczyć – a co jeśli jeszcze pogorszysz sytuację?

–  Ja nie chcę jej wykorzystać. Naprawdę chcę się z nią spotkać i pogadać. A jeśli przy okazji pomogłaby mu. to byłoby super. Gorzej, to już chyba, być nie może –  odparł ze smutkiem w głosie.

– A skąd wiesz, że to się uda? – Kira nie dawała za wygraną.

– Była dla niego ważna i nadal jest. On także nie był jej obojętny. Jeśli ktoś jeszcze może mu pomóc wrócić do normalnego życia, to właśnie Ona – usiłował bronić swojego pomysłu Angelo.

– Minęło sporo czasu, nie pomyślałeś, że ich uczucia mogły się zmienić?

– Pozwól mi chociaż mieć nadzieję proszę – powiedział z rezygnacją. Nie chciał się kłócić dlatego, obrócił się na pięcie i zniknął z kuchni.

Mężczyzna wyszedł na dwór. Podświadomie  wiedział, że nie ma co liczyć na obecność starszego brata na imprezie. Od kiedy wrócił unikał ludzi, nawet swojego rodzeństwa, ale liczył na jakiś cud.

………………………………..

Przez okno hotelowej recepcji widziała samochód. Przyjechał, choć od rana miała nadzieję, że stanie się coś, co mu to uniemożliwi. Nie życzyła przyjacielowi źle, ale uczucie paniki rosło w niej z godziny na godzinę. Nie zmrużyła oka przez całą noc. Miała ochotę uciec, wyjechać w nocy. Wiedziała jednak, że z powodu SPA będzie tu często wracała i że prędzej czy później spotka kogoś z Kellych.

– A niech się dzieje… – wyszeptała do siebie i nie kończąc zdania, z  bijącym sercem pchnęła hotelowe drzwi.

Gdy ruszyli z parkingu Ola próbowała jeszcze raz przekonać Angelo, że nie powinna z nim jechać i spotykać się z jego rodzeństwem.

– Daj spokój, zobaczysz jak się wszyscy ucieszą, ale będą mieli miny – zaśmiał się. Widząc jej zdenerwowanie, próbował ją uspokoić.

– No nie wiem, nie jestem przekonana. Pamiętam do czego doprowadziłam zanim od Was… wyjechałam –  zawahała się zanim wypowiedziała ostatnie słowo. Wyraz „ucieczka” bardziej by jej pasował, do tego co wtedy zrobiła, ale nie chciała się do tego przyznać.

– Daj spokój! Będzie super.

– Będą wszyscy? – zapytała, po dłuższej chwili, lekko drżącym głosem.

Angelo przez chwilę myślał nad odpowiedzią.

– Ola…jego najprawdopodobniej nie będzie – odpowiedział niepewnie zerkając na nią z ukosa.

Zadrżała słysząc słowa przyjaciela. Domyślił się – pomyślała. Swoje serce czuła nawet w czubkach palców u stóp. Zatrzymali się na czerwonym świetle. Wiedziała, że Angelo bacznie jej się teraz przygląda. Po woli obróciła głowę i zmusiła się by spojrzeć mu w oczy. Zwykle uśmiechnięty mężczyzna patrzył na nią teraz z pełną powagą.

– To znaczy kogo? – zapytała drążącym głosem. Postanowiła udawać, że nie rozumie o kogo mu chodzi.

– Nie zaprzeczaj i nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Domyśliłem się już wczoraj, że to z jego powodu nie chciałaś się z nami spotkać. – Angelo nie przestawał wbijać w nią wzroku. Spuściła głowę i z uwagą zaczęła wpatrywać się w swoje dłonie – Nie zapytałaś o niego wczoraj – kontynuował.

– Co? – popatrzyła na niego zdziwiona.

– Pytałaś o wszystkich, tylko jego ominęłaś. Myślałaś, że nie zauważyłem? – zapytał z wyrzutem w głosie. – Domyśliłem się, że to z jego powodu  jesteś taka zdenerwowana. Nie będzie go, dlatego wyluzuj. To ma być miła wizyta a nie jakaś kara – uśmiechnął się szeroko. Ola oddała niepewnie uśmiech.

Nie mieli już czasu na dalszą dyskusję, bo zmieniło się światło i ruszyli dalej. Oboje zagłębili się we własnych myślach. Ola czuła, że powoli, w miarę jak docierały do niej słowa Angelo, zaczyna się odprężać. Gdzieś w głęboko pojawiła się, dosłownie na sekundę, maleńka nuta rozczarowania, lecz kobieta szybko ją zdusiła. Jej obecnych odczuć, co do spotkania, nikt by pewnie nie nazwał radością, ale przynajmniej, nie była już taka zdenerwowana.

Angelo czuł się paskudnie. Okłamał ją. Właściwie to, nie był pewien czy jego brat na pewno się nie pojawi. Był u niego wczoraj i go zaprosił, lecz ten nie raczył odpowiedzieć. Widział jednak, jej dzisiejsze zdenerwowanie i chciał ją, w jakiś sposób, uspokoić.  Nie tylko z tego powodu czuł się tak okropnie. Zataił przed nią coś innego. Nie powiedział jej, że nawet jak jego brat nie przyjdzie to i tak będzie blisko. Przecież od kilku tygodni mieszkał w jego domku gościnnym.

– Gdzie ty właściwie mieszkasz? – zajęta swoimi myślami dopiero teraz zauważyła, że krajobraz za szybą zmienił się z miejskiego na typowy dla wiejskich klimatów.

– Zaraz zobaczysz. Już jesteśmy na miejscu – w chwili, gdy to mówił Ola zorientowała się, że skręcili w boczną drogę i wjechali na podwórko.

– Tu jest przepięknie! – stwierdziła z podziwem wysiadając z auta.

– Szkoda, że nie widziałaś tego zanim to odnowiłem. Gdy przywiozłem tu Kirę pierwszy raz  była przerażona – odparł z uśmiechem – Chodź! Pewnie na nas czeka. Poznasz też moje dzieci – złapał ją za szyję i poprowadził w stronę domu.

Kira była w kuchni. Gdy weszli, wyjmowała właśnie ciasto z piekarnika. Przy stole siedziały  dzieci – dwie dziewczynki i chłopiec.

– Hej! – przywitała się Ola

– O, witaj! – odpowiedziała z uśmiechem Kira – przepraszam za bałagan, ale dzieciaki chciały mi pomóc w krojeniu sałatki – dopiero teraz Ola zauważyła, że na stole stoi ogromna miska z pokrojonymi warzywami, a przed każdym dzieckiem deseczka do krojenia –  przy licznej rodzinie mojego męża przygotowanie jedzenia na imprezę jest nie lada wyzwaniem.

– Tak,  pamiętam co nie co. Fajnych masz pomocników – roześmiała się Ola – może też mogę w czymś pomóc. Kira już otwierała usta by wyrazić zadowolenie z propozycji, ale wchodzący do kuchni Angelo ją wyprzedził.

– Nie zgadzam się. Dziś będziesz moim pomocnikiem. Wybacz kochanie – popatrzył przepraszająco na żonę – ale tylko teraz mam okazję pogadać z naszym gościem. Później jak wszyscy się zjawią, to będzie raczej trudne. Poznałaś już nasze pociechy? – zapytał i widząc przeczące kręcenie głowy przystąpił do przedstawiania – to Gabryiel, Helen i Emma – dzieci, słysząc swoje imiona, uśmiechały się do Oli  kiwając głowami – na górze śpi jeszcze najmłodszy Joseph. Poznasz go później a teraz chodź ze mną – złapał Olę pod rękę i poprowadził w stronę drzwi wyjściowych.

– Niezła gromadka – powiedziała Ola gdy, na chwilę, zatrzymali się na werandzie – fajne dzieciaczki.

– No… – odparł Angelo trochę  nieobecnym głosem. Ola zauważyła, że jej towarzysz w zamyśleniu wpatruje się w okna domku gościnnego. Podążyła wzrokiem do miejsca, które obserwował przyjaciel, lecz niczego ciekawego tam nie widziała.

– Wypatrzyłeś coś ciekawego? – zapytała.

– Co? – zapytał gdy dotarło do niego, że Ola właśnie coś powiedziała. Ta uśmiechnęła się i powtórzyła pytanie.

– Nie… tak tylko… zamyśliłem się trochę – wydukał jakby nie wiedząc co powiedzieć. Jeszcze raz omiótł wzrokiem okna domku po czym zajął się opowiadaniem Oli o remontach, jakich dokonał  odkąd tu z Kirą zamieszkali i przygodach z tym związanych.

………………………………..

Zapisał ostatnią linijkę i zamknął zeszyt. Rozejrzał się po pokoju, ciągle jeszcze zamyślonym wzrokiem, przypominając sobie gdzie się znajduje. Od rana układał tekst piosenki, która przyszła mu do głowy w nocy. Po woli wracał do rzeczywistości. Jest w domku, który Angelo zbudował dla gości. Prawda była taka, że domek powstał gdy,  ich liczne rodzeństwo zaczęło przyjeżdżać ze swoimi rodzinami na całe weekendy. Wszyscy mieszkali w mieście, tylko Angelo kupił nieduże gospodarstwo na wsi, więc wszyscy chętnie przyjeżdżali tutaj w poszukiwaniu ciszy i spokoju.

Już kilka tygodni siedział na głowie bratu i jego żonie i zaczynał się czuć głupio wobec nich, ale na razie nie miał gdzie się podziać. Kilka ostatnich lat spędził zamknięty w klasztorze. Niedawno odszedł właściwie z dnia na dzień i jeszcze nie bardzo wiedział co z sobą zrobić. Jego rodzeństwo miało swoje rodziny i swoje życie. Był wdzięczny Angelo, gdy ten zaproponował mu swój domek gościnny. To było dla niego najlepsze rozwiązanie – chwilowo miał gdzie mieszkać i nikomu nie przeszkadzał. Coraz częściej jednak myślał o znalezieniu sobie jakiegoś innego kąta.

Z zamyślenia wyrwał go dochodzący z podwórka głośny śmiech Angelo i jeszcze kogoś.

– A impreza rodzinna – powiedział do siebie. Angelo wspominał mu o niej wczoraj – przypomniał sobie i skrzywił się na tą myśl. Zaraz zaczną się pielgrzymki. Jego rodzeństwo zacznie tu przyłazić i  usilnie namawiać go, by do nich dołączył. Miał ochotę zamknąć drzwi i udawać, że go nie ma. Nie był w nastroju na świętowanie. Właściwie, to nie  był w żadnym nastroju. Miał wrażenie, że jego życie zacięło się, jak jakaś stara płyta i nie może ruszyć do przodu.

Próbował stwierdzić do kogo należą głosy, które wpadały do pokoju przez uchylone okno. Angelo i…- pomyślał i przysunął się bliżej okna, chcąc wybadać do kogo należy drugi głos. Po chwili stwierdził, że należy do kobiety, lecz  nie mógł dopasować go do nikogo ze swojej rodziny. Zaczął przysłuchiwać się jeszcze uważniej, stwierdził bowiem, iż ów głos,  budzi w nim jakiś nieokreślony niepokój i przyspieszone bicie serca. Nie mogąc połączyć go z żadną, ze znanych mu osób, z otoczenia Angelo, zerknął zaciekawiony przez okno, uchylając nieznacznie firankę i … zamarł.

Stał tak już dłuższą chwilę z trudem łapiąc oddech z wrażenia i dopiero huk  wypadającego, z jego rąk, na drewnianą podłogę zeszytu otrzeźwił go. W pośpiechu odsunął się od okna jakby bał się, że ktoś z dołu go dojrzy. Dopiero teraz poczuł, że nogi ma jak z waty. Opadł ciężko na stojący nieopodal fotel.

– To niemożliwe – powiedział na głos sam do siebie. Cały się trząsł, serce biło mu z szybkością ponaddźwiękową a oddech stał się szybki i płytki. Miał wrażenie, że zaraz zemdleje. Siedział tak kilka minut, po których znowu poderwał się na nogi i spojrzał przez okno. Chciał się upewnić , że się nie pomylił. Wciąż tam była. Siedziała przy drewnianym stole na werandzie i rozmawiała z jego bratem zaśmiewając się z czegoś do łez. Odsunął się szybko w głąb pokoju, gdy nagle jej wzrok powędrował w stronę okien domku gościnnego.

– Co ona tu robi? Jak się tu znalazła? Wróciła? Ale dlaczego? Po co? – myśli przelatywały mu w głowie. Krążył po pokoju szukając odpowiedzi na pytania, które co rusz mu się nasuwały. Raptownie stanął w miejscu, gdy przyszło mu na myśl pytanie najważniejsze dla niego – Dla kogo tu wróciła?

…………………………..

Widział ją – ta myśl tkwiła w głowie Angelo już dłuższą chwilę. Praktycznie od momentu, gdy dostrzegł, w jednym z okien pokoju nad garażem, ruszającą się firankę, a za nią częściowo ukrytą postać. Czekał z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. Był pewien, że za chwilę zobaczy brata na dole. Po kilku minutach wypatrywania go zwątpił w swoje przeczucia.

– Hej jesteś tu?  – z zamyślenia wyrwało go pytanie Oli. Potrząsnął lekko głową i spojrzał na swoją rozmówczynię z przepraszającym uśmiechem.

– Przepraszam zamyśliłem się

– Widzę i zastanawiam się, co takiego ważnego tak bardzo cię pochłonęło – dziewczyna patrzyła na niego rozbawiona

– eee… – nie wiedział co odpowiedzieć. Przecież nie powie jej, że myślał o facecie, którego pobyt tutaj przed nią zataił. – Mam fantastyczny pomysł – zmienił temat – Chodź opowiem Ci w środku. Zobaczymy też, czy Kira nie potrzebuje pomocy.

…………………………………..

Wyjrzał znowu przez okno. Gdzie ona zniknęła? – pomyślał z przerażeniem, gdy nikogo nie zobaczył ani na werandzie, ani na podwórku. Miał ochotę zbiec na dół i szukać jej dopóki nie znajdzie. Chciał uzyskać od niej odpowiedź na wszystkie nurtujące go, odkąd ją zobaczył, pytania.  Był już przy drzwiach, gdy nagle obleciał go strach i zimny dreszcz przeszedł mu po plecach – Stanę przed nią i co jej powiem… po tylu latach – pomyślał. Doskonale wiedział co chciałby jej powiedzieć – Że wciąż ją kocha i, że tak bardzo by chciał, by została z nim na zawsze – na tę myśl uśmiechnął się do siebie. Jednak z  następną myślą, uśmiech znikł mu z twarzy – I znowu zrobiłby z siebie kretyna… jak wtedy 10 lat temu. Gdyby, wtedy nie wyskoczył z tym beznadziejnym…, pewnie nadal byłaby obecna w jego życiu. Mógłby z nią rozmawiać, patrzeć na nią codziennie i… nadal marzyć, że kiedyś będzie jego. Ogarnęło go totalne przygnębienie, w oczach pojawiły się łzy. Chwilę po tym pojawiła się  złość – na siebie, na nią, na Johna, na cały durny świat.

………………………………

Pierwsza pojawiła się Patricia z rodziną. Ola, tak jak ustaliła wcześniej z Angelo, otworzyła im drzwi. Angelo ustawił się z kamerą za plecami kobiety.  Taki był jego plan – zamierzał nagrywać miny rodzeństwa i pokazać film w późniejszej części spotkania.

Patricia, zaskoczona, przez chwilę wpatrywała się w nią.

– Ola! –  wrzasnęła i zaraz po tym przystąpiła do powitalnych uścisków. Gdy wreszcie wypuściła dziewczynę z ramion, ta odetchnęła z ulgą – Może Angelo miał rację i wszyscy będą się cieszyć, że ich odwiedziła – pomyślała.

Kolejny był Joey z żoną i dziećmi.

– O cholera – powiedział Joey, wybałuszając oczy, gdy zobaczył Olę w drzwiach.

– Witaj Joey, tylko nie padnij na atak serca z wrażenia – odpowiedziała uśmiechając się szeroko na widok zszokowanej miny mężczyzny. Była lekko zdezorientowana, gdyż nie wiedziała, czego się spodziewać po wypowiedzianym przez niego jednym niecenzuralnym słowie.

– Bo… wszystkiego się spodziewałem po dzisiejszym spotkaniu, ale na pewno nie ciebie – wreszcie się uśmiechnął. – cieszę się, że Cię widzę, chociaż wciąż nie mogę uwierzyć… – nie skończył, bo nagle, z wielkim euforycznym krzykiem, Olę dopadła Maite. Przyjechała zaraz po Joeyu i zanim jeszcze wysiadła z auta dojrzała gościa Angelo. Ola ledwo nadążała za ciągiem słów, wypowiadanych przez Maite pomiędzy kolejnymi uściskami.

Kilkanaście minut później nadjechała Kathy z Seanem. Teraz to Ola doznała szoku na widok  Seana. Gdy wyjeżdżała do Polski chłopak był małym dzieckiem, a teraz stanął przed nią przystojny młodzieniec. Oczywiście nie rozpoznał w niej cioci sprzed lat, więc przedstawiła mu się grzecznie. Kathy raczej nie wyglądała na zachwyconą niespodziewaną wizytą. Przywitała się grzecznie i nawet się uśmiechnęła, lecz zaraz potem zaciągnęła Angelo do kuchni, zamykając za sobą drzwi.

– To ty ją tu zaprosiłeś? – zapytała Kathy gdy tylko Angelo zamknął drzwi.

– Tak – odpowiedział – spotkałem ją wczoraj przypadkiem w restauracji i przyciągnąłem tu dziś prawie siłą. Super nie? Już dawno straciłem nadzieję, że kiedykolwiek ją jeszcze zobaczę, a tu…

– Angelo! Nie wiem czy tak super – przerwała mu – tu jest Paddy i zaraz pewnie będzie John. Chcesz wywołać awanturę?! – zapytała ze złością patrząc na młodszego brata.

– Jaką awanturę! Kathy minęło 10 lat. John ułożył sobie życie z Maite, a Paddy…

– No właśnie Paddy! – znowu weszła mu w słowo – sam wiesz, jak on się teraz zachowuje i… właściwie nie wiemy, czy mu przeszło. Ona po raz kolejny skłóci naszą rodzinę i zniknie.

– Kathy! – warknął ostrzegawczo – nie zapominaj, że ja wiem, kto przyczynił się wtedy do jej wyjazdu. Właściwie, to dlaczego jesteś do niej, tak negatywnie nastawiona? Dobrze wiesz, że ona wtedy była najmniej winna! – popatrzył na siostrę oskarżycielsko – a w tej chwili, to właśnie ona, może nam pomóc z Paddym! – dodał podniesionym głosem ruszając w kierunku drzwi.

– Pomóc? Co ty wymyśliłeś?! – Kathy patrzyła ze zdziwieniem na wychodzącego Angelo.

Ola nie miała czasu zastanawiać się, o czym tak pilnie Kathy chciała rozmawiać z bratem, bo Maite i Patricia zasypały ją milionem pytań.  Stały wciąż na werandzie tak zajęte rozmową, że nie zauważyły, przybycia kolejnego samochodu.

– Boże! To naprawdę ty! – Ola drgnęła na dźwięk, tak dobrze jej, znanego męskiego głosu.

– John – powiedziała z uśmiechem  zbiegając w pośpiechu ze schodków werandy, wprost w ramiona mężczyzny stojącego na trawniku. Ten przytulił ją mocno i nie puszczał przez dłuższą chwilę. Ola czuła ciepło bijące od niego i znajomy zapach – wciąż używa tych samych perfum – pomyślała.  W głębi serca poczuła znajome drżenie, ale szybko zdusiła to uczucie. Odrywając się od niego popatrzyła mu w oczy. Zobaczyła w nich radość i lekkie niedowierzanie. Poczuła ulgę, bowiem obawiała się spotkania z nim bardziej niż z innymi.

– Nie myślałem, że jeszcze kiedyś Cię zobaczę – powiedział uradowany i wciąż trzymając jej dłonie w swoich  uważnie przyglądał się jej twarzy. Ola także oceniała zmiany w wyglądzie Johna. Trochę więcej zmarszczek tu i tam, ale mimo upływu lat  to nadal był jej John – przystojny,  z ogromnym  spokojem i ciepłem w oczach tylko…

– Rany! Twoje włosy! – krzyknęła zdziwiona

Mężczyzna uśmiechnął się tylko słysząc słowa Oli. Kobieta oddała uśmiech przypominając sobie, że przecież minęło tyle czasu.

Rozmawiała z nim cicho przez kilkanaście minut, gdy na podwórko wjechała Barby. Padły sobie w ramiona. Oczywiście, tak jak w przypadku reszty rodzeństwa, nie obyło się bez wielkiego zdziwienia radości  i mnóstwa pytań.

– Dobra dość tych powitań.  Są już wszyscy, więc zapraszam do środka, bo jedzenie ostygnie i praca Kiry pójdzie na marne – powiedział Angelo odkładając kamerę na stół. Wszyscy zaczęli kierować się w stronę drzwi wejściowych.

– Hej a Jimmy i… – Joey nie skończył, gdyż Angelo przerwał mu szybko rzucając w jego kierunku ostrzegawcze spojrzenie.

– Nie będzie ich – uciął dalsze pytania. Objął Olę w pasie i poprowadził do domu.

– Ale będzie ubaw –  szepnął mrugając do niej ukradkiem.

Wszyscy bawili się doskonale. Ola czuła się cudownie w ich towarzystwie. Znowu siedziała z nimi przy jednym stole słuchając ich żartów, opowieści i sporów, jakby czas cofnął się o 10 lat. Poznała bliżej ich drugie połówki oraz dzieci. Tylko Kathy trzymała się z daleka obserwując ją przez cały czas. Po obiedzie Kira z pomocą Patricii podała kawę i ciasto. Angelo zaś, tak jak obiecywał, podłączył kamerę do telewizora z zamiarem pokazania min rodzeństwa na widok niespodziewanego gościa. Podczas, gdy wszyscy układali się przed telewizorem, Ola cicho wymknęła się z domu.

Stała zamyślona na werandzie. Zaczynało się ściemniać. Myślała o tym, że za parę godzin będzie musiała wrócić do rzeczywistości, do hotelu, do pracy i zostawić ich. Nie miała na to ochoty,  było jej tak dobrze z nimi wszystkimi.

– Ciepły wieczór prawda? – Ola drżała dziś za każdym razem słysząc ten głos.

– Tak, aż nie chce się siedzieć w domu – odparła, wycierając ukradkiem łzę spływającą po policzku. Nie uszło to jednak uwadze Johna.

– To z radości czy żalu, że tak się zmieniliśmy? – stanął obok patrząc przed siebie. Ola uśmiechnęła się smutno.

– Z żalu…, że będę musiała, za trochę, stąd wyjechać – odpowiedziała wycierając następną natrętną łzę. Poczuła dłoń na swoim ramieniu.

– Przecież zawsze możesz tu wrócić. Wszyscy tęskniliśmy za Tobą. Wciąż jesteś członkiem tej rodziny i to się nigdy nie zmieni – mówiąc to przytulił ją mocno do siebie.

– Ja też tęskniłam… bardzo – teraz już łzy płynęły z jej oczu, jedna po drugiej, mocząc koszulę Johna. Ten gładził ją delikatnie po włosach.

– Angelo mówił, że się ożeniłeś – powiedziała nie odrywając się od niego – mam nadzieję, że wreszcie jesteś szczęśliwy.

– Jestem – potwierdził. Uśmiechnął się, przy tym, do siebie słysząc jej słowa – Z tobą też byłem – odsunął ją na moment patrząc jej w oczy.

Ola uśmiechnęła się do niego unosząc brwi na znak, że mu nie wierzy.

Stali tak przytuleni dłuższą chwilę, każde zatopione we własnych myślach i wspomnieniach, gdy nagle usłyszeli jakiś hałas. Ola odsunęła się od Johna i wpatrywała się w ciemność podwórka próbując rozpoznać postać zbliżającą się do nich dość szybko.

– Paddy? – zapytała z niedowierzaniem i przerażeniem, domyślając się bardziej niż, rozpoznając postać.

– Pewnie tak –  odpowiedział sucho John.

Ola spojrzała na niego, gdyż w jego głosie usłyszała niezadowolenie i irytację.

– Co on tu robi? Angelo mówił, że go nie będzie – zapytała z lękiem. Czuła w żyłach swój przyspieszający puls.

John popatrzył na nią ze zdumieniem. Zastanowił się chwilę, zanim jej odpowiedział:

– Ola… On tu mieszka. W domku gościnnym. Angelo Ci nie powiedział? – spytał ze zdziwieniem.

Nie odpowiedziała, gdyż całą uwagę skupiała na zbliżającej się osobie. Zaschło jej w gardle, serce waliło jak młotem, w uszach szumiało – Paddy… mój Paddy – pomyślała. Chciała do niego biec, jednak jej nogi nie chciały oderwać się od drewnianej podłogi werandy. Słyszała, jakby z daleka, jak John zaklął pod nosem.

– Ola… on nie jest tym Paddym… – zaczął, lecz przerwał zdając sobie sprawę, że dziewczyna go nie słucha.

—————————————————————————-

14 myśli na temat “ROZDZIAŁ 2: Rodzina

  1. coś czułam że to bedzie Paddy, ale jest zamieszany w to i John a do tego cos ten Jimmy którego nie ma, może nie chodzi o te sprawę ale jednak nie ma Jima

    Polubienie

    1. Paddy, Paddy jak prawie we wszystkich opowiadaniach 🙂 John owszem jest zamieszany i będzie cały czas przeważnie duchowo, bo fizycznie rzadziej.
      Nieobecność Jima jest w jakimś celu, ale jego losy także są zaplanowane
      Dzięki.

      Polubienie

  2. O rety! No podoba mi się! Bardzo fajnie piszesz. I jak ja się mega cieszę, ze to John, a nie Jimmy był facetem Oli. Ależ jestem ciekawa, co będzie dalej. W wielu opowiadaniach Jet Paddy i Jimmy, a tutaj John, za to Ci dziękuję. No, lecę dalej…

    Polubienie

    1. U Was jest Joey i też mnie to zachwyciło.
      Tak u mnie jest John – jest Oli przeszłością, a być może i przyszłością, tego jeszcze sama nie wiem.
      Leć dalej… zapraszam.
      Dzięki za odwiedziny w tym rozdziale.

      Polubienie

  3. O kurczę akcja się rozwija. Ciekawa jestem co było kiedyś między Ola i Johnem. I do tego wszystkiego Paddy. Podoba mi się. Myślę że będę czytała dalej.

    Polubienie

    1. Serdecznie zapraszam do dalszego śledzenia losów moich bohaterów. Wyjaśnienie sytuacji i Johna jest w dalszych rozdziałach.
      Mam nadzieję, że kolejne części będą się Tobie tak samo podobały.
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  4. Wow…. czyli co Ola była z Johnem, a Paddy się w niej zakochał?
    Kurczę skończyli sobie do gardeł i dlatego zerwała z nimi kontakt?
    Ona kocha Paddy’ego? A on pomyślał, że ją stracił bo przyznał się do miłości?
    Kurczę , kurczę no ciekawe
    Buziaki :*

    Polubienie

    1. Na wszystkie pytania odpowiadam „TAK”
      Będą to stopniowo wyjaśniać.
      Olka ma jeszcze jedną dość ważną tajemnicę, (na razie tajemnicę).
      Dzięki.

      Polubienie

Dodaj komentarz