ROZDZIAŁ 99: Tak będzie lepiej…

Patrzyła na wszystkich przerażonymi oczami, starając się wyczytać cokolwiek z ich twarzy.

Milczeli…

Ci, którzy znali prawdę, pospuszczali potulnie głowy. Paddy wpatrywał się gdzieś w przestrzeń z nieodgadnioną, zaciętą miną. Nie był zadowolony – to wiedziała na pewno, ale nie mogła dłużej słuchać podtekstów, kiepskich domysłów i odpowiadać na dociekliwe pytania. Maite, Patricia i ich mężowie wpatrywali się w nią z niedowierzaniem na twarzy.

Długą chwilę słyszała tylko swój własny oddech i szum drzew.

– To znaczy… – pierwsza odzyskała głos Pati, ale zająknęła się i zamilkła, po wypowiedzeniu kilku drżących sylab. Im bardziej docierał do niej sens słów, tym mocniej zaczynały błyszczeć jej oczy.

Ola złapała łapczywie haust powietrza. Próbowała przez moment rozluźnić niewidzialną obręcz, ściskającą jej krtań.

– Wiem, że to dla Was, szok – zaczęła drżącym głosem – Ale…

– Szok?! – Maite obudziła się nagle i wbiła w nią wzrok, pełen oburzenia i urazy – To jakaś kpina? Żarty sobie z nas robisz, prawda?

Widziała, jak Paddy kręci głową.

– Nie Maite, to prawda… – odparła coraz mniej pewnie.

– Nie wierzę… – odezwała się znowu Patricia, coraz bardziej płaczliwym tonem i wsparła się na ramieniu Denisa.

Ola opuściła na moment głowę, zebrała rozdygotane myśli do kupy, po czym ponownie spojrzała na wpatrujące się w nią towarzystwo.

– John jest ojcem Natalii – powiedziała raz jeszcze – Byłam w ciąży, jak od Was wyjeżdżałam, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam – wyjaśniła.

– Czy On o tym wie? – zapytała Patricia w zamyśleniu.

– Jasne, że nie wie! – wtrąciła się Maite z nerwami – Gdyby wiedział, nie pozwoliłby jej odjechać i przez tyle lat ukrywać dziewczynkę przed nami!

Ola spojrzała na Paddyego. Widziała, jak krzywi się na dźwięk słów siostry.

– John nie wie – odpowiedziała Ola spkojnie.

– A Ty… – Maite szturchnęła brata w ramię – Wiedziałeś?

Mężczyzna spojrzał na nią z powagą.

– Tak Maite – odpowiedział cicho przez zaciśnięte zęby.

Maite poderwała się z miejsca i nerwowo doskoczyła do pary.

– Do cholery! – wrzasnęła – Oboje to przed nami ukrywaliście?! To podłe!

Ola na ułamek sekundy połączyła spojrzenie z Paddym. W jego wzroku dostrzegła oskarżenie.

– Maite, proszę nie denerwuj się tak – zaczął Florent, lecz kobieta zamknęła mu usta jednym, szybkim spojrzeniem.

– Jak mam się nie denerwować! Para obłudnych cyników! – wyrzuciła z siebie.

– Paddy w niczym tu nie zawinił – Ola stanęła w obronie chłopaka – Dowiedział się niedawno.

– Umiem o siebie zadbać – chłopak złapał dziewczynę za rękę i powstrzymał przed dalszą pomocą – Nie musisz mnie przed nimi tłumaczyć – dodał ostro.

– To sam się wytłumacz! – syknęła znowu Maite – Jak mogłeś to ukrywać? John to Twój brat, do diabła!

Ola na sekundę zacisnęła powieki. Maite bezwiednie uderzyła w najczulszy punkt chłopaka i teraz spodziewała się piekła. Widziała, jak mięśnie jego policzków zaczynają niebezpiecznie drżeć. Zbladł.

– I co z tego, że brat? – zapytał, mrużąc niebezpiecznie oczy.

– Paddy! – warknął nagle Jimmy – Nie wchodź w to! – ostrzegł, odrywając plecy od fotela.

Chłopak spojrzał groźnie na brata, ale posłusznie zamilkł. Odwrócił głowę i utkwił oskarżycielski wzrok w Oli.

– Maite, spokojnie… – zaczął Angelo, ale siostra nie dała mu dojść do końca.

– Co spokojnie! Wszyscy stoicie tu i nic nie mówicie! – przeleciała wściekłym wzrokiem po twarzach rodzeństwa – Nie widzicie co Oni zrobili?  Ta mała ma dziesięć lat, a John do tej pory nie wie o jej istnieniu! My też nie wiedzieliśmy! – dorzuciła i jej wzrok na chwilę połączył się ze wzrokiem Angelo. Jej mina natychmiast uległa zmianie.

– Ty też wiedziałeś! – rzuciła z wyrzutem i spojrzała na Kirę, której wyraz twarzy mówił sam za siebie – Ja pierdole! Wszyscy wiedzieliście i milczeliście?! – krzyknęła.

Jimmy cmoknął głośno i dodał:

– Dorzuć do tej grupy jeszcze mnie – oznajmił i zdjął ze stołu kolejne piwo.

– Miało być tylko jedno – przypomniał mu spokojnie Angelo.

– Takiej szopki nie zniosę na trzeźwo. Pojadę rano – stwierdził.

– Jimmy, czy Ty zawsze musisz drwić! – rzuciła Maite, machając nerwowo rękoma – Uważasz, że to zabawne?!

Ten, z pełnym opanowaniem przystawił butelkę do ust, przełknął alkohol, po czym skrzywił się i odparł:

– A czy Ty zawsze musisz tak wrzeszczeć? Co Ci to da? – zapytał drwiąco, wzruszając ramionami i ponownie wlał w siebie trochę piwa.

Maite najpierw poczerwieniała na twarzy, a potem obrzuciła brata spojrzeniem, które prawie zabijało.

– Patricia, może Ty coś powiesz, bo Ja tracę cierpliwość z tą bandą kretynów! – mruknęła i ciężko opadła na krzesło.

– Ola myślę, że zasługujemy na jakieś wyjaśnienia – stwierdziła cicho, wywołana kobieta.

– Wyjaśnienia… – jęknęła z niezadowoleniem Maite – Może Ją jeszcze będziemy prosić na kolanach, żeby nam cokolwiek powiedziała!?

– Maite, myślę, że dość już powiedziałaś – rzucił stanowczo Paddy, wstając od stołu. Doszedł do Oli i spojrzał na nią z powagą i mimo wszystko troską.

– No pewnie broń jej jeszcze! – odburknęła pulchna dziewczyna, odwracając głowę.

– Powiedziałem dość! – tym razem ton jego głosu najprawdopodobniej podziałał na rozjuszoną kobietę, ponieważ tylko pokręciła głową i zamilkła.

Paddy rozejrzał się po wszystkich obecnych. Nie pochwalał decyzji Oli, ale nie mógł pozwolić na dalsze obrażanie jej. Objął Ją ramieniem dodając jej otuchy, po czym zwrócił się do bezpośrednio do Patricii:

– Powiedz, kiedy mieliśmy Wam to powiedzieć? – zapytał – Mieliśmy Was poinformować przez telefon, czy może przez maila? Kiedy się ostatnio widzieliśmy? – rzucił z pretensją. Siostra milczała, więc mówił dalej – Macie prawo się złościć i czuć żal, ale rzucanie obelgami niczego w tym wypadku nie ułatwia – dodał pouczająco i utkwił karcący wzrok w Maite – Wysłuchajcie Oli spokojnie, a potem dopiero oceniajcie – ścisnął delikatnie dłoń dziewczyny i utkwił w niej przygnębione spojrzenie.

Patricia przyglądała się bratu w milczeniu długą chwilę.

– Zmieniłeś się – stwierdziła.

– Mówisz tak, bo przestałem potulnie zwieszać głowę?

– Być może… Nie wiem… – zmieszała się kobieta.

Chłopak westchnął cierpko.

– Ktoś mi w tym pomógł, wiesz? Szkoda, że nie Wy – dodał, patrząc zimno na siostrę – Ale nie o tym teraz rozmawiamy.

Patricia spuściła głowę. Angelo i Jimmy także, tylko Maite pozostała niewzruszona.

– A Ty do czego znowu pijesz? – zapytała.

– Absolutnie do niczego – odburknął lekceważąco i z powrotem usiadł na swoim miejscu.

– Wiem, że czujecie się oszukani, ale proszę, żebyście pozwolili mi wszystko wyjaśnić – spojrzała najpierw na Patricię, a gdy ta skinęła głową na zgodę, przeniosła pytający wzrok na Maite.

– Mów – mruknęła obrażona dziewczyna, machając niedbale ręką.

Opowiedziała im wszystko o sobie i Natalii. Zaczęła od wyjazdu z Niemiec, a skończyła na powrocie po latach. Nikt już jej nie przeszkadzał, nie dopytywał i nie komentował. Wszyscy słuchali w milczeniu, nawet Maite.

Spokojnie wyjaśniła im swój punkt widzenia i dlaczego podjęła decyzję o utrzymaniu w tajemnicy faktu posiadania dziecka z ich bratem. Co jakiś czas niepewnie zerkała na Paddyego. Nie patrzył na nią. Siedział nieruchomo, ze spuszczoną nisko głową, pocierając nerwowo dłoń o dłoń.

– Natalia nie wie, że jej ojciec żyje i to jest moje największe zmartwienie – dodała na koniec – Wszyscy macie dzieci, więc zdajecie sobie sprawę w co, przez własną głupotę, się wpakowałam – powiedziała na koniec – Powiem  Johnowi prawdę, jak tylko przyjedzie do Kolonii –  bezwiednie odszukała wzrokiem  Jima i zwróciła się tylko do niego – Wolałabym sama z nim porozmawiać, ale zrobisz, jak zechcesz. Nie będę Cię błagać o dochowanie tajemnicy – przerzuciła wzrok na pozostałych i dodała – Tak, jak i Was wszystkich. To Wasz brat i zrozumiem Waszą lojalność wobec niego, tylko proszę oszczędźcie na razie moją Nati.

– Naszą – poprawiła Ją Maike, wciąż trwając w niezmienionej pozycji i spojrzeniu utkwionym gdzieś w nieznany nikomu punkt.

– Waszą… – powtórzyła Ola, spoglądając na dziewczynę – Uwierzcie mi. Ja naprawdę byłam przekonana, że już nigdy do Was nie wrócę – dodała dużo ciszej – I przez takie właśnie myślenie, popełniłam sporo błędów – popatrzyła z miłością na Paddyego. Uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały smutne – Teraz staram się wszystko wyprostować – dodała i spuściła głowę. Skończyła i czekała na wyrok.

Przez długą chwilę wokół stołu panowała cisza. Każda z siedzących osób wydawała się być pogrążona w zadumie.

– Ja nie chcę się wtrącać, bo to w zasadzie nie jest moja sprawa – pierwsza przemówiła Kira, za co Ola podziękowała jej bezgłośnie – To Wy jesteście najbliższą rodziną Johna, ale uważam, że powinniście pozwolić Oli samej dokończyć tę sprawę – spojrzała na męża – My z Angelo znamy prawdę od jakiegoś czasu, ale nie zamierzaliśmy się wtrącać. To obowiązek i powinność Oli, jako matki, żeby poinformować ojca dziecka o jego istnieniu.

– Tylko jakoś do tej pory tego nie zrobiła – zabrała głos Maike – Nasz brat miał prawo wiedzieć, że ma dziecko i brać udział w jego wychowaniu od początku – dodała z oskarżeniem – A wmawianie córce, że jej tata nie żyje, uważam za kary godne – spojrzała z potępieniem na Olę – Jak ty teraz, po tylu latach, chcesz jej to wyjaśnić?

– Nie wiem Maike – przyznała szczerze.

– Wiesz, że cokolwiek byś jej nie powiedziała i tak zawiedziesz jej zaufanie – dodała, poprawiając się na krześle.

– Nie martw się – odezwał się Paddy – Poradzimy sobie.

– Ty już się lepiej nie udzielaj, gdybyś nie wszedł między nich, nie musielibyśmy się teraz głowić nad problemem – burknęła złośliwie.

– Paddyego ogarnęła nagła wściekłość. Zacisnął szczęki i zaczął nerwowo oddychać.

– Maike! – krzyknął – To nie Ja wyrzuciłem Olę z naszego domu! To Wy do tego doprowadziliście!

– My?! – odkrzyknęła dziewczyna – Gdybyś nie zakochał się w dziewczynie własnego brata i nie próbował jej odbierać, nie musiałaby wyjeżdżać!

Chłopak otworzył usta, by odpowiedzieć, ale Angelo go wyprzedził.

– Paddy! Daj spokój! Nie warto tego roztrząsać – dodał łagodniej – Oni i tak nie zrozumieją.

– Niby czego nie zrozumiemy!? – dopytywała Maite.

Paddy spojrzał ze złością na brata, ale Angelo pokręcił głową i dodał:

– Nie warto wracać do przeszłości i rozgrzebywać starych ran. Teraz jesteś szczęśliwy i tylko to powinno się dla Ciebie liczyć.

– Ciekawe czy John powie to samo, jak pozna prawdę – wtrąciła  Maite.

– Maite! Przesadzasz! – tym razem Patricia próbowała powstrzymać młodszą siostrę, przed dalszą wypowiedzią. Wyczuła między braćmi, jakieś dziwne tajemnicze powiązania, ale postanowiła nie roztrząsać tego wśród tylu osób.

Nagle gdzieś za plecami usłyszeli zbliżające się dziecięce głośniki. Ola zamarła, rozpoznając szczebiot Natalii.

– Mamo, o której wracamy do domu? – zapytała dziewczynka, przysiadając koło Paddyego.

– Nie wiem, kochanie – odparła lekko drżącym głosem kobieta, starając się nie patrzeć prosto w oczy córce. Nie chciała by mała zobaczyła jej smutek i strach – Chyba niedługo – dodała, rozglądając się niepewnie po twarzach wszystkich obecnych. Patricia wpatrywała się w małą z uśmiechem, Maite z nieodgadnioną miną. Ich mężowie mieli obojętny wyraz twarzy. Najbardziej przeraził Ją wzrok Jima…

– Myślałam, że będziecie tu nocować – odezwała się Kira.

– O tak! – krzyknęła mała, klaszcząc w dłonie – Możemy? – po czym spojrzała błagalnie na siedzącego z boku mężczyznę – Paddy, namów mamę, proszę…

Ten uśmiechnął się do dziewczynki, mimo trudnej atmosfery i przeniósł wzrok na jej matkę przybierając podobny, do Nati wyraz twarzy.

– Wolałabym wrócić do domu – odparła niepewnie kobieta.

– Przecież jesteście w domu – gospodyni przeciwstawiła się słowom blondynki, pokazując wzrokiem okna domku nad garażem – A Natalii przygotowałam już pościel w pokoju Emmy.

Ola poddała się niechętnie i rozciągnęła usta w wymuszonym uśmiechu. Nie miała siły walczyć z córką na oczach tylu ludzi.

– No dobrze, to zostaniemy.

– Super! – krzyknęła dziewczynka i zarzuciła ramiona Paddyemu na szyję, całując go jednocześnie w policzek – Dzięki za pomoc.

– Przecież nic nie zrobiłem – odparł lekko zdziwiony.

– Wiem, ale Ty potrafisz przekonać mamę bez używania słów – odparowała mała z głośnym śmiechem, po czym podbiegła do czekających na nią dzieci wołając – Dobra, możemy się bawić!

– To była Twoja córka? – zaczął  Jimmy, gdy tylko dzieci odeszły na tyle daleko, by nie mogły go słyszeć. Nerwowo poderwał się z miejsca.

Ola zacisnęła powieki i wstrzymała na moment powietrze, spodziewając się najgorszego, ale gdy przez dłuższą chwilę nie padło ze strony mężczyzny żadne inne słowo, spojrzała w jego kierunku.

Stał przed nią, ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń przed sobą, jakby go ktoś zaczarował. Bezwiednie poprowadziła wzrok w to samo miejsce i natychmiast poderwała się z ławki.

– Emma? – powiedziała zdziwiona, przenosząc wzrok na pobladłego Jima, po czym ponownie utkwiła zdziwione spojrzenie w przyjaciółce, stojącej kilkanaście metrów przed nimi.

Przy stole zawrzało, wszyscy zaczęli wpatrywać się w jedno miejsce.

Brunetka wciąż stała nieruchomo. Jej wzrok utkwiony był tylko w jedną osobę, jakby reszta

nie istniała.

Jimmy powoli ruszył do przodu. Niepewnie, zbliżał się do niej.

Towarzyszyła mu tylko jedna myśl – Była tu… Przyszła… Znowu miał nadzieję… Jego serce zaczęło ponownie łączyć się w jedną całość. Rozłamane kawałki składały się do kupy, jak puzzle. Znowu je czuł…  biło bardzo szybko… tak szybko, że momentami nie pozwalało na normalny oddech.

……………

Czekała, aż podejdzie. Z zewnątrz wydawała się spokojna i opanowana. Żadnych nerwowych ruchów, drżenia rąk, przygryzania warg, czy nadmiernego mrugania oczami. Emocje tłumiła w środku tak bardzo, że momentami kręciło jej się w głowie. Im bliżej był, tym szybciej łapała kolejne oddechy.

Gdy zatrzymał się przed nią, odwróciła się i bez słowa ruszyła w drogę powrotną. Zrozumiał… Szedł razem z nią, ramię w ramię, bez pośpiechu, bez słów, dopóki nie zniknęli z oczu, pozostawionych z tyłu obserwatorów. Wtedy się zatrzymała… Przymknęła na moment oczy, delektując się jego zapachem.

– Rano…  – zaczęła niepewnie, że spuszczoną głową – Przyszedłeś się pożegnać, prawda?

Kątem oka widziała, że podnosi rękę, która po sekundzie dotykała już jej brody, unosząc ją w górę.

– Patrz na mnie, jak do mnie mówisz – poprosił łagodnie, uśmiechając się nieznacznie – Nie uciekaj… Zmierz się odważnie z własnymi lękami – powiedział cicho, czując wielką radość i podniecenie. Nareszcie… – dodał w myślach.

Podniosła powieki. Był tak blisko…  Znowu poczuła zawroty głowy. Na moment zatonęła w jego niebieskich oczach, przy których nagle zaczęły pojawiać się bruzdy, świadczące o uśmiechu, którego nie było prawie widać na ustach.

– Nie pożegnaliśmy się, więc teraz Ja przyszłam do Ciebie…  żeby się pożegnać i życzyć Ci powodzenia – powiedziała.

Zmarszczki wokół jego powiek wygładziły się nagle, z oczu zniknął wcześniejszy blask, a spojrzenie w jednej chwili stało się martwe i… zimne…

Odsunął się i odwrócił tyłem tak szybko, że straciła panowanie nad swoim ciałem. Zachwiała się lekko i utkwiła zdziwiony wzrok w jego plecach. Uniósł głowę wysoko i przez chwilę wpatrywał się w niebo.

– Pożegnać się… – powtórzył jałowo i ponownie stanął przodem do niej. Teraz już biła od niego złość – Pożegnać się? – znów powtórzył, tylko tym razem z drwiną w tle. Jego zmrużone oczy przypominały teraz szparki – Masz tupet! – pokręcił głową.

Em spuściła potulnie głowę.

– I… przeprosić… – dodała cicho, zakładając włosy za ucho.

Mężczyzna stał przez chwilę z otwartymi ustami, nadal niedowierzając w to, co się działo. Zabiła w nim resztki nadziei i ponownie pootwierała rany w sercu, zamieniając nadzieję w nicość.

– Upokarzasz mnie, wiesz? – powiedział z bólem.

– Czym? – podniosła głowę i spojrzała na niego.

Jim prychnął i uniósł lekko kąciki ust w uśmiechu bez radości.

– Przepraszasz mnie za to, że mnie nie chcesz? Nie kochasz? – pokręcił głową.

– Nie! – podniosła głos – Za to, że… – zamilkła na sekundę, przymknęła oczy, czując napływające do nich łzy – Za to, że nie potrafię dać Ci tego, czego oczekujesz – dodała po chwili.

– A czego Ja Twoim zdaniem oczekuję?

Omiotła go wzrokiem i odwróciła głowę w bok. Nie potrafiła patrzeć mu w oczy. Były takie smutne…

– Na pewno nie tego, co wraz ze mną byś dostał – odparła sucho, obejmując się ramionami.

– A co bym dostał, do cholery?

Pokręciła głową i zacisnęła usta.

Nie wytrzymał. Złapał Ją za ramiona i potrząsnął nią mocno.

– Odpowiedz mi! – zażądał.

– Puść – poprosiła cicho – To boli – dodała mokrym głosem.

Przełknął głośno ślinę, spojrzał na swoje dłonie, wbijające się w jej skórę i odszedł od niej. Ponownie odwrócił się tyłem.

– Tylko po to tu przyszłaś? – zapytał z bólem – Żeby się pożegnać i przeprosić?

– Tak.

Głośno wypuścił powietrze wstrzymywane przez chwilę w płucach i odwrócił się.

– A może po to, żeby nasycić wzrok moim upadkiem, co? – syknął zimno.

– Nie… – odparła zdziwiona, ale Jim tego nie słyszał. Wściekłość i rozgoryczenie zasłoniły mu wszystkie zmysły.

– Nie wystarczy Ci to, co już zrobiłaś?! – zrobił kilka kroków i ponownie był przy niej – Chcesz mnie całkowicie zniszczyć?! – zapytał – Nie trzeba! Już i tak jestem wrakiem człowieka! – uniósł jej brodę w górę i syknął – No proszę, popatrz sobie! Widzisz moje oczy?! – zapytał – Są martwe! Przez Ciebie! Cieszysz się?! – krzyczał wprost do jej twarzy – Czujesz satysfakcję?! – wrzasnął, po czym odepchnął Ja od siebie i rozłożył ręce na boki – No proszę oceń efekty! Upodliłaś kolejnego frajera! Czyż nie do tego dążyłaś?! – krzyknął wbijając w nią wzrok z którego leciały iskry wściekłości i upokorzenia – To teraz się stąd wynoś!

Widział rozpacz w jej oczach i łzy na policzkach, ale był tak wściekły, że nie zrobiło to na nim większego znaczenia. Nie zastanawiał się na jej rozpaczą. Czuł własną… Znowu był idiotą. Pozwolił nadziei zawładnąć swoim sercem i umysłem. Rozbudził tłumione od kilku dni uczucia i znowu zderzył się z parszywą rzeczywistością. Spojrzał na nią jeszcze raz…

Stała przed nim ze spuszczoną głową, taka idealnie piękna i krucha, a jednocześnie zimna jak lód. Patrzył na nią i sam zdziwił się, że mimo wszystkich bolesnych rzeczy, które mu wyrządziła, wciąż pragnął chronić Ją przed światem. Chciał otaczać Ją opieką i nie dać nikomu skrzywdzić

Nagle ogarnęła go bezsilność. Ręce zwiesił luźno wzdłuż ciała i bez słowa patrzył, jak powoli odwraca się i odchodzi. Czuł prawie fizyczny ból w piersi. Ostatkiem silnej woli powstrzymał się przed zatrzymaniem jej. Tak mocno Ją kochał…

Nagle dziewczyna zatrzymała się, wytarła dłońmi twarz i odwróciła się do niego.

– Uwierz mi – powiedziała głośno, żeby usłyszał, mimo dzielącej ich odległości – Tak będzie lepiej… Dla Ciebie lepiej…  – dodała po sekundzie.

Po raz drugi dziś słyszał to cholerne słowo. Znowu ktoś wmawiał mu, że bez niej będzie mu lepiej. Zaczynał czuć odrazę do tego stwierdzenia. Nikomu nie przyszło do głowy zapytać jego, co woli? Zacisnął szczęki tak mocno, że mięśnie jego żuchwy zaczęły drżeć.

– Żegnaj Jimmy – powiedziała jeszcze, zanim się odwróciła i odeszła.

===============================

12 myśli na temat “ROZDZIAŁ 99: Tak będzie lepiej…

  1. Super że Em przyszła szkoda tylko że nie zdobyła się na szczerą rozmowę . Myślę że wszystko przed nimi . Myślę że Emma w ten sposób próbuje się ukarać za stare grzechy i im więcej cierpi tym bardziej czuje się oczyszczona taki z niej masochista tylko że niestety krzywdzi nie tylko siebie lecz najbardziej Jimma.Bo biedak nawet nie zna prawdziwego powodu odtrącenia.

    Polubienie

    1. Jim faktycznie biedak, tylko nie uważasz, że narwany do kwadratu? Myślę, że gdyby rozegrał to trochę inaczej mógłby coś uzyskać. Bo w końcu Emma przyszła do niego, więc nie jest jej obojętny. On uniósł się urażoną dumą, bo rozmowa nie poszła po jego myśli. Być może Ona dawała mu swoim przyjściem jakiś sygnał. choć można uznać, że jej wizyta to też rodzaj masochizmu. Zapewne teraz po awanturze cierpi jeszcze bardziej. Jim to typowy prosty mechanizm – facet. Zacznie myśleć tylko chyba za późno…
      Dzięki za komentarz

      Polubienie

  2. ech
    co Jimmy chciał powiedzieć? że mała jest podobna do Padda, ze nie moze byc córką Johna? hehe
    a Nati lubi Padda i to on może byc rozjemcą między matką, a córką.. potem dojdą kolejne ukrywane tajemnice i wtedy też Nati i Paddy staną za sobą hehe
    ciekawa jestem co autorka wymysliła… jestem tez ciekawa tej przeszłości…ech

    Polubienie

    1. Na razie nie wiemy, co Jimmy chciał powiedzieć zapewne dokończyć kiedyś myśl, a teraz ważniejsze sprawy stanęły mu na drodze.
      Masz rację Nati lubi Pada coraz bardziej. Przekonała się chyba, że fajny z niego facet.
      Autorka ma pełną głowę pomysłów, tych nowych i tych zaczętych, tylko po tylu częściach zaczynam się obawiać, że zapomnę któryś dokończyć hehe
      Dziękuję

      Polubienie

  3. No dobra, ja wiem, że lubisz dramaty. Najpierw Ola i Paddy raz w lewo raz w prawo, już myślałam, że tak będzie całe opowiadanie, a teraz Emma i Jimmy. U Emmy jednak widzę uzasadnienie zachowania. Przeszłość. To, co przeżyła, z czym nie radzi sobie do dzisiaj. To zostawia ogromny ślad w ludzkiej psychice. Myske, że Jimmy powinien wyjechać, dać jej czas, a może ona zrozumie, co czuje i ze może warto spróbować. Za to trzymam kciuki.

    Polubienie

    1. Hehe, chyba masz dość moich dramatów. Od razu wiec zapowiedzi chwilę spokoju… chyba heh… Tak przynajmniej planuję. Oczywiście nie obejdzie się bez zakrętów, ale raczej huśtawka między tymi dwoma parami na trochę zostanie zatrzymana.
      Emma sama jest jak wielki rollercoaster a Jim nie ma wyjścia, bo to Ona pociąga za sznureczek jego przyszłości. Następna część będzie dalszym ciągiem obecnego wątku, ale w rozdz. 101 nasz pokrzywdzony przez ukochaną, bohater odetnie wreszcie te sznurki i zacznie sam rządzić swoim życiem.
      Przepraszam, że odpisuję tak późno, ale ostatni tydzień był dość ciężki.
      Dzięki za komentarz

      Polubienie

        1. Nigdy nie myślałam do kogo bardziej pasują moje huśtawki. Emma faktycznie po takich przejściach, że ma prawo mieć dylematy. Ola za to ma niewyjaśnioną przeszłość, kłamstwa i córkę, która nic nie wie o tatusiu, więc to chyba w jakimś stopniu też tłumaczy dlaczego „chciałaby a boi się” Sama nie wiem… Dałaś mi do myślenia hehe

          Polubienie

  4. Przeczytałam jeszcze raz! Aż mi się w głowie zakotłowało…..czy wszystkie kobitki Kelly to wariatki? Czy Maite coś przyćpała? Serio…aż tak poczuła sie ukrzywdzona? Co za pipa! Jak dobrze że znalazła się jedna normalna Kira! Ktoś dobrze powiedział Oni są nie normalni! Aż jestem ciekawa reakcji Johna! Wcale bym się nie zdziwiła jakby stanął i powiedział….Co wy mi wmawiacie? To ewidentnie dziecko Pada! ha ha ha
    Jak Jimkiem wstrząśnie, tak Jaś na bank nie zareaguje lepiej! Po woli ci się tajemnica sypie, ciekawe jak długo utrzymasz nas w niewiedzy?
    No i jak to mam w zwyczaju, najlepsze na koniec!
    Olis….jak na wymęczonego Jimma dialogi piękne, poruszajace, chwytajace za serce. Wręcz czułam jego ból i chyba pierwszy raz poczułam,że i ty go czujesz?
    Nie mogłabyś tak pięknie pisać o kimś dla ciebie obojętnym. Stąd twój problem…..chciałaś aby wyszło perfekcyjnie….i tak własnie było. Jeszcze bardziej się zakochałam. Czy Emma jest ślepa, głucha, czy zwyczajnie głupia? Pierwszy raz podziwiam ją na taki chłód….chule czoło, nie potrafiłabym! I co teraz z nimi będzie?

    Polubienie

    1. Zacznę od końca. Aga czuję Jima, jak nigdy wcześniej. Wciąż powtarzam, że Ja jestem jego świeżo nawróconą fanką, choć On zawsze dość łatwo współpracował z moimi palcami hehe. Kiedyś jednak, (przyznaję się szczerze) był najmniej lubianym, przeze mnie członkiem tej szalonej rodziny i w moim zamyśle miał być bohaterem negatywnym, nawróconym później za sprawą podobnych, do brata, losów. Jednak skoro w moim sercu przeszedł totalną metamorfozę, to i moja wizja twórcza przestała go postrzegać negatywnie.
      Emma faktycznie na razie jest ślepa i bardziej słucha rozumu, niż serca, ale już niedługo… Nasz Jimmy przejmie kontrolę nad życiem i przyszłością.
      Cała rodzinka faktycznie nie należy do najnormalniejszych. Maite przydałoby się coś na uspokojenie hehe, choć chyba w tym wypadku muszę przyznać jej trochę racji. Myślę, że mają prawo czuć się urażeni i wściekli, bo w końcu chodzi o ich bratanicę – najbliższego członka rodziny, którą Olka ukrywała tyle lat.
      Dzięki za komentarz, bo coś ostatnio słabo z nimi z Twojej strony.

      Polubienie

      1. Ej! No staram się pod każdym! Jeżeli coś pominęłam,obiecuję poprawę! A jeśli chodzi o rodzinkę Kelly……nie lubię takiego grupowego linczu!!! Nawet nie dali jej do głosu dojść!

        Polubienie

        1. No faktycznie nie dali Jej nic powiedzieć. Od razu zakrzyczeli Ją na amen.
          Poprzedni ominęłaś i już myślałam, że ten także wykluczysz z podpisu, ale wybaczam, bo wiem, co znaczy brak czasu.

          Polubienie

Dodaj komentarz