ROZDZIAŁ 127: Błyszcząca iskierka…

Ola weszła do gabinetu.

– Cześć – rzuciła do siedzącej za biurkiem, wpatrzonej w okno Emmy.

Brunetka szybko starła z policzków mokre ślady. Nie chciała, by przyjaciółka widziała jej smutek. Z pewnością znowu zaczęłaby namawiać Ją na kontakt z Jimem. Nie chciała tego. Nie zniosłaby rozmowy na jego temat. Rozkleiłaby się zupełnie i jeszcze dała namówić się na kontakt z nim. Tak bardzo tęskniła…

Po powrocie do pustego domu, przepłakała resztę nocy. Zapewne wypity alkohol wzmógł jeszcze bardziej jej ból oraz poczucie straty. Kilka razy brała do ręki telefon i w ostatniej chwili się powstrzymywała. Tak bardzo marzyła, by usłyszeć ten lekko szorstki głos. Wtulała nos w poduszkę, wciąż, mimo tylu dni, wyczuwając na niej jego delikatny zapach i łkała jeszcze głośniej. Wiedziała, że popełniła błąd wyjeżdżając zbyt szybko z Irlandii, ale wyznawała zasadę, że jeśli się powiedziało A, to trzeba iść za ciosem i nawet na przymus, powiedzieć także B. Nie można zawracać i ponownie zaczynać alfabetu od początku. Odeszła. Zakończyła ten krótki i burzliwy związek. Wmawiała sobie, że musi zapomnieć.

Przez ostatnie dwa dni dawała jakoś radę. Bieżące obowiązki i problemy nie pozwalały jej na zbyt długie myślenie. Teraz gdy ponownie wróciła cisza i spokój, wróciła także i nostalgia, a wraz z nią tęsknota, samotność i smutek. Rano obiecywała sobie, przemywając zapuchnięte oczy, że zajmie się pracą i zapomni, jednak odkąd zamknęła się w biurze, nie zrobiła niczego konkretnego. Wciąż biła się z myślami, odczuwając z godziny na godzinę coraz większą, wręcz fizyczną tęsknotę za Jimem.

W kółko zadawała sobie te same pytania: czy dobrze robi? Co stałoby się gdyby jednak złożyła przysięgę? Co by było, gdyby została? Czy Jimmy dałby radę żyć z nią, po tym, co zobaczył i usłyszał? Wiedziała, że już nigdy nie uzyska na nie odpowiedzi, że straciła jedyną okazję na szczęście. Próbowała wmówić sobie, że tak jest lepiej. Dla niej, ale przede wszystkim dla niego. Myśl, że ratuje go przed upokorzeniem i życiem w strachu i nieufności dodawała jej siły, ale łzy żalu i tak bezwiednie płynęły po jej twarzy.

– A co Ty tak późno? – zapytała, nie odwracając twarzy od okna. Czekała aż jej oczy przybiorą normalny wygląd.

Ola zerknęła podejrzliwie na dziewczynę i pokręciła głową. Usłyszała jej smutek. Zdjęła płaszczyk i powiesiła go w szafie, po czym obeszło biurko i pchnęła fotel.

– Boże! Em… – jęknęła na widok zapuchniętej twarzy dziewczyny.

Brunetce mimowolnie, znowu zaczęły wpływać z oczu łzy. Zacisnęła powieki, przykryła twarz dłońmi i jęknęła cicho, przeklinając swoją słabość.

– Proszę, tylko mnie nie pocieszaj – wyszeptała – Tak jest lepiej. On zapomni i znajdzie sobie lepszą kobietę.

– Ty też zapomnisz? Tak po prostu? – zadrwiła blondynka, zaplątując ręce na piersiach.

Em poderwała się z fotela.

– Nie wiem Ola! Nie chcę o tym myśleć!

– Popatrz na siebie w lustrze. Zobacz co z sobą robisz – blondynka ciągnęła wzrokiem za oddalającą się koleżanką  – Jesteś niesamowita, wiesz? Chyba na całym świecie nie ma drugiej takiej osoby. Krzywdzisz siebie i Jima, twierdząc, że robisz dobrze.

– Skąd wiesz, że go krzywdzę, co?!

Ola nie odpowiedziała. Nie chciała dopełniać worka nieszczęść przyjaciółki kolejnym bolesnym faktem. Ustalili z Angelo i Paddym, że nie powiedzą jej o problemach Jima.

– A nie? On Cię kocha, Em – powiedziała.

– Nie chcę o tym rozmawiać! Słyszysz? Koniec tematu! – krzyknęła bezsilnie brunetka i wybiegła z gabinetu.

– Jak chcesz – westchnęła zrezygnowana dziewczyna, wpatrując się w drzwi.

……………

– Dzień dobry – przywitał się grzecznie Angelo. Postanowili z Paddym zapytać o Jima, jego sąsiadów.

– Dzień dobry – odpowiedziała Ellen, stawiając na trawie kosz z bielizną. Niepewnie podeszła bliżej.

– Szukamy właściciela tego domku – oznajmił Paddy.

– Jima? A kim Panowie są?

– Jego braćmi – odparł chłopak.

Ellen uśmiechnęła się szeroko i otworzyła im drewnianą niską bramkę.

– Witam. Cieszę się, że przyjechaliście – kobieta uśmiechnęła się szeroko – Miło mi Was poznać, jestem Ellen. Wraz z mężem przyjaźnimy się z Jimem – wyjaśniła od razu – Czy to z którymś z Was rozmawiałam przedwczoraj?

– Ze mną.

– Paddy, tak?

Mężczyzna potwierdził skinieniem głowy.

– Ja jestem Angelo.

– Dobrze, że jesteście – gestem zaprosiła ich na podwórko – Sami nie damy rady pomóc Jimowi.

– No właśnie, bo… – zaczął Angelo, ale kobieta nie dała mu skończyć.

– On się kompletnie załamał. Pije, bez umiaru, prawie nie trzeźwieje – dodała, po czym odwróciła się w stronę domu – Peter, mamy gości! – krzyknęła – Zapraszam, może kawy się napijecie?

– Dziękujemy, przyszliśmy zapytać tylko czy… – Paddy przerwał, gdyż zza budynku wyszedł mężczyzna.

– To mój mąż Peter.

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie.

– Nie wiecie, gdzie możemy znaleźć Jima? – zapytał w końcu Angelo.

Ellen z lekkim strachem spojrzała na męża, po czym powróciła wzrokiem do pytającego mężczyzny.

– Powinien być w domu – odparła niepewnie – Byłam u niego. Spał.

– Nie ma go – oznajmił Paddy – Dom, co prawda jest otwarty, ale pusty.

– Cholera jasna – zaklął Peter, wpatrując się w żonę z przerażeniem – Gdzie On polazł, przecież nie mógł się ruszać?

Ellen spojrzała na swoich gości.

– A za domem sprawdzaliście?

– Obeszliśmy wszystko – odparł Paddy.

– Dlaczego nie mógł się ruszać? – zainteresował się Angelo.

– Bo  zderzył się z podłogą i meblami, a właściwie ich resztkami.

– Resztkami? – Paddy zmarszczył nos.

– Nie zauważyliście jak tam pusto? – zapytała Ellen.

– Jim nigdy nie był znawcą wystroju, więc… – zaczął żartobliwie Angelo.

– Wszystko rozwalił w pijackim amoku.

– A, to też raczej norma u naszego brata. Rzucać czym popadnie – Angelo nadal trzymał dobry humor.

Ellen jednak nie podjęła tematu. Spojrzała na dom sąsiada i zarządziła:

– Trzeba go znaleźć. Chodźcie sprawdzimy jeszcze raz.

………………

Słyszał… Wszystko słyszał… Wołanie, proszenie o pomoc i kobiecy głos łagodnie do niego przemawiający.

– Wytrzymaj jeszcze trochę, proszę. Już jadą… – mówiła.

Kto jedzie? Gdzie? Po co? – chciał zapytać, ale coś blokowało mu głos. Próbował otworzyć oczy, jednak powieki okazały się zbyt ciężkie. Każdy oddech, każde rozciągnięcie klatki piersiowej wywoływały ból.

– Oddycha? – usłyszał jakiś męski głos.

– Oddycha, ale coraz słabiej – odparła kobieta – Boże, niech się pospieszą…

Czuł jej drżące dłonie na swojej twarzy. Głaskały go czule.

– Jeszcze chwilę, tylko oddychaj… – usłyszał ponownie –  Zrób to dla niej, dla tej kobiety, wpatrzonej w Ciebie jak w obrazek. Tej dla której śpiewałeś – prosiła.

– Przecież On jest nieprzytomny, nie słyszy Pani – powiedział inny kobiecy głos.

– Wdech i wydech… Mocno… O tak… Pięknie – kobieta nie słuchała rad. Pochwaliła go, gdy zebrał wszystkie siły, by mocniej unieść swoją klatkę. Po  chwili jednak ponownie opadł z sił. To było bardzo trudne. Męczyło go…

– Jeszcze raz… błagam… Dla niej… Dla Emmy…

Drgnął, słysząc znajome, ukochane imię. Zaraz po tym zobaczył Ją. Siedziała na ławce i patrzyła na niego wysłuchania w jego głos. Cudowna i piękna. Krucha jak szkło…

– No, postaraj się jeszcze raz – prosiła wciąż kobieta.

Gdzieś w oddali usłyszał syrenę.

– Już jadą – oznajmił jakiś mężczyzna.

– Dzięki Bogu – westchnęła kobieta – Ale Ty walcz dalej. Musisz łapać oddech – upomniała go, gdy zauważyła, że jego klatka piersiowa przestała się unosić.

Jęknął.

–  Wiem, że boli i że to trudne, ale musisz się postarać – znowu łagodnie do niego przemówiła i pogłaskała jego policzek.

Zaczynał lubić, jak to robiła, czuł się wtedy bezpiecznie. Wiedział, że żyje.

Nagle przestał słyszeć wwiercający się w głowę sygnał… Kobiece dłonie i głos też zniknęły. Umarłem… – przeszło mu przez myśl i poczuł strach. Wpadł w panikę, nie mógł złapać tchu… Dusił się…

– Nie… – wydusił słabo. Na więcej zbrakło powietrza w płucach. Nie chciał odchodzić… Nie mógł… Nie teraz – Emma… – wyszeptał. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno i tylko jedna maleńka błyszcząca iskierka, rozświetlała ten mrok. Była coraz bliżej i coraz jaśniej świeciła… Już nic go nie bolało.

– Boże! Oddychaj! – wrzasnęła kobieta i pogłaskała go po twarzy, a On jak na rozkaz, zaczerpnął głębszy oddech…

Iskierka zniknęła. Znowu czuł ból, znowu było mu źle… Jęknął.

– Spokojnie, Oni Ci pomogą…

……………

– Mówiłam, żeby go nie zostawiać samego – lamentowała Ellen – Co za uparty typ! Wszyscy tacy jesteście? – obrzuciła wzrokiem braci Kelly.

Paddy i Angelo spojrzeli na siebie z drwiącymi uśmiechami, przyklejonymi do twarzy.

– Jimmy chyba jest z nas najgorszy – stwierdził Angelo, przygryzając wargę, by ukryć nieco swoje rozbawienie.

– Nie ma co się tak denerwować, pewnie zaraz wróci – Paddy próbował uspokoić zdenerwowaną kobietę.

Ellen spojrzała na nich z zaciętą miną.

– Słuchajcie, Ja nie jestem przewrażliwioną babą, za jaką mnie pewnie teraz macie – stanęła przed mężczyznami – Rano było z nim kiepsko. Nie mógł się ruszyć i chyba z trudem oddychał. Nie chciał się do tego przyznać, jak to Jim, zawsze gra twardziela, ale był blady jak ściana.

– To prawda – potwierdził Peter – Chciałem go nawet zawieźć do lekarza, ale…

– Pewnie się nie dał – odpowiedział Angelo.

– Tak.

– Cały Jimmy – przewrócił oczami chłopak.

– Musimy go poszukać – zasugerowała Ellen.

– Może gra gdzieś niedaleko – Angelo podsunął pomysł.

– Nie – odparła kobieta – Jego gitara leży na górze.

– Dobra, nie ma co gdybać – stwierdził Peter – Idę poodwiedzać bary. Chyba najszybciej go w którymś znajdę. Rano też się tam wybierał.

– Pójdę z Tobą – Angelo ruszył do drzwi za Peterem – Jak znam Jima, to sam go nie dociągniesz z powrotem – Paddy Ty zostań – rzucił do brata podnoszącego się niechętnie z kanapy – Dasz znać jakby wrócił.

…………….

– To przez kilka dni jesteś samotna, tak? – zapytała Emma, podnosząc głowę.

Ola oderwała wzrok od monitora i spojrzała na przyjaciółkę. Tylko lekko zaczerwienione oczy zdradzały poranny smutek brunetki. Staranny makijaż zakrył całą resztę skutków ubocznych całonocnego płaczu.

– Tak, chociaż mam nadzieję, że szybko wrócą – odparła, podziwiając w duchu wytrzymałość przyjaciółki. Ona nie dałaby zapewne rady skupić się na pracy.

– No właśnie… Wierzysz, że oni polecili załatwiać koncert?

Ola odepchnęła się nogą, odwracając swój fotel tyłem do dziewczyny, po czym przewracając oczami wstała z niego.

– Dlaczego mam nie wierzyć? – zapytała, włączając ekspres do kawy – Czas na przerwę – oznajmiła.

– Nie wiem, ale ich nagły wyjazd trochę śmierdzi jakimś kłamstwem – zamyślone Emma rzuciła długopis na dokumenty i również wstała – Po co Angelo, brat, który nie śpiewa i nawet nie należy do zespołu? – zastanawiała się głośno – A może Paddyemu tak spodobał się koncert, że postanowił kuć żelazo póki gorące? – zadrwiła.

Oli drgnęły lekko kąciki ust.

– Nie wiem. Być może – odpowiedziała – Szczerze mówiąc, mam taką nadzieję.

– Tak? Przecież boisz się tego, jak ognia – przypomniała brunetka, zakładając ręce na piersi.

Ola odwróciła się przodem, niosąc dwie parujące filiżanki.

– Wiem, nie musisz mi tego przypominać – odparła lekko poirytowana, gdy postawiła kawy na stoliku – Ale jednocześnie będę go do tego namawiać.

– I poświęcisz swoją prywatność? I prywatność swoich dzieci? – dodała Emma po chwili, zerkając jednocześnie na brzuch koleżanki – Nie poznaję Cię – zaśmiała się.
Ola odruchowo przyłożyła dłoń do miejsca, na które patrzyła przyjaciółka.

– Pamiętam, jak mówiłaś, że jedyny plus z rozstania z nimi, to odzyskane poczucie wolności i prywatności.

Blondynka westchnęła. Em przypomniała jej o nienawiści do klatki, w której żyła, mieszkając z Rodziną Kellych i poczuła nagły skurcz w żołądku.

– Mam nadzieję, że uda nam się to jakoś rozwiązać – westchnęła – Chcę, żeby był szczęśliwy. Chcę widzieć w jego oczach ten sam błysk, jaki widziałam tuż po  „An Angel” – rozmarzyła się i uśmiechnęła się do wspomnienia.

– Dlaczego odnoszę wrażenie, że chcesz odzyskać dawnego Paddyego, bardziej niż On sam?

– Co? – blondynka zmarszczyła brwi.

– To, co słyszałaś – odparła brunetka – Wciąż o nim marzysz.

– O kim?

– O Paddym – brunetka uniosła jedną brew w górę.

– Przecież go mam – Ola zaśmiała się głośno.

– Nie. Masz tylko jego imitację, a to dla Ciebie za mało.

– Bredzisz – obruszyła się kobieta – Jeszcze nie wytrzeźwiałaś.

– Czyżby? – Emma usiadła na kanapie. Dolała mleka do swojej filiżanki, po czym spokojnie przeniosła wzrok na Olę – Widziałam, jak patrzyłaś, gdy stał na scenie. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego wyrazu oczu u Ciebie.

Blondynka przez moment patrzyła na przyjaciółkę z dziwną miną, po czym potulnie spuściła głowę

– A czy to źle? – w końcu zapytała cicho.

Em, uśmiechnęła się do siebie.

– Nie wiem, Olka – odparła szczerze brunetka.

Ola odwróciła głowę i zamyślona spojrzała w okno.

– Czasami chciałabym cofnąć czas. Choć na moment zobaczyć tamtego Paddyego…  – powiedziała ze smutnym rozmarzeniem.

– Znajdź go w obecnym – poradziła brunetka, przystawiając filiżankę do ust.

– Wciąż szukam – odparła Ola i zaciągnęła się głośno powietrzem – Dopiero wczoraj po raz pierwszy go zobaczyłam – przyznała.

– Oluś, jeśli chcesz popchnąć Paddyego na scenę, by widzieć w nim przeszłość, to nie rób tego. To oszustwo – stwierdziła z powagą brunetka – I coś jeszcze Ci poradzę…

Ola przeniosła swoje spojrzenie, wciąż zamglone wspomnieniami, na przyjaciółkę.

– Nie planuj z nim przyszłości, dopóki nie będziesz pewna, że kochasz i w pełni akceptujesz obecnego Patricka Kelly.

Brwi blondynki uniosły się w górę.

– Proszę Cię! – warknęła – Z resztą o czym my rozmawiamy – zdenerwowała się – Obecny czy przeszły to jeden i ten sam Paddy i kocham go!

– Tym sposobem oszukujesz samą siebie – prychnęła drwiąco Em –  A prawda jest taka, że wciąż żyjesz w zawieszeniu i jego też w tym trzymasz. Nie wpuszczasz go w pełni do swojego życia, bo ciągle jest obcy.

– Bzdury mówisz! – Ola zatrzęsła się ze złości – Skończmy ten temat, dobrze?

– Jak chcesz – odparła brunetka, próbując ukryć uśmiech.

……………….

– Hej, jak tam Jimmy? – Ola wykorzystała okazję, że Emma wyszła z gabinetu i zadzwoniła do Paddyego.

Mężczyzna spojrzał najpierw na zamyśloną, siedzącą przy oknie Ellen. Jego zdaniem kobieta lekko przesadzała, ale nie odzywał się, gdyż jej bojowe usposobienie lekko go peszyło.

– Nie ma go – odparł do słuchawki.

– Jak to nie ma? Wyszedł gdzieś?

– Na to wygląda – stwierdził obojętnie – A jak Ty się czujesz? – zmienił temat.

– Dobrze.

– Na pewno?

– Paddy! – Ola lekko podniosła głos.

– Dobra, już nic nie mówię. Odezwę się później. Kocham Cię – dodał ciszej i po otrzymaniu takiej samej odpowiedzi, rozłączył połączenie.

– Żona? – zapytała Ellen.

– Mam nadzieję, że już niedługo- odparł z uśmiechem Paddy.

– Jest chora? Pytałeś, jak się czuje, więc… – dodała, gdy pokręcił przecząco głową.

– Jest w ciąży – wyjaśnił z dumą chłopak.

– Gratuluję – uśmiechnęła się Ellen – Dzieci to szczęście. Mnie na razie nie jest dane je mieć – dodała z tęsknotą.

Paddy spojrzał na nią z powagą.

– To moje pierwsze, upragnione – stwierdził z rozmytym lekko wyrazem oczu.
Kobieta rozciągnęła usta w półksiężyc.

– Tym bardziej gratuluję – odparła z uśmiechem. Zaczynała darzyć sympatią nieznajomego chłopaka. Trochę mu zazdrościła. Peter nie chciał na razie mieć dzieci. Uważał, że jeszcze mają czas, z czym Ellen nie za bardzo się zgadzała. Wiele by dała, by Jej mąż myślał o ich dziecku, tak jak Paddy.

– Może zrobię nam kawę? – z westchnieniem wstała od stołu.

– Chętnie – odparł – Lubisz mojego brata, co? – zapytał, wchodząc za nią do kuchni. Zauważył, że sprawnie porusza się po nie swojej kuchni. Domyślił się, że musi być tu częstym gościem.

– Bardzo – przyznała – Dlatego tak się martwię. Osiwieję przez niego.

Paddy zajął miejsce przy stole. Było mu trochę wstyd, że obca kobieta bardziej martwi się o jego brata niż On sam.

– Jimmy to indywidualność. Często znikał bez słowa, chyba jesteśmy do tego przyzwyczajeni – stwierdził tłumacząc się z obojętności swojej i Angelo.

– Normalnie też bym się nie martwiła, ale On naprawdę źle się czuł i kiepsko wyglądał – odparła – Od wyjazdu dziewczyny, z którą tu przyjechał, tylko pił – stwierdziła – W dodatku ten upadek…  Boję się, że sobie coś uszkodził – Ellen nalała wody do zasypanych kawą, kubków i podała jeden Paddyemu – Cukier i mleko stoją na stole.

– Dzięki.

– Wiesz dlaczego Emma wyjechała? – zapytał.

Ellen podniosła na niego zdziwiony wzrok.

– Znasz Ją?

– Trochę – odparł, nie wydając się w szczegóły – Ellen co On jej zrobił?

– On? – zdziwiła się – To nie On, Paddy.

– Ona? – chłopak zmarszczył brwi. Był pewny, że to Jimmy zawinił.

– Myślę, że nie ma tu winnych i niewinnych – westchnęła – To trudny związek i oboje byli za słabi, by przetrwać burze.

– Nie rozumiem – zmarszczył się, ale więcej nie zdołał się dowiedzieć, gdyż w domu pojawili się Peter i Angelo.

…………….

– Dobrze, że jesteś – Ola uśmiechnęła się do wchodzącej dziewczyny.

– A co? Stęskniłaś się? – Em podeszła do biurka.

– Za Tobą zawsze – Blondynka przesłała przyjaciółce całusa w powietrzu, po czym wstała z fotela i podeszła do niej – Płakałaś? – rozpoznała wyraz oczu.

– Nie – odparła dziewczyna, uciekając spojrzeniem – Byłam na dworze i nawiało mi wiatru. Zabierali pawilony.

Ola zarzuciła ręce na szyję przyjaciółki.

– Kłamiesz – stwierdziła – Zapominasz, że Ja dobrze Cię znam – przytuliła czoło do jej głowy – Oj Em, przestań walczyć, bo się wykończysz.

Brunetka odsunęła się od niej. Nie chciała rozkleić się całkowicie.

Ola przez moment wpatrywała się że współczuciem w plecy dziewczyny.

– Em, nie wracaj dziś do domu – zaproponowała – Zostań u mnie. I tak będę  tylko z Nati. Urządzimy sobie babski wieczór, co Ty na to?

– Boisz się, że wpadnę w swój rytualny dołek?

– Trochę – przyznała uczciwie – Zamówimy coś dobrego do jedzenia i będziemy przez cały wieczór oglądać durne komedie.

– Chyba nie będę dobrym kompanem – Em patrzyła na nią ze smutkiem.

– Będziesz najlepszym – odparła – Najwyżej razem sobie popłaczemy – uśmiechnęła się.

– Dokąd się wybierasz? – brunetka ze zdziwieniem patrzyła, jak przyjaciółka wyciąga z szafy płaszcz.

– Do Maite i Patricii – odparła – Obiecałam, że przywiozę im karnety.

– Współczuję.

Blondynka roześmiała się, zapinając pasek.

– Sama sobie współczuję – westchnęła, przewracając teatralne oczami, czym wywołała śmiech swojej towarzyszki –  O! Mam jeszcze prośbę. Odebrałabyś Natalię od Mai, gdybym nie zdążyła wrócić?

– Niemożliwa jesteś wiesz? – Uśmiechnęła się Em, domyślając się podstępu.

– Też Cię kocham – odparła Ola – Jeśli Ty nie będziesz chciała zostać u nas, to my przyjedziemy do Ciebie – ostrzegła i wyszła z gabinetu.

……………..

– Co mu się stało?

– Na razie nie wiemy – odparł lekarz – Zabieramy go! – zarządził.

– Czy Pani go zna? – sanitariusz podszedł do idącej obok noszy, kobiety. Wciąż trzymała Jima za rękę.

– Nie – odparła – Wiedziałam go kilka dni temu. Był z kobietą, pięknie grał na gitarze. Trzeba sprawdzić dokumenty.

– Nie ma żadnych – odparł sanitariusz – Tylko telefon. Musimy szybko zawiadomić rodzinę, jego stan jest ciężki.

– Możemy sprawdzić ten telefon? – zapytała – Wiem, jak ma na imię kobieta, z którą wtedy był.

…………………

Zatrzymała auto na podjeździe, przed domem Patricii i przez moment jeszcze, nie wysiadała. Sama nie wiedziała dlaczego, ale lekko obawiała się tej wizyty. Nie widziała siostry Paddyego od czasu imprezy u Angelo. Kobieta dzwoniła do niej kilka razy, próbując umówić się na kawę i plotki, ale Ola zawsze wynajdywała mnóstwo powodów, by się z nią nie spotkać. Bała się pytań i dociekliwości Patricii. Ta kobieta była mistrzem w wyciąganiu z człowieka potrzebnych jej informacji. Obiecała powiedzieć prawdę Johnowi, jak tylko go zobaczy, ale nie zamierzała rozmawiać o tym z jego siostrą.

W końcu nabrała w płuca powietrza, wysiadła z auta i nacisnęła dzwonek do drzwi.
Po chwili usłyszała kroki i zgrzyt zamka, po którym drzwi zaczęły się otwierać i ukazała się w nich postać.

Dziewczyna zamarła…

– Witaj – usłyszała, tak dobrze jej znany, łagodny niski głos.

– John… – przestała oddychać, a jej serce stanęło.

Mężczyzna uśmiechnął się ciepło…

C.D.N.
=============

6 myśli na temat “ROZDZIAŁ 127: Błyszcząca iskierka…

  1. John 🙂 to teraz Padzik oszaleje z zazdrości…on gdzieś w świecie a John tak blisko Olki 🙂 ciekawi mnie jak się Ola będzie zachowywała 🙂 czy powie wreszcie prawdę Johnemu??
    Co z Jimmusiem?? Pewnie zadzwonią do Emmy a ona poleci do niego?? Powiedz, że poleci i się dogadają 🙂
    Po mimo mojej całej „miłości” do Olki i Padzika to bardziej wierzę w Jimma i Emmę. Mają swoje za uszami ale widać między nimi miłość. Ranią się słowami ale ich gesty i myśli wskazują na prawdziwe uczucie.
    Emma brawo…wreszcie ktoś wygarnął Olce to co my widzimy od dawna 🙂
    Olka tak naprawdę to chyba nie zna, nie rozumie dzisiejszego Padzika. Wciąż pielęgnuje miłość do chłopaka jakim kiedyś był ale z drugiej strony czy Paddy zna Olkę przecież to już też nie jest ta sama dziewczyna co kiedyś…może oboje żyją marzeniami??? Może tak bardzo chcą spełnić swoje marzenia, że nie widzą najważniejszego…że miłość między nimi wygasła.
    Czy Paddy zostanie żeby pomóc bratu czy wróci żeby pilnować Olki…o to jest pytanie 🙂 że Olka mu nie ufa to już wiemy teraz się okaże czy on ufa jej 🙂

    Polubienie

    1. Nikt nie powiedział, że Padzik pozna prawdę, może będzie sobie żył w nieświadomości hehe. Ola kłamczucha lubi ściemniać.
      Jimuś i Emma chyba dopiero w następnej części. John i Olka wrpchnęli się na tyle znaków, że nie starczyło miejsca.
      Trochę w kolejnej części ujawni nam się myśli Olki. Sama będzie zdawała sobie te same pytania, które my stawiamy. Teraz mogę tylko powiedzieć, że On czegoś w jej życiu nie spełnia. Nic więcej nie powiem. Hehe
      No Paddy z zaufaniem ma raczej problem, szczególnie jeśli chodzi o Johna.
      Wielkie Dzięki

      Polubienie

  2. No to długo nie musi czekać na Johna nie ma wyjścia musi mu powiedzieć bo jak nie to Pati mu powie.Tylko czy Paddy to przeżyje żeby zawału nie dostał

    Polubienie

    1. Oj chyba Cię zaskoczę. Więcej nie powiem. Jak Paddy zawału dostanie to go koło Jima położą, będą mieć towarzystwo hehe. Pad najpierw musi się dowiedzieć o spotkaniu tylko czy Olka się przyzna… Heh…
      Dzięki

      Polubienie

  3. John! Nareszcie! Ale się będzie działo. O panie! Masakra jakaś. Mega jestem ciekawa ich spotkania i rozmowy. Ellen fajnie się zajęła Jimmem i braćmi. A Jimmym? No ciekawe, co mu jest, co to za kobieta i czy zadzwoni z jego telefonu do Emmy? A nawet jeśli, to czy Emma odbierze telefon? Jejku!

    Polubienie

    1. No John wyczekiwany tak długo hehe Nie wiem czy zadowolę Twoje potrzeby. Aż się boję haha.
      Ellen bezpośrednia kobietka, kiedy trzeba opieorzy, a kiedy musi pocieszy.
      Jimmy mi trochę w tyle został przez bieżące wydarzenia w Kolonii, rozdziały i tak po 4-5 tysięcy znaków mają, a to i tak za mało żeby wszystko zmieścić, ale już nie długo będzie go więcej.
      Dzięki za pełen emocji komentarz.

      Polubienie

Dodaj komentarz