ROZDZIAŁ 35: Trochę mi nie wyszło…

Witam!

Udało mi się skończyć rozdział, mimo kompletnego braku wolnego czasu. Pewnie wyda Wam się trochę chaotyczny, za co z góry przepraszam, ale pisałam go na raty i dziś jak przeczytałam to, co napisałam, to odniosłam wrażenie, że po tej części moi główni bohaterowie powinni poradzić się jakiegoś specjalisty, ponieważ obydwoje są zupełnie niestabilni emocjonalnie hahah.  Oceńcie ich sami…

Zapraszam!

————————————————— 

Od dobrych kilkudziesięciu minut siedzieli w samochodzie. Ola zastanawiała się w duchu, co według Paddyego oznacza podróż w przeszłość. Pytała kilka razy, ale odpowiadał tylko „Sama zobaczysz”, więc po kilku próbach przestała go męczyć. Spojrzała na apaszkę, którą cały czas trzymała w dłoni. Nie pozwoliła swojemu towarzyszowi zawiązać sobie oczu. Wybaczyła mu to, że próbował zmusić ją do seksu i bardzo starała się o tym zdarzeniu zapomnieć, ale na razie nie potrafiła zaufać mu na tyle, by dać się porwać w nieznane. Wolała widzieć dokąd jadą.

Nie ufa mi – myślał – Nic dziwnego… Co ja sobie durny myślałem… – wyrzucał sobie w duchu. Nie mógł zaprzeczyć jednak, że było mu przykro z tego powodu.

– Angi pożyczył Ci samochód? – zapytała, chcąc przerwać milczenie, które zaczynało jej doskwierać. Obydwoje byli spięci i poddenerwowani. Obydwoje odczuwali jakąś magiczną energię przechodzącą ich na wskroś, spowodowaną bliskością tej drugiej osoby. Paddy chętnie głośno wyznałby swoje uczucia, gdyby nie bał się reakcji Oli, natomiast Ona sama przed sobą nie chciała się przyznać do odczuwanego podekscytowania. Tłumaczyła sobie w duchu, że to z emocji wywołanych przez niespodziankę mężczyzny.

Paddy zaśmiał się najpierw głośno, po czym odpowiedział:

– Tak, ku mojemu wielkiemu zdumieniu – odparł rozbawiony.

– Zdumieniu? Dlaczego?

– Obudził mnie dziś rano i zapytał ni stąd ni zowąd czy przypadkiem nie potrzebuję na dziś auta.

– I to Cię tak zdziwiło? – zapytała, zerkając na niego.

Prychnął i odpowiedział:

– Tak, bo od jakiegoś czasu traktował mnie, jak powietrze, a dziś tak po prostu wparował do mnie,  rozmawiał jak z człowiekiem i sam z siebie pożyczył mi auto. Jakieś to dziwne… – zamyślił się.

Ola nie odpowiedziała tylko utkwiła wzrok w bocznej szybie drzwi pasażera i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Angelo jak zwykle przechodzi ze skrajności w skrajność – pomyślała i przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z nim na temat Paddyego. Po chwili jednak skupiła się na widoku jaki zaczął roztaczać się przed nią. Zostawili za sobą wielkie miasto i teraz mijali tylko drzewa i pola. Próbowała zorientować się dokąd jadą. Po jakimś czasie obraz zza szyby zaczął wydawać jej się coraz bardziej znajomy. Przez dziesięć lat wiele się tu zmieniło i zdołała rozpoznać tylko niektóre elementy krajobrazu, które jak na razie nie układały się w jakiś konkrety obraz. Dopiero, gdy po kolejnych kilku minutach jazdy, skręcili z głównej drogi w boczną, obrazy w jej pamięci zaczęły składać się, jak puzzle w jedną całość.

– Gymnich! – krzyknęła i właśnie w tym samym momencie jej oczom ukazała się potężna brama.

Minęli bramę i wjechali na teren posiadłości. Paddy uśmiechnął się widząc kątem oka jej minę. Rozglądała się z zaciekawieniem dookoła siebie. Oczy miała wielkie jak spodki. Po chwili, gdy przemierzyli już spory kawałek wewnętrznej drogi prowadzącej do zamku i zatrzymali się na parkingu, spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy.

– Coś się stało? – zapytał zaniepokojony.

– Paddy ja… chyba nie chcę wracać do tej przeszłości – spuściła wzrok, wbijając go w swoje własne drżące dłonie.

Mężczyźnie przygasł uśmiech, który towarzyszył mu od czasu przekroczenia bramy. Przyglądał się chwilę swojej towarzyszce, po czym przeniósł wzrok na przednią szybę i wyszeptał:

– Aż tak źle kojarzy Ci się to miejsce? Myślałem, że sprawię Ci przyjemność – westchnął i z bezsilnością wbił się głębiej w oparcie fotela – Ten wieczór to niewypał…

– Nie mów tak – odezwała się dziewczyna, spoglądając na niego niepewnie.

– A jak Twoim zdaniem mam mówić, co? – utkwił w niej swój przygnębiony wzrok – Miało być miło. Chciałem zrobić Ci niespodziankę… Nie pomyślałem, że wciąż mi nie ufasz – kiwnął głową w kierunku trzymanej przez nią białej apaszki – Wystraszyłem Cię i zrobiłem z siebie idiotę. Teraz okazuje się, miejsce, które wybrałem na naszą pierwszą kolację też nie jest dobre – przerwał, przygryzając przez chwilę wargę – Wracajmy do domu – powiedział zrezygnowany i włączył silnik. Był wściekły. Sam nie wiedział czy bardziej na siebie, czy na nią. Wszystko zaplanował już wczoraj. Był tak bardzo zadowolony ze swojego pomysłu. Z samego rana przyjechał tu i wybłagał rezerwację stolika. Miało być idealnie…

– Zaczekaj – poprosiła cicho Ola.

– Na co?! – burknął, stukając nerwowo paznokciem o kierownicę.

Ola obrzuciła go wymownym spojrzeniem, ale tego nie zauważył, bo głowę miał odwróconą w swoją boczną szybę.

– Paddy spójrz na mnie, proszę – odczekała chwilę, a kiedy od niechcenia obrócił swoją twarz w jej kierunku, dodała – Przepraszam, ale chyba nie jestem na to gotowa. Chcę spędzić z Tobą ten wieczór, ale nie tutaj – wskazała głową, okazałych rozmiarów budynek – Doceniam to, że się starałeś, chciałeś dobrze…

– Tak, tylko trochę mi nie wyszło – prychnął, przerywając jej w połowie zdania i ponownie uciekł spojrzeniem.

Ola uśmiechnęła się do siebie, słysząc niezadowolenie w jego głosie. Duże dziecko… – przyszło jej do głowy – Jak coś nie idzie po jego myśli, zaczyna się dąsać – Przygryzła wargę, żeby nie roześmiać się w głos, ale to nic nie dało i po chwili po wnętrzu auta rozległ się jej głośny śmiech.

Paddy spojrzał na nią, marszcząc brwi. Nie rozumiał jej ataku śmiechu.

– Co Cię tak śmieszy? – zapytał poirytowany.

– Przepraszam, ale… – starała się wytłumaczyć swoje zachowanie, lecz kolejne salwy śmiechu nie pozwalały jej niczego wyjaśnić – Czy…  Czy jest jakaś jedna… impreza czy spotkanie, którą organizowałeś i która Ci kiedyś wyszła? Bo ja… sobie nie przypominam – śmiała się tak głośno, że Paddy musiał odsunąć głowę w kąt samochodu, żeby nie popękały mu bębenki w uszach.

– To znaczy? – zapytał poirytowany jej zachowaniem i nadal obrażony.

– Paddy, odkąd pamiętam zawsze jak starałeś się zabłysnąć dobrą organizacją, to coś Ci się nie udawało i potem chodziłeś obrażony przez tydzień, bo wszyscy się śmiali – wyjaśniła – Pamiętam urodziny Jima i ten nieszczęsny tort z niespodzianką. Miała z niego wyskoczyć „skończona” piękność i odśpiewać „Happy birthday”, a zamiast niej oczom sześćdziesięciu zaproszonych gości ukazał się jakiś półnagi gość…, albo szałowy sylwester z pokazem fajerwerków, które owszem wybuchły tyle, że w garażu i to o dwie godziny wcześniej i zamiast pokazu była straż i wielki bałagan – mówiąc to wycierała łzy, które z radości zaczęły płynąć jej po policzkach. Spojrzała z ukosa na swojego towarzysza, który przyglądał się jej kręcąc głową i wydymając usta.

– To nie moja wina, że w cukierni pomylili torty, a jeżeli chodzi o sylwester, to była wina Angelo… To On wlazł do garażu i wrzucił zapałkę do kartonu z petardami, zapomniałaś? – wyjaśniał, ale ostatnie zdanie wymawiał już z uśmiechem na ustach. Po sekundzie obydwoje zanosili się od śmiechu, wspominając kolejne nieudane próby organizacyjne mężczyzny.

– Paddy – odezwała się Ola, gdy przeszły jej chichoczące ataki – Naprawdę marzysz o powrocie do przeszłości?

– Chciałem zacząć naszą znajomość od miejsca, w którym ją… przerwaliśmy – odparł już z pełną powagą – Dlatego Cię tutaj przywiozłem, myślałem, że się ucieszysz…

Ola spuściła na chwile głowę.

– Przepraszam, że popsułam Ci plany, ale darujmy sobie dziś wizytę w Gymnich. Z tym miejscem związane są fantastyczne wspomnienia, ale są też takie o których akurat dzisiaj nie chcę myśleć.  Dziś spędźmy ten wieczór tak jak kiedyś, tak jak lubiliśmy, co? – zaproponowała.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko i odparł:

– To znaczy pizza, wino, lody i film…

Ola przytaknęła skinieniem głowy. Wszystko wydawało jej się teraz lepsze od wizyty w tej złotej klatce. Gymnich kojarzyła głównie z ostatnimi dniami jej pobytu w nim, a one nie były najlepsze i akurat dziś nie miała ochoty na złe wspomnienia.

– Niech będzie, ale u Ciebie, bo ja jak na razie nie mam własnego mieszkania – uśmiechnął się przepraszająco.

– U mnie? – zapytała z lekkim przerażeniem, bo dopiero teraz dotarło do niej, że ich wspomnienia dotyczące ulubionego spędzania czasu nie pokrywają się ze sobą. Cholera – zaklęła w duchu – Miałam na myśli naszą ulubioną knajpkę, tę w której spotkałam Angelo, a On… – Najchętniej wycofałaby się z tego, ale nie chciała już zmieniać po raz kolejny decyzji, więc drżącym głosem powiedziała:

– Lody i wino mam w domu, jakieś filmy też się znajdą, a pizzę możemy zamówić przez telefon.

Paddy spojrzał na dziewczynę i stwierdził:

– A miało być tak romantycznie… – westchnął tęsknie, choć w duchu ucieszył się na wieczór spędzony tylko w jej towarzystwie.

– Romantycznie? – zaśmiała się trochę zbyt nerwowo Ola – Ja myślałam, że mamy się zaprzyjaźnić, a z przyjacielem chcę się fajnie bawić i czuć swobodnie, a nie zachwycać romantyzmem.

– No tak zapomniałem – odparł odwracając głowę, żeby nie widziała rozczarowania w jego oczach – To jedźmy skonsumować tę wybuchową mieszankę – dodał, przekręcając kluczyk w stacyjce.

Drogę powrotną pokonali w milczeniu. Każde z nich pogrążone było w swoich własnych myślach, Ola przeklinała swoją własną głupotę, a Paddy wyobrażał sobie dalszą część wieczoru i modlił się o to, by wreszcie coś poszło po jego myśli.

 

– Ty zamawiasz pizzę, a ja idę przebrać się w coś wygodniejszego – rzuciła Ola, przekraczając próg mieszkania.

– Mnie się podoba Twój obecny wygląd – odparł Paddy, przeciągając zachwyconym wzrokiem od jej twarzy po bose stopy.

Pod jego wzrokiem krew krążąca w jej żyłach nienaturalnie przyspieszyła, a na twarzy pojawiły się rumieńce.

– Właśnie widzę. Uważaj, bo zaraz dopadnie Cię choroba zwana potocznie „ślinotokiem” – odburknęła, udając niezadowoleniem.

Chłopak na sekundę przymknął powieki i skrzywił się, słysząc sarkazm w jej głosie, po czym spojrzał jej w oczy.

– Wybacz, ja tylko oceniłem to, co zaobserwowałem. Mam piękną przyjaciółkę – dodał z niegrzecznym uśmiechem.

– Dobra, dobra, ja już swoje wiem – odrzekła i schowała się w swojej sypialni.

Usiadła na łóżku i wypuściła głośno powietrze.

– Jak spędzić z nim wieczór i nie zwariować z emocji, które we mnie siedzą – wyszeptała do siebie.  Przerażał ją wieczór sam na sam z facetem, którego powinna traktować jak przyjaciela, a za nic w świecie nie mogła przestać myśleć o tym, żeby ściągnąć z niego ubranie, zatracić się w jego pocałunkach i poczuć ciepło jego ciała przy swoim. Przymknęła oczy.

Słyszała jak zamawia jedzenie.

– Oluś, mam nadzieje, że nie zmieniłaś upodobań co do rodzaju pizzy – krzyknął chwilę po tym, jak skończył rozmowę przez telefon – Zamówiłem dodatki, które kiedyś lubiłaś, ale mogę… – podszedł pod drzwi i stuknął palcem w szybkę – Słyszysz mnie?

–  Tak, tak! – odkrzyknęła szybko, podrywając się z miękkiego materaca – Nadal lubię to samo! – dodała, a w duchu modliła się: „Proszę, tylko nie wchodź tutaj, bo nie ręczę za siebie. Boże pomóż mi… Nie mogę się poddać uczuciom… muszę wytrwać w swoim postanowieniu.

– Tylko przyjaźń – wyszeptała do siebie, spoglądając w lustro – Tylko jak przetrwać wieczór?

Zdawała sobie sprawę z tego, że Paddy będzie robił wszystko, by ich znajomość nie była tylko przyjaźnią. On chce czegoś więcej, dąży do miłości i ponownego zdobycia ukochanej kobiety, ale czy Ona była na to gotowa? Czy mogłaby po tym, co jej zrobił, ponownie mu zaufać?

Krążyła po pokoju, stawiając sobie wciąż nowe pytania, na które nie umiała odpowiedzieć. Wiedziała jedno: mężczyzna siedzący w jej salonie przyciągał ją jak magnez, ale potwornie bała się znowu mu zaufać. Wybaczyła mu krzywdę, którą jej wyrządził, bo czuła, że i tak przegrywa ze swoimi uczuciami wobec niego. Jej serce i ciało zaczęły przeciwstawiać się jej zdrowemu rozsądkowi. Miała dość szarpania się i walki z miłością i tęsknotą. Stała na straconej pozycji. Kochała go i nic nie mogło tego zmienić, ale tym razem chciała rozegrać to po swojemu. Od wczoraj wbijała sobie do głowy słowa: powoli i rozsądnie…

Szałową sukienkę zamieniła na jeansy i t-shirt. Wyszła z pokoju, stanęła w progu salonu i… zaparło jej dech…

Naprzeciwko niej siedział facet jej marzeń i wyglądał jak jeden wielki szalony seks. Jedną rękę zarzucił luźno na oparcie kanapy, drugą trzymał przy twarzy, pocierając palcami brodę. Nogę swobodnie przerzucił przez kolano drugiej. Zauważyła, że zdjął krawat i odpiął kilka górnych guzików koszuli. Spojrzała w miejsce rozchylenia się materiału i poczuła przyspieszające bicie własnego serca.

– I bądź tu rozsądna… – wybełkotała i szybko wróciła do przedpokoju.

– Oluś… znalazłem wino w lodówce i… – usłyszała. Jego głos zbliżał się do niej, więc szybko udała, że szuka czegoś w torebce, leżącej na szafce pod lustrem.

– Co robisz? – zapytał, opierając się niedbale ramieniem o ścianę.

– Szukam… – próbowała wymyślić na poczekaniu czego może szukać w torebce, ale nic nie przychodziło jej do głowy. W tym momencie wymacała ręką… – telefon – powiedziała na głos i nagle ją olśniło – Zadzwonię do Angelo i Kiry. Może mają ochotę spędzić z nami ten wieczór? – odwróciła się w stronę chłopaka, wyszukując jednocześnie odpowiedni numer na ekranie komórki.

Paddy skrzywił się lekko, wbijając niezadowolony wzrok w swoją towarzyszkę. Ta jednak była tak zajęta szukaniem kontaktu do przyjaciół, że nie zwracała na niego uwagi. Przybrał więc na twarz posępną minę i spuścił głowę. Po chwili oderwał się od ściany i podszedł do dziewczyny, wyciągając z jej dłoni telefon.

– Co robisz? – zapytała zaskoczona.

Rozłączył połączenie i przerzucił z powrotem swój wzrok na stojącą przed nim kobietę.

– Dlaczego mnie tu zaprosiłaś, skoro nadal się mnie boisz? – zapytał bez owijania w bawełnę, odkładając jednocześnie telefon na szafkę.

– Ja? Nie… To nie tak…

Westchnął, słysząc jej bełkotliwe próby tłumaczenia swojego pomysłu.

– Oluś… Mogliśmy zostać w Gymnich i zjeść kolację w miejscu publicznym – starał się mówić spokojnie, choć wewnątrz gotował się ze złości –  Nie prosiłem, żebyś zapraszała mnie do siebie. To Ty tak zdecydowałaś…

Dziewczyna uciekała spojrzeniem gdzie mogła, by na niego nie patrzeć. Czuła się jak idiotka. Co miała mu odpowiedzieć? Nie chciała przyznać się do tego, że źle odczytał jej słowa.

– Pomyślałam, że we czworo byłoby zabawniej – odparła i skrzywiła się, słysząc swoją beznadziejną odpowiedź.

– Angelo i Kirę mam na co dzień – odparł cicho – Ten wieczór chciałem spędzić tylko z Tobą bez mojego rodzeństwa – dodał i zbliżył się do dziewczyny – Obiecałem, że nigdy więcej Cię nie skrzywdzę – ujął dłonią jej brodę i delikatnie pociągnął w górę jej twarz, zmuszając ją do spojrzenia na siebie – Nie bój się mnie, proszę…

Patrzyła w jego przygnębione oczy i ściągniętą smutkiem twarz. Widziała ból w jego tęczówkach. Miała ochotę wyznać mu prawdę. Chciała, by ten ból zniknął z jego spojrzenia. Ostatkiem sił powstrzymywała się przed przyznaniem do tego, iż to nie Jego się boi tylko swoich własnych myśli i czynów, gdy On jest tak blisko. Czuła jego ciepłą dłoń przesuwającą się po jej policzku. Uniosła swoją rękę w górę i delikatnie przykryła jego dłoń swoją, chcąc przerwać podróż jego palców po swojej twarzy, lecz gdy tylko ich dłonie się spotkały, chwycił jej rękę i przyciągnął sobie do ust. Poczuła ciepło, a zaraz po nim przyjemny dreszcz rozchodzący się po jej plecach. Przymknęła oczy, gdy prąd dotarł do najintymniejszych zakątków jej ciała. Wiedziała, że poległa na całej linii i nie jest w stanie powstrzymać już swoich pragnień. Otworzyła oczy i zatraciła się w jego pociemniałych tęczówkach. Nagle obydwoje odskoczyli od siebie jak porażeni piorunem…

– Cholera! – zaklął Paddy, wyjmując z kieszeni telefon. Rozłączył połączenie i spojrzał przepraszająco na Olę. Magiczny czar jednak prysł już całkowicie, gdy telefon ponownie zaczął głośno oznajmiać, że ktoś próbuje się dodzwonić.

– Odbierz – powiedziała cicho Ola, przywracając swój oddech do normalności.

Paddy posłusznie odebrał połączenie, przystawił telefon do ucha i warknął:

– Czego chcesz, Jim!!!

W tym momencie usłyszała sygnał swojego telefonu. Podniosła go z szafki i weszła do salonu, nie chcąc przeszkadzać wrzeszczącemu Paddyemu.

– Cześć Em! – powiedziała do słuchawki.

 

Po chwili z powrotem wbiegła do przedpokoju, zderzając się na progu ze swoim gościem. Obydwoje mówili coś jednocześnie:

– Paddy, moja przyjaciółka miała wypadek! Przyjechała do Kolonii i jakiś pijany kierowca potrącił ją na pasach!

– Ten cholerny pijak potrącił samochodem jakąś kobietę i teraz żąda ode mnie pomocy, bo boi się, że straci prawo jazdy!

Nagle dotarło do nich, co do siebie mówią.

– Jimmy… potrącił kobietę? – zapytała Ola.

– Twoja przyjaciółka? – Paddy patrzył z przerażeniem na dziewczynę, stojącą przed nim – Zatłukę go!!!

=============================

22 myśli na temat “ROZDZIAŁ 35: Trochę mi nie wyszło…

  1. Czytam Twoje opowiadanie od września, ale do tej pory się nie ujawniałam 😉 całość bardzo mi się podobam, ale trochę było mi smutno, że Padzik był na początku taki posępny i oschły w stosunku do innych, no i że jego stosunki z Olą tak źle się zaczęły. Jednak ta dzisiejsza część jest świetna, wcale nie uważam, żeby byli rozchwiani emocjonalnie 😉 Liczyłam na to, że sytuacja się rozwinie, już mi się gorąco zrobiło 😉 a tu taki nieoczekiwny zwrot akcji… czekam z nieciepliwością na więcej.

    Polubienie

    1. Witaj
      Cieszę się, że się ujawniłaś i mam nadzieję, że bedziesz częściej zostawiać po sobie ślad w postaci komentarza pod kolejnymi częściami. Z opowiadaniami pisanymi w formie bloga jest tak, że tworzy się je dla czytelników. Szanuję osoby czytające anonimowo, ale piszę głownie dla tych, których znam, czyli tych, którzy komentują bądź piszą maile. Wystukując kolejne zdania zawsze zastanawiam się jak, na moje kolejne pomysły zareagują czytelnicy i jak to skomentują.
      Tak Paddy na początku był straszny, dziki i nieokiełznany, pomału się zmienia i oswaja z życiem i ludźmi, ale to długa droga.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  2. Rozdział bardzo fajny. Chyba przez skromność piszesz o jakimś chaosie 😉 W poprzednich rozdziałach byli trochę rozchwiani emocjonalnie, popadając ze skrajności w skrajność (zwłaszcza Ola). Moim zdaniem w tym rozdziale zachowywali się normalnie. Cieszę się, że ich relacje się poprawiły 🙂
    Ty to potrafisz budować napięcie 🙂 Ola była nieźle napalona i na skraju wytrzymałości. Gdyby nie te telefony to by było gorąco. Wypadek chyba nie był jakiś poważny skoro ta poszkodowana była w stanie zadzwonić do Oli. Swoją drogą jaki ten świat mały, że akurat przyjaciółka Oli i brat Pada… 😉 Pewnie w następnym rozdziale pojawi się Jimmy i to też mnie cieszy.

    Polubienie

    1. Cieszę się, że podobała Ci się część. Często jest tak, że ja uważam jedno a czytelnicy drugie. Mnie się wydaje chaotyczny, a Tobie nie 😀 Moi bohaterowie w tym rozdziale przechodzą ze skrajności w skrajność od śmiechu do smutku, od przerażenia po miłość i pożądanie i w tym właśnie widzę chaos – w ich myśleniu i emocjach. Przed puszczeniem na bloga trochę go poprawiłam, bo wcześniej naprawdę był bałagan w ich uczuciach.
      Masz rację napalona była, ale potem mogłaby znowu żałować tego, co zrobiła(jak to u niej bywa), więc chyba dobrze że im coś przeszkodziło. Wypadek nie był groźny, ale przyniesie trochę kłopotów jak to u mnie haha
      Dzięki.

      Polubienie

  3. Gdzie Ty widzisz chaos? po prostu trudno im jest i tu akurat nie ma się czemu dziwić 🙂 trudno jest aby w chwilę poprawic realacje, muszą się nauczyć siebie na nowo, to nie jest proste, ale widać światełko w tunelu 🙂
    a wypadek pewnie stuczka ale pijany Jim… w aucie, prowadząc go… cholera… dobrze że zadzwonił do paddy’ego a to akurat przyjaciółka Oli, ale randkę to mają super… naprawdę, ale czy nieudana? nie tylko trochę nietypowa 🙂 ale przełamali lody i to najważniejsze

    Polubienie

    1. Jej pięknie to napisałaś i dziwisz się, że twierdzę, że wszystko łagodnie potrafisz wytłumaczyć. Jesteś dobrą duszą dla moich bohaterów.
      „Nietypowa randka” – super Haha chyba nie chciałabym takiej, może i byłaby udana, ale przeszkodził im wypadek…
      Masz rację pierwsze lody faktycznie przełamali
      Dziękuję pięknie za miłe słowa.

      Polubienie

      1. juz tak mam, ale jakby zrobili coś złego to pewnie bym ich nie broniła…
        na Jima jestem zła bo prowadzi po pijanemu…
        a powiem Ci w sekrecie 🙂 że dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu zabrałam się do roboty i przygotowałam części do FD i mam pomysł na kolejne opowiadanie, a minął prawie rok od mojego pisania, więc to jest cos 🙂 także dzięki

        Polubienie

        1. Super!Strasznie się cieszę! Daj znać kiedy na blogu pojawią się nowe części fb i puść linka kiedy zaczniesz pisać nowy blog i nowe opowiadanie. Nie mogę się doczekać. Podobał mi się You… więc nowe na pewno też byłoby fajne. Czekam na Toje pomysły.

          Polubienie

            1. Tak obie z Olą zabrałyśmy się do roboty, ja podzieliłam części, Ola je dodała na bloga 🙂 a moje jest jeszcze w mojej głowie, ale kiełkuje 🙂 dam znać 🙂

              Polubienie

            2. Super jak znajdę chwilę to przeczytam. Dlaczego piszesz, że stoisz „w miejscu”? Też zamierzasz coś nowego napisać? O ile pamiętam twierdziłaś po hf, że już nie będziesz tworzyć, choć nie ukrywam, że bardzo bym się ucieszyła na Twoje nowe opowiadanie. Hf był super!

              Polubienie

              1. Kobieta zmienną jest 🙂 haha tak Ola zamierza jednak coś tworzyć 🙂 nie popędzana, nie proszona i tak jest dobrze 🙂 czasem samo idzie…

                Polubienie

                  1. Ja bym chciała, bo brakuje mi pisania i wymyślania. Musi tylko przyjść odpowiedni moment, jakiś pomysł, wena. My z Ania się wzajemnie nakręcamy, wiec jak jedna zacznie, to pewnie i druga zacznie pisać. Codziennie wchodzę tutaj Sorawdzam czy jest nowa część. Mam nadzieje, ze nie zaniechasz pisania, bo idzie Ci świetnie. Pozdrawiam.

                    Polubienie

  4. Ooooooo! Nie widzę jakoś chaosu, ale za to widzę jak Ola ze sobą walczy, widzę jak Paddy cierpi, jak bardzo żałuje tego,co próbował jej zrobić. To się widzi czytając. Faktycznie chciał dobrze,a wyszło jak zwykle. Super, że Ola zaczęła się śmiać i rozładować się atmosfera. I po dzisiejszym rozdziale nie uważam, że Ola czy Paddy powinni udać się do lekarza. Ola sobie coś postanowiła, ale uczucia i miłość z nią wygrają. Nie wiem kiedy, ale wygrają. Ale z tymi telefonami i wypadkiem, to żeś wymyśliła. No serio! Już się nie mogę doczekać kolejnej części. I dopiero dziś mi Ania napisała, że jest rozdział. Fajnie! Fajnie! Lubie to czytać.

    Polubienie

    1. Chaos widzę w ich myśleniu raz się siebie boją raz się przyciągają, raz się śmieją, a raz prawie płaczą z bezsilności, coś proponują, a potem żałują. Pisałam Ci, że rozdział powstawał częściami z odstępami po kilka dni. Jak potem przeczytałam całość to nie było w nim ładu i składu. Przed wysłaniem na bloga dokonałam parę szybkich poprawek i jak się okazało chyba dobrych, bo żadna z komentatorek chaosu nie zauważyła, to znaczy, że chyba udało mi się to zakryć poprawkami.
      Masz rację z tym, że „chciał dobrze, a wyszło jak zwykle”. Taki niestety jest Paduś w tej historii haha. Ola wcale mu w tym nie pomaga, nie?
      Pisałam Ci o drugim wątku w opowiadaniu i ten wątek rozpoczyna właśnie wypadek. Jak to u mnie nigdy nie zaczyna się normalnie.
      Obiecałam, że wstawię część do konca tygodnia, a ja zawsze staram się dotrzymywać obietnic
      Dzięki. 😀

      Polubienie

  5. Witam!!
    Żaden specjalista nie jest im potrzebny tylko szczera rozmowa bo wydaje mi się, że każdy z nich trochę inaczej widzi ich „związek”.
    Wieczór raczej można zaliczyć do nieudanych…ah ten Jimmy 🙂
    Pozdrawiam !!

    Polubienie

    1. Masz rację wieczór raczej im nie wyszedł za dobrze. Jimmy zepsuł go do końca albo ich uratował przed kolejnym błędem haha.
      Każde z nich ma inne plany co do przyszłości ich „związku”, ale często to co planujemy nie jest zgodne z tym co wychodzi samo. Nie jesteśmy w stanie zaplanować wszystkiego. Jak widać planowanie im zupełnie nie wyszło ” miało być tak pięknie…” i niestety nie było haha
      Dzięki
      Pozdrawiam.

      Polubienie

Dodaj komentarz