ROZDZIAŁ 31: Chandra.

Witam!

Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału. Ta część jest ostatnią z serii „ławeczkowych”. Od następnego rozdziału planuję zacząć poprawiać kontakty naszych głównych bohaterów.

Ogromnie dziękuje za komentarze zostawiane przez Was pod każdym rozdziałem. Znajduje w nich cenne dla mnie uwagi. Dzięki nim wiem, co Wam się podoba, a co muszę zmienić lub poprawić. 

Pozdrawiam

——————————————————————-

Ola od dwóch godzin chodziła bez celu, po mieście. Oglądała wystawy sklepowe, podziwiała zabytkowe budowle, spacerowała i biła się z własnymi myślami. Wyszła z pracy już przed południem, ponieważ nie potrafiła się skupić nad sprawozdaniami i cyferkami. Wciąż błądziła gdzieś myślami. Wczorajsza rozmowa z Angelo i poranna niespodzianka Paddyego wytrąciły ją zupełnie z równowagi. Jej dzisiejszy melancholijno – depresyjny nastrój pogarszała jeszcze pogoda, która jak na letnią porę roku była wyjątkowo nieprzyjemna. Od rana było pochmurno i zimno. Co jakiś czas kropił deszcz. Jednak dziś wolała mokre ulice i chodniki niż puste mieszkanie. Wiedziała, że siedzenie i gapienie się w ściany nie pomoże poprawić jej wisielczego humoru.

Dawno już nie czuła się taka samotna. Jedynymi osobami, które znała w Kolonii było rodzeństwo Kelly, ale z nimi akurat nie chciała się spotykać, gdyż byli główną przyczyną jej złego samopoczucia. Emma i inni znajomi zostali w Hamburgu. Cała jej rodzina mieszkała w Polsce. Nawet Natalia była daleko. Dziś wyjątkowo mocno odczuwała tęsknotę za córką. Gdyby salon już funkcjonował, to chociaż w pracy byłabym między ludźmi, a tak to nawet tam jestem sama – myślała.

Po raz kolejny analizowała swoje obecne życie, gdy usłyszała gdzieś z oddali znajomy kobiecy głos wołający jej imię:

– Ola! – dziewczyna przystanęła i zdziwiona obejrzała się za siebie.

– Kira! – krzyknęła, widząc pędzącą w jej stronę długowłosą brunetkę.

– Cześć! Wołam i wołam, a ty nic – wysapała kobieta, zatrzymując się przed Olą.

– Przepraszam, zamyśliłam się i nie słyszałam.

– Wybrałaś się na zakupy? – zapytała Kira, łapiąc oddech.

– Właściwie, to na spacer – odpowiedziała blondynka.

– W taką pogodę? Oszalałaś? – zdziwiła się brunetka – Taki spacer może skończyć się przeziębieniem.

Ola uśmiechnęła się do niej lekko.

– Mam nadzieję, że tak źle nie będzie. Musiałam trochę oczyścić umysł.

– Coś się stało? – zapytała Kira zaniepokojona słowami i miną dziewczyny.

– Nie. Chyba z powodu pogody dopadła mnie dzisiaj chandra – wyjaśniła blondynka, ciężko wzdychając.

Kira wpatrywała się chwilę w swoją towarzyszkę.

– Wiesz co, mam trochę wolnego czasu, a tu niedaleko jest przyjemna kawiarnia, masz ochotę na kawę? – zapytała brunetka.

Ola wahała się przez moment. Nie miała ochoty na spotkania z rodziną Paddyego, ale lubiła Kirę i właściwie, to nie miała nic lepszego do roboty, więc po krótkim namyśle wyraziła zgodę.

Po kilku minutach weszły do niewielkiego, przytulnego, pomieszczenia. Usiadły przy okrągłym stoliku w rogu sali i zamówiły swoje ulubione kawy oraz polecaną przez kelnera, szarlotkę na ciepło.

– Co Cię wygnało do miasta w taką pogodę? – zapytała Ola.

 

– Dziewczynki zostały zaproszone na urodziny przez córkę naszych znajomych. Przywiozłam je i  muszę czekać, bo nie opłaca mi się wracać do domu – odparła Kira z uśmiechem.

– Kinderbal… – rzuciła blondynka, krzywiąc się z powodu własnych  słów.

Kira przewróciła oczami.

– Głupia moda, ale dzieciaki to uwielbiają, a rodzice stają na głowie, by imprezy były niezapomniane i uważane za lepsze od innych – zaśmiała się głośno, kręcąc przy tym głową – nie jestem zwolenniczką takich przyjęć.

Ola uśmiechnęła się, przytakując głową.

– A twoja córka kiedy ma urodziny? – rzuciła Kira.

Ola zamarła. Widelczyk z nabitym na niego kawałkiem pysznego ciasta wypadł jej z ręki, uderzając o talerzyk i wywołując głośny brzdęk. Utkwiła przerażone spojrzenie w swej towarzyszce.

– Angelo Ci powiedział…?

Kira uświadomiła sobie, że wydała męża i poczuła się zakłopotana,  ale po chwili zastanowienia przytaknęła głową.

Ola wbiła w nią przerażone spojrzenie.

Kira westchnęła ciężko. Przykryła leżącą na stoliku, drżącą dłoń dziewczyny swoją i uśmiechnęła się łagodnie.

– Spokojnie, nie denerwuj się – starała się powstrzymać jej atak paniki – Tak, znam prawdę. Angelo mi wczoraj powiedział – przyznała szczerze. Dostrzegła złość i rodzaj rozczarowania w oczach blondynki, więc po chwili dodała – Nie miej mu tego za złe. On jest moim mężem. Jakim małżeństwem byśmy byli, gdybyśmy mieli przed sobą tajemnice. Wiem, że miał zachować to dla siebie i rozumiem Twoje wzburzenie, ale proszę nie gniewaj się na niego. Przyjechał wczoraj od Ciebie bardzo poruszony i za moją namową w końcu powiedział, co jest tego powodem – wyjaśniła, licząc na zrozumienie.

Ola w milczeniu wpatrywała się dłuższą chwilę w brunetkę, po czym uciekła spojrzeniem gdzieś w bok.

– Przyrzekam, że ode mnie nikt się niczego nie dowie – ciągnęła Kira, starając się złagodzić zdenerwowanie koleżanki, siedzącej naprzeciwko – Możesz mi ufać. Nie lubię roznosić plotek, ani roztrząsać czyjegoś życia. Nie mam zamiaru Cię oceniać ani krytykować. To jest Twoje życie i Twoja sprawa i ja nie zamierzam się wtrącać. Nie będę Cię do niczego namawiać.

Blondynka obrzuciła brunetkę podejrzliwym spojrzeniem, po czym powiedziała:

– Ufam Ci, jednak uważam, że Twój mąż powinien mnie najpierw zapytać o zdanie. Obiecał, że to zostanie na razie tajemnicą.

– I zostanie. Ode mnie nikt się niczego nie dowie, uwierz mi, proszę – błagalne spojrzenie Kiry spowodowało u dziewczyny drgnięcie kącików ust i nić rozbawienia w oczach.

– Mam nadzieję. Wiesz, że John nic nie wie o Natalii i raczej powinien się o tym dowiedzieć ode mnie, a nie od Maite czy Patricii – w jej tonie głosu dało się wyczuć ostrzeżenie.

Kira nieznacznie pokiwała głową.

Ola zamyśliła się na chwilę. Postanowiła odpuścić. Kira nie jest niczemu winna, a z Angelo pogadam sobie przy okazji – postanowiła w myślach i uśmiechnęła się szerzej do koleżanki.

– Prędzej czy później i tak wszyscy poznają prawdę – prychnęła lekko, przypominając sobie rozmowę z Angelo – Twój mąż dał mi pewne ultimatum, czym zmusza mnie do rozmowy z Johnem, a po tym z pewnością cała jego rodzina uderzy we mnie szturmem.

Kira spojrzała ze współczuciem na Olę.

– No raczej nie odpuszczą – przytaknęła, wywołując tym gęsią skórkę u swojej towarzyszki – To jest powód Twojego kiepskiego dziś nastroju? – przypomniała sobie rozmowę na chodniku.

– To też… – Ola spoważniała nagle i spuściła głowę, lecz po chwili z powrotem podniosła wzrok. Miała ochotę wygadać się przed kimś – Wszystko wali mi się na głowę. Mam wrażenie, że dźwigam na swoich barkach tonowy ładunek i nie mogę się go pozbyć – na jej twarzy pojawił się grymas imitujący uśmiech.

– Mój mąż przez wczorajszą rozmowę  także się do tego przyczynił, co? – zapytała Kira, marszcząc brwi.

– Twój mąż, Paddy siedzący wciąż pod moim mieszkaniem, czekająca mnie rozmowa z Johnem, a do tego wszystkiego przeprowadzka, o której muszę powiedzieć Nati – wyliczyła Ola.

– Przeprowadzka?

– Tak. Przeniosłam się na stałe do Kolonii. Zostałam współwłaścicielką tutejszego SPA – oznajmiła – Cieszę się z tego, bo to fantastyczny awans i być może początek własnego biznesu. Zawsze o tym marzyłam, ale jak ja mam wyjaśnić córce, że musi pożegnać się z dawnymi koleżankami, szkołą i przenieść się w nieznane środowisko – powiedziała i podparła brodę na dłoni, spoglądając na koleżankę – czasami brak mi sił.

Kira w milczeniu, przyglądała się dziewczynie. Zastanawiała się jak jej pomóc.

– Z Johnnym i Paddym to raczej Ci nie pomogę, ale jeżeli chodzi o Natalię to mam już pewne doświadczenie z tym związane.

Ola nadstawiła uważniej ucha.

– Przeprowadzaliśmy się z Angelo kilka razy, zanim kupiliśmy dom tutaj i za każdym razem musieliśmy wyjaśniać to dzieciom, szczególnie Gabrielowi – wyjaśniła – A gdzie Nati jest teraz?

– W Polsce, u moich rodziców – odpowiedziała Ola.

– To może przywieź ją tutaj jeszcze przed końcem wakacji. Niech zaprzyjaźni się z naszymi dziećmi, a dopiero potem powiesz jej o przeniesieniu, co ty na to? – zapytała.

– A w czym to pomoże? – zapytała Ola bez przekonania.

– Nie będzie się czuła taka samotna, bo tutaj także będzie miała przyjaciół – odpowiedziała – Sama po sobie pewnie wiesz, że gdy jedziesz w miejsca, gdzie masz znajomych jest Ci łatwiej i chętniej tam wracasz – wytłumaczyła Kira.

– Coś w tym jest – przytaknęła Ola z uśmiechem. Poczuła w sobie cienką nić nadziei – może nie będzie tak źle? – pomyślała.

………………

Zaparkowała samochód i wysiadła wciąż zamyślona na słowami Kiry. Coraz bardziej podobał jej się pomysł ze spotkaniem się ich dzieci. Widziała w tym szansę na pozytywniejsze przyjęcie przez Nati informacji o przeprowadzce.

Jej myśli o córce przerwał widok pustej ławeczki. Ciekawe gdzie podział się Paddy – zastanowiła się w duchu, rozglądając się dookoła siebie – Może zrezygnował? – wraz z tą myślą poczuła niepokój i ukłucie w sercu.

Myśląc o nieobecności Paddyego w jego ostatnio stałym miejscu, wchodziła wolno po schodach kierując się na swoje piętro.

– A… to Pani – usłyszała nagle czyjś głos i zadrżała ze strachu. Spojrzała na kobietę, która wystraszyła ją, odzywając się znienacka.

– Dzień dobry – przywitała się uprzejmie, uśmiechając się do starszej Pani, z którą nieraz mijała się na schodach. Mieszkały na jednym piętrze, naprzeciwko siebie, ale nigdy nie zamieniły z sobą nawet słowa, mimo tego Ola czuła sympatię do pulchnej Pani w podeszłym wieku.

– Czekam na mojego chłopca – odezwała się ponownie starsza dama – Miał mi przynieść zakupy i coś długo nie wraca. Usłyszałam na schodach kroki i myślałam, że to On, przepraszam, że Panią przestraszyłam.

– Nie szkodzi, zamyśliłam się trochę – odpowiedziała Ola – Ten chłopiec to Pani wnuczek?

– A skąd – machnęła ręką sąsiadka – Moi wnukowie mieszkają za granicą, dzieci z resztą też – wyjaśniła – Ten chłopiec jest dla mnie właściwie obcy, ale wie Pani jak to teraz jest: czasami obcy ludzie są lepsi niż własne dzieci i rodzina – odezwała się smutno starsza Pani.

Ola poczuła współczucie dla sąsiadki. Dopiero teraz pomyślała, że faktycznie nigdy nie zauważyła nikogo wychodzącego, ani wchodzącego do mieszkania naprzeciwko.

– Pani, ja jestem sama jak palec. Mąż umarł, a dzieci wyprowadziły się na drugi koniec świata i zostawiły mnie tutaj  – tłumaczyła staruszka ze łzami w oczach – A może Pani wejdzie na herbatkę? Porozmawiamy sobie chwilkę, bo człowiek to sam siedzi jak palec i ani się do kogo odezwać. Jeszcze trochę to do pustych ścian zacznę mówić.

Ola zmarszczyła się nieznacznie. Akurat dziś nie miała ochoty na pogawędkę i wysłuchiwanie uskarżeń, na trudy życia tej starszej Pani. Sama siłą powstrzymywała się od płaczu nad swoim losem. Jednak sąsiadka tak bardzo nalegała, że nie mogła odmówić. Uśmiechnęła się, więc uprzejmie i skinęła głową, przystając na jej propozycję. Nie chciała robić przykrości tej miłej Pani.

– Ten młody człowiek pomógł mi jak dwa tygodnie temu złamałam nogę – sąsiadka zaczęła niezdarnie cofać się do swojego przedpokoju, zachęcając dziewczynę do wejścia. Dopiero teraz Ola przyjrzała się starszej Pani i zauważyła nogę pokrytą gipsem i dwie kule na których się wspierała. Sąsiadka idąc przed nią w głąb mieszkania ciągnęła nieprzerwanie swój monolog.

– Wezwał wtedy pogotowie, a teraz odkąd jestem w domu bardzo mi pomaga. Pani ja nie wiem, jak bym sobie poradziła bez niego. Umarłabym pewnie z głodu – swoimi słowami wywołała w Oli wyrzuty sumienia – To złoty chłopak, mówię Pani, uprzejmy, miły, a jaki przystojny – ciągnęła gospodyni, nie dając swojemu gościowi, nawet chwili na jakąkolwiek odpowiedź – Najwygodniej będzie nam w kuchni, bo tam mam wszystko pod ręką. Proszę się rozgościć – gestem wskazała rozbawionej dziewczynie jedno z krzeseł ustawionych dookoła stołu kuchennego.

– Dziękuję – odpowiedziała Ola, zajmując wyznaczone miejsce.

– Pije Pani kawę czy herbatkę? – zapytała dama w podeszłym wieku, zmieniając na moment temat. Niezdarnie kuśtykając próbowała poradzić sobie z obsługą czajnika.

Ola wstała z krzesełka i odebrała jej czajnik z rąk.

– Jeżeli Pani pozwoli, to może ja zrobię nam coś do picia, a Pani sobie usiądzie i będzie mi mówić gdzie i czego mam szukać, dobrze? – zapytała z uprzejmym uśmiechem.

– Dobrze dziecko, dobrze – z pomocą młodszej towarzyszki, usiadła przy stole – W tej górnej szafce są kubeczki, a kawa i herbata stoi w tych metalowych puszkach obok czajnika – instruowała Olę, wskazując kulą odpowiednie miejsca – W tym pojemniku jest świeżutkie ciasto. Przyniósł mi je ten chłopak. Jest pyszne – wróciła z powrotem do chwalenia swojego opiekuna.

Ola, stojąc tyłem do kobiety, wywróciła oczami i uśmiechnęła się do siebie.

– Ma Pani męża albo narzeczonego? – zapytała.

– Yyyy nie… – odparła Ola marszcząc brwi, gdyż nie bardzo mogła nadążyć za tokiem rozumowania starszej Pani.

– O to dobrze, kochana!

Blondynka spojrzała ze zdziwieniem na sąsiadkę, ale Ta tak bardzo skupiała się na tym, co mówi, że nie zauważyła jej miny.

– Przedstawię Ci tego chłopca. Będzie idealnym mężem dla Pani. Gdybym była młodsza sama bym za niego wyszła – po kuchni rozszedł się rechoczący śmiech staruszki.

– Tylko, że ja nie szukam męża – starała się powstrzymać swoją towarzyszkę przed snuciem planów związanych ze swataniem. Postawiła kubeczki z parującym napojem na stole i usiadła na swoim poprzednim miejscu.

– Tak, tak każda tak mówi, a jak przyjdzie co do czego, to beczą po nocach nad swoim staropanieństwem, już ja swoje wiem – odrzekła dama – Mówię Ci bierz go sobie, zanim jakaś inna Ci go ukradnie – ciągnęła dalej starsza Pani.

Ola skrzywiła się nieznacznie, słysząc słowa nowej znajomej. Bierz go sobie – powtarzała w myślach, dusząc śmiech.

– Takiego, to ze świecą szukać. Nie wiem gdzie On się uchował, bo w dzisiejszych czasach takich dobrych chłopców to już nie ma – prawiła sąsiadka, nie dając nawet na sekundę dojść Oli do słowa – Jak Ja bym chciała mieć takiego wnuczka. Moi to tylko na pieniądze liczą, babcia daj, babcia pożycz i daję kochana, bo co nie pomogę? Przecież to moi wnukowie, ale jak przychodzi co do czego to wszyscy zajęci i żaden nie ma czasu dla starej babki – uskarżała się wycierając oczy, które raptownie zaszły łzami – Takie mam życie…

Ola miała już zacząć pocieszać chlipiącą staruszkę, gdy przez kuchnię niespodziewanie przeleciała kolorowa piłeczka, a za nią podążał mały, rudy kotek. Dziewczyna jak urzeczona wpatrywała się w pocieszne zwierzątko.

– O!  Tego malucha też mi podarował – powiedziała Pani już całkiem normalnym tonem. Po jej łzach nie było już nawet śladu – Teraz nie jestem już taka samotna. Nawet Pani nie wie ile pociechy daje mi ten kociak.

Dziewczyna jednak już nie słuchała, gdyż nagle uświadomiła sobie, że widziała już tego kotka. To jego uratował Paddy przed rozszarpaniem przez psa, to z tym zwierzakiem jeździli razem do weterynarza. Paddy! – coraz to nowsze myśli pojawiały się w jej głowie, niczym błyskawice – Starsza Pani cały czas mówiła o Paddym. On zaraz tu będzie – przypomniała sobie słowa sąsiadki.

Ola, ku zaskoczeniu swojej towarzyszki, poderwała się z miejsca.

– Muszę już iść – oznajmiła – Innym razem dokończymy rozmowę. Dziękuję za herbatę.

– Już? Jaka szkoda, tak bardzo chciałam Cię przedstawić mojemu chłopcu – zaprotestowała sąsiadka – ale trudno, może następnym razem mi się uda.

Do uszu Oli dotarło pukanie, a zaraz potem skrzypnęły drzwi i ktoś wszedł do przedpokoju. Dziewczyna zamarła. Nie chciała spotkać się z Paddym.

– Pani Helgo! To ja, przyniosłem zakupy – usłyszała z korytarza męski głos, na dźwięk którego dostała gęsiej skórki.

– Jestem w kuchni. Mam gościa – odkrzyknęła starsza kobieta – Widzisz dziecko jak dobrze się złożyło, zdążysz poznać tego Pana – dodała ciszej, wpatrując się z zadowoleniem w Olę.

– To ja nie będę przeszkadzał. Zostawię tylko zakupy i… – zamilkł w pół słowa, wraz z pojawieniem się w kuchni i rozpoznaniem w stojącej tyłem postaci, swojej ukochanej.  Zatrzymał się w progu i utkwił zdumiony wzrok w dziewczynie. Nogi zaczęły mu się  niebezpiecznie trząść jakby nie mogły utrzymać jego ciężaru.

Był przekonany, że dziewczyna jest w pracy i wróci dopiero wieczorem.  Nie chciał by wiedziała, że pomaga tej starszej Pani. Bał się, iż pomyśli, że robi to, by się do niej zbliżyć.

– Kochany, postaw te zakupy na szafce – zarządziła dama, podnosząc się z krzesełka.

Paddy jak automat, posłusznie zrobił jak nakazała mu kobieta, po czym odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął przyjaźnie.

– Przedstawię Was sobie – stwierdziła starsza Pani

Paddy spojrzał niepewnie na Olę, ale ta stała jak zastygła, uciekając od niego wzrokiem.

-To jest Patrick, najlepszy chłopak jakiego znam, a to moja sąsiadka… – przerwała, zastanawiając się nad imieniem.

– Ola – podpowiedziała dziewczyna, zmuszona do spojrzenia na chłopaka stojącego nieopodal. W każdym swoim mięśniu czuła drżenie. Serce biło jej niczym młot pneumatyczny.

Paddy przyglądał się Oli z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Po chwili w jego oczach zaczęły migotać iskierki rozbawienia. Przygryzł wargę, żeby się nie roześmiać.

– Bardzo miło mi Cię poznać, Olu – rzucił z udawaną powagą, i ujmując delikatnie dłoń dziewczyny, złożył na niej pocałunek.

Ola wpatrywała się w przedstawionego jej chłopaka jak zahipnotyzowana. Wstrzymała oddech, czując jego gorące usta na swojej skórze. Nie wiedziała jak ma się zachować. W normalnej sytuacji nie dopuściłaby do tego by ją dotknął, ale tutaj w obecności tej miłej staruszki nie potrafiła być dla niego nieuprzejma. Przełknęła głośno ślinę, gdyż zaschło jej w gardle. Z jednej strony miała ochotę uciec stąd jak najszybciej, z drugiej jednak chciała, by ta chwila trwała wiecznie.

Zerknęła na staruszkę i widząc jej szczęśliwą minę postanowiła dać jej chwilę radości.

– Mnie również jest bardzo miło – odpowiedziała, podtrzymując kłamstwo Paddyego. Widziała ulgę na jego twarzy i coraz bardziej widoczne rozbawienie, więc rzuciła mu, zauważalne tylko przez niego, groźne spojrzenie. Jednak On udał, że tego nie widzi.

– Nie skończyła Pani jeszcze herbaty i nie spróbowała ciasta, może posiedzi Pani z nami jeszcze chwilkę? – zapytała Pani Helga – a Pan, Panie Patricku niech zrobi sobie coś do picia – zarządziła – i do nas dołączy.

Ola nie wiedziała jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Miała ochotę uciec stamtąd, ale zdawała sobie sprawę, że sprawiłaby tym przykrość swojej miłej sąsiadce. Starsza Pani była tak zadowolona, ze spotkania swoich znajomych, że Ola nie mogła postąpić inaczej jak tylko zająć z powrotem swoje miejsce.

Najgorsze, w tym wszystkim było to, że Paddy usiadł przy stole, tak blisko niej, że dziewczyna wręcz czuła bijące od niego ciepło. Starała się nie patrzeć na niego, ale jej oczy same uciekały w jego kierunku.

Po jakichś piętnastu minutach nie wytrzymała napięcia, jakie wytworzyło się między nią a Paddym. Wstała od stołu, tłumacząc się brakiem czasu. Grzecznie pożegnała się z sąsiadką i wyszła z jej mieszkania, nie czekając aż odprowadzą ją do drzwi.

==========================

16 myśli na temat “ROZDZIAŁ 31: Chandra.

  1. Ależ musiałam zabawnie wyglądać. Siedzę e pociągu i śmieje się sama do siebie. Rewelacyjnie to opisalas. To spotkanie u Pani Helgi. Hihi. No super! Widać Oli wahania, że z jednej strony Paddy cały czas na nią działa, a z drugiej strony nie chce jednak zapomnieć o tym, co było. Uwielbiam Twoja Kire! Pomysł z zapoznaniem się dzieci genialny! Rewelacyjny! I to nie ze względu na połączenie głównych bohaterów, a ze względu na Natalie. To jej pomoże odnaleźć się w nowej sytuacji. Kira, to mądra babka. Ale sąsiadka i tak wygralabodcinek. PrEd stawie Ci mojego chłopca. Hahahaha! Super!

    Polubienie

    1. Rety a ja teraz wyglądam tak, jak ty w pociągu i mój mąż też patrzy na mnie jak na wariatkę, bo śmije się w głos do telefonu, aż się popłakałam.
      Oluś, bo ja dopiero jak przeczytałam Twój komentarz zobaczyłam swój własny tekst o chłopcu i tej Pani w innym kontekście. Jak pisałam to zdanie to miałam w głowie zupełnie inny sens. 😀 Jeszcze co chwilę wybucham śmiechem.
      Ok teraz już poważnieje.
      Chyba już gdzieś kiedyś pisałam, że z Olą to jest tak, że chciałaby, a boi się i sama nie wie, jak ma reagować na bliskość Paddyego.
      Rady Kiry także wymyślałam, ponieważ miałam na uwadze dobro Natalii, a nie dobro tych moich zakochanych nieszczęśników.
      Dzięki za fantastyczny komentarz, jeszcze tak to chyba żaden mnie nie rozbawił.
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. No o Oli, to tak, to ja to widzę, ccialaby a boi się. Zobaczymy, co tam jej wymyślisz na następne części. O chłopcu wyszło bardzo zabawnie, ale ja zrozumiałam e staruszkę. Ze ona tak mówiła o nim jako o dobrym chłopcu, który jej pomaga, ale mimo wszystko zabawnie to wyszło.

        Polubienie

  2. Witam!!
    To już chyba nudne pod każdą częścią pisać: ROZDZIAŁ ŚWIETNY lub ROZDZIAŁ SUPER…ale to prawda 🙂 więc nie przedłużając…
    …Kochana rozdział cudowny!!
    W pierwszej części rozmowa Oli z Kirą fajna.
    Druga część mnie rozwaliła na łopatki…w pozytywnym znaczeniu 🙂
    Ah…zazdroszczę Pani Heldze…też bym chciała mieć takiego chłopca 🙂
    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Witaj
      Dla mnie nie jest nudne czytać, że to co stworzyłam jest fajne, super lub świetne. Zawsze jest mi wtedy miło.
      Haha a która z nas by nie chciałaby mieć „takiego chłopca”. Musiałby się sklonować, żebyśmy wszystkie mogły go mieć 😀
      Dzięki.

      Polubienie

  3. Świetny rozdział 🙂 Fajnie, że jest taka postać jak Kira, która do wszelkich problemów podchodzi spokojnie i z dystansem. Między parą zakochańców takie napięcie, że aż iskry widać 😉

    Polubienie

    1. Bardzo lubię pisać wszystkie mądrości Kiry. Pomiędzy ludźmi, którzy reagują emocjnalnie na wszystko potrzebna jest taka opanowana osoba.
      Między naszą kłopotliwą dwójką rzeczywiście jest napięcie, to chyba jakieś wyładowania elektryczne haha.
      Dzięki

      Polubienie

  4. Kira miała dobry pomysł, trzeba Natalii jakos ułatwić ‚nowe’ zycie, nowy start… Kira ogólnie jest takim dobrym duchem dla Oli 🙂
    Paddy, a jednak jest w nim cos dobrego, serdecznego, jednak nie pogubił sie az tak bardzo i to jest super 🙂 oby tak dalej, a Ola zobaczyła go w tym samym świetle w jakim go widziała dawno temu te 10 lat wcześniej…
    może sie ułozy, może już bedzie lepiej, a może wreszcie Paddy wyjaśni co się stało kiedys, moze pomoże Oli i Natalii w zaklimatyzowaniu, a co bedzie jak się Johnny dowie o Natalii i reszta… ech tyle pytan i czekam na odpowiedzi 🙂
    fajny rozdział, taki spokojny, delikatny, super 🙂

    Polubienie

    1. Kira jest bardzo mądrą dziewczyną. Ktoś musi pomóc Oli w przekonaniu dziewczynki do łagodnego odebrania zmian w jej życiu.
      Paddy nigdy nie był do końca zły, ale też nie jest do końca dobry.
      Jak Ola odebrała jego pomoc staruszce – zobaczymy. Z nimi nigdy nic nie jest pewne haha
      John wróci, a jak wróci to się będzie działo…
      Dziękuję za komentarz

      Polubienie

  5. Najmocniej przepraszam wszystkich którzy czekają na kolejny rozdział. Zepsuł mi się router, oddałam do naprawy i obiecano mi, że to potrwa dwa dni. Mam nadzieję, że dotrzymają słowa.
    Kolejna część jest już skończona.
    Postaram się skopiować rozdział i wysłać z telefonu, ale nie wiem, czy mi się to uda.

    Polubienie

Dodaj komentarz