Rozdział 24: Strach i triumf.

Witajcie!

Wstawiam kolejny rozdział, ale to raczej dokończenie poprzedniego. 

Udało mi się dojść do porozumienia z sobą  😆

Zapraszam.  

—————————————————————————– 

Przymknął oczy i z zapamiętaniem całował jej szyję i ramiona. Zębami chwycił ramiączko podtrzymujące stanik i zsunął je z obojczyka. Zachowywał się jak w transie. Odkąd zobaczył dziewczynę w drzwiach swojego pokoju i minął pierwszy szok, a radość z jej obecności zdusił w zarodku, w głowie miał tylko jedną myśl: ukarać ją i upokorzyć. Skrzywdzić tak, jak Ona jego.

Odczuwał podniecenie, ale to była tylko fizyczna reakcja jego ciała na bliskość kobiety. Psychicznej satysfakcji nie czuł. Tę część swojej emocjonalności wyłączył całkowicie. Działał na zasadach zaprogramowanej maszyny mającej tylko jeden cel i do niego dążącej. Odkąd znaleźli się na łóżku przytrzymywał jej ręce, ponieważ próbowała się opierać i chciała zepchnąć z siebie. Na jej proszące słowa także nie reagował. Gdy po kilkunastu minutach szarpania się i wyrywania znieruchomiała, a jej dłonie bezwładnie opadły na pościel, ostrożnie i wciąż czujnie zaczął rozluźniać swoje palce zawinięte wokół jej nadgarstków. Gdy stwierdził, że nie podejmuje próby walki z nim, puścił je całkowicie. Miał teraz wolne ręce, którymi natychmiast rozpoczął dziką wędrówkę po jej ciele – uda, brzuch, piersi okryte delikatną koronką. Tylko ten skrawek materiału chronił ją jeszcze przed całkowitą nagością. Jedną dłoń wsunął jej pod plecy w celu odszukania zapięcia stanika, drugą zaś podtrzymywał głowę wplatając mocno palce we włosy, by nie mogła jej odwrócić. Wargami i językiem, badał każdy zakątek jej twarzy – usta, żuchwę, policzki, skroń… Całując to ostatnie miejsce wyczuł wilgoć, a zaraz po tym słony smak w ustach. Zamarł… Domyślił się, co oznacza ta słonawa ciecz. W tym momencie zastygły, również jego dłonie. Uniósł głowę i spojrzał na nią. Jej twarz pokryta rozmazanymi resztkami makijażu była jak z kamienia, nie wyrażała żadnych emocji, była martwa. Jedynym objawem życia były szaro-czarne krople wydostające się spod zaciśniętych powiek. Wypływały z zewnętrznych kącików oczu, zostawiając po sobie ciemne ślady spływały wzdłuż skroni i ginęły w jej jasnych włosach. Wstrzymał oddech, zaciskając jednocześnie swoje powieki. Jej widok w takim stanie sprawił mu ból, a ten zaś przypomniał powód jego postępowania. Jakaś mroczna siła zmuszała go do dokończenia tego, co zaczął. Zaklął w duchu i po krótkiej chwili wahania ze zdwojoną siłą i szybkością, wrócił do poprzednich czynności. Pragnął zatracić się w tym, co robił, wyłączyć z powrotem myślenie. W jego głowie jednak uparcie tkwiła myśl – Łzy… Jej łzy… Ten krótki wyraz sprawiał, że ból, który zaczął odczuwać, patrząc na nią kilka sekund temu, urósł do niebotycznych rozmiarów i rozrywał go teraz od środka. Wbił palce w jej ciało tak mocno, że bolały go opuszki. Z sekundy na sekundę czuł do siebie coraz większe obrzydzenie.

– Nieee! – bezwiednie wyrwało się z jego ust przytkniętych do jej skóry. Opadł na nią chowając głowę w zagłębieniu jej szyi. Chwilę trwał w takiej pozycji, po czym uwolnił ją od ciężaru swojego ciała. Usiadł na brzegu łóżka, tyłem do niej i zwiesił głowę.

– Nie potrafię Cię skrzywdzić… – powiedział półszeptem.

Po trwającej kilka chwil ciszy, usłyszał skrzypnięcie sprężyn w materacu, a nieco później zgrzyt klamki otwierającej drzwi. Drgnął lekko, lecz się nie odwrócił. Czekał na kolejny taki odgłos świadczący o tym, że wyszła. Wytężył słuch, ale nie usłyszał znajomego dźwięku. Po pokoju rozniósł się, za to słaby drżący głos Oli:

– Dlaczego chciałeś mi to zrobić?

Zimny prąd przeszedł przez jego plecy. Uniósł głowę, ale pozostał odwrócony.

– Chciałem…, żebyś poczuła to samo, co ja czułem czytając twój list, po naszej wspólnej nocy – odpowiedział zgaszonym głosem, patrząc przed siebie – chciałem Cię upokorzyć i zdeptać twoje uczucia, chciałem, żebyś poczuła ten sam ból – dodał tak cicho, że niemal nie słyszał swoich słów – Wracaj do męża i córki…

Po jego ostatnich słowach zapanowała dłuższa cisza.

– Ja… nie mam męża – oznajmiła sucho i rzeczowo – Angelo Ci nie powiedział?

Odwrócił się z szybkością błyskawicy, wbijając w nią swój zszokowany wzrok.

–  Nie udało mi się nikogo pokochać na tyle, by móc wyjść za mąż – odparła – Moje serce i myśli wypełnione były tylko Tobą – dodała smutno ścierając dłonią łzy, które znowu zaczęły spływać jej po policzkach – Były…, bo… dziś to zniszczyłeś – jej słowa zaczął przerywać szloch – Zamieniłeś moją miłość… w nienawiść… i pogardę – dodała prawie szeptem.

Na dźwięk jej słów i widok jej rozpaczy poczuł ucisk w klatce piersiowej. Niemożliwe… – pomyślał, jednak szczerość w jej spojrzeniu dała mu pewność, że mówi prawdę.

Jego oczy natychmiast wypełniły się błyszczącym, przeźroczystym płynem, który zaczął wylewać się na policzki, ale tym razem nie dbał o to, że ktoś je widzi. Poderwał się z łóżka i szybko ruszył w kierunku Oli. Po kilku krokach zatrzymał się jednak, gdyż zobaczył, że dziewczyna z przerażeniem zaczyna się cofać. Chwilę wpatrywał się w nią, nie wiedząc co zrobić. Przeraziła go jej reakcja na jego zbliżenie. Przełknął głośno ślinę, próbując złagodzić suchość w gardle.

– Błagam, powiedz, że kłamiesz… – wyszeptał zaciskając powieki – przecież masz córkę, musiałaś kochać jakiegoś faceta – chwycił się ostatniej deski ratunku, mogącej świadczyć, że to, co powiedziała jest nieprawdą. W tym momencie najbardziej na świecie pragnął, żeby jej słowa były kłamstwem, bo inaczej zabiłaby go myśl, że skrzywdził ją bezpodstawnie. Przeciągająca się cisza spowodowała, iż rozluźnił powieki i spojrzał na nią. W tym samym też momencie poznał prawdę, wyczytał ją z jej oczu. W jednej chwili jego serce rozpadło się na tysiące małych kawałeczków, a po policzkach teraz już strumieniem spływały łzy. Nogi się pod nim ugięły i opadł na podłogę.

– Boże! Co ja zrobiłem…

Ola niewzruszona stała w miejscu. Obrazek, klęczącego i bezsilnego w tym momencie mężczyzny, tego mężczyzny, który nie dawno przygniatał ją swoim ciałem wbijając boleśnie palce w jej ciało, wywołał w niej dziwną radość i satysfakcję. Opanowała swoje emocje i wytarła ostatnie łzy.

Paddy spojrzał na nią ponownie, a w jego oczach, oprócz rozpaczy i poczucia winy, zobaczyła nieme błagalne pytanie.

– Masz rację, oprócz Ciebie kochałam w swoim życiu, jeszcze jednego mężczyznę – powiedziała przyglądając mu się z góry, zimnym wzrokiem. Zauważyła cień nadziei w jego szklących granatowych tęczówkach i mimo bólu, jaki odczuwała, teraz zatriumfowała w duchu, wiedząc jak bardzo dotknie go to, co zamierzała mu powiedzieć. Uniosła dumnie głowę i głośno oznajmiła:

– Kochałam Johna… I powinnam pozostać przy tym właśnie uczuciu i tym człowieku. On nigdy nie zrobiłby mi tego, co ty dzisiaj… – Widziała to w jego oczach…, znała to spojrzenie. Tyle razy oglądała je, gdy była jeszcze z Johnem. Wtedy nie umiała go zinterpretować, ale teraz wiedziała już, że to zazdrość połączona z bezsilnością i wściekłością. Mięśnie na jego policzkach drgały, a usta ściągnęły się w cienką linię. O to chodziło – pomyślała mściwie. Jej poczucie dumy, mimo zdeptania jej przez tego człowieka, zaczęło się odradzać –  I to właśnie John… jest ojcem mojej córki! – dodała głośno. Zmiana jaka w nim następowała wręcz ją przestraszyła. Zrobił się blady, prawie zielony, na policzkach pojawiły się rumieńce koloru purpury, a jego dłonie oparte na kolanach zaczęły się trząść, jak galaretki. Wyjęła z torebki kartkę i niedbale rzuciła ją na łóżko – to jest jej akt urodzenia. Możesz policzyć miesiące od mojego wyjazdu do jej urodzenia, a będziesz miał pewność –  Odwróciła się i po chwili zniknęła w drzwiach.

Kira siedziała na werandzie popijając kawę. Rozpoznała samochód Oli i domyśliła się, że Ta jest u Paddyego. Czekała na nią. Miała nadzieję, że wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia i się pogodzą. Znała prawdę, bo Angelo po powrocie z Hamburga opowiedział jej o wszystkim. Dostrzegła ją zbiegającą ze schodów i poderwała się z miejsca. Krzyknęła raz i drugi, ale dziewczyna nie zareagowała. Zeszła więc niżej i podążyła w stronę Oli.

– Ola, zaczekaj! – krzyknęła, ale nie zauważyła żadnej reakcji. Podbiegła.

Ola słyszała nawoływania Kiry, ale nie zamierzała się zatrzymywać. Jedynym jej celem było jak najszybsze dotarcie do auta i odjechanie z tego miejsca. Kątem oka widziała zbliżającą się kobietę.  Odszukała w torebce kluczyki i próbowała właśnie drżącym palcem wcisnąć w guzik otwierania drzwi, gdy poczuła czyjąś rękę na swoich plecach. Pierwszą myślą, która pojawiła się w jej głowie był Paddy. Odskoczyła zlękniona odwracając się szybko.

Przeraził ją widok Oli, gdy ta odwróciła się do niej twarzą odsuwając się szybko. Kira dostrzegła strach w jej oczach, a zaraz później rozmazany makijaż, rozczochrane włosy, łzy i niedopiętą wygniecioną sukienką. Serce podeszło jej do gardła.

– Co Ci się stało? – zapytała lustrując wzrokiem dziewczynę – Boże… Co on Ci zrobił… – dodała domyślając się, kto przyczynił się do obecnego przerażającego wyglądu kobiety.

Ola nie miała siły ani ochoty odpowiadać. Uciekła wzrokiem w ziemię udając, że szuka kluczyków, które upuściła ze strachu. Przez zamglone łzami oczy nie mogła ich dostrzec. Kira pierwsza je wypatrzyła i podniosła. Ola wyciągnęła w jej stronę drżącą dłoń.

– Jezu, gdzie ty chcesz jechać w takim stanie? – zapytała widząc jej roztrzęsienie – Nigdzie Cię nie puszczę – zdecydowała cofając rękę z kluczykiem.

– Kira, proszę… – tylko tyle zdołała z siebie wydusić.

– Nie! – rzuciła zdecydowanym mocnym głosem – Jeszcze się gdzieś po drodze rozbijesz  – widząc obojętność o oczach Oli, dodała – Chodź do domu, umyjesz się i doprowadzisz do porządku. Przy okazji porozmawiamy… – rzuciła obserwując dziwne zachowanie swojej towarzyszki.

Ola pokręciła głową.

– Ja… nie chcę tu zostać! – wrzasnęła zerkając z lękiem w okna pokoju Paddyego – Muszę natychmiast wrócić do siebie, rozumiesz? – dodała znacznie ciszej.

Oczom Kiry nie umknął jej strach i przerażone zerkanie w górę.

– Obudzę Angelo i On Cię odwiezie – oznajmiła. Może On ją jakoś uspokoi – pomyślała i ruszyła z powrotem do domu.

– Nie…! Zaczekaj! – krzyknęła za nią Ola.

Kira zatrzymała się i odwróciła.

– Nie budź go! – rzuciła szybko – Ja zaraz dojdę do siebie tylko…

– Ola, co się dzieje? – wróciła i złapała blondynkę za rękę.

– Nic! – odpowiedziała szybko dziewczyna, wyrywając ją.

– Słuchaj! Albo mi zaraz powiesz, co On Ci zrobił, albo idę po Angelo i On to z Was wydusi – ostrzegła cicho brunetka.

Ola wzdrygnęła się na myśl o konfrontacji i ponownym spotkaniu z Paddym.

– Tylko nie to… błagam… nie chcę go widzieć…

Zmartwiona i zaniepokojona kobieta zastanowiła się chwilę nad tą dość trudną sytuacją. Nie mogła dopuścić do tego, by Ola odjechała i to stało się jej głównym celem – zatrzymać ją. Zmieniła więc taktykę.

– Chodź, zaparzę Ci melisę, być może pozwoli Ci się trochę uspokoić – złapała blondynkę za ramię, a czując opór dodała – obiecuję, że nie będę o nic pytać i gdy zobaczę, że się trochę uspokoiłaś, pozwolę Ci odjechać – dorzuciła.

Obietnica Kiry poskutkowała. Ola przestała płakać i pozwoliła się poprowadzić w stronę werandy.

– Może… idź najpierw do łazienki…, a ja zaparzę zioła – zasugerowała delikatnie, gdy stanęły przed drzwiami.

Ola zawahała się i popatrzyła nieufnie na Kirę.

– Ale… nie obudzisz Angelo?

– Nie – przyrzekła niechętnie, ponieważ to właśnie planowała zrobić.

Ola zniknęła za drzwiami łazienki. To, co zobaczyła, po chwili w lustrze, przeraziło ją. Po jej  policzkach znowu popłynęły łzy. Złość mieszała się w niej z upokorzeniem, żalem i poczuciem beznadziejności.

Kira postawiła na kuchennym stole dwie filiżanki parującego napoju. Usiadła na jednym z krzeseł i zaczęła dumać nad tym, co takiego wydarzyło się w pokoju jej szwagra. Odtwarzała w myślach zdarzenia i łączyła je ze swoimi obserwacjami. Po dość długim czasie w kuchni pojawiła się Ola. Bez słowa zajęła miejsce z drugiej strony stołu. Brunetka z niemałym zadowoleniem stwierdziła, że bez kolorów tęczy na twarzy i w związanych w kucyk włosach wygląda już całkiem normalnie. Po jej wcześniejszym zachowaniu i wyglądzie zostały tylko drżące nadal dłonie, obejmujące w tej chwili porcelanową filiżankę i zaczerwienione, zapuchnięte oczy tępo wpatrujące się w gorącą ciecz.

Kobieta nie wiedziała o czym ma rozmawiać ze swoją towarzyszką. Po głowie chodziło jej tylko jedno, ale obiecała nie pytać o nic, więc twardo się tego trzymała. Opowiadała o wczorajszej wycieczce nad rzekę, jaką obie z Patricią urządziły swoim dzieciom, ale miała wrażenie, że do Oli nie dociera ani jedno jej słowo. Zamglonym wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt. Co jakiś czas przygryzała dolną wargę, a jej oczy zaczynały podejrzanie błyszczeć.

Ocknęła się trochę i pierwszy raz, odkąd usiadła przy stole, spojrzała Kirze w oczy, gdy na górze trzasnęły drzwi.

– Będę się zbierać… oddasz mi teraz kluczyk? – powiedziała szybko wstając z miejsca.

Kira pokręciła tylko głową i wyciągnęła z kieszeni metalowy przedmiot podając go Oli bez słowa. Widziała, że ucieka nie chcąc spotkać Angelo. Odprowadziła ją do drzwi i na odchodne rzuciła:

– Tylko proszę, jedź ostrożnie.

Na twarzy blondynki pojawił się grymas imitujący uśmiech. Zaraz po tym zniknęła w drzwiach.

Gdy Angelo zszedł na dół, zastał żonę, wpatrującą się w kuchenne okno.

– Cześć kochanie. Ktoś u nas był? – zapytał, spoglądając na dwie, brudne filiżanki, stojące na stole.

– Tak… Ola – odpowiedziała krótko zamyślona Kira.

– Ola tu była?! – krzyknął uradowany, rozciągając usta w uśmiechu – Rozmawiała z Paddym?

– Chyba tak…

– Co znaczy chyba? To… rozmawiała czy nie? – dociekał marszcząc brwi.

– Była u niego… – odparła dziewczyna nie odwracając się od szyby.

– I… – ponaglił zniecierpliwiony, a gdy nie uzyskał odpowiedzi podszedł bliżej – Kira możesz mi odpowiedzieć? Pogodzili się?

– Chyba nie…

– Chyba nie? Jezu! Oprzytomniej kobieto! Z Tobą dzisiaj nie da się rozmawiać! – burknął.

Dopiero po jego uszczypliwej uwadze odwróciła się i z dziwnym wyrazem twarzy, spojrzała mu w oczy.

– Angelo, tam się chyba coś wydarzyło?

Mężczyzna zmarszczył brwi nie rozumiejąc słów żony.

– Co się wydarzyło? – zapytał poirytowany.

– Nie wiem, ale… Paddy chyba zrobił jej coś strasznego…

 

===============================================

16 myśli na temat “Rozdział 24: Strach i triumf.

  1. O nie! Protestuje! Przecież to miało być dziecko Padda. Ale się porobiło. Nie jest wesoło. Ale byłoby, gorzej gdyby Paddy się nie opanował.

    Rozdział super. Przeczytalam jednym tchem. Ciekawa jestem co tam jeszcze dla nas przygotowałaś?

    Polubienie

    1. Masz rację – jest niewesoło. Na szczęście obrażalski Pan Patrick się opanował, ale przyznam szczerze – strasznie kusiło go doprowadzenie tego co zaczął do końca haha. Z jednej strony na ramieniu siedział anioł, a z drugiej diabeł i dylemat był całkiem poważny.
      Wyjaśnienie dlaczego Paddy nie może być ojcem Nati zostawiłam w odpowiedzi do komentarza zamieszczonego wyżej. Nie martw się jednak kochana, bo to, że Ola myśli, że ojcem jej dziecka jest John nie oznacza, że On sam także będzie tak myślał. Może John będzie znał inną prawdę? A może Paddy lub Angelo będą ją znali? Czasami cuda się zdarzają…
      Jeszcze trochę niespodzianek mam w głowie, a trochę pewnie przyjdzie jeszcze w trakcie pisania kolejnych części.
      Cieszę się, że rozdział oceniłaś na „super”.
      Dzięki

      Polubienie

      1. Wiem wiem, pamiętam z poprzednich rozdziałów, że znajomość wcześniej nie była skonsumowana. Ale miałam nadzieję na jakieś zapylenie 🙂
        Trudno. I tak na pewno będzie ciekawie.
        Pozdrawiam!

        Polubienie

          1. „Coś w tym zapyleniu jest… Zobaczymy. ”
            To Twoje zdanie dało mi jeszcze małą nadzieję…może zrobili to po pijaku i nie pamiętają 🙂

            Pisz kochana!!

            Polubienie

            1. Ciepło, ciepło, ale nic więcej nie mówię, bo nie będzie ciekawie 🙂 Piszę Kochana piszę, ale szkoła tuż, tuż, więc i czasu coraz mniej.

              Polubienie

  2. A jednak Natalia jest córką Johna 😦 a może Ola tak specjalnie powiedziała w nerwach 🙂 wciąż mam nadzieję 🙂 Paddy się jednak opamiętał – to dobrze, chociaż pewnie długo będzie musiał płacić za swój błąd.
    Pierwsza część super, tyle emocji!!
    Scena Kiry z Olą też świetna…taka „solidarność jajników”.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 🙂

    Polubienie

    1. Tak to córka Johna. Kilka rozdziałów wcześniej w rozmowie między Olą a jej siostrą pada zdanie: „Dziesięć lat temu wyjechałaś od nich kochając, tego Paddyego do szaleństwa i przeżywałaś to kilka lat, a wtedy, właściwie nie wiedziałaś, jak smakuje miłość z nim” ( roz. 21). Ola 10 lat wcześniej nie spała z Paddym, więc nie może być ojcem jej dziecka, ale… zobaczymy…
      Paddy, za swój błąd, zaczął płacić chyba zaraz po wyjściu Oli. Na pewno będzie musiał się nieźle postarać i sporo nachodzić, żeby mu wybaczyła.
      Solidarność jajników? Na pewno. Kira raczej nie pała wielką miłością do swojego szwagra, a po za tym myślę, że my także zareagowałybyśmy podobnie jak ona, gdybyśmy spotkały inną kobietę w tak fatalnym stanie.
      Super, że rozdział Ci się podobał, bo myślałam, że wyszedł trochę nienaturalnie.
      Dzięki.

      Polubienie

  3. trzeba zrobić testy 🙂 haha
    oj dobrze, że Paddy sie opanował i nie doprowadził tego do końca, bo wesoło by nie było, tzn już nie jest wesoło ale byłoby gorzej…
    czekam na dalej, bo skończyłam

    Polubienie

    1. Wielkie dzięki za tak szybkie czytanie i do tego komentowanie każdego rozdziału. Czytając je wszystkie przypomniałam sobie pierwsze rozdziały mojej historii. Tak się zaczytałam, że dziś mój kolejny rozdział stoi w miejscu , bo nawet słowa nie dopisałam.
      Mam nadzieję, że będziesz ze mną dalej.

      Polubienie

      1. oj będę będę 🙂
        nie czytam teraz innych kelly opowiadań, Twój jest jedyny więc czekam, ale ale widzę że dodałaś 25 rozdział i ogromnie się ciesze 🙂

        Polubienie

        1. Dodałam zapraszam.
          Ja czytam wszystkie nieskończone oraz jakiś skończony a do tego piszę swój i czasami zaczynam się w nich gubić, Chyba także muszę wybrać sobie tylko jeden lub dwa, bo mi się osobowości Padusiów mylą.

          Polubienie

  4. Słusznie, ze Paddy się opanował. I tak ma teraz problem, ale miałby większy. Ola przyjechała specjalnie, żeby wyjaśnić wszystko, wzięła nawet akt urodzenia Nati. Ale teraz dowie się tez John, ze ma córkę i ciekawe jak on do tego podejdzie. O rety, pokićkało się nieźle. Bardzo mi się podoba. Chciałam napisać, ze skończyłam, a tu niespodzianką! Jeden nowy rozdział. Zostawiam na deser! Super!

    Polubienie

    1. Tak przygotowała się ponieważ zdążyła już trochę poznać nieufność Paddyego szczególnie do swojej osoby. John dowie się na pewno i wtedy zobaczymy co on na to.
      Jest nowy rozdział miał zostać dodany w sobotę, ale się nie wyrobiłam z pisaniem dlatego pisałam go wczoraj w nocy i od razu dodałam.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz