Rozdział 158: Czas…

– Henry czeka na nas w hotelu? – Emma przecisnęła się przez wielkie drzwi, przytrzymywane przez Jima i odetchnęła rześkim nocnym, powietrzem. Lotniska i masa obcych ludzi, wciąż wywoływały w niej mdłości i zdenerwowanie, choć już nie tak wielkie, jak za pierwszym razem.

– W porządku? – Jimmy stanął tuż za nią i pogłaskał delikatnie Jej ramię.

– Tak, dzięki. Te okropne odczucia chyba nigdy mi nie miną – westchnęła znowu.

– Rozmawiałaś o tym z terapeutką?

– Nie miałyśmy na to czasu – przyznała, wkładając kosmyk włosów za ucho. Jimmy przypomniał Jej o tym, co nieuniknione, choć niechętne – Muszę w końcu wrócić do Hamburga – uśmiechnęła się widząc, podobny krzywy grymas na twarzy mężczyzny – Wiem, też tego nie chcę, ale tym razem chcę dokończyć leczenie. Nie poddam się.

Jimmy uśmiechnął się do niej, po czym jedną ręką szarpnął drzwi od taksówki, a drugą wsunął do kieszeni, po telefon.

– Do hotelu…

– Do szpitala, proszę – wszedł w słowo kobiecie, na co Ta wbiła w niego zszokowany wzrok.

– Gdzie? –

– Też jestem zdziwiony, ale Henry wysłał SMSa, dopiero teraz go odczytałem – odparł, pokazując Emmie wiadomość.

– Boże! Czy coś mu się stało? – zapytała przerażona.

– Nie wiem. Wcześniej nic nie mówił.

Gdy tylko auto zatrzymało się na szpitalnym parkingu, Em wyskoczyła z niego i podążyła w kierunku wejścia do budynku. Pielęgniarki pracujące za kontuarem rejestracji, dziwnym trafem od razu wiedziały o kogo pyta i skierowały Ją na odpowiednie piętro.

W windzie Jimmy, bez słowa złapał Ją za rękę, próbując Ją nieco uspokoić.

– Boję się – powiedziała półgłosem – Oby to nie było nic poważnego. Nie chcę go stracić, jest moim aniołem stróżem – zamrugała powiekami, pozbywając się w ten sposób napływających do oczu  łez.

– Wiem i przepraszam raz jeszcze za moje podejrzenia – odparł.

– Jim, Ja to rozumiem, a przynajmniej staram się zrozumieć – spojrzała na niego – Z resztą na razie to sama sobie nie ufam – lekki, trochę wymuszony, uśmiech rozszerzył Jej usta.

– Zaufasz, zobaczysz. Terapia pomoże Ci nabrać pewności – zacisnął mocniej palce wokół dłoni brunetki i uniósł w górę, składając na niej delikatny pocałunek.

Em zbliżyła się do niego, pogładziła szorstki policzek i odparła:

– To nie terapia mnie wyleczy, to Ty jeste i Twoja miłość jest moim lekarstwem.

………………

Po odjeździe Oli, siedział na kamiennym murku jeszcze kilkanaście minut i myślał nad minionym ciężkim okresem w ich życiu. Zastanawiał się, dlaczego wciąż jest tylko gorzej, skoro już prawie wypruwał z siebie wnętrzności, by było dobrze? Po której stronie, tak naprawdę, leżała wina? Czy faktycznie On ponosi za wszystko odpowiedzialność? Czy wyrządził tak dużo krzywdy, żeby los, aż tak się na nim mścił? Popełnił w życiu kilka błędów, ale czy inni ludzie ich nie popełniali? Dlaczego, zatem potrafili znaleźć i podtrzymać swoje szczęście, a On, gdy już wreszcie wyrwał go trochę od losu, wciąż musi udowadniać, że na nie zasługuje?

Potem złożył doniesienie na policji. Oskarżył Sabine o stalking. Miał dość Jej matactw. Nie dotrzymała obietnicy, więc i On nie musiał. Opowiedział o wszystkich Jej wybrykach oraz przedstawił nagranie.

Gdy podjechał pod bramę domu, odetchnął z ulgą. Auto Oli stało na podjeździe. Dał Jej czas na uspokojenie, przemyślenie tego, co usłyszała. Bał się kolejnej rozmowy i kolejnego rozczarowania w Jej oczach. Miał nadzieję, na zrozumienie, ale czy Ona w ogóle jeszcze chciała go zrozumieć?

……………….

Zobaczył ich, jak tylko wyszli z windy. Zbladł jeszcze bardziej i teraz kolor Jego twarzy, nie różnił się niczym od jaskrawych ścian szpitalnego korytarza. Przerażony, tym co miał Jej do powiedzenia, ale jednocześnie szczęśliwy, że Ją widzi, podniósł się ociężale z krzesła. Jego wnuczka..  Rodzina… Krew z krwi…

– Henry, co się stało? – zapytała, całując go w policzek. W Jego oczach dostrzegła smutek i dziwne rozczulenie. Pierwszy raz widziała w nich łzy.

Miał ochotę przygarnąć Ją i nie wypuszczać z ramion. Sam nie wiedział, że widok tej dziewczyny, tak bardzo poruszy Jego serce. Przecież Ją znał i widywał, ale teraz targały nim zupełnie inne uczucia. Przez moment milczał, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Wzruszenie zaciskało mu krtań.

– Coś Ci się stało? Jesteś chory? – gdy pierwsza radość minęła, zaczęła szukać powodów, dla których mógł się tu znaleźć.

– Nie… Nie Ja…

– A kto? – połączyła niezrozumiałe spojrzenie z równie zdziwionym Jimem.

– Twoja babcia – odparł spokojnie Henry.

– Kto? – przez moment przestała oddychać. Nie wiedziała czy Henry zwariował, czy to Ona ma omamy słuchowe.

– Usiądź, moje dziecko. Musimy porozmawiać – nie wypuszczając kobiecej dłoni ze swojej ręki, pierwszy opadł z powrotem na krzesło. Emma bez sprzeciwu zrobiła to samo. Jimmy usiadł tuż za nią – Dla mnie to też był szok. Tyle lat szukania. Straciłem już nadzieję – zaczął cicho i zamilkł.

– Henry, o czym Ty mówisz?! – Em denerwowała się coraz bardziej.

– Odnalazłem Twoją babcię…

– Słucham? – kobieta bezwiednie zmarszczyła brwi.

– Niczego Ci nie mówiłem – złapał drugą Jej dłoń – Nie chciałem robić żadnych nadziei… – przerwał i spojrzał na Jej dłonie. Nie bardzo wiedział, jak to wszystko wyjaśnić. Brakowało mu słów. Szpitalny korytarz nie był odpowiednim miejscem do rozmowy. Wciąż ktoś ich mijał, przechodził, rozpraszając skupienie. Nie mógł jednak spotkać się z nimi w innym miejscu, nie chciał zostawić Agaty. Musiał wiedzieć, jak Ona się czuje, musiał czuwać, dla niej… Dla Emmy…

Podniósł głowę i zajrzał brunetce głęboko w oczy. Jego dusza uśmiechała się szeroko, a serce drżało, jak nigdy dotąd.

– Jakiś czas temu… – zaczął od nowa, próbując opanować wibrujący tembr głosu – Mój detektyw odnowił poszukiwania Twojej rodziny – celowo zmienił kilka faktów. Na razie wolał pozostać w ukryciu. Teraz liczyła się Agata. To wobec niej miał dług.

– Nie prosiłam o to – w głowie dziewczyny zrodził się dziwny bunt. Wysunęła swoje dłonie z męskiego uścisku i zaczęła je nerwowo o siebie pocierać.

– Wiem – Henry spojrzał niepewnie na Jima.

– Więc jakim prawem grzebałeś w moim życiu?! – warknął, wstając z krzesła – Moja rodzina, to wyłącznie moja sprawa! – dorzuciła nerwowo. Nagle ogarnął Ją strach. Z mieszanymi uczuciami, zaczęła krążyć w tę i z powrotem. Z jednej strony, jak najszybciej chciała poznać prawdę, a z drugiej panicznie się jej bała.

– Em, spokojnie – Jimmy podszedł do niej i złapał za ramiona, zatrzymując w miejscu, po czym delikatnie pogłaskał policzek – Spokojnie – powtórzył czule, gdy spojrzała mu w oczy.

Dostrzegł Jej przerażenie. Powiększone lękiem źrenice, wypełniły prawie całą tęczówki. Widział też złość.

Rozchyliła usta, by odburknąć mu nerwowo i zaznaczyć, że to nie Jego sprawa, ale wystarczyło jedno spojrzenie w ciepły, pełen niepokoju błękit, by Jej zdenerwowanie uleciało gdzieś daleko. W jednej chwili zapragnęła znaleźć się w Jego ramionach, by czerpać z nich potrzebne Jej bezpieczeństwo. Tak bardzo bała się wiadomości Henryego. Ktoś tak pokręcony, jak Ona nie mógł mieć normalnej rodziny, dlatego też nigdy Jej nie szukała. Spojrzała na Henryego.

– Nie chcę niczego wiedzieć – rzuciła – Skoro Oni nie potrzebowali mnie kiedyś, Ja nie potrzebuję Ich teraz!

W oczach Henryego błysnął żal. Słowa kobiety uderzyły w niego z taką mocą, że przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.

– Em…

– Nie chcę! Rozumiesz?! – krzyknęła, zanim zdołał wydusić z siebie choć słowo – Nie prosiłam o to! Nie wiem dlaczego to zrobiłeś! Po co Ci to było?!

– Chciałem, żebyś była szczęśliwa – czując coraz większy lęk.

– Zawsze musisz wtrącać się w nie swoje sprawy?! – warknęła, odpychając Jima od siebie, gdy próbował Ją uciszyć – Wszędzie wsadzasz swoje trzy grosze!

– Em, to Twoja babcia… Jest chora…

– Mam to gdzieś! – krzyknęła, nie pozwalając Henryemu dokończyć – Wyrzucili mnie ze swojego życia, jak nic nie wartego śmiecia! Nienawidzę ich! – nie czekając na kolejne tłumaczenia, ruszyła przed siebie. Po chwili odwróciła się do zdziwionych mężczyzn – Ostrzegam! Nie grzeb więcej w mojej przeszłości!

Gdy zniknęła w windzie, Jimmy spojrzał na Henryego z lekką złością, ale gdy tylko dostrzegł w Jego oczach ból, złość zamieniła się we współczucie.

– Daj Jej czas – poprosił łagodnie.

– Nie wiem czy go mamy. Nie wiem, czy Agata go ma… – odparł zamyślony i pogrążony w rozczarowaniu. Nie myślał, że Emma tak zareaguje. Spodziewał się płaczu, żalu, może nawet, w daleko posuniętych planach i wdzięczności, ale nigdy złości, a tym bardziej takiej nienawiści. Jak teraz miał opowiedzieć Jej o swojej w tym winie?

– Przemyśli sprawę i wróci tutaj – próbował pocieszyć go Jimmy – Porozmawiam z nią. Przynajmniej spróbuję – poprawił się.

– Mam nadzieję, chłopcze – westchnął staruszek, siadając na krześle. Nagle, w jednej chwili, jakby postarzał się jeszcze bardziej. Pomarszczona twarz stała się matowa i szara. Jego oczy straciły wcześniejszy blask i jakby zapadły się głębiej w oczodołach.

– Co z tą kobietą?

– Kim?

– Z babcią Emmy. Co jej jest? – wyjaśnił Jimmy.

– Miała zawał. Jej serce nie wytrzymało, wiadomości o wnuczce – przyznał – To też moja wina.

– Też? A co jeszcze? – zaciekawił się Jim, ale staruszek nie odpowiedział.

…………….

Odnalazł Olę w kuchni. Siedziała przy stole, z kubkiem parującej herbaty w dłoni i wpatrywała się w okno. Nie odwróciła się i nie spojrzała na niego, choć doskonale wiedziała, że wszedł.

W pierwszej chwili, ogarnięty strachem, miał zamiar tłumaczyć Jej wszystko od nowa, ale po chwili doszedł do wniosku, że tak właściwie nie ma ku temu żadnych powodów. To była Jego przeszłość, może skrzywiona i nienormalna, ale tylko Jego własna. Rozliczać go, z tego mogły kobiety, z którymi wtedy sypiał, choć i z tym mógłby się kłócić, bo żadnej z nich do niczego nie zmuszał, żadnej niczego nie obiecywał. Może i były dla niego wyłącznie narzędziem, bo korzystał z ich ciała, mając w głowie inną osobę, ale czy One w podobny sposób nie wykorzystywały Jego?

– Paddy, wiem, że ta kobieta, Sabine zrobiła to wszystko specjalnie, żeby nas zniszczyć – odezwała się w końcu – Wierzę, że mnie z nią nie zdradziłeś i że Ona to wszystko ukartowała… – utkwiła wzrok w herbacianych kręgach, wytwarzanych w kubku przez drżenie Jej rąk – Ale nie mogę przetrawić tego, co powiedziała mi o Tobie i tych wszystkich dziewczynach.

Paddy uniósł głowę w górę i głośno wydmuchał powietrze z płuc.

– Więc jednak…

– Co jednak?

– Mimo moich wyjaśnień i rozmowy, wciąż masz o to żal i pretensje – spuścił smętnie głowę.

– Bo wciąż tego nie rozumiem! – odparła, podnosząc głos – Chciałbyś kochać się ze mną i wiedzieć, że myślę w tym czasie o kimś innym? Nie rozumiem, jak tak można!

Zabolało. Doskonale wiedział o kim mogłaby myśleć. To już się kiedyś zdarzyło i doskonale wiedział, jak czuje się taka osoba. Poczuł nagłą złość, tak wielką, że mimowolnie zacisnął pięści.

– Odpowiedz – zażądała ze spokojem, niczego nieświadoma kobieta.

– Nie – rzucił chłodno, wchodząc głębiej do pomieszczenia. Mięśnie Jego żuchwy zaczęły niebezpiecznie drgać – Mam nadzieję, że nigdy tego nie robiłaś – rzucił z ironią.

– Ja nie, ale Ty tak robiłeś.

– Nigdy z Tobą – odparł szczerze.

– Ale ze wszystkimi innymi.

Nerwowo rzucił klucze od auta na stół, po czym oparł dłonie o Jego blat i pochylił się w stronę kobiety.

– Ola! Te dziewczyny same tego chciały! Nie zmuszałem ich! Nie możemy tego zostawić? Zapomnijmy o tym i żyjemy normalnie.

– Nie wiem czy potrafię – spuściła głowę.

Paddy wyprostował się i westchnął ciężko.

– Wybacz, ale nie będę się z tego tłumaczył do końca życia. Dla mnie to przeszłość – oznajmił chłodno – Może i nie byłem fair wobec tych dziewczyn, ale myślę, że Ciebie tym nie skrzywdziłem – doszedł do okna i stanął do niej tyłem – Nie byliśmy wtedy razem, przestałaś istnieć w moim świecie. Zostawiłaś po sobie bolesną pustkę, którą próbowałem jakoś wypełnić. Wiem, że to nie był właściwy sposób i gdy to sobie uświadomiłem, uciekłem od tego  – wsunął drżące dłonie w kieszenie spodni – Ale wtedy liczył się tylko mój ból i moja rozpacz. Próbowałem żyć dalej, bez Ciebie, ale wciąż z Tobą a sercu – odwrócił się i spojrzał na nią – Gdyby nie złośliwość Sabine, nigdy byś się o tym nie dowiedziała. Nie uważam, że muszę Cię za to przepraszać.

– Wcale nie oczekuję przeprosin – odstawiła kubek na stół i wstała z krzesła.

– Więc czego? Po co to roztrząsamy? – spojrzał na nią, gdy stanęła obok.

– Sama nie wiem – westchnęła – Nie potrafię rozgryźć tego, co czuję. Najpierw zawładnęło mną obrzydzenie.

– Do mnie? – skulił się i zacisnął usta. Tego się właśnie obawiał. Dlatego zachował swoją przeszłość wyłącznie dla siebie i omijał ten temat szerokim łukiem.

– Do Ciebie… Do tych dziewczyn, które godziły się na to i brnęły dalej, byle osiągnąć cel, a nawet do siebie samej…

– Do siebie? Za co? Przecież Ty…

– Wiem, ale to Ja doprowadziłam Cię do tak skrajnych zachowań.

– Nie przesadzasz? – mimowolnie prychnął z ironią – Moje zachowanie nie było zbyt moralne, ale nie nazwałbym ich skrajnymi – przeciwstawił się słowom dziewczyny – Może i miałem obsesję na Twoim punkcie, ale mój seks był całkiem normalny – nie czuł się zbyt komfortowo, tłumacząc się ze swoich intymnych spraw, czuł rumieńce na policzkach, ale chciał wyjaśnić ten temat raz na zawsze, by móc go zamknąć – Nie wiem, co podpowiada Ci wyobraźnia, ale nigdy nie mówiłem do tych dziewczyn, „teraz będziesz udawała kobietę, którą kocham, a Ja będę nazywał Cię Jej imieniem”. One o tym nie wiedziały. Nie pamiętam też, żebym przy nich, wypowiadał Twoje imię, może wymsknęło mi się raz czy dwa, nie wiem.

Ola popatrzyła na niego z lekkim rozbawieniem.

– Więc jak to wyglądało?

– Normalnie – próbował uciąć temat.

– O nie! Rozmawiamy zupełnie szczerze. Mam dość tajemnic i niedopowiedzianych zdań – rzuciła – No więc?

– O Jezu! – jęknął mężczyzna, odwracając od niej głowę – Zwyczajnie, szliśmy razem do łóżka, do mnie lub do niej, zależy gdzie było bliżej i po prostu uprawialiśmy seks – wyrzucił z siebie niechętnie.

– A gdzie w tym wszystkim byłam Ja?

Paddy spojrzał na nią i postukał palcem w skroń.

– Tu! – odparł nerwowo – Jeszcze coś chcesz wiedzieć?! – uniósł brwi w górę i pochylił się nieco w przód.

– Chyba nie! – teraz to Ona poczuła się głupio. Pociągnęła za nim wzrokiem, gdy od niej odszedł. Zatrzymał się na środku kuchni i raptowanie odwrócił.

– Ola, Ja wiem, że to wszystko, co robiłem, może wydawać się nienormalne, ale im dłużej o tym myślę, tym większą mam pewność, że nikogo tym nie skrzywdziłem. Nie wiem skąd nagle taka nagonka na mnie. Dlaczego ludzie szukają jakiejś zemsty? Nie wiem już, czy to Ja jestem chory, czy bardziej Oni! – mówił coraz bardziej nerwowo – Ja robiłem to z tęsknoty i poczucia samotności. One z chęci spędzenia upojnych chwil z idolem i możliwości pochwalenia się tym – utkwił w niej wzrok – I masz rację! Teraz też wydaje mi się to obrzydliwe!

– Dlaczego?

– Bo nie wyobrażam sobie, żebyś mogła zrobić mi coś takiego – wyrzucił z siebie.

– To znaczy?

– Mam nadzieję, że nie marzysz o żadnym idolu.

Roześmiała się mimo powagi sytuacji.

– Nie. Ale idąc w drugą stronę – oparła tyłek o parapet – Czy Ja mam być zazdrosna o każdą blondynkę o niebieskich oczach?

– Dlaczego o blondynkę? – zmarszczył czoło.

– Bo tylko takie wybierałeś spośród tłumów.

Grymas oburzenia i znudzenia, pojawił się na Jego twarzy.

– Źle na to patrzysz – oznajmił – Wybierałem takie, które mi się podobały.

– I były podobne do mnie – dodała.

– Rety! – mruknął – Może i były, ale co w tym złego. Jednych  kręcą rude i piegowate, drugich szczupłe blondynki z długimi włosami – zaczynał irytować go ten temat.

Ola skrzyżowała nogi w kostkach i utkwiła wzrok w czubkach butów. Nawet ich nie zdjęła. Gdy wchodziła do domu, była tak pochłonęła swoimi myślami i ostatnimi wydarzeniami, że całkiem o nich zapomniała. Teraz znowu zagłębiałam się w analizie. Może Paddy ma rację i powinna zostawić ten temat w spokoju? Jak teraz o tym myślała, to już nie wydawało Jej się to takie straszne…

– A co teraz myślisz?

– Słucham? – drgnęła, wyrwana z zadumy i podniosła głowę.

– Powiedziałaś, że na początku czułaś obrzydzenie, a teraz? Co czujesz teraz? – zbliżył się do niej.

– Nie wiem, Paddy, nie umiem Ci odpowiedzieć na to pytanie – odparła z westchnieniem – Za dużo się ostatnio między nami wydarzyło. Czuję się tym wszystkim skołowana i przytłoczona – uciekła gdzieś wzrokiem – Potrzebuję czasu, by to wszystko poukładać sobie w głowie – skrzyżowała ręce na piersiach i nerwowo potarła dłońmi swoje ramiona.

– Czasu? – przekłnął ślinę, czując zaciskającą się wokół gardła obręcz strachu – To znaczy?

Nie chciała go ranić, a wiedziała, że zaboli go to, co za moment powie, ale musiała, chcąc uratować ich związek.

– Potrzebuje przerwy – wydusiła z siebie i z uciskiem w sercu patrzyła, jak Jej towarzysz blednie i kurczy się w sobie.

Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył z siebie żadnego głosu. Czuł się oszołomiony i zupełnie zaskoczony.

– Chcę jechać do domu – dodała.

– Tu jest Twój dom – z trudem łapał oddech, a Jego głos drżał.

– Wiem, ale Ja mówię o Polsce.

 

Powieki Paddyego przymknęły się bezsilnie, a On sam opadł na najbliższe krzesło.

– Chcesz odejść? – zapytał zdławionym półgłosem – Myślałem, że jest dobrze, uśmiechałaś się i nawet żartowałaś ze mną – przez moment starał się wyrównać oddech – Mówiłaś, że mi wierzysz…

– Bo wierzę – podeszła i kucnęła tuż przed nim, obejmując dłońmi Jego chłodne ręce – Mnie nie chodzi o Sabine…

– A o co?! – krzyknął rozpaczliwie, przerywając Jej  – O moją przeszłość? O tę niby obsesję?! Przecież Ci wytłumaczyłem! Myślałem, że rozumiesz?!

Ola zacisnęła powieki i potarła palcami czoło.

– Staram się Paddy, naprawdę próbuję to wszystko zrozumieć, choć nadal mam z tym pewien problem – odparła.

– Jaki? Przecież wszystko można naprawić, wyjaśnić – próbował uratować sytuację. Chciał zapobieć najgorszemu. Nie wyobrażał sobie Jej odejścia. W obecnej chwili gotów był przywiązać Ją łańcuchem do kaloryfera. Był gotów na wszystko, byle nie wyjeżdżała i nie zostawiała go samego.

– Tu nie chodzi o tę Twoją nieszczęsną przeszłość – wyjaśniła i zaraz po tym poprawiła się – Nie tylko o nią – podniosła się w górę.

– A o co? – pociągnął za nią zrozpaczonym wzrokiem.

– O wszystko – odparła, odwracając się tyłem – O to co się zdarzyło! O napaść, poronienie, Sabine, nasz strach i obawy! O ten cały cholerny miesiąc! Był jakimś koszmarem.

– On już się skończył – Paddy dźwignął się ociężale z krzesła – Teraz będzie lepiej, poradzimy sobie ze wszystkim, tylko… – pogładził czule ramię kobiety.

– Nie Paddy! To nie jest takie proste! – odwróciła się i spojrzała mu w oczy – Nie proś, Ja już podjęłam decyzję.

– Ty podjęłaś?! – odsunął się i krzyknął z bezsilności – A co ze mną?! Wzięłaś mnie pod uwagę?! Zapytałaś czy Ja tego chcę?!

– A czy Ty zapytałaś mnie o zdanie, gdy odchodziłeś, zastawiając się idiotyczną ochroną?! – zdenerwowała się nagle.

– Ale…

– Paddy, Ja nie odchodzę od Ciebie – weszła mu w słowo – Chcę po prostu odpocząć i przemyśleć wszystko na spokojnie.

– To wyjedźmy gdzieś razem – zaproponował od razu, a gdy Ola pokręciła przecząco głową, ponownie ogarnęła go  złość – I wmawiasz mi, że nie odchodzisz?! A co to niby jest?! –  Jego krzyk przepełniony był żalem, strachem i bezsilnością.

Ola westchnęła ciężko.

– Widzisz? Znowu się kłócimy, ostatnio tylko to robimy – stwierdziła.

– Nieprawda – sprzeciwił się, ale już nieco spokojniejszym tonem.

Ola przeszła przez kuchnię i wzięłam w rękę kubek z herbatą.

– Zimna – mruknęła, stawiając naczynie do zlewu.

– Zrobię Ci nową – zaproponował i ruszył w stronę czajnika.

– Nie trzeba – położyła rękę na Jego przedramieniu.

Odwrócił się w mgnieniu chwili i objął dłońmi Jej twarz.

– Oluś, proszę, nie zostawiaj mnie tu – w Jego oczach błysnęły łzy – Ja Cię potrzebuje, nie umiem bez Ciebie żyć…

Rozciągnęła lekko usta, ale to nie był uśmiech, tylko smutny grymas.

– I to właśnie jest obsesja, Paddy – stwierdziła – Nawet jeśli nie cierpiałeś na nią w przeszłości, to teraz z pewnością załadnęła Twoim umysłem. A to, że Ja wyjadę, a Ty tu zostaniesz jest dla nas rodzajem pierwszej sesji terapeutycznej.

================

 

 

 

 

 

8 myśli na temat “Rozdział 158: Czas…

  1. Zaskoczył mnie ten rozdział. Zawierał kilka moich przemyśleń z komentarzy. Więc, albo idelanie wczuwam się w twoje opowiadanie, albo zaczerpnęłaś coś nie cos z moich dyrdymałów. Paddy bardzo rozsądnie podszedł do tematu…a Ola? No i tu mam problem. Ona jest dziwna. Nie klei jej się z facetem to ucieka. Dla mnie problemy związku rozwiązuje się wspólnie…..tylko że ona chyba Padda nie uważa za partnera. Dla niej to chyba poszukiwanie dla siebie miejsca. A on jest tylko po to aby być poddawany kolejnym próbom. Sprosta czy nie sprosta? Jak coś nie po jej myśli to stawia minus i krzyczy-,, Do poprawy!”. Bardzo mi się to nie podoba. Ciągle daje mu sprzeczne sygnały. Chcę, nie chcę. Najpierw ona na kolanach, teraz on. Ciekawe komu pierwszemu się znudzi. Żuraw i czapla…..takie coś mi przychodzi do głowy. Dwójka dzieciaków, którzy nie zrobili nawet kroku od ostatniego spotkania w przeszłości. NIGDY juz ich nie zrozumiem. No i ciebie…..bo jak widać robisz to mechanicznie…krok do przodu, pięć do tyłu. Ale zostawmy to…..lanie wody jest bez sensu. Jak wyjedzie to Paddy powinien odpuścić. Henry też do tego podszedł od dupy strony. Tchórz i nic więcej. On jako ten starszy i życiowo dojrzalszy powinien pomóc Em się z tym zmierzyć, a on chroni siebie. Powinien zacząć słowami-,, Jestem twoim dziadkiem” Wszystkiemu co ci się przytrafiło jestem winien Ja. Twoja babcia i matka tez były moimi ofiarami. Nie byłaś niechcianym dzieckiem, a trafiłaś do domu dziecka, bo nie pomogłem twojej mamie, a potem ona została zamordowana. Agata dowiedziała się tak jak ty dopiero teraz” Emma musi usłyszeć, że była kochana. A wszystko inne to zły los! To tyle ode mnie. Sorry za ten długi elaborat. jakoś tak mnie naszło.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kochana Be Human 💖
      Fajnie, że Cię zaskoczyłam, nie wiem tylko czy pozytywnie, czy raczej negatywnie, ale jakby nie było, liczy się sam fakt szoku. 😁
      Nieraz już mówiłam, że nasze myśli są podobne, tylko Ja tutaj muszę robić za obrońcę uciemiężonych, bo Oni wszyscy są moimi myślami i to Ja odpowiadam za ich słowa. Niektóre opinie pokrywają się z moimi, stąd podobieństwo myślenia. A jeśli wczuwasz się w opowiadanie, to też dobrze 😃
      Ola jest, jaka jest, charakteru Jej nie zmienię, ale tu akurat mocno trzymam Jej stronę. Uważam, że powinni od siebie odpocząć, by móc pozbierać swoje własne myśli i przetrawić to, co się zdarzyło. Rozumiem wspólną walkę o wspólne dobro, ale czasami żeby osiągnąć wspólne dobro, trzeba obrać inną drogę, tę najodpowiedniejszą.
      Mówisz o sprawdzianie. Owszem, to akurat jest zamierzonym działaniem. Paddy wykazuje cudowne cechy, idealne dla człowieka obarczonego obsesją, a dopiero rozstanie może potwierdzić jak duży jest jego problem i czy sam da sobie z nim radę. Bo przy o sesjach nie zawsze potrzebny jest terapeuta, ważne by człowiek sam sobie uświadomił problem. Mnie osobiście go szkoda, bo to On tu najbardziej cierpi.
      Henry odrobi straty i naprawi błędy. On nie chciał ukrywać niczego przed Emmą, ale uznał, że szpital nie jest dobrym miejscem na takie dyskusje. Tu chciał szybko i bez bólu. Myślał, że uszczęśliwi tym i Agatę i Emmę. Niestety Em jest, jaka jest. Jej przeszłość to wciąż puszka Pandory, choć już z nieco podziurawionym wieczkiem.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  2. Czemu Henry się nie przyznał, że jest jej dziadkiem?? Strach?? Oby Jimmy ją przekonał i dała szansę rodzinie…bo to jednak jej jedyni bliscy 🙂
    Co do Olki i Padda to mam mętlik w głowie, po przeczytaniu poprzedniej części pomyślałam sobie,że jak to przetrwają to przetrwają wszystko ale teraz już nie wiem. Oni są chyba rozchwiani emocjonalne 🙂 Najpierw Olka błagała żeby wrócił a teraz Paddy błaga żeby nie wyjeżdżała. Myślę, że Olka podjęła dobrą decyzję niech wyjedzie, przemyśli i sprawdzi „obsesję” Padda. Taka obsesja to nic dobrego, tylko czy na pewno Padzik ją ma?? Przecież chciał odejść i wtedy myślał o jej bezpieczeństwie, nie myślał o tym, że będzie żył bez niej…to może nie jest z nim jeszcze tak źle. Może tym wszystkim emocjom winne są ostatnie wydarzenia…i jeszcze ta Sabine…ah nie wiem co myśleć 🙂
    A kiedy będzie o Luśce przecież ona też winna?? 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Henry chyba bał się powiedzieć Emmie o pokrewieństwa. Wybrał mniejsze zło. Może chciał sprawdzić reakcję Emmy? Z pewnością też bał się, bo czuje się winny.
      Paddy i Ola przeżywają ciężkie chwile. Trudny czas jest dla nich sprawdzianem. Masz rację, jeśli przetrwają ten okres, przetrwają wszystko, tylko czy przetrwają? Czy Paddy zniesie rozłąkę i czy Ola wróci?
      Myślę, że wtedy gdy podjął decyzję o odejściu, nie myślał logicznie. Jego umysł opanowany był przez strach i to on kierował Jego postępowaniem.
      Do Luśki wrócimy, pamiętam o niej. 😁
      Dzięki. Cieszę się, że znowu jesteś 💖

      Polubienie

  3. Dziwne. Paddy zmienił front? Tak od razu? Hmm… Ciekawe. Ze niby nie musi się y tłumaczyć. Olę rozumiem. Niech pojedzie do siostry, odetchnie od tego wszystkiego. Jest to dobry pomysł. Bardzo bardzo dobry. Musi pomyśleć i poukładać sobie. Tak właśnie teraz się jej to przyda. Paddy muszę cherokee poczekać, nic mu nie będzie teraz nagle, żeby go nie zostawiając, a chwilę wcześniej sam zostawił i nie chciał do Oli wrócić. Ech. Baran z niego. Niech się w końcu ogarnie!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Myślę, że Paddy nie wie, jak wytłumaczyć to, co robił. On sam tego nie rozumie. Uznał, że przeszłość, to przeszłość, coś na zasadzie było minęło.
      Też uważam, że powinni od siebie odpocząć i dać sobie czas, żeby móc zatęsknić. Pytanie tylko czy sobie poradzą z rozłąką? I czy żadna niespodzianka nie zdarzy się podczas tych osobnych dni.
      Dziękuję ślicznie 💖

      Polubienie

  4. Bardzo dobry pomysł z tym wyjazdem muszą od siebie odpocząć ,bo strach Paddego przed domniemanym utratem Olki jest tak wielki że faktycznie zakrawa na obsesję.Muszą się zresetować i odciąć od przeszłości przynajmniej od rzeczy które już teraz nie mają większego znaczenia dla nich i ich związku.A Padzik musi zrozumieć że można też kogoś zagłaskać na śmierć i że miłość potrzebuje trochę wolnej przestrzeni chociażbym po to żeby rozwinąć skrzydeł 😁

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dla Paddyego z pewnością będzie to ciężki czas, dlatego właśnie nie wyobraża sobie rozstania. Chyba boi się, że polegnie.
      Masz rację, z pewnością im się to przyda. Złapią oddech, przemyślą na spokojnie wszystkie problemy i być może coś się wtedy między nimi zmieni.
      Dziękuję za komentarz 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz