ROZDZIAŁ 11: Powrót.

Witam czytelników!

Mam nadzieję, że wam się spodoba ten rozdział. Jakoś strasznie trudno mi się go tworzyło. 

Przyjemnego czytania  😀       

——————————————————————————————- 

Jechała samochodem łamiąc wszystkie przepisy ruchu drogowego. Kilka razy prawie uderzyła w inne auta. Nie myślała o tym, co dzieje się na drodze tylko o Paddym. Zadawała sobie setki pytań, typu: dokąd dokładnie pojechał i dlaczego chciał się z nią zobaczyć. Była przerażona. A co będzie jak, jakimś cudem, dotrze do jej rodziców? To niemożliwe – uspokajała w myślach samą siebie – przecież rodzice kilka lat temu przeprowadzili się i nikt z Kellych nie mógł znać ich nowego adresu, więc on też go nie może mieć. A może…

Gdy ocknęła się z szoku, po nowinie Patricii, jeszcze z parkingu zadzwoniła do rodziców. Chciała wiedzieć, czy nikt obcy nie odwiedzał ich przez ostatni tydzień. Rozmawiała z mamą i delikatnie podpytała, a potem chwilkę z Nati. Żadna nie powiedziała nic niepokojącego, więc Ola trochę się uspokoiła. Miała pewność, że Paddy do nich nie dotarł – przynajmniej na razie.

Kolejną rzeczą jaką musiała się koniecznie dowiedzieć było to, czy on naprawdę pojechał do Polski i po co chciał ją znaleźć. Na te pytania mogła odpowiedzieć tylko jedna osoba – Angelo. Ruszyła z Parkingu z piskiem opon prawie potrącając, przy tym dwie kobiety. Odskoczyły w ostatnim momencie. Nawet ich nie przeprosiła.

Wyjechała za miasto. Zastanawiała się ciągle dlaczego, zdaniem Patricii, pojechał do niej. Przecież ich ostatnie spotkanie było jakąś porażką,  on nie chciał jej znać, pałał nienawiścią. Po tym, co się stało dziewczyna przez cały tydzień próbowała wrócić do normalności. Obiecywała sobie, że postara się więcej go nie spotkać. Postanowienie to, dotyczyło także reszty jego rodziny. Za dużo czasu poświęciła, żeby o nich zapomnieć. Dawno temu pożegnała się z Kell- życiem. Tak nazywała w duszy czas, który z nimi spędziła. Fascynujący czas pełen pośpiechu, awantur, artystycznego bałaganu, czasem spartańskich warunków, szybkiego przemieszczania się z kraju do kraju, a czasami błogiego lenistwa, śmiechu, ogólnej wrzawy, radości i miłości. Po powrocie do Polski i po tym jak dotarło do niej, że Paddy nie przyjedzie na białym koniu, by zabrać ją z powrotem starała się zabić w sobie te wspomnienia. One bolały i wywoływały tęsknotę za tamtym życiem, za ludźmi, których kochała i przez ponad trzy lata traktowała jak najbliższą rodzinę.

Kiedy wreszcie udało jej się ułożyć na nowo swoje życie, kiedy zaczęła czuć się znowu szczęśliwa okazało się, że ma tu wrócić. „Mam niespodziankę” – oznajmił na jednym z zebrań jej szef –„Otwieramy nowe SPA. Zależy mi na tym, żeby było najlepsze ze wszystkich naszych salonów, dlatego postanowiliśmy, że oddamy je pod skrzydła Oli.” Później w swoim  gabinecie podczas rozmowy w cztery oczy dodał – „Wyprowadziłaś podupadłe SPA w Hamburgu na szczyty we wszystkich możliwych skalach. Chcemy, żebyś to samo zrobiła z nowym salonem. Oczywiście wraz z podwojeniem obowiązków twoja pensja też ulegnie zmianie” i podał jej karteczkę z wpisaną kwotą jej przyszłych miesięcznych dochodów – „Oczywiście my pokrywamy wszelkie koszty wyjazdów, paliwa i mieszkania.” – dodał. Kobieta widząc sumę wstrzymała na chwilę oddech. To był szczyt jej marzeń zawodowych –  praca, która dawała jej satysfakcję, pochwały szefa i pensja, o której niejeden mógł tylko pomarzyć. Była dumna, że została tak  doceniona, więc od razu przyjęła propozycję. Dopiero później zaczęła zadawać pytania. „ Nowy ośrodek zbudujemy w Kolonii” – powiedział z dumą Henry – jej szef. Po jego słowach Ola poczuła, że musi natychmiast usiąść, bo się przewróci. Opadła ciężko na kanapę. Jej oczy zrobiły się nienaturalnie wielkie. „ Hej źle się czujesz?” – zapytał jej szef widząc, że pobladła. Wydukała coś o kiepskiej pogodzie i niskim ciśnieniu i żegnając się w pośpiechu wybiegła z gabinetu. Nie bardzo pamiętała jak dotarła do domu.  Całą noc rozpatrywała wszelkie za i przeciw wylewając morze łez. Rano drżącą ręką podpisała umowę skazując się na powrót do miejsca, którego nie chciała już nigdy oglądać. Na domiar złego zaraz przy pierwszej wizycie w Kolonii spotkała Angelo, a wraz z nim całą resztę jego rodzeństwa. Wróciły wspomnienia, uczucia, marzenia… i tęsknota.

Przez ostatni tydzień ciągle biła się z myślami. Raz ich nienawidziła, a za chwilę tęskniła za życiem z nimi. Na spotkaniu z całą rodziną Kelly u Angelo czuła, że wreszcie była tam gdzie powinna, że dopiero przy nich naprawdę oddycha i śmieje się prawdziwym śmiechem, że życie, które do tej pory prowadziła było jakąś namiastką tego, co czuła w ich towarzystwie. I do tego wszystkiego Paddy znowu otworzył jej serce, jakby miał jakiś klucz i wypuścił z klatki uczucia, które dawno temu szczelnie zamknęła. Walczyła z nimi, ale wiedziała, że przegrywa. Dlatego właśnie przysięgła sobie ostatkami silnej woli, że już się z nim nie spotka. Z nikim, kto nosi nazwisko Kelly.

Już na tym nieszczęsnym parkingu, gdy spotkała Patricię wiedziała, że przysięga na nic się nie zda. W tym mieście spotkania z nimi były nieuniknione.

– To chyba jakieś fatum – wrzasnęła i uderzyła ręką w kierownicę – po jaką cholerę ja tu wracałam. Zachciało mi się luksusowego życia i bogactwa – wyrzucała sobie skręcając w drogę prowadzącą do posiadłości Angelo. Serce waliło jej jak młotem, ale musiała tu przyjechać.

Zatrzymała się przed domem państwa Kelly. Jeszcze przez szybę samochodu zauważyła Angelo. Stał na ganku i mocno gestykulując rękoma tłumaczył coś przez telefon sprawiając wrażenie zdenerwowanego.

– Patii, proszę pospiesz się! – wysiadając usłyszała strzępki rozmowy mężczyzny.

– Cześć Angi! Dobrze, że cię zastałam. Słyszałam od Patricii, że Paddy pojechał do Polski – przeszła od razu do tematu. Planowała przeprowadzić szybki wywiad – Możesz mi wyjaśnić…

– Rany Oluś, jak dobrze, że jesteś – rozemocjonowany Angelo przerwał jej – musimy z Gabrielem jechać szybko do szpitala i nie mamy z kim zostawić dzieci – otworzył drzwi od domu – Kira jedziemy! – krzyknął do wewnątrz.

– Ale… co się stało…? – zapytała zdezorientowana i przestraszona wizją szpitala Ola.

– A kto zostanie z dziećmi? – Kira wyszła z domu prowadząc za rączkę zapłakanego chłopca – O… Ola?

– Cześć Kira. Powiecie mi co się stało? – Ola wciąż nie mogła się niczego dowiedzieć.

– Dzieciaki skakały po łóżku. Gabriel spadł i chyba złamał rękę – odpowiedział wreszcie Angelo otwierając jednocześnie synowi drzwi od samochodu.

– Dziewczynki siedzą w kuchni. Są wystraszone. Możesz je trochę uspokoić? Joseph śpi na górze, gdy się obudzi usłyszysz go na dole  dzięki elektronicznej niani – Kira wsiadając do auta dawała jej rady dotyczące dzieci – wielkie dzięki! – dodała zamykając drzwi.

– Angelo, chciałam…

– Ola, wiem co chciałaś. Słyszałem o co pytałaś i obiecuję, że ci to wyjaśnię, ale teraz musimy jechać. Niedługo powinna przyjechać Patricia. Czeka tylko, aż Denis wróci do domu.

– Ok. Jedźcie i nie martwcie się o dzieci.

Gdy odjechali Ola weszła do domu. Przerażone dziewczynki siedziały przy stole.

– Hej! – przywitała się kobieta – mogę z Wami posiedzieć?

Starsza kiwnęła tylko głową.

– To moja wina, popchnęłam go – powiedziała smutno młodsza i zaczęła płakać.

– Takie rzeczy podczas zabawy czasami się zdarzają. Nie martwcie się o brata – próbowała uspokoić wystraszone dziewczynki. Podniosła Emmę z krzesełka i posadziła ją na swoich kolanach – W najgorszym wypadku wasz brat będzie miał złożony gips na rękę, a wtedy będziecie mogły namalować na nim co tylko będziecie chciały – pomogło. Zaczęły głośno zastanawiać się nad obrazkami, które namalują na zagipsowanej ręce Gabrysia. Po chwili pobiegły do swoich pokoi przygotować projekty rysunków.

Ola przebrała i nakarmiła Josepha. Po godzinie zabawiania chłopca, któremu nie bardzo podobała się opieka obcej osoby posadziła go na kocyku w rogu kuchni i zabrała się za przygotowanie kolacji. Po zjedzeniu naleśników dziewczynki zaczęły przygotowywać się do snu. Mały Joseph również zaczął robić się coraz bardziej marudny. Z pomocą Helen Oli udało się znaleźć mu piżamkę i przygotować mleko. Po niedługim czasie cała trójka smacznie spała. Kobieta usiadła na kanapie w salonie i dopiero teraz poczuła jaka jest zmęczona. Zamknęła na chwilę oczy…

Drgnęła słysząc jakiś hałas przed domem. Odruchowo spojrzała na zegarek i stwierdziła, że chyba zasnęła. Do salonu wbiegł dumny Gabriel chwaląc się bielusieńkim gipsem. Ola pochwaliła go za odwagę, po czym ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych licząc, że teraz Angelo z nią porozmawia.

Na werandzie zastała tylko Kirę. Kobieta wyglądała na zdenerwowaną.

– Coś się stało? – zapytała zaniepokojona Ola.

Kira spojrzała na nią. Nie zdążyła odpowiedzieć, gdy nagle ciszę przerwały czyjeś krzyki. Obydwie kobiety odruchowo spojrzały w stronę domku gościnnego. Ola uzmysłowiła sobie, że to stamtąd słychać wrzaski.

– Kira, powiesz mi co się tam dzieje?

– Paddy wrócił – odpowiedziała cicho.

– Jak to wrócił? Kiedy? Byłam tu cały czas i nikogo nie widziałam.

– Gdy wjechaliśmy na podwórko stał przed domem – Kira nie spuszczała wzroku z okien domku.

– O co oni się kłócą? – Ola domyśliła się, że razem z Paddym jest Angelo.

– Paddy oznajmił, że przyjechał tylko po swoje rzeczy. Wyprowadza się. Angelo poszedł przekonać go, że to głupi pomysł. Strasznie głośno go przekonuje. Boję się, że zaczną przekonywać się ręcznie.

– Dlaczego chce się wyprowadzić?

– Tydzień temu okropnie się posprzeczali. Zaraz po awanturze Paddy wyjechał…- Kira przerwała, bo coś jej przyszło do głowy. Spojrzała na Olę – On był w Polsce. Szukał tam ciebie. Powiedział przed chwilą, że cię nie znalazł.

– Dlatego właśnie tu dzisiaj przyjechałam. Patricia powiedziała, że Paddy mnie szuka i że w tym celu pojechał do Polski. Chciałam pogadać o tym z Angelo – Ola stwierdziła, że krzyki ucichły – Bo ja… od paru lat nie mieszkam w Polsce. Mieszkam w Hamburgu – dodała – Nie wiesz przypadkiem w jakim polskim mieście był? – Ola próbowała delikatnie dowiedzieć się, czy dotarł do jej rodziców.

– Nie wiem. W Hamburgu? – zapytała Kira niedowierzając w to co słyszy.

Ola pokiwała tylko głową, bo znowu dało się słyszeć podniesione głosy. Po chwili z domku wyszedł Angelo zatrzaskując z hukiem drzwi. Zbiegł po schodach i szybko podszedł do stojących na werandzie kobiet.

– Ola zrób coś proszę cię! On nie może stąd wyjechać! – powiedział błagalnie stając pod barierką.

– Siłą go nie zatrzymasz – odezwała się Kira.

– Nie rozumiesz, że jak on stąd teraz wyjedzie, to mogę go już nigdy nie zobaczyć! – odpowiedział podniesionym tonem.

– Angelo…

– Nie Kira! Nie dam mu wyjechać! – teraz już krzyczał na cały głos.

Kira zacisnęła ze złości usta i już nic nie odpowiedziała. Zdawała sobie sprawę, że jak jej mąż się na coś uprze, to żadne argumenty do niego nie docierają.

– Ola proszę! Przekonaj go! – Angelo zmienił ton na błagalny.

– Ale co ja mogę. Tylko bardziej się wścieknie, jak mnie zobaczy – kobieta próbowała bronić się przed spełnieniem prośby – działam na niego, jak płachta na byka.

– Już nie! Mnie wywalił za drzwi, ale ciebie wysłucha. On cię szukał – przypomniał sobie.

– Ona mieszka w Hamburgu, nie w Polsce – odezwała się znowu Kira – dlatego jej nie znalazł.

– W Hamburgu? – powtórzył Angelo jakby nie dowierzał w to, co słyszał.

– Tak – potwierdziła Ola – Angi dlaczego on mnie szukał?

Angelo zamilkł na sekundę. Uciekł spojrzeniem gdzieś w bok. Próbował w myślach wybrać jak najdelikatniejszą odpowiedź. Uznał jednak, że musi powiedzieć prawdę.

– Dałem mu twój list – przyznał  otwarcie patrząc jej w oczy.

Ola zamarła. Niemożliwe – pomyślała – tylko nie to.

– List? –  zapytała drżącym głosem licząc na to, że się przesłyszała.

– Tak. Ten, który napisałaś 10 lat temu – Angelo wbił wzrok w ziemię. Nie mógł dłużej patrzeć jej w oczy, bo prawie zabijały. Słyszał jęk wydobywający się z jej gardła.

– Angi dlaczego… – wyjęczała.

– Musiałem. Mam dość życia z tajemnicami – odparł smutno – Proszę, pomóż mi… – dodał błagalnie.

Ola przez chwilę nic nie odpowiadała. Musiała przetrawić to, czego się właśnie dowiedziała.

– Ty zwariowałeś! Po jaką cholerę dawałeś mu ten list. Po co rozgrzebywałeś stare rany. To było powodem kłótni, o której wspomniała Kira? – Angelo tylko pokiwał głową – On czuje się oszukany i wiesz co? – przerwała – ma rację. Tak poza tym, to jaki niby sposób mam go przekonać, żeby został?

– Ola, nie wiem! Ty zawsze umiałaś na niego wpłynąć – mężczyzna próbował przekonać ją do spełnienia jego prośby.

– Może i umiałam, ale 10 lat temu! Teraz wszystko się zmieniło. Nie zauważyłeś? – broniła się jak mogła.

– Powiedz otwarcie, że nie chcesz z nim rozmawiać! – Angelo wyczuł jej niechęć.

– No i nie chcę! – zirytowała się –  A ty nie masz prawa mnie do tego zmuszać!

– Ty to wszystko zaczęłaś, a teraz umywasz ręce! – Angelo także ponosiły emocje.

– Ja?! A kto mnie tu przywiózł prawie siłą?!

– Ja cię tylko przywiozłem! – bronił się –  Po  jakiego diabła powiedziałaś mu tydzień temu, że go kochasz.

– No pewnie zwal teraz całą winę na mnie! Bo tak najlepiej. Chcesz naprawiać to, co schrzaniłeś wtedy, ale tego nie da się już naprawić rozumiesz! – Ola wrzeszczała na całe gardło. Czuła wściekłość i miała ochotę walnąć go w ten kudłaty łeb, by oprzytomniał.

– Wszystko się da, trzeba tylko chcieć, a ty raz chcesz, a raz się wycofujesz! – Angelo nie pozostawał dłużny. Wrzeszczał jeszcze głośniej, niż ona – chciałem udowodnić mu, że mówiliśmy prawdę, chciałem żeby uwierzył w twoje słowa! Myślałem, że było to dla ciebie ważne!

– Źle myślałeś! – syknęła przysuwając się tak blisko niego, że prawie zetknęli się nosami.

Angelo chyba zatkało na moment, bo przestał krzyczeć. patrzył tylko wściekle na Olę. Po dłuższej chwili skapitulował. Oparł ręce o barierkę i zwiesił głowę.

Ola także przestała krzyczeć. Zamyślona zeszła z werandy i stanęła blisko niego. Spokojniejszym już tonem zapytała:

– Angelo, a skąd wziąłeś ten list? Ostatnio mówiłeś, że Kathy go zabrała?

Spojrzał na nią oczami przepełnionymi smutkiem i beznadziejnością.

– Odzyskałem go – powiedział spokojnie – Chciałem oddać Paddyemu twój list, gdy stwierdziłem, że jest z nim naprawdę źle. Mówiłem ci, że po twoim wyjeździe robił takie rzeczy, że zaczęliśmy bać się o jego życie. Pomyślałem wtedy, że może to pomoże mu uporać się z emocjami, które wtedy zatruwały jego głowę. Pojechałem do Kathy. Przyznała, że wciąż ma twój list – nie zniszczyła go. Zmusiłem ją do oddania koperty.

Ola słuchała uważnie wyjaśnień chłopaka. Coś ją w tej historii zaniepokoiło, zapytała więc:

– Kiedy to było? To znaczy kiedy odzyskałeś list?

– Zanim… – zawahał się. Wiedział że Ola szybko policzy ile minęło od tego czasu lat i znowu mu nawrzuca – …wstąpił do klasztoru – mówiąc to westchnął ciężko czekając na jej reakcję.

– Angi… – spojrzała na niego karcąco – to było dawno. Dlaczego nie oddałeś mu go od razu tylko czekałeś z tym aż do teraz.

– Uwierz mi, że chciałem, ale… On wtedy oznajmił, że wstępuje do tego cholernego zakonu! – wykrzyknął –  Pomyślałem, że oni mu pomogą, myślałem, że tam odnajdzie spokój i będzie szczęśliwy. Podjął decyzję i powiedział, że jest nieodwołalna. Nie chciałem psuć jego planów i… nie chciałem pogrążać siebie i Kathy w jego oczach. On by nam tego nie wybaczył.

– Kathy także?! – usłyszeli gdzieś z oddali.

Oboje odwrócili głowy. Przed garażem stał Paddy. Patrzył na nich oczami pełnymi sprzecznych uczuć. Raz widzieli w nich wściekłość, za chwilę rozczarowanie i niedowierzanie.

– Paddy… – pierwszy odezwał się Angelo.

– Powiedz, że Kathy nie brała w tym wszystkim udziału?! – krzyknął przewiercając go wzrokiem.

– Nie wiem co ty… – zaczął ostrożnie.

– Odpowiedz!!! – wrzasnął tak głośno, że Angelo aż się skulił.

Nie odpowiedział. Nie chciał odpowiadać. Nie miał zamiaru tłumaczyć jej postępowania, ale też nie chciał jej w to mieszać. Spuścił głowę. Teraz dopiero zaczął bać się na całego.

– I wy macie czelność nazywania się rodziną?! Co z Was za rodzeństwo! Jak mogliście! – w słowach Paddyego słychać było niedowierzanie połączone z urazą i złością – Kathy traktowałem jak mamę! Ufałem jej bezgranicznie! Jezu…! – jęknął żałośnie. Zabrakło mu słów. W jego oczach zaczęły błyszczeć maleńkie iskierki.

Ola widziała ból i rozczarowanie na twarzy  Paddyego. Wyglądał jak zbity pies. Był taki biedny i skrzywdzony. Miała ochotę podbiec i przytulić go z całej siły. Zabrakło jej jednak odwagi. Czuła jak łzy powoli zaczynają jej spływać po policzkach. Złożyła ręce jak do modlitwy i mocno przycisnęła do ust.

Paddy stał chwilę jakby wrósł w ziemię. Nie mogąc znieść dłużej ich wzroku i  współczucia odwrócił się i wbiegł w zarośla.

 

==================================================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 11: Powrót.

  1. Padd jak dziecko przeciez Ola nie jest winna a focha na nia nawet rzucil ,dlugo im ida wyjasnienia i to amor latino :).rozdzial dobrze sie czytalo ale malo udzialu w nich Padda i Oli .czekam za rozwojem sytuacji i mam nadzieje ze rozdzialy beda ciut szybciej 🙂 pozdrawiam

    Polubienie

    1. Cieszę się, że czytasz. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma u mnie intensywnej i wartkiej akcji. Nie gwarantuję, że ulegnie wielkiemu przyspieszeniu, bo ja mam zawsze dużo do powiedzenia i rozdziały wychodziłyby bardzo długie. To, co napisałam do tej pory planowane było początkowo na 2 rozdziały. Teraz trochę o szybkości dodawania rozdziałów – różnie u mnie jest z czasem wolnym, jeśli mam go więcej to wtedy piszę, a czasami mam go za mało na podstawowe nawet rzeczy.
      Mam nadzieję, że będziesz ze mną w dalszym ciągu.
      Pozdrawiam

      Polubienie

    1. Witaj
      Zawsze jestem szczęśliwa, jak chwalisz moje kolejne rozdziały Kolejny już prawie kończę, więc pojawi się na początku tygodnia.
      Błagam nie dostań zawału, bo kto będzie czytał i na bieżąco komentował moją historię. 🙂
      Pozdrowienia

      Polubienie

  2. Witam!!
    Paddy w tej części to jakiś nieogarnięty jest 🙂 tu jedzie za Olą do Polski a tu nagle się obraża jak się okazuje, że Kathy też brała w tym wszystkim udział.
    Mam nadzieję, że Ola pobiegnie za Paddym w te zarośla i tam sobie wszystko wyjaśnią i będą się długo godzić 🙂
    Podobało mi się jak się Ola dziećmi opiekowała 🙂
    Przyszło mi do głowy, że Natalia to córka Oli 🙂 tylko teraz pytanie kto jest ojcem?? 🙂
    Kochana pisz szybciutko kolejną część!!
    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Ha ha „nieogarnięty”- fajne. Niestety ja także odnoszę takie wrażenie. Kiedyś już pisałam, że moi bohaterowie wymykają mi się i trochę żyją własnym życiem. Na pewno nie radzi sobie z własnymi emocjami – na razie sobie nie radzi.
      O Natalii tymczasowo się nie wypowiadam. 😀
      Nowy rozdział zapewne pojawi się jutro.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  3. no cóż, nie dziwie się, że jest załamany i nieszczęśliwy, właśnie dowiedział się, że dwie osoby którym ufał coś działały za jego plecami, hm ale da radę, napewno

    Polubienie

    1. Musi dać radę, ale łatwo nie będzie. On u mnie ma różne wahania nastroju, czesto nie ze swojej winy. To trochę tak, jakby cały świat zbuntował się przeciwko niemu.
      Dzięki za komentarze.

      Polubienie

  4. Oj Paddy, zaczynasz mnie denerwować. Co Ty wyprawiasz? Jakaś masakra! Raz w prawo, raz w lewo. Raz do Oli, a teraz chodu w krzaki. Litości! Ogarnij się chłopie.

    Polubienie

    1. Paddy sam dokładnie nie wie czego chce. Jest pogrążony w smutku i rozpaczy, rozdarty między miłością, a nienawiścią.
      On nikomu nie ufa, nie wierzy w uczucia i czyjeś dobre intencje. Za dużo złego wydarzyło się w jego życiu.
      Ciągle dowiaduje się nowych rzeczy na temat swojej rodziny i jej wpływu na swoje. To mu nie pomaga.

      Polubienie

Dodaj komentarz