Rozdział 21: Wizytówka.

          Witam wszystkich czytelników. Wstawiam kolejny rozdział, choć nie wiem czy ktoś to, jeszcze czyta.

Zaglądam czasem na licznik odwiedzin i zastanawiam się ile osób, tak naprawdę czyta moją historię, a ilu z odwiedzających, jest tylko kolejną liczbą dodaną, bo przez rzez przypadek weszli na blog.

Pozdrawiam

——————————————————————————————–

Od kilkunastu minut siedziała w samolocie. Udało jej się załatwić bilety, gdyż ktoś w ostatniej chwili zrezygnował z podróży. Postanowiła, że wróci do Hamburga drogą powietrzną, bo, po pierwsze – było szybciej, po drugie –nie czuła się na siłach, by kilka godzin prowadzić znowu samochód, a po trzecie –  miała przywieźć Natalię z powrotem do dziadków za tydzień, więc uznała, że wtedy odbierze samochód.

Natalia zajęła się ulubioną grą, więc miała trochę czasu, na własne myśli. Wróciła w nich, do rozmowy z siostrą. Pojechała do niej, bo potrzebowała się rozmowy. Czuła, że jeśli tego nie zrobi, to emocje rozerwą ją od środka. Marcie udało się pozbyć na kilka godzin męża, więc mogły spokojnie pogadać. Tylko jej mogła powiedzieć prawdę, bo tylko ona znała ją w całości, ze wszystkimi szczegółami. Jej rodzice znali tylko część prawdy.

– Oszalałaś?! – zapytała Marta po odzyskaniu głosu. Zaniemówiła na dłuższą chwilę, po wysłuchaniu historii, ponownego spotkania siostry, z rodziną Kelly.

Ola nie ominęła żadnego szczegółu. Opowiedziała o przypadkowym spotkaniu z Angelo i Kirą, o wizycie w ich domu, o spotkaniu z Johnnym i resztą rodzeństwa, o kłótni z Paddym i spędzonej z nim nocy oraz swojej ucieczce z Kolonii.

– On nie odezwał się do Ciebie przez tyle lat, nie szukał Cię. Wylałaś przez niego mnóstwo łez, nie mogłaś się pozbierać, po tej miłości, przez kilka lat i kiedy wreszcie udało Ci się o nim zapomnieć, wróciłaś tam i wystarczyła chwila, żeby znowu Cię omotał! – Marta nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.

– Tłumaczyłam ci, że on nic nie wiedział, o moim uczuciu. Nie szukał mnie, bo myślał, że go nie kochałam. Angelo nie oddał mu, mojego listu  – Ola broniła Paddyego, jak mogła – Poza tym, ja… nigdy o nim nie zapomniałam i wciąż go kocham – przyznała się niepewnie, uszykowana na kolejny atak siostry.

Marta przyglądała się, swojej starszej siostrze kilka sekund, po czym stwierdziła:

– To, po jaką cholerę wyjechałaś od niego? Skoro on jest miłością Twojego życia, a teraz widzę, że jest, to trzeba było z nim zostać i  wreszcie być szczęśliwą, a nie potajemnie uciekać – skarciła ją.

– To nie jest takie proste… – odparła Ola wycierając chusteczką łzy, które znowu zaczęły płynąć  strumieniem po jej policzkach.

– Jest proste! Tylko musisz tego chcieć. Zaczynam myśleć, że ty zwyczajnie boisz się miłości.

– Tu nie chodzi o miłość, tylko… – zamyśliła się, nad słowami siostry.

– Tylko o co?

Ola wstała z fotela i zaczęła nerwowo przemierzać pokój.

– Marta, ja mam Natalię – spojrzała siostrze w oczy, a widząc w nich nieme pytanie, ciągnęła dalej – Co ja mam jej teraz powiedzieć? Jak wytłumaczyć, że wszystko, co mówiłam jej o ojcu jest nieprawdą? Ona mi tego nie wybaczy! – wyjaśniła płaczliwym tonem.

– To nie trzeba było kłamać! – warknęła Marta – mówiłam Ci, żebyś jej nie oszukiwała, tylko od początku mówiła prawdę.

– Mówiłaś, ale… wydawało mi się, że tak będzie lepiej.

Marta nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową z rezygnacją.

– Co masz zamiar teraz zrobić? – zapytała po chwili.

– Nie wiem… – odpowiedziała Ola szczerze. Naprawdę nie wiedziała. Zastanawiała się nad tym, całą drogę do Polski i nic sensownego nie wymyśliła – na razie postanowiłam tylko, że więcej się z nim nie spotkam. Nie chcę pracować w Kolonii, więc czeka mnie poważna rozmowa z szefem.

– Wiesz, co myślę? – zapytała. Ola pokręciła głową – Myślę, że… jeżeli on tak Cię kocha, jak mówisz, to  będzie próbował Cię odnaleźć.

– Mam nadzieję, że nie znajdzie. Nikt z Kellych nie zna mojego adresu w Hamburgu. Zadzwoniłam też do dziewczyny, którą zatrudniłam w tamtejszym salonie przed wyjazdem i zabroniłam jej, podawać komukolwiek moje dane.

Marta zawisła z kieliszkiem wina przy ustach.

–  Jaka ty jesteś mądra, tylko zastanawia mnie jedna rzecz: jak masz zamiar teraz żyć? – popatrzyła uważnie na Olę.

– Normalnie. Jutro wrócę do siebie, skupię uwagę na Natii, a za trzy dni wrócę do pracy. Zapomnę o nim. Musze zapomnieć…

Siostra wyśmiała słowa Oli.

–  Pięknie to wszystko poukładałaś – zadrwiła – Tylko… sama nie wiesz, o czym tak naprawdę mówisz! Dziewczyno! Dziesięć lat temu wyjechałaś od nich kochając, tego Paddyego do szaleństwa i przeżywałaś to kilka lat, a wtedy, właściwie nie wiedziałaś, jak smakuje miłość z nim. Teraz ją poznałaś i myślisz, że uda Ci się tak łatwo zapomnieć? – Marta pokręciła głową, a jej wyraz twarzy mówił „nie wierzę”.

Z zamyślenia wyrwał ją głos stewardessy informującej o podchodzeniu do lądowania.

………………….

          Angelo wszedł do domu i od progu został zaatakowany przez Paddyego:

– I co masz adres?

Chłopak pokręcił przecząco głową.

– Paddy…

– Daj spokój! Nie musisz mnie pocieszać! – warknął i wyszedł na dwór. Stracił całą nadzieję, która tkwiła w nim, odkąd Kira wpadła na pomył, by zapytać o adres zamieszkania Oli w SPA w Kolonii. Angelo postanowił pojechać tam, by zdobyć jakieś namiary na dziewczynę.

– Przykro mi stary – powiedział smutno blondyn stając obok Paddyego. Poklepał go po plecach –   Naprawdę próbowałem, ale siedząca tam dziewczyna była nieugięta. Powiedziała, że nie została upoważniona do podawania danych osobowych pracowników salonu.

Paddy usiadł na ławce i popatrzył posępnie na brata.

– Nie znajdę jej. Nie mam co się łudzić.

– Nie trać wiary Paddy – wtrąciła się Maite siedząca nieopodal na jednym z foteli na werandzie – Jeśli będzie trzeba, to odwiedzimy wszystkie salony piękności w Hamburgu i w końcu ją znajdziemy.

Słysząc słowa siostry zmusił swoją twarz do uśmiechu.

– A to kto? – zapytał, jakby sam siebie, Angelo wpatrując się w nadjeżdżający samochód – Jimmy! – krzyknął,  rozpoznając sportowe auto starszego brata – Co on tu robi?

– Nie wiem, ale już się boję – zaśmiała się Maite podnosząc się z fotela – jego wizyta nie wróży nic dobrego.

– Cześć rodzinka! – wykrzyknął Jimmy, zanim jeszcze dobrze wysiadł z samochodu. Wyściskał Maite i prawie odbił Angelo plecy waląc go, po nich z końską siłą.

– A księżulek się nie przywita? – spojrzał na Paddyego, który nadal siedział na ławce pogrążony we własnych myślach – Nie wolno Wam podawać ręki zwykłym grzesznikom? – zadrwił.

– Jimmy! – wrzasnął Angelo i dopiero wtedy Paddy zorientował się, kto do nich dołączył.

– Witaj Jim – powiedział.

– No bracie słyszałem, że zmądrzałeś wreszcie i zostawiłeś to dziadostwo – zaczął bez ogródek, ale przerwał zauważając Kirę na werandzie:

– Hej bratowo! – podbiegł do niej i wycałował jej policzki.

– Jimmy, jak miło, że nas odwiedziłeś – stwierdziła bez entuzjazmu.

– Fajnie, że się cieszysz, bo mam zamiar zatrzymać się u Was kilka dni – odparł Jim z szerokim uśmiechem.

Kira przybrała na twarz sztuczny uśmiech rzucając jednocześnie przerażone spojrzenie mężowi. Ten zaś uśmiechnął się tylko i wzruszył ramionami. Wiedział, co jego żona myśli na temat ich brata.

– Angelo przygarniesz mnie, co? – zapytał przybierając błagalną pozę – Dawno mnie tu nie było, ale masz chyba jeszcze ten swój słynny domek dla gości.

– Pewnie, że mam tylko nie wiem, czy sąsiad będzie Ci odpowiadał – odparł śmiejąc się i kiwając głową na Paddyego.

– Rety! To, co rano pewnie msza i błogosławieństwo na nadchodzący nowy dzień – rzucił i z aktorskim wdziękiem złożył dłonie, jak do modlitwy i wzniósł oczy do nieba szepcząc coś niezrozumiale.

Paddy z politowaniem spojrzał na jego wygłupy nie komentując ich wcale. Znał ciężki dowcip swojego brata, więc nie ruszało go to. Miał teraz ważniejszy problem na głowie, niż głupie docinki Jima.

– Idę się przejść – miał dość towarzystwa. Chciał pobyć trochę w samotności.

– A temu co? – Jim nagle spoważniał.

Angelo gestem zabronił mu się odzywać.

– Aaa przypomniało mi się! – wrzasnął nagle Jimmy zmieniając temat – Zgadnijcie kogo spotkałem? Nie uwierzycie!

Maite spojrzała zniechęcona na Angelo. Oboje wiedzieli kogo zwykle spotykał Jimmy. Chętne i łatwe kobiety lub kumpli od butelki.

– Paddy! – zawołała siostra – Poczekaj pójdę z Tobą – chłopak nie zareagował, więc ruszyła szybko za nim. Wolała spacer z milczącym bratem, niż kiepskie opowieści tego dużo mówiącego.

– Nie chcecie, to nie będę mówił – obruszył się Jim – myślałem, że zainteresuje Was moje spotkanie z Olą, ale…

– Z Olą?! – krzyknął Paddy odwracając się szybko i potrącając, przy tym Maite podążającą za nim – Spotkałeś Olę? – w mgnieniu oka znalazł się z powrotem obok Jima.

– Zaraz, zaraz – przerwał im Angelo powstrzymując Paddyego przed zasypaniem brata pytaniami  – o jakiej Oli mówisz? – zapytał Jima niecierpliwie wyczekując odpowiedzi.

– No, jak to, o jakiej? O naszej… Johna… Paddyego… sam już nie wiem – jęknął, bo się pogubił.

Angelo i Paddy spojrzeli po sobie.

– Gdzie i kiedy ją spotkałeś? – zapytał Paddy.

– Teraz już jesteście zainteresowani?

– Jimmy!!! – wrzasnęli obaj bracia.

– No ok, ok – mężczyzna zauważył gniewne miny braci, więc wyjaśnił im szybko, w jakich okolicznościach spotkał kobietę.

– Wiesz dokąd jechała? – pytał dalej Paddy

– Mówiła, że do domu.

– Uduszę go zaraz! – jęknął Angelo – człowieku, chodzi o konkrety, jakieś miasto, kraj…

– Nie, tego nie mówiła – Jimmy zdawał się być zdezorientowany natarczywymi pytaniami – ale dała mi wizytówkę z numerem telefonu i adresem – przypomniał sobie.

Paddyemu zgasł błysk w oku, a Angelo zacisnął z niezadowoleniem usta.

– Też ją mamy – mruknął blondyn – Salon piękności w Kolonii.

Jimmy patrzył chwilę na nich drapiąc się po głowie.

– Nie. W adresie widniał Hamburg nie Kolonia, a czy to salon, to nie wiem

Bracia Kelly nie czekali dłużej na wywody trzeciego z nich.

– Pokaż ją! – wrzasnęli jednocześnie.

– Jest… w samochodzie… – Jimmy popatrzył na nich, jak na szaleńców, ale posłusznie przyniósł wizytówkę.

– To… chyba jej prywatny adres w Hamburgu – stwierdził przejęty Paddy – Jadę do niej. Pożyczysz mi samochód?

– Teraz? Jest wieczór – stwierdził Angelo – Zanim dojedziesz będzie noc.

– Nieważne. Ja muszę się z nią natychmiast porozmawiać, bo oszaleje, rozumiesz?! – odpowiedział zdenerwowany.

– Powiecie mi o co jest grane? – wtrącił Jim patrząc raz na jednego, raz na drugiego.

– Jimmy, później! – warknął Angelo i zwrócił się ponownie do drugiego brata – Paddy, spokojnie. Osobiście Cię do niej zawiozę, bo nie wydaje mi się, żebyś mógł normalnie prowadzić samochód, ale jutro, dobrze? – zaproponował Angelo.

Następnego dnia, z samego rana zapakowali się do samochodu i ruszyli do Hamburga.

Paddy stał pod okazałym apartamentowcem i po raz drugi dziś wciskał guzik domofonu. Nikt nie odpowiadał. Jeszcze raz wyjął wizytówkę z kieszeni – wszystko się zgadza – pomyślał z przygnębieniem. Był nawet na górze, bo jakaś dama w podeszłym wieku pozwoliła mu z sobą wejść. Pukał do drzwi  kilkanaście minut, ale nikt nie otworzył. Uznał więc, że Ola jest w pracy. Wrócę później – przysiągł sobie zbiegając na dół do Angelo.

Po obiedzie, znowu przyjechał pod dom dziewczyny i znowu dzwonił przez kilka minut. Był coraz bardziej przygnębiony, ale nie dawał za wygraną.  Usiadł na ławce, po drugiej stronie drogi. Miał stąd dobry widok na wejście do budynku, a  stojące obok drzewo chroniło go przed słońcem.  Angelo korzystał z okazji i załatwiał jakąś sprawę związaną ze swoim solowym koncertem, w tym mieście, więc zostawił Paddyego samego i miał, po niego wrócić za godzinę. Od rana już trzeci raz tu byli.

Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos. Wzrokiem bezwiednie obrzucił okolicę i nagle zatrzymał go na kobiecej postaci. Stała przy zaparkowanym, przed wejściem, do bloku, samochodzie i rozmawiała z kierowcą. Ola! – pomyślał podrywając się z miejsca z zamiarem podejścia do niej.

Zatrzymał się jednak w pół kroku, gdy zobaczył wysiadającego, z tegoż samego auta, mężczyznę i dziewczynkę. Mężczyzna otworzył bagażnik i wystawił na chodnik dwie średniej wielkości walizki.

– Mamo, proszę… pojedźmy na basen. Obiecałaś! – wołała błagalnie dziewczynka.

– Kochanie, musimy najpierw zanieść walizki na górę i zjeść jakiś obiad – odezwała się Ola tuląc ją do siebie.

– Daj mamie odpocząć chwilkę po podróży – dorzucił z uśmiechem mężczyzna – Idziemy? – zapytał podnosząc obie walizki z ziemi. Zatoczył się lekko udając brak siły, czym wywołał głośny śmiech dziewczynki i rozbawienie na twarzy kobiety.

Paddy stał jak wryty.  Serce waliło mu z siłą młota pneumatycznego, a w płucach brakło powietrza. Opadł, z powrotem na ławkę łapiąc, z trudem oddech. Po plecach przechodziły mu dreszcze, choć na dworze było gorąco. Rodzina – przemknęło mu przez myśl – Ona ma męża i dziecko.

Podniósł się z ławki i biegiem ruszył przed siebie. Ból rozdzierał mu klatkę piersiową, a ucisk w gardle powodował rzężący kaszel, ale nie zwracał na niego uwagi. Chciał stąd uciec jak najszybciej, obojętnie dokąd, byle dalej od tego miejsca i dalej od niej.

– Paddy! Do cholery zatrzymaj się! – nagle dotarł do niego krzyk Angelo. Posłuchał.

Angelo, po chwili znalazł się przy nim. Popatrzył na niego sapiąc, jak lokomotywa.

– Kurwa! Oszalałeś?! Maraton sobie urządziłeś, czy co?! – wrzasnął, gdy przyspieszony oddech mu, na to pozwolił – zawału przez Ciebie dostanę! – wykrzywił twarz i podparł się ręką czując kłucie w boku.

Paddy nie reagował na słowa brata. Usiadł na trawniku, łapiąc się za brzuch. Ściśnięty żołądek, zmęczenie i suchość w gardle spowodowały falę mdłości. Ona ma męża… – ta myśl uporczywie siedziała mu w głowie – mają córkę… – raz za razem przecierał oczy, do których napływały łzy. Nie chciał płakać przy Angelo, nie chciał nikomu pokazywać swojego bólu i poczucia krzywdy. Pamiętał, jak jego bracia naśmiewali się kiedyś, z niego. Nazywali go mięczakiem. Z tego powodu właśnie, łzy zastąpił agresją, a środkiem wspomagającym ją stał się, wtedy alkohol. Nauczył się tego, po zniknięciu Oli. Okazało się wtedy, że jego ukochana rodzina zamieniła się w watahę wilków podgryzających jego poczucie  wartości.

– Paddy słyszysz mnie? – zaniepokojony Angelo szarpnął go za ramię.

– Zabierz mnie stąd – poprosił przez zaciśnięte zęby.

Angelo otworzył usta, by jeszcze raz zapytać, co mu się stało, ale widząc błagalne i przeraźliwie zrozpaczone spojrzenie brata zrezygnował.

– Chodź – pomógł mu się podnieść.

Po paru minutach dotarli do auta i bez słowa ruszyli w powrotną drogę. Angelo co jakiś czas zerkał na Paddyego i był coraz bardziej przerażony jego wyglądem i zachowaniem, ale o nic nie pytał.

Paddy zaraz, po zajęciu miejsca w samochodzie zwinął się w kłębek, oparł głowę o szybę i zamknął oczy. W ten sposób przejechał połowę drogi. Czuł, wzrok młodszego brata na sobie, ale nie chciał z nim rozmawiać.

– Muszę zatankować – zakomunikował blondyn widząc, że jego towarzysz poruszył się, gdy stanęli na stacji benzynowej – kupić Ci coś? – zapytał licząc na odpowiedź. Paddy pokręcił tylko głową, więc zrezygnowany poszedł zapłacić za paliwo.

Dopiero, gdy, z powrotem znaleźli się na autostradzie, Angelo doczekał się pierwszych słów z ust brata.

– Ona ma męża i dziecko… córkę – powiedział cicho, nie zmieniając pozycji.

Angelo, ze zdziwienia, opadła szczęka. Spojrzał na Paddyego z nadzieją, że ten żartuje. Jego wygląd, mina i ogólna postawa mówiła, że daleko mu było do żartów.

– Rozmawiałeś z nią? – zapytał, gdy wreszcie dotarło do niego to, co usłyszał.

Paddy pokręcił najpierw głową, a po chwili dodał:

– Nie widziała mnie – patrzył na drogę otępiałym wzrokiem – Angelo…, ona mnie oszukała. Przespała się ze mną i jak gdyby nigdy nic, wróciła do swojego męża. Dla niej, to… była zwykła zabawa, a ja jej zabawką  – więcej nic już nie powiedział.

=====================================

15 myśli na temat “Rozdział 21: Wizytówka.

  1. Bardzo fajne opowiadanie. Niedawno tu trafiłam, ale przeczytałam wszystko od początku.
    Na pewno będę dalej śledzić losy Twoich bohaterów.
    Pozdrawiam autorkę.

    Polubienie

  2. Czytamy czytamy. Opowiadanie wciągające. Ja już się uzależniłam i zagladam tutaj codziennie, żeby sprawdzić czy już jest nowa część. Żal mi trochę Pada. Nie rozumiem zachowania Oli. Wykorzystała i porzuciła.

    Polubienie

    1. Cieszę się, że jesteś ze mną. Wiem, że lato i takie temperatury nie sprzyjają czytaniu, ale fajnie, że znajdujesz czas.
      Dzięki za komentarz. Ze mną jest tak, że ich brak wywołuje we mnie wątpliwości i niechęć do dalszego pisania. Zaczynam mnie się starać.
      Ja sama mam czasami wrażenie, jak czytam to, co napisałam, że oni oboje nie wiedzą czego chcą. Olę wstrzymuje córka i więcej nie powiem.
      Pozdrawiam

      Polubienie

    1. Dzięki za komentarz. Fajnie, że podoba Ci się to, co piszę. Kolejna część jest właściwie skończona, muszę tylko ją jeszcze raz przeczytać i nanieść poprawki.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  3. oj… ale to nie jej mąż, może znajomy ale akurat to musiał Paddy zobaczyc faceta i dziecko a dziecko to kelly dziecko na pewno, tylko którego brata… chyba jednak nie Paddyego, bo jego mysli były, ze spełniły się jego marzenia, był z nią… ech

    Polubienie

    1. Pewnie, że musiał zobaczyć, bo inaczej akcja i historia nie kręciłaby się tak fajnie. Pisałam już, że u mnie wzloty i upadki, słońce i burza, a czasami, tak jak teraz – trąby powietrzne.
      Tak spełniły się jego marzenia, ale… w całym opowiadaniu jest jedno zdanie sugerujące, że między tą dwójką mogło wydarzyć się kiedyś coś…
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Oczywiście, że jest. Juz dawno je znalazłam. Coś, czego Ola nie pamięta. Miałam ostatnio zapytać, bo też nie znam zwrotu ‚zrobić łyka’ czyli napić sie łyka, tak? Paddy nic tylko płacze, ciągle płacze. Oczywiście, że to nie mąż Oli tylko znajomy. Ale dowiedział się o dziecku, a to już coś.

        Polubienie

        1. Dobrze to zrozumiałaś. W moich stronach często używa się tego określenia. Płacz u niego jest chyba lepszy niż złość, bo bezpieczniejszy dla otoczenia 😀

          Polubienie

          1. juz kiedyś napisałam że podejrzewam że Paddy jest ojcem i oczywiście że pamiętam zdanie, z mała podpwiedzią, że Ola nie pamięta ale Paddy tak, więc więcej zdania nie zmienię że ojcem Natalii jest Paddy tylko że Ola myśli że John… zawsze istnieją testy i mimo że są braćmi to bedzie wiadomo, kto nim jest…
            A płacz pewnie że to jego ochrona i jak dobrze zauważyłaś jest to bezpieczniejsze dla otoczenia niż agresja…

            Polubienie

            1. Już kiedyś pisałam, że ja kocham dramaty, uwielbiam się wzruszać, a nic nie dociera lepiej do moich zakończeń nerwowych niż łzy i rozpacz faceta. Pewnie dlatego u mnie jest tak, jak jest. Nawet jak sama opisuję takie sytuacje, to mam gęsią skórkę, z tego właśnie powodu aż gęsto u mnie od słów ból, rozpacz, łzy, cierpienie itp. W niektórych opowiadaniach mimo fajnej akcji, brakowało mi tej gęsiej skórki na rękach.

              Polubienie

Dodaj komentarz