ROZDZIAŁ 27: Zielone kartki.

Witajcie!

Dziś trochę historii.

Musiałam stworzyć taką część, ponieważ bieżące wydarzenia moich bohaterów zajmują całe rozdziały i prawdę mówiąc gdzieś mi się zapodziała przeszłość. Ja mam ją cały czas w głowie i na jej podstawie piszę moje opowiadanie, ale zapomniałam, że Wy w niej nie siedzicie… 

Ola dzięki za przypomnienie.

Mnie osobiście rozdział się średnio podoba, szczytem moich możliwości raczej nie jest, ale osądźcie sami.

Zapraszam do czytania.

——————————————————————– 

Po raz kolejny dzisiaj schowana za firanką, spoglądała przez okno. Od kilku dni widziała jeden i ten sam obrazek. Siedział, na ławce, przed blokiem z słuchawkami w uszach. W pełnym skupieniu pisał coś w notatniku z zielonymi kartkami. Znała te kartki. Codziennie rano jedną taką znajdowała na swojej wycieraczce. Pierwszą podniosła Kira, wychodząc rano z jej mieszkania, po niespodziewanym nocnym spotkaniu z Paddym.

– Ola, znalazłam jakiś list na wycieraczce – krzyknęła w głąb mieszkania, do wpatrującej się w szybę blondynki.

– List? Do mnie? – zapytała zdziwiona dziewczyna, kierując się w stronę drzwi.

– Twoje mieszkanie i Twoja wycieraczka, no to list chyba nie może być do mnie, co? – odrzekła Kira ze śmiechem.

Ola oddała uśmiech i niepewnie wyciągnęła dłoń po zielonkawy prostokąt.

– Kira, zabierz go do domu – powiedziała proszącym tonem, oglądając jednocześnie kopertę – On nie może tu siedzieć.

– Ja chyba nie mam na niego żadnego wpływu – z przepraszającym grymasem na twarzy, tłumaczyła się brunetka – I wlałabym z nim nie zadzierać – niejasno próbowała przekazać koleżance, że obawia się swojego szwagra i nie chce z nim rozmawiać. Bała się jego niekontrolowanych wybuchów złości.

– Ale ja muszę iść dzisiaj do pracy. Jak mam wyjść z domu? – zapytała Ola z przerażeniem.

– Normalnie. On powiedział, że będzie siedział i czekał, aż mu wybaczysz – przypomniała jej – Może nie będzie Cię zaczepiał?

– Może?! A co jeśli znowu będzie chciał rozmawiać? – blondynka była coraz bardziej zniecierpliwiona.

– Mogę poprosić Angelo, żeby po niego przyjechał, ale wątpię, by to coś dało. Paddy to uparty typ – odrzekła Kira, z przepraszającym uśmiechem – Mam pomysł: zamów taksówkę… – wymyśliła na poczekaniu – Wyjdziesz z klatki dopiero, gdy podjedzie pod blok i tym sposobem unikniesz spotkania z nim. Przepraszam, ale muszę już uciekać – dodała – Na pewno dasz sobie radę? – zapytała, zatrzymując się jeszcze za progiem – Może zadzwonię do Maite?

– Nie, nie – odpowiedziała trochę zbyt szybko blondynka – Wracaj spokojnie do domu. Jakby coś się działo to zadzwonię, obiecuję – dodała, widząc powątpiewającą minę koleżanki.

Uścisnęły się na pożegnanie i po chwili Ola została sama. Zatrzasnęła drzwi, przekręciła klucz w zamku i z zaciekawieniem spojrzała na trzymaną w ręce kopertę. Czytając list nie bardzo rozumiała jego treść i przesłanie. Chciała wyrzucić go do kosza od razu po odczytaniu tytułu, domyślając się kto podrzucił ten świstek pod jej drzwi. Sama nie wiedziała dlaczego tego nie zrobiła.

 

Dzisiejszy to już szósty – pomyślała. Teraz wiedziała już, w jakim celu autor codziennie podrzuca  te informacje. Od kilku dni, pierwszą czynnością po przebudzeniu było zaglądanie na klatkę w poszukiwaniu kolejnej zielonej karteczki. Bezwiednie podążyła wzrokiem na stolik kawowy. Podeszła bliżej i wzięła do ręki jedną z kopert. Zamiast adresu nadawca wpisywał numerki. Pozbierała wszystkie. Rozłożyła się wygodnie na kanapie i odszukała prostokąt z jedynką.

Z pamiętnika Patricka… nr 1

Pierwszy dzień…

Dziś wpadła mi w oko pewna dziewczyna.

Pojawiła się w hotelu razem z czterema pozostałymi zwyciężczyniami konkursu, zorganizowanego przez moje szalone rodzeństwo, podczas koncertu w Berlinie. Niestety nie było mi dane zamienić z nią nawet jednego słowa. Mogłem się tylko jej przyglądać. Mój starszy brat John, nie odstępował jej na krok.

Szkoda, ale spóźniony zawsze ponosi straty.

P.K.   

Ola złożyła zieloną karteczkę na pół i schowała do koperty. Uśmiechnęła się do siebie. Za każdym razem, gdy wracała do tego listu, przypominała sobie coraz więcej szczegółów z tamtego okresu… Przyjechała do Berlina na kurs językowy. To była nagroda za dobre wyniki w nauce zasponsorowana  przez rodziców. Zupełnie nie trafiona, jak jej się wtedy wydawało, nagroda. Miała przez miesiąc mieszkać u niemieckiej rodziny i uczęszczać na zajęcia językowe. Była wściekła na rodziców, gdyż miała zupełnie inne plany na spędzenie ostatnich, przed maturą i wejściem w dorosłe życie, wakacji.

Po przybyciu na miejsce okazało się, że państwo Wagner mają dwie córki. Hannah i Sophie były w podobnym do Oli wieku. Szybko się z nimi zaprzyjaźniła. Dziewczyny w ramach powitania zaprosiły ją na koncert The Kelly Family. Ola nie była fanką tego zespołu, ale znała ich piosenki, gdyż figurowały one wtedy w czołówkach wszystkich list przebojów polskich i nie tylko. Poszła, nie chcąc robić przykrości nowo poznanym koleżankom. Bawiła się wybornie. Szalała i śpiewała razem ze wszystkimi. W połowie koncertu odbyło się losowanie. Członkowie zespołu wyczytali pięć numerów. Zauważyła niezadowolenie na twarzach swoich towarzyszek, ale nie wiedziała na czym polegał cały konkurs, a w panującym tam hałasie trudno jej było się dowiedzieć. Dopiero w domu, gdy kładły się spać, dopytała o szczegóły. Dziewczyny wyjaśniły jej, że bilety były numerowane, a nagrodą było spotkanie z członkami zespołu Kelly Family.

Ola z zaciekawieniem wyjęła z kieszeni i obejrzała swój bilet. Głośno odczytała cyfry znajdujące się na nim i usłyszała pisk. Hannah pierwsza wrzasnęła, że to jest jeden z wygranych numerów. Ola nie zamierzała skorzystać z wygranej, chciała oddać bilet którejś z dziewczyn, ale słysząc kłótnię między nimi zmieniła zdanie.

Następnego dnia przed południem udała się do hotelu, wskazanego jej przez rozżalone siostry. Wprowadzono ją do niewielkiej sali konferencyjnej, gdzie czekały już cztery inne dziewczyny. Po chwili rozmowy z nimi do pomieszczenia weszło rodzeństwo Kelly. Jej towarzyszki z piskiem ruszyły w stronę swoich idoli. Ola przyglądała się ze zdziwieniem i rozbawieniem rozhisteryzowanym dziewczynom witającym się z członkami zespołu. Zaczynała żałować, że tu przyszła. Po kilku minutach podszedł do niej mężczyzna o najdłuższych włosach jakie widziała kiedykolwiek u faceta. John – przypomniała sobie. Dobrze, że czytałam BRAVO – pomyślała  – Przynajmniej znam ich imiona.

– A ty się nie przywitasz? – zapytał.

– Czekam, aż minie to szaleństwo, bo jeszcze mnie zdepczą i uszkodzą – odpowiedziała trochę nieśmiało Ola.

Mężczyzna zaśmiał się głośno, słysząc jej żart.

– Jestem John – przedstawił się mężczyzna.

– Wiem – odparła dziewczyna – Ola – dodała, podając rękę długowłosemu.

– Chodź, chyba już się uspokoiły i będziesz bezpieczna – powiedział, prowadząc ją do swojej rodziny i rozemocjonowanych dziewczyn.

Po godzinnej rozmowie i odpowiedziach na milion pytań zadanych przez dziewczyny, rodzina Kelly zaprosiła swoich gości na wspólny obiad. Przeszli do restauracji. Na środku sali ustawiono długi stół. Ola siedziała między Johnem a Kathy, ale rozmawiała właściwie tylko z nim. Wypytywał ją o różne rzeczy dotyczące jej życia, uśmiechając się przy tym tak, że dziewczynie, po jakimś czasie zaczęły mięknąć kolana. Była coraz bardziej oczarowana swoim towarzyszem. Na długą chwilę zapomniała o reszcie obecnych przy stole osób. W pewnym momencie spojrzała przed siebie i dostrzegła wpatrującego się w nią chłopaka. Paddy – przypomniała sobie – Nie widziałam go wcześniej. Chłopak rozciągnął usta w gwiazdorskim uśmiechu. Ola uprzejmie oddała uśmiech i z powrotem skupiła się na rozmowie z Johnem.

Po obiedzie rodzina Kelly miło się pożegnała i wróciła do swoich obowiązków. Ola nie zdążyła wyjść z hotelu, gdy ponownie pojawił się przy niej długowłosy mężczyzna.

– Może zostaniesz jeszcze trochę? – zapytał John i widząc jej niepewność, dodał – Zapraszam na kawę.

Zgodziła się.

 

Wróciła do rzeczywistości. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień. John – pomyślała – jesteś cudownym mężczyzną, szkoda, że serca nie da się oszukać. Skrzywdziłam Cię, choć wcale tego nie chciałam. Odszukała kopertę oznaczoną numerem 2. Zaczęła czytać drugi list.

Z pamiętnika Patricka… nr 2

 Miesiąc później…

Poznałem dziś dziewczynę Johna. Wpatrywałem się w nią jak w obraz. Nie mogłem wzroku oderwać. Piękna to za słabe określenie dla jej urody. Jakim cudem zakochała się w moim bracie?

Długo nie wiedziałem skąd kojarzę jej twarz. Teraz już wiem. Ola to dziewczyna z Berlina. Wygrała nasz konkurs. Wtedy także mnie oczarowała.

Ze wszystkich sił próbowałem skupić na sobie jej uwagę. Robiłem z siebie pajaca. Koniecznie chciałem ją poderwać. Przecież jestem przystojniejszy, zabawniejszy i wszystkie dziewczyny szaleją właśnie za mną, jako tym najfajniejszym z zespołu.

Nie udało się. Ona rozmawiała ze wszystkimi, ale wpatrzona była tylko w Johna. Wkurzyła mnie. Chyba mój osobisty urok na nią nie działa.

Odpuszczam. Jest tyle innych równie pięknych dziewczyn…

P.K.

Dłoń trzymająca zieloną kartkę bezwiedne opadła na jej brzuch. Znowu zagłębiła się we wspomnieniach. W swojej głowie widziała teraz Johna siedzącego w samochodzie i proszącego, by została jeszcze trochę w Niemczech. Kurs dobiegał końca. Za dwa dni miała wrócić do Polski. Pogrążona w smutku, z płaczem wsłuchiwała się w prośby swojego chłopaka.

– Johnny jak ty to sobie wyobrażasz? Gdzie miałabym mieszkać? Za co żyć przez kolejny miesiąc? – zapytała łkając – Nie wezmę pieniędzy od Ciebie.

– Zamieszkasz ze mną w Gymnich. Proszę… – odpowiedział mężczyzna – Kocham Cię i nie mogę stracić. Nie teraz…

– Zamieszkać z Tobą i Twoją rodziną?  Mam pozwolić, żebyś mnie utrzymywał? – pokręciła głowa – To nierealne.  Możesz do mnie przyjeżdżać – odparła Ola – Odwiedzać mnie… – przerwała, bo przez łzy i ściśnięte gardło więcej nie zdołała powiedzieć.

John popatrzył na nią smutno.

– Ola znasz moje życie i jego realia. Nie mogę robić tego, na co mam ochotę – odparł – Mam koncerty i nagrania. Kiedy miałbym do Ciebie przyjeżdżać? Poza tym wszędzie są rozszalałe fanki… Mam to wszystko ściągnąć na Ciebie? One są zdolne do wszystkiego – przymknął oczy i westchnął – Proszę zostań ze mną jeszcze ten miesiąc. Tylko miesiąc, a potem zobaczymy… Masz wakacje… – dodał i przyciągnął dziewczynę do siebie.

W jego ramionach czuła się jak w bajce. Od miesiąca jej serce biło tylko dla niego.  Czuła, że dla tego faceta może zrobić wszystko.

– Pojedźmy do mnie. Pogadam z ojcem i rodzeństwem. Jestem pewny, że się zgodzą – powiedział odsuwając ją od siebie, by móc spojrzeć w jej zapłakaną twarz.

Dla niego zrobiłaby wszystko… Uśmiechnęła się  choć w duszy panicznie bała się spotkania z jego rodziną. Poznała wszystkich w berlińskim hotelu, ale teraz miała stanąć przed nimi jako ktoś zupełnie inny – jako dziewczyna ich brata.

– Nie zjedzą Cię… – odezwał się ze śmiechem John, kładąc dłoń na jej kolanie. Widział jej przerażenie i napięcie.

Jeszcze bardziej przeraził ją dom, w którym miała spędzić kolejny miesiąc. Fani oblegający bramę wjazdową i wszędzie krążąca ochrona, to nie był jej świat.

Rodzina Johna przyjęła ją dobrze. Było miło. Wszyscy się do niej uśmiechali, tylko młodszy brat jej chłopaka zachowywał się dziwnie. Miała wrażenie, że próbuje ją poderwać. Bez przerwy czuła na sobie jego wzrok, a później zaczął słać pod jej adresem jakieś dziwne podteksty. Przy nim czuła się nieswojo, resztę rodziny bardzo polubiła.

Została z nimi. Rodzicom powiedziała, że znalazła dobrą pracę i do domu wróci pod koniec sierpnia.  Zadowoleni nie byli, ale wyrazili zgodę.

Paddyego na początku omijała szerokim łukiem. Nie czuła się pewnie w jego obecności. Po paru dniach jednak odpuścił i zaczął zachowywać się normalnie – po prostu traktował ją jak powietrze.

Po czerech tygodniach wróciła do Polski. Po kolejnych dziesięciu i zdanej maturze z powrotem wróciła do Gymnich i do Johna. Już nie musiał jej prosić. Po roku nie wyobrażała sobie życia bez niego.

 

Odłożyła list na stolik. Wstała z kanapy i podeszła do okna. Wciąż tam był.

Od kilku dni siedział na ławce bądź spacerował wzdłuż bloku. Nie zaczepiał jej, nie podchodził nawet wtedy, gdy po dwóch dniach postanowiła jechać do pracy swoim samochodem. Codziennie odprowadzał ją wyczekującym, smutnym wzrokiem. W jego spojrzeniu za każdym razem pojawiała się nadzieja, która znikała, gdy wsiadała do auta. Przyzwyczaiła się do tego widoku. Nadal nie miała ochoty z nim rozmawiać, ale już się go nie obawiała.

Westchnęła i ruszyła do kuchni. Po chwili, z wielkim kubkiem kawy w ręce wróciła na kanapę. Podniosła ze stolika kopertę z numerem 3. Znała treść listu na pamięć, ale mimo tego rozłożyła go i ponownie skupiła się nad jego treścią.

Z pamiętnika Patricka… nr 3

Dwa lata później…

Mam fantastyczną przyjaciółkę. Najlepszą jaką kiedykolwiek miałem, a może jedyną… Uwielbiam z nią przebywać, rozmawiać, żartować i wygłupiać się. Nawet milczeć z nią lubię. Zawsze mnie pociesza i rozbawia kiedy jestem smutny, doradza w sprawach tekstów, dziewczyn i różnych innych rzeczy… Razem z Olą i Angelo szalejemy przez całe dnie. Gymnich należy do nas. Chyba, że jest w domu John… Wtedy Ola spędza czas tylko z nim, a ja schodzę na dalszy plan. Na szczęście dość często go nie ma i wtedy jego dziewczyna jest tylko nasza – moja i Angelo.

Uśmiecham się do siebie pisząc, te wspomnienia, bo to był najlepszy okres w moim życiu. Byłem szczęśliwy, miałem wszystko. Mogłem przenosić góry.

P.K.

Za każdym razem, gdy czytała ten właśnie list uśmiechała się do siebie. Dla niej także był to najwspanialszy okres w życiu. Beztroski, spontaniczny, pełen zwariowanych pomysłów i miłości.

Miała chłopaka, którego kochała i który równie mocno kochał ją. Miała przyjaciół, na których zawsze mogła polegać. Rodzeństwo Johna było wspaniałe. Pokochała ich już podczas pierwszego miesiąca pobytu u nich. Każdy z nich miał inny charakter i z każdym łączyły ją inne stosunki, ale uwielbiała i kochała ich wszystkich.

Miała też Paddyego i Angelo. Ich darzyła wyjątkowym uczuciem. Oni nie byli jej przyjaciółmi, byli czymś znacznie więcej. Nie wyobrażała sobie dnia bez ich śmiechu i dowcipów. Uwielbiała z nimi przebywać. Razem nigdy się nie nudzili.

 

Z uśmiechem na ustach włożyła kartkę do koperty, a tę zamieniła na kolejną. Tym razem z numerem 4. Rozłożyła list…

Z pamiętnika Patricka… nr 4

Trzy lata później…

Dziś dotarło do mnie coś, co mnie przeraziło…

Zakochałem się… szaleńczo, mocno… i bez wzajemności… w dziewczynie mojego brata.

 Nie wiem jak mam z tym żyć. Ona traktuje mnie jak przyjaciela, ale czy będę potrafił nim dalej być…? Różne myśli kłębią się w mojej głowie. Czuję, że się duszę.

Właśnie dziś prawie ją pocałowałem. Walczyłem, ale czułem, że przegrywam. Tak bardzo tego pragnąłem… Dobrze, że Angelo wszedł do pokoju. Nie wiem jakbym się z tego wytłumaczył. Gdybym ją pocałował straciłbym przyjaciółkę, ale czy tak naprawdę chcę, by nią dalej była? Jest mi strasznie ciężko.

Muszę zabić w sobie to uczucie. Zniszczyć je…

Ola odłożyła kartkę na stolik. W głowie analizowała dni, tygodnie i miesiące spędzone w ich domu. Próbowała dojść kiedy dokładnie Paddy mógł się w niej zakochać. Czyżby wtedy, kiedy Ona poczuła miłość do niego? Dlaczego tego nie zauważyła?

Doskonale pamiętała dzień kiedy Ona sama zadała sobie sprawę z tego, że częściej myśli o młodszym bracie swojego chłopaka, niż o nim samym.

Przyjechała do rodziców. Miała spędzić w Polsce dwa tygodnie.

Podczas pobytu w rodzinnym domu coraz bardziej tęskniła za rodziną Kelly. Tęsknota w jej głowie przybierała różne obrazy, na których w centralnym miejscu zawsze pojawiał się Paddy. O nim najczęściej opowiadała siostrze i to Ona pierwsza zasugerowała, że coś z nią jest nie tak.

– Ciągle Paddy i Paddy. Coś mało mówisz o Johnie, a o ile mi się wydaje to właśnie John jest Twoim chłopakiem – stwierdziła któregoś wieczora Marta.

Ola nie wiedziała co jej odpowiedzieć. Zatkało ją.

Tamtej nocy nie zmrużyła już oka. Nad ranem dotarła do niej prawda. Kochała brata swojego chłopaka. To za nim tęskniła i o nim ciągle myślała.

Postanowiła walczyć z tym uczuciem. Po powrocie do Gymnich zaczęła, ku zaskoczeniu Johna, ze szczególną troską dbać o ich związek. Miała ogromne wyrzuty sumienia. Pragnęła zapomnieć o uczuciu do Paddyego, wyrzucić go ze swojego serca. Nie było to łatwe, bo On był wszędzie. Nie dawał o sobie zapomnieć. Próbowała go unikać, ale jak można unikać przyjaciela, z którym wcześniej spędzała całe dnie?

Po kilku tygodniach dała za wygraną. Wiedziała, że nie jest w stanie zapomnieć o miłości do Paddyego. Wtedy postanowiła nauczyć się z nią żyć. John nadal był dla niej ważny. Był najlepszym człowiekiem jakiego znała. Ciepły, spokojny, dobry, delikatny, a przede wszystkim bardzo ją kochał.

 

Po pokoju rozległo się głośne westchnienie. Skrzywdziłam Cię John – pomyślała ze smutkiem.

Po chwili wzięła do ręki kopertę z numerem 5.

Z pamiętnika Patricka… nr 5

Cztery lata później…

Żyję  w kłamstwie.

Oszukuję wszystkich – Olę, moje rodzeństwo, Johna, a przede wszystkim siebie… Wmawiam sobie, że potrafię żyć z tą miłością. Staram się bardzo i tylko ja wiem ile wysiłku mnie to kosztuje. Czuję ból… Kocham ją coraz mocniej, coraz bardziej.

Poważnie zastanawiam się nad ucieczką stąd, bo życie obok niej jest koszmarem. Codziennie patrzę jak mój brat ją przytula i mam ochotę wyrwać ją z jego ramion. Co wieczór widzę jak zamykają się w jednej sypialni i mam ochotę wbiec do niej i zabrać ją do siebie.

Chciałbym ją przytulać i całować… a mogę tylko marzyć…

Nienawidzę Johna! Nienawidzę!!!

Wczoraj zrobiłem coś niewybaczalnego. Nie mogę przez to patrzeć na siebie w lustrze, ale dało mi to możliwość chwilowego poczucia szczęścia. Żałuję i… nie żałuję jednocześnie.

Ona kocha mojego brata i nigdy nie będzie moja…

P.K.

Ola spojrzała jeszcze raz na litery zapisane na zielonej kartce. Już tyle razy wracała do tego listu i nie mogła go rozgryźć. Co niewybaczalnego zrobił wtedy Paddy? Komu? – zastanawiała się. Im bardziej nad tym myślała, tym mniej pomysłów przychodziło jej do głowy. Tego fragmentu listu nie rozumiała. Wiedziała za to doskonale, co w tamtym okresie czuł, bo Ona czuła to samo. Często łapała się na tym, że w twarzy Johna widziała twarz Paddyego. Czuła się winna, że nie obdarza swojego chłopaka tak wielkim uczuciem, jak na to zasługiwał.

– Z powodu nieodwzajemnionej miłość cierpieliśmy razem, Paddy – wyszeptała do siebie – i nie wiedzieliśmy wtedy, że ona wcale nie jest nieodwzajemniona.

Podniosła ostatnią kopertę. Znalazła ją dzisiaj rano.

Z pamiętnika Patricka… nr 6

Cztery lata i jeden miesiąc później…

Dziś nie chcę żyć… Nie mam po co… Nie mam dla kogo…

Jestem sam…

Boli mnie opuchnięta twarz, poobijane żebra, ale to nic w porównaniu z bólem, który czuję w sercu. On rozrywa mnie od środka i nie pozwala oddychać.

Zmusiłaś mnie do odkrycia przed Tobą swoich uczuć, a potem wzgardziłaś nimi, wdeptałaś je w ziemię. To boli…

 Wtedy wieczorem na tej cholernej ławce widziałem w Twoich oczach miłość. A może tak mi się tylko wydawało, bo bardzo chciałem ją kiedyś ujrzeć. Sam już nie wiem…

Z nadzieją czekałem na Ciebie całą noc, a rano usłyszałem, że wyjeżdżasz na zawsze. Bez słowa pożegnania zostawiłaś mnie samego w tym bagnie…

Tak bardzo Cię kocham…

Jak mam dalej żyć…? Z nimi,  bez Ciebie…  

Boję się…

P.K.

Ola przymknęła oczy, a spod powiek wypłynęły pojedyncze łzy. Dzisiejszy list przypomniał jej najgorszy dzień w jej życiu. Dzień, w którym straciła swoje szczęście i szansę na cudowne życie.

Zagłębiła się we wspomnieniach.

Paddy od miesiąca omijał ją szerokim łukiem. Próbowała z nim rozmawiać, ale za każdym razem ją zbywał. Angelo także nie znał powodu dziwnego zachowania brata. Tego dnia John wyjechał. Znudzona wyjrzała przez okno. Zawsze zachwycał ją widok terenów wokół Gymnich – drzewa, staw, kwiaty. To wszystko dodawało jej energii. Nawet teraz w ciemności było pięknie. Rozejrzała się dookoła i kątem oka dostrzegła Paddyego siedzącego na jednej z ławek ukrytych między drzewami. Przyglądała mu się dłuższą chwilę. Siedział bez ruchu jak zastygły i wpatrywał się przed siebie. Wiedziała, że coś go dręczy. Był na nią zły.

Po cichutku wymknęła się z domu. Usiadła obok niego i wtedy ich spojrzenia się spotkały. Jego pogrążone w smutku i pełne powagi, jej zaś zdeterminowane i dążące do poznania prawdy.

– Paddy, co się z tobą dzieje? – zapytała delikatnie – Tylko mnie nie zbywaj – ostrzegła.

Nie mogła znieść dręczącej ją niepewności. Czyżby dowiedział się o moim uczuciu? –  zastanawiała się w duchu, czekając na odpowiedź. Od kilku dni dręczyło ją to jedno pytanie.

Paddy spuścił głowę i długą chwilę wpatrywał się w trawę. Milczał.

– Paddy, proszę wyjaśnij mi… – ponagliła.

– Daj mi spokój – odpowiedział zniecierpliwiony – Nie mogę z Tobą rozmawiać. Nie chcę… – wstał z zamiarem oddalenia się od niej.

Złapała go za rękaw od bluzy i pociągnęła tak mocno, że opadł z powrotem na ławkę.

– Paddy, proszę, powiedz mi prawdę, nie trzymaj tego w sobie, tak nie można… – poprosiła cicho – Zawsze mówiliśmy sobie, co nas boli i męczy. Jesteś dla mnie ważny, nie zamykaj się przede mną, nie uciekaj – wbiła wzrok w ziemię i znacznie ciszej dodała – Nie mogę tego znieść. Boli mnie Twoje zachowanie, bo nie wiem czym zawiniłam – spojrzała na niego załzawionymi oczami, pełnymi miłości. Miała gdzieś to, że odkrywa przed nim swoje uczucia. Tak bardzo za nim tęskniła. Od tak dawna nie zamienił z nią nawet słowa.

– Zawiniłaś? – spojrzał jej w oczy – Ty? Boże, Oluś dlaczego tak myślisz? – zapytał.

– Bo to podpowiada mi moja intuicja – odpowiedziała – Musiałam zrobić coś, przez co teraz traktujesz mnie jak powietrze. Tylko nie wiem…

– Jezu, to nie tak… – przerwał jej. Przełożył nogę przez drewniane siedzisko, siadając przodem do Oli. Zamknął jej dłoń w swoich rękach. Ich spojrzenia się połączyły.

– To mi wytłumacz – odparła stanowczo.

Widziała, jak trudno jest mu zacząć. Długo zastanawiał się i wahał.

– Oluś, ja… to znaczy ty… – dukał, szukając właściwych słów.

– Paddy, popatrz na mnie – odczekała sekundę, aż podniesie głowę – A teraz po prostu to powiedz.

Czuła jego zdenerwowanie. Ręce trzęsły mu się jak nigdy wcześniej, a oczy wypełnione były po brzegi lękiem. W jego wzroku zauważyła też coś jeszcze…

– Nie wiem dokładnie kiedy to się stało, ale… zakochałem się w Tobie… – wyszeptał.

– Co? – zapytała. Z emocji robiło się jej gorąco i zimno na zmianę. Rozszerzonymi oczami wpatrywała się w niego. Zaskoczył ją. Spodziewała się wszystkiego, ale wypowiedziane przez niego słowa wywołały w niej falę uczuć, które tłumiła w sobie od wielu miesięcy.

– Kocham Cię – powtórzył głośniej – Od dawna… – dodał, wypatrując się w nią ze strachem, ale i z miłością, której teraz już ukrywał – Nie daję rady być blisko Ciebie… – przysunął się bliżej.

Przymknęła oczy. Po pierwszym szoku zaczęła się w niej budzić radość. Wyczuwała jego przyspieszony oddech na swojej twarzy. Bezwiednie rozchyliła usta.

 

– Paddy, ja… – zaczęła niepewnie, czując, że zamarł. Chciała wyznać mu swoje uczucia. Otworzyła oczy i dostrzegła przerażenie, malujące się na jego twarzy. Nie patrzył na nią, patrzył gdzieś dalej przed siebie. Nagle zza jej pleców ktoś z impetem wpadł między nich zrzucając Paddyego z ławki. Ola odskoczyła z przerażeniem.

– John! – krzyknęła, gdy zorientowała się kto uderzył w jej towarzysza. Z lękiem wpatrywała się w dwóch walczących z sobą mężczyzn. Jeden stał broniąc się przed pięściami drugiego. Widziała jak jednym mocnym uderzeniem John powala na ziemię Paddyego. Niewiele myśląc siada na leżącym i raz za razem okłada jego twarz pięściami, wykrzykując przy tym różne obelgi pod adresem brata.

– John, proszę zostaw go! – jakby z oddali słyszała własne słowa przeradzające się w krzyk. Łzy zaczęły zalewać jej oczy. Jej krzyk zamienił się we wrzask, gdy w pewnej chwili ujrzała twarz Paddyego całą we krwi.

Teren wokół Gymnich nagle się rozświetlił. Coraz wyraźniej słyszała kroki biegnących do nich i wrzeszczących coś ludzi. Po chwili tłum różnych osób próbował rozdzielić braci. Ktoś odciągnął ją od walczących mężczyzn.

Słyszała krzyk Johna. Jego słowa „zabiję Cię”  wracały do niej co chwilę, jak echo. Ktoś krzyczał „uspokójcie się!”. Między wrzaskami słyszała zbolały jęk Paddyego. Pisk dziewczyn wdzierał się bezlitośnie w jej uszy. W pewnym momencie poczuła, że osuwa się na ziemię.

Gdy się ocknęła leżała już w pokoju na łóżku. Rozejrzała się powoli dookoła siebie. Dostrzegła Maite i Patricię szepczące coś w kącie. Zauważyły, że odzyskała przytomność i podeszły bliżej.

– Co z Paddym i Johnem? – zapytała, podrywając się z łóżka.

– Nie wstawaj – Patricia delikatnie pchnęła ją z powrotem na poduszkę.

– Ale…

Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł John. Od razu rzuciły jej się w oczy, zadrapania na jego czole i policzkach. Przypomniała sobie zakrwawioną twarz Paddyego i jej lęk zwiększył się do granic możliwości.

– Zostawcie nas – powiedział ostro do sióstr. Gdy dziewczyny wyszły, bez słowa usiadł w fotelu, stojącym w rogu pokoju. Przez długą chwilę milczał, chowając twarz w dłoniach.

– Od jak dawna to trwa? – zapytał sucho.

Ola usiadła na łóżku. Wciąż jeszcze kręciło się jej w głowie.

– O czym ty mówisz? – zapytała słabym głosem.

– O Tobie i tym dupku – warknął.

– John, mnie nic z nim nie łączy – tłumaczyła się.

Mężczyzna popatrzył na nią nieznanym jej dotąd wzrokiem. Poniósł się z fotela i usiadł koło niej na łóżku.

– Ola nie okłamuj mnie, nie zasługuję na to – poprosił. Na jego ściągniętej twarzy malował się ból.

– Przysięgam, że mnie i Paddyego nic nie łączy. Nie zdradzałam Cię z nim – wyjaśniła szczerze.

– Słyszałem jego słowa. Powiedział, że Cię kocha… – skrzywił się z niesmakiem na dźwięk swoich słów.

– Tak, ale pierwszy raz to usłyszałam. Ja nie wiedziałam…

– Chcesz powiedzieć, że Cię zaskoczył? – przerwał jej – I nic do niego nie czujesz? – przyglądał się jej z nadzieją w oczach.

Ola zamarła. Bardzo chciała potwierdzić jego słowa. Patrzyła mu w oczy i widziała w nich niecierpliwe wyczekiwanie. Zacisnęła powieki. Nie mogła znowu go oszukiwać, nie teraz… Nie po tym, co wyznał jej Paddy. Spuściła głowę.

– Ola… – ponaglił ją.

Podniosła głowę i ze łzami w oczach opowiedziała mu o uczuciu, którym od dawna darzyła jego brata. Słuchał w milczeniu ze wzrokiem wbitym w podłogę, nie przerywał jej nawet na sekundę.

– Przepraszam Johnny – wyszeptała na koniec.

Milczał długą chwilę.

– Przez cały ten czas pozwalałaś mi wierzyć w to, że mnie kochasz, że jestem dla Ciebie kimś ważnym, dlaczego? – zapytał głosem pełnym żalu.

– Bo myślałam, że zdołam zapomnieć, że pokocham cię od nowa – powiedziała przez łzy.

– Miłości nie da się oszukać, zapomnieć, czy wyrzucić z serca jak niepotrzebną rzecz.

– Teraz to wiem – odpowiedziała.

– Nie powinnaś była mnie oszukiwać – odparł opanowanym, dziwnie spokojnym tonem.

– Przepraszam – spuściła wzrok na swoje zaciśnięte dłonie.

John przymknął oczy i chwilę nic nie mówił. Ola miała wrażenie, że zbiera myśli, więc czekała w ciszy. Po kilku sekundach podniósł się i bez słowa skierował się do drzwi. Zatrzymał się przy nich i jeszcze raz spojrzał na Olę.

– Wiesz, że to koniec, prawda?

Zapłakana dziewczyna kiwnęła tylko głową.

– Wyjedź stąd i zabierz go ze sobą albo ja to zrobię. Nie mam ochoty, ani siły oglądać Waszego szczęścia – powiedział na koniec i wyszedł z pokoju.

Ola została sama. Dała upust łzom.

Zwlekła się z łóżka i niepewnym krokiem ruszyła do drzwi. Zamierzała iść do Paddyego, musiała sprawdzić jak On się czuje, musiała powiedzieć mu, że także go kocha i że rozstała się z Johnem.

Była już w  połowie korytarza gdy została zatrzymana i zmuszona do powrotu. Tej nocy nie dane jej było spotkać się z chłopakiem. Została za to zmuszona do spakowania swoich rzeczy.

Na drugi dzień zeszła na dół i oznajmiła wszystkim, że wraca do Polski. Nie wszyscy wiedzieli, że w nocy rozstała się z Johnem, bo zaczęli dopytywać dlaczego. Maite i Patricia błagały ją by została.

– Nie mogę. Właściwie to… nic mnie tu już nie trzyma – powiedziała smutno i w tym samym momencie kątem oka dostrzegła Paddyego wchodzącego do jadalni. Zatrzymał się w pół kroku, po czym odwrócił się na pięcie i pobiegł na górę. Ola miała ochotę pobiec za nim, ale powstrzymała się. Jeśli mnie kocha to wróci i porozmawia ze mną – pomyślała. Nie wrócił wtedy, choć czekała do ostatniej minuty. Czekała także później w Polsce. Kilka miesięcy wmawiała sobie, że przyjedzie jak znajdzie czas.

 

Pokręciła głową, wracając do rzeczywistości.

– Wróciłeś do mojego życia teraz – powiedziała głośno wycierając dłońmi łzy – i od nowa przez Ciebie płaczę – spojrzała na walizkę stojącą pod ścianą. Dziś wracała do Hamburga. Pozbierała listy, wrzuciła je do szuflady, umyła kubek po kawie i wyszła z mieszkania.

Wyszła z klatki ciągnąc za sobą torbę podróżną. Zauważyła, że jej obserwator patrzy z lekkim zdezorientowaniem raz na nią, a raz na walizkę. Wstał z ławki, uszedł kilka kroków, ale zatrzymał się. Widziała nieme pytanie na jego twarzy połączone ze zdenerwowaniem i przerażeniem.

Zapakowała walizkę do bagażnika, po czym wsiadła do auta i nie oglądając się za siebie odjechała.

==============================================

29 myśli na temat “ROZDZIAŁ 27: Zielone kartki.

  1. O słodki marcepanie! Mistrzowski rozdział. Rewelacja Olis! Nie wiem czemu Ci się nie podobał. Genialny. Wiemy, co się stało, wiemy co zrobiła Oka, co czuła, jak to wszystko wyszło z Johnem. Z Paddym. O rety! Normalnie przenioslam sie w świat Twojej historii i ciężko mi wrócić teraz na ziemię. Opisalas to rewelacyjnie! Zaraz, gdzie ja jestem, czy to już moja stacja? Eden z lepszych rozdziałów w tym opowiadaniu. Dziękuję!

    Polubienie

    1. Wielkie dzięki.
      Cieszę się, że uważasz ten rozdział za rewelacyjny.
      Gdy go pisałam uważałam, że jest super, ale gdy przeczytałam go później byłam przerażona. Napisałam w notatce od siebie, że średnio mi się podoba, a prawdę mówiąc uważałam, że jest beznadziejny haha Miałam ochotę go usunąć i pisać od nowa tylko szkoda mi było mojego czasu i Was czytelników ponieważ musielibyście czekać dłużej.
      Czasami tak mam, że niektóre rozdziały mi się podobają, a niektóre nie bardzo. Ten nie podobał mi się szczególnie. Jest chyba najdłuższy ze wszystkich a i tak wydawał mi się jakiś zwięzły w treści. Przyznam, że dla mnie był trudny. Musiałam połączyć przeszłość z teraźniejszością w zrozumiały dla czytelnika sposób i być może dlatego mi się nie podobał.
      Skoro mówisz, że jest ok to wierzę w Twoje słowa. Podniosłaś mnie na duchu, bo spodziewałam się raczej krytyki.
      Jeszcze raz dzięki

      Polubienie

  2. Część rewelacyjna. Już prawie wszystko wiemy. Tylko ta zagadka z 5 części pamietnika. Co ten Paddy nawywijał? Czy to ma coś wspólnego z dzieckiem 🙂
    Już się nie mogę doczekać kolejnej części.

    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Ogromne dzięki za podnoszący na duchu komentarz. Fajnie, że uważasz tę część za rewelacyjną. Tajemnice być muszą, żeby kręciło się opowiadanie i żebyście chcieli czekać na kolejne rozdziały hehe.
      Znowu użyłam słowa „fajnie” a niedawno usłyszałam, że w naszym polskim słowniku to słowo nie istnieje haha.
      Pozdrawiam.

      Polubienie

  3. super rozdział…
    ja też już wiem co zrobiła z Paddym ale tego nie pamięta, może wypili, ale Natalia jet jego nie Johna 🙂 jestem pewna
    suer, że cofnęłaś sie w czasie że mogliśmy poznać to co się stało kiedyś, super, bardzo mi sie podobało…
    a Ola znowu pojechała, ale teraz to zrozumiałe bo nie potrafi sobie poradzić…

    Polubienie

    1. Super, że snujesz domysły, ja również domyślam się wielu rzeczy ale niczego jeszcze nie jestem pewna 😀 Moja historia czasami piszę się sama.
      Cieszę się że rozdział się podoba, bo dopóki nie dostałam pierwszych komentarzy nie byłam do niego przekonana.
      Masz rację Ola pojechała, bo przypominam, że ona właściwy punkt swojej pracy ma w Hamburgu i chyba właśnie wyjechała, by to zmienić, a czy zmieni nie wiem jeszcze 😀
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  4. Wspaniała część. Już nie mogłam się doczekać.Bardzo fajnie to wyjaśniłaś…choć nadal wiele rzeczy stoi pod znakiem zapytania ,mogliby się już pogodzić i porozmawiać ,ale rozumiem….tak musi być. Ale się wciągnełam ,…chciałabym aby opowiadanie nie miało końca ;-)…nie chce mi się wracać do rzeczywistości 😉 pozdrawiam

    Polubienie

    1. Faktycznie trochę trwało tworzenie tego rozdziału. W opowiadaniach zwykle chodzi o to, żeby było ciekawie, a by mogło tak być muszą pojawić się jakieś tajemnice. Chodzi o to, by dozować je odpowiednio i wyjaśniać stopniowo, bo wtedy historia zmusza czytelnika do wyobraźni i snucia swoich własnych podejrzeń.
      Ola ma wielki żal do Paddyego i trochę upłynie zanim będzie mogła mu wybaczyć, a dopiero później będziemy mówić o pogodzeniu się tych dwojga. Czy się pogodzą zobaczymy. Sama jeszcze nie jestem tego pewna. Piszę na bieżąco. Nie mam szczegółowego planu na tę historię. Po prostu siadam i klikam, a słowa same układają się w jedną całość.
      Niestety każde opowiadanie musi mieć początek i koniec – moje także kiedyś się skończy.
      Dzięki za komentarz
      Pozdrawiam

      Polubienie

  5. Rozdział- rewelacja, z utęsknieniem czekam na c.d :). Masz lekką rękę do pisania, może myślałaś, aby blog wydać w postaci….książki 🙂

    Polubienie

    1. Witam nową komentatorkę. 😀 Dzięki za komplement. Masz rację dość lekko idzie mi pisanie i wymyślanie różnych historii. Piszę je od dawna tak dla siebie, ale dopiero niedawno wpadłam na pomysł pisania i przedstawienia tego w formie bloga. Myślę, że nikt nie podjąłby się wydania książki z historią znanych ludzi w tle, ale myślałam o przerobieniu jej na anonimowych bohaterów i wtedy może…
      Pozdrawiam

      Polubienie

  6. Rozdział mega aczkolwiek po mimo mojego calego zachwytu i milosci do Padda jego zarozumialstwo w pierwszych czesciach pamietnika mnie wkurza… odrazu bym sie odkochała w takim paddym 😉 ale do rzeczy ta zagadka z piatej czesci pamietnika- juz bym chciala wiedziec czego on tam dokonał aby zaznac chwili szczescia??? czekam na ciag dalszy z jeszcze wieksza niecierpliwoscia oby był szybko !!! pozdrawiam

    Polubienie

    1. Dzięki za komentarz.
      Nasuwa mi się tylko jedno pytanie na to co Cię wkurza: Czy nie uważasz, że On wtedy właśnie taki był? Ja go tak odbierałam dlatego w moim opowiadaniu właśnie taki jest. Jednak nie odbieram tego jako coś złego. Dobrze odebrałaś to, co chciałam przekazać. Był zarozumiały i uważał się za bóstwo. Wiem, że w innych opowiadaniach przedstawiany jest jako wielkoduszny, skromny i trochę nieporadny. Dlatego właśnie u mnie jest trochę inaczej. Nie lubię powielać czyichś tekstów.
      To czego dokonał… hmmm wszystko w swoim czasie i po kolei.
      Pozdrawiam i zapraszam do komentowania także dalszych części.

      Polubienie

      1. Olis broń boze ja nie chce go odbierac takim jaki jest w innych opowiadaniach zreszta nie przeczytałam ich zbyt wiele bo moja przygoda z nimi dopiero od niedawna sie zaczeła nawet na to nie zwrociłam uwagi chodzi o to ze ja po prostu chcę myslec ze on wtedy taki nie był tylko tyle a moze az tyle 🙂

        Polubienie

        1. Masz rację. Każdy ma prawo odbierać innych ludzi tak jak chce. Chyba widzimy go w odmienny sposób. Z resztą żadna z nas właściwie go nie zna i nie wiemy jaki tak naprawdę był i jaki jest. Moje opowiadanie to fikcja dlatego przedstawiam swoich bohaterów ze swojego punktu widzenia. Może kiedyś doczekamy się Twojej wersji losów i charkteru Paddyego
          Pozdrawiam i przepraszam jeżeli Cię w jakiś sposób uraziłam

          Polubienie

          1. o nie kochana jak tak pięknie pisac nie potrafię 🙂 i nie przepraszaj nie ma za co niczym mnie nie uraziłas – czytac bede na pewno bo strasznie mi sie podoba Twoje opowiadanie

            Polubienie

            1. Zapewniam Cię, że każdy potrafi do tego potrzeba tylko wyobraźni. U mnie to dość łatwo idzie, bo mam to trochę wyćwiczone. Piszę właściwie od dziecka, co nie znaczy, że nie robię błędów. Czasami przeglądam swoje wcześniejsze rozdziały i sama wyłapuję błędy szczególnie interpunkcyjne, ale internet obładowany jest wszelkimi pomocnymi stronami i słownikami, które mogą pomóc w tworzeniu

              Polubienie

  7. Hej, jestem nową czytelniczką. Muszę się przyznać, że 25 rozdziałów przeczytałam za jednym posiedzeniem, a potem z utęsknieniem czekałam na kolejne. Historia, którą tworzysz jest rewelacyjna. Masz lekkie pióro i świetnie się to czyta. Moim zdaniem ten rozdział jest bardzo dobry. Wybrałaś idealny moment na przedstawienie przeszłości bohaterów. Czekam na kolejne rozdziały.

    Polubienie

    1. Witam nową Panią.
      Niestety tak bywa z opowiadaniami na blogach, że na każdy rozdział trzeba czekać. Dlatego sobiście lubię czytać te skończone 😀
      Dzięki za komplementy. Rzeczywiście pisanie i wymyślanie historii od zawsze dobrze mi szło. Po prostu siadam i piszę, reszta wychodzi sama. O rety! Niesamowita skromność przebija przez moje słowa 😀
      Moment może wybrałam dobry, ale to raczej zasługa jednego komentarza do poprzedniego rozdziału. Początkowo ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Polubienie

  8. rozdział rewelacja…ja tak samo jak Ola przenioslam się w ten świat twojego opowiadania…cudowne uczucie
    Boję się listu nr 5 boję się że Paddy wtedy zrobił Oli to samo co kilka dni wcześniej w domku u Angela tylko że wtedy całość została dopelniona czego efektem jest Natalia plisss plisss rozwiej moje wątpliwości szybko Olus plisss

    Polubienie

    1. Dzięki
      Cieszę się, że podaba Ci się mój nowy rozdział. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, aż tak pozytywnych odczuć co do tego rozdziału.
      Wątpliwości rozwieję związane z 5 listem rozwieję tylko nie wiem kiedy. 😀
      Przyznam szczerzę, że myślałam iż większą ciekawość wzbudzi w Was czytelnikach trochę niedopowiedziana część po liście nr 6. Widać pomyliłam się. 😀
      Pozdrawiam

      Polubienie

  9. witaj
    Przepiękny rozdział
    Ja tak samo jak Ola komentatorka wyżej przenioslam się w świat twojego opowiadania…chcę jeszcze nie pisz dziewczyno pisz

    Boję się listu nr 5 boję się że Paddy wtedy zrobił Oli to samo co kilka dni wcześniej w domku u Angela tylko że wtedy całość została dopelniona czego dowodem jest Natalia obym się mylila

    Polubienie

  10. Pomysł na rozdział super!! Fajnie się czytało i dużo się wyjaśniło.
    Największa zagadka…list nr 5.
    Z listów wynika, że z Paddzika kiedyś to był taki „narcyz” ale teraz jak tak siedzi u tej naszej Oleńki pod domem to mi go szkoda.
    Bardzo chciałam żeby Natalia okazała się córką Padda ale jakby się miały sprawdzić przypuszczenia koleżanki wyżej, że to był gwałt to niech już lepiej Natalia będzie Johna.
    Ah ciekawa jestem jak to będzie dalej…co tam dla nas szykujesz??? Chyba wszystkie się tutaj zgadzamy z tym, że piszesz rewelacyjnie!!!
    Czytając można się przenieść w inny świat!!!
    Masz talent kochana!!!
    Pozdrawim 🙂
    Masz talent kochana!!!

    Polubienie

    1. Dzięki.
      W końcu musiałam wyjaśnić przeszłość.
      Z tym narcyzmem trafiłaś idealnie. Super, że to zauważyłyście. Czasami piszę coś i chcę, żeby czytelnicy sami odkrywali pewne elementy. Wtedy zawsze zastanawiam się czy udało mi się odpowiednio coś zasugerować.
      Właśnie o tej zmianie wciąż mówią Ola i Angelo. Paddy kiedyś był pewny siebie, szczęśliwy i zadowolony z życia uważał się za cud natury i talentu, zupełnie inaczej niż teraz samotny, zagubiony, niepewny, zbuntowany i walczący z ciągłymi przeciwnościami losu. Listy pisane są w odpowiedni sposób: Pierwsze dwa mówią: Jestem najlepszy, najprzystojniejszy i mam wszystko gdzieś. Kolejny: „Byłem szczęśliwy, miałem wszystko. Mogłem przenosić góry”. Numer 4 to już zmiana myślenia, już nie jest narcyzem, zaczyna się gubić. Numer 5 i 6 „Jak mam dalej żyć…? Boję się… – Jest zagubiony i nieszczęśliwy i właściwie taki pozostał do obecnej chwili.
      To właśnie fantastycznie zauważyłaś Twoje słowa „kiedyś to był taki „narcyz” ale teraz jak tak siedzi u tej naszej Oleńki pod domem to mi go szkoda”. Właśnie o to chodziło Brawo!
      Sytuację z listu 5 wyjaśnię, bo między innymi właśnie wokół niej krąży całe opowiadanie.
      Wielkie dzięki za komplementy, komentarze i to, że jesteś ze mną od samego początku.
      Pozdrawiam

      Polubienie

    1. O! Tu dotarłaś do mojego ulubionego rozdziału. Zastanawiam się też czy wyłapałaś już zdania „klucze” Były takie pojedyncze w poszczególnych rozdziałach, które były bardzo ważne, bo na nich oparta jest przyszłość Lovim…
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz