ROZDZIAŁ 86: Córeczka tatusia.

Najpierw zobaczyła światła, potem usłyszała warkot silnika, a dopiero kilka sekund później pojazd pojawił się na podwórku. Pierwszy wysiadł Angelo. Zatrzasnął z hukiem drzwi, obszedł auto dookoła i zatrzymał się przed drzwiami od strony pasażera. Czekał cierpliwie kilka chwil, po których z samochodu wytoczył się Jim. Słyszała, że jej mąż coś do niego mówi, ale ten nie zareagował tylko bez słowa, chwiejnym krokiem ruszył w stronę ich domku dla gości, niosąc w ręce torbę, wypełnioną czymś ciężkim.

Pokręciła z dezaprobatą głową, gdy nagle do jej uszu dotarł brzęk obijającego się o siebie szkła, gdy Jim stracił równowagę i zawisł na drewnianej barierce.

– Pomóc Ci? – usłyszała głos Angelo.

Jimmy podniósł tylko jedną rękę w górę, po czym oderwał się od drewnianego zabezpieczenia schodów i ruszył na piętro.

Młodszy z braci przyglądał się mężczyźnie, dopóki tamten nie zniknął za drzwiami, dopiero po tym sam skierował się w stronę domu.

– Długo to jeszcze będzie trwało? – odezwała się znienacka, czym wywołała szybki zwrot ciała swojego męża, przestraszonego nagłym pytaniem.

– Oszalałaś?! – burknął oburzony, podchodząc bliżej – Doprowadzisz mnie kiedyś do zawału.

– Wciąż siedzi nam ktoś na głowie. Ciągle musimy kogoś niańczyć. Angelo, czy my będziemy tak wiecznie żyć? – zapytała poirytowana, ignorując słowa mężczyzny.

Chłopak westchnął ciężko i wzruszył ramionami.

– Nie wiem, Kira – odparł, siadając obok kobiety. Wyciągnął rękę i objął żonę za szyję, przyciągając jednocześnie do siebie – Mnie także to irytuje, ale Jim, to mój brat, nie mogę go przecież wyrzucić. Tym bardziej teraz, gdy jest w takim stanie.

Kobieta potulnie oparła głowę na męskim ramieniu.

– Wiem – odparła – Tak tylko sobie marudzę, bo czasami mam dość – a po chwili dodała – Chyba wolałam nieszczęśliwego Paddyego. Nie pił, był cichy, prawie nic nie jadł, dbał o porządek w pokoju, a jak już z niego wychodził, to przesmykiwał się, jak cień i większość dnia spędzał nad stawem – wyliczyła.

Angelo rozciągnął usta w uśmiechu i pocałował żonę w czubek głowy.

– Uważaj co mówisz, bo może się spełnić – ostrzegł.

– Żartujesz! – podniosła głos brunetka i popatrzyła w górę – Dwóch cierpiących naraz? – jęknęła i złapała się za głowę.

Angelo zarechotał cicho.

– Przecież przed chwilą twierdziłaś, że Paddy był super.

Kobieta wyprostowała się i z lekkim przerażeniem spojrzała na męża.

– Ale Patrick i Jim razem, to już koktajl mołotowa – powiedziała, a potem wyraz jej twarzy, zmienił się z oburzonego na podejrzliwy – Angelo, czy ty coś wiesz i nie mówisz?

– Nie – zaprzeczył.

Kira jednak nie dawała za wygraną.

– Wydaje mi się, że Twój brat i Ola są razem szczęśliwi – powiedziała ostrożnie – I nie mają żadnych kłopotów.

Mężczyzna przyciągnął Ją z powrotem do siebie.

– Oprócz tego, że wciąż mieszkają osobno to chyba nie, chociaż mój kochany braciszek usilnie próbuje jakieś kłopoty, na siebie sprowadzić, ale On już taki jest – odparł i westchnął, przypominając sobie rozmowę w sklepie.

– Nie strasz.

Mężczyzna prychnął.

– Ja nie straszę tylko mówię, a poza tym przecież to nas nie dotyczy. My jesteśmy szczęśliwi – stwierdził, po czym zerknął z ukosa na żonę – A może jest inaczej, niż mi się wydaje? – zapytał ostrożnie.

Kira uśmiechnęła się do siebie.

– Jest dobrze, kochanie. Nawet bardzo dobrze – po czym wyciągnęła szyję w górę, pocałowała czule męża i dodała – Dopóki Paddy będzie tryskał szczęściem, my będziemy żyć spokojnie – dodała.

Angelo zacisnął usta i zaklął w duchu. Zrozumiał delikatny sarkazm żony.

……………..

Ola stała i przyglądała się wjeżdżającemu pojazdowi. Niestety było już ciemna, więc prawie nic nie widziała.

– Kto to? – zapytała zdziwiona, spoglądając na Paddyego.

Chłopak jednak milczał. Nie był w stanie odpowiedzieć, ponieważ czuł, że krew odpływa mu z mózgu, gdzieś niżej. Jego oddech stał się płytki i szybki, a w gardle zaschło mu momentalnie, jakby przemierzył pustynię, bez kropli wody.

Nagle poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu.

– Oddychaj Paddy – szepnęła Marta, gdy spojrzał na nią – Będzie dobrze – dodała i pogładziła go po ramieniu.

– Mama? – usłyszał dążący i zdziwiony głos Oli – Tata?

Domyślał się, jakie w tym momencie targają nią emocje. Chciał podejść i objąć Ją lub chociaż potrzymać za rękę, żeby dodać jej otuchy. Pragnął pokazać jej, że jest blisko, ale powstrzymał się i cierpliwie czekał na dalszy bieg wydarzeń.

– Co Wy tu robicie? – zapytała Ola, łamiącym się z wrażenia, głosem.

Była coraz bardziej zszokowana. Ręce jej drżały, a serce prawie wyrywało się z piersi. Nie widziała rodziców od czasu kłótni.

– Witaj córeczko – powiedział cicho Pan Malik, gdy wraz z żoną zbliżyli się do Oli – Wiem, że się nas nie spodziewałaś – zaczął ojciec –  Przyjechaliśmy, bo… – zawahał się na moment i przez chwilę z przerażeniem przyglądał się dziewczynie, próbując ocenić, co Ona myśli. Bał się…  Pierwszy raz od bardzo dawna…

Ola miała wielką ochotę rzucić się ojcu na szyję. Dopiero teraz uzmysłowiła sobie jak bardzo za nim tęskniła. Nie zrobiła jednak żadnego kroku, wolała poczekać, gdyż nie wiedziała w jakim celu rodzice Ją odwiedzili.

Pan Malik wpatrywał się w córkę długą chwilę. Trudno mu było zebrać myśli. Całą drogę układał w głowie ładne słowa, ale teraz nie pamiętał nawet jednego zdania. W końcu wciągnął głęboko w płuca powietrze i ze smutkiem powiedział:

– Nie możemy tak żyć córciu… Ja nie mogę…  – poprawił się i głos mu się lekko załamał, ale ciągnął dalej – Jesteś naszym dzieckiem. Jesteśmy rodziną. Tęsknimy za Tobą i Natalią. Wiem, że…

Ola nie czekała aż skończy. Pobiegła do ojca, wyciągnęła ręce i zarzuciła mu je na szyję. Ściskała go tak mocno, że sama czuła ból w ramionach.

– Moja mała córeczka…  – szeptał mężczyzna, tuląc swoje dziecko. Trwali tak długą chwilę, po której starszy Pan wyswobodził się z uścisku i zerknął na żonę, stojącą lekko w tyle.

Ola, dopiero teraz przypomniała sobie o  matce. Spojrzała w jej kierunku. Twarz rodzicielki nie wykazywała nawet odrobiny wzruszenia, przypominała raczej kamienny posąg. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale grzecznie podeszła do kobiety i przywitała się:

– Witaj mamo.

Miała zamiar pocałować Ją w policzek, ale chłodne spojrzenie i zaciśnięte usta starszej kobiety spowodowały, że zabrakło jej odwagi.

– Dobry wieczór – odparła kobieta, zerkając na męża.

Po tym chłodnym przywitaniu zapadła długa cisza, którą przerwał mężczyzna.

– Córciu wiem, że gdy byłaś u nas, padły między nami bardzo przykre słowa. Oboje z mamą zareagowaliśmy zbyt emocjonalnie. Zaślepiła nas złość i uraza – ponownie zamilkł i spuścił wzrok. Zbierał myśli i ubierał je w zdania – Żałujemy, że tak wyszło. Powinniśmy byli Cię wysłuchać. Zrozumieliśmy to i przyjechaliśmy, by Cię przeprosić, chcemy naprawić swój błąd… Mam nadzieję, że jest to jeszcze możliwe – powiedział smutno i spojrzał na córkę z wyczekiwaniem.

Ola milczała przez chwilę. Po kilku sekundach spojrzała na ojca i powiedziała:

– Wejdźmy najpierw do domu, nie będziemy przecież rozmawiać na dworze – po czym pierwsza ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się dopiero w salonie. Odwróciła się i obrzuciła wzrokiem wchodzących. Ojciec, tuż za nim matka, potem Marta…  Wypatrywała jeszcze tych jedynych oczu, których widok uspokoiłby jej skołatane nerwy.

– A Paddy i Arek? – zapytała, spoglądając na siostrę.

– Zostali na dworze – odparła siostra.

Ola westchnęła cicho, przeniosła wzrok na rodziców i pierwsza  zaczęła mówić

– Dużo złych rzeczy wydarzyło się między nami – stwierdziła zerkając raz na ojca, a raz na matkę.

– Wiem córcia, bardzo Cię skrzywdziliśmy – powiedział cicho Pan Malik – Mam nadzieję, że nam to wybaczysz.

– Wy mnie skrzywdziliście, a Ja Was – powiedziała, kręcąc głową – Wiem, że to Ja wywołałam całe zamieszanie – przyznała – Mieliście prawo się zdenerwować – wyjaśniła i spuściła wzrok –  Gdybym Was nie okłamała …

– Wiemy dlaczego nie powiedziałaś nam prawdy – przerwał jej ojciec.

Ola podniosła głowę i wielkimi jak spodki oczami wpatrywała się w rodzica.

– Przez nasze poglądy i sztywne zasady wychowania – powiedział Pan Malik – Gdybyśmy byli mniej rygorystyczni nie musiałabyś nas oszukiwać. Powiedziałabyś nam prawdę – stwierdził starszy Pan, po czym westchnął ciężko i wyjaśnił – Marta wyjaśniła nam dlaczego nie powiedziałaś prawdy tylko posłużyłaś się kłamstwem. Opowiedziała nam wszystko – dodał smutno.

Ola spojrzała na siostrę i dostrzegła niepewny uśmiech na jej twarzy.

– Kochanie – mówił dalej ojciec – Staraliśmy się wychować Was najlepiej, jak potrafiliśmy. Rodzice zawsze chcą dla swoich dzieci lepszego życia, niż oni sami mieli, ale dopiero teraz zrozumiałem, że poszliśmy złą drogą – przyznał – Myśleliśmy, że jak określimy Wam surowe zasady, to uchronimy Was przed błędami, a tylko zmusiliśmy Was do kłamstw i ukrywania przed nami  prawdy.

Dziewczyna popatrzył na ojca że współczucie.

– Tato, Ja…  – zawahała się.

Ojciec nie czekał, aż skończy tylko pokręcił głową i powiedział

– Nie musisz nic mówić i nic tłumaczyć. Nie mogę sobie darować, że nie zareagowałem w porę i pozwoliłem na takie wychowanie w moim domu.

Ola spojrzała na matkę, ale ta nawet nie drgnęła, łypnęła tylko okiem na męża, ten zaś mówił dalej.

– Za to właśnie między innymi chciałem Cię dziś przeprosić. Wiem, że jest już za późno, bo obydwie jesteście dorosłe i macie swoje rodziny, ale lepiej późno niż wcale – mówił dalej starszy Pan – Chciałem chronić Was przed światem, a nie uchroniłem przed tym, co w domu – dodał cicho i usiadł na skraju kanapy.

Ola podeszła do niego i usiadła obok. Ojciec poruszył temat, który ciążył jej od lat. Najchętniej zaprzeczyłaby jego słowo, widząc jak to przeżywa, ale musiał powiedzieć mu to, co leżało jej na sercu od tak dawna.

– Tato, nie da się chronić kogoś na siłę i nie wszystko można przewidzieć – powiedziała –  Każdy człowiek ma swój rozum i inaczej widzi świat oraz ludzi – stwierdziła – To, co Wy uznawaliście za zło, mnie często bardzo odpowiadało – dodała – Bałam się, że nie potrafię spełnić Waszych oczekiwań, że nie jestem taka, jak oczekiwaliście, stąd wszystkie moje kłamstwa – wyznała – Z tego właśnie powodu trzynaście lat temu nie powiedziałam Wam, że mieszkam u Kellych. To było pierwsze kłamstwo – powiedziała – Wiedziałam, że oni Wam nie będą odpowiadać, a Ja ich kochałam i czułam się z nimi dobrze – spuściła głowę i dodała – Z tego samego powodu też, później nakłamałam w sprawie mojej ciąży. Bałam się, że nie zaakceptujecie takiej córki – zamilkła na moment, by przełknąć wielką gulę siedzącą w jej gardle – Teraz wstydzę się tego, ale wtedy nie znalazłam innego wyjścia – dodała dużo ciszej.

Pan Malik wyciągnął ręce i przyciągnął córkę do swojej klatki piersiowej.

– Przepraszam, tato – załkała dziewczyna.

– To Ja przepraszam, kochanie – wyszeptał wzruszony mężczyzna.

…………..

– Ciekawe, jak im idzie – powiedział Paddy, zerkając na drzwi wejściowe. Zaczynał żałować, że dał się przekonać Arkowi do pozostania na dworze. Od kilkudziesięciu minut siedzieli na ławce i czekali.

Arek zaśmiał się cicho i wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni.

– Chcesz zapalić? – zapytał kierując pudełko w stronę swojego towarzyszą.

– Nie palę – powiedział Paddy, zerkając na kolorowe opakowanie – Choć nie wiem, czy nie zacznę, jeśli jeszcze trochę tu posiedzę – stwierdził, mówiąc to bardziej do siebie niż do kolegi.

– Ja też nie palę – powiedział drugi, podpalając papierosa.

– Czyżby? – zadrwił Paddy, przyglądając się jak jego towarzysz zaciąga dym do płuc i wypuszcza go wolno w powietrze.

Arek przez chwilę delektował się smakiem papierosa.

– Nie wierzysz? – zapytał.

– No jakoś trudno mi to idzie, gdy patrzę jak zatruwasz środowisko.

Mężczyzna prychnął cicho.

– Nawet Marta mi wierzy.

– Naprawdę?

– Przynajmniej tak mówi, a Ja wolę nie dociekać prawdy – mrugnął okiem i uśmiechnął się do Paddyego. Zauważył jednak, że jego towarzyszowi daleko jest do żartów, więc po chwili, już całkiem poważnie, dodał – Nie martw się tak. Marta tak im nagadała po Waszym wyjeździe, że tatuś gotów był wsiąść w samochód i jeszcze tego samego dnia jechać z przeprosinami – powiedział.

– Naprawdę? – Padły wpatrywał się w niego z zaskoczeniem.

Mężczyzna pokiwał twierdząco głową.

– W to także trudno mi jest uwierzyć – powiedział chłopak

– Mówię prawdę.

– To dlaczego nie przyjechał?

– Bo ta jędza, jego żona, mu nie pozwoliła – odparł Arek – Z nią będzie trudniejsza przeprawa.

Paddy zmarszczył brwi i zamyślił się nad słowami mężczyzny.

– Aż taką władzę ma nad nim? – zapytał po chwili.

Na twarzy Arka zagościł triumfalny uśmiech. – Już nie – stwierdził – Pan teść pokazał jej, gdzie jest jej miejsce.

– To znaczy?

– Podobno zagroził rozwodem – odparł mężczyzna z zadowoleniem – Ale Ja wiem tylko tyle, ile powiedziała mi Marta – wyjaśnił – Mówiła, że urządził straszną awanturę.

Paddy jednym uchem nasłuchiwał odgłosów z domu, a drugim pochłaniał wiadomości przekazywane przez Arka.

– Dlaczego chciał się rozwieźć?

– Jak to dlaczego? – obruszył się chłopak – Bo Ona nie chciała tu przyjechać.

Paddy utkwił zdziwione spojrzenie w swoim rozmówcy, na co ten pokiwał głową potwierdzając, że dobrze usłyszał.

– Więc matka Oli nie przyjechała tu z własnej woli?

– Twierdzi, że to Olka powinna przyjechać i przepraszać – wyjaśnił Arek – Nie widziałeś jaka stała obrażona?

– Zauważyłem – stwierdził chłopak.

– No właśnie. Moja teściowa – zaczął i zaraz się poprawił – Nasza teściowa, to taka lodowata franca.

– Rety, to może popełniłem błąd, ściągając ich tutaj – jęknął chłopak

Arek popatrzył na niego i poklepał lekko po plecach.

– Nie – stwierdził – Myślę, że dobrze zrobiłeś. Malik od dnia Waszego wyjazdu chodził, jak struty. Wykończyłby się, gdyby to dłużej potrwało – dodał – A On nie jest taki zły, nawet go lubię.

– No nie wiem – Paddy popadł w zadumę, bezwiednie pocierając nos.

Arek zerknął na niego kątem oka.

– Fakt prawy sierpowy ma całkiem niezły – stwierdził, po czym wybuchł śmiechem.

Po chwili dołączył do niego także Paddy.

– Myślisz, że dojdą do porozumienia? – szybko przypomniał sobie jednak, dlaczego siedzą na dworze i od razu spoważniał. Ponownie popatrzył w kierunku wejścia do domu.

Towarzyszący mu mężczyzna, także podążył wzrokiem w kierunku drzwi.

– Myślę, że tak.

……………

Siedzieli tak długą chwilę. Ola co jakiś czas pociągała nosem. Ojciec ukradkiem wycierał ślady wzruszenia z policzków. Nawet Marta miała mokre ścieżki na twarzy. Tylko Pani Malik pozostała niewzruszona. Siedziała w fotelu, ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Milcząca, pełna klasy i zimna, jak lód. Nie rozumiała postępowania swojego męża. Została przez niego zmuszona do przyjazdu. Nie zamierzała jednak za nic przepraszać, uważała, że nie miała za co.

Gdy emocje opadły i wszyscy wracali powoli do rzeczywistości, Ola przypomniała sobie o przygotowanej kolacji:

– Trzeba będzie wszystko podgrzać – stwierdziła.

– Pomogę Ci – zaproponowała Marta, na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła, po czym zwróciła się do rodziców.

– Rozgośćcie się, a My szybko unikniemy się z kolacją.

– Córcia, nie kłopocz się nami – odezwał się ojciec – Nie jesteśmy głodni, za dużo emocji – dodał po sekundowej przerwie i uśmiechnął się nieznacznie – Z resztą chcielibyśmy tylko jeszcze przywitać się z Natalką i będziemy się zbierać.

Ola wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.

– Dokąd? Z powrotem do domu?

– Chyba nie – odparł Pan Malik – Poszukamy jakiegoś hotelu, prześpimy się i do domu pojedziemy jutro.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i powiedziała z oburzeniem:

– Jeśli sądzicie, że Was stąd wypuszczę, to jesteście w wielkim błędzie.

– Nie chcemy sprawiać kłopotu, nie spodziewałaś się nas i zapewne…  – odezwała się, pierwszy raz mama, ale Ola nie pozwoliła jej dokończyć.

– Mamo, jesteście moimi rodzicami niezależnie od tego jakie mamy problemy. Nie będziecie tułać się po hotelach. Zmieścimy się.

– Ola ma rację, nie znacie miasta, więc zanim znajdziecie jakiś pensjonat, będzie już rano – poparła siostrę, Marta.

Pan Malik uśmiechnął się szeroko i odparł:

– Chyba macie rację. Zostajemy, ale takim razie muszę załatwić jeszcze jedną ważną sprawę – dodał.

Ola spojrzała najpierw na Martę, ale Ta wzruszyła tylko ramionami na znak niewiedzy, więc dziewczyna utkwiła pytający wzrok w ojcu.

Starszy Pan westchnął, a potem wyjaśnił:

– Ty nam wybaczyłaś, ale pozostał jeszcze Paddy. On jest najbardziej niewinny w tej sprawie, a najbardziej oberwał. Muszę go przeprosić. Tym bardziej, że to On nas tu sprowadził – dodał.

Co? – zapytała Ola, unosząc wysoko brwi i przenosząc wzrok na siostrę.

============================================

8 myśli na temat “ROZDZIAŁ 86: Córeczka tatusia.

  1. Robi się co raz ciekawiej! Paddy będzie się oświadczał? ha ha ha
    Kiepsko to widzę,coś czuję że Kira może mieć racje!
    A i jeszcze jedno…..jakoś tak mi przyszło do głowy:) czy ona nie jest zazdrosna o przyjaźń Angelo i Olki?

    Polubienie

    1. Myślę, że Paddy nie odważy się na taki krok, przynajmniej na razie.
      Kira to mądra babka, dużo obserwuje i wyciąga wnioski.
      Na razie nic nie wiemy o jej zazdrości o Olę, nic nie mówi, ale może kiedyś coś wyjdzie na jaw.
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Cudowny rozdział. Piękny! Wspaniały! Bardzo mi się podobał. Kira fajna, ale ona serio nie musi wyciągać szyi, żeby pocałować Angelo. Wręcz odwrotnie. Hihi. Super, że Paddy to zorganizował, że rodzice przyjechali.

    Polubienie

    1. Fajnie, że uważasz go za cudowny. Ja zaczęłam swój powrót od wątku z rodzicami i prawdę mówiąc trochę mi się już znudzili i chciałam, żeby odjechali hehe.
      Już tłumaczę Kirę i jej wyciągniętą szyję. Musiałam sprawdzić co tam nakręciłam z tym wyciąganiem, bo nigdy nie planowałam z nich drwić. Otóż nie chodziło mi wcale o wysokość. Wcześniej jest zdanie, „oparła głowę na ramieniu męża” czy coś w tym rodzaju, więc musiała ją wyciągnąć chcąc z ramienia dotrzeć do policzka i to całe wyjaśnienie.
      Dzięki

      Polubienie

    1. Ojciec Oli jest ok, tylko matka go przytłaczała. teraz wyrwał się z jej szpon. Matka jest zimną wiedźmą, bez uczuć. Kocha chyba tylko siebie samą i swoje wyobrażenie.
      Diękuję

      Polubienie

Dodaj komentarz