ROZDZIAŁ 17: Pakt o przyjaźni.

Witajcie!

Zapraszam do przeczytania kolejnej części mojej historii. Tym razem dużo Oli i Paddyego.

Na specjalne życzenie dokładam zdjęcia Oli.

Miłych wrażeń!

—————————————————————————

 

obraz14obraz4 

obraz9

 

Sprawdzała właśnie przepięknie pachnącą zawartość piekarnika, gdy usłyszała za sobą jakiś hałas.

– Cześć… yyy… chyba zasnąłem.

Ola wyprostowała się i odwróciła w stronę głosu. Na środku kuchni stał zawstydzony i jeszcze lekko zaspany  Paddy. Z zakłopotaniem drapał się po zmierzwionej czuprynie. W jej przyciasnej koszulce, z potarganymi włosami przypominał małego chłopca

– Też tak stwierdziłam – uśmiechnęła się i wróciła do wcześniejszych czynności. Wyjęła z piekarnika gorące naczynie – czy to aromatyczne danie jest już gotowe? – zapytała wyciągając w jego stronę szklany półmisek – jestem śmiertelnie głodna.

– Jeżeli się nie zdążyło przypalić, to tak – odpowiedział.

– Super – zawołała zachwycona stawiając naczynie na stole – Nie mówił ci nikt, że nie wolno spać, gdy ma się włączony piekarnik? Mogłeś spalić mieszkanie i przy okazji sam siebie – poinformowała spoglądając oskarżycielsko na chłopaka.

Wzruszył ramionami i uśmiechnął się ciepło.

– Ciekawe czego byłoby ci bardziej szkoda, mnie czy mieszkania?

– Oczywiście, że… mieszkania – droczyła się z nim, krążąc po kuchni w poszukiwaniu talerzy i szklanek.

Paddy domyślając się czego szuka otwierał jej odpowiednie drzwiczki.

– Zachowujesz się jakbyś była tu pierwszy raz – stwierdził.

– Bo… właściwie z tej kuchni korzystam pierwszy raz – odpowiedziała wyjmując sztućce – mieszkanie wynajęłam przedwczoraj i przez pewnego niespodziewanego lokatora nie bardzo miałam czas, żeby się tu rozejrzeć – Podeszła do stołu – a do picia mamy niestety tylko wodę lub herbatę, bo zakupów też nie zdążyłam zrobić – oznajmiła z zakłopotaniem.

– Zauważyłem. Dobrze, że w lodówce jest światło, bo inaczej byłaby zupełnie pusta – zadrwił robiąc jednocześnie unik, przed frunącą, w jego stronę ściereczką – Co za okropne maniery! Ścierką w gościa? – udał oburzenie – zrobiłem zakupy, ugotowałem obiad, a ty tak się odpłacasz? Oczywiście o odpowiedni trunek też zadbałem, bo widzę, że na Ciebie, to nie ma co liczyć –  otworzył lodówkę i po chwili odwrócił się z gracją modela z reklamy prezentując w dłoniach butelkę wina – Proszę bardzo dla Pani wszystko.

– Wow! Jestem pod wrażeniem – pochwaliła unosząc brwi ze zdziwienia.

Uśmiechnął się stawiając wino na stole.

– Zapraszam – odsunął krzesło i ręką wskazał miejsce swojej towarzyszce.

Wyjęła z szafki jeszcze dwa kieliszki do wina i szybciutko zajęła wyznaczone miejsce. Paddy usiadł naprzeciwko. Nałożył porcję jedzenia na talerz Oli, potem sobie zerkając ukradkiem, jak zachwycona wdycha zapach unoszący się z talerza. Napełnił kieliszki winem.

– Oluś, mogę coś powiedzieć zanim zaczniemy jeść? – zapytał niepewnie.

– Nie!

Spojrzał na nią speszony, tak nagłą i zaskakującą odpowiedzią.

– No co? Głodna jestem – wytłumaczyła z przepraszającym grymasem na twarzy, gdy uświadomiła sobie, że jej odpowiedź go zaskoczyła – No dobra, bo tak patrzysz, że jeszcze jedzenie utknie mi w gardle – powiedziała po chwili i zaśmiała się odkładając jednocześnie widelec.

– Właściwie…, to chciałbym o coś zapytać… – przerwał na sekundę zastanawiając się, jak ubrać to, co chciał powiedzieć w odpowiednie słowa – Wiem, że nasze ostatnie spotkania nie były zbyt miłe, ale…

– No, raczej nie z mojej winy – przerwała mu poważniejąc. Nagle zaczęła obawiać się tej rozmowy. Nie miała ochoty, po kłótni z Angelo, na kolejną ciężką przeprawę – możemy nie ciągnąć tej rozmowy? Zjedzmy w spokoju,… proszę.

Patrzył na nią z urazą w oczach.

Westchnęła głośno czując na sobie ciężar jego wzroku.

– Przepraszam – wyprostowała się  opierając plecami o metalowe oparcie krzesła– słucham, o co takiego ważnego chcesz mnie zapytać?

Najchętniej nie pytałby już o nic widząc jej zniecierpliwienie, ale zależało mu na wyprostowaniu sytuacji pomiędzy nimi. Cały dzień nad tym myślał i nie mógł teraz odpuścić.

– Chciałem zapytać – zaczął cicho – Czy moglibyśmy zacząć jeszcze raz?

– Nie rozumiem.

Przełknął ślinę. W myślach łatwiej było mu przeprowadzić tę rozmowę, ale teraz siedząc naprzeciwko  ułożona mowa gdzieś uleciała.

– Dawno temu byliśmy przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi. Takimi, co to rozumieją się bez słów i mogą gadać ze sobą bez końca, bo tematy im się nie wyczerpują. Było fajnie i miło – stwierdził cichnąc się na chwilę –  Może to głupie i nierealne, ale chciałbym wrócić do tego, co było między nami dziesięć lat temu. Zanim… to… wszystko zepsułem – ostatnie zdanie wypowiedział już prawie szeptem.  Spuścił głowę. Czekał na jej reakcję. Spodziewał się, że wyśmieje jego propozycję. Gdy, po dłuższej chwili, nadal nie słyszał odpowiedzi podniósł wzrok.

Zaskoczył ją. Wpatrywała się w niego rozszerzonymi oczami. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie spodziewała się czegoś takiego. Proponuje mi przyjaźń? – myślała.

– Paddy, uważasz, że moglibyśmy, tak po prostu, wrócić do przyjaźni? – zapytała widząc jego wyczekujące spojrzenie – po tym wszystkim, co się stało? Co zostało powiedziane? – odsunęła od siebie talerz. Nagle straciła apetyt. Wstała.  Podeszła do okna i opierając się dłońmi o parapet zapatrzyła się w ciemniejące coraz bardziej niebo.

– Nie wiem – odpowiedział cicho zgodnie z własnymi myślami. Oparł łokieć na stole i dłonią zaczął pocierać czoło – Uważam, że tak, jak teraz też nie może być – również wstał od stołu – nie chcę się już kłócić. Mam dość takiej sytuacji, jaka obecnie jest między nami. Ty chyba też – stwierdził zatrzymując się obok niej.

Miał rację, nienawidziła tej napiętej atmosfery, jaka była między nimi. Czy dam radę znowu się z nim przyjaźnić? – zastanawiała się w duchu. Zaczerpnęła głęboko powietrza.

– Nie wiem czy to możliwe – powiedziała. Wyprostowała się i stanęła przodem do Paddyego.

– Też nie wiem, ale możemy spróbować, jeżeli nam nie wyjdzie, to…, do tego, co jest teraz możemy wrócić zawsze – odpowiedział uśmiechając się smutno do jej odbicia w oknie – Nie mamy nic do stracenia.

– Przyjaźń… to nie będzie łatwe, bo ty… – roztrząsała głośno pomysł doszukując się minusów.

– Bo, co? Bo… cię kocham? – prychnął. Obrócił głowę w jej stronę zaglądając jej w oczy – Wtedy także cię kochałem, a jednak potrafiłem być tylko przyjacielem. Twoja przyjaźń mi wystarczała – dodał i uciekł spojrzeniem z powrotem w okno.

Ola pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Kogo ty chcesz oszukać? – zapytała otwarcie –  Nie spotkałam nikogo w swoim życiu, kto był zakochany i zadowalał się przyjaźnią.

– To co mam ci powiedzieć! – oderwał się od okna i odszedł w drugi koniec kuchni odwracając się w jej stronę – że bolało jak cholera?! Że umierałem z miłości i zazdrości?! – podniósł głos –  Że każdej nocy zżerała mnie zazdrość, gdy ty zamykałaś się we wspólnej sypialni z Johnem?! Że gotowałem się ze złości za każdym razem, gdy Cię obejmował i całował?! Że nie mogłem patrzeć na Wasze szczęście?! To chcesz usłyszeć?! – krzyczał –  Proszę bardzo! Teraz już wiesz, co czułem! Lepiej Ci z tym?! – ucichł, zwiesił głowę i oparł się plecami o szafkę. – A niech to szlag! Nie tak miało to wyglądać! – uderzył pięściami o drzwiczki i nie patrząc na nią wyszedł z kuchni. Po sekundzie trzasnęły drzwi od jego sypialni.

Ola stała przy oknie jeszcze dość długo. Przywracała w myślach strzępki ich rozmowy i na nowo je analizowała. Rozumiała jego wściekłość. Starał się bardzo, by popatrzyła na niego życzliwym okiem, a ona doprowadziła go do granic wytrzymałości.

Gdy na zewnątrz zrobiło się już całkiem ciemno, powoli zaczęła sprzątać ze stołu. Schowała czyste naczynia. Wstawiła zapiekankę do lodówki. Na stole zostały tylko kieliszki z winem. Usiadła przed jednym z nich i zanurzyła usta w czerwonej cieczy. Przymknęła oczy czując przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele.

– Sama masz zamiar wypić całą butelkę?

Otworzyła szybko oczy spoglądając w miejsce, z którego dochodził głos. Stał oparty o futrynę i przyglądał się jej z posępną miną.

– Mogę Ci potowarzyszyć? Nie musimy rozmawiać – oznajmił i nie czekając na odpowiedź zajął miejsce z drugiej strony stołu. Przyłożył swój kieliszek do ust i upił spory łyk. Starał się nie patrzeć na nią. Siedzieli tak dobre kilkadziesiąt minut nie odzywając się do siebie, każde zatopione we własnych myślach.

– Przepraszam – powiedział cicho patrząc w kieliszek – nie tak, miał wyglądać dzisiejszy wieczór. To jakaś totalna katastrofa. Ja już chyba inaczej nie potrafię. Zawsze wszystko psuję, czy to rodzinny zjazd, czy też zwykła kolacja – dodał z przeraźliwym smutkiem w głosie – Jestem beznadziejny.

– Sama doprowadziłam do kłótni, gdyby nie moja dociekliwość, nic by się nie stało – odrzekła unosząc kąciki ust – Paddy, nadal uważasz, że możemy odnowić przyjaźń sprzed lat?

Uśmiechnął się lekko.

– Lepsze to, niż kolejne awantury, nie sądzisz?- odpowiedział pytaniem na pytanie – Tak. Uważam, że nam się uda, jeżeli tylko będziemy tego chcieli – dodał po chwili.

 

– No to spróbujmy – odrzekła wyciągając w jego stronę kieliszek – za przyjaźń.

– Za przyjaźń – odpowiedział i po chwili po kuchni rozległ się charakterystyczny brzdęk szkła.

– Mam jeszcze jeden warunek… Poczekaj chwilkę – wyszła do przedpokoju i po chwili wróciła taszcząc wielki futerał.

Zerwał się z miejsca i podbiegł do niej ze zdziwioną miną.

– Moja gitara… – powiedział odpinając zamek i zaglądając do środka.

Ola uśmiechnęła się widząc jego zdumienie i radość.

Po chwili jednak, nagle spoważniał. Spojrzał na nią:

– Byłaś u Angelo?

– Tak. Twój brat spakował mi jeszcze kilka ubrań dla Ciebie – odpowiedziała dumna z siebie nie zauważając zmiany w jego nastroju.

– Po co tam pojechałaś? – zapytał wpatrując się w nią przenikliwym wzrokiem.

– Yyyyy… bo… miałam do niego sprawę – odpowiedziała tajemniczo. Dopiero teraz zdała sobie sprawę ze zmiany, jaka w nim nastąpiła.

– Sprawę? Jaką? – zainteresował się.

Stała chwilę nic nie odpowiadając. Zastanawiała się, jak najuczciwiej odpowiedzieć i nie zdradzić prawdziwego powodu wizyty u Angelo. Widziała, że to pogorszyłoby i tak kiepskie, już stosunki między braćmi. Wyminęła go wchodząc głębiej do kuchni i nie odwracając się odpowiedziała:

– Właściwie to, pojechałam po twoje ubrania. Przecież nie możesz bez przerwy chodzić w mojej koszulce. A wracając do rozmowy i warunku, który musisz spełnić w ramach nowej, starej przyjaźni – odwróciła się twarzą do chłopaka. Zmieniła temat licząc, że nie będzie więcej o nic pytał.

Wpatrywał się jeszcze chwilę  w podłogę. Odpowiedź, którą właśnie usłyszał nie zadowalała go w pełni. Zdawał sobie sprawę, że Ola nie powiedziała mu całej prawdy, ale nie chciał psuć do reszty wieczoru, więc udał, że jego ciekawość została zaspokojona i z uśmiechem wrócił do stołu.

– No, jaki to warunek? – zapytał opierając instrument o ścianę.

– Musisz mi coś zagrać, tak jak kiedyś – po wypowiedzianych słowach zmarszczyła brwi, gdyż zobaczyła przerażenie w jego oczach – powiedziałam coś nie tak? – zapytała siadając przy stole.

– Nie… tylko… Ja dawno nie grałem dla kogoś normalnych utworów – odpowiedział niepewnie.

– To istnieją normalne i nienormalne? Człowiek całe życie się czegoś uczy – grymas udawanego zdumienia zagościł na jej twarzy.

Paddy uśmiechnął się lekko.

– Nie… wszystkie są normalne. Chciałem powiedzieć, że przez ostatnie lata grałem inny rodzaj muzyki… i nie wiem, czy teraz cokolwiek pamiętam z tych granych kiedyś – tłumaczył w wielkim uogólnieniu nie chcąc wdawać się w szczegóły.

– Aha…- domyśliła się –  nienormalną muzyką nazywasz pieśni religijne?  – zapytała otwarcie. Zdała sobie sprawę, że próbował ominąć temat zakonu.

Spojrzał na nią  zdumiony i wystraszony.

– Angelo powiedział mi, gdzie spędziłeś ostatnie lata – wyjaśniła widząc nieme pytanie w jego oczach.

Uciekł spojrzeniem w bok. Jak zwykle Angelo…dobra dusza… – przeklął w duchu.

– To jakaś tajemnica?

Podniósł głowę w jej stronę, ale patrzył gdzieś daleko przed siebie, omijając jej twarz.

– Możemy o tym nie rozmawiać? – zapytał cicho.

– Jasne, ale…

– Ola… proszę… – przerwał jej zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć – Wiem, że pewnie masz mnóstwo pytań dotyczących tej części mojego życia i obiecuję, że kiedyś Ci opowiem, ale nie dziś. Dobrze?

– No dobrze – podniosła ręce w geście kapitulacji.

Rozluźnił się trochę i rozciągnął usta w uśmiechu.

– Zabierz wino i przenieśmy się do salonu. Będzie wygodniej – zaproponował zabierając kieliszki i gitarę.

………………..

Stała przed drzwiami łazienki waląc w nie głośno.

– Paddy wyłaź! Jesteś gorszy niż baba!

– To znaczy, gorszy niż ty? – odkrzyknął śmiejąc się głośno.

– Nie łap mnie za słowa! – wrzasnęła poirytowana Ola – Patricia zaraz tu będzie, a ja jeszcze nie jestem uszykowana.

Po paru sekundach drzwi otworzyły się i oczom kobiety ukazał się elegancki mężczyzna przypominający jej przyjaciela.

– O rany! – wykrztusiła podziwiając widok. Stał przed nią ubrany w błękitną koszulę  i jasne spodnie, z grzecznie ułożonymi włosami i przepięknym uśmiechem na ustach.

Od pamiętnego wieczora, kiedy to zawarli układ i odnowili swoją przyjaźń minęły trzy doby. Paddy bardzo starał się, żeby poczuła się przy nim naturalnie i bezpiecznie, jak przy przyjacielu. Przychodziło mu to z trudem, bo za każdym razem, gdy znajdowała się zbyt blisko miał ochotę przyciągnąć ją i wpić się w jej usta, ale trzymał się sztywnych zasad, które sam sobie wprowadził. Wiedział, że tylko w ten sposób zatrzyma ją blisko i nie ucieknie od niego. Jego propozycja przyjaźni była celnym strzałem. Udało mu się uśpić jej lęk przed nim. Widział, jak z dnia na dzień staje się coraz bardziej otwarta i rozluźniona w jego towarzystwie. Dni spędzała w pracy, a wieczory w jego towarzystwie jedząc kolację, którą przygotował, popijając wino, słuchając jego śpiewu lub zaśmiewając się do łez ze wspólnych żartów. Czuł się cudownie. Miał ją tylko dla siebie. Wpatrywał się w jej ciemne oczy, czuł jej zapach, wsłuchiwał w brzmienie jej głosu i śmiech. Był… prawie szczęśliwy. Czasami tylko nachodziły go negatywne i smętne myśli, które szybko odrzucał. Na razie nie chciał myśleć, o tym, co będzie dalej.

– O rany… to znaczy: „o rany – fajnie wyglądasz”, czy „o rany – lepiej się przebierz”? – zapytał z błyskiem rozbawienia w oczach.

– To znaczy…, „o rany – jestem już spóźniona i przez Ciebie z niczym nie zdążę” – odpowiedziała zaczepnym tonem wpadając do łazienki zostawiając go zdezorientowanego w korytarzu.

Zanim zdążył przeanalizować to, co powiedziała wysunęła głowę przez drzwi:

– A jeśli chodzi o twój wygląd to…, jest zawodowo – i śmiejąc się cicho z własnego żartu zamknęła ponownie drzwi. Specjalnie posłużyła się polskim slangiem wiedząc, że go nie zrozumie.

– Zawodowo? – powtórzył niepewnie sam do siebie – to znaczy jak? A możesz bardziej po ludzku? – krzyknął przysuwając się bliżej drewnianych drzwi.

Najpierw usłyszał jak zanosi się głośnym śmiechem, dopiero potem odpowiedź, która w pełni zadowoliła jego ego. Z uśmiechem na ustach wszedł do salonu i usiadł na kanapie.

………………..

 

Z zamyślenia wyrwały go słowa:

– I jak? Może być?

Spojrzał w jej kierunku i… dech mu zaparło. Wyglądała obłędnie. Ubrana była w turkusową, dopasowaną sukienkę na cieniutkich ramiączkach, która podkreślała wszystkie jej atuty i krągłości. Swoje długie jasne włosy upięła w luźny kok na karkiem. Pojedyncze pasemka zwisające wokół jej twarzy i  wyglądały tak, jakby wysunęły się same spod upięcia, co dawało wrażenie niesforności. Staranny makijaż i sandałki w kolorze sukienki dopełniały całości.

Bał się powiedzieć co myśli. Słowa, które przychodziły mu na myśl nie nadawały się do głośnego ujawnienia. Nie chciał jej wystraszyć, po tym jak tyle udało mu się osiągnąć.

– Wyglądasz… zawodowo – uśmiechnął się szczęśliwy, że udało mu się wybrnąć z sytuacji przez wykorzystanie określenia, którego sama użyła względem niego. Miał tylko nadzieję, że słowo to, oznacza coś pozytywnego. Uspokoił się widząc, jak rozciąga usta w szerokim uśmiechu.

– No to, pozostaje nam czekanie na gości – stwierdziła zadowolona wychodząc z salonu.

 

=================================

11 myśli na temat “ROZDZIAŁ 17: Pakt o przyjaźni.

  1. Śliczna jest ta nasza Ola 🙂
    Rozdział świetny jak zawsze 🙂
    Ola z Padzikiem wreszcie zaczęli się dogadywać, fajnie się czyta o takiej „sielance” tylko ciekawe jak ona długo potrwa 🙂
    Kochana Jesteś Mistrzynią 🙂 uwielbiam Twoje opowiadanie 🙂

    Polubienie

    1. Dzięki za komplementy. Dzięki Tobie rośnie moja samoocena, jako autora. 🙂
      Na początku, jak zaczęłam pisać moje opowiadanie, to wydawało mi się, że tworzę coś nowego (chodzi o fabułę), ale wtedy przeczytałam tylko jedną historię o KF. Teraz, gdy przeczytałam ich już sporo wydaje mi się, że moje opowiadanie nie różni się od innych historii, dlatego strasznie mi jest miło, gdy piszesz, że „uwielbiasz”.
      Jeszcze raz dzięki 😀

      Polubienie

  2. 🙂 mimo że fabuła może być zbliżona każde ale to każde opowiadanie jest inne bo ma innego autora 🙂 jest fajne i ja również czytam z wypiekami na twarzy
    niestety idę do domu i chyba przez weekend ne uda mi sie doczytać dalej, ale w poniedziałek wróce 🙂

    a co Paddyego i Oli to widze zmiane i to przede wszystkim w nim, jest spokojniejszy a teraz to przyjęcie

    Polubienie

    1. Owszem zaczęli się dogadywać. Oczyścili atmosferę.
      Zapraszam.
      Już niewiele Ci zostało, a potem niestety trzeba czekać na każdy rozdział. Najbardziej lubię takie opowiadania jak Wasze, tzn takie które mają już sporo rozdziałów, bo wtedy mogę czytać kiedy chcę.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  3. Jeju, na mnie też mówią Olus, tez jestem blondynka, tez wysoka, tez mam okrągła buzię. Normalnie kilka cech wspólnych z ola ze zdjęcia. Wyobrażałam ja sobie jako brunetka, a tu proszę. Hehe. Prawda, każde opowiadanie jest inne,bo ma innego autora. Musimy dorzucić z Ania te nasze części do końca i historia będzie zamknięta, chociaż z możliwością dopisania dalszego ciągu. Zgadzam się z Tobą, że kkmentarze są ważne, dużo pokazują, duża można się dowiedzieć i ewentualnie coś poprawić. Także jak będziesz u nas, to pisz coś czasem, nawet co kilka części. Co do rozdziału, to to ‚zawodowo’ było ‚zawodowe’, hehe. Ciekawa jestem, które opowiadanie przeczytałam jako pierwsze. I jeśli lubisz czytać i skończysz Fulfilled Dreams, to polecę Ci kolejne do czytania i to takie zakończone. Pozdrawiam gorąco.

    Polubienie

    1. Widzisz, jak trafiłam. Witaj w rodzinie hihi.
      Czytam, Wasze opowiadanie i staram się komentować rozdziały, które wywołują we mnie jakieś emocje. Nie komentuję wszystkich, bo macie ich bardzo dużo i nawet Wam trudno byłoby odpowiedzieć na wszystkie.
      Obiecuję, że przeczytam do końca. Na Hanfic też trafiłam. Mam go w zakładkach jako kolejne do przeczytania. O TKF przeczytałam już prawie wszystkie. Te nieskończone śledzę na bieżąco. Metalica i Anja (Carol) także znam. Czytam też pisany na bieżąco blog Gosi o US5 – jeżeli masz ochotę zajrzeć to za zgodą autorki podaję link
      http://gwiazdy-rodza-marzenia.blog.pl
      Jest naprawdę fajny i ciekawie napisany. Czytam go na bieżąco od pierwszego rozdziału.
      Jeśli masz jakieś inne fajne blogi, których nie czytałam to podaj proszę linki, bo pomału kończą się te, które znalazłam do tej pory (mówię o tych skończonych i nie).
      A pierwszy był oczywiście CTR. Szkoda, że nieskończony.

      Polubienie

      1. Na Hanfic trafiłaś? O rety! Na pewno na nim z boku są linki do innych blogow: moja ukochana Vivian, Na wpół romantyczne, Emme, to te zakończone. You już czytałaś. Nie zaczynaj Na wpół romantyczne 2, bo nie będzie skończone. A co to jest US5?

        Polubienie

        1. Nie martw się ja, jak zaczynałam czytać opowiadanie Gosi też nie wiedziałam. Wtedy wciągnęła mnie sama historia. Dlatego go polecam. US5 to zespół. Wpisz nazwę w przeglądarkę a będziesz wiedziała.
          Szukając nowego bloga z opowiadaniem zawsze sprawdzam czy jest skończone lub czy rozdziały dodawane są na bieżąco. Jeżeli widzę, że od dodania ostatniej część minęło kilka miesięcy lub lat, a nie ma the end zostawiam go. Te które mi podałaś już znam.

          Polubienie

Dodaj komentarz