ROZDZIAŁ104: Przyjaciel z parteru…

Witam.

Z góry przepraszam, za rozdział. Wiem, że niczego w nim nie wyjaśniam, ale za długi wyszedł i musiałam rozdzielić go na dwa.

———————————————————-

Z uśmiechem na ustach krzątała się po domu, pakując do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Dziś wyłączyła w swojej głowie wszystkie negatywne myśli. Była szczęśliwa i taka chciała pozostać. Tak dobrze się z tym czuła.

Ominęła stojącego na środku sypialni Jima i popędziła do łazienki.

– Po co Ci tyle rzeczy? – mężczyzna stanął w drzwiach.

– Po to żebyś mógł się nad tym zastanawiać. Zawsze to jakieś zajęcie – popatrzyła na niego i z uśmiechem wytknęła mu język.

– Mmmm…  nie kuś – rzucił – Jak pomyślę, do czego zdolny jest ten mięsień…  – wywrócił oczami, udając rozmarzenie, po czym w mgnieniu oka znalazł się tuż przy niej. Swoim ciałem przycisnął dziewczynę do ściany i pocałował.

– Czy Ty nigdy nie masz dość? – zapytała, gdy oderwał od niej usta – Myślałam, że całkiem niedawno zadowoliłeś swoje potrzeby.

– Bo tak było – zachrypiał nisko, przystawiając wargi do jej szyi – Ale nic nie poradzę, że mój przyjaciel z parteru ma ADHD i wciąż chce rozładowywać napięcie.

Emma zachichotała głośno.

– Ten Twój przyjaciel zaraz rozerwie Ci rozporek – stwierdziła i wciągnęła łapczywie powietrze, gdyż dłonie mężczyzny wsunęły się właśnie pod jej bluzkę i odnalazły wrażliwe na dotyk krągłości – Jimmy…

– Co? – wyszeptał tuż przy jej uchu,  zaciskając jednocześnie palce na jej piersiach. Westchnął owładnięty pożądaniem.

– Nigdy stąd nie wyjedziemy, jeśli co rusz będziesz żądał seksu.

– Ja nie żądam – odsunął się trochę i spojrzał na jej przymknięte powieki – Ja o niego skomlę jak wygłodniały pies o miskę z jedzeniem.

Dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się uroczo do niego.

– Jeśli powiesz dokąd mnie zabierasz, to może pomogę Ci uratować spodnie przed rozerwaniem.

Zamruczał przeciągle i udał, że zastanawia się nad propozycją.

– Nie udawaj już – skrytykował – Twój coraz grubszy przyjaciel i tak wydał wszystkie Twoje, kudłate myśli.

Jimmy zaśmiał się głośno, po czym opuścił głowę i warknął:

– Zdrajca.

Brunetka, nie czekając dłużej na odpowiedź, zarzuciła mężczyźnie ręce na szyję i przyciągnęła do siebie, wpijając się w jego usta.

Po chwili, pozbawiona ubrań, siedziała na pralce, delektując się kolejnymi, coraz głębszymi pchnięciami mężczyzny. Niedługo później, po mieszkaniu rozszedł się euforyczny okrzyk obojga.

– Teraz już pozwolisz mi się spokojnie  spakować? – zapytała dziewczyna, gdy uspokoiła nieco swoje tętno i oddech. Pogłaskała czule plecy mężczyzny i uśmiechnęła się słysząc, że nadal ciężko oddycha.

– Co Ty ze mną robisz – wyszeptał, opierając spocone czoło o jej bark.

– Leczę ADHD – odparła chichocząc.

…………….

Angelo wyszedł z domu i rozejrzał się po podwórku, próbując odszukać wzrokiem Paddyego. Po chwili do jego uszu dotarły dźwięki gitary. Spojrzał na otwarte drzwi garażowe i zaraz po tym ruszył w ich kierunku.

– O, jesteś już – Paddy podniósł głowę i uśmiechnął się – Żona kazała Ci odbierać ziemniaki? – zadrwił.

Angelo wykrzywił nienaturalnie twarz i wysunął w jego stronę środkowy palec.

– Poczekaj, Ja kiedyś będę śmiał się z Ciebie, gdy Ty zatoniesz w rodzinnym szczęściu… I w garach – dodał po chwili przerwy.

Paddy prychnął.

– Mnie to absolutnie nie przeszkadza – odparł. Opuścił głowę i delikatnie trącił struny, wywołując cichy brzdęk – Nie takie rzeczy robiłem za murami klasztoru – dodał, gdy ponownie zapadła cisza.

Angelo zawiesił na nim zdziwione spojrzenie. Jego rozmówca pierwszy raz, sam od siebie, wspomniał o zakonie. Wcześniej, gdy ktoś poruszał ten temat złościł się i ucinał rozmowę.

– Nie tęsknisz czasem, za tamtym miejscem i za przyjaciółmi? – zainteresował się.

– Za klasztorem? – Paddy podniósł głowę, a gdy młodszy potwierdził skinieniem głowy, najpierw przerzucił pasek od gitary przez głowę, a następnie poprawił go – Za braćmi, Angelo. Tam nie było przyjaciół, wszyscy byliśmy braćmi.

– Niech będzie za braćmi- obruszył się blondyn.

– Fajna – podniósł instrument nieco w górę.

– Dlatego Ją kupiłem – uśmiechnął się z dumą i przypomniał mu o pytaniu.

Paddy westchnął ciężko. Nie miał ochoty wspominać miejsca które, mimo iż spędził w nim szmat czasu, nic nie zmieniło w jego życiu. Odłożył gitarę na miejsce i usiadł  przy  zbiorowisku bębnów i talerzy. Wziął w rękę pałki i przez chwilę im się przyglądał.

– Czasami tęsknię – powiedział nagle i zaczął delikatnie pukać w metalowy element perkusji – Za ludźmi, którzy tam zostali – dodał, przytrzymując palcami wibrujące talerze, by nie zagłuszały jego głosu

– A za samym miejscem?

Bez zastanowienia pokręcił przecząco głową.

– Myślałem, że znajdę tam ukojenie dla myśli i serca.

– Lek na miłość?

– Raczej na samotność, która mnie wtedy dobijała – poprawił go ze szczerością, która uderzyła w Angelo. Chłopak jednak, zatopiony we własnych myślach, nie zauważył nawet, że mina towarzysza uległa zmianie i mówił dalej – Teraz, po takim czasie wiem, że nie szukałem tam Boga, tylko ludzi, którzy mnie zaakceptują i pomogą mi uporać się z cierpieniem i żalem w sercu – rozciągnął lekko wargi w smutnym uśmiechu.

– Nie udało się? – Angelo bardziej stwierdził niż zapytał.

Paddy pokręcił przecząco głową.

– Nie – odparł – Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej doceniam tamto miejsce – znowu trącił jeden z elementów perkusji, a gdy dźwięk ucichł, spojrzał na brata – To był ważny etap dla mnie. Może nie znalazłem leku na moje rany, ale zobaczyłem prawdziwe życie, wiesz? – zmrużył brwi i popatrzył na brata – Poznałem wielu ludzi, tak samo zagubionych i pozbawionych sensu życia, jak Ja. Widziałem, jak podnosili się z dołka i zaczynali od nowa istnieć – zamyślił się i przez chwilę nic nie mówił.

Angelo czekał cierpliwie, nie chcąc psuć tej chwili. Cieszył się w duchu, że jego starszy brat zaczyna mówić głośno o przeszłości i odczuciach z tym związanych.

– To dało mi nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone, że może i mnie jeszcze spotka szczęście w życiu – Paddy uśmiechnął się do swoich aktualnych myśli – I spotkało.

– Ola.

– Tak, Ola – potwierdził chłopak. Na jego twarzy pojawiło się ciepło, a oczy błysnęły blaskiem – Może to dziwne, ale dopiero, gdy Ją ponownie spotkałem tak naprawdę uwierzyłem w Boga i jego moc.

Angelo rozciągnął usta. Szczerze cieszył się z jego radości. Stracił go na długie lata i tylko On sam wiedział, jak bardzo tęsknił i jak mocno brakowało mu towarzystwa tego faceta.

Paddy energicznie uderzył w jeden z mniejszych bębnów i zaśmiał się głośno widząc, że jego zamyślony rozmówca podskakuje ze strachu.

– Rozwalisz mi sprzęt – rzucił z oburzeniem Angelo, gdy echo ucichło. Postanowił iść za ciosem.

– Pokłóciliście się wczoraj, prawda?

Paddy zatrzymał w powietrzu lecącą dłoń, trzymającą pałeczkę.

– Poskarżyła się?

– Powiedziałbym raczej, że wydusiłem to z niej siłą.

Chłopak przygryzł wargę i dokończył pęd po instrumentach perkusji. Po pomieszczeniu rozszedł się głośny huk, a zaraz po nim, nastąpiły kolejne rytmiczne odgłosy uderzanych z precyzją poszczególnych elementów. Gdy ostatni dźwięk ucichł, odchodząc wraz z echem, chłopak odłożył pałki i pokręcił się na krzesełku.

– Głupi jestem, Angelo – stwierdził.

– Zawsze to wiedziałem – zażartował mężczyzna, ale skarcony spojrzeniem, przybrał na twarz powagę.

Paddy opuścił głowę.

– Co znowu jej zrobiłeś? – zapytał. Najpierw usłyszał drwiące prychnięcie, dopiero potem odpowiedź.

– Przecież wiesz. Jestem pewny, że to też z niej wydusiłeś.

Angelo uśmiechnął się.

– Powiedziała, że poszło o Johna.

Na twarzy Paddyego zagościł dziwny uśmiech, przypominający bardziej bolesny skurcz mięśni, niż objaw radości.

– Znowu wylazła ze mnie ta cholerna zazdrość – wyznał szczerze, nie patrząc na brata – Sam nie wiem dlaczego się tak wściekłem.

Angelo milczał. Chciał, żeby Paddy sam się przed nim otworzył.

– Nawrzeszczałem na nią – przyznał  niechętnie chłopak – Wyrzygałem, co myślę na temat wyjawienia przez nią prawdy Patricia i Maite –  z zakłopotaniem potarł czoło – Nie mogłem się powstrzymać, choć wiedziałem, że wyładowuje na niej swoje własne pieprzone emocje, żeby zabić wewnętrzny strach – podniósł głowę i niepewnie spojrzał na brata.

Angelo wpatrywał się w niego ze współczuciem.

– Wciąż boisz się, że John Ci Ją odbierze? Przecież minęło tyle czasu.

Paddy uniósł twarz w górę i westchnął głośno.

– Nie mogę się od tego uwolnić. Bardzo bym chciał, ale to jest jak nieuleczalna choroba.

– Oj Patrick – blondyn, z dezaprobatą, pokręcił długą kitką – Za długo patrzyłeś na ich związek i Twoja zazdrość zamieniła się w obsesję. Teraz przydałaby Ci się dobra terapia, żebyś zrozumiał.

– Co zrozumiał?

– To, że John nie stanowi dla Ciebie żadnego zagrożenia. Ty sam jesteś zagrożeniem dla tego związku.

– Ja? – Paddy zmarszczył brwi.

– Tak – pokiwał głową Angelo – Bo Ona w końcu będzie miała dość Twoich wybuchów.

Siedzący za perkusją mężczyzna, spuścił głowę. Wiedział, że jego towarzysz ma rację, wczoraj miał tego przykład.

– Czy Ona Ci coś mówiła?

Angelo parsknął drwiąco.

– Chyba nie sądzisz, że wydam przyjaciółkę.

– Czyli mówiła – stwierdził sucho -Zapewne już ma mnie dość.

Długowłosy potrząsnął długą kitą, po czym wstał z krzesła i podszedł do brata.

– Ty jesteś głupszy niż ustawa przewiduje, wiesz? – wyrzucił z siebie, ignorując jego ostre spojrzenie – Ona Cię kocha, durniu. Od długich kilkunastu lat. Wbij to sobie, w końcu do głowy! – postukał  palcem w jego czoło – Wszyscy to widzą tylko nie Ty, bo Ty jesteś całkowicie hermetyczny na wszystkie oznaki jej uczuć! Przecież, gdyby czuła coś do Johna, z pewnością nie omieszkałaby już dawno wykorzystać faktu posiadania z nim dziecka i walczyłaby o odzyskanie go, a nie zamykała się przed nami wszystkimi w tej swojej Polsce – dodał i kręcąc głową z niesmakiem.

Paddy, mimo irytacji na brata, uśmiechnął się do siebie.

Ten zaś położył mu dłoń na ramieniu i poradził:

– Nie przesadź Kelly. Każdy człowiek, nawet ten najbardziej kochający, ma swoje granice wytrzymałości. Gdy je przekroczysz, jej miłość może zamienić się w nienawiść.

– Nawet tak nie mów! –  Paddy poderwał się w górę i pełnym urazy, spojrzeniem zajrzał w oczy Angelo – Ona jest moim życiem, rozumiesz?! Nie może mnie zostawić, bo bez niej nie będę istniał! – czuł żal i wściekłość na swojego rozmówcę…  i na siebie samego. Rzucił nerwowo pałki na jeden z kotłów i odszedł w głąb pomieszczenia. Stanął przy niewielkim oknie. Wplótł palce we włosy i przeczesał je nerwowo, po czym odwrócił się i wbił spojrzenie w brata – To powiedz mi, co Ja mam zrobić?!

– Z pewnością tak nie wrzeszczeć – powiedział ktoś stojący w drzwiach garażu.

Chłopak odruchowo odwrócił się w stronę kobiety i utkwił w niej zdziwione spojrzenie.

Kira weszła do środka.

– W tym temacie z nią nie wygrasz, więc odpuść i naucz się żyć ze świadomością obecności Johna w Waszym życiu. Taka jest moja rada – powiedziała spokojnie.

Przez chwilę przyglądał się bratowej, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zaskoczyła go.

– Staram się – odparł niepewnie, zaczynając odczuwać wstyd.

Nie wiedział ile słyszała z jego rozmowy, z Angelo.

– Sorry, ale słabo Ci to staranie wychodzi – stwierdziła – Pamiętaj, że dla kobiety, dziecko jest najważniejsze, a dopiero potem miłość i mężczyzna. Jeżeli stwierdzi, że zagrażasz jej dziecku, ucieknie od Ciebie – dodała, wzruszając ramionami.

– Ja nie zagrażam w niczym Natalii – przytknął dłoń na swojej klatki piersiowej i spojrzał na Kirę z wyrzutem.

Kobieta uśmiechnęła się smutno.

– Zagrażasz, Paddy – powtórzyła – Utrudniasz jej dziecku kontakty z ojcem.

– Co Ty wygadujesz? Jakie kontakty? Na razie przecież żadnych nie ma – oburzony Angelo podszedł do żony.

– Ale będą, bo Ona mu w końcu powie o córce.

– Skąd wiesz, że Paddy będzie mu je utrudniał? – Angelo nie podobały się słowa Kiry.

– Bo go znam. Już teraz szaleje z tego, co słyszę – odpowiedziała, przenosząc wzrok na męża.

– Podsłuchiwałaś?

– Nie chciałam, ale tak głośno rozmawiacie, że trudno było nie słyszeć – wytłumaczyła – Dobrze, że dzieci są w domu. Przyszłam Was właśnie upomnieć, żebyście mówili trochę ciszej – dodała i z powrotem popatrzył na szwagra – Paddy, dobrze Ci radzę nie walcz o to, co nie Twoje. Oddaj Natalię Johnowi i zaakceptuj go jako ojca, a Ola będzie Ci za to dozgonnie wdzięczna. Przestań wmawiać sobie rzeczy, które masz tylko w swojej wyobraźni. John to dla niej miłe wspomnienie, to Ty sprawiasz, że On wciąż jeszcze żyje między Wami.

Paddy spuścił głowę. Pomyślał chwilę nad słowami dziewczyny, a potem podniósł Ją z powrotem i obrzucił spojrzeniem oboje towarzyszy.

– Wiecie, że czasami chciałbym, żeby John pojawił się tutaj i wszystkiego dowiedział?

– Naprawdę? Dlaczego? – zdziwiony Angelo zmarszczył brwi.

Paddy westchnął ciężko, a potem odwrócił się tyłem i spojrzał w okno

– Może gdybym na własne oczy zobaczył, że On jest jej obojętny,  dałoby mi to wewnętrzny spokój i pewność, że Ona kocha mnie, a nie jego.

Angelo prychnął i podszedł do niego.

– Paddy, najpierw musiałbyś chcieć to zobaczyć – stwierdził – Ja to wszystko widzę i nie potrzebuję do tego obecności Johna, Kira także – dodał, po czym zaśmiał się ironicznie – Ty naprawdę wierzysz, że to jest możliwe?

– To, że obecność Johna da mi spokój?

Mężczyzna pokiwał twierdząco głową.

– Przecież Ty dostajesz małpiego rozumu już na samą myśl, że On mógłby znaleźć się, choćby o metr bliżej Was, niż Hiszpańskie kilometry.

Chłopak skrzywił się i uśmiechnął do brata, ale jego oczy pozostały poważne.

– Pad, przecież jeżeli Ty nie zmienisz swojego myślenia, to  całkowicie oszalejesz, jak On się tu pojawi – dołożył jeszcze Angelo.

Chłopak zawiesił głowę i skulił ramiona.

– Tego w właśnie najbardziej się boję – wydusił z siebie, wraz z wypuszczanym z płuc powietrzem, po czym spojrzał z ukosa na lekko kpiącą minę brata – Tylko… Kira ma rację – spojrzał na bratową – Ola nie daruje mi, jak zawalę sprawę.

– Z pewnością, bo dla Oli to będzie strasznie trudna sytuacja – wtrąciła się dziewczyna – Będzie oczekiwała od Ciebie pomocy, a nie humorów zazdrosnego i niedojrzałego chłopczyka. Będzie potrzebowała wsparcia mężczyzny.

Paddy spojrzał na nią z urazą, ale po chwili rozchmurzył się i nawet uśmiechnął.

– Wiesz, że czasami dziwię się, że go chciałaś? – kiwnął głową w stronę brata.

Kira rozciągnęła szeroko usta.

– A co Ci się we mnie nie podoba? – oburzyło się długowłosy.

Paddy z rozbawieniem zerknął na brata.

– Nie chodzi o Ciebie konkretnie, tylko o nas wszystkich – wyjaśnił – Przecież ona się z nami marnuje. Mogłaby zrobić karierę naukową z tym, co ma w głowie.

– Dobra, dobra nie słodź mi już – Kira roześmiała się głośno. Nie przyznałaby się do tego, ale zrobiło jej się cieplej w sercu pod wpływem pochwały Paddyego.

…………

– To powiesz mi w końcu gdzie mnie porywasz? – Em, włożyła kosmetyczkę do walizki i zapięła zamek.

Jimmy leżał na łóżku i cierpliwie czekał, aż skończy pakowanie. Jednocześnie bacznie obserwował każdą zmianę w jej twarzy lub zachowaniu, bojąc się iż zmieni zdanie.

– Gotowa? – zapytał.

– Jimmy! – stanęła przed nim, opierając dłonie na biodrach – Nigdzie nie jadę, jeśli mi nie powiesz!

– Tak? Jesteś pewna? – zapytał po czym poderwał się tak szybko, że nie zdążyła zareagować i pociągnął Ją do siebie. Sekundę później leżała już pod nim.

Przez moment szamotali się wśród swoich głośnych śmiechów. Po chwili, gdy Emma opadła z sił i zaprzestała prób zrzucenia z siebie mężczyzny, ten podparł się na łokciach i objął jej twarz, dłońmi.

– Chcę zabrać Cię w miejsce, które kocham i które jest moim domem.

– Chciałeś powiedzieć drugim domem – poprawiła go, wpatrując się w jego twarz. Wyciągnęła rękę i dotknęła delikatnie czerwonej szramy na jego policzku – Przepraszam za to – dodała z po życiem winy.

Mężczyzna skrzywił się nieznacznie. Ranka trochę piekła, ale teraz co innego miał w głowie.

– Dałbym sobie zdrapać nawet całą twarz, gdyby to miało mi pomóc w zdobyciu Ciebie – odparł z uśmiechem i wrócił do poprzedniego tematu – W chwili obecnej ten dom jest jedynym, jaki mam. Ten w którym mieszkałem z Maike, sprzedałem.

– Dlaczego?

– Nie mógłbym w nim mieszkać. Za dużo było w nim mojej byłej żony – zażartował, ale Em wyczuła gorycz w jego śmiechu. Nie chciała jednak rozmawiać o jego przeszłości.

– Wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie – przypomniała mu.

– Irlandia – oznajmił z dumą.

Ku jego zaskoczeniu, wyraz twarzy dziewczyny,  uległ natychmiastowej zmianie. Jej oczy zrobiły się matowe, wręcz mleczne.

Szybko wyswobodziła się od ciężaru ciała Jima i usiadła na skraju łóżka, tyłem do niego.

– Powiedziałem coś nie tak? – w mgnieniu oka znalazł się przy niej – Nie lubisz tego kraju? – przysiadł tuż za nią na stopach i położył rękę na jej ramieniu.

Drgnęła, jakby chciała zrzucić z siebie dłoń mężczyzny.

– Emma, co się dzieje?

– Nic – odparła zimno, po czym wstała i bez słowa wyszła z pokoju.

Jim ukrył twarz w dłoniach i przez moment zastanawiał się, co mogło spowodować taką nagłą zmianę w zachowaniu kobiety. Nie dochodząc do żadnych wniosków ruszył za nią, po odpowiedź.

Zastał Ją siedzącą na skraju salonowej kanapy. Patrzyła w jeden punkt i nawet nie drgnęła, gdy usiadł obok niej.

– Powiesz mi, co się stało? – położył dłoń na jej udzie – Jeśli nie chcesz nie musimy tam jechać – dodał.

Dziewczyna pokręciła głową, lecz nadal nie spojrzała na niego. Z boku tylko obserwował jej napięte mięśnie twarzy i ściągnięte usta.

– Odpowiesz mi? – widział z jakim trudem przełyka ślinę.

– Jedźmy już, jak mamy jechać – stwierdziła ku jego zaskoczeniu i wstała z kanapy.

Poderwał się zaraz za nią. Złapał Ją za ramię odwrócił przodem do siebie.

– Hej, nigdzie nie pojedziemy dopóki nie wyjaśnisz mi, co się stało – podniósł jej podbródek w górę, zmuszając do spojrzenia na siebie. W jej oczach dostrzegł ból, który go przeraził. Zmarszczył brwi i o nic już nie pytając, przyciągnął do siebie i zamknął w ramionach.

Przylgnęła do niego całym ciałem i schowała twarz w jego szyi.

– Nie zależy mi na tym wyjeździe. Możemy zostać tutaj, jeśli chcesz – powiedział łagodnie. Słyszał, jak mocno wciąga powietrze w swoje płuca i zmarszczył brwi. Nic nie rozumiał, ale nie chciał naciskać.

Po długiej chwili dziewczyna odsunęła się od niego i nie patrząc mu w oczy powiedziała:

– Przez całe moje, wstrętne życie mieszkałam w tym kraju. Nienawidzę go…

=========================

8 myśli na temat “ROZDZIAŁ104: Przyjaciel z parteru…

  1. Kirra i Angelo nareszcie otworzyli oczy Padzikowi ,bo oślepiony nienawiścią i zazdrością do brata napewno zniszczył by związek z Olką. Zastanawia mnie kwestia omdlenia Olki czy to przez stres czy może Nati będzie miała rodzeństwo.Jeśli chodzi o Em to musi w końcu opowiedzieć Jimmowi całą prawdę bez tego nie będą w stanie ruszyć dalej i tworzyć wspólnej przyszłości.Ciagle między nimi będzie mur który zburzyć może jedynie szczera rozmowa a co za tym idzie obopólna akceptacja drugiego człowieka.

    Polubienie

    1. Angelo i Kira bardzo się starali wbić coś do tej Padzikowej główki. Czy On coś z tego zapamięta? Zobaczymy.
      Omdlenia Olki martwią także Paddyego, może zmusi Ją do wizyty u lekarza i wtedy poznamy prawdę.
      Rację masz w sprawie Jima i Emmy, ale czy to co ukrywa Emma, Jim będzie w stanie zaakceptować? Szczerze, to Ja sama nie wiem jak On na tę prawdę zareaguje. Czasami nawet dla mnie Jimmy bywa zbyt trudny i ciężki do poskromienia haha. Mogę przez miesiąc układać w głowie jakiś wątek, a jak przychodzi do opisania go ten facet wywraca wszystko do góry nogami.
      Dzięki za wpis.

      Polubienie

  2. Ja myślę że Kira i Andrzelo tylko się nagadali bo on ich i tak nieposłucha i tak będzie miał tą chorą zazdrość.U Jimma jak zwykle się dzieje oni to się nie nudzą.Czekam na drugą część …

    Polubienie

    1. Z zazdrością u Pada faktycznie jest trudno, bo to przewlekła choroba. Nie tak łatwo pozbyć się z głowy czegoś, co hodowało się przez tyle lat. Z pewnością jedna rozmowa nie zlikwiduje problemu, ale może coś w jego umyśle zostanie z tej pogadanki.
      W ostatnim czasie Jimmy z pewnością się nie nudzi hehe. Druga część w czwartek.
      Dzięki za komentarz

      Polubienie

  3. Kira wygrała odcinek! Brawo! Świetnie powiedziała i to jest cała prawda. Póki Paddy nie zmieni nastawienia, nie ma szans na powodzenie związku,a Ola tez ma swoją cierpliwość. Wiec niech nie będzie już małym chłopcem i da spokój. Co do Emmy i Jimma. Niesety, ale jeśli Emma się źle czuje w tamtym kraju, to ja też bym jej tam nie zawiozla. Niech Jim wymyśli coś innego. Jeśli Emme się tak źle kojarzy, nie powinna tam jeździć. Doskonale ja rozumiem. Bardo fajna cześć. Nie trzeba czasem wiele wyjaśniać, chociaż ja uważam, że całkiem sporo się tutaj wyjaśniło.

    Polubienie

    1. Mam nadzieję, że coś zostanie w tej głowie Paddyego, po burzy mózgów Angelo i Kiry.
      Kochana, nie wiem dlaczego, ale Kira przeważnie ma dobre rady. Przyznam, że Ją uwielbiam i kocham pisać jej dialogi i monolog. Ona myśli tak samo, jak Ja hehe.
      Jimmy zaskoczył Emmę. Zareagowała spontanicznie. Niestety Ona jest bardzo chwiejna i nie wiem, czy Jim swoją propozycją, nie zepsuł tego, co udało mu się osiągnąć. Zobaczymy, a właściwie Ty się przekonasz, bo Ja wszystko już wiem.
      Cieszę się, że wyjaśniłam trochę.
      Moja ocena części często bywa błędna. To czytelnik jest dla mnie prawdziwym i jedynym wiarygodnym krytykiem. Bardzo to cenię. Piszę tak, bo przekonałam się, że nie wszyscy dobrze znoszą prawdę.
      Dziękuję.

      Polubienie

Dodaj komentarz