Rozdział 172: Kolejne słowa…

Wysiadł z taksówki i stanął przed swoim małym domem. Jego azyl, miejsce ucieczki przed światem, a czasem i życiem. Zawsze tak było. Uciekał tu przed rodzeństwem, fanami, potem przed Maike i domowymi problemami. Zawsze, kiedy chciał pobyć sam ze sobą, gdy potrzebował oddechu i chwili wytchnienia. Dziś przybył tu znowu, bo znowu był na rozdrożu. Kolejne zawirowanie w Jego życiu. Tym razem mógłby przyrównać je do tornada i o ile rozwód z Maike tchnął w niego nowe życie, o tyle rozstanie z Emmą, to życie, a właściwie jego sens, mu odebrało.

Wszedł do środka i rozejrzał się po niedużym salonie. Następnie ocenił okiem barek, po czym pomaszerował do lodówki, by za moment trzasnąć, ze złością, drzwiami. Wszystko puste, nie miał ani krpoli alkoholu, a tak bardzo go teraz potrzebował. Musiał ukoić skołatane serce odurzyć, choć na kilka godzin myśli, żeby odpocząć. Nie miał siły iść do sklepu, gdyby chociaż miał samochód, ale Henry przywiózł go tu swoim, a teraz zostawił na pastwę losu.

Bez krzty energii, poczłapał do salonu i nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co robi wspiął się schodami na poddasze. To niestety była Jego zguba. Tu nie posprzątał po Em. Zapomniał, a może specjalnie omijał wtedy to miejsce, sam nie wiedział. Teraz widok Jej rzeczy porozrzucanych na łóżku, rozłożył go na łopatki. Czuł, jak wzbiera w nim rozpacz, złość i żal. Emocje rosły w Jego wnętrzu. Były coraz większe i coraz bardziej bolały, ale nie zrobił niczego, by temu zapobiec. Nie uciekł, nie zacisnął nawet jednego mięśnia, gdy Jego wargi zaczęły drżeć, a oczy zachodzić mgłą. Nie miał siły się bronić, a może już nie chciał… Usiadł na miękkim materacu, oparł plecy o ścianę i  pociągnął wysoko kolana. Jedna dłoń zwisała mu luźno, a drugą gładził przyjemny materiał jednej z leżących obok, kobiecych bluzek. Myślał, analizował i wspominał…

…………….

– Jest Pan wolny – usłyszał i poczuł ulgę. Proszę tylko nigdzie nie wyjeżdżać, być może będziemy Pana jeszcze potrzebować dla uzupełnienia zeznań – dodał policjant, gdy Paddy był już przy drzwiach.

– Dobrze, dziękuję – teraz liczyła się już tylko Ola. Jak najszybciej chciał dostać się do domu. Angelo zawiózł Ją tam, gdy lekarze zdecydowali, że nie jest potrzebna hospitalizacjia.

Gdy znalazł się na korytarzu, natychmiast wyjął z kieszeni telefon w celu zamówienia taksówki, w tej samej chwili poczuł na sobie czyjś wzrok. Podniósł głowę.

– Już koniec? – pod szarą, lekko przybrudzoną ścianą, stała elegancka kobieta. Dopiero po chwili rozpoznał w niej znajomą policjantkę.

– Chyba tak, przynajmniej na dziś – odparł z lekkim znurzeniem, po czym rozciągnął usta – Wow! Jaka zmiana – dla dopełnienia podziwu, cicho zagwizdał. Ciemne włosy, sięgające ramion, szary krótki płaszczyk, długie za kolana kozaczki na obcasie sprawiły, że ledwo rozpoznał w niej funkcjonariuszkę.

Kobieta roześmiała się melodyjne, ukazując rząd równiutkich zębów. Była ładna, nawet bardzo. Wcześniej nie zwrócił na nią uwagi. Była po prostu bezosobowym policjantem na słóżbie, a teraz…

– Policjant, też kobieta – stwierdziła rozbawiona – Po całym dniu noszenia munduru, mam dość męskiego wyglądu.

– Czyli bestia zmienia się w piękną – skwitował z żartem

– Coś w tym rodzaju – roześmiała się, przewracając oczami – Mam nadzieję, że ta bestia, to jednak tylko teoretyczne porównanie i wcale nie jestem taka zła.

– Też mam taką nadzieję – również rozciągnął usta – A poza tym bestia wcale nie była zła, miała bardzo wrażliwe serce i dobrą duszę.

– Też prawda – zgodziła się, po czym wskazała ręką drzwi – Wychodzimy?

– Bardzo chętnie – odparł, zbliżając się do niej. Przytrzymał ręką ciężkie, drewniane skrzydło i uśmiechnął się do kobiety – Proszę, Pani przodem.

– Zapewne od razu jedzie Pan do szpitala – stwierdziła, gdy znaleźli się na dworze.

– Nie. Ola jest już w domu – odparł z widoczną radością – Rana faktycznie okazała się niegroźna – w Jego głosie rozbrzmiała ulga.

– Mówiłam? – kobieta wydęła usta – I po co były te nerwy?

– Mówiłaś… przepraszam Pani…

– Może darujemy sobie tę przesadną uprzejmość, co? Jestem Nora – brunetka wyciągnęła, w stronę Paddyego, szczupłą dłoń.

– Patrick Kelly

– To akurat pamiętam – stwierdziła z uśmiechem – Powiedz mi tylko, czy Ty naprawdę jesteś z tych słynnych Kellych?

– Mam wielką ochotę zaprzeczyć – Paddy przysunął się nieco bliżej i zciszył głos – Ale policjantowi chyba nie wypada składać fałszywych zeznań – uniósł z rozbawieniem brew w górę.

– Absolutnie nie, chyba, że chcesz tam wrócić – Nora wskazała głową wielki budynek z kratami w oknach.

– Wolałbym nie, ale na spotkania z rozszalałymi fankami i rozdawanie autografów też nie mam dziś chęci.

Kobieta parsknęła śmiechem.

– Wcale się nie dziwię, a autografy już mam, wystarczy wyjąć kartotekę.

– No tak – stwierdził lekko zawstydzony Paddy.

– Czy Pan sławny ma jak wrócić do domu? – ruszyli chodnikiem w stronę parkingu.

– Nie przesadzałbym tak bardzo z Tą sławą, dawne czasy.

– Ale fanki jeszcze obecne – kobieta zerknąła na niego z ukosa.

– Tak, tylko bardziej na moje nieszczęście, niż radość – westchnął ciężko.

– Przepraszam, to miał być żart, ale chyba kiepsko wyszło – zawstydzona kobieta poczerwieniała lekko na twarzy.

– Trochę – przyznał Paddy, zatrzymując się zaraz za Norą przy białym, niewielkim samochodzie – Sabine to mój koszmar ostatnich tygodni. Nie potrafię o tym tak zwyczajnie żartować – przyznał, ściągając mięśnie twarzy – Nawet nie wiesz w jakim napięciu żyliśmy od czasu tego ataku na nas. Tyle złego się wydarzyło – popatrzył gdzieś przed siebie.

– Ludzie czasami mają nasrane w tych swoich głowach – skwitowała Nora – Pracuję w policji już parę lat, a i tak niektóre rzeczy wciąż nie mieszczą się w moim umyśle.

– Ja przeszedłem wiele, jeśli chodzi o fanki, ale żadna do tej pory nie czyhała na moje życie, a tym bardziej życie moich bliskich – westchnął ciężko – Na razie nie miałem nawet czasu tego wszystkiego poukładać, ale… – oparł się o auto i potarł twarz dłońmi, po czym spojrzał na stojącą obok kobietę – Przepraszam, ale nie potrafię spokojnie o tym rozmawiać.

– Rozumiem – Norą wbiła wzrok w ziemię i przesunęła stopą niewielki kamień – Nie gniewaj się, ale trochę pogrzebałam w naszych notatkach.

– No to już wiesz, że to nie był jednorazowy wybryk. Ona wszystko dokładnie planowała. Chciała mnie zniszczyć i za każdym razem najgorsze spadało na Olę – głośno wydmuchał powietrze z płuc – Nie wiem, jak Ja Jej to wszystko powiem.

– Łatwo chyba nie będzie, tym bardziej, że straciła przez nią Wasze dziecko, prawda?

Potwierdził skinieniem głowy. Na ten temat wciąż nie potrafił rozmawiać.

Nora wyczuła Jego niechęć do dalszej dyskusji. Nie zamierzała siłą ciągnąć go za język, to nie była Jej sprawa. Współczuła mu jednak ze zwykłej ludzkiej życzliwości.

– Podwieźć Cię?

– Nie – mężczyzna drgnął, wybudzony z zamyślenia – Zadzwonię po taksówkę, nie chcę sprawiać Ci kłopotu – odsunął się nieco na chodniku i przyglądał się, jak kobieta zajmuje miejsce za kierownicą – Zapewne ktoś na Ciebie czeka w domu – dodał.

– Tak, kot – odparła, ze śmiechem – Wsiadaj i nie marudź. Adres już znam, więc pytać nie muszę.

………………..

– Boli? – Angelo z dwoma kubkami herbaty stanął na progu salonu.

– Trochę pulsuje – Ola szybko opuściła bluzkę.

– Lekarz mówił, że możesz wziąć jakiś proszek – mężczyzna wręczył Jej gorący napój – Jeśli chcesz, to przyniosę, tylko powiedz gdzie znajdę.

– Nie, dzięki. Przeżyję – odparła, wciągając owocowy zapach herbaty – Dziś przydałoby się coś mocniejszego.

– Ta… Tylko nie wiem, czy możesz – przyjaciel usiadł, obok niej na kanapie i wpatrzył się w nią z troską. .

– Angie, to tylko rozcięta skóra, nie przesadzaj – Ola prychnęła lekceważąco i odstawiła kubek na stolik.

– Na szczęście – westchnął – Choć mało brakowało, by skończyło się o wiele górzej.

– To fakt, gdyby nie ten facet…

– Czemu Paddy rzucił się na niego?

– Bo widzieliśmy go w restauracji i ubzdurał sobie, że On nas śledzi – Ola przewróciła oczami.

– A tak było? – Angelo zmrużył brwi. Słowa kobiety go zaniepokoiły.

– Jejku, nie wiem. Gdy go zobaczył, wybiegł z auta i rzucił się na niego, jak jakiś wariat – potarała przez cienki materiał koszulki, szczypiącą ranę.

Angelo powędrował wzrokiem za Jej dłonią.

– Teraz powinien go po stopach całować – stwierdził – Uratował Ci życie. Przecież ta wariatka mogła Cię zabić – odsunął Jej dłoń – Nie ruszaj, bo tylko ją podrażniasz.

– Chciała to zrobić – przyznała Ola, zduszonym tonem, zaciskając nerwowo usta, po czym sięgnęła po kubek – Wybiegła nie wiadomo skąd, nagle pojawiła się przede mną na chodniku. Nawet nie zauważyłam tego noża w Jej ręce – ostrożnie podniosła się z kanapy. Im bardziej przypominała sobie fakty sprzed kilku godzin, tym mocniej zaciskała się Jej krtań. Wciąż jeszcze dochodziła do niej prawda – Odepchnęłam Ją od siebie, zatoczyła się lekko, a potem powiedziała mi coś dziwnego – zatrzymała się przy komodzie i wzięła z niej zdjęcie Paddyego.

– To znaczy, co? – Angelo stanął za nią.

– Że Paddy musi czuć to, co Ona i umrzeć za życia tak, jak Ona- skrzyżowała ręce i potarła dłońmi swoje ramiona.

– To wariatka – Angelo poczuł nagły nieprzyjemny dreszcz. Odwrócił Olę przodem do siebie i mocno przytulił.

– Ona go kochała – westchnęła, opierając brodę na ramieniu przyjaciela.

– To nie miłość, Ola. To chora obsesja.

– Tak, ale ta obsesja nie pojawiła się znikąd – wyswobodziła się z objęć mężczyzny, odstawiła ramkę z powrotem na miejsce i podeszła do okna.

– Tylko mi nie mów, że miała prawo Cię zaatakować, bo kochała Pada.

– Nie. Tego nie twierdzę – spojrzała ukosa na mężczyznę i uśmiechnęła się lekko – Może to dziwne, ale chyba jest mi Jej szkoda, wiesz? – Angelo przewrócił oczami, więc znowu rozciągnęła usta – Paddy rozbudził w niej nadzieję, a potem szybko Ją zniszczył. Była młoda…

– Co Ty pierdzielisz!? – mężczyzna nie wytrzymał i jawnie oburzył się na Jej słowa – Paddy zaliczył z nią zwyczajny seks, jakich wiele. Gdyby każda kobieta, po czymś takim, popadła w obsesję i zionęła chęcią zemsty, nie zabrakłoby już tych normalnych.

– Może masz rację – odparła w zamyśleniu, wpatrując się w miejsce, gdzie została zaatakowana – Ale On był Jej marzeniem, które nagle się spełniło. Kochała go. Oddała mu się z miłości, a On z niej zakupił.

– Wszystkie fanki nas kochały, niektóre kochają do dziś, ale nie próbują mordować naszych żon, czy mężów – nie rozumiał Jej słów – Ona zapewne od początku była psychicznie chora.

– Albo pomieszało Jej się w głowie dopiero po tym, jak potraktował Ją Paddy.

– Olka, nie ważne! – Angelo tupnął nogą – Nie miała prawa Cię zaatakować! Gdyby nie ten facet, mogłabyś już nie żyć – wzdrygnął się na samą myśl i szybko zbliżył się do niej – Co by się wtedy stało z Natalią i… Co zrobiłby Paddy?

– Umarłbym – usłyszeli i natychmiast odwrócili głowy w stronę drzwi.

– Sabine wiedziała gdzie uderzyć, żeby bolało najbardziej – mężczyzna ruszył w ich stronę – Miała rację… – minął Angelo i objął dłońmi twarz blondynki – Umarłbym za życia, a wyrzuty sumienia dopełniłyby reszty – zbliżył usta do warg kobiety i delikatnie pocałował, po czym zajrzał Jej głęboko w oczy – Przepraszam Cię Oluś…

Zobaczyła strach i troskę w Jego oczach, które po chwili zostały przykryte przez połyskujące tafle łez, rozproszone szybko przez mrugające powieki.

– Przepraszam, Cię najmocniej…

– Nie masz za co – wyszeptała – Nie gniewam się na Ciebie – zacisnęła palce na Jego dłoniach.

– A powinnaś – stwierdził – Bo wszystko to, co nas spotkało… Co spotkało Ciebie, jest moją winą – głos mu drżał i był nienaturalnie ochrypły. Miał wrażenie, że spadł na niego wielki kamień i uciska go swoim ciężarem.

– O czym Ty mówisz? – dotknęła delikatnie szorstkiego policzka.

– Ten… Atak na nas… Próba gwałtu… Nasze dziecko… – nie zdołał dłużej powstrzymać łez. Emocje puściły, wydobywając na wierzch złość, rozgoryczenie oraz wielki żal do samego siebie – Ona to wszystko zaplanowała… Mieli Cię zgwałcić na moich oczach… – widział, jak coraz bardziej rozszerzają się Jej powieki, a skóra zaczyna przypominać kredę – Tylko po to, żebyś mnie znienawidziła – wyrzucał z siebie kolejne słowa – Ten wypadek… Twój i Johna… Ona wiedziała o dziecku i zrobiła to specjalnie – cały się trząsł.

– Kurwa mać! – usłyszeli gdzieś z boku – I nadal jest Ci Jej szkoda?! – wrzasnął Angelo, wpatrując się wymowne w Olę, potem szybko przeniósł wzrok na Paddyego – Żałuję, że nie pomogłem Ci Jej udusić.

– Chciała Cię zabić, żeby zabić mnie – oznajmił znowu Paddy. Ciężkie krople spływały mu po policzkach – Gdyby nie ten mężczyzna, udałoby Jej się… Boże!!! – przyciągnął Ją do siebie i zacisnął mocno ramiona wokół niej. Jeszcze teraz ogarniał go strach na samą myśl – Wszystko przeze mnie! – wyszeptał, połykając swój żal i wtulając twarz w szyję kobiety.

…………………

Podniósł się i zaspanym wzrokiem rozejrzał po niewielkim poddaszu, zadając sobie w duchu pytanie, gdzie jest?

– Jimmy! Jesteś tam? Otwórz drzwi! – usłyszał i już wiedział, dlaczego się obudził. W jednej chwili zaczęły do niego wracać wspomnienia. Opadł z powrotem na poduszkę, a drugą zarzucił sobie na głowę, żeby nie słyszeć walenia w drzwi i krzyków. Rozpoznał głos i nie miał ochoty słuchać kolejnych dobrych rad, ani życiowych doświadczeń. Bardzo cenił Agatę, ale zdawał sobie sprawę, że jako babcia będzie murem stała za Emmą.

– Wstawaj! – nagle mocny, rozkazujący głos zagrzmiał tuż nad Jego głową, a do tego ktoś ściągnął mu poduszkę z głowy – Nie możesz leżeć tu całego dnia.

– Nie chcę rozmawiać, nie chcę niczego słuchać, nie potrzebuję doradców! I właśnie tak chcę spędzić dzień – krzyknął rozzłoszczony, otwierając oczy i unosząc nieco głowę.

– A czy Ja mówię o jakiejś rozmowie? Śniadanie lubię jeść w zupełnej ciszy, z resztą do tego jestem przyzwyczajona – Agata odwróciła się tyłem i ruszyła w kierunku schodów – Za pięć minut widzę Cię na dole.

– Nie jestem dzieckiem i nie musisz mnie niańczyć! – zbulwersował się Jimmy – Śniedzanie też potrafię sam sobie zrobić.

– Czyżby? – Agata odwróciła głowę i uniosła z ironią brew w górę – Na razie widzę, że lekko wyrosłeś i to wszystko, ale wzrost wcale nie świadczy o dojrzałości – dodała z rozbawieniem i zatupała na schodach.

Jimmy  wystawił Jej język, po czym opadł z powrotem na poduszkę, krzywiąc się i jęcząc na tyle cicho, żeby kobieta nie mogła go usłyszeć. Po chwili jednak podniósł się i posłusznie zszedł na dół, gdzie roznosił się już zapach smażonych pieczarek.

– Zrobiłam Ci kawę, a omlet będzie za pięć minut – Agata zerknęła z zadowoleniem na rozczochranego, mężczyznę.

Jimmy bez słowa, z wciąż obrażoną miną, zajął miejsce. Zamieszkał łyżeczką parujący płyn, po czym odłożył Ją i  wbił mętny wzrok w okno. Po zapowiadanym czasie Agata postawiła na stole talerz z gorącym omletem i usiadła po drugiej stronie stołu. Tak, jak obiecała milczała, jak grób. Jimmy przez kilka minut grzebał widelcem w talerzu, nabierając na niego drobinki jedzenia, które niechętnie wkładał sobie do ust, w końcu odłożył metalowy przedmiot i ukrył twarz w dłoniach.

– Agata, powiedz mi czemu to musi być takie trudne – jęknął.

– Mieliśmy zjeść śniadanie w milczeniu, a Ty nawet swojego nie ruszyłeś.

– Nie mogę – odepchnął od siebie talerz – Nic nie mogę, rozumiesz?! – krzyknął i wstał z miejsca – Nie mogę spać, nie mogę jeść, nie mogę wyrwać Jej ze swoich myśli – wczepił palce we włosy, po czym odwrócił się i spojrzał błagalne na kobietę – Wciąż siedzi tutaj! – stuknął pięścią w swoją pierś, po czym zaciągnął się powietrzem – Nie umiem się Jej pozbyć.

– Taka niestety jest miłość – odpowiedziała spokojnie Agata – Poznałeś jej gorszą stronę.

– Tylko, co Ja mam teraz zrobić, żeby pozbyć się tego cholernego ucisku?! – wbił zrozpaczony wzrok w towarzyszkę.

– Nie wiem – Agata wzruszyła obojętnie ramionami.

Jimmy podniósł głowę wysoko w górę i przez moment ciężko oddychał, starając się opanować rozedrganie.

– Niestety, na to nie ma leku, ani dobrej rady – kobieta wstała od stołu i poklepała dobrotliwie męskie ramię, po czym postawiła kubek po kawie w zalewie i oparła się o jego krawędź.

– Kochałaś przecież Henryego… – mężczyzna nadal szukał odpowiedzi – Potem miałaś męża, obu straciłaś i musiałaś o nich zapomnieć. Na pewno znasz jakieś lekarstwo, na ten ból.

Agata z dziwnym, smutnym uśmiechem na ustach wbiła wzrok w podłogę, po czym podniosła głowę i spojrzała na Jima.

– On wcale nie minął, Jimmy… – stwierdziła w zamyśleniu – Każdego z nich kochałam inaczej. Dla każdego miałam miejsce w swoim sercu, które do tej pory tęskni i boli.

– Ale żyjesz normalnie, funkcjonujesz, jak każdy inny człowiek – Jim nie dawał za wygraną i nadal szukał w niej odpowiedzi oraz lekarstwa.

– Ty też nauczysz się z tym żyć normalnie, a właściwie tak, żeby wszystkim innym Twoje życie takie się wydawało – dodała po chwili zastanowienia.

– I nadal kochasz, Henryego? -mężczyzna wbił w nią zdziwiony wzrok.

– Czy kocham? – Agata zamyśliła się na moment. Właściwie od jakiegoś czasu sama zdawała sobie to pytanie – Na pewno o nim nie zapomniałam – odpowiedziała wymijająco.

– To, co Ja mam zrobić!? – westchnął bezsilnie Jimmy – Wiem, że to Twoja wnuczka…

– Nie to jest tu ważne – kobieta uniosła w górę rękę, powstrzymując go przed dokończenie zdania – Em, jest moją wnuczką, ale teraz rozmawiamy o Tobie.

– Tak, ale chcesz dla niej jak najlepiej. Henry też – odparł spokojniej.

– Owszem, ale nie kosztem Ciebie. Henry też nie powinien Cię do niczego zmuszać. Jeszcze nie byłeś gotowy.

– Gotowy? Na co?

– Na spotkanie, na rozmowę z nią, na zapanowanie nad emocjami.

Jimmy opadł z powrotem na krzesło i wpatrzył się w świat za lekko przybrudzoną szybą.

– Stchórzyłem, Agata… Uciekłem od niej, wystraszyłem się własnych uczuć, nie chciałem im ulec – jego głos był cichy i zduszony.

– Domyśliłam się – Kobieta zebrała ze stołu talerze i wyrzuciła do kosza na śmieci, prawie nieruszony pieczarkowy omlet, po czym wstawiła brudne naczynia do zlewu.

– Czułem, że przegrywam – odezwał się znowu mężczyzna – Gdy na mnie spojrzała… – westchnął, przymykając oczy.

– A nie pomyślałeś, że to wcale nie byłaby przegrana? Może właśnie wtedy byś wygrał.

– Ciekawe co?

– Szczęście i spokój – czuła, na swoich plecach zdezorientowany wzrok Jima, ale nie odwróciła się. Pozwoliła mu na spokojnie oswoić się inną wersją tej życiowej loterii.

– Ona mnie oszukała, zataiła prawdę.

– I właśnie to Ciebie tak bardzo boli? Naprawdę? – przekręciła głowę, ale nie zerknęła na niego. Po chwili odkręciła wodę w kranie i zaczęła myć naczynia.

– Nic już nie wiem, nie potrafię zebrać myśli. Czuję się, jakby ktoś mnie czymś odurzył – westchnął.

Agata w milczeniu dokończyła rozpoczętą pracę. Wytarła talerze i kubki, odstawiając każdą rzecz na swoje miejsce, po czym usiadła naprzeciwko ponurego Jima i wbiła w niego zatroskany wzrok.

– Niestety, nikt nie pomoże podjąć Ci odpowiedniej decyzji – podniósł głowę i spojrzał na nią ponuro – Sam musisz się z tym uporać i wiedzieć czego chcesz.

– Łatwo powiedzieć – prychnął drwiąco.

– Łatwo na pewno nie jest, ale życiowe decyzje nigdy nie są łatwe – uśmiechnęła się ciepło.

– Bo życie ogólnie jest do dupy – odwrócił głowę i spojrzał w okno – Dlaczego nie może być proste? – mrugnął od niechcenia powiekami, po czym z powrotem przeniósł wzrok na swoją towarzyszkę – Czemu Em nie może być zwykłą kobietą, jak wszystkie inne… Jak moje bratowe, jak Olka, jak Ty.

– Wtedy zapewne nie zwróciłbyś na nią uwagi – odparła – Nie pokochałbyś Jej tak bardzo i szukałbyś kogoś innego.

– Uważasz, że przyciągam problemy?

– Nie, ale nie lubisz, gdy jest zbyt łatwo i prosto – odpowiedziała, mrużąc delikatnie oczy – To cię nudzi.

– Bzdura.

– Być może – roześmiała się kobieta, opierając plecy o oparcie krzesła – Powiedz, co Cię tak naprawdę boli? Zatajenie przed Tobą prawdy o przeszłości, czy to że była prostytutką?

Jimmy spuścił głowę i przez moment wpatrywał się w drewniane słoje stołu.

– Jestem facetem, Agata i jak każdy facet, chcę  mieć kobietę… – przerwał, nie wiedząc, jakich słów użyć, żeby wyjaśnić własne odczucia. W końcu uderzył pięścią w stół – Jak pomyślę, że Ona z tymi wszystkimi facetami… Krew mnie zalewa!

Agata rozciągnęła usta.

– Ale to nie jest dla Ciebie nowość. Wiedziałeś o nich. Opowiedziała Ci o czasach u Thomasa i o Jej późniejszych ucieczkach w przygodny seks.

– Ale nie o tym, że brała za to kasę! – krzyknął.

– A jest w tym jakaś różnica? – Agata prychnęła drwiąco i pokręciła głową – Przygodny seks jest lepszy? Ile Ty miałeś kobiet?

Jimmy obrzucił Ją szybkim, pogardliwym spojrzeniem.

– Sporo, prawda? – kobieta pochyliła się do przodu i ułożyła przedramiona na stole – Uważasz, że jesteś lepszy, bo nie brałeś za to pieniędzy? Czy dlatego, że jesteś mężczyzną i taka jest Wasza natura? Bo Wam przecież wolno – z zadowoleniem patrzyła, jak Jej rozmówca nerwowo przygryza wargę. Westchnęła z politowaniem – Zmień mentalność, Jimmy, a dojdziesz do ładu ze wszystkimi własnymi emocjami, bo narazie widzę tu urażone męskie ego – wstała – To poniżające kochać dziwkę, prawda? Twoja męskość nie może tego znieść – pokręciła głową – Wracam do domu. Jeśli będziesz chciał w milczeniu zjeść obiad, to serdecznie zapraszam – uśmiechnęła się, zapinając ciemny płaszcz.

– Gdyby Henry, po pewnym czasie, zrozumiał swój błąd i przeprosił, wybaczyłabyś mu? – sam nie wiedział, do czego było mu potrzebne to pytanie.

– Nie wszystko da się wybaczyć i nie wszystko można zapomnieć, Jimmy – odparła – Czasami, jednak warto nauczyć się z tym żyć, dla lepszych chwil…

………………

Od kilkunastu minut stał przed bramą ośrodka, nie wiedząc, za bardzo, po co tu wrócił. Tak jakby przyjazd tu, odbył się poza Jego świadomością. Wezwał taksówkę z zamiarem odwiedzenia sklepu i zrobienia zakupów, nawet nie wiedział, że podał kierowcy adres ośrodka.

Po głowie wciąż plątały mu się słowa Agaty, Henryego i Em. Cały czas zadawał sobie pytanie czy dobrze robi, nie pozwalając na kolejną szansę i czy kiedyś nie będzie tego żałował, albo też zupełnie inne, czy jeśli dałby im szansę, mógłby żyć z Em i świadomością kim była. „Czasami warto nauczyć się z tym żyć dla lepszych chwil” – przypomniał sobie słowa Agaty. Lepsze chwile… Tylko które będą dla niego lepsze? Musi się przekonać… Musi jeszcze raz spojrzeć Jej w oczy, by niczego nie żałować, by upewnić się, że podjął właściwą decyzję… Pośpiesznie ruszył do drzwi budynku.

………….

Otworzył oczy i westchnął cicho, pocierając dłońmi zaspaną twarz. Zaraz po tym przekręcił się tak, by móc spojrzeć na śpiącą obok kobietę. Uśmiechnął się do niej i do swoich myśli. Nadal było mu przykro, wciąż nie mógł spokojnie myśleć o tym, co się zdarzyło, ale po kilkugodzinnej rozmowie z Olą, wspólnym wypłakaniu całego żalu, zaczął trochę inaczej patrzeć w przyszłość.

– Paddy, już nie musimy się bać, możemy spokojnie żyć i cieszyć się sobą – zaszumiały mu w głowie słowa Oli.

– Ale przeze mnie straciliśmy tak wiele.

– Owszem, ale nie przez Ciebie, tylko przez chorą chęć zemsty tej kobiety – chwyciła dłońmi Jego twarz – Przetrwaliśmy to, pokonaliśmy tyle złych zdarzeń i wciąż jesteśmy razem – tłumaczyła mu blondynka – Daliśmy radę, a to oznacza, że jesteśmy niezniszczalni. Nasze uczucie takie jest – wpatrywała się w niego błękitnymi, załzawionymi tęczówkami.

– A jeśli za jakiś czas, znowu pojawi się ktoś, kto będzie nas atakował?

– To znowu będziemy walczyć – pocałowała czule Jego usta – I znowu zwyciężymy, bo jesteśmy silni. Razem pokonamy wszystko.

– Za moje winy zapłaciłaś Ty i nasze dziecko, trudno jest mi to znieść – nie patrzył na nią. Nie chciał, żeby w Jego oczach zobaczyła pogardę dla siebie samego.

– To były nasze wspólne winy – dotknęła męskiego ramienia – To Ja doprowadziłam Cię do takich skrajnych zachowań. To z mojego powodu szukałeś zapomnienia…

– Ale to Ja spałem z Sabine i z innymi

– Nie! To Ja spałem z Sabine, Ty mnie do tego nie zmusiłaś – nerwowo poderwał się z kanapy i dopiero, gdy odwrócił się przodem do kobiety, zobaczył, że krzywi się z bólu – Rety! Oluś, przepraszam! – ukląkł przy niej i złapał za ręce, wpatrując się z niepokojem w twarz dziewczyny – Nie chciałem… Za szybko wstałem, zapomniałem, że muszę uważać.

– Już dobrze. Przeszło – odsunęła dłoń od bolącego miejsca i uśmiechnęła się z lekkim wysiłkiem.

– Jak pomyślę, że mogłem Cię stracić… – – powtarzał to kolejny już raz i za każdym razem, Jego oczy zasłaniała mglista powłoka i serce zaczynało walić szaleńczym rytmem. Nie wyobrażał sobie takiej sytuacji.

– Ale żyję – pogładziła napięty policzek mężczyzny – Nic mi nie jest.

– Tak bardzo Cię kocham – wyszeptał, czując ucisk w krtani.

– Ja Ciebie też…

Znowu się uśmiechnął. Do tej pory dziękował Bogu za ocalenie Jej życia. Nie przeżyłby, gdyby Jej się coś stało. Umarłby z rozpaczy, poczucia winy i tęsknoty. Ola była Jego życiem, nadawała mu sensu, wpychała tlen w Jego płuca i zmuszała serce do pracy. Nie wyobrażał sobie życia bez niej…

– Dzień dobry – przywitał Jej przebudzenie czułym uśmiechem.

– Hej! Czemu już nie śpisz? – przysunęła się do niego, obejmując ramieniem. Wtuliła twarz w Jego pierś – Jak dobrze – westchnęła – Możemy dziś nie wychodzić z łóżka?

– Oczywiście, tylko nie wiem co będzie z Natalią. Obiecałem, że odbierzemy Ją do południa.

– No to mamy dla siebie jakąś godzinę – jęknęła.

– Dobrze, że wczoraj Jej tu nie było – stwierdził Paddy, odwracając się na plecy. Jedną rękę wsunął sobie pod głowę, a drugą objął ciało kobiety.

– Też się z tego cieszę, ale nie mówmy teraz o tym – uniosła się na łokciu i zaczęła gładzić policzek mężczyzny. Po chwili dołączyła do nich usta, które zaczęły palić go w szyję i drżnić Jego  zmysły.

– Kochanie, przypominam, że jesteś ranna – stwierdził, ale Jego dłonie zaczęły błądzić po kobiecym ciele.

– A Ja przypominam, że mamy tylko godzinę – wyszeptała mu do ucha.

…………….

Szedł za jakimś, nieznanym mu mężczyzną, długim wąskim korytarzem.

– Będzie Pan musiał zaczekać – mówił, odwracając lekko głowę do tyłu – Emma, jak codzień o tej porze, rozmawia ze swoim terapeutą, a to zwykle trochę trwa.

Jimmy kiwnął nieznacznie głową, choć wiedział, że mężczyzna i tak tego nie zobaczy. Wielka gula w krtani nie pozwalała wydusić mu nawet słowa. Żołądek skręcał mu się i wywracał do góry nogami, a wszystkie mięśnie wręcz bolały z napięcia. Za wszelką cenę usiłował zachować zewnętrzny, wizualny spokój, choć Jego wnętrze wprost wrzało z nerwów.

– To ten gabinet – mężczyzna zatrzymał się, wskazując ręką odpowiednie drzwi – Tylko, jak już mówiłem, trzeba zaczekać – oznajmił i odszedł, obrzucając Jima dziwnym, podejrzliwym spojrzeniem. W pierwszej chwili nie było nawet mowy o jakichkolwiek odwiedzinach, dopiero po wykonanym telefonie, mężczyzna radykalnie zmienił swoje nastawienie do Jima i chętnie poprowadził go w odpowiednie miejsce.

Nie potrafił usiedzieć na drewnianym krześle, więc zaczął krążyć po korytarzu, spoglądając od czasu do czasu w stronę gabinetu. Zastanawiał  się, co Em tak długo robi z tym terapeutą za zamkniętymi drzwiami. Ile można rozmawiać i o czym? Jego wyobraźnia zaczęła podsuwać mu przed oczy obrazy z różnych filmów. W końcu z nerwowym grymasem na twarzy, dopadł do klamki.

– Nie możesz mnie stąd wyrzucić! Nie masz takiego prawa! – usłyszał, gdy po dotknięciu metalowego przedmiotu, drzwi lekko się rozszczelniły.

– Em, Ty musisz wrócić do życia – odparł męski głos.

– Arthur, Ja się nie nadaje – powiedziała znowu poddenerwowana brunetka – Nie chcę! Chcę zostać tutaj!

– Dlaczego?

– Przecież już Ci mówiłam, ile razy będziemy wałkować ten temat – Jimmy usłyszał głośne zirytowane prychnięcie.

– Do skutku.

– Jesteś okropny, wiesz – ton głosu Em, ulegli nagłej zmianie. Stał się lżejszy i jakby rozbawiony.

– Kochanie, to wszystko dla Twojego dobra – Jimem wstrząsnął dreszcz. Poczuł ucisk zazdrości. Zapragnął wejść tam i siłą wyciągnąć Emmę.

– Nie! Nie mam po co, ani dla kogo.

– A ten wczorajszy facet? Jim, tak? – dopytał.

– Tak – potwierdziła – On… On jest najlepszym, co mogło spotkać mnie w życiu – głos Em przybrał jeszcze inną barwę – Takim promykiem słońca, na tle ciemnych, deszczowych chmur – Jimmy rozpoznał uśmiech w Jej słowach.

– To może warto dla niego…

– Jego już nie ma – odparła szybko – Przysłoniły go moje chmury. Teraz jest tylko cudownym wspomnieniem – jakaś dziwna miękkość zapanowała nad ciałem podsłuchującego mężczyzny.

– A co się z nim stało? Przecież przyszedł tutaj.

– Nic – odpowiedziała – Jak wszyscy, przegrał z moją przeszłością. Nie udźwignął tego – stwierdziła w ciężkim westchnieniem. Jim natomiast, mocno zacisnął swoje usta, żeby nie wykrzyczeć sprzeciwu. Serce zaczęło obijać się mu się o kości klatki piersiowej, a w płucach zabrakło powietrza.

– Jesteś pewna? – zapytał terapeuta z niedowierzaniem.

– Tak, jestem! – odparła ostrzej – I nie namawiaj mnie więcej! Tu jest mi dobrze. Niektórych ludzi po prostu powinno się izolować.

– I Ty się do nich zaliczasz, tak? – mężczyzna zaśmiał się ironicznie.

– Co Cię tak śmieszy?! – warknęła – Dokładnie tak uważam. Moja osoba wywołuje tylko ból i krzywdę. Nie potrafię dać z siebie niczego innego. Nie jestem warta niczyjej uwagi.

– Nieprawda! – wrzasnął z korytarza Jim, czując nagły wzrost adrenaliny, po czym z całej siły pchnął drzwi – Nie chcę więcej tego słyszeć! – krzyknął wzburzony, idąc w stronę kobiety – Nigdy więcej tak nie mów! – objął Jej twarz dłońmi i zajrzał głęboko w zaskoczone oczy.

– Co Ty tu robisz? – wyszeptała.

– Nie wiem! – warknął – I nie pytaj mnie już o to. Mam dość szukania odpowiedzi, dość zastanawiania się i myślenia! – zwilżył wyschnięte usta i przełknął ślinę – Chcę czuć, że żyję, chce cieszyć się z każdego Twojego uśmiechu, chcę kochać się z Tobą co wieczór, a rano jeść Twoje przypalone śniadanie, chcę trzymać Cię za rękę, gdy opadniesz z sił! Kocham Cię Emma i to jest najważniejsza rzecz pod słońcem, cała reszta mnie nie obchodzi – puścił Ją i odsunął się nieco. Wyciągnął przed siebie wskazujący palec i pogroził nim dziewczynie – I nigdy więcej nie mów, że za tą bramą, nie masz nikogo, komu na Tobie zależy – ostrzegł.

Łzy Em wytoczyły się spod powiek. Na moment odebrało Jej mowę i oddech. Miała wrażenie, że serce wyskoczy z Jej piersi. Obie dłonie przytknęła do swoich ust i zaczęła łkać. Najpierw cicho, potem coraz głośniej, a na koniec łkanie zmieniło się w głośny szloch.

Jimmy, przez długą chwilę wpatrywał się w nią, jakby sam nie dowierzał w to, co się stało. Gdy w końcu dotarło to do niego, poczuł wielką ulgę, z Jego piersi zniknął ucisk i znowu oddychał pełną parą.

– Chyba nic tu po mnie – odezwał się nagle Arthur.

Jim całkowicie o nim zapomniał. Teraz, lekko przerażony, odwrócił w Jego stronę głowę.

– Pan zdaje się ma większe zdolności terapeutyczne względem Tej Pani, niż Ja – dodał mężczyzna z szerokim uśmiechem i zniknął za drzwiami.

Jim powrócił wzrokiem do płaczącej wciąż kobiety.

– Przegrałem jedną bitwę, Em, ale wojna jeszcze trwa – zbliżył się do niej – Nie przegram Jej. Kiedyś obiecałem Ci, że będę o nas walczył do upadłego i mam zamiar dotrzymać słowa, bo jesteś moim życiem i szczęściem – uśmiechnął się niepewnie, po czym odciągnął Jej palce od twarzy i pogładził delikatnie policzek. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a serce drżało, jak nigdy dotąd. Wreszcie wiedział czego chce – Wiem, że zwątpiłem, zawiodłem Cię, ale nauczyłem się, że liczy się tylko chwila obecna i nasza wspólna przyszłość. To, co było, nie ma znaczenia – zamarł, gdy Em pokręciła przecząco głową. W Jej oczach dostrzegł smutek, który z sekundy na sekundę rósł w siłę. Teraz i w nim strach zaczął zabijać euforię – Kochanie wybacz mi, proszę. Musisz mi wybaczyć! – złapał Ją za ramiona i delikatnie potrząsnął – Te cztery miesiące były najgorszym okresem w moim życiu. Tak bardzo tęskniłem za Tobą. Zabijały mnie te uczucia, rozumiesz?

– Nie… – coraz mocniej kręciła głową i coraz więcej łez pojawiało się na Jej twarzy.

– Proszę Cię, daj nam szansę… – wzmagał się Jego strach.

– Jimmy! – krzyknęła w końcu.

Jej rozpacz stała się jeszcze bardziej widoczna. Widział Ją w Jej oczach, słyszał w głosie. Nie rozumiał tego. Nie chciał się poddać, nie teraz, gdy wreszcie zrozumiał, co czuje i co jest dla niego najważniejsze. Musiał walczyć, za wszelką cenę przekonać Ją…

– Nie mogę! – łzy zalewały Jej twarz. Już nie były małymi strużkami, teraz tworzyły rwące strumienie – Bardzo bym chciała, ale to nie możliwe. Nas już nie ma!

– Nieprawda! – zacisnął mocno palce wokół Jej ramion. Łapczywie wciągnął powietrze – Wciąż jesteśmy i wciąż się kochamy. Tyle osiągnęłaś, wyleczyłaś się, walczyłaś, nie podałaś się, właśnie dlatego, że mnie kochasz! To uczucie nie pozwoliło Ci ulec demonom! Wolałaś zamknąć się tutaj! Zrobiłaś to dla nas… Dla mnie… Dla naszej miłości..

– Tak! Ale najpierw Cię zdradziłam!!! – wykrzyczała w końcu.

Zamarł, a Jego dłonie bezwiednie, opadły na dół. Kilkakrotnie zamrugał oczami.

– Nie wierzę… Znowu kłamiesz – uczepił się tej wersji, usilnie wierząc, że zaraz to wyjaśni, że padną kolejne słowa… I padły…

– Spędziłam noc z Mikeem.

W tej jednej chwili, Jego nowo ułożony plan legł w gruzach. Serce rozpadło mu  się na tysiące maleńkich, kłujących kawałków. Kręcąc głową, zaczął cofać się ku drzwiom. Ból i ucisk w klatce stał się wprost nie do zniesienia. Krok po kroku… Coraz dalej od niej, a coraz bliżej drzwi. Zacisnął mocno usta. Byle dotrwać do końca bez wybuchu…

===================

6 myśli na temat “Rozdział 172: Kolejne słowa…

  1. Jeny, znowu? Teraz u nich jest raz w prawo raz w lewo? Zwymyslal jej okrutnie, baran jeden, a teraz prosi o wybaczenie? On chyba sam powinien się leczyć. Z tego związku nic nie będzie, oboje będą tylko cierpieć. To się nie uda, nie wyjdzie. Do bani i do dupy. No i widzę pomyłkę. Jimmy przyjechał do domu taksówką czy przywiózł go Henry? 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Już wyjaśniam. Henry zabrał go spod domu Angelo w Niemczech, przywiózł do Irlandii i zostawił w ośrodku, skąd Jimmy do swojej Irlandzkiej chatki dotarło taksówką i taksówką pojechał tam z powrotem. Jeśli coś pomyliłam, to przepraszam 😃
      Wyjaśniam też Jima i sposób Jego myślenia. On tego nie planował wszystko było zaskoczeniem stąd Jego mies, Anka emocjonalną. Gdy zobaczył Em jego umysł nie bardzo ogarniał czy bardziej za nią tęskni czy też jest na nią wściekły. Zadziałało tu Jimowe szaleństwo myśli i odczuć, a to mieszanka wybuchowa,jak sam Jimmy. Emma podawała się tym obelgom i wyzwiskom, bo Ona ogólnie poddała się życiu i jego zawiłościom. Uważa, że nie zasługuje na nic dobrego i czuję się winna krzywdzie Jima. W dodatku go zdradziła przez to wszystko należą Jej się baty. O tym jeszcze będzie mowa. Jimmy przegrywa jednak z własnymi uczuciami i wraca, wtedy słyszy wypowiedź Em i jego serce rusza do boju, tłamsząc trzeźwość rozumu, ale Em niestety ma dla niego jeszcze jedną niespodziankę.
      Mam nadzieję, że coś wyjaśniłam 😁
      Oluś dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i poświęcenie czasu. 💖

      Polubienie

  2. Sory ale ja już na tą blyrwe nie mam siły już mi się uśmiech pojawił czym dalej czytałam tym większy banan na gębie aż nagle kijem w łeb ,szok i niedowierzanie,co ta ladacznicą ma w głowie no po prostu nimfomanka jakich mało. brak słów.,Za to Paddy i Olka chociaż nie zawodzą tak pięknie opisujesz ich miłość że wręcz jest namacalną czuć w powietrzu fluidy ich ogromnej miłości

    Polubione przez 1 osoba

    1. Em ma problem, dlatego trafiła do ośrodka. Zanim jednak zamknęła się w nim, zdążyła narobić bałaganu w swoim życiu.
      Cieszę się, że wierzysz w Olę i Paddyego i czujesz ich uczucia. Jesteś w tym chyba samotna. Wszyscy inni stracili w nich wiarę. Wszyscy, oprócz mnie i jak się teraz okazuje Ciebie. Ich związek ma problemy i to wielkie, ale oni nigdy nie przestali się kochać i to właśnie chcę pokazać. Miłość może być wieczna i żadne problemy jej nie zniszczą. Można być razem lub osobno, bo życie bywa trudne, ale to uczucie zawsze tli się w sercach.
      Wiem, że brzmi to bajkowo, ale czyż bajki nie są piękne właśnie z tego powodu?
      Dzięki 💖

      Polubienie

  3. Jestem na bieżąco, od kolejnego rozdziału będę też na grupie. No piękna ta miłość Oli i Patricka, pięknie ją opisujesz, irytują mnie często ale kochają się jak mało kto. Em hmm trzeba na to patrzeć jak na chorobę,
    dziewczyna poważny problem i mimo, że kocham ją i Jimka razem to sama nie wiem…Poczekam, zobaczę.
    Cudowne te rozdziały ❤

    Polubione przez 1 osoba

    1. Melka Cieszę się, mam nadzieję że 173 też przeczytałaś, bo ten nie jest bieżącym. Zaczynam się obawiać czy kolejny jest widoczny, bo nikt prócz Agi i Oli go nie komentował nawet na grupie brak wpisów.
      Miłość Oli i Paddyego nie jest łatwa, ale prawdziwa. Oni nawet będąc osobno czują niezmiennie to uczucie. Wiem, że trochę bajkowa, nie każdy wierzy w taką miłość, ale Ja jestem romantyczną, chcę w nią wierzyć. 😁
      Em i Jim, no cóż błąd za błędem i sama już nie wiem kto tu bardziej jest winny.
      Dzięki za wszystkie komentarze. 💖 Jestem ogromnie wdzięczna, bo po ostatniej wrzuconej części moim skrzydłom odpadły pióra, nie wiem czy jest jakiś dalszy sens tego, co robię. Pewnych rzeczy nie przeskoczę, choćbym najbardziej się starała. 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz