ROZDZIAŁ 42: Pan niania.

          Wszystkim, którzy obchodzą Boże Narodzenie życzę miłych i spokojnych świąt spędzonych w rodzinnym gronie, a tym którzy nie świętują życzę spokojnego odpoczynku.

Wszystkim czytelnikom życzę wystrzałowego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!

—————————————————————-

 

Zaparkował przed blokiem, wysiadł z auta i powoli skierował się w stronę wejścia do klatki. Zaczynał żałować, że zgodził się robić za niańkę, ale Paddy od rana nie dawał mu spokoju. Prosił i prosił, że w końcu dla świętego spokoju obiecał, że wieczorem zajrzy do tej upierdliwej baby. Na pytanie „dlaczego” odpowiedział, że wybiera się po nowy samochód i Ola obiecała pomóc mu w tym zakupie. Jimmy prychnął, przypominając sobie słowa młodszego brata, bo nie wierzył w nie za grosz.  Przecież dziewczyny nie znają się na autach – myślał – mogą, co najwyżej wybrać modny kolor, a reszta ich nie interesuje. Wyjął kartkę z kodem, który miał pozwolić mu wejść na klatkę i wystukał odpowiedni ciąg cyfr na klawiaturze.

Po chwili pukał już do odpowiednich drzwi. Odczekał „ustawowe” kilka sekund i ponowił pukanie zwiększając siłę uderzeń. Zaraz po tym usłyszał chrzęst przekręcanego klucza i drewniane wrota się otworzyły.

– Pani zapominalska nie wzięła klucza? – odezwał się ktoś z głębi korytarza.

– Pani zapominalska, rzekomo pojechała z moim świętym bratem kupić samochód – odezwał się – Dlatego dziś jesteś skazana na moje towarzystwo – dodał i wpakował się do środka, nie czekając na zaproszenie – Przygotuję Ci kolację, wykąpię i położę do łóżeczka, zastanawiam się tylko jaką poczytać Ci książeczkę na dobranoc – zaśmiał się głośno, zamykając za sobą drzwi

Emma patrzyła na niego jakby mówił innym językiem.

– Jestem już dużą dziewczynką i kolację mogę zrobić sobie sama – odparła po chwili – Brudem jakoś nie zarastam jeszcze, a jeżeli chodzi o czytanie to wątpię, żebyś umiał robić to płynnie nie składając wyrazów po literkach – dodała uśmiechając się przy tym ironicznie – Możesz czuć się zwolniony z tego trudnego obowiązku. Żegnam – po tych słowach, odwróciła się na pięcie i podpierając się kulą, pokuśtykała do kuchni.

Jimmy został w przedpokoju. Drapiąc się po głowie myślał o tym, co ma teraz zrobić. Przecież to był tylko żart – myślał – ale ta drętwa diablica nawet na tym się nie zna. Czuł się rozgrzeszony wobec brata, bo w końcu przyszedł tutaj i miał najlepsze chęci, a że został wyrzucony za drzwi, to przecież nie jego wina. Nic nie poradzi, że panience nie spodobał się opiekun. Nie to nie – pomyślał i wyciągnął dłoń w stronę klamki, gdy usłyszał huk dochodzący z kuchni. Niewiele myśląc szybko wbiegł do pomieszczenia:

– Emma! – krzyknął ze strachem w oczach, widząc dziewczynę próbującą podnieść się z podłogi – Poczekaj, nie wstawaj! – krzyknął, klękając przy niej – Coś Cię boli?

– Nie – odpowiedziała cicho brunetka, spuszczając głowę.

Jimmy przyglądał się jej chwilę, po czym chwycił ją za brodę i zmusił do spojrzenia na siebie.

– Jesteś pewna? – zapytał jeszcze raz, gdy zauważył wypływające z jej oczu łzy, które zbierając się w wielkie krople, zaczęły spływać po jej policzkach.

– Tak! – warknęła dziewczyna przez łzy – Powiedziałam Ci już! Myślałam, że sobie poszedłeś.

– Miałem taki zamiar, ale usłyszałem hałas i wróciłem zobaczyć, co się stało – odparł, nadal poruszony jej płaczem.

– No to już zobaczyłeś! – burknęła Emma – Żegnam.

– Chyba żartujesz – odparł – Nie zostawię Cię tutaj – dodał, łapiąc ją za rękę.

– Tak i pomożesz mi… jak wtedy?! – wrzasnęła dziewczyna – Nie potrzebuję! Nie dotykaj mnie! – dorzuciła i wyrwała swoją dłoń z jego ręki.

– Do cholery, nie udawaj obrażonego dzieciaka! – wrzasnął Jimmy – To, co się stało już się nie odstanie! Czasu nie cofnę! Albo pozwolisz sobie pomóc albo siedź tutaj dopóki Ola z Paddym nie wrócą! Mam to gdzieś! – wyprostował się i popatrzył z góry na brunetkę wściekłym wzrokiem.

……………………….

Stała po drugiej stronie ławy i przyglądała się w milczeniu jak rozpakowuje wiklinowy koszyk. Na stoliku stanęły dwa talerze, sztućce, kieliszki do wina wraz z pełną butelką czerwonego trunku i naczynie żaroodporne z przygotowaną, jak przyznał z pomocą Kiry,  lasanią. Nie zapomniał nawet o świecach.

Ola patrzyła na to wszystko jak urzeczona. Sama nie wiedziała czy większy był jej lęk przed tym, co zaplanował, czy podziw dla niego za pomysł i dopracowanie szczegółów.

– Zapomniałem o czymś – odezwał się, gdy wyjął ostatnią rzecz z koszyka i odstawił go na bok – Zaraz wrócę – dodał i zniknął za drzwiami.

Dziewczyna została sama w pokoju. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się działo w jej gabinecie. Spojrzała na zastawiony szklany blat ławy i jedna myśl zaczęła ogarniać jej wnętrze – co wydarzy się gdy zjedzą już kolację? Do czego będzie dążył Paddy?- Nad odpowiedzią nie musiała się nawet zastanawiać.  Nie mogła stąd uciec już teraz, bo za bardzo doceniała starania swojego mężczyzny, więc zaczęła intensywnie zastanawiać się nad wymyśleniem powodów szybkiego opuszczenia gabinetu po zjedzeniu posiłku.

– Wiem – powiedziała na głos.

– Co wiesz? – zapytał chłopak, który wszedł właśnie do pokoju.

Zaskoczył ją i przez chwilę szukała w głowie właściwej odpowiedzi, która zadowoliłaby jego, a jej pozwoliła nie wyznawać prawdy.

– Zastanawiałam się właśnie z jakiej okazji ta kolacja – powiedziała, gdy wymyśliła odpowiedź.

– I co Ci przyszło do głowy? – podszedł do dziewczyny i wyciągnął zza siebie najpiękniejszą różę jaką kiedykolwiek widziała.

– Dziękuję. Jest cudowna – pocałowała go w usta ucieszona jednocześnie z tego, że może zmienić temat.

Uśmiechnął się i rzekł, kłaniając się, przy tym nisko:

– Kolację podano, zapraszam do stołu.

Ola oddała uśmiech i grzecznie zajęła miejsce na kanapie.

Paddy odkrył pokrywkę szklanego naczynia i nałożył jej na talerz porcję mieszanki makaronu, mięsa i warzyw, nalał wina do kieliszków, po czym zajął miejsce po drugiej stronie ławy.

– Smacznego – powiedział i z apetytem zabrał się za jedzenie.

Danie pachniało pięknie, ale ściśnięty żołądek nie chciał przyjąć nawet jednego kęsa. Grzebała widelcem w swoim talerzu.  Napięte mięśnie zaczynały ją boleć, więc nerwowo zaczęła kręcić się na swoim miejscu.

– Nie smakuje Ci? – zapytał mężczyzna po kilku minutach.

– Chyba nie jestem głodna – odparła blondynka – Nie wiedziałam co planujesz i zjadłam z Luisą późny obiad.

– Gdybym Cię ostrzegł, nie byłoby niespodzianki – stwierdził, łapiąc za kieliszek – Pozwolisz, że wzniosę toast – wyciągnął rękę w stronę blondynki – Za naszą miłość i wspólną, wreszcie szczęśliwą przyszłość. Kocham Cię Oluś. Jesteś dla mnie całym światem i przyrzekam, że zrobię wszystko, żebyś była ze mną szczęśliwa i nigdy nie żałowała, że zgodziłaś się tworzyć ze mną związek – puknął delikatnie swoim kieliszkiem w jej – Dzięki Tobie moje życie nabrało barw. Wcześniej było szare i nijakie. Teraz jest cudowne, nareszcie czuję, że oddycham pełnią płuc i właśnie za to chcę Ci podziękować, z tej okazji ta kolacja.

Ola upiła maleńki łyk wina i zamyśliła się nad jego słowami. Czuła się jak zdrajca. Jego słowa spowodowały u niej jeszcze większe wyrzuty sumienia.

– Nic nie odpowiesz? – zapytał, wstając z fotela i zajmując miejsce obok niej na kanapie. Wziął z jej rąk kieliszek i wraz ze swoim odstawił na stolik. Przysunął się bliżej i delikatnie musnął dłonią jej policzek.

Spuściła wzrok. Nie mogła patrzeć mu w oczy. Bała się, że zobaczy w nich wszystkie jej obawy. Tak bardzo nie chciała, żeby poznał jej myśli. Przymknęła oczy, bo wraz z przesuwającą się jego dłonią po jej twarzy, czuła jak jej serce przyspiesza swoją pracę. Oddech stał się nierówny, a w głowie huczało z nadmiaru sprzecznych emocji.

– Spójrz na mnie – poprosił, podciągając jednocześnie jej brodę do góry.

Wzrok kobiety powędrował w górę i po sekundzie zatopił się w ciemnych tęczówkach mężczyzny.  Jego spojrzenie wypełniała miłość i szczęście. Uśmiechał się delikatnie, wciąż wyczekując odpowiedzi, a Ona nie mogła wydobyć ze swojego umysłu żadnej sensownej odpowiedzi. Zaschło jej w gardle. Słowa starała się zastąpić uśmiechem, ale i to słabo jej wychodziło.

Czuł swój przyspieszający puls. Z sekundy na sekundę robiło mu się coraz bardziej gorąco. Jej bliskość i zapach powodował u niego zawroty głowy. Pragnął jej tak bardzo, że momentami czuł, że wariuje. Zaplanował ten wieczór właśnie po to, by dać wreszcie upust swoim gromadzącym się od jakiegoś czasu i burzącym jego trzeźwe myślenie, pożądaniu. Chciał poczuć jej bliskość i jej miłość wyrażoną inaczej niż słowami, czy przelotnym dotykiem. Pragnął, by była jego… cała jego i niczyja więcej. Chciał ją czuć całym sobą. Chciał upewnić się, że dręczące go obawy dotyczące jej uczuć, względem niego są tylko wytworem jego wyobraźni.

– Kocham Cię Paddy – powiedziała, by przerwać milczenie. Tylko te słowa wydawały jej się prawdziwe i szczere.

Uśmiechnął się i pocałował ją.  Początkowo pocałunek był delikatny. Muśnięcia jego ciepłych warg ledwie dotykały jej ust. W miarę upływu czasu pocałunki stały się bardziej głębokie i mocniejsze a do warg dołączył język, którym zaczął zwiedzać wnętrze jej ust. Dłońmi odsunął jej włosy do tyłu, obejmując jej szyję i kark.

Czuła jego palce przesuwające się po swojej nagiej skórze i przez jej plecy przeszedł dreszcz, ale było to przyjemne doznanie. Ośmielona tym odczuciem zarzuciła mu ręce na szyję i poddała się całkowicie emocjom związanym z jego bliskością, pocałunkami i głaskaniem jej nieokrytej żadnym materiałem skóry na karku i szyi. W jego ramionach czuła się cudownie i coraz bardziej swobodnie zaczęła oddawać pocałunki.

Czuł coraz większe podniecenie. Pocałunki przestały mu już wystarczać, chciał całować całe jej ciało, czuć jak drży pod jego dotykiem, chciał znaleźć się w niej, by osiągnąć pełną satysfakcję. Zsunął dłonie i zaczął odpinać guziki jej bluzki – jeden, drugi. Ustami podążał w kierunku swych dłoni, odpinających ostatni już guziczek, bawełnianej tkaniny. Po chwili powrócił do jej gorących warg i rozpoczął wędrówkę od początku zjeżdżając tym razem w stronę obojczyka. Dłonią zsuwał przykrywający go materiał, a ustami ogrzewał odkrywającą się powoli skórę. Czuł jak drży po każdym muśnięciu jego ust. Od czasu do czasu z jej gardła wydobywał się cichy jęk. Podniósł drugą dłoń i wsunął ją pod materiał na drugim barku i przesunął ją tak, że bluzka opadła i zatrzymała się na zagiętym łokciu. Odsunął się na moment, by popatrzeć na jej piersi okryte teraz już tylko białym koronkowym staniczkiem.

Spojrzała w miejsce, gdzie zawędrował jego wzrok i dopiero teraz zauważyła, że zniknęła gdzieś jej bluzka. Przeszył ją prąd, ale tym razem nie należał do przyjemnych. Był to ten sam dreszcz, który tak bardzo przeraził ją tamtego poranka. Z szybkością błyskawicy wróciły wspomnienia z tamtego dnia. Dnia, w którym siedzący przed nią mężczyzna pokazał swoje najgorsze oblicze. Z łagodnego i potulnego chłopaka przemienił się w brutalnego napastnika. Jednym ruchem rąk poprawiła bluzkę i szybko wstała z kanapy. Stojąc tyłem do Paddyego drżącymi dłońmi zapinała guziki.

– Co Ty robisz? – zapytał wprost do jej ucha.

Nawet nie zauważyła, że wstał zaraz za nią, więc teraz zadrżała czując go zaraz za sobą. Oplatając ją rękoma odsunął jej dłonie i z powrotem odpiął guziczki, które udało już jej się pozapinać, po czym zsunął z ramion materiał.

– Tak jest lepiej – wyszeptał i opuścił głowę, by pocałować jej bark.

Ruszyła krok do przodu zanim jego usta dotknęły jej skóry i poprawiając ubranie odwróciła się twarzą do niego.

– Paddy, ja… muszę wracać do domu – oznajmiła – Zapomniałam o Emmie, przecież Ona mnie potrzebuje. Musze zrobić kolację i pomóc jej się umyć, bo sama z gipsem i szyną sobie nie radzi – dodała, wykorzystując wymyślone wcześniej wytłumaczenie.

Paddy uśmiechnął się tajemniczo i podszedł bliżej mówiąc:

– Emmą się nie przejmuj. Szykując dla nas ten wieczór, pomyślałem i o niej.

– Co?

– Twoja przyjaciółka ma dobrego opiekuna – powiedział z dumą, że udało mu się ją zaskoczyć. Znał ją już na tyle, że wiedział iż będzie chciała szybko wracać do domu, tłumacząc się chorą koleżanką. Nie chciał, by dziś coś zakłóciło ich randkę.

– Opiekuna? Jakiego? – Ola wydawała się być zdezorientowana.

– Poprosiłem Jima, by do niej zajrzał – pochwalił się i znowu zbliżył do wpatrującej się w niego, dziewczyny. Złożył na jej ustach pocałunek, po którym powiedział:

– Pomyślałem o wszystkim. Chciałem spędzić wieczór tylko z Tobą i nie musieć się nigdzie śpieszyć – tym razem pocałował ją w szyję.

Serce Oli powędrowało do gardła i tam zaczęło bić jak oszalałe. Straciła jedyne sensowne wytłumaczenie. Blokując uczucie paniki,  najdelikatniej jak mogła, odsunęła chłopaka od siebie.

–  Nie Paddy, przepraszam Cię, ale Ja muszę iść do domu, przecież Oni się pozabijają – kolejna wymówka przyszła jej do głowy – Oni nie potrafią jednego zdania zamienić by nie wszcząć awantury, sam z resztą widziałeś – odwróciła się tyłem do niego i zaczęła zbierać rzeczy z biurka.

– Poczekaj, zadzwonię do Jimmyego – powiedział i wyciągnął z kieszeni telefon.

Ola przysłuchiwała się rozmowie i choć nie słyszała co mówił Jim, po odpowiedzi i zadowolonej minie Paddyego wiedziała, że jej ostatnia deska ratunku zawiodła na całej linii.

– U nich wszystko w porządku – oznajmił, gdy zakończył rozmowę z bratem – Oglądają jakąś beznadziejną komedię w telewizji i czekają aż dostawca przywiezie im pizzę – uśmiechnął się, podchodząc do dziewczyny. Złapał ją w pasie i posadził na biurku – To na czym skończyliśmy? – zapytał, unosząc brew w górę – Aaa musimy najpierw pozbyć się tego… – złapał dłonią górny guziczek bluzeczki dziewczyny i sprawnie wydobył go z dziurki, sięgnął do następnego całując jednocześnie jej usta.

– Nie! – krzyknęła blondynka i z impetem odepchnęła go od siebie.

Zatrzymał się jakieś dwa metry od niej. Wpatrywał się w nią już teraz ze złością, czekając co teraz wymyśli. Już wiedział, że to nie Emma jest problemem uniemożliwiającym jej przebywanie z nim sam na sam, to Ona tego nie chciała, ale cierpliwie czekał na jej tłumaczenie.

Był wściekły, poznała to po jego oczach i drgających mięśniach policzków. W głowie czuła pustkę, nie potrafiła wymyślić kolejnego powodu dla którego powinna wrócić do domu.

– Przepraszam, ale nie mogę – powiedziała błagalnie, prosząc w duchu, by nie pytał „dlaczego”. Telepatia jednak nie działała i po chwili właśnie to pytanie zadźwięczało jej w uszach. Przymknęła oczy.

– Proszę, nie każ mi tego tłumaczyć, po prostu nie mogę i już – odparła spuszczając wzrok.

– Ale Ja chcę wiedzieć…

– Paddy, błagam… lepiej będzie, gdy zostawimy to tak jak jest, uwierz mi – jęknęła, opierając się tyłkiem o biurko.

– Uważasz, że nie zasługuję na wyjaśnienie? – zmrużył oczy i zaplątał ręce na klatce piersiowej

– Wcale tak nie uważam! Zasługujesz na wszystko, co najlepsze – odparła, podnosząc głos.

– Tak? I dlatego uciekasz ode mnie ilekroć staram się zbliżyć?! – zapytał – Nie jestem głupi! Wiem, że nie chcesz żebym Cię dotykał! Na początku łudziłem się, że to moja wyobraźnia płata mi figle, ale dziś już jestem pewny, że coś jest nie tak tylko nie wiem co?! – dodał poirytowany.

Ola nie odpowiadała. Wbiła wzrok w swoje stopy. Czuła bezsilność i złość na siebie. Do jej oczu zaczęły napływać łzy.

– Nie kochasz mnie, tak? – usłyszała zduszony głos chłopaka.

– Nie! To nie tak! – krzyknęła podrywając się z miejsca.

– A jak, do cholery?! – wrzasnął – Wytłumacz mi, bo nic nie rozumiem!

Ola zadrżała pod wpływem tonu z jakim mówił. Podeszła do okna i stając przodem do szyby zaczęła mówić. Opowiedziała mu wszystko… Wyjaśniła swoje zachowanie i jego przyczynę… Przedstawiła mu swoje obawy i lęk, który towarzyszył jej od poranka, podczas którego pierwszy raz dotknął ją w intymny sposób. Mówiła cichym, jałowym tonem, nie przerywając nawet na chwilę dopóki nie skończyła.

Słuchał jej uważnie, nie przerywał…

Gdy powiedziała już właściwie wszystko, wytarła pojedyncze łzy z policzków, po czym odwróciła się i spojrzała na swego towarzysza.

Siedział na brzegu kanapy i próbował zapanować nad przyśpieszonym oddechem. Jego twarz miała kolor kredy, po policzkach toczyły się wielkie łzy. Co jakiś czas przymykał powieki, próbując powstrzymać mokre krople przed wypłynięciem z kanalika łzowego, ale te za nic nie chciały dać się ujarzmić. Drżącą dłonią poprawił niesforne kosmyki włosów.

– Paddy… – podeszła i ukucnęła przed nim.

Spojrzał  jej w oczy, musnął wierzchem dłoni jej policzek tak delikatnie, że gdyby nie chłód od jego zimnej ręki, który poczuła na twarzy myślałaby, że jej nie dotknął. Ujęła tę rękę w swoje dłonie i przekręciła głowę tak by móc ją pocałować. Nie zdążyła jednak, bo wysunął ją z jej uścisku.

– Jak długo miałaś zamiar ukrywać swoje prawdziwe uczucia przede mną? – wyszeptał.

– Liczyłam na jakiś cud, myślałam, że przyzwyczaję się do Twojej bliskości – odparła, wyznając prawdę – Nadal tak myślę – dodała szybko – Wierzę, że uda mi się przezwyciężyć lęk – ponownie złapała go za rękę – Paddy…

– Ciekawe, jak chcesz to zrobić? – wstał, wyrywając z jej dłoni swoją – Boże, Ty się mnie boisz! – złapał się za głowę.

– Przede wszystkim Cię kocham, a to…

– A to… co? – odwrócił się twarzą do niej – Zamkniesz oczy i to zniknie czy zaciśniesz żeby następnym razem i będziesz starała się przetrwać seks ze mną?! – warknął – I nie mów mi więcej, że mnie kochasz!

– Kocham!

Pokręcił tylko głową i starł kolejne łzy z policzków.

– Ty się mnie boisz, a to nie jest miłość, rozumiesz?!!! – wrzasnął – Jezu!!! – jęknął i wyszedł z gabinetu.

– Paddy!!! Proszę wróć!!! – krzyczała za nim Ola.

======================================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 42: Pan niania.

  1. Hej,
    Pochłonęłam opowiadanie jednym tchem, jednego wieczoru. BRAWO!!!
    Jest świetne!!!
    Mam nadzieję, że nie pozwolisz na zniszczenie miłości Oli i Paddy’ego.
    Tak długo czekali na wspólne życie, na radość, na szczęście, które im się należy, na miłość, która przetrwała mimo upływu tylu lat, mimo tylu przeciwności losu… Przecież obydwoje nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Kochają się mimo i ponad wszystko. Nie dopuść, by lęk i obawy Oli były przeszkodą w ich drodze do szczęścia. „Wylecz” ją z tego. Proszę. Nie rozdzielaj ich, nie daj dłużej cierpieć. Przecież i tak już tyle przeszli. Dobrze, że Angi wszystko w końcu wyjaśnił. Pozostaje jeszcze dziecko Johna. Cóż, mam nadzieję, że i to „załatwisz” w miarę łagodnie. Pewnie nie obejdzie się bez awantur, wypominania i zarzutów pod adresem naszej głównej bohaterki, ale mam nadzieję, że znajdzie wtedy ukojenie i wsparcie w silnych ramionach Paddy’ego. Przecież nie ma problemów, których nie da się rozwiązać. Wszystko zależy od chęci. Czyż nie? A może po wspólnie spędzonej nocy Ola już nosi pod serduchem owoc ich miłości? A może będzie nosiła, jak w końcu pozbędzie się lęku i da się porwać namiętności??? Kto wie?
    W każdym bądź razie, ja trzymam za nich kciuki i wierzę, że będą szczęśliwi, że nie dasz im dłużej cierpieć. I tak rozdzieliłaś ich na długaśne 10 lat.
    Dziękuję za świetne opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne części 🙂
    Korzystając z okazji chciałabym życzyć zdrowych, pogodnych, radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku. Wszystkiego, co najlepsze!!! Dużo weny!!!

    Polubienie

    1. Cieszę się, że podoba Ci się moja historia.
      Myślę, że miłość Paddyego i Oli należy do tych na całe życie i nie da się jej zniszczyć, choć Oni swoim postępowaniem bardzo starają się zepsuć to, co ich łączy. Naprawdę staram się ich połączyć, ale nie bardzo się dają 😀
      Ja niestety jestem miłośniczką dramatów miłosnych, kręcą mnie bardziej niż szczęście i radość, więc tak szybko nie dam im spokoju, ale tak jak Ty wierzę, że kiedyś będą mogli cieszyć się swoją miłością.
      Dziękuję za życzenia i za komentarz.

      Polubienie

  2. No wiedziałam! Wiedziałam, że to tak się skończy. Oczywiście, że się Ciebie boi kretynie, co Ty sobie myślałeś? Że tak sobie przejdzie do porządku dziennego nad tym, co próbowałeś zrobić? Ok, wybaczy la Ci, ale nie zapomniała. Dziwi mnie fakt, że tak Paddy zareagował. Powiedziała mu o swoich uczuciach,a sporo musiało ją to kosztować. Biła się z myślami długo. Tez pewnie postąpiła bym jak ona. Teraz Paddy się 9 obrazi i znowu będzie zakręt. Ajajajaj aj… no nie mają łatwo ci nasi bohaterowie, nie mają.

    Polubienie

    1. Wiedziałaś, wiedziałaś 🙂
      Nie wiem czy to Ja powinnam Ci odpowiadać chyba raczej Paddy powinien Ci odpisać haha.
      Miłość to jedno, a lęk to drugie. Dwa sprzeczne uczucia w jednej osobie i myślę, że to właśnie trudno jest mu zrozumieć. Poczuł się urażony i oszukany, bo bardzo starał się żeby im się udało. On trochę na siłę chce być z Olą szczęśliwy.
      Dzięki

      Polubienie

        1. Ja również życzę w tym nowym roku spełnienia wszystkiego co tylko sobie wymarzysz, a jeżeli chodzi o nowy rozdział to pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Jakoś po świętowaniu nowego roku nie mogę się pozbierać haha.
          Pozdrawiam

          Polubienie

  3. Matko! ale sie porobiło, ale dobrze ze się dowiedział co Ola mysli, bo dla niej to jest koszmar… a on się obraził… ech jak dzieciak… dorośnij chłopie.
    Fajny rozdział i czekam co dalej… no co dalej…

    Polubienie

    1. No trochę się porobiło 😀 Nasz Paddy niestety charakter ma, jaki ma. Emocjonalnie wciąż jest trochę dzieckiem. Łatwo go urazić i skrzywdzić. Jest obrażalski i zawsze tym zepsuje najważniejsze rozmowy swojego życia, ale czy tak naprawdę tym razem się obraził? …
      Dziękuję.

      Polubienie

Dodaj komentarz