ROZDZIAŁ 111: Przyjaciółka z sierocińca

Obserwował Ją uważnie, odkąd wrócili z klifów. Każdy ruch, każde spojrzenie, każde wahanie na twarzy… Stał z boku, w milczeniu. Chciał dać jej czas na samotne przemyślenia, ale być na tyle blisko, by mógł przytulić Ją, gdyby go potrzebowała. Czekał…

Ustalili, a właściwie Jim ustalił, że Emma wyzna kim jest, gdy Ellen i Peter zjawią się u nich.
Kobieta w milczeniu i pełnym skupieniu,  krzątała się po kuchni, szykują zaplanowaną  kolację.

Pokroiła warzywa na sałatkę, oraz wyjęła z szafek potrzebne naczynia. Każdy talerz i każdą szklankę dokładnie przecierała ściereczką, po czym wynosiła je na taras z tyłu domu i układała równiutko na stole, poprawiając od czasu do czasu idealne już, cichym zdaniem Jima, ustawienie.

W końcu, gdy po raz trzeci przesunęła szklane naczynie o kilka milimetrów, mężczyzna nie wytrzymał. Podszedł na niej i zablokował jej dłoń.

– Em, jest dobrze – powiedział łagodnie – Już nie poprawiaj.

– Nie jest! – początkowo próbowała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale po chwili jakby uleciały z niej siły. Oparła się o stół i zacisnęła powieki, spod których zaczęły wypływać powstrzymywane, przez całe popołudnie, łzy.

Jim westchnął ciężko, po czym szybko odwrócił Ją przodem i przytulił.

– Spokojnie… – szeptał jej do ucha, co jakiś czas, głaszcząc po plecach – Jestem tutaj… Będzie dobrze…

– Jim… Ja nie dam rady… – spojrzała mu w oczy – Odwołajmy to, proszę…

Przełknął głośno ślinę i na moment odwrócił głowę. Najchętniej posłuchałby jej prośby, by nie patrzeć na jej męczarnie i strach. Wiedział jednak, że jeśli teraz ustąpi, Em znowu szczelnie zabliźni pęknięcia swojej skorupy. Nie mógł jej na to pozwolić.

Gdy ponownie na nią spojrzał, jego oczy wypełniała pewność siebie i zaciętość w postanowieniu. Zamknął jej dłonie w swoich i delikatnie pchnął na krzesełko, siadając tuż obok.

– Em, wiem, że się boisz, ale zapewniam Cię, że będzie dobrze. Ellen z pewnością nie czuje do Ciebie żalu – w duchu modlił się o to żarliwie. Nie był pewny, jak zareaguje przyjaciółka, gdy pozna prawdę. Nie znał ich relacji sprzed lat, ale chciał uspokoić Emmę. Ona musiała czuć jego siłę. Zamierzał stać u jej boku, by wesprzeć Ją w razie potrzeby.

Kobieta zwiesiła głowę. Czuła się przyparta do muru. Nienawidziła takiej sytuacji. Nie cierpiała, gdy ktoś zmuszał Ją do czegoś, czego sama nie chciała.  Najchętniej tupnęłaby nogą i postawiła na swoim, ale nie mogła zrobić tego Jimowi. Tak bardzo się starał. W jego oczach widziała troskę i miłość, o której kiedyś tak bardzo marzyła. W jego ramionach, po raz pierwszy czuła się naprawdę bezpiecznie.

Nagły dzwonek do drzwi i głosy wchodzących do niego osób, nie pozwoliły mu na dalszą dyskusję. Jimmy, nie spuszczając oka z Emmy, podniósł się z krzesła. Kobieta zaś szybkim ruchem starła z policzków mokre ślady i z przerażeniem spojrzała na mężczyznę.

– O… tu jesteście – Peter stanął w drzwiach tarasu. Podszedł bliżej i podał rękę Jimowi.
Emma odrętwiała ze zdenerwowania, wstała z krzesełka.

– Witam ponownie – powiedział mężczyzna, wpatrując się w nią.

Starała się uśmiechnąć, ale mięśnie jej twarzy nie chciały współpracować.

Jim zbliżył się i objął Ją w pasie.

– Peter, zacznij rozpalać grilla, a Ja pójdę przedstawić sobie nasze Panie. Nie miały okazji się poznać – rzucił, zmuszając kobietę do zrobienia kroku w stronę wejścia – Zaraz wrócę.

Czuł nerwowe drżenie Emmy. Sam także miał żołądek w gardle, ale uparcie dążył do realizacji swojego planu, modląc się w duchu, żeby się powiódł.

-Nie martw się, będę przy Tobie – powiedział półgłosem.

– Nie – odparła, kręcąc głową – Nie chcę… Muszę sama…

Przez moment na twarzy mężczyzny pojawiło się zdziwienie, a zaraz potem uraza.
Pragnął być jej ostoją. Chciał swoją bliskością, dać Jej poczucie bezpieczeństwa. Nie wierzył, że Em może świadomie to odrzucić. Zacisnął mocno szczęki, czując wzbierającą  w sobie złość, ale uparcie szedł dalej, razem z nią.

– Ellen, gdzie jesteś? Chciałbym przedstawić Ci moją przyjaciółkę – zawołał i zaklął w duchu, słysząc swój dziwnie chrypiący głos.

– Tutaj – odezwała się kobieta, wychylając się zza ściany kuchni, po czym od razu przystąpiła do przywitania – Cześć, widziałyśmy się już, ale nie miałyśmy okazji się poznać – powiedziała, wyciągając dłoń w kierunku sparaliżowanej ze strachu, Emmy.
Ta najpierw zerknęła w bok, na Jima. Uśmiechał się do niej łagodnie. 

– Możesz nas zostawić? – poprosiła, próbując zapanować nad drżącym głosem. 

Zauważyła nagłą zmianę wyrazu jego twarzy, ale nie zastanawiała się, czym jest spowodowana. Czuła się dumna ze swojej odwagi. Pragnęła pokazać mu, że nie jest z nią tak źle. Chciała udowodnić jemu i sobie, że potrafi sobie poradzić. Zawsze w kłopotliwych sytuacjach przykrywała swój strach, odwagą i walecznością. 

Na pewno? – zapytał zdezorientowany. 

Tak – odparła pewnym już teraz głosem.

 Puścił Ją, po czym, spoglądając na nią niepewnie, wolno wycofał się do salonu.

Zatrzymał się w drzwiach prowadzących na taras. Słyszał jak Em, mocnym, odważnym głosem, przedstawia się Ellen, wymieniając imię i nazwisko, po którym zapanowała cisza. 

Więcej już nie słuchał. Zaczynała ogarniać go coraz większa wściekłość. Nie rozumiał, jak mogła go wyprosić? Chciał jej pomóc, trzymać za rękę i dodawać otuchy, a Ona odrzuciła to wszystko. Swoją prośbą pokazała mu, że nie potrzebuje jego wsparcia. Odepchnęła go… Był dla niej mało ważny… Nic nie znaczył… Zaklął pod nosem.

– Co tak podpierasz tę futrynę, jakby miała się przewrócić – zażartował Peter.

Jim spojrzał na przyjaciela obojętnym wzrokiem, po czym bez słowa podszedł do stołu

– Napijesz się whisky? – zapytał, wypełniając szklankę bursztynowym płynem i nie czekając na odpowiedź przyjaciela, wlał w siebie zawartość naczynia.

– Hej, chłopie! – zagwizdał ze zdziwieniem Peter – Wiem, że spotkaliśmy się tu, by sobie popić, ale Twoja szybkość trochę mnie przeraża – klepnął Jima w ramię i sam się obsłużył.

– Mnie też – Jimmy podsunął mu szybko swoją szklankę.

– Nie przesadzasz? – zapytał mężczyzna, spoglądając na niego kątem oka, ale posłusznie napełnił naczynie.

Jim milczał. Musiał zdusić w sobie złość. Em potraktowała go, jak mało znaczącego kumpla. Jej odrzucenie uderzyło w jego ego, ale nie chciał, by przyjaciel zorientował się, że coś jest nie tak.

– Przecież spotkaliśmy się, żeby zabalować, nieprawdaż? – odparł sucho, po czym trzeci raz napełnił szklankę i odszedł, żeby sprawdzić grill.

– Peter, nie uwierzysz! – usłyszał nagle głos Ellen i spojrzał krzywo na wyłaniające się z domu, dwie uśmiechnięte i jednocześnie, zapłakane kobiety – Emma jest moją przyjaciółką z sierocińca. Pamiętasz? Opowiadałam Ci… – szczebiotała radośnie, prowadząc kobietę do męża.

Jim wpatrywał się w ten teatrzyk, z przyklejonym do twarzy, uśmiechem. Alkohol palił go od środka i powoli zaczynał zawładniać jego umysłem. Na moment połączył swój zimny wzrok z rozradowanym spojrzeniem Emmy. Wystawił w jej kierunku szklaneczkę, rozciągając usta w sztucznym uśmiechu, po czym szybko Ją opróżnił. Kobieta zmarszczyła lekko brwi, ale zaraz ponownie została porwana w ramiona przyjaciółki.

– Boże, nadal nie wierzę, że po tylu latach, znowu mam Cię przy sobie! – pisnęła radośnie, po czym niewiele myśląc, puściła Em i podbiegła do Jima, by uścisnąć także jego.

– Jim, jesteś kochany!

– Nie byłbym tego taki pewien – odparł ironicznie mężczyzna, ale posłusznie oddał uścisk i pozwolił się ucałować.

Emma wpatrywała się w niego podejrzliwie. Wyczuła ironię w jego głosie i przez moment zastanowiła się, co mogło być powodem takiego tonu.

Ellen, okiem sprawnej gospodyni, oceniła temperaturę paleniska.

– Peter pójdziesz po miskę z mięsem? Stoi na stole w kuchni – poleciła, po czym wróciła do Emmy – A my, kochana mamy sobie wiele do opowiedzenia. Musimy nadrobić stracone lata – złapała Ją za dłonie i pociągnęła w kierunku stołu – Peter! – krzyknęła znowu – Przynieś jeszcze szampana, musimy uczcić nasze spotkanie, prawda? – zapytała i z radością spojrzała na przyjaciółkę.

– Oczywiście – odparła z uśmiechem brunetka, spoglądając z lekką niepewnością na stojącego tyłem, Jima.

Po jakichś dwóch godzinach, kobiety znały już swoje wzajemne bieżące życie. Mężczyźni w milczeniu obsługiwali Je, jak etatowi kelnerzy, dolewając szampana i donosząc, upieczone jedzenie do stołu, nie szczędząc sobie whisky.

Jim skrzętnie omijał wzrokiem, twarz Emmy i tylko ukradkiem obserwował jej rozpromienioną buzię. Mimo swojego żalu do niej, nie potrafił nie cieszyć się z jej radości. Jej błyszczące oczy i wypieki na policzkach, powodowały, że i On się nieco rozchmurzył, choć nadal męczyło go jej odrzucenie.

– Naprawdę nie wiem, jak mogłaś pomyśleć o tym, że wciąż żywię do Ciebie urazę o Thomasa. Przecież minęło tyle lat. Z resztą niedługo po Waszej ucieczce, poznałam mojego męża – zaszczebiotała nagle Ellen, kładąc dłoń na udzie Petera. Nie zauważyła nagłej zmiany na twarzy Em.

Tymczasem serce dziewczyny zaczęło bić w przyspieszonym tempie. Do tej pory udawało jej się omijać temat Thomasa. Opowiadała Ellen o swoim obecnym życiu i pracy. Teraz w pełnym napięciu wsłuchiwała się w głos przyjaciółki, szukając bezwiednie wzroku Jima. Ten jednak zwiesił głowę i uparcie wpatrywał się w swój talerz.

– Wiesz, że przez wiele lat myślałam, że wyszłaś za niego za mąż? – Ellen zaśmiała się głośno.
Jimmy podniósł wzrok i utkwił go w rozbawionej kobiecie.

– Życie bywa zaskakujące – westchnęła Ellen – Wiecie, jak Ona była w nim zakochana? – o rzuciła spojrzeniem obu mężczyzn.

Em,  napięła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała ciche prychnięcie, i dostrzegła drwiącą minę Jima.

– Nieraz Was sobie wyobrażałam, żyjących w pięknym domu i wychowujących wspólnie gromadkę dzieci – snuła swoją opowieść Ellen – Myślałam, że ta miłość będzie wieczna. Wszystko dla niego rzuciłaś. Poświęciłaś nawet naszą przyjaźń. Początkowo faktycznie byłam obrażona, ale przeszło mi, gdy z nim uciekłaś – złapała dziewczynę za rękę – Tak bardzo tęskniłam Em.
Dziewczyna przymknęła na moment oczy. Czuła, że świat wiruje jej przed oczami, a dłonie robią się wilgotne z nerwów. Ponownie spojrzała na Jima, szukając w nim ukojenia. Niestety zetknęła się z mrożącym krew w żyłach, lodowatym wzrokiem. Przeraziła się…
– Wtedy dotarło do mnie, że Wasze uczucie musi być prawdziwe. Takie, o którym marzyłyśmy… – Teraz, także Ellen, usłyszała drwiące prychnięcie Jima.

– Coś źle powiedziałam? – zapytała zdezorientowana.

– Nie – burknął mężczyzna, szczerząc przesadnie zęby – Masz absolutną rację, kochana Ellen. Dla szanownej Em, To jest miłość na całe życie – zaśmiał się szyderczo.

– Jimmy!!! – przerażona Emma zerwała się z krzesła.

Ten jednak tylko uśmiechnął się krzywo i omiótł jej twarz rozbieganym, mętnym od alkoholu spojrzeniem, po czym uniósł w górę swoją szklankę.

– Nie ma dnia, żeby Em nie wspominała tego cudownego faceta – dodał głośno.

– O czym Ty mówisz? – Ellen, zmarszczyła brwi.

Jim nie odpowiedział tylko podniósł się z krzesła i z szyderczym uśmiechem oraz dziwnym obłędem w oczach, podszedł do Emmy.

– Kochanie opowiedz przyjaciółce, jakich cudownych wrażeń dostarczał Ci ten kochaś i przed jaką miłością Ją uchroniłaś.

Emma zbladła nagle i zacisnęła zęby, po czym z impetem uderzyła Jima w twarz, tak mocno, że zatoczył się na trawniku. Zanim Peter i Ellen zdążyli zareagować, zniknęła w drzwiach domu.

…………

– Dzień dobry, śpiochu – Paddy z szerokim uśmiechem wszedł do sypialni, niosąc przed sobą tacę.

– Rety! Która godzina? – Ola, wybudzona ze snu, zerwała się z poduszki.

– Po ósmej – oznajmił chłopak, stawiając tacę na komodzie.

– O cholera! Zaspałam! – wrzasnęła i w pośpiechu zaczęła wykopywać się spod kołdry.

– Zaczekaj – powstrzymał Ją Paddy, przytrzymując za ramiona – Najpierw śniadanie, bo znowu zasłabniesz.

– Pad zwariowałeś?! Przecież Nati już spóźniła się na pierwszą lekcję! – warknęła poirytowana, próbując mu się wyrwać.

– Nati już jest w szkole, spokojnie – oznajmił.

– Zawiozłeś Ją? – odwróciła głowę i ze zdziwieniem spojrzała na chłopaka.

– Tak. W dodatku kupiłem Ci Twoje ulubione francuskie rożki – podsunął jej pod nos tacę z talerzykiem pełnym cudownie wyglądających smakołyków i dwoma filiżankami kawy.

– Boże… – zachwyciła się dziewczyna, wciągając zapach – Mówiłam Ci już, że Cię kocham? – uśmiechnęła się szeroko.

– Mówiłaś, ale chłonę Jak gąbka, każde kolejne wyznanie, więc nie krępuj się – odparł ze śmiechem mężczyzna.

Ola uklękła na łóżku i pocałowała go czule, po czym szybko podniosła ciastko i przystawiła do ust.

– Zrobiłaś to celowo – nachmurzył się, z powodu przerwania pocałunku.

Spojrzała na niego niewinnie.

– Bo tu takie pyszności leżą. Z resztą nie mam czasu na romantyczności – odparła, odgryzając spory kawałek ciastka – A zabrała strój gimnastyczny? – mówienie z pełnymi ustami nie należało do zrozumiałych, więc Paddy skrzywił się lekko.

– Co?

– Mmmmm… Jaka pychotka… – usłyszał tylko, więc uśmiechnął się i podał rozanielonej dziewczynie kawę.

– Dzięki – powiedziała trochę wyraźniej – Pytałam czy Natalia zabrała strój gimnastyczny.

Paddy podrapał się z zakłopotaniem po głowie.

– Nie wiem – odparł – Prosiłem, żeby spakowała wszystko, co jest jej potrzebne na dziś. Burknęła obrażona, że wszystko ma i żebym nie robił z niej dzieciaka, to już więcej nie dopytywałem – wytłumaczył i odgryzł kawałek rożka.

Ola zaśmiała się głośno.

– No tak, stary zgred z Ciebie, przyzwyczajaj się. Ja mam to na co dzień.

Paddy uśmiechnął się i mimowolnie spojrzał na płaski brzuch dziewczyny. Nagle przypomniała mu się wczorajsza myśl.

– Co? Ubrudziłam się? – zapytała Ola spoglądając w to samo miejsce.

– Nie – odparł lekko zmieszany – Powiedz mi,  co z Tą wizytą u lekarza – zmienił nagle temat.

– Oj Patrick – jęknęła skrzywiona – Mówiłam, że pójdę po otwarciu salonu.

– Oluś…

– Przestań marudzić, proszę… – odsunęła tacę i zaczęła wstawać z łóżka.

Paddy poderwał się i pociągnął Ją z powrotem.

– Nie tak szybko, kochaniutka. A gdzie podziękowanie za pyszne śniadanko?

Ola zachichotała głośno, upadając wprost w ramiona mężczyzny.

– A Ja głupia myślałam, że Ty to z miłości robisz – stwierdziła.

– Bo to szczera prawda – udał oburzenie – Tylko i wyłącznie z miłości – dodał, całując jej szyję.

– Nooo, nie wiem. Polemizowałabym z tym twierdzeniem – teraz leżała już pod nim, pozbawiana właśnie koszulki nocnej – Paddy, Ja muszę zbierać się do pracy… – jej sprzeciw jednak był tak słaby, że mężczyzna tylko wyszczerzył swoje białe zęby i jeszcze zapamiętalej zaczął wodzić ustami po jej ciele.

………….

Pierwsze promienie wschodzącego słońca zaczęły błąkać się po pokoju i od razu natrafiły, swoimi rażącymi ramionami na oczy śpiącego Jima.

Ten skrzywił się, zaklął pod nosem i przekręcił się na drugi bok, by uciec od kłującego światła. Suchość w ustach i chęć zaspokojenia uporczywego pragnienia, nie pozwoliły mu już jednak zasnąć, więc po chwili podniósł się i nieprzytomnym wzrokiem zaczął rozglądać się za butelką wody. Gdy w końcu zauważył pożądaną rzecz, dopadł do niej i zachłannie wlał w siebie płyn. 

Dopiero,  gdy odrzucił butelkę w kąt pokoju, poczuł ciężkość swojej głowy. Jęknął głośno, ściskając dłońmi obolałą część swojego ciała i rozejrzał się po pomieszczeniu. Dom w Howth… Emma… – przypominał sobie powoli. Kac nie pozwalał mu jednak,  na dłuższe skupienie się, więc bezsilnie opadł z powrotem na poduszkę i próbował szybko zasnąć. Od zawsze sen był najlepszym lekarstwem,  na skutki wlania w siebie zbyt dużej ilości alkoholu. Zanim ponownie zasnął próbował jeszcze wsłuchać się w szmery domu, by zlokalizować miejsce pobytu Emmy. D

rugi raz obudził go uporczywy, wwiercający się w uszy i głowę dźwięk, który wywołał tak mocny skurcz żołądka, że od razu poderwał się na nogi. 

Kurwa! – warknął – Puść to pieprzone brzęczydło, bo nie ręczę za siebie! – krzyknął, staczając się ze schodów. 

Szarpnął wściekłe za klamkę, gotów zabić każdego, kto stoi za drzwiami. 

Obudziłam Cię? – Ellen z ironicznym sztucznym uśmiechem, przywitała gospodarza i nie czekając na zaproszenie weszła do środka. 

Co Ty tu robisz? Nie sądzisz, że na poranne plotki jest trochę za wcześnie? – rzucił oburzony, człapiąc za nią do salonu.

Kelly, Twoja gościnność czasem zabija, wiesz?

 Fuknął nieporuszony jej słowami. W tej chwili miał daleko gdzieś, co inni o nim sądzą, nawet jeśli tym kimś była Ellen. Głowa rozpadła mu się na kawałki, a żołądek podchodził mu do gardła, więc najchętniej wypchnąłby przyjaciółkę za drzwi, by zaliczyć jeszcze kilka godzin snu. Wtedy obudziłby się i czuł, jak młody bóg. 

Jim, jakbyś nie zauważył, rano już dawno minęło – kobieta zaplątała ręce na piersiach i wpatrywała się w niego z drwiącym uśmiechem, po czym krzyknęła – Jest południe! 

Skrzywił się i od razu przyłożył dłonie do uszu. 

– Możesz tak nie krzyczeć? Przecież nigdy nie mówiłem, że cierpię na niedosłuch – przemierzył salon i dotarł do kanapy, ale zanim usiadł, kobieta rzuciła za nim:

– Na niedosłuch może i nie, ale na pewno na brak mózgu, a przynajmniej sporej jego części. 

Szybko się odwrócił. Ellen zawsze była szczera do bólu i wyrażała otwarcie swoje poglądy, ale nigdy go nie obrażała. Otworzył usta ze zdziwienia i przez moment, w milczeniu wpatrywał się w nią. Nagle rozbudził się i oprzytomniał. Od razu też począł rozglądać się po pomieszczeniu.

 – Emma… gdzieś wyszła… – zastanowił się głośno z lekkim zapytaniem. 

– Dobrze, że się zorientowałeś – prychnęła kobieta – Wyszła… Wczoraj.

Jim zmarszczył brwi i utkwił w niej swoje otumanione jeszcze, spojrzenie.

– Wczoraj? Jak to wczoraj?

Ellen pokręciła głową z dezaprobatą.

– Może zrobię Ci kawę, to zaczniesz trzeźwiej myśleć – westchnęła i ruszyła w stronę kuchennych szafek.

– Ellen, co znaczy wczoraj? Gdzie Ona jest? – Jim zaczął się coraz bardziej denerwować, ale kobieta nie odpowiadała, więc nerwowo przeczesał palcami rozczochrane włosy, stawiając je w górę jeszcze bardziej.

Przemierzył pokój i stanął przy oknie. Próbował przypomnieć sobie wczorajszy wieczór.

Po chwili obrazy zaczęły pojawiać się w jego głowie. Zdenerwowana Emma, jego uczucie rozgoryczenia i złość, kilka szklaneczek whisky na poprawę humoru… resztę przykryła alkoholowa amnezja.

– Proszę – kobieta wyrosła, jak spod ziemi, wysuwając w jego stronę kubek z kawą – Uważaj, bo mocna i gorąca – ostrzegła.

Odbierając naczynie, uważnie wypatrzył się w oczy towarzyszki. Były czerwone, zmęczone i ponure, pomimo lekkiego uśmiechu na ustach. Odsunęła się, gdy tylko odebrał kawę i usiadła na kanapie.

Jim zaś spuścił głowę i utkwił spojrzenie w parującym płynie. Potarł nerwowo brzeg kubka, palcem.

– Ellen… co Ja zrobiłem? – zapytał, po chwili z wahaniem w tle.

– Nie wiem czy chcesz wiedzieć – odparła, wpatrując się w niego z oskarżeniem.

– Obraziła się na mnie, tak? – czuł coraz większy niepokój. Wiedział, że alkohol wydobywał z niego najgorsze cechy.

Dziewczyna westchnęła i przeniosła na niego zimny wzrok.

– Co Ty do niej czujesz, Jim? – zapytała, ignorując jego słowa. Jej twarz była napięta i poważna.

Drżącą ręką odstawił kubek na parapet, po czym podszedł bliżej.

– Ellen, do cholery, gdzie jest Emma? – panika w jego głosie była tak wyczuwalna, że nawet On sam Ją usłyszał.

– Nie wiem…

Zimne krople zaczęły pokrywać jego czoło.

===============

 

 

 

 

13 myśli na temat “ROZDZIAŁ 111: Przyjaciółka z sierocińca

    1. Cieszę się. To znaczy, że przypadło Ci do gustu. Dobrze się czyta, jak jest dużo do czytania. Teraz niestety będziesz musiała już czekać. Następny rozdział przewiduję na czwartek.
      Mam nadzieję, że się będziesz odzywać.
      Zapraszam też na grupę Fb Loveimagonation. Dzięki niej można być na bieżąco, są też zdjęcia bohaterów.
      Można znaleźć po nazwie bloga, bo nie wiem czy link przełączy.
      https://m.facebook.com/groups/426657607704955?ref=bookmarks
      Dziękuję bardzo za komentarz.

      Polubienie

  1. Oj Jimmy Jimmy i coś ty dobrego narobił.
    Nie dziwię się Emmie, że chciała to zrobić sama też chyba tak bym zrobiła.
    Jimmy powinien znać już Emmę na tyle, że nie powinno go to wcale dziwić.
    Zachował się jak dzieciak, zamiast ją wspierać to pokazał swoje fochy a dobrze wie, że Ona naprawdę potrzebowała go przy sobie chociaż może nie okazała mu tego.
    Jimmy powinien kategorycznie skończyć z alkoholem bo mu na mózg pada 🙂
    Ellen zachowała się bardzo dobrze i myślałam, że kolacja przebiegnie w miłej atmosferze ale na Jimma można zawsze liczyć aby nie było za kolorowo 🙂
    Chyba nie czuje się pewnie w tym związku raz jest jak anioł dla Emmy a za chwile potrafi jej dokopać ale może jest w tym też trochę jej winy…zobaczymy jak będzie dalej bo może się mylę.
    Mam nadzieję, że Emma daleko nie uciekła, że tylko dała nauczkę Jimmowi i niedługo wróci.
    Paddy i Ola…sielanka trwa dalej 🙂 Padzik myśli o dzidziusiu a biedna Ola o niczym nie wie 🙂 Teraz będzie pewnie na nią chuchał i dmuchał a ona biedna będzie myślała, że to z miłości do niej 🙂
    Wracając do poprzedniej części to cały czas zastanawia mnie reakcja Olki na to, że Padzik chce wrócić do muzyki…czyżby kryło za tym się coś więcej?? Bo moim zdaniem to nie powinna być tak zaskoczona…przecież on z tego żyje…chyba nie myślała, że będą żyć samą miłością 🙂
    Ah daj odetchnąć trochę Jimmowi i Emmie niech mają te swoje wakacje 🙂
    Jeśli chodzi o Padda i Emmę to wiem, że ich sielanka zbliża się ku końcowi…dużo roboty przed nimi nim zapanuje u nich spokój i harmonia 🙂
    Może jestem jakaś inna ale już się nie mogę doczekać kłopotów u nich 🙂 ale to może przez to, że wiem, że będą tylko chwilowe bo wiadomo…ich miłość jest wielka, prawdziwa i pokonają wszystkie przeciwności losu.
    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Jimmy to Jimmy i wiadomo było, że jego paskudny charakter kiedyś wyjdzie na wierzch. Wybrał najgorszą z możliwych opcji, wyżył się na Emmie z powodu swoich własnych frustracji. Do jego złości, doszedł alkohol i chyba zazdrość.od zawsze uważałam, że alkohol robi więcej szkody niż pożytku.
      Kolacja miała przebiegać w miłej atmosferze, ale Jim sam się od początku pchał że swoim porywaczym „Jimostwem”. Musiałam ustąpić i dać mu się wygadać, bo para szła mu uszami hehe. Zagalopował się jednak i prawdę mówiąc nie wiem czy da się to odkręcić. Emma ma różne wady, przede wszystkim nie ufa ludziom, ale jemu zaczynała ufać, a On pokazał jej, że się pomyliła.
      On próbuje być jak anioł, strasznie się, być silnym i odpowiedzialnym facetem. Chcę przekonać do siebie Em, ale niestety czasem wychodzi z niego nieokrzesany neandertalczyk (ktoś mu to wytknie), jego prawdziwa, dzika natura.
      Paddy śle domysły. Tu masz rację zapewne dostanie bzika na punkcie swojej wyobraźni. Tylko czy Ona okaże się realną rzeczywistością?
      Pad faktycznie zaskoczył Olę chęcią powrotu do muzyki. Mówisz, że z tego żyje, ale do tej pory, odkąd Ola do niego wróciła nie wspominał o tym, nawet nie grał, nie śpiewał, więc chyba myślała, że do tego nie wróci. Ten wątek będzie jeszcze rozwijany i z pewnością poznasz jej zdanie na ten temat.
      Kochana Ty nie jesteś inna, jesteś taka sama jak Ja. Za duża sielanka mnie nudzi. Wolę dramat i walkę, bo to wywołuje przeżycia wewnętrzne. Nie martw się musiałam dać im chwilę wytchnienia i szczęścia, zanim ześlę na nich kolejny armagedon.
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Jimmy, imbecylu jeden! Czyś Ty rozum do reszty postradał? Co za koszmarne wyczucie chwili. Bo on cierpiał, że Emma go odrzuciła, no rzeczywiście, on był w tym wszystkim najważniejszy. Kurde, znam taka jedna osobę, że zawsze jej ból i to, co jej działo się 2 lata temu jest ważniejsze niż ból innej osoby, który jest tu i teraz. Ech… no koszmarnie się zachował, Emma ma prawo być zła. I teraz jesżyczę nie wiadomo, gdzie jest. Brawo! Paddy podejrzewa coś u Oli, ale nie powie, żeby jej biednej nie wystraszyć pewnie. Ciekawe czy oni się nie zabezpieczają? Ale z Natalia było super, hahaha! Odwiózł do szkoły, ładnie, ładnie. Kiedy będzie John?

    Polubienie

    1. Z Jima musiał wyleźć kiedyś jego Jimowy charakterek. Nie martw się mnie osobiście, jako czytelnika oczywiście, też wkurzył hehe. Ostatnio tak bardzo się starał, że prawie upodobnił się do swojego brata. Jednak Jimmy, to Jimmy i w końcu pękł. Alkohol dodał odwagi. Szkoda tylko, że moment i motyw wybrał najgorszy z możliwych.
      Paddy czegoś się domyśla. Gdzieś kiedyś była mowa o zabezpieczeniu, wtedy w Polsce, o ile pamiętam, więc chyba tak, ale czy zawsze? I kolejne podstawowe pytanie czy jego domysły się sprawdzą.
      Oluś Johna mam zawsze w pamięci, pojawi się z pewnością, ale jeszcze kilka wątków muszę rozwinąć. Przyznam szczerze, że na razie za nim nie tęsknię, bo jego pojawienie się będzie znaczyło zbliżający się koniec historii, na co jeszcze nie mam ochoty, co prawda gdzieś z tyłu głowy kiełkuje nowy pomysł, ale na razie bardzo powoli.
      John się pojawi, ale nie zapewnię Cię, że tak od razu pozna prawdę
      Dziękuję

      Polubienie

  3. Niestety nie wszyscy mogą pić i Jimmy jest tego przykładem.Jak wypije to wstępuje w niego demon.A już myślałam że będzie git a tu Jimmy męda jedna wszystko zepsuł.I znowu jak kretyn będzie skomlał o wybaczenie

    Polubienie

    1. Oj masz całkowitą rację, niektórym alkohol szkodzi hehe. Jimowi na pewno i na pewno już o tym wie.
      Demon głupoty i bezmyślności.
      Zanim zacznie skomleć, najpierw doświadczy czegoś jeszcze.
      Dzięki.

      Polubienie

  4. Jim idiota! no głupi jak… pustak jeden! juz prawie sie udało i spieprzył to…
    Pady i Ola super, Ola jest w ciąży jak nic 🙂
    Natalka super

    Polubienie

    1. Aniu, no niestety nie da się ukryć – spieprzył i to na całej długiej linii. Jimowy charakter musiał z niego w końcu wyleźć.
      Paddy i Ola odpoczywają i cieszą się sobą. Należy im się po tych ostatnich sferach. Czy ciąża? No… Zobaczymy.
      Dzięki

      Polubienie

  5. Paddy i jego sielanka. Niech trwa jak najdłużej. Widać, że to jego nagroda. Sielanka jest piękna, ale ja już się wczuwam w jego stan, jak mu to za chwilę odbierzesz. Trochę go uśpiłaś, dając to czego przez całe życie pragnął. Czekam kiedy znów mu dowalisz, bo to oczywiste, że szczęśliwy Padzik to nie twoja bajka.
    Jimmy…..nadal pamiętam klify. Dlaczego tak wyszło? Czemu tak zareagował? Nie zrobiła tego czego od niej oczekiwał, to się zwyczajnie upił, co za ciul?
    A jego słowa wiszą nad moją głowa jak topór. Ja nie prędko bym mu wybaczyła…..zrobił milowy krok, a teraz o dwa się cofnął…..Jezussssssssssss jak on mnie rozczarował.

    Polubienie

    1. Nareszcie jakiś ślad tutaj zostawiłaś. Tęskniłam za Twoimi dogłębnymi wrażeniami. Przyznam jednak, że trzymasz emocje na wodzy.
      Agula sielanka Pada i Oli jest piękna, ale nie wiem dlaczego wyczuwam u Ciebie nudę. Kochana, przyznaj, że czekasz na te gorsze chwilę hehe. Tak z resztą, jak i Ja.
      Faktycznie taki Paddy trochę wieje dla mnie nudą.
      Agula Jima chyba nie muszę Ci tłumaczyć. Znasz go tak dobrze, jak Ja, a może nawet lepiej. Jego przytłumiony dziki charakter musiał kiedyś wyleźć z klatki. Przede wszystkim dlatego, żeby nie stał się swoim bratem, bo już zaczynałam się o niego bać. Mnie, jako swojego własnego czytelnika także rozczarował, ale jako autora zachwycił. Nowe pomysły, ukochany mój dramat, Jimowa złość i rozterki – moja wyobraźnia wprost buzuje, a to moja karma.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz