ROZDZIAŁ 112: Rachunek sumienia…

Od kilku minut, a właściwie odkąd Ellen skończyła streszczać mu wydarzenia wczorajszego wieczora, siedział bez ruchu na kanapie i wpatrywał się w jeden punkt przed sobą. Co kilka sekund nabierał powietrza w płuca i wolno wydmuchiwał, po czym głośno i jakby z trudem,  przełykał ślinę. Jego zbolała twarz przybrała szarawy odcień, a oczy pokryły się mgłą. Tylko On wiedział, jaką w tym momencie czuł do siebie odrazę i nienawiść. Nie mógł uwierzyć, że zrobił coś tak odrażającego. Zabiłby każdego, kto próbowałby skrzywdzić Emmę, a okazało się, że On sam był najgorszym łajdakiem na świecie.

– Jimmy, ocknij się, do diabła! – warknęła w końcu, zniecierpliwiona Ellen – Pomóż nam Ją odnaleźć! – ponownie przystawiła telefon do ucha – Peter, odbierz w końcu! – mruknęła do siebie, po czym zerknęła na odrętwiałego towarzysza – Może Ją znalazł i wracają do domu… – sama nie wiedziała,  czy bardziej próbuje pocieszyć siebie, czy jego.

– Jeśli Ona sama nie zechce wrócić, nikt z nas jej nie znajdzie – powiedział tępo Jimmy, nie poruszając niczym, prócz ust.

Ellen zerknęła na niego lekceważąco i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.

– Nie przyszło mi do głowy, że Ona może wpaść na taki pomysł. Nie kładłabym się spać, gdybym wiedziała. Pilnowałabym Jej – jęknęła z wyrzutem i złością na samą. siebie – Rozmawiałyśmy pół nocy…

Jim przeniósł nieobecne, wciąż spojrzenie na chodzącą kobietę.

– Ja Ją kocham Ellen, jak nikogo do tej pory… – wyrzucił nagle z siebie, nie wiedząc, czy próbuje wytłumaczyć się przed przyjaciółką, czy też jeszcze bardziej pogrążyć siebie w jej oczach i od razu pożałował swoich słów, gdyż zatrzymała się nagle i wbiła w niego wzrok wypełniony drwiną.

– No to pięknie jej to okazujesz! Byłeś tak urzekający, aż od Ciebie uciekła! – podniosła ręce w górę i pokręciła z litością głową – Lepiej nic już nie mów.

Jim, znowu próbował przełknąć, dławiącą go gulę w gardle i ponownie utkwił wzrok, gdzieś w przestrzeni przed sobą. Nagle zadźwięczał dzwonek telefonu leżącego na stole. Jim z szybkością błyskawicy poderwał się z kanapy, ale Ellen pierwsza dotarła do aparatu.

– Zanalazłeś Ją? – zapytała niecierpliwie, po czym zacisnęła powieki i skrzywiła się, wsłuchując w słowa męża. 

Przerażony mężczyzna przestał oddychać. Wpatrywał się z rozmawiającą kobietę, z szeroko otwartymi ustami. Gdy tylko skończyła i rozłączyło się,  dopadł do niej.

– Znalazł Ją? Mów!

Ellen spojrzała na niego z pogardą.

– O proszę, jakie zainteresowanie? – prychnęła – Szkoda, że wczoraj…

– Mów, do cholery!!! – wrzasnął, przerywając dalszą część jej wypowiedzi. Miał dość gderania i suszenia mu głowy. Wiedział, że nawalił i nie potrzebował, wyliczania win. I tak czuł się, jak skończony drań. Teraz liczyła się tylko Emma.

Zaskoczona kobieta wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. Wiedziała, że jej sąsiad nie należy do łagodnych baranów, ale nigdy nie zachowywał się ostro, wobec niej.

– Nie – odpowiedziała spokojnie – Nigdzie jej nie ma.

Jimmy, w mgnieniu oka przemierzył pokój i dotarł do drzwi. Wiedział, że odnalezienie Em, może graniczyć z cudem, pamiętał Jej poprzednią ucieczkę, ale nie mógł już dłużej siedzieć tu bezczynnie.

– Dokąd się wybierasz?

– Nie wiem – burknął, wkładając stopy w buty – Gdzieś, gdzie najszybciej może trafić mnie szlag – wyprostował się.

– Nie mów bzdur!

Sięgnął do klamki i otworzył drzwi.

– To nie bzdury – odwrócił się spojrzał ponuro na kobietę – Teraz najchętniej poszedłbym na łatwiznę i rzucił się z klifów.

– Idę z Tobą! – Ellen wsunęła telefon do kieszeni i wybiegła z domu za Jimem.

………….

– Dokąd idziesz? – Ellen od kilkudziesięciu minut prawie biegła, próbując nadążyć za mężczyzną.

– Na klify.

– Jimmy…

Odwrócił się i spojrzał na nią z ironią

– Nie martw się, nie będę się z nich rzucał – oznajmił – Takich, jak Ja, nawet w piekle nie potrzebują. Z resztą znając moje szczęście, pewnie i tak bym przeżył – dodał pod nosem, ale na tyle głośno, że kobieta bez trudu usłyszała.

Uśmiechnęła się pod nosem i odetchnęła z ulgą. Przez moment, zbierając do kupy jego słowa i łącząc je z dość dziwnym zachowaniem w domu, naprawdę zaczynała myśleć, że jest zdolny do takiego szaleństwa. Nigdy nie widziała go w takim stanie.

– Dlaczego to zrobiłeś?

– Co? – kątem oka zerknął na niechcianą towarzyszkę.

– No, dlaczego zadrwiłeś z niej wczoraj – wyjaśniła – Przecież dla niej to straszna trauma, a Ty potraktowałeś to, jak nic nie znaczące zdarzenie i zrobiłeś z tego kabaret.

Nagle zatrzymał się w miejscu i utkwił w Ellen zaskoczone spojrzenie.

– Powiedziała Ci?

Kobieta kiwnęła twierdząco głową i wyminęła go.

– Nie miała wyjścia. Zmusiłeś Ją do tego – rzuciła.

Ruszył za nią, ale po chwili złapał jej ramię i zatrzymał, odwracając twarzą do siebie.

– Co jeszcze mówiła?

Ellen przez moment zawahała się.

– Opowiedziała mi, do czego zmuszał Ją Thomas i jak Ją traktował – powiedziała niepewnie.

– Coś jeszcze? – zmarszczył brwi.

– A jest jeszcze coś? – kobieta uniosła brwi w zdziwieniu – Nie uważasz, że to i tak zbyt dużo?

Mężczyzna przybrał posępną minę.

– Masz rację – stwierdził i ruszył do przodu. 

Dziewczyna szła tuż za nim, ze wzrokiem utkwionym w wilgotną ziemię. Po chwili zatrzymał się ponownie, tak nagle, że zamyślona Ellen wpadła na niego z impetem.

– A co mówiła o mnie?

– Właściwie, to… nic – wzruszyła ramionami, na co Jim zmrużył podejrzliwie powieki.

– Naprawdę – potwierdziła kobieta – Starałam się Jej, jakoś wytłumaczyć Twoje głupie zachowanie. Zganiałam na alkohol i zazdrość, ale Ona za każdym razem odwracała głowę i milczała.

Zaklął w duchu. Zazdrość? Na razie nie mógł sobie przypomnieć niczego, z wczorajszego wieczora, prócz swojego rozgoryczenia. To z tego powodu przesadził z alkoholem. O co mógł czuć zazdrość? O tego frajera, Thomasa? Zmarszczył czoło i wrócił myślami do ostatnich słów swojej towarzyszki. Cała Emma. Wszystko to, co Ją najbardziej bolało, zatrzymywała w sobie. Stracił Ją… tego był pewny. Teraz naprawdę zaczął się bać.

– No to powiesz mi szczerze, co w Ciebie wczoraj wystąpiło? – ruszyli dalej – Znam Cię, Ty nigdy nie zachowywałeś się zbyt szarmandzko, wobec kobiet i zawsze miałeś w sobie cechy nieokrzesanego neandertalczyka, ale Twoje wczorajsze zachowanie przekroczyło wszelkie granice! Do tej pory tego nie rozumiem – Ellen machnęła bezsilnie rękoma – Po co to było?

– Bo jestem idiotą – mruknął pod nosem, chcąc uciąć rozmowę. Nie zamierzał zwierzać się jej, ze swojego poczucia niedowartościowania i niepewności co do uczuć Emmy.

– Dokąd idziemy? – Ellen nie skomentowała jego słów, choć dotarły do jej uszu i nie ciągnęła już tematu. Widziała jego przygnębienie i nie chciała dokładać kolejnych epitetów do tego worka złych myśli.

– Mówiłem już – mruknął – Na klify. Byłem tam z nią wczoraj. Wątpię, żeby tam była, ale muszę się o tym osobiście przekonać.

…………..

– Luisa, gdzie jest teczka z ostatnimi fakturami? Taka niebieska.

– Położyłam na biurku – dziewczyna podniosła głowę i zatrzepała rudymi loczkami.

Ola, czuła rosnącą w sobie irytację, ale jeszcze raz przeprowadziła szybki przegląd wskazanego miejsca. Poprzerzucała kilka dokumentów i pokręciła głową, odkładając z hukiem, trzymany w dłoni skoroszyt.

– Cholera, szukam jej od dziesięciu minut! Jakbyś ją położyła, to by tu leżała! – warknęła ostro, wbijając wzrok w wystraszoną już teraz dziewczynę.

– Naprawdę położyłam, musi tu być – tłumaczyła sekretarka.

– Ale nie ma! – głos Oli był coraz bardziej nerwowy.

Luisa podeszła bliżej i również zaczęła przeglądać biurko. Uniosła jeden z segregatorów w górę i po chwili na blat wypadła poszukiwana rzecz.

– Jest – oznajmiła – Włożyłaś ją między inne faktury.

Ola utkwiła wzrok w teczce. Nagle zrobiło jej się głupio, z powodu swojego wybuchu.

– Przepraszam – powiedziała skruszona, po czym opadła, bez sił na fotel i potarła twarz dłońmi – Wybacz mi, proszę – dodała po chwili.

– Nie ma sprawy – odparła Luisa, choć w głębi duszy, czuła gorycz. Dlaczego zawsze obrywała Ona, choć przeważnie była niewinna? Pracowała dobrze, starała się, a Ola ostatnio wciąż miała do niej pretensje. Oczywiście zawsze potem przepraszała, ale ile najpierw psuła nerwów, to tylko Luisa wiedziała – Dobrze, że się znalazła – przykryła żal, uśmiechem.

– Tak, ale nie powinnam była zganiać na Ciebie winy. Sama ją tam wsadziłam.

– Spokojnie, rozumiem Twoje nerwy – odparła – Otwarcie za dwa dni, a nie wszystko jeszcze gotowe. Jesteśmy zmęczone. Każda odczuwa stres.

– Ale Ty swojego nie wyładowujesz na wszystkich wokół, a Ja… – czuła wstyd – Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje – westchnęła i wstała z fotela – Chyba zrobimy sobie kawę i odetchniemy chwilę.

– To już Twoja szósta, nie za dużo ich? – upomniała Ją delikatnie dziewczyna.

Ola spojrzała na nią kątem oka.

– Siódma – poprawiła Ją – Doliczając poranną z Patrickiem – uśmiechnęła się i rozchmurzyła, przywołując w pamięci, spędzone z nim chwile.

– Rozumiem, że milutko było – rzuciła Luisa, przewracając oczami, po czym zaśmiała się i opadła na kanapę – Ech, jak Ja bym chciała się tak zakochać – westchnęła i rozmarzyła się – Jeszcze taki facet…

– Ej! – upominała Ją Ola, marszcząc brwi – Możesz się tak jawnie nie zachwycać? 

– No co, pomarzyć każdemu wolno – dziewczyna wzruszyła ramionami – Powinnaś być dumna, że usidliłaś takiego gościa. Ja mogę sobie tylko popatrzeć – odpaliła ze śmiechem, po czym uklękła na kanapie, opierając łokcie na oparciu, by być przodem do Oli – Wiesz, że On mi kogoś przypomina? Wydaje mi się, że skądś go znam. Tylko za diabła nie mogę przypomnieć sobie skąd – oznajmiła nagle – Nawet kilka dni temu zapytałam go o to, ale twierdził, że to niemożliwe – usiadła z powrotem – Dałabym sobie rękę uciąć…

– Dobra, dobra, już nic nie ucinaj – Ola przerwała dalsze wywody dziewczyny, czując napięcie w każdym mięśniu. Zdenerwowały Ją słowa sekretarki. Automatycznie przywołały w głowie wspomnienie wczorajszej rozmowy z Paddym.

Westchnęła cicho, czując skurcz żołądka. Chciał wrócić do śpiewania i koncertów. Była przekonana, że gdy tylko ogłosi, iż porzucił klasztor i wraca do świata normalnych ludzi, jego fanki oszaleją. Oczami wyobraźni, od razu widziała spacerujące pod ich domem tłumy rozhisteryzowanych dziewczyn, pełna ochrona przez całą dobę i zupełny brak prywatności. Próbowała przekonać samą siebie, że lata świetności Kellych dawno minęły i czasy się zmieniły, ale niestety, niezbyt jej to pomagało. Na samą myśl żołądek podchodził jej do gardła, a pamięć sama przywoływała obrazy sprzed dziesięciu lat. Pełną izolację od normalnego świata, życie w zamknięciu i brak swobody. Wtedy akceptowała to, bo była młoda i zakochana. Robiła wszystko, co nakazał, przesadnie chroniący Ją John. Czasami tylko wyrywała się z klatki, razem z Paddym i Angelo, ale i Oni we krwi, mieli nakaz chowania jej przed ludźmi. Zawsze szła kilka metrów za nimi lub przed nimi, mimo iż czasem było całkiem ciemno. Potem i tak dostawali burę od Johna za to, że narazili Ją na niebezpieczeństwo. Teraz miało to wrócić… Westchnęła głośno.

– Może tym razem faktycznie będzie inaczej – mruknęła do siebie.

– Mówiłaś coś? – Luisa przeglądała swój telefon.

– Nie… – odparła Ola.

Postawiła przed dziewczyną jedną z filiżanek i zajęła fotel naprzeciwko, ponownie zagłębiając się we własnych przemyśleniach. Chciała, by Paddy realizował swoje marzenia. Postanowiła, że jeśli naprawdę będzie chciał wrócić do muzyki, to Ona będzie twardo stała u jego boku, wspierając go w tym pomyśle. Swoje obawy schowa gdzieś głęboko, żeby nigdy się o nich nie dowiedział.

– Kiedy wróci Emma? – Luisa przerwała jej rozmyślania.

– Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo brakuje nam rąk do pracy – odparła – Zadzwonię do niej i zaraz będziemy wiedziały – dodała, wyciągając rękę po telefon.

– Halo? – rozbawiony głos przyjaciółki rozbrzmiał w uchu Oli.

– Em, gdzie Ty jesteś, strasznie u Was głośno – zmarszczyła nos, wsłuchując się w aparat.

– Bawię się, kochana! Jest bosko! – krzyknęła Emma tak głośno, że mimo muzyki rozbrzmiewającej w telefonie, blondynka odsunęła go od ucha. Spojrzała ze zdziwieniem na Luisę, po czym wstała i odeszła w głąb gabinetu. Ton głosu przyjaciółki zaniepokoił Ją lekko.

– Emma, jesteś z Jimem?

– Nie!!!  A po co mi ten dupek?! – usłyszała – Mam tu takie ciacha, że mówię Ci – zaśmiała się głośno dziewczyna.

Ola zaczynała czuć rosnące zdenerwowanie. Jej przyjaciółka, była pijana, w dodatku bez Jima, za to w jakimś męskim towarzystwie. To nie wróżyło nic dobrego.

– Em, powiesz mi, co się dzieje? – zapytała, choć wiedziała, że w Tym momencie,  raczej się z nią nie dogada – A gdzie jest Jimmy? – usilnie próbowała przekrzyczeć hałas. Zerknęła też na Luisę i zaklęła w duchu widząc, iż ta wpatruje się w nią z pełnym zaciekawieniem na twarzy.

– Nie wiem, gdzie jest – usłyszała – Z resztą gówno mnie to obchodzi, teraz mam lepsze towarzystwo – zaśmiała się głośno dziewczyna – Olka! Mówiłam, że to się nie uda. Jim to idiota! – dodała, po czym rozłączyła połączenie.

Blondynka spojrzała na ekran telefonu, po czym zacisnęła powieki i bezradnie uniosła głowę w górę. Musiała dowiedzieć się, co się stało.

– Luisa, przepraszam Cię, ale muszę zadzwonić – powiedziała chwilę później.

Dziewczyna wstała od razu, rozumiejąc aluzję.

– Uciekam do pracy, ale kawę zabieram z sobą. Pyszna jest – uśmiechnęła się, zabierając filiżankę z ławy. Tuż przy drzwiach odwróciła się jednak. – Coś się stało Emmie?

– Nie – odparła Ola bez zastanowienia, a gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami, już sama do siebie dodała – Mam nadzieję, że nie zdążyła narobić sobie zbyt wielu kłopotów – spojrzała w ekran telefonu, wybrała odpowiedni numer i ponownie przyłożyła słuchawkę do ucha.

…………

Wracali we trójkę. Po drodze na klify spotkali Petera.

Już z daleka podkręcił do nich przecząco głową.

– Kurwa mać! – wrzasnął wtedy zniecierpliwiony i zdenerwowany Jim. Przykucnął na skraju dróżki i ukrył zmęczoną twarz w dłoniach. Wraz z Ellen szukali Emmy od kilku godzin. Byli już chyba we wszystkich możliwych miejscach, jednak dziewczyna, jakby zapadła się pod ziemię.

– Spokojnie – upominała go Ellen. Tyle przekleństw usłyszała dziś z jego ust, że kolejne nie robiło już na niej żadnego wrażenia. Kucnęła przy nim i pogłaskała go po głowie – Znajdzie się.

– Gdzie?! – wrzasnął i odchylił się, chcąc uciec od jej dłoni. . Nie chciał, by ktokolwiek go pocieszał. Nie pozwolił umniejszać jego win. Właśnie tak miał się czuć… Winny!!!

Im bardziej trzeźwiał, tym mocniejszą odrazę czuł do siebie. Emma miała rację, odtrącając go od siebie tyle czasu. Mówiła, że się boi… Z tym też miała rację. Tylko nie siebie powinna się bać, a jego. Poderwał się na nogi i bez słowa ruszył przed siebie.

– Dokąd idziesz? – zdezorientowana Ellen, wpatrywała się w jego plecy, czekając na odpowiedź.

– Do diabła! – odkrzyknął.

Kobieta spojrzała z przerażeniem na męża, oczekując pomocy.

– Zrób coś! On nie myśli logicznie. Ma tak odkąd wyszliśmy z domu. Albo klnie i wyzywa, albo popada w totalną depresję i milknie.

– No coś ty? Jim i depresja? – prychnął Peter – Te dwie rzeczy się nie łączą.

Kobieta spojrzała karcąco na mężczyznę.

– Uwierz mi na słowo, wiem co mówię, On… – wskazała kciukiem Jima – Postradał rozum. Boję się o niego.

Peter ściągnął z powrotem usta i krzyknął na przyjaciela.

– Może jest jeszcze jakieś miejsce, w które nie zajrzeliśmy?

Jim odwrócił się ratowanie.

– Tak! – krzyknął, rozkładając ramiona na boki – Cały świat!

– Nie przesadzaj!

– Przesadzam? – szybko znalazł się ponownie tuż przy małżeństwie – To powiedz mi gdzie jeszcze może być?!

– Nie wiem, ale Ty od razu masz jakieś czarne myśli – Peter lekceważąco wzruszył ramionami – Popłakała pewnie gdzieś na plaży i jej przeszło. Teraz może czeka już na Ciebie w domu. Pogdera trochę i tyle.

– Peter, nie pleć głupot – ostrzegła Ellen, zauważając wściekłość na twarzy Jima. Jej mąż nie znał historii Emmy, więc traktował zniknięcie dziewczyny, jak zwykły kobiecy foch.

Jimmy zmrużył oczy. W jego głowie zapanowało dzikie szaleństwo. Ręce wprost świeżbiły go, by przywalić przyjacielowi w mordę. Gdyby nie to, że On pierwszy wyruszył jej szukać,  z pewnością polałaby się krew. Świadomość tego powstrzymała go, ale jego oczy rzucały błyskawicami. Zbliżył się do mężczyzny.

– Jeśli pojechała na lotnisko, to w tej chwili może być wszędzie! – wrzasnął – Nie znasz Jej, więc nie pierdol głupot!

– Dobra, przepraszam – Peter uniósł dłonie w górę.

Ellen spojrzała krzywo na męża, po czym zwróciła się do drugiego, rozjuszonego mężczyzny.

– Jimmy, uspokój się, nerwy tu nic nie pomogą. Em na pewno się znajdzie…

Mężczyzna teraz wbił swój wściekły wzrok w nią.

– Zwarowałaś?! Jak mam się uspokoić?! – krzyknął – No powiedz mi?! Robi się ciemno! Nigdzie jej nie ma! Odrzuca wszystkie moje telefony! Ona nie chce, żebym Ją znalazł, taka jest prawda! – dodał, po czym kopnął ze złością kępę trawy – Kurwa mać!!! – wrzasnął znowu na całe gardło, czując całkowitą bezsilność. Miał ochotę rozpłakać się, jak małe dziecko, i zapewne by to zrobił, gdyby nie dwie pary oczu, wpatrujące się w niego z coraz większym zdziwieniem i współczuciem – Wracamy do domu – zarządził i pierwszy ruszył w drogę powrotną.

Po chwili jednak zatrzymał się raptowanie i szybko sięgnął do kieszeni spodni.

– Jeszcze tylko jej mi brakowało – mruknął, spoglądając w wyświetlacz telefonu. Miał nadzieję, że to Em…

Rozłączył rozmowę, ale po chwili przyszło mu do głowy, że Olka może być jego szansą. Szybko wybrał numer i przyłożył aparat do ucha.

– Jim? – usłyszał od razu – Powiedz mi, do diabła, co się tam u Was dzieje?!

Zacisnął mocno powieki i zaklął bezgłośnie, słysząc znienawidzony, rządzący ton głosu dziewczyny, ale jednocześnie zaczęła w nim rosnąć nadzieja. Olka wiedziała, że coś się dzieje, a to znaczyło, że rozmawiała z Emmą.

– Ola, wiesz gdzie jest Em? – zapytał od razu, ignorując jej pytanie.

– To Ty tego nie wiesz? – usłyszał pytanie, z zaraz potem ciche, przerażone „O Jezus…”

– Odpowiesz mi?! – rozkazał ostrzej, czując przyspieszający puls. 

– Jimmy… – zaczęła Ola ostrożnie, ale przerwała natychmiast, słysząc jego niecierpliwie westchnienie – Posłuchaj, nie wiem gdzie Ona jest – wyjaśniła zmienionym tonem –  Nie powiedziała mi, ale to musi być jakiś bar lub klub, bo muzyka prawie zagłuszała jej głos.

– Jesteś pewna? – Jim zmarszczył się i od razu przerzucił wzrok na Ellen i Petera, którzy wpatrywali się w niego z zaciekawieniem. – Nic więcej nie wiesz? – chwilę słuchał, po czym rzucił krótkie „dzięki” i miał zamiar zakończyć połączenie, ale zanim to zrobił usłyszał jeszcze:

– Znajdź Ją jak najszybciej, proszę…  i zadzwoń, bo umieram ze  strachu. Ona nie była sobą… 

………..

Wszedł do mętnego, od papierosowego dymu, pomieszczenia. Ellen i Peter byli tuż za nim.

Przez dłuższą chwilę wytężali wzrok, żeby dostrzec cokolwiek w gęstym półmroku.Momentalnie zbladł, gdy udało mu się dostrzec coś więcej, niż tylko szarawe mętne tło.

Na środku baru, w rytm grającej muzyki, kołysał się jakiś facet, ściskając w swoich obleśnych łapskach, jego Emmę…

==============

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 112: Rachunek sumienia…

    1. Niestety kiedyś musiałam, a ten był najciekawszy hehe. Taki chwyt…
      No trochę będzie się działo. Jima pięść zaboli i serducho też.
      Dzięki

      Polubienie

  1. Myślałam, że Emma choć trochę zmądrzała i uwierzyła w ich związek a tu dupa…najlepiej uciec jak tchórz. Mogła zostać, strzelić focha, trochę poudawać niedostępną ale zostać. Jimmy nie pij!! ah teraz to on chyba będzie musiał na głowie stanąć żeby mu wybaczyła lub klęknąć chociaż mam nadzieję, że obejdzie się bez klękania. Z drugiej strony to pewnie nawet to klękanie mu nie pomoże bo Emma znowu ucieknie do swojej skorupy. Mam nadzieję, że tylko nie zacznie sypiać z kim popadnie bo Jimmusiowe serce tego może nie wytrzymać 🙂
    Oj czuję, że w tym „lokalu” to dojdzie do drastycznych scen…Jimmy szykuj pięści a ten co maca Emme to niech lepiej już ucieka.
    Mam nadzieję, że Emma się szybko ogarnie,..on przeprosi ona mu wybaczy i będzie sielanka…mam taką nadzieję ale w to nie wierzę 🙂
    Luisa to chyba będzie miała pretensje do Olki jak się wyda kim jest Paddy. Takie ciacho i ona go nie poznała no 🙂
    Teraz już rozumiem czemu Olka była zaskoczona powrotem Padda do muzyki ale teraz chyba będzie inaczej już nie są tacy sławni a resztą ma przykład przecież Luisa go nie poznała.
    Paddy chociaż taki rozmemłany 🙂 to wierzę, że będzie chronił swoje dziewczyny jak prawdziwy bohater 🙂 przecież może mieć żonę i „córkę” widmo 🙂
    Ale jak jednak fanki się dowiedzą, że Olka dziecko to ma z jednym Kellym a żyje z drugi Kellym to jej żyć nie dadzą, lepiej niech już szukają domu w innym kraju 🙂 mam nadzieję, że tylko Natalkę oszczędzą bo przecież dziecko niczemu winne.
    Bardzo mnie zastanawiają słowa Oli do Jimma „Ona nie była sobą” ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie?
    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Kochana, myślę, że Emma nie jest tchórzem. Jimmy wtargnął do jej bolesnej i wstydliwej prywatności, wyciągając ją przed wszystkimi na światło dzienne. To był dla niej szok. Jej psychika jest tak pokręcona, że różne rzeczy dyktuje. Z resztą sama się przekonasz, może jeszcze nie w tej części, ale kolejna wyjaśni trochę z podświadomie go świata Emmy. Powiem tylko, że nie jest dobrze.
      Obrazek, który zobaczył Jimmy na pewno wywoła wstrząs w jego poderwanym systemie mózgowych. Znasz już mojego Jima, więc trochę możesz się domyślić hehe
      Ola zna świat Kellych z przeszłości. Wie czym pachnie sława i jak wpływa na wszystkich. Boi się tego i Ja się jej nie dziwię. Sama próbuje wmówić sobie, że tym razem będzie inaczej, ale nie jest tego pewna. Powiem Ci tylko, że nie na darmo się boi. Ona i Paddy zapłacą za jego powrót na scenę. Cena będzie wysoka chyba najważniejsza w życiu, szczególnie dla niego.
      W sprawie Natalki też masz rację. Gdy prawda wyjdzie na jaw i fanki dowiedzą się czyjąś jest córką może być nieciekawie, ale najpierw Paddy musi wejść na tę wielką scenę, bo obawiam się, że po tym, co dla nich uszykowałam będzie ciężko.
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Jimmy się nie popisał, ale podoba mi się jego zachowanie teraz. Boi się bardzo, jest przerażony, dobrze to opisalas. To co? Oni nie sprawdzali w klubach? Dopiero po telefonie Oli? Dziwne. Ale dobrze, że ja znalazł. Powinien wziąć na siłę do domu i trzymać póki nie przeprosi, a ona mu nie wybaczy. To, co budował rozwalił, to prawda, wiec teraz na nowo cegła po cegłę będzie musiał budować. Nie ma bata. A Luisa w końcu się dowie, kto to ten facet Oli. To się będzie działo.

    Polubienie

    1. Oluś, tak Jimmy jest przerażony zniknięcie Emmy oraz myślą, że Ją stracił przez własną głupotę. Widocznie nie przyszło im do głowy, że Em będzie chciała zabawić się w takich miejscach. Zwykle ludzie, szczególnie kobiety, przeżywające jakieś negatywne zdarzenie uciekają w samotność i ciszę. Przypominam, że Oni tak naprawdę Emmy nie znają, nawet Jimmy. Nie wiedzą, że jej psychika reaguje inaczej.
      Luisa pozna prawdę o Paddym już niedługo. Myślę, że jakieś trzy, może cztery rozdziały.
      Dzięki wielkie za komentarz.

      Polubienie

  3. ja wszystko rozumiem, bo Jimmy zachował sie jak głupek palant idiota (niepotrzebne skreślic, albo i nie) ale Emma tez przesadza. Rozumiem, ze nie zna nic innego ucieczka, seks, faceci, picie, ale k** bez przesady…

    Polubienie

    1. Aniu nic nie skreśla z Twoich określeń na temat Jima, bo wszystkie niestety idealnie pasują.
      Emma faktycznie lepsza nie jest. Będzie się tłumaczyć i wyjaśniać, ale najpierw zaogni jeszcze atmosferę. Z pijanym lepiej nie rozmawiać. Zapraszam na jutro.
      Dziękuję za dziś.

      Polubienie

  4. Teraz to już na pewno poleje się krew, Jimmy nie wytrzyma.On faktycznie zawsze musi coś spieprzyć a już Jimy i alkohol dziura w głowie i brak hamulców.

    Polubienie

    1. Niestety Jimmy i jego fajerwerkowy charakterek oraz szczerość do bólu, musiały kiedyś wyjść. Teraz żałuję, zbyt wiele nie pamięta i szuka jej, jak opętany. Wie, że Emma zapewne nie będzie chciała go znać, ale mimo wszystko chyba ma nadzieję.
      Wściekły Jimmy to już tornado.
      Dziękuję

      Polubienie

Dodaj komentarz