ROZDZIAŁ 123: Ciężar dnia i nocy…

Biegł nieznaną mu drogą, potykając się co chwilę o wystające z ziemi korzenie drzew. Przerażony i zmęczony. Dyszał, jak parowóz, ale nie zwalniał. Gęsta mgła lub dym przysłaniały mu widok. Musiał Ją jednak znaleźć… Wołała go…

Gdzieś w oddali słyszał, jej płacz…

– Emma… – wyszeptał prawie bezgłośnie, czując jak krew, z braku powietrza, odpływa gdzieś z jego głowy, a On sam słabnie coraz bardziej. Wiedział jednak, że Ona liczy na niego. Musiał Ją uratować. Wołała go przecież…

Robiło się coraz ciemniej. Niebo zaczęły pokrywać granatowo-czarne chmury. Chwilę później pierwsze krople deszczu, zaczęły studzić jego spocone czoło. Ten chłód dodał mu siły. Biegł dalej…

Szloch Emmy stawał się coraz głośniejszy. Wiedział, że kierunek jest dobry, że już jest blisko… Zmusił, swoje nogi do jeszcze większego wysiłku. Brakowało mu tchu. Otwierał usta i z pazernością wygłodniałego zwierzęcia, łapał kolejne hausty powietrza, po których szybko zaczynał się, ponownie dusić.

Światło… Maleńki błysk gdzieś w oddali.

I znowu płacz… Głośny i wyraźny…

– Em, nie bój się, już jestem! – próbował krzyknąć, ale zmęczenie nie pozwalało mu wydobyć z siebie tak głośnych dźwięków.

Budynek… Szary i brzydki… Jakby opuszczony… Jednak światło w oknie…

Dopadł do drzwi. Szarpnął za klamkę, która została w jego dłoniach. Odrzucił ją i szarpnął za drewniane skrzydło. Palce piekły go od  odciągania ich…

Znowu płacz… Żałosny…

Jim skulił się z bólu i strachu.

Zostawił w spokoju drzwi, które były niezwykle mocne, jak na tak stary dom. Pokonał wysoki, metalowy płot, dopadł do okna.

Znieruchomiał…

– Nie… To niemożliwe! Nie moja Emma… Nie! Nie!!! – powtarzał jak w amoku coraz głośniej, coraz szybciej i bardziej żałośnie.

Po chwili z dziką wściekłością, uniósł ręce w górę i… Z siłą uderzył nimi w szybę… Posypały się szkła!

Zerwał się z poduszki, łapiąc szybko powietrze, które momentalnie zablokowało się ponownie z powodu silnego bólu. Zaczął kasłać i się krztusić. Suchość w gardle jeszcze bardziej wzmagała te odruchy.

A może to wcale nie kaszel? Może tak podziałało na niego to, co zobaczył we śnie? Był tak realny, że jeszcze teraz czuł drżenie w sercu. Przymknął oczy i przez moment starał się spokojnie oddychać, po czym z grymasem cierpienia na twarzy, zwlekł się z kanapy i podtrzymując się ręką ściany zniknął za drzwiami łazienki.

Po chwili zmarnowany i wymęczony usiadł z powrotem na kanapie. Przez kilka sekund ciężko łapał oddech. Płuca i krtań paliły go żywym ogniem i wciąż od czasu do czasu wymuszały kaszel, nie zastanawiał się jednak nad tym. Całą jego uwagę skupił na swoim śnie. Spuścił głowę i wczepił palce we włosy.

Widział Ją… Oczy pokryte mglistą rozkoszą i rozchylone, błagające o więcej, usta.

Zacisnął palce na swoich włosach i szarpnął nimi mocno, krzywiąc się jednocześnie z bólu. Widok jej ciała, wyginającego się w łuk, na stole i tak dobrze mu znany jęk, wdzierały się w jego umysł. Osaczały go, ściskając boleśnie jego klatkę piersiową, niczym wąż dusiciel.

– Dlaczego, nie zostawisz mnie w spokoju? Przecież Ciebie już nie ma – jęknął, kuląc się z bezsilności i rozpaczy. Chwilę potem poderwał się i wbiegł do kuchni.

Potrzebował wódki, whisky, czegokolwiek, co dałoby mu ponowny spokój i ukoiło na trochę ból…

Musiał się napić…

Jednak z kuchni zniknęły wszystkie zakupione wczoraj butelki. Ellen – domyślił się.

– Cholerna baba!

………………

Cichutko wsunęła się do sypialni. Paddy spał na boku, tyłem do niej. Zbliżyła się do łóżka. Stanęła tuż nad nim, myśląc o Emmie i tym, co Jej powiedziała.

Jak łatwo było się mądrzyć, udzielać porad, widzieć błąd, gdy nie chodziło o nią samą, ale czy Ona nie postępowała tak samo? Czy dała odczuć Paddyemu, że jest dla niej wszystkim?

Westchnęła, czując nagły, nieprzyjemny skurcz w żołądku. Sprzeczki, awantury, pretensje, wzajemne wyrzucanie sobie błędów…  Tym od początku karmili swój związek.

W tym momencie zdała sobie sprawę że to, jak dalej potoczy się ich los, zależy od nich samych. Czasami wystarczy jedno niewypowiedziane słowo lub brak potwierdzenia, jak w przypadku Emmy i Jima by zniszczyć, nawet największe uczucie.

Już raz się poddali. Byli zbyt słabi, a przeciwnik zbyt mocny, ale nawet największy wróg miłości – czas, nie zdołał ich zniszczyć.

Delikatnie, by go nie zbudzić, usiała na brzegu łóżka. Wyciągnęła rękę i pogłaskała miękkie włosy Paddyego. Drgnął lekko i odwrócił się na plecy, obdarzając najpiękniejszym, lekko sennym uśmiechem, po czym zdjął jej dłoń ze swojej głowy i pocałował wewnętrzną jej stronę.

Ola rozciągnęła usta, wpatrzona w jego chabrowe tęczówki.

– Kocham Cię, Paddy – wyszeptała.

– Ja Ciebie też – poderwał się w górę i objął mocno, łącząc ich usta ze sobą.

Gładziła jego plecy, zamknięta szczelnie w jego ramionach. Wtuliła twarz w idealnie stworzone do tego miejsce, łączące bark z szyją i cichutko pociągnęła nosem.

– Hej! Co się stało? – zaniepokoił się, ale nie przestał Jej przytulać. Wręcz przeciwnie, zacisnął jeszcze mocnie swoje ramiona.

– Nic. Emma uświadomiła mi, ważną rzecz – odparła, wycierając palcem upartą łaskoczącą łzę – A nasze dziecko sprawia, że wszystko odczuwam dwa razy silniej niż normalnie, stąd to wzruszenie – zaśmiała się przez łzy – Nie martw się. Nic się nie dzieje. W porę uzmysłowiłam sobie, co jest dla mnie ważne.

Wyczuła, że się uśmiecha.

– Nasze maleństwo… – wyszeptał z rozrzewnieniem, po czym szybko odchylił głowę i z powagą spojrzał Oli w oczy – Co znaczy w porę? Wcześniej tego nie wiedziałaś?

– Ech… Chyba gdzieś po drodze lekko się zgubiłam – odparła niby lekkim i żartobliwym tonem oraz przyklepała słowa uśmiechem, ale Jej oczy pozostały poważne. Wysunęła się z ramion chłopaka i wstała.

Paddy zmarszczył brwi. Zdał sobie sprawę, że smutek kobiety nie był spowodowany wyłącznie przez labilność, spowodowaną zmianami hormonalnymi. Przypomniał sobie jej wcześniejsze słowa „Obiecaj, że nam się uda”. Już wtedy się zaniepokoił, ale potem przyszła Emma i gdzieś mu to umknęło.

– Co z Emmą? – zapytał, zostawiając wcześniejszy temat w pamięci. Teraz postanowił nie dopytywać. Było późno, a czekał Ją ciężki dzień.

– Nic. Upiła się i zasnęła w salonie na kanapie. Zostawiłam Ją tam.

– Pytałem raczej o jej kiepski humor.

Ola westchnęła ciężko i machnęła ręką.

– Szkoda gadać – ucięła temat i zniknęła w łazience, nie wiedząc, jak wyjaśnić chłopakowi pokręcony sposób myślenia i postępowania przyjaciółki. Do tej pory nic mu nie wspominała o trudnej przeszłości Emmy.

Mężczyzna z ciężkim westchnieniem opadł z powrotem na poduszkę, założył ręce pod głowę i popadł w ciężką zadumę. Emma, kobieta z Irlandii, jego starszy brat… Czyżby Jimmy miał zamiar powielić jego własną złą przeszłość? Nikomu nie życzył takiego życia. Do dziś pamiętał tę pustkę w sercu i uczucie osamotnienia, mimo pełnego ludzi, domu. W końcu zaczął z niego uciekać. Wszędzie, byle nie tkwić w tym odrętwiającym amoku wspomnień i bólu. Popełnił przez to tyle błędów. Skrzywdził tyle osób, szczególnie młodych naiwnych dziewczyn, które oddawały mu się, licząc naiwnie na miłość i związek.

…………….

– Emma, obudź się!

Brunetka otworzyła jedno oko i szybko przymknęła je z powrotem, czując ostry ból w głowie.

– Zasuń z powrotem te cholerne rolety. Chcesz, żebym oślepła? – warknęła, zasłaniając głowę kocem.

– Mamy kupę roboty!

– Ja mam urlop.

– Miałaś do wczoraj.

– Nic z tego! – zaburczała brunetka.

– Wstawaj, słyszysz?! – Ola stanęła tuż przy kanapie i obejrzała się za siebie na stojącego w progu rozbawionego chłopaka, bo nagle przyszedł jej do głowy pomysł – Podnieś tyłek, albo Paddy przyniesie gitarę i  zagra Ci na niej tuż nad uchem, najgłośniej, jak potrafi i zaśpiewa najwyżej jak umie – postraszyła. Gdzieś z głębi pokoju doszedł do niej melodyjny śmiech.
– Mnie też tak będziesz leczyć z kaca? – zapytał mężczyzna podchodząc bliżej – Poza tym nie mam gitary, została u Angelo.

Ola spojrzała na niego ponownie i zmarszczyła nos, chichocząc przy tym bezgłośnie.

– To pokrywkami marsza wybijesz.

Em otworzyła jedno oko i odszukała nim faceta swojej przyjaciółki.

– Pad, jak wysoko umiesz śpiewać?

– Sprawdzasz moje możliwości?

– Sprawdzam czy moja głowa wytrzyma to wycie – odparła, przytrzymując koc, ciągnięty przez Olę od strony stóp.

– Jeśli zaraz nie wstaniesz, poświęcę się i takim sopranem walnę, że szyby z okien wypadną – zagroziła blondynka – Wyłaź, do cholery! Musisz mi dzisiaj pomóc! Otwarcie mamy, same z Luisą nie damy rady.

Emma zajęczała głośno.

– Nie mogę, Olka.  Jeszcze kręci mi się w głowie. Pijanemu nie wolno iść do pracy – zastrzegła.

– Wyłaź, bo Cię zwolnię – ostrzegła blondynka, szarpiąc przyjaciółką.

– Udław się swoimi groźbami. Tylko Henry może mnie wywalić – burknęła, przewracając się na drugi bok, tyłem do niej.

– Hej! Tylko nie udław – sprzeciwił się Paddy – To matka…

Ola jednym groźnym spojrzeniem sprawiła, że zamilkł i pociągnął spojrzeniem za jej wzrokiem. Na progu pokoju stała Natalia i szczerzyła zęby.

– Ciocia nie chce wstać?

– Mama walczy wszelkimi sposobami – odparł Paddy z rozbawieniem.

– Uda jej się, nie martw się i chodź na śniadanie. Nudno jeść całkiem samej – stwierdziła dziewczynka i zniknęła w kuchni.

– Matka, nie matka, nie ma prawa mnie zwolnić. Idę na chorobowe! Chorować każdy ma prawo, nawet jak nie jest matką – mruknęła Em, nie wyłapując sensu niedokończonego zdania Paddyego.

Ola natomiast spojrzała karcąco na mężczyznę i postukała się palcem w czoło, po czym rozbawiona  bezsensownymi słowami przyjaciółki, ponownie zaczęła ściągać Ją z kanapy.

– Boże Olka! Ja mam kaca, jak stąd do Berlina, sińce pod oczami i oddech jak dębowa beczka po piwie, myślisz, że nadaję się na reklamę salonu SPA?

– Znakomicie, zrobimy pokaz odnowy biologicznej. Klienci będą zachwyceni – wykrzyknęła, po czym odebrała wibrujący w dłoni, telefon – Halo? Cześć Henry – zakręciła oczami do Paddyego, wskazując nimi siedzą już teraz Emmę – Za godzinę? Nie ma sprawy. Będziemy z Emmą czekać.

– Stary tu jedzie? – rzuciła brunetka, podrywając się na równe nogi.

– Przecież jest współwłaścicielem, dziwne, żeby nie przyjechał i tak nie ingeruje za bardzo w to, co tu robimy.

– Cholera jasna! Olka, Ja cię kiedyś uduszę! – krzyknęła i popędziła do łazienki, zapominając o bólu głowy.

– Oj! Jak pobudzająco podziałał na nią szef. Nawet kawy jej nie trzeba –  zadrwiła blondynka, na co Paddy zaśmiał się głośno.

– Słyszałam! – warknęła Emma zza drzwi – Świnie jesteście! Zero współczucia…

…………….

– Paddy jedziemy już! – krzyknęła Ola, tłukąc obcasami o drewniane schody. Chwilę później stukot powiększył się i jakby podwoił.

– Trudno Was nie słyszeć. Jakby stado koni biegało po domu – zażartował, wychodząc z kuchni – Wow! – zachwycił się – Kobiety biznesu, normalnie – ocenił z błyskiem w oku ich wygląd, zatrzymując wzrok nieco dłużej na nogach Oli.
Niebieska ołówkowa  spódnica do kolan z podwyższonym stanem idealnie podkreślająca kształty kobiety, do tego dopasowana w talii marynarka w identycznym kolorze i włosy upięte w luźny, modny kok, z którego Emma starannie powyciągała pojedyncze pasma, by tworzyły artystyczny nieład wokół twarzy dziewczyny.

Paddy przez moment z zachwytem na twarzy  wpatrywał się w ukochaną, następnie zbliżył się do niej i łapiąc w pasie, przyciągnął do siebie.

– Pięknie… Aż mam ochotę zaciągnąć z Ciebie te ciuszki – zamruczał seksownie, gdy Em schowała się w łazience, dla sprawdzenia ostatecznego wyglądu.

– Przykro mi musisz dziś powstrzymać swój popęd, bo już i tak jesteśmy spóźnione – krzyknęła Emma z łazienki.

Paddy przewróciła oczami, wywołując tym śmiech u Oli.

– Czy Ona nie ma za dobrego słuchu? – zapytał cicho.

– Całkiem normalny. To Ty dyszysz tu, jak napalony małolat. Nie trudno domyślić się, co Ci chodzi po głowie – Emma zastukała obcasami i już po sekundzie była przy nich, klepiąc chłopaka w ramię – Puść Ją, bo pognieciesz.

Paddy pokręcił głową i roześmiał się głośno, ale posłuchał. Odsunął się od Oli i przeniósł spojrzenie na brunetkę, przeciągając wzrokiem po jej sylwetce.

– Ty też jesteś niczego sobie – stwierdził i zagwizdał z podziwem.

Dziewczyna  w kremowym garniturze i czarnych wysokich szpilkach prezentowała się nie gorzej od Oli

– Nawet ślady po wczorajszej whisky zniknęły.

– Ktoś kto wymyślił makijaż i puder powinien nagrodę Nobla dostać – wyszczerzyła się ze sztuczną przesadą – Żeby tylko jeszcze te dzwony w głowie minęły, to będzie całkiem nieźle – mruknęła potem już bardziej do siebie.

– Trzeba było nie wypić całej tatusiowej whisky, to i dzwony byłyby bardziej znośne – rzucił złośliwie.

Em odwróciła się i spojrzała z kpiną na chłopaka.

– A co? Żal Ci? – rzuciła buńczucznie – Pierwszego syna chciałeś nią opić? Trzeba było mówić, nie ruszałabym – w ferworze poszukiwań czegoś w torebce, nie zauważyła, że Ola i Paddy zaniemówili i wpatrują się w siebie z dziwnymi uśmiecham. Dopiero po chwili spojrzała na nich za zdziwieniem – Co Wy tak nagle ucichliście?

Oboje jednocześnie przenieśli na nią swoje oczy. Paddy podrapał się z lekkim zakłopotaniem po głowie, a Ola wpatrywała się w nią z przyklejonym do twarzy tajemniczym uśmiechem.

– Może i chciałem – stwierdził.

– Czekajcie, czekajcie… – przeniosła pytając spojrzenie na Olę – Ty wczoraj nie chciałaś pić, bo…

– Nie mogę, przynajmniej przez najbliższe miesiące – uśmiechnęła się niewinnie, po czym wyciągnęła rękę i wsunęła się pod ramię Paddyego, obejmując chłopaka w pasie.

Oczy Em zrobiły się wielkie jak spodki. Przez moment wpatrywała się w nich, jak w kosmitów, potem zatkała usta dłońmi.

– Jesteś w ciąży? – zapytała ostrożnie, nie dowierzając swoim własnym domysłom, a gdy Ola potwierdziła skinieniem głowy, krzyknęła – O matko! Nie wiem, co powiedzieć…

Ola roześmiała się głośno.

– Ja płakałam całą dobę – zasugerowała, zerkając na Paddyego.

– No co Ty szkoda mi makijażu – wystrzeliła brunetka, po czym przez moment wpatrywała się badawczo w przyjaciółkę, by w  końcu roześmiać się głośno – Ale mnie zaskoczyliście. Strasznie mocno Wam gratuluję – przytuliła się do obojga jednocześnie, obejmując ich za szyje – Paddy przepraszam za whisky, odkupię taką samą, przyrzekam – dziwny uśmiech nie schodził jej z twarzy.

– Nie ma sprawy – odparł chłopak – Chyba pomogła, bo humor Ci się poprawił i mój nieszczęsny brat wywietrzał Ci z głowy, więc nie jest mi żal.

Em, nagle zdrętwiała. Z jej ust zniknął uśmiech, a oczy zrobiły się mętne.

– Idziemy? – zapytała, nie wiedząc, gdzie wsadzić oczy, po czym nie patrząc już na nich, odwróciła się na pięcie i wyszła na dwór.

– Musiałeś?

– Co? – chłopak wbił w blondynkę zdziwiony wzrok.

Ola pokręciła z dezaprobatą głową.

– Faceci! – westchnęła przewracając oczami, po czym cmoknęła go w policzek. W drzwiach jednak odwróciła się jeszcze na moment – Przyjedziesz później?

Zamyślony skinął głową, a po chwili, otrzeźwiał nagle i zapytał – Mam zabrać ze sobą Natalkę?

– Nie. Nati nocuje u Mai. Mówiłam ci o tym parę dni temu – usłyszał już zza drzwi – Gdzie Ty masz głowę, Paddy… – uśmiechnął się na jęknięcie kobiety i odkrzyknął.

– Ty zajmujesz całą.

…………….

– Em, przepraszam za Paddyego – wjechały właśnie na mało ruchliwą drogę i nareszcie Ola mogła skupić się na przyjaciółce. Odkąd ruszyły spod domu, brunetka milczała, wpatrując się w swoją boczną szybę.

– Przecież niczego złego nie powiedział – odparła z dziwnym zmęczeniem w głosie.

– Ale przypomniał Ci wczorajszy smutek… I Jima.

– Wczorajszy… – powtórzyła z ironią – Nie mówmy o tym, proszę – westchnęła, jakby podnosiła ciężary – Szkoda makijażu.

– Zastanawiałaś się, co zrobisz? – Ola nie przejęła się wcale prośbą przyjaciółki. Wiedziała, że musi kuć żelazo póki gorące, zanim Em całkowicie zamknie temat mężczyzny.

– Z czym?

– Z Jimem – odparła Ola i od razu usłyszała zniecierpliwione westchnienie.

– Nie odpuszczasz.

– Nie – przyznała uczciwie – Popełniłaś błąd, ale błędy można naprawić – zasugerowała blondynka, zerkając w stronę dziewczyny.

– Nie wiem czy chcę to naprawiać, czy jest co… – stwierdziła brunetka, spoglądając na swoje dłonie złożone na kolanach, gdyż nagle zaczęły drżeć – Może wcale nie uważam, że popełniłam błąd.

Ola utkwiła w niej rozczarowane spojrzenie.

– Jejku, Olka! – zirytowała się Emma, wyczuwając bunt przyjaciółki – Daj mi już spokój! Nie wiem, co zrobię, ale dziś nie chcę o tym myśleć, dobrze? Chcę zapomnieć.

– Jak chcesz. Tylko może zadzwoń do niego.

– Po co? – rzuciła brunetka ze złością.

Co miała jej odpowiedzieć? Że martwi się o niego, że jest jej go szkoda i współczuje mu? Pamiętała wyraz jego oczu, gdy z nim rozmawiała, tuż przed ich wyjazdem. Czuła się winna, że dała mu nadzieję. Sama powinna do niego zadzwonić, ale nie miała odwagi. Zdenerwowany Jim bywał nieobliczalny i zwykle nie przebierał w słowach. To zapamiętała, mimo upływu wielu lat.

– Masz rację, to głupie – przytaknęła.

– Powiedz mi lepiej, jak zareagowałaś na ciążę – Em zmieniła temat – Przy Paddym mogłaś udawać wielką radość, ale Ja Cię znam. Przerażona jesteś, co?

Ola zawiesiła spojrzenie na przyjaciółce i kiwnęła twierdząco głową.

– Jak cholera – dodała, wciągając głęboko powietrze, jakby nagle zabrakło jej tlenu w płucach.

– Domyśliłam się i nawet nie wiedziałam czy mam Ci gratulować czy współczuć, ale nie chciałam sprawiać przykrości Paddyemu.

– I dobrze – odparła blondynka – Przeszedł już swoje. Na początku nie dałam rady, cieszyć się razem z nim.

– Wyłaś?

– Jak bóbr – odparła dziewczyna, zerkając z powagą na Emmę – A dziwisz się? Nie planowałam kolejnego dziecka. W jednej chwili świat zawalił mi się na głowę. Totalna depresja.

– A co na to Pan Kelly? – zapytała z ironią.

– Biedny był – przyznała szczerze blondynka.

– Domyślam się – zaśmiała się Emma – Pamiętam, jak zarzekałaś się, że już nigdy w życiu żadnych dzieci.

Ola prychnęła ironicznie.

– Życie czasami decyduje za nas – westchnęła blondynka, powtarzając słowa mężczyzny.

– Uważam, że dobrze się stało – stwierdziła – Wiesz, że byłyby wojny. Paddy by nie odpuścił i wcale bym mu się nie dziwiła, a tak samo wyszło – stwierdziła brunetka.

– Niestety wiem – odparła cicho Ola – Paddy marzy o rodzinie… o dziecku – zamyśliła się nad czymś, co dopiero teraz przyszło jej do głowy. Rodzina, to małżeństwo… Pokręciła nieznacznie głową, odrzucając trudne myśli.

Emma zawiesiła na niej swoje spojrzenie, a po chwili widząc zamyśloną minę przyjaciółki, uśmiechnęła się i klepnęła Ją w kolano.

– Nie martw się tak. Dobrze będzie.

– Mam nadzieję – blondynka ponownie zaczerpnęła głęboki wdech – Powoli przyzwyczajam się do tej myśli i pocieszam, że na razie jest dobrze, ale boję się, jak diabli.

– Przestań – uspokajała dziewczynę przyjaciółka – Gorzej niż z Natalią chyba już być nie może. Wtedy ogólnie przeżywałaś kryzys. Teraz jesteś szczęśliwa, masz Paddyego i całą jego rodzinę, masz mnie.

Blondynka spojrzała na swoją towarzyszkę. O Paddym i swoich obawach też nie chciała na razie rozmawiać. Nie dziś…

– Właśnie to mnie najbardziej cieszy, że Ty ze mną jesteś. We dwie nie zginiemy – odparła.

Resztę drogi pokonały w zupełnym milczeniu, każda pogrążona we własnym świecie myśli, uczuć i problemów. Potem nie miały już czasu na zastanawianie. Gdy tylko wysiadły, dobiegła do nich Luisa i przez następną godzinę rozmawiały wyłącznie o sprawach zawodowych.

………………

Zaparkował w bocznej uliczce, gdyż nigdzie bliżej nie znalazł wolnego miejsca. Parking przed salonem zajęty był przez porozstawiane pawilony i różnego rodzaju namioty.

Uśmiechnął się do siebie. Dziewczyny będą zachwycone – pomyślał i w tejże jednej chwili przyszedł mu do głowy szalony pomysł. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer.
– Kira, pomożesz mi? – odezwał się, nie bawiąc w miłe powitania – Chcę zamówić na wieczór catering? Znasz jakiś dobry? – chwilę słuchał, po czym odparł – No, tak jakby…  Załatwiaj opiekę dla dzieci, bo Wy też jesteście zaproszeni.

 

===========================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 123: Ciężar dnia i nocy…

  1. Taki trochę rozdział przejściowy. Pięknie opisany sen Jimma. Te jego potyczki serca z rozumem…….jezusie jak mi go szkoda. Rozstanie to była najłatwiejsza rzecz…..teraz najgorsze przed nim. Musi się uporać….a Em niech lepiej trzyma się swojego postanowienia. Jej telefon to by była sól na jego rany. Jimmy się podniesie…..wierze w niego. Zabierz go z tej Irlandii i może do Johna do Hiszpani? Zmiana otoczenia mu pomoże.
    Ola……kurcze ja to z nią mam problem. Kużwa, ona jest nie reformowalna; to co chciała sobie tak zyć z Padzikiem na swoich zasadach i wyimaginowanych marzeniach? A co z nim? Co z jego marzeniami? Czyżby miała je centralnie w dupie? Ja to chyba już nigdy się do niej nie przekonam.

    Polubienie

    1. Przejściowy czy jałowy?
      Też szkoda mi Jima, ale jednocześnie uwielbiam go takiego. Kocham jego rozdarte i niezrozumienie świata, siebie i tego, co tak naprawdę czuje. W tej chwili życie to jego wróg, a Telefon Emmy byłby ostatnim gwoździem do trumny. Trzymać się z daleka? Łatwo powiedzieć tylko trudniej wykonać. Na razie jest zajęta, ale kiedyś zostanie sama z własnymi myślami tak, jak Jim teraz.
      Jeśli chodzi o Olę to nie chciała żyć na własnych zasadach. Jedyną zasadą miał być brak dziecka. Panicznie się tego bała. Kiedyś już przeprowadziła taką jedną rozmowę z Paddym. To jest dalszy ciąg. Zasada wspomnienia jednym zdaniem i rozwinięcia wątku po kilkudziesięciu rozdziałach haha
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Biedny Jimmy…kocha i tęskni…kurde już nie wiem co mam o nich myśleć. Emma czasami taki fajna, normalna dziewczyna a czasami wychodzi z niej taka…nie powiem co 🙂 Jimmy potrzebuje czasu żeby zapomnieć ale wydaje mi się, że nie wytrzyma a może to Emma się pierwsza odezwie za namową Olki ??
    Jak już naprawdę wszystko zostało między nimi powiedziane i nie chcą już być razem to lepiej niech ona nie dzwoni bo Jimmy pewnie ulegnie, Emma znowu coś odwali a Jimmusiowe serce tego może nie wytrzymać 🙂
    Co do Olki i Padda…Olka teraz pewnie będzie ryczeć jak Paddy o ślubie wspomni…bo na pewno wspomni…to jego największe marzenie – rodzina.
    Olka ma inne marzenia i Padzik też ma inne marzenia. Po rozmowie z Emmą przypomniała sobie, że go kocha i to też nie wiadomo czy to po słowach Emmy czy hormony 🙂
    Na razie te swoje humorki może zwalać na hormony ale co później zrobi…pewnie wpadnie w depresję poporodową 🙂
    Ja już chyba nie kibicuje żadnej parze…jak na dzień dzisiejszy 🙂 Jimmy i Emma-z początku bardzo im kibicowałam…nawet jeszcze nie dawno próbowałam postawić się w jej sytuacji ale po ostatniej rozmowie z Jimmym jest u mnie przegrana 🙂
    Olka i Padzik-on taki zakochany latał za nią jak piesek a ona taka zapatrzona w siebie i swoje potrzeby księżniczka 🙂 był moment kiedy widziałam jej miłość ale szybko minął.
    Teraz z utęsknieniem czekam na powrót Johna 🙂
    🙂 🙂 🙂 🙂 🙂

    Polubienie

    1. Emma jest fajna, a raczej będzie fajna jeśli upora się ze swoimi demonami. Fakt to kontrowersyjna postać, ale jeszcze Ją polubić, przynajmniej mam taką nadzieję.
      Też wydaje mi się, że nie powinna teraz dzwonić do Jima, ale co zrobi Em, niestety nie wiem. Jimmy powinien się otrząsnąć z letargu, w którym teraz jest.
      Masz rację. Marzenia i życiowe plany Oli i Pada lekko od siebie odbiegają. Teraz trochę zmieniła się sytuacja, ale Ola bywa dziwna, więc nie wiemy jak zareaguje na ślub. Miłość Oli widziałam wtedy gdy walczyła o Paddyego. Teraz trochę usiadła na laurach i skupia się tylko na tym, co jej się nie zgadza z jej planami.
      Ja wierzę w obie pary. To autorkę powinnaś zlinczować, bo to Ja wysuwam im pod nogi przeszkody.
      Mam pytanie: Dlaczego chcesz Johna?
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

      1. Bo ja bym już bardzo chciała konfrontacji Olka-John-Paddy 🙂 Będzie pewnie awantura na całą familię…tylko bardzo zastanawia mnie reakcja Olki…jak to będzie ??
        Czy Padzik będzie miał coś do powiedzenia bo przecież będąc z Olką to będą wspólnie chyba wychowywać młodą ?? Czy tylko zdanie Johna będzie się liczyć a Padzik nie będzie miał nic do powiedzenia ??
        Kurde ale z drugiej strony to wciąż wierzę, że Natalka jest Padzikowa…tylko jak ??????????? Nie umiem tego rozkminić 🙂 🙂 🙂
        Na razie to te cytaty o których już kiedyś wspominałam są moją jedyną wskazówką :
        „Wczoraj zrobiłem coś niewybaczalnego. Nie mogę przez to patrzeć na siebie w lustrze, ale dało mi to możliwość chwilowego poczucia szczęścia. Żałuję i… nie żałuję jednocześnie.”
        Kurde jeszcze jeden był ale nie umiem go znaleźć 🙂
        Mam przeczucie, że jak pojawi się John to u Olki Pada będzie poważny kryzys i teraz najważniejsze pytanie…czy go przetrwają ??
        Teraz się dużo dzieje ale później to będzie pewnie prawdziwy armagedon 🙂 tylko przy tym wszystkim nie zaniedbaj Jimma i Emmy 🙂
        Jimmy i Emma mają chyba więcej zwolenników ale ja jestem bardziej Padzikowa więc Olka i Paddy są mi bliżsi i pewnie dlatego mogłabym o nich pisać, pisać i pisać 🙂
        Więc czekam na ten armagedon 🙂

        Polubienie

        1. Haha wszystkie marzycie o konfrontacji tej trójki i wyjaśnienia wtrąconych zdań, więcc marzycie już o końcu.
          John miał być początkiem i końcem tego opowiadania. Pojawi się za kilka rozdziałów. Trzy mam już napisane, więc pewnie czwarty coś rozjaśni z tego wątku.
          Przyznam, że mam wielki kryzys twórczy, o ile w ogóle coś takiego istnieje, więc wszystko może się zdarzyć.
          Chyba pierwszy raz nie wiem co z tym zrobię, co wyjdzie ze spotkania. Plan A zakładał ciąg dalszy, ale teraz w głowie rodzi się plan B tylko jest jeszcze Jimmy i Emma…
          Naprawdę nie wiem, co z tym zrobię. Wyczytasz sobie zapewne.

          Polubienie

  3. No i nie napisałam komentarza od razu po przeczytaniu. Nie lubię tak. Nie lubię. Fajnie Emma się dowiedziała, hihi! Zobaczymy tez, co tam na wielkim otwarciu. Hmm…

    Polubienie

    1. Daruję Ci, kochana. Zapomnieć zdarza się nawet najlepszym.
      Emma poznała prawdę o ciąży Oli. Ona nie zamierza tego ukrywać.
      Tak czeka nas wielkie otwarcie.
      Dzięki, że mimo braku komentarza i tak zostawiłaś ślad po sobie.

      Polubienie

Dodaj komentarz