Rozdział 167: Dziewiąte przykazanie.

Od godziny siedziała na brzegu łóżka, w pokoju, przydzielonym Jej na czas pobytu w ośrodku i bezmyślnie wpatrywała się w szybę, za którą świat wydawał się mieć identyczny nastrój, jak Jej własny. Ciemne chmury przysłaniały błękitne niebo, nie pozwalając promieniom słonecznym rozjaśnić dnia i ogrzać spragnionej ciepła, gleby. Emma też od dawna nie widziała słońca ani w swoim życiu ani w sercu. Tęskniła za nim, ale nie potrafiła przegonić szarych kłębiastych bałwanów, które nie dopuszczały do niej radosnego światła.

Wytarła wilgoć ze swojej twarzy i przez moment próbowała zmienić myśli, skupiając uwagę na jednej z wielu deszczowych kropel, spadających na oknną szybę. Ten maleńki, błyszczący koralik wydał Jej się taki sam, jak Ona. Zagubiony i przerażony. Tak samo, jak Ona pojawił się znikąd, nie wiedząc kim naprawdę jest, nie znając swojej przeszłości i bojąc się przyszłości. Sekundę później kropelka zaczęła  zsuwać się w dół, rozpoczynając swoją ciężką i długą wędrówkę ku nieznanemu otoczeniu. Wibrowała pomiędzy innymi kroplami, raz po raz zbaczając z objętej trasy. Od czasu do czasu stawała w miejscu, sprawiając wrażenie niezdecydowanej i jakby zalęknionej nieznanym jej otoczeniem. Po chwili jednak ruszała dalej, gubiąc przy tym część siebie. Ta obserwowana maleńka iskierka, nie różniła się niczym od innych, jednak to na nią Em zwróciła uwagę. Nadała Jej historię, inną niż pozostałym. Była obserwowaną kropelką. Indywidualność wśród tłumu. Tak jak Emma. Ona też zawsze była inna, gorsza, brzydsza, chudsza, sierota, potem ofiara i dziwka. Niby kobieta, taka jak wszystkie, nie wyróżniająca się niczym szczególnym, a jednak… Inna… Przez moment była nawet lepsza, ważniejsza, wybrana przez Jima, wypatrzona i uwielbiana.  Jednak okazała nie taka, jaką powinna być… Nie taka, jaką chciałaby być… Nie taka jaką chciał Jimmy…

Gdy minutę później kropla zniknęła w otchłani okiennej ramy, Emmę ogarnął strach. Czy i Ona równie szybko zniknie z myśli i serca Jima? Czy, jak ta mokra drobinkami, pójdzie w zapomnienie? A może już tak się stało? Kolejna łza wytoczyła się spod powiek kobiety. Czy Ona kiedykolwiek będzie w stanie zapomnieć i iść do przodu? Czy, jak ta spływająca kropla, będzie miała odwagę ruszyć ku nieznanej przyszłości?

– Pani Emmo, terapeuta czeka – głos pielęgniarki wyrwał Ją z zadumy.

– Już idę – odparła, wycierając mokre policzki. Jej łzy zniknęły tak samo szybko, jak kropla w okiennej ramie.

…………….

– Jak się ma moja wnuczka? – specjalnie użył takiego sformułowania. Sprawiało mu to przyjemność i dawało namiastkę bliskości.

– Jakoś – westchnęła Ola, zajmując miejsce na tylnym siedzeniu taksówki. Zapięła pas i uśmiechnęła się smutno do siedzącej obok, Margaret. Wracali do domu.

– Co znaczy „jakoś”? – Henry przekręcił się ociężale na przednim fotelu. Chciał zobaczyć twarz swojej protegowanej.

– Sama nie wiem, Henry – odparła, z dziwnym smutkiem, Ola – Niby jest normalnie, porozmawiałyśmy, poplotkowałyśmy o salonie, Nati, Paddym, opowiedziała mi o ośrodku i jego zwyczajach, ale… – zamyśliła się na moment -… Ale to nie jest nasza Emma… Moja Emma… – w przelocie spojrzała na Maggie, po czym opuściła głowę, gdyż coś ścisnęło Jej gardło i przez moment miała wrażenie, że się rozpłacze.

Mężczyzna spokojnie czekał na dalszą część opowieści. Nie chciał ponaglać dziewczyny, choć w duszy trząsł się z emocji. Gdy blondynka ponownie spojrzała mu w oczy, jego też ścisnęło w krtani.

– Henry, Ona wciąż przeżywa odejście Jima. Ciągle Ją to boli. Tęskni za nim…

– Agata nic o tym nie mówiła. Twierdziła, że jest lepiej – zamyślił się – Do diabła! Przecież minęły dwa miesiące! –  wybuchł  – Powinna się już przyzwyczaić, że drań zniknął z  Jej życia na zawsze. Sukinsyn nie był wart poświęconej mu uwagi.

– Henry! – upomniała go Margaret.

– Co?! – burknął wściekle – Taka jest prawda! Miałem go za dobrego, odważnego człowieka, a to zwykły tchórz. Poszedł na łatwiznę, zamiast zmierzyć się z problemem.

– Nie mów tak – teraz już i Ola stanęła w obronie Jima – On cierpi tak samo, jak Ona. Oboje przeżywają to rozstanie i oboje tęsknią za sobą.

– To po cholerę odchodził?! Kazał mu ktoś?! – zagmiał gniewnie Henry – Dla mnie, w tamtym momencie, przestał być godzien mojej wnuczki. Zawrócił Jej w głowie i przysporzył Jej tym jeszcze więcej cierpień!

– Zapomniał wół, jak cielęciem był – rzuciła starsza kobieta półgłosem, pochylając się w kierunku Oli. Słowa były jednak na tyle głośne, by dotarły do uszu zdenerwowanego mężczyzny.

– Maggie! Nie zapomniałem, ale Em jest moją wnuczką! – Henry spojrzał kątem oka na przyjaciółkę – Cierpi przez tego bydlaka! I nie porównuj mnie do niego, to zupełnie inna sytuacja!

– Jaka inna? –  kobieta zmieniła kąt nachylenia – Ciebie też przerosły problemy. Wolałeś słuchać rodziców, zamiast użyć własnego mózgu.

– Myślałem, że Agata ma romans! – odparł szczerze mężczyzna – A Jimmy…

–  Powinien mniej myśleć, zupełnie tak jak ty, nieprawdaż? – weszła w słowo przyjacielowi, po czym spojrzała z uniesionymi brwiami na Olę, oczekując potwierdzenia. Zawahanie dziewczyny sprawiło, że zostawiła Ją w spokoju i mówiła dalej, przenosząc wzrok z powrotem na Henryego – Ty jesteś ślepy i głuchy. Widzisz tylko to, co chcesz widzieć. Próbowałam milczeć! Przez dwa miesiące słuchałam, jak psy wieszasz  na tym chłopaku, ale mam już dość, rozumiesz? Dziś przelałeś czarę mojej cierpliwości – dała upust powstrzymywanej od dawna złości – Nie mogę Cię słuchać! Nienawidzisz Jima, obrzucasz go wszystkimi obelgami świata, tak jakby Twoja wnuczka była idealna!

– Margaret! – warknął Henry – Bo zapomnę, że jesteśmy przyjaciółmi!

– Mam to gdzieś! – wyrzuciła z siebie kobieta – Łatwo jest oskarżać i winić, trudniej dostrzec prawdę i zobaczyć granicę i wagę win tych dwojga. Mnie jest szkoda jednego i drugiego, bo oboje popełnili błąd. Nie ma tu mniej i bardziej winnych – Maggie pochyliła się do przodu, starając się rzeczowo wyjaśnić swój punkt widzenia – Jimmy to raptus, zareagował zbyt gwałtownie, ale Em ma wiele złych uczynków za uszami i mało kto zniósłby prawdę o niej.

– To po co w ogóle zaczynał?!

Margaret zatrzęsła się z nerwów.

– No nie mogę! Człowiek się nagadał, a ten dalej swoje! – przewróciła oczami wściekła kobieta – Henry, nie gniewaj się albo jak tam sobie chcesz – zmieniła zdania w trakcie wypowiedzi – Ty jesteś zaślepionym starym dziadem, tyle Ci powiem! Widzisz tylko jedną krzywdę, bo to Twoja wnuczka, ale nie widzisz faceta, który walczył o nią, gdy Ona sama nie chciała tego zrobić! Nawet Ty Jej wtedy nie byłeś w stanie pomóc!

– Maggie, gdzie Ty widzisz tę pomoc?! –  ryknął donośnie mężczyzna, aż siedzący obok kierowca taksówki podskoczył na swoim fotelu – On się nią zwyczajnie zabawił! Z miłością i pomocą nie miało to nic wspólnego!

– No, trzymajcie mnie, bo zaraz uduszę tego starego uparciucha! – wrzasnęła Margaret – Czy Ty słyszysz kochana, co On wygaduje?

– Słyszę – niepewnie odpowiedziała Ola, przerzucając spojrzenie z Maggie na Henryego.

– Za błędy się płaci i zapewniam że On zapłaci za każdą łzę mojej wnuczki i każdy dzień spędzony w tym cholernym ośrodku – syknął staruszek i z zaciętą miną odwrócił się twarzą do kierunku jazdy.

– Durniu jeden! – kobieta zatrzęsła swoim kokiem – Ten ośrodek to Jej zbawienie, nie kara, nie widzisz tego?! Poza tym kto, jak kto, ale Ty powinieneś wiedzieć, co znaczy popełnić błąd! Pomylić się – wytrzeszczyła znacząco oczy – Więcej empatii i zrozumienia, Henry! – przez moment kręciła głową z niedowierzaniem, po czym ponownie utkwiła wzrok w mężczyźnie – Jeśli zależy Ci na szczęściu wnuczki, powinieneś zrobić wszystko, by ich na nowo połączyć.

– Ta kobieta zwariowała! – Henry zetknął na kierowcę taksówki, który zacięcie milczał.

– Możecie już przestać?! – Ola próbowaľa powstrzymać ostrą wymianę zdań, ale żadna ze stron awantury nie chciała Jej słuchać.

– Nie zwariowałam, to Ciebie zaślepia dziwna chęć zemsty na niewinnym człowieku – odpowiedziała już trochę spokojniej – Nawet nie starasz się zrozumieć, co się z nimi dzieje. Znalazłeś winnego i już jesteś zadowolony.

– Nie będę z Tobą dyskutował! – Henry zakończył rozmowę.

– Nie musisz! – burknęła Maggie – Tylko pomyśl trochę, bo właśnie wyszedłeś od kobiety, którą kochasz od trzydziestu lat. Gdybyś dawno temu darował Jej grzechy, których z resztą wcale nie popełniła, miałbyś dziś rodzinę i byłbyś szczęśliwy, a tak umrzesz jako stary zgred. Powiem więcej! Jeśli nie pomożesz swojej wnuczce, czeka Ją taki sam los, naprawdę chcesz tego dla niej? – Maggie nagle odwróciła głowę i spojrzała w boczną szybę. Rozgoryczenie ścisnęło Jej gardło do tego stopnia, że nie mogła wydusić z siebie nawet słowa więcej.

Henry odwrócił się, ale niczego już nie powiedział. Jego napięte mięśnie, zaciśnięte zęby i drgająca żuchwa, świadczyły o wielkim poruszeniu.

Ola utkwiła wzrok w swojej szybie. Przez moment przygryzała wargę, żeby Jej usta nie rozciągnęły się w zbyt szerokim uśmiechu. Nie mogła wyjść z podziwu dla Margaret, która zwykle nie wtrącała się w decyzje Henryego. Czasem kręciła głową, ale nie podejmowała dyskusji, przynajmniej w obecności dziewczyny. Co działo się gdy zostawała z Henrym sama, tego Ola nie wiedziała, ale teraz w duchu biła Jej brawo za odwagę i obronę uczucia Jej przyjaciół. Po chwili odwróciła głowę i połączyła wzrok ze spojrzeniem, w którym tliło się porozumiewawcze zadowolenie.

…………….

– Co robisz? – Natalia, z zeszytem w jednej dłoni i długopisem w drugiej, wkroczyła do kuchni.

– Kolację – ręka Paddyego zawisła nad niewielkim garnkiem, a On sam odwrócił się i spojrzał na dziewczynkę – Co tam masz?

Mała niedbale rzuciła przedmioty na stół i zbliżyła się do kuchenki.

– Zadanie domowe – odparła obojętnie – Spagetti? – z zachwytem wypuściła powietrze ze złożonych w rurkę ust. Po pomieszczeniu rozniósł się echem głośny gwizd.

– Ej! Chcesz, żeby mi bębenki w uszach popękały?! – Paddy włożył palec w jedno ucho i z grymasem udawanego niezadowolenia, spojrzał na towarzyszkę, po czym roześmiał się głośno – Niezłe to było. Kto nauczył Cię tak gwizdać?

– Gabriel – odparła z dumą, nie zwracając uwagi na zmianę wyrazu twarzy mężczyzny, i z ciężkim westchnieniem, usiadła przy stole – Nie wiesz, kiedy wróci mama?

– Pwinna być za godzinę, czemu pytasz? Potrzebna Ci jest?

– To chyba normalne, że matki potrzebne są swoim dzieciom, nie? Niestety moja jest ciągle zajęta – jęknęła z pretensją.

– No chyba przesadzasz! – oburzuł się nieco Paddy.

– Przesadzam? – nachmurzona spojrzała na mężczyznę – Przecież nigdy Jej nie ma. Ciągle jest w pracy.

– Bo praca jest ważna w życiu.

– A dzieci nie?

– Nooo… Dzieci są najważniejsze – zająknął się lekko – Ale mama pracuje też dla Ciebie, żeby Cię ubrać wyżywić i mieć pieniądze na wszystkie Twoje zachcianki.

Dziewczynka przewróciła ze znużeniem oczami, a Jej twarz przybrała nachmurzony wyraz.

– Szkoda, że nie mam taty – westchnęła.

Paddy zastygł w bezruchu.

– Jak ma się dwoje rodziców, to zajmują się dziećmi na zmianę. Moje koleżanki tak mają – Nati dokończyła myśl i zaczęła bazgrać coś po okładce zeszytu.

Paddy odłożył ubrudzoną, czerwoną mazią, drewnianą łyżkę na talerzyk i usiadł obok strapionej dziewczynki.

– Hej! – położył dłoń na małym przedramieniu – Przecież nie jesteś sama. Ja jestem z Tobą.

– Ale Ty nie jesteś moim tatą – rzuciła – Poza tym jesteś tu dla mamy, nie dla mnie.

Paddy zacisnął na moment powieki i westchnął bezgłośnie. Czekała go kolejna trudna rozmowa, na którą nie miał najmniejszej ochoty. Temat pochodzenia dziewczynki nadal był dla niego drażliwy, poza tym Nati nie wiedziała jeszcze o wielu rzeczach.

– Dlaczego mój tata musiał umrzeć? – kolejne szczere pytanie wręcz zastrzeliło mężczyznę. Gorszego pytania chyba nie mogła mu zadać.

Tymczasem nieświadoma niczego dziewczynka, podniosła głowę i utkwiła ciemnoniebieskie tęczówki w swoim zaskoczonym rozmówcy – Czemu wszystkie dzieci mogą mieć dwoje rodziców, a Ja nie?

Mężczyzna wydał w duchu głośny jęk,  jednocześnie pilnował, by na Jego twarzy nie pojawiła się nawet nuta przerażenia, czy zdenerwowania.

– Nie wszystkie dzieci mają tatę i mamę – odparł niepewnie, po chwili zastanowienia.

– W mojej klasie mają wszyscy.

– W twojej klasie może, ale zapewniam, że jest wiele dzieci, którzy tak, jak Ty, mają tylko jednego rodzica – odparł z pełną powagą – Ja na przykład wychowałem się bez mamy. Miałem tylko tatę.

– Naprawdę? – na twarzy dziewczynki pojawiła się chwilowa ulga, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła – Ale Ty miałeś wujka Angelo i wujka Jima… Jeszcze siostry, a Ja jestem sama.

Jednym niewinnym zdaniem, przypomniała mu o bolesnym fakcie. Poderwał się z krzesełka i odwracając się tyłem, energicznie zaczął mieszać sos, mimo iż wywar wcale tego nie potrzebował.

– Miałaś mieć brata…. Albo siostrę, ale niestety się nie udało – wyrzucił z siebie, robiąc przerwę na uspokojenie oddechu. Czuł dyskomfort w krtani, przełknął ślinę, by się go szybko pozbyć.

– Tak. I moja siostra jest teraz w niebie z moim tatą.

Przymknął oczy, a krtań zamiast rozluźnić, zacisnęła się jeszcze bardziej. W Jego głowie, jak na zawołanie, pojawił się obrazek dwóch rozmawiających na ten temat osób. Małej i dużej. Ola, w delikatny sposób, próbowała wyjaśnić Natalii, co stało się z Jej nienarodzonym rodzeństwem. W uszach dudnił mu Jej łamiący się głos i drugi cieńszy, zadający pytania. Pamiętał siebie, stojącego wtedy pod drzwiami pokoju, próbującego nie poddać się przygniatającemu go bólowi. W duchu wciąż zadawał sobie pytania, podobne do tych dzisiejszych, Natalii: dlaczego to Jego dziecko musiało umrzeć, czemu inni mogą mieć duże rodziny, a Bóg nie pozwolił mu cieszyć się tym jednym, jedynym.

– Ej! Uważaj! – z zamyślenia wyrwał go krzyk Nati i w ostatniej chwili, złapał spadający z kuchenki, garnek wychlapując na swoją dłoń odrobinę gorącego wywaru. Syknął z bólu.

– Szybko! Pod zimną wodę! – usłyszał kolejny głos…

– Mama!

Ból minął w mgnieniu oka, gdy Jego spojrzenie spotkało się z błękitnym, zaniepokojonym wzrokiem Oli. Ona była Jego lekiem. Koiła wszelki ból…

…………….

Gdy tylko przekroczył próg domu, uderzyły w niego dwa krasnoludki o jasnych włosach i roześmianych, ufnych oczach.

– Tata! – krzyczała rozradowana Aimee.

Kucnął, uważając, by nie przewrócić swoich małych córeczek. Od razu obydwie zawisły na Jego szyi, przepychając się wzajemnie.

– Moje księżniczki – podniósł się z nimi w górę – Nie uduście mnie – roześmiał się i ruszył przed siebie, stykając się po drodze z ciemnymi, przysłoniętymi okularami, oczami swojej byłej żony.

Maike z nieukrywanym wzruszeniem i uśmiechem na ustach przyglądała się radosnej chwili. Tak właśnie powinien wyglądać Jej świat. Pełna, szczęśliwa rodzina. Ojciec, wchodzący do domu, pachnącego obiadem, witany przez rozradowane dzieci. Złapała się na tym, że czeka na szybkiego, powitalnego buziaka.

– Idźcie do salonu – rzuciła zmieszana i schowała się w kuchni. Stała tam chwilę, próbując opanować zdenerwowanie i podekscytowanie wizytą.

Od czasu spotkania z Patricią, urosła w niej nadzieja na scalenie swojej rodziny. Jimmy rozstał się z tamtą kobietą i podobno nie chciał nawet o niej słyszeć. Dla Maike oznaczało to tylko jedno: ta kobieta musiała zrobić coś niewybaczalnego. W duchu przewidywała zdradę, bo znała swojego męża i wiedziała, że to jest jedyna rzecz, której nie wybaczał, mimo iż On sam nie był w tym zbyt uczciwy. Niemniej jednak uważał, że kobieta jest wartościowa tylko wtedy, gdy dla innych mężczyzn, pozostaje wyłącznie obiektem westchnień i nierealnych marzeń. Zawsze lubił, gdy inni patrzyli na nią z zainteresowaniem, ale gdy Ona, będąc Jego dziewczyną, a później żoną, wykazywała podobne oznaki, wkurzał się i urządzał dzikie awantury. „Jesteś tylko moja, rozumiesz? Nie waż się mnie zdradzić. Nie mam zamiaru dzielić się Tobą z żadnym frajerem” – mawiał.  Z tego powodu Maike zawsze uważała na ubiór, nie nosiła zbyt wyzywających ciuchów, starała się być skromną i nie spoufalać się za bardzo z mężczyznami, nawet jeśli byli Oni znajomymi Jima. Nie chciała go drażnić. Starała się być idealną żoną.

Jimmy był obiektem Jej westchnień dużo wcześniej, niż się poznali. Śniła o nim nocami, a w dzień snuła nierealne marzenia, wsłuchując się w Jego hipnotyzujący głos. Długo niedowierzała w swoje szczęście, gdy los, pewnego dnia, postawił go na Jej drodze. Od tamtej pory robiła wszystko, by nigdy nie pożałował, iż zwrócił na nią uwagę. Wybaczała zdrady, potulnie i bez słowa sprzeciwu czekała w domu, gdy wyjeżdżał na koncerty i nie wracał na czas lub wracał, lecz nie o własnych siłach. Rano przynosiła mu tabletki na ból głowy i śniadanie.

Zrobiła tylko jeden błąd, jedyny raz się zbuntowała, gdy zastała go w ich wspólnym łóżku z obcą kobietą i pożałowała tego już nie raz. Myślała, że zagrożenie rozwodem zmieni Jima, da mu do myślenia. Była w szoku, gdy bez słowa sprzeciwu, podpisał dokumenty, zgadzając się na wszystkie Jej warunki.

Westchnęła ciężko, odrzucając wspomnienia i przy wesołych dźwiękach z salonu, skończyła doprawiać sałatkę.

…………….

– Masz ochotę na wino? – Ola wyjęła butelkę z lodówki i zaprezentowała ją Paddyemu, niczym zawodowy kelner.

– Może być – odparł mężczyzna, nie zwracając uwagi na kobietę. Z wielkim skupieniem przewracał w palcach długopis, pozostawiony na stole przez Nati.

– Nawet nie spojrzałeś.

Podniósł głowę i uśmiechnął się przepraszająco, po czym wstał i objął Olę w pasie. Złożył na Jej ustach szybki pocałunek.

– Kochanie, Ja nie muszę na Ciebie patrzeć, żeby Cię widzieć – roześmiał się, gdy blondynka przewróciła oczami.

– Na razie – wysunęła się z objęć i otworzyła jedną z górnych szafek – Jeszcze trochę, a patrząc na mnie będziesz chciał widzieć kogoś innego – wyjęła dwa kieliszki.

– To niemożliwe – Paddy ruszył za nią do salonu.

– Co drugi mężczyzna, po kilku latach, nudzi się swoją stałą partnerką i najchętniej zamieniłby Ją na nową kobietę. Badania to potwierdzają.

– No to przebadano nie tych, co trzeba i wyniki nie są obiektywne – krzyknął, wracając do kuchnie po korkociąg – Zobacz, że w naszym przypadku minęło więcej niż kilka lat, a Ja wciąż patrzę wyłącznie na Ciebie – wrócił do salonu i zabrał się za otwieranie butelki.

– My nie jesteśmy dobrym przykładem, wiesz o tym, prawda? – Ola ułożyła poduszki pod swoimi plecami i opadła na nie z zadowoleniem – Jesteśmy razem od kilku miesięcy, a w badaniu chodziło o kulkuletnie pary.

– Ale my kochamy się od dawna.

– To nie to samo – wzięła od Paddyego kieliszek czerwonego wina i wciągnęła w nozdrza zapach płynu, po czym podniosła wzrok – Badania przeprowadzone były na parach, które tworzyły związek. My się nie kwalifikujemy.

– Kochanie – zaczął, oficjalnym tonem, mężczyzna – Powiedz szczerze, czy w ciągu tych lat, które spędziliśmy osobno, zdarzył się choć jeden dzień, w którym nie pomyślałaś o mnie? – stuknął kieliszkiem w kieliszek Oli. Ta zaś udawała przez moment, że się intensywnie zastanawia nad odpowiedzią.

– Nie – odparła, z uśmiechem, gdy Paddy zmarszczył brwi.

– No i sama widzisz – roześmiał się w odpowiedzi – My nawet osobno, zawsze  byliśmy razem. Niemożliwe żeby teraz znudziło mi się patrzenie na siebie.

– Jesteś niereformowalny – prychnęła kpiąco blondynka – Nawet badania potrafisz podważyć.

– Mnie nikt nie badał chyba, że lekarz internista, gdy miałem zapalenie płuc – cmoknął Olę w policzek i przyciągnął Ją do siebie – Co tam słychać u Emmy? Długo jeszcze potrwa ta Jej terapia? – zapytał, gdy kobieta w końcu usadowiła się wygodnie na kanapie, opierając plecy o klatkę piersiową mężczyzny i wyciągając przed siebie nogi, skrzyżowane w kostkach. To była Jej ulubiona pozycja. Zawsze wtedy Paddy otaczał Ją ramionami i mogła w pełni delektować się Jego ciepłem.

– Tego nie mówiła, chyba sama nie wie ile tam będzie – upiła niewielką ilość alkoholu – Pyszne to wino.

– Dobrowolne terapie zamknięte chyba nie trwają latami.

– Chyba nie… Mam taką nadzieję… – zamyśliła się na moment – Ale wydaje mi się, że Ona do nas nie wróci, nawet jak opuści ośrodek.

Paddy wyczuł smutek w głosie blondynki i odruchowo zacisnął ręce wokół Jej ramion.

– Przyzwyczaiłam się, że jest ze mną przez cały czas – westchnęła, wpatrując się w przezroczystą czerwień płynu – Strasznie mi Jej brakuje.

– Wiem – przystawił usta do jasnych włosów – Przyjaciółka jest, jak siostra.

Ola rozciągnęła usta w tęsknym uśmiechu.

– Em jest dla mnie kimś więcej, Paddy. Odkąd się poznałyśmy, a właściwie od chwili spojrzenia w Jej czarne, smutne oczy, widziałam, że to wyjątkowa osoba. Taka intuicja, rozumiesz?

– Tak.

– Wiesz, że to Ona dała mi kopa i tak naprawdę  pchnęła do życia? Poznając Jej historię i widząc codzienną walkę o lepsze jutro, zrozumiałam że Ja wcale nie mam i nie miałam tak źle. Zaczęłam inaczej patrzeć na swoje problemy.

– A myślałaś, że masz źle? – Paddy zmarszczył brwi.

– Tak. Przez te wszystkie lata, odkąd wyjechałam od Was – odparła – Miałam wrażenie, że cały świat jest przeciwko mnie, a to, co mnie spotkało jest karą, zazdrościłam ludziom szczęścia.

– Karą? Za co? – zapytał, analizując w duchu podobieństwo myślenia Oli do swojego. On też wciąż miał wrażenie, że życie karze go za to, co zrobił. Nie sądził, że Ola ma podobnie, przecież Ona nie zrobiła niczego złego.

– Nie wiem… Za krzywdę – dopowiedziała po chwili.

– Czyją?

– Johna.

Poczuł nagłe napięcie w karku i ramionach. Przymknął na moment oczy i cicho westchnął.

– Paddy, chyba możemy o nim rozmawiać – Ola poderwała się w górę i utkwiła w mężczyźnie spojrzenie, pełne pretensji – Ten temat przewałkowaliśmy już nie raz.

– Tak – uśmiechnął się lekko – Oczywiście, że możemy.

– Spiąłeś się, czułam to.

– Tak, ale tu nie chodzi o Johna, a właściwie nie tylko o niego – wyjaśnił z powagą – Coś mi się przypomniało.

Ola zmarszczyła czoło i zaniepokojona wytężyła słuch.

Paddy westchnął ciężko, gdyż temat Jego brata, mimo obietnic i starań nadal był dla niego ciężki, a szczególnie to, co zamierzał powiedzieć.

– Oluś, myślę że trzeba jak najszybciej powiedzieć Natalii, że Jej ojciec żyje i wyjaśnić kim jest.

– Wiem – kobieta spuściła głowę – Obiecałam to zrobić dla naszego dobra.

– Bardziej niż dla naszego dobra, musisz to zrobić dla Nati.

– Słucham? – jeszcze bardziej zmarszczyła czoło – Czemu dla Nati?

– Bo zadaje coraz więcej pytań, na które nie potrafię Jej odpowiedzieć – odparł i streścił obie swoje rozmowy z dziewczynką – Ona się chyba zakochała w Gabrielu.

Ola ukryła twarz w dłoniach. Czuła, jak Jej serce rytmicznie przyspiesza swoją pracę. W końcu wstała z kanapy.

– Mnie też trochę przestraszyła – Paddy pociągnął wzrokiem za kobietą.

– Gabrielem się nie martwię, zwykłe dziecięce zauroczenie – odpowiedziała w zamyśleniu, wzruszając ramionami.

– No nie wiem – sprzeciwił się – Uczucie, to mocna rzecz.

– Przestań, to jeszcze dzieci, co Oni wiedzą o miłości?

– My też byliśmy dzieciakami…

– Co Ty porównujesz? – zirytowała się, przerywając intensywne myślenie. Spojrzała na swojego rozmówcę – My mieliśmy dwadzieścia lat, a Oni mają jedenaście. Byliśmy dorośli.

Paddy roześmiał się z lekką ironią.

– Tak Ci się tylko wydaje. Nasza dorosłość zapisana była w dowodzie, ale nie w głowie.

Ola przewróciła oczami.

– Za tydzień zakocha się w następnym chłopcu, a za dwa jeszcze inny zawróci Jej w głowie. Taki wiek – stwierdziła – Mnie martwi Jej żal o śmierć ojca – ponownie popadła w zadumę – Psycholog ostrzegała, że gdy zacznie dojrzewać, przyjdzie bunt i złość za to, że go z nią nie ma – z niepewnością spojrzała na Paddyego.

– Wydaje mi się, że nie możesz dłużej zwlekać, bo to doprowadzi do jeszcze większych kłopotów – odparł z powagą.

– Ona mnie znienawidzi…

Mężczyzna poderwał się z kanapy i sekundę później przytulał zdenerwowaną kobietę.

– Ciii, nie musi tak być – powiedział półgłosem – Może fakt, że Jej ojciec żyje i ma się dobrze, przykryje Jej żal do Ciebie. Przecież to dla niej będzie najważniejsze – starał się pocieszyć Olę – Jesteś Jej mamą, wychowujesz Ją najlepiej, jak potrafisz.

– I okłamuję przez cały te czas! – krzyknęła kobieta, wyrywając się z bezpiecznych ramion. Odeszła trochę dalej – Zupełnie nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji, jak Jej powiedzieć prawdę! – spojrzała na Paddyego – I jak powiedzieć Johnowi, że ukrywałam przed nim córkę.

– Nie ukrywałaś Jej. Rozstaliście się, a moja rodzina wygoniła Cię z naszego domu – szukał wytłumaczenia, tak bardzo chciał Jej pomóc.

– Ale widzieliśmy się, a Ja dalej milczałam. Myślisz, że nie będzie miał o to pretensji? – załkała – A co będzie, jeśli będzie chciał odebrać mi Nati?

Paddym wstrząsnął nieprzyjemny dreszcz, a w Jego głowie pojawiło się pytanie: Co zrobi Ola, gdy John postawi Jej taki warunek? Szybko odrzucił przerażające myśli…

– Nie będzie chciał, John taki nie jest – podszedł i złapał dziewczynę za dłonie.

Ola przez chwilę wpatrywała się w niego ze strachem, po czym przywarła do niego całym swoim ciałem.

– Boję się, Paddy…

Tulił Ją, głaskał po plecach i szeptał, żeby się nie bała, że On nie pozwoli Jej skrzywdzić i że wszystko będzie dobrze. Pocieszał Ją, czując jednocześnie, jak obręcz strachu i niepewności zaciska się wokół Jego szyi. Może niepotrzebnie toczył otwartą wojnę z Johnem. Gdyby był dla niego bratem, John nie miałby sumienia odbierać mu tego, co kocha… Ale czy ten sam fakt powstrzymał przed czymkolwiek Paddyego? Czy dziewiąte przykazanie stało się jakąś przeszkodą?

============

 

5 myśli na temat “Rozdział 167: Dziewiąte przykazanie.

  1. Zarąbista rozmowa w taksówce Meggi powaliła wszystkich Super wreszcie miała odwagę powiedzieć co myśli .Paddy ma rację musi Olka jak najszybciej powiedzieć Natali o ojcu bo czym dalej w las tym ciemniej.Jimmy i Emma muszą się pogodzić oni są do siebie stworzeni

    Polubienie

  2. Ale piękne to porównanie do kropli. To było wyjątkowe. Naprawdę. Natalia pyta i pytać będzie i to coraz więcej. Ola zrobiła głupotę, ale musi z tego wybrnąć. Musi jej powiedzieć. Maggie wreszcie coś powiedziała Henremu i dobrze. Wróciłam, ale będę czytać powoli.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Haha czasem uda mi się fajnie coś ująć, a krople na szybach mogą być mega intrygujące, wszystko można do nich dopasować.
      Im starsze dziecko, tym trudniejsze pytania, a rodzice mają obowiązek udzielać zrozumiałe odpowiedzi. Niestety Ola musi najpierw wyjawić i wyjaśnić przeszłe kłamstwa, żeby móc mówić o teraźniejszości i przyszłości. Zaplątała się w tym trochę.
      Maggie nie wytrzymała i musiała wyrzucić z siebie, co myśli.
      Cieszę się, że wróciłaś 💖

      Polubienie

    1. Haha a Ja oddalam i oddalam ten moment, chyba lekko się go boję 😁 A i to nie Ola wyzna prawdę. Ona chyba nie jest do tego zdolna.
      Dzięki za każdy komentarz 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz