ROZDZIAŁ 122: Trudne obietnice…

– Emma? Co ty tu robisz? – Ola wyjrzała zza pleców Paddyego.

– Wiem, że jest późno, ale… – choć bardzo się powstrzymywała, nie zdołała zatrzymać łez, które zaczęły zalewać jej policzki, gdy tylko dostrzegła przyjaciółkę – Potrzebuję… – zająknęła się, spoglądając niepewnie na Patricka. Nie chciała rozmawiać przy nim. Nie o Jimie i o swoich problemach – Nie chcę dziś wracać do siebie… – ponownie zerknęła na chłopaka. Na jej twarzy tym razem malował się wstyd.

Ola nagle wsunęła się na przód. Bez słowa wciągnęła przyjaciółkę do środka. Widząc łzy na jej twarzy, od razu domyśliła się, że musiało stać się coś złego. Emma rzadko płakała, tylko wtedy, gdy dopadał Ją kryzys.

Nie wiele myśląc przytuliła dziewczynę, na co ta od razu zareagowała głośnym szlochem.

– Pójdę wstawić wodę na kawę – rzucił Paddy, nie wiedząc gdzie wsadzić oczy.

– Nie daliśmy rady, Ola – wyszeptała brunetka, gdy tylko mężczyzna zniknął za drzwi kuchni – Ja nie dałam…

Blondynka westchnęła ciężko i przytuliła przyjaciółkę jeszcze mocniej.

…………..

Jimmy wrócił do domu i od razu opadł na kanapę, nie włączając nawet światła. Otoczony ciemnością starał się pozbierać rozbiegane myśli. Ilość wypitego alkoholu nasiliła jeszcze bardziej jego żal i złość. Dziś nawet to lekarstwo nie pomogło. Nie znieczuliło bólu. „Dziwka” – huczało mu w głowie. Drżącymi dłońmi przykrył twarz i jęknął głośno. Wszystkie negatywne emocje mieszały się w nim, jak w malakserze, rozpychając jego klatkę piersiową i blokując oddech.

W końcu, gdy nie mógł już wytrzymać, gromadzących się w nim odczuć, poderwał się na nogi wrzeszcząc w powietrze:

– Niech Cię diabli, Emma!!! – dalsze słowa przemieniły się w już w niezrozumiały bełkot. Otępiały ze złości, szarpnął stolik kawowy, stojący przed kanapą i pociągnął go w górę.  Wielki huk rozniósł się echem po pomieszczeniu, gdy mebel wylądował z powrotem na podłodze.

– Kurwa!!! Dlaczego?!!! Po cholerę Cię spotkałem! Po co nalegałem! – wrzeszczał, zwalając rzeczy w półek.  Owładnięty chęcią wyrzucenia z siebie napięcia, w pijackim amoku, rzucał wszystkim, co wpadło mu w ręce. Mścił się na rzeczach martwych za swoje, wyrzucając z siebie kolejne przekleństwa.

– Ej! – usłyszał nagle i zatrzymał się w mgnieniu oka. Szklany wazon zastygł w jego wyciągniętej w górę ręce – Co Ty robisz?!

– Nie Twoja sprawa! – warknął i dokończył dzieła. Kawałki rozbitego szkła potoczyły się aż pod nogi Ellen.

– Masz rację! Rozwal wszystko. Zdemoluj cały dom, wtedy na pewno będzie Ci lepiej – rzuciła ironicznie kobieta.

– To mój dom. Mogę z nim robić, co zechcę! – warknął dysząc, jak parowóz za zmęczenia – Wyjdź stąd! – wbił w nią wzrok, przypominający oczy dzikiego, skrzywdzonego zwierzęcia.

– Żebyś mógł zdemolować resztę? Proszę bardzo. Nie będę Ci przeszkadzać. Tylko popatrzę, jak po raz kolejny rujnujesz to, co budowałeś przez tyle lat – skrzyżowała ręce na piersiach i rozciągnęła drwiąco usta – Masz, jeszcze to zostało całe – zdjęła z półki ramkę ze zdjęciem jego córek i rzuciła na kanapę — Wynoś się! – wrzasnął wściekle, czerwieniejąc jeszcze bardziej. Wypukła żyłka na jego skroni, zaczęła niebezpiecznie pulsować.

Ellen jednak tylko uśmiechnęła się z drwiną i pokręciła współczująco głową.

– Nie wrzeszcz na mnie, bo Ja się Ciebie nie boję, Jimmy – rzuciła niedbale – Myślisz, ze jak wszystko zniszczysz, to zapomnisz? To nie jest takie proste.

Nie mogąc znieść jej słów i drwiny, ruszył do przodu z zamiarem wypchnięcia jej za drzwi, ale potknął się o pierwszą z brzegu, rozwaloną rzecz i runął, jak długi.

– Kurwa! – zaklął głośno, leżąc na podłodze, tuż pod nogami kobiety.

– O tak! Sam sobie zrób krzywdę, a co tam. Będzie do kolekcji. Zniszczony Jimmy w zniszczonym domu – zadrwiła kobieta – Pijackie zakały – zaklęła pod nosem, przeklinając swój los – Jeden usunął na trawniku przed domem, drugiego trzeba zbierać z podłogi. Wspieracie się, jak cholera! Tylko roboty z Wami kupa! – schyliła się, by pomóc mężczyźnie.

– Nie potrzebuję żadnej pomocy – warknął, szarpiąc się.

– No pewnie, bo dziś chojrak z Ciebie – zaśmiała się – Zobaczymy jutro…

Jim podciągnął się na rękach, pojękując z bólu. Na kolanach dotarł do ściany i  oparł o nią plecy. Posykując cicho, potarł dłonią piekące czoło.

– Nie ruszaj – Ellen szybko odsunęła mu rękę od skaleczenia – Trzeba to opatrzyć. Chyba trafiłeś na kawałek szkła – stwierdziła, po czym zniknęła w łazience.

Jim spojrzał na swoją dłoń. Rozmazana czerwona ciesz, pokrywała palce. Zaklął siarczyście pod nosem i zaczął zbierać się z podłogi.

– Siedź tam i nie ruszaj się – zarządziła ostro kobieta, słysząc szuranie odsuwanych kawałków drewna i brzęk szkieł.

– Taa… Rządzenie najlepiej Wam wychodzi – mruknął do siebie, ale posłusznie usiadł z powrotem.

…………..

– Paddy, mamy jakąś wódkę w domu? – usłyszał nagle za plecami i drgnął wystraszony, odwracając się szybko w stronę głosu. Zaraz po tym obrzucił Olę zmarszczonym spojrzeniem.

– Chyba nie chcesz… – zaczął z oburzeniem w głosie, ale nie dokończył, skarcony spojrzeniem.

– Proszę Cię! – uniosła się Ola, wywracając oczami – Wiem, co mi wolno, nie musisz mnie pilnować! – dodała poirytowana, otwierając lodówkę.

Paddy, szybko zmienił wyraz twarzy i teraz już wpatrywał się w nią z poczuciem winy.

– Wiem – odparł przepraszająco.

– No to nie pouczaj mnie więcej – burknęła, nie odwracając wzroku od wnętrza lodówki – Tylko wino – mruknęła do siebie i skrzywiła się z niezadowoleniem –  Za słabe… –  stwierdziła, po czym z trzaskiem zamknęła drzwiczki i od razu zderzyła się ze spojrzeniem chłopaka – Jakbyś nie zauważył mam własny rozum. Nie trzeba mnie pilnować – rzuciła poirytowana, ignorując jego pełen skruchy uśmiech i skierowała się do wyjścia. Tuż przed nim zatrzymała się jeszcze i odwróciła – Z resztą nie mogę nawet wąchać alkoholu.  Mdli mnie na samą myśl. Powinnam była się domyślić… – zadumała się na moment, uświadamiając sobie nagle, że to był pierwszy objaw, jaki powinna była skojarzyć.

Paddy wykorzystał chwilę zawahania dziewczyny i zbliżył się do niej, obejmując w pasie.

– Przepraszam – pocałował delikatnie jej usta.

Ola rozchmurzyła się i rozciągnęła usta w uśmiechu. Bliskość i skruszony wzrok mężczyzny, podziałały łagodząco na jej irytację.

– Paddy, obiecaj mi coś…

– Co tylko chcesz.

– Że nie będziesz przesadzał z opiekuńczością.

Zmarszczył brwi.

– Przesadzam?

– Dziś bardzo – odparła – Nie pij kawy, nie idź do pracy, jadłaś śniadanie, przyniosę obiad… – wyliczyła szybko.

Zacisnął powieki, krzywiąc się.

– Martwię się, czy to źle? – zapytał łagodnie, uśmiechając się jednocześnie z lekkim zażenowaniem.

Ola oddała uśmiech i pocałowała czubek jego zadartego nosa.

– Nie źle, to miłe, ale bez przesady, dobrze? Ja oprócz donoszenia ciąży, muszę jeszcze oddychać.

Roześmiał się łagodnie.

– Powietrze też mogę oczyścić – zażartował, za co dostał pstryczka w ucho – Kochanie, przyrzekam, że spróbuję się opanować – dodał z powagą, unosząc dwa palce w górę.

Ola prychnęła lekceważąco, ale jej oczy pozostały roześmiane.

– Taka trochę naciągana ta obietnica – stwierdziła – Przyrzekam, że spróbuję… – powtórzyła, na co chłopak pokiwał głową.

– Szczera – uniósł brew w górę i uśmiechnął się uroczo – Spróbuję… Tylko na tyle mnie dziś stać.

– Biedaczek –  rzuciła patrząc na niego przez ramię i wyszła.

………….

– Powiesz mi w końcu, co się stało? – Ola siedziała na kanapie i wpatrywała się z niepokojem, w trzęsącą się przyjaciółkę.

– Nie wiem… Nie udało nam się i tyle – odparła Ema, wbijając tępy wzrok w ścianę.

Nagle straciła chęć do rozmowy. Tu, wśród swoich, nareszcie czuła się bezpiecznie. Nie chciała wracać do Irlandii, nawet wspomnieniami. Nie było już obleśnego barmana, taksówkarza, ani miliona obcych, przerażająco dziwnych ludzi na lotnisku. Była u Oli i powoli wracała do normalności. Jej serce wreszcie przestało walić, jak szalone i nagle poczuła się bardzo zmęczona.

Dopiero teraz uzmysłowiła sobie także, że wraz ze znienawidzonym krajem, z jej życia zniknął Jimmy i łzy zaczęły palić Ją pod powiekami. Wcześniej nie miała czasu zastanawiać się nad tym, co się stało, za duży stres przeżywała. W taksówce płakała i modliła się, by jak najszybciej z niej wysiąść, a gdy kierowca odwrócił się do niej i zapytał dlaczego tak płacze, kazała mu zamilknąć i patrzeć na drogę. Na lotnisku do czasu odlotu samolotu, przesiedziała w łazience, zamknięta w kabinie. Wszystko tam kojarzyło jej się z dawnym życiem. Momentami czuła nawet zapach wilgoci, ten sam, który wdychała przez pół roku. Wyobraźnia samoczynnie podsuwała jej obrazy, związane z ucieczką od Thomasa i odczuwanym, wtedy lękiem.

– Co znaczy, że się nie udało? Samo się „nie udało”? – Ola lekko zadrwiła. Wiedziała, że przyjaciółkę trzeba zmusić do zwierzeń – Em, On Ci coś zrobił czy… ? – nie dokończyła, ponieważ do salonu wszedł Paddy i brunetka spojrzeniem, poprosiła o milczenie.

Chłopak zerknął na gościa z zaciekawieniem. Słyszał pytanie Oli i też chciał znać na nie odpowiedź. Wiedział, że jego brat jest zdolny do wszystkiego. Miał ochotę ponowić pytanie, ale Em spuściła głowę, a Ola bezgłośnie wyszeptała, by zostawił Je same.

– Idę się położyć – stwierdził z rezygnacją. W progu jednak zatrzymał się jeszcze i odwrócił – O ile pamiętam, to w tamtej szafce – wskazał palcem – Powinna stać whisky. Prezent od Twojego taty.

Ola uśmiechnęła się do niego, dziękując bezgłośnie i przesłała w powietrzu całusa.

– Dobranoc – powiedział, zerkając jeszcze raz na Emmę i wszedł na górę.

– Daj tę whisky – rzuciła Em – Muszę się napić, żeby zapomnieć o dzisiejszym dniu – wzdrygnęła się – To jakiś koszmar.

Przecież nie lubisz.

– Dziś lubię wszystko, co pozwoli mi na moment zapomnieć.

Ola posłusznie wyjęła butelkę i wraz ze szklanką, postawiła przed Emmą na ławie. Sobie nalała soku.

Dziewczyna spojrzała na pomarańczowy płyn i kpiąco prychnęła.

– A Ty co? Aż taka porządna się zrobiłaś? Mam pić sama?

– Tak wyszło – westchnęła blondynka, uciekając spojrzeniem, gdzieś w bok. Miała wielką ochotę wygadać się przed przyjaciółką. Potrzebowała tego, ale teraz to Ona i jej problemy były ważniejsze.

Po raz któryś dziś, powtórzyła  w duchu słowa Angelo o pozytywnym myśleniu i z lekkim wysiłkiem uśmiechnęła się do przyjaciółki, po czym usiadła wygodnie obok dziewczyny, podciągając nogi pod siebie i zmieniając temat, zapytała prosto z mostu  – Powiesz mi w końcu, co stało się w Irlandii?

Brunetka utkwiła wzrok w bursztynowym płynie i przez chwilę milczała, zastanawiając się, jak ubrać w słowa to, co wydarzyło się w Irlandii. Przed oczami stanął jej Jimmy, siedzący na materacu. Jego błękitne oczy połyskiwały od kryształków łez. Od razu też, jak na zawołanie jej własne oczodoły wypełniły się łzami. Wciągnęła głęboko powietrze, by nie rozpłakać się w głos.

– Em, co Ty mu zrobiłaś?

– Jimmy poznał całą parszywą prawdę o mnie…  – powiedziała w końcu, nie przestając wpatrywać się w whisky.

– I?

– To mało? – brunetka przeniosła mętny wzrok na przyjaciółkę, po czym wróciła do poprzedniej pozycji – Wystarczyło, by zniszczyć to, co się jeszcze nie zaczęło – dodała cierpko i przystawiła szklankę do ust. Wolno przełykała piekący płyn, karząc się w ten sposób za to, co zrobiła mężczyźnie.

– Gdzie On jest? – zaniepokoiła się blondynka.

– Został… Chyba.

Ola zmarszczyła brwi. Zaczynała Ją ta rozmowa irytować.

– Emma, do diabła! Nie baw się ze mną w ten sposób! – ostry ton sprawił, że brunetka ponownie przeniosła na nią wzrok.

– Myślisz, że dla mnie to zabawa? – skrzywiła się – Olka! Mówiłam, że to się nie uda! – dodała coraz bardziej płaczliwie – Ty i On zmusiliście mnie do uwierzenia, że mogę być taka, jak wszyscy…

– To znaczy jaka? – Ola zmarszczyła brwi.

– Obrzydliwie szczęśliwa… – dziewczyna zaśmiała się gorzko – I wyszło na moje… Już nigdy nie próbuj wmawiać mi, że Ja też mogę być taka, jak Ty – obrzuciła zimnym wzrokiem przyjaciółkę – Głupia byłam, że Was posłuchałam – krzywy uśmiech pojawił się na jej ustach, a z oczu zaczęły wypływać łzy – Teraz cierpi także On.

Ola spuściła głowę zastanawiając się, nad sytuacją jej nieszczęśliwych przyjaciół.

– Myślałam, że mój waleczny książę na białym koniu, jednym pocałunkiem, zdejmie ze mnie czar – zaczęła, po chwili milczenia, Emma – Uwierzyłam nawet, że zdołam oszukać bajkę, ale na takie potwory, jak Ja czary nie działają. One już na zawsze zostają tylko cholernymi potworami – uniosła szklankę wysoko, wznosząc niemy, zrozpaczony toast, po czym wlała w siebie sporą ilość alkoholu – Dziwka zawsze pozostanie tylko dziwką. Ubrałaś mnie i nauczyłaś ogłady, ale to tylko pozory. Opakowanie… – ponownie łyknęła cierpki płyn, krzywiąc się z odrazą.

– Em, co Ty wygadujesz?! – krzyknęła Ola, nie mogąc dłużej słuchać jej monologu – Nie pij tyle – upomniała Ją.

– Nie jęcz tylko mi dolej! – mruknęła – Poza tym mówię, jak jest. To moja prawda, moje życie… Nigdy nie byłam księżniczką. Zdechnę jako zwykła szmata.

– Em! Do cholery! Opanuj się! – Ola warknęła, już tym razem z odrazą. Nienawidziła Jej w tym stanie. Bała się jej, takiej pogrążonej w totalnej rozpaczy i mówiącej o sobie, jak o zbrodniarce. Przeczuwała czym może się to skończyć, więc mimo wcześniejszego upomnienia, szybko napełniła jej szklankę. W tym momencie wolała Ją pijaną zbierać z podłogi, niż szukać po najgorszych spelunach w mieście.

– O? – dziewczyna spojrzała na nią z drwiną – Boisz się, że pójdę leczyć się gdzieś indziej? – znała Ją, jak własną kieszeń. Wiedziała, o czym myśli.

– Żebyś wiedziała! – burknęła blondynka – Nie cierpię Cię takiej.

Em zarechotała gorzko. Podnosząc szklankę z ławy.

– Ogłaszam powrót do korzeni – znowu uniosła alkohol w górę, po czym już dużo ciszej dodała – Z resztą nigdy ich nie przecięłam. Nawet dla Jima…

– Co to znaczy? Coś Ty zrobiła?

– Pokazałam mu jaka jest prawdziwa Emma… Znalazł mnie w jakimś obskurnym barze – odparła brunetka w zamyśleniu – I wiesz, że to zniósł? – znowu z jej oczu zaczęły wytaczać się ciężkie krople łez – Wszystko zniósł…  – dodała, jakby do siebie – Nie oszczędzałam go – na moment przymknęła oczy i westchnęła ciężko  – Byłam tak perfidna, że wyrzygałam mu prosto w oczy, kim był dla mnie na początku, a On chciał klękać przede mną, uwierzysz? – spojrzała na przyjaciółkę.

– Boże! On Cię widział? – blondynka skrzywiła się z odrazą. Pamiętała swój pierwszy raz. Była w szoku. Do tamtego momentu nie wiedziała, że normalny człowiek może nagle, tak bardzo się zmienić. Mówić i robić rzeczy, które go niszczą. To, jak wbijać nóż we własną pierś.

Em przytaknęła skinieniem głowy.

– Dlaczego znalazłaś się w tamtym barze? – zapytała, zatykając ręką usta – To było wtedy, gdy Cię szukał, tak? Rozmawiałam z nim. Martwił się.

Wstawiona Emma zaczęła dziwnie chichotać, ale po chwili jej śmiech zamienił się w szloch.

– Skrzywdziłam go Ola, bardzo…  – wyłkała, odstawiając szklankę na ławę, schowała twarz w dłoniach – Podziwiam go wiesz?

– Za co?

– Za walkę – odparła – Do ostatniej chwili… – gorycz jej śmiechu, odbiła się echem po pokoju, a Ola aż skuliła się, czując nieprzyjemny dreszcz na plecach – Poległ właściwie na błahostce, wiesz? – spojrzała na blondynkę. W jej oczach tkwił ból i rozpacz.

– To znaczy? – zapytała prawie szeptem, czując ucisk w gardle.

Połykając kolejne łzy i dolewając sobie alkoholu do szklanki, opowiedziała jej o przysiędze, którą kazał jej złożyć mężczyzna.

– Dlaczego mu tego nie przyrzekłaś? – to było pierwsze pytanie, które Ola zadała, po zakończeniu opowieści.

Em, wstała z kanapy i lekko chwiejnym krokiem, podeszła do okna. Przez moment wpatrywała się w ciemność, poprzebijaną gdzie nie gdzie, migoczącymi iskierkami przydomowych świateł oraz ulicznymi latarniami.

– Po co? – zapytała – Myślisz, że by z nią uwierzył, po tym, co widział i co sama mu opowiedziałam? – odwróciła się i spojrzała na Olę – A ty byś uwierzyła?

Blondynka spuściła wzrok. Nie potrafiła jej okłamać. Przyjaciółka tyle razy jej obiecywała, że już nigdy tego nie zrobi i z każdym następnym kryzysem łamała dane słowo.

– No właśnie – stwierdziła z pogardą, wycierając mokre policzki – On też tylko udawałby, że mi ufa, więc moja obietnica i tak nie miałaby sensu

– Wiesz w czym tkwi Twój problem? – Ola nagle podniosła głowę. Lekceważące słowa Emmy zdenerwowały Ją, do tego stopnia, że przestała Jej współczuć.

Brunetka ponownie odwróciła się i utkwiła pytające spojrzenie w przyjaciółce

– Ty tego nie chcesz – stwierdziła Ola.

– Czego?

– Zmian, Em – widziała, że marszczy brwi, ale ciągnęła dalej – Tobie pasuje takie życie, a Jim w Twoich rękach, do dziś jest tylko zabawką.

– Nie prawda! – krzyknęła dziewczyna – Kiedyś owszem, ale teraz…

– Co teraz? – podniosła głos Ola – Tylko nie mów, że go kochasz, bo w to nie uwierzę – zapytała unosząc ironicznie brwi – Pojechałaś z nim, zabawiłaś się jego kosztem i wróciłaś, zostawiając go ze złamanym sercem –  zaplątała ręce na piersiach – Chciałaś sprawdzić, jak wygląda życie z mężczyzną u boku i jak to jest być kochaną, ale nigdy nie uwierzyłaś w prawdziwą miłość. Nie dałaś nawet cienia szansy, Jimowi. Nie pomogłaś mu w tej walce.

– Taka mądra jesteś? – krzyknęła brunetka nie wiedząc, jak obronić się przed nieprawdziwymi, jej zdaniem oskarżeniami – Teraz dajesz rady? Bo sama jesteś szczęśliwa! Przypomnij sobie jak Ty walczyłaś o Paddyego i o Wasze uczucie. Czy ty taka mocna wtedy byłaś? – wytrzeszczyła oczy – No?

Ola milczała, wbijając wzrok w podłogę.

– To Ja Ci powiem – stwierdziła Em, po chwili – Żyłaś marzeniami i wspomnieniami, ale nie zrobiłaś nic, żeby go odnaleźć. Sprawdzić, co naprawdę do Ciebie czuł. Po pierwszej bzdurnej plotce odpuściłaś. Wolałaś pogrążyć się w depresji. Dziesięć lat… I gdyby nie przypadek, do tej pory użalałabyś się nad swoim nieszczęściem i byłabyś sama! – była szczera do bólu, ale miała dość oskarżeń. Oczekiwała pocieszenia, a nie ataku. Alkohol dodawał jej odwagi – Taka była Twoja walka! – było jej przykro, że przypomina Oli najgorsze chwile w jej życiu, ale nie miała już siły na oskarżenia.

– Bo wtedy to Ja myślałam, że byłam dla niego tylko chwilową zabawą – powiedziała cicho blondynka, oglądając się na drzwi. Nie chciała, by Paddy słyszał jej słowa.

– Zabawą? Matko, jakie to wszystko jest głupie! – zamruczała brunetka.

– Co jest głupie?

– Ta cała miłość.

– Ale i piękne – uśmiechnęła się niepewnie Ola.

– Piękne, jak krzywdzi ludzi? – Em utkwiła oburzony wzrok w twarzy przyjaciółki.

– Ona nie krzywdzi, to my sami jesteśmy złem dla niej.

Em zmarszczyła w niezrozumieniu brwi.

– Pomyśl – podsunęła Ola – Może w Waszym przypadku wystarczyło zrobić ten pierwszy krok, co? Tak jak w moim wrócić do Kellych i nie czekać dziesięciu lat.

– Jaki krok? – brunetka wpatrywała się w nią nieufnie.

– Mogłaś złożyć tę cholerną przysięgę! Dać mu odczuć, że jest ważny. Może jemu wcale nie chodziło o to, czy jej dotrzymasz, nie pomyślałaś o tym?

Otępiałej od alkoholu, własnego żalu i złości na przyjaciółkę, Em ciężko było zebrać wszystko w jedną całość.

– To po co kazał mi przysięgać Twoim zdaniem?

– Żeby się przekonać czy jest dla Ciebie kimś ważnym. Czy dla niego jesteś w stanie się zmienić i czy podejmiesz walkę o Wasze wspólne szczęście. Taki rodzaj sprawdzianu.

Brunetka przez moment wpatrywała się w Olę, jakby pierwszy raz Ją widziała, potem spuściła głowę i przez moment próbowała przeanalizować jej słowa. Po chwili dopiero zrozumiała, co próbuje przekazać jej przyjaciółka. Wtedy podniosła głowę i utkwiła wielkie przerażone oczy w blondynce.

– No to go nie zaliczyłam – odparła smętnie, przygryzając wargę. Chwilę jeszcze zastanawiała się nad słowami przyjaciółki, po czym podniosła głowę i ze łzami w oczach stwierdziła –  A Ja myślałam, że zrobiłam mu przysługę. Boże?! – krzyknęła przerażona. Zaraz po tym zakryła twarz dłońmi i zaczęła z żalem szlochać.

Blondynka szybko dotarła do niej i objęła Ją mocno.

…………

Paddy stał przy oknie w sypialni. Snuł domysły…

To, że jego brat zrobił Emmie coś złego, wiedział na pewno. Tylko co? Zdradził Ją? Pokłócili się i Jimowi puściły nerwy? Bardziej prawdopodobna była druga opcja. Pierwszą odrzucił od razu. Jimmy był zdolny do wszystkiego, Maike też zdradzał, ale nie tak szybko. Na razie za bardzo zależało mu na Emmie.

W końcu, nie znajdując odpowiedzi postanowił zasięgnąć języka u źródła.

– Najwyżej mnie wyklniesz, nic nowego z resztą – mruknął i wyjął telefon z kieszeni.

Po drugiej próbie, usłyszał dźwięk odebranego połączenia, jednak głos po tamtej stronie w niczym nie przypominał chrypki Jima. Szybko spojrzał na wyświetlacz. Numer był poprawny. A jednak inna kobieta – pomyślał, przeklinając w duchu rozwiązłość brata

– Mogę rozmawiać z Jimem? – powiedział zimno

– Niestety dzisiaj to niemożliwe. Zadzwoń jutro, choć nie wiem czy i wtedy uda Ci się z nim pogadać – Ellen usiadła na brzegu kanapy i spojrzała na śpiącego Jima, sapiąc ze zmęczenia. Gdy zadzwonił telefon kończyła sprzątać resztki zniszczonych rzeczy. Początkowo nie zwracała uwagi na dzwoniący telefon, ale gdy zamilkł, a potem odezwał się ponownie wyjęła go z kieszeni Jima i odczytała imię na wyświetlaczu. Wiedziała, że Paddy jest bratem Jima, choć nigdy go nie poznała.

– Nie chce ze mną rozmawiać? – Paddy zmarszczył gniewnie czoło.

– Nie… To znaczy nie wiem… – kobieta nie wiedziała co powiedzieć, ale po chwili przypomniała sobie imię z wyświetlacza – Paddy, tak? Jesteś jego bratem?

Do tej pory, z członków rodziny Kelly poznała tylko Johna i Joeya. Przyjechali zobaczyć co dzieje się z ich bratem, po rozwodzie z Maike.

– Tak – odparł Paddy – Coś się stało? – zdenerwował się.

– Jakby to powiedzieć… – przewróciła oczami, zastanawiając się jak swojemu rozmówcy dać do zrozumienia, że Jimmy potrzebuje pomocy kogoś z rodziny, a nie wydać za dużo szczegółów, żeby mężczyzna nie miał do niej pretensji. Nie wiedziała, jakie relacje były między nimi – Mógłby tu ktoś z Was przyjechać? To znaczy z rodziny Jima.

– Co się stało? Niech mi Pani powie! – powiedział ostrzej, za co przeprosił szybko, gdy kobieta raptownie umilkła.

– On chyba sam sobie nie da rady… – powiedziała  niepewnie, zaciskając powieki. Wiedziała, że Jim będzie miał do niej pretensje, tak jak wtedy, gdy z Peterem wyciągnęli z jego kieszeni telefon i zadzwonili do Johna, ale po chwili stwierdziła, że to dla jego dobra. Teraz jest tak samo, a nawet gorzej. Wtedy przynajmniej nie niszczył wszystkiego wokół siebie. Nie chciała czekać, aż znowu wyląduje w szpitalu. Wtedy też sami nie byli w stanie mu pomóc. Dopiero John i Joey wyciągnęli go z dołka.

– Paddy On znowu pije. Boję się, że coś mu się stanie, jak wtedy.

– Kiedy? – Paddy zmarszczył brwi. Nic nie rozumiał.

– No, rok temu, po rozwodzie z Maike – Ellen skrzywiła się. Zaczynała odnosić  wrażenie, że jej rozmówca nie jest zbyt dobrze zorientowany w sprawach brata.

Zniecierpliwienie i zdziwienie w głosie kobiety, było na tyle wyraźne, że Paddy przestał dopytywać o nieznane mu to szczegóły. Rok temu był w klasztorze. Jimmy mało go wtedy obchodził.

– Dobrze, porozmawiam z rodzeństwem i coś wymyślimy. Dziękuję Pani za informację.

====================================

6 myśli na temat “ROZDZIAŁ 122: Trudne obietnice…

  1. Mam nadzieję że Emma wreszcie coś zrozumiała i że spróbuje naprawić relacje z Jimmem . Rozmowa z Olką wiele jej dała tylko czy po obaleniu butelki alkoholu będzie coś z tej rozmowy pamiętać.Olka też zmądrzała po rozmowie z Angelo ,widocznie obie potrzebowały świeżego spojrzenia osoby trzeciej.Tak to w życiu jest że czyjeś problemy łatwiej się rozwiązuje niż swoje

    Polubienie

    1. Masz rację z osobą trzecią stojącą z boku łatwiej jest czasem rozmawiać. One widzą więcej i mają trzeźwiejsze spojrzenie na sytuację. Emma z pewnością coś zrozumiała, ale czy na pewno dobrze i wszystko? Zobaczymy. Ona bywa uparta. Olka, jak na razie trochę wyciszyła swoje lęki i obawy, ale czy do końca?
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  2. Olis, na miłość boską, zmieńże tytuł, przecież to się pisze obietnice. Nie ma tam „j”. Mówiłam, że Ola nie powie o ciąży, bo teraz ważniejsza będzie Emma. I słusznie, ona potrzebowała pomocy przyjaciółki. Jakbym widziała siebie i moją Ole, od zawsze razem i zawsze jedna dla drugiej jest ostoja, pomocą i wsparciem. I tak powinno być. Jimmy się stacza, fajna ta rozmowa Ellen z Paddym. Nie znają się, ale Ellen chciała pomoc i oczywiście nie ma pojęcia, że Emma siedzi właśnie tam, gdzie Paddy tylko piętro niżej. Kurcze, dobre z tym sprawdzianem, nie wpadłam na to. Fajnie, że Ola na to wpadła i to wytlunaczyla. Ale nie podobało mi się jak na nią powsiadla, no bez przesady, sama robiła błędy, a Emma tak ma i powinna iść na terapię z tego powodu, a nie się po barach tłuc. Jak się ma taki problem, to się idzie leczyć. Nawiązując do mojego komentarza z poprzedniej części, to myślę, że będzie ciekawiej jak Ola będzie w ciąży, wszyscy Kelly się dowiedzą, John tez i w ogole będzie niezła jazda. Jeśli straci, to Już nie będzie tak fajnie.

    Polubienie

    1. Haha jesteś niemożliwa! Zawsze czujna. Kocham Cię za to! Chol… słownik! Muszę przerzucić się jednak na kompa. Tylko nie wiem, jak to zrobię…
      Zacznę od końca… Szczerze to nie planowałam tego dziecka. Ono z przypadku haha. A tak na poważnie to ciąża była planowana przez autorkę, ale po to by zwieńczyć szokujący koniec, jednak za długo musiałabym stać w miejscu. Potem dziecko miało być… hmmm… nie będę wydawać bo do tego nie doszłam. W każdym bądź razie wczytując się w Wasze opinie mam wielki znak zapytania nad głową. Iść swoją drogą czy Waszą? Teraz dziecko mi nie na rękę, jak Oli, ale wena potrafi zdziałać cuda, nieraz się o tym przekonałam.
      Ola nie chce ukrywać ciąży przed Emmą, po prostu zabrakło na nią miejsca. Rozmowa dziewczyn zeszła na inne tematy, ale nie na długo, tak do następnej części, która gotowa czeka na środę.
      Pomyślałam o tym samym, jak pisałam dialog Ellen z Paddym. Emma była blisko.
      Może i Ola nie powinna denerwować się na Emmę, ale nie wytrzymała, gdy Ta tak jałowo wyrażała się o Jimmym i uczuciach. Mimo wszystko Jimmy także jest jej bliski. Ona i Ellen teraz zostały podzielone z jednej strony przyjaciółka z drugiej przyjaciel. Chyba żadna z nich nie wie po której stronie stanąć i przeciwko której.
      Dzięki za uważne czytanie haha

      Polubienie

  3. No powiem Ci kochana że Emma sama nie wie czego chce trochę mi ciśnienie podnosi swoim zachowaniem robi z siebie …cieżko mi tu ja opisać bo niechce używać niecenzuralnych słów.Na miejscu Olki bym jej w dupę nakopała żeby się ogarneła.

    Polubienie

    1. Trochę się dziewczyna pogubiła. To jest tak że chciałaby a boi się.
      Przyjaciółki są od tego żeby czasem kopnął w cztery litery hehe
      Nie martw się Emma ogarnie się za jakiś czas. Nadrób wszystko to się dowiesz w jaki sposób się ogarnie i co Ją do tego zmusi.

      Polubienie

Dodaj komentarz