Rozdział 153: Czarna czerwień…

Emma oparła plecy o swój samochód i przyglądała się wbiegającej po schodach Oli. Blondynka przez całą drogę wykrzykiwała przeróżne obelgi pod adresem Paddyego. Płakała i krzyczała na zmianę. Nie dała sobie niczego powiedzieć. Zachowywała się, jak w jakimś amoku.

– Cześć – Angelo dojrzał przez okno samochód i wyszedł z domu.

– Hej! – odpowiedziała dziewczyna, omiatając go spojrzeniem.

– Coś się stało? – zapytał, zdziwiony obecnością kobiety na własnym podwórku.

– Jeszcze nie wiem, ale wolę stać w gotowości – odparła, spoglądając w okna domku.

– Słucham?

– Przywiozłam Olę – wyjaśniła tajemniczo.

– Poszła do Paddyego? – domyślił się, śledząc wzrok dziewczyny – Mam nadzieję, że go odwiedzie od durnych pomysłów i wróci z nią do domu.

– A Ja mam nadzieję, że Olka  go nie zabije.

– Co? – Angelo wytrzeszczył oczy.

– To, co słyszysz – uśmiechnęła się – Podobno Paddy Ją zdradza. Wiesz coś o tym?

– Co robi?! – teraz już krzyknął, wybałuszając oczy – Paddy?! Z kim?!

– Co tak się dziwisz? Przecież Paddy, to zwykły facet, ze zwykłymi słabościami, chyba że się mylę – zerknęła z chochlikami w oczach, na swojego rozmówcę.

– No niby tak – Angelo z zakłopotaniem podrapał się po głowie. Mina Emmy i Jej dziwny spokój, nie pasowały mu do sytuacji – Zdaje mi się tylko, czy Ty też myślisz, że to niedorzeczne? –  oparł się o auto i zerknął z rozbawieniem na brunetkę. Jej spojrzenie mu wystarczyło, nie musiała odpowiadać – Skąd Ona o tym wie?

– Poczta Jej doniosła – odparła Emma.

– Poczta? Nic nie rozumiem.

Em roześmiała się głośno.

– Już tłumaczę – rzuciła i opowiedziała mu o liście i zdjęciach – Olka była naprawdę wściekła. Oskubie go, jeśli Jej tego porządnie nie wytłumaczy- zakończyła z drwiną w głosie i słabo skrywanym rozbawieniem.

– Ciebie to śmieszy?

Dziewczyna trąciła go łokciem.

– Za nic nie uwierzę w zdradę Pada, w zdradę Jima uwierzyła bym od razu, ale Paddy? To nie ten typ – wyjaśniła, spoglądając z ukosa na blondyna – Ale Olka jest tak wytrącona z równowagi ostatnimi wydarzeniami i Jego wyprowadzką, że łyknęła to jak świeżą bułkę. Teraz uwierzyłaby we wszystko.

– Kiepsko z nią, co?

– Dlatego właśnie zgodziłam się Ją tu przywieźć. Może jak pogadają, to coś się zmieni.

Angelo zaśmiał się głośno.

– Sprytnie! Moja krew! Piąteczka! – wyciągnął rękę w kierunku brunetki. Rozległo się głośne klaśnięcie.

– Dość masz już niańczenia ich, co?

– Czasami – westchnął – Wiesz, jak to jest, gdyby byli dziećmi, obejrzeliby bajkę i poszli spać, a z dorosłymi bywa gorzej.

– Gorzej? Co masz na myśli? – oderwała plecy od karoserii i stanęła przodem,  zaplątując ramiona na piersiach.

– Alkohol, kobiety… Trochę inne bajki…

– Naprawdę? – Emma zmrużyła brwi.

– No może trochę przesadziłem – uśmiechnął się.

– A już myślałam, czy aby nie uwierzyć w tę zdradę – zażartowała i wyjęła z samochodu dzwoniący telefon. Skrzywiła się i odrzuciła połączenie.

– To Jimmy?

– Tak – potwierdziła – Muszę Cię uprzedzić, że drugi, być może też tu dziś dotrze.

– O nie! – Angelo poderwał się w górę – Proszę Cię, zamknij go w piwnicy, jeśli musisz, ale nie odsyłaj tutaj – złożył prosząco ręce –  Paddy i Jimmy razem,  to mieszanka wybuchowa.

– Witam ponownie, moją przyszłą bratową – usłyszeli zbliżający się do nich głos i oboje odwrócili raptowanie głowy. Kilka metrów od nich stał John z walizką w dłoni.

……………

Ola wysiadła z samochodu i nie zastanawiając się nawet nad tym, co robi, wbiegła szybko po schodach. Czuła że zaraz wybuchnie z nagromadzonych w niej emocji.  Miała zamiar wywrzeszczeć Paddyemu w twarz, co o nim sądzi. Była wściekła i rozżalona. Jak mógł zdradzać Ją i jednocześnie być zazdrosnym o Johna. Urządzał  awantury, podczas, gdy sam nie był uczciwy. Myślała, że go zna, wierzyła w Jego uczucie. Jeszcze dziś rano, jak wychodził z walizką, wierzyła że naprawdę robi to ze strachu o nią, bo kocha Ją nad życie.

Przez całą drogę Emma wbijała Jej do głowy, że to niemożliwe, że Paddy nie jest typem zdradzająego, bez skrupułów faceta, ale nie chciała Jej słuchać. Wierzyła fotografiom i swojej ocenie. Wszystko złożyło Jej się w jedną całość. Wizyta tej kobiety… Że też wcześniej nie przyszło Jej to do głowy. Głupia była i naiwna.

Wparowała z impetem do pokoju i… Zatrzymała się zaraz za drzwiami. Przez moment w zupełnej ciszy,  przypatrywała się śpiącemu, zwiniętemu w kłębek, mężczyźnie. Leżał na boku z podkurczonymi nogami.. Jedną dłoń wsunął pod brodę, drugą zaś obejmował jakiś przedmiot. Podeszła trochę bliżej i dopiero wtedy zorientowała się, że ów przedmiot był ramką z Jej fotografią, która powinna przyozdabiać komodę w ich sypialni. Paddy musiał Ją stamtąd zabrać.

W Jej głowie, w ciągu jednej chwili, zapanował harmider. Czy tak wygląda mężczyzna, który bez wyrzutów sumienia sprowadza do domu obce kobiety? Czy taki facet tuli do siebie czyjeś zdjęcia?

Niedbale rzuciła przyniesioną ze sobą kopertę na fotel i podeszła jeszcze bliżej.

Pojedyncze pasemka, ciemnych włosów, niedbale opadły mu na czoło, tworząc na nim nieregularne wzory.  Długie rzęsy rzucały maleńki cień na policzki, rozchylone usta miarowo wdychały i wypuszczały powietrze, poruszając rytmicznie klatką piersiową. Kucnęła przy łóżku. Wtedy też dostrzegła cienką, połyskującą strużkę na Jego prawym policzku. Owładnięta raptownym rozczuleniem, zasłoniła dłonią usta, by stłumić szloch. Już nie czuła złości… Zapomniała o zdradzie i złości. Był taki biedny, taki kochany i niewinny… Taki Jej… Nie mógłby zrobić Jej czegoś tak okropnego.

– Paddy… – wyszeptała, wyciągając rękę w Jego kierunku.

Poczuł delikatne muśnięcie na swoich włosach i drgnął lekko, otwierając jednocześnie oczy.

– Ola? – miał wrażenie, że śni. Nie chciał się obudzić. Pragnął, by ten sen trwał i trwał w nieskończoność. Każdy fragment Jego ciała wprost krzyczał, pragnąc Ją poczuć. Tak bardzo Jej potrzebował. Chciał schować się w Jej ramionach, zniknąć dla okrutnego świata. W tej samej chwili przypomniał sobie dlaczego nie może tego zrobić.  Podniósł się – Co Ty tu robisz?

– Chcę, żebyś wrócił ze mną do domu – powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy – Potrzebuję Cię – zacisnęła usta, by powstrzymać płacz, ale łzy i tak wpłynęły na Jej policzki.

Wpatrywał się w nią, w milczeniu. Jej łzy wywołały w Jego sercu bolesny skurcz. Tak bardzo pragnął Ją pocieszyć, dając jednocześnie sobie ukojenie. Marzył, by wrócić z nią do domu.

– Przykro mi. Nie mogę – odparł wbrew sobie. Wszystko się w nim buntowało. Wargi prawie nie chciały się poruszać.

– Możesz.

Pokręcił przecząco głową.

– Dlaczego mi to robisz? – teraz już nie zdołała powstrzymać łez – Dlaczego mnie zostawiłeś? Przecież Tobie też jest z tym źle – wyłkała.

Milczał. Kręcił tylko głową, nie mogąc wydobyć z siebie nawet jednego słowa. Bał się otworzyć znowu usta. Czuł, że w każdej chwili mogą zmienić front i zamiast rozumu, zaczną słuchać serca, które wręcz krzyczało, że się nie zgadza z Jego słowami.

Ola poderwała się w górę.

– Nie możesz być taki okrutny! – krzyknęła – Straciłam nasze dziecko, nie możesz zabrać mi też siebie!

Uderzyła w najczulszy punkt. Zacisnął mocno powieki. Czuł wszechogarniający ból…

– Nasza córeczka, nie żyje przeze mnie… Nie mogę i Ciebie stracić…

– To bądź ze mną!

– Nic nie rozumiesz?! – krzyknął, zrywając się z łóżka – Oni zaatakowali nas przeze mnie! Przez to, co robiłem w przeszłości.

– To Ty nie rozumiesz! – odkrzyknęła – Zostaliśmy napadnięci przez jakichś zbirów bez sumienia. To było straszne, ale takie rzeczy się zdarzają, Paddy! Nie byliśmy pierwsi! Na szczęście nic nam się nie stało! Możemy nadal cieszyć się życiem!

– My tak, a nasze maleństwo?! – wybuchł – Jak mam zapomnieć?! Jak żyć dalej?! – wczepił palce we włosy i zacisnął je mocno, opadając na brzeg łóżka.

– Paddy! Straciłam Je w wyniku wypadku! To dwie różne rzeczy!

– Ale doszło do niego z mojego powodu, czyż nie tak?! Śpieszyłaś się do szpitala. Mieli mnie wybudzić!

Zamarła. Nagle wszystko zaczęło się w niej telepać.

– Skąd o tym wiesz? Kto Ci powiedział? John?

– Co John ma z tym wspólnego? – spojrzał na nią z niezrozumieniem, ale zaraz potem, nie czekając na odpowiedź, dodał – Podsłuchałem. Pielęgniarki o tym mówiły. Tej nocy, gdy powiedziałaś mi o… O poronieniu – dokończył chwilę później. Wciąż nie potrafił mówić o tym bez bólu – Myślały, że śpię, nafaszerowany lekami…

Ola z bezsilności opadła na pościel, tyłem do niego. Swoją twarz ukryła w dłoniach.

– Chciałaś to przede mną ukryć, prawda? – stanął przed nią.

Opuściła ręce i spojrzała gdzieś obok niego.

– Nie chciałam, żebyś się i o to obwiniał. To był zwykły wypadek. Zły los i tyle…

– Zły los?! – zawył – Jak Ty to wszystko pięknie tłumaczysz!Prawie Cię zgwałcili, a Ty mówisz, że to zwykły los? Tylko ten los nie przytrafiłby się nam,  gdyby nie Ja i moja cholerna przeszłość! – znowu krzyczał – Powinnaś była zostawić mnie wtedy i nie wracać z Hamburga! Po co to zrobiłaś?!

– Bo Cię kocham! Nie rozumiesz tego?! – podniosła się i zajrzała mu w oczy – Wróciłam, bo nie wyobrażałam sobie życia bez Ciebie! Nadal go sobie nie wyobrażam! – chciała go objąć.

– Nie! – odsunął się. Odszedł – Nie narażę Cię już! Nie ma mowy! Nie zginiesz, jak nasze dziecko, nie pozwolę na to! Nie zabije także Ciebie!

– Nie zabiłeś Go!!! – wrzasnęła na całe gardło.

– Ona ma rację. Nie Ty je zabiłeś – usłyszeli głos Johna – Ja to zrobiłem.

Paddy zmarszczył czoło, zerknął że zdziwieniem na brata, potem na przerażoną Olę i znowu na niego.

– O czym Ty mówisz?

– John, wyjdź stąd – poprosiła, dostrzegając, tuż za Jego plecami, również Angelo i Emmę.

– Ola wyjaśnij mu to!  – zarządał mężczyzna – Mam dość tajemnic. To one, od zawsze niszczyły naszą rodzinę. Nie cierpię ich.

Kobieta pokręciła przecząco głową, modląc się w duchu by posłuchał.

– Zobacz jak On wygląda! – John wskazał na Paddyego –  Popadł w jakiś obłęd. Obwinia się o wszystko. To jest chore. Może od dawna nie byliśmy prawdziwą rodziną, ale to mój brat i nie pozwolę, żeby zniszczyły go wyrzuty sumienia.

– Źle robisz. Ja go znam – kobieta zaczęła znowu płakać – On..

– O co tu chodzi? – zdezorientowany Paddy, przerzucał po nich wzrokiem.

– Ola, powiedz mu! – ostry ton głosu Johna, wywołał dreszcze w blondynce. Przymknęła oczy. Po chwili usłyszała słowa – Paddy, to Ja doprowadziłem do tego wypadku. Ja wtedy siedziałem za kierownicą i Ja nie zauważyłem tego cholernego samochodu. Wyjechałem… – więcej już nie powiedział.

Nikt z obecnych nie zdążył zareagować i powstrzymać Paddyego przed gwałtownym uderzeniem w brata. Obaj runęli na podłogę. Zaczęli się szarpać. John bronił się, jak mógł, nie chcąc skrzywdzić Paddyego, ten zaś na oślep bił pięściami, wykrzykując pod jego adresem różne obelgi.

Angelo dopadł do nich i starał się ich powstrzymać, ale niewiele to dało. Emma starała się mu pomóc. Ola zaś kucnęła przy łóżku i z przerażeniem wpatrywała się w walczących mężczyzn. Tego właśnie się obawiała. Kolejna walka i kolejny powód do nienawiści. Paddy mu tego nie daruje.  Wiedziała, jak to się skończy. Domyślała się i właśnie przed tym próbowała ich ochronić.

Angelo zdołał w końcu oderwać Paddyego od Johna.

– Przestań! – wrzasnął, przytrzymując rozjuszonego mężczyznę za ramiona.

– Angelo puść mnie! – zaryczał mężczyzna – Zabiję tego gnoja!

– Paddy, nie zrozumiałeś niczego?! To był wypadek! – krzyczała Emma – Nie ma tu niczyjej winy! – spojrzała na zalewającą się kolejnymi łzami Olkę – On oszalał!

– Tego się właśnie bałam! – wyłkała blondynka – On tego nie zrozumie! –  przekrzyczała wrzask Paddyego .

– Durniu jeden! Wiesz co znaczy wypadek samochodowy?! – Emma zbliżyła się do szarpiącego się mężczyzny.

– A Ty wiesz, co znaczy stracić dziecko, przez własnego brata?!!! – wybałuszył oczy, był purpurowy na twarzy – Kochałem Je! Było moje, z mojej krwi!  – głos mu się łamał – On zrobił to specjalnie!!! Chciał Ją zdobyć! Moje dziecko mu przeszkadzało!

– Co Ty wygadujesz?! Wiesz, że to nieprawda! – Angelo z całej siły trzymał rozjuszonego mężczyznę.

John wstał z podłogi. Milczał. Wpatrywał się tylko w Patricka mętnymi oczami. W rozciętej wargi spływała mu czerwona ciecz.

– Nie chciałem tego – odezwał się cicho – Teraz już wiesz, za co Cię przepraszałem – dodał – Jest mi cholernie, przykro Paddy…

– W dupie mam Twoje przeprosiny! – syknął  – To nie zwróci życia mojej córce! Nawet nie miałeś odwagi się przyznać! Jesteś mordercą!

W tym momencie Ola nie wytrzymała.  Poderwała się na nogi.

– To Ja nie pozwoliłam mu się przyznać! – krzyknęła –  Wymusiłam na nich wszystkich milczenie, bo nie chciałam ponownej walki między Tobą a Nim. Wiedziałam, że oszalejesz!

Paddy dyszał jak lokomotywa. W Jego oczach widziała obłęd.

– Chroniłaś go! – zawył.

– Mylisz się! Ona chroniła Ciebie! – odezwał się John.

– Ty się zamknij! Nie chcę Cię znać! – wrzasnął, próbując wyrwać ręce z uścisku Angelo.

– Może oboje to zaplanowaliście, co?!

– Jak możesz! Ty zwariowałeś?! – wrzasnęła blondynka – Zaślepia  Cię nienawiść! Ocknij się! Życie toczy się dalej, Paddy! Musi się toczyć, nie mamy wyjścia! Musimy się z tym pogodzić! – płakała – Nie możesz żyć nienawiścią!

Pokręcił nerwowo głową.

– Nie mogę! Nie rozumiesz?!  – krzyknął. Z Jego oczu także wpłynęły łzy – To było moje dziecko! Moje!!! Wciąż widzę Twoje przerażenie, słyszę Twój krzyk! Wciąż się boję!!! – opadł z sił. Nagle przestał się szarpać. Gdy Angelo go puścił, opadł na kolana.

– Możecie zostawić nas samych? Proszę…  –  Ola rozejrzała się po twarzach, obecnych w pokoju osób.

………………

Znowu wrócił myślami do kłótni i po raz kolejny przeklął w duchu, swój wybuchowy charakter. Dlaczego musiał dążyć do zemsty, czemu znowu musiał być górą. Zawiódł Ją wytykając to, co zrobiła, choć obiecał, że więcej tego nie zrobi. Miał być rozsądny. Przyrzekał to sobie.

– Jesteś kretynem, Jimmy – burknął do siebie,szarpiąc struny gitary. Instrument wydał tak głośny dźwięk, że od razu po tym, mężczyzna skrzywił się z odrazą. Zacisnął palce na gryfie, aż zbielały mu kostki. Miał ochotę rozwalić gitarę o ścianę. Był wściekły na Emmę, na siebie, na tego wyszlifowanego gogusia w garniturze, na cały cholerny świat.

Podniósł się z kanapy i po dążył do kuchni. Wyjął piwo z lodówki i nie bawiąc się w szklanki, wrócił z odkapslowaną butelką do salonu. Wyjrzał przez okno, potem spojrzał na zegar. Czekał… Było późno. Em powinna wrócić już do domu. Chyba, że zamierzała spędzić noc u Olki. A jeśli nie chce do niego wrócić? Jeśli ma dość Jego humorów? Jeśli znowu zrezygnowała? Poczuł nagły, bolesny skurcz w brzuchu, a po plecach przeszedł mu zimny dreszcz. Wyjął z kieszeni telefon, wybrał numer i przyłożył do ucha.

– Cholera jasna!

– Rozładował mi się – usłyszał i podskoczył ze strachu. Emma stała na progu salonu, oparta ramieniem o ścianę. Ulga rozpromieniła jego twarz, a w oczach zaczęła błądzić rodość, która rozciągnęła lekko także usta. Zaraz po tym jednak,  przypomniał sobie, jaka jest ich sytuacja i mina mu zrzedła.

– Em… – ruszył w Jej stronę, ale dziewczyna odwróciła się na pięcie i zniknęła w kuchni. Zatrzymał się raptownie. Zmieszał. Czuł rosnące w żyłach ciśnienie, gardło zmieniło się w Saharę, a dłonie momentalnie zrobiły się mokre. Stres zżerał go od środka. Emma wróciła do domu, ale czy do niego? Być może zaraz pokaże mu drzwi. Z nią nigdy nie było pewnie.  Po chwili wahania zaciągnął się głęboko powietrzem i odważnie ruszył za brunetką.

– Emma, Ja wiem, że…

– Jimmy! – przerwała mu – Dlaczego Ty ze mną jesteś?

Zatkało go. Uniósł brwi w górę i głośno wydmuchał resztę nagromadzonego w sobie powietrza.

– Bo Cię kocham – odparł z nutą niepewności.

– Ja Ciebie też – była z nim całkowicie szczera. Z zadowoleniem obserwowała, jak po jego twarzy błąka się uśmiech, który nieudolnie próbował ukryć. W końcu jednak nie utrzymał radości na wodzy i szeroko rozciągnął wargi.

– Potrafisz zaskoczyć człowieka, nie ma co.

Teraz już i Ona roześmiała się głośno. Jeszcze godzinę temu chciała wojny na śmierć i życie. Obiecywaľa sobie, że mu  nie daruje tego bezpodstawnego ataku, ale patrząc na Olę, na Paddyego i Johna, zrozumiała, że jej złość nie jest aż tak wielka, by urządzać całonocną awanturę. Nikt nie jest idealny i z niektórymi wadami trzeba się zwyczajnie pogodzić, żeby być szczęśliwym.  Jimmy nigdy nie będzie ostoją spokoju i rozsądku, ale przez ostatnie tygodnie i dni pokazał Jej, że ma inne cenne wartości, jak wyrozumiałość i pełną akceptację dla Jej,  dużo gorszych od Jego, wad.

– Bardzo się na mnie gniewasz? – zapytał potulnie, zerknąć na nią z poczuciem winy.

– Bardzo – przyznała, krzyżując ręce na piersiach – Twoje podejrzenia mnie uraziły, a Twoje słowa dość mocno zabolały – patrzyła, jak wbija wzrok w jasną kuchenną terakotę – Jimmy, wiem, że w moim przypadku trudno jest żądać zaufania i oskarżać Cię o bezpodstawną zazdrość – oderwała tyłek od kuchennego blatu i podeszła do mężczyzny – Wiem jaka jestem i rozumiem Twój strach, ale nie sypiam z każdym mężczną, z którym rozmawiam.

– To nie tak! – próbował się bronić – On Cię obejmował…

– I co z tego? – stała tuż przed nim i wpatrywała się w Jego twarz – To już nikt nie ma prawa mnie dotknąć?

– Nie… Sam nie wiem… – miotał się, starając nie patrzeć na nią. Najchętniej przyznałby, że nawet stać koło niej nie ma prawa, ale wolał zachować to dla siebie – Em, Ja nie wiem co we mnie wstąpiło… Zobaczyłem Was już rano, widziałem, jak ten facet Cię całuje  – w tym momencie do Jego uszu dotarło prychnięcie.

– W policzek, na przywitanie – dopowiedziała.

– Tak, wiem, ale zagotowało się we mnie, potem dzwoniłem do Ciebie i nie odbierałaś, a jak pojechałem, wyszłaś w Jego objęciach z salonu. Po prostu krew mnie zalała. Przepraszam – podniósł głowę i spojrzał w Jej czarne tęczówki, lekko teraz rozbawione i przysłonięte powiekami. Była cudowna. Taka krucha i delikatna. Jego myśli nagle gdzieś uciekły…  – Zapomnijmy o tym, proszę…  – zbliżył się do niej i ujął w  dłonie Jej twarz. Musnął ustami Jej ciepłe wargi – Ja po prostu wariuję, rozumiesz – szeptał pomiędzy kolejnymi pocałunkami – Boję się, że Cię stracę, że ktoś mi Ciebie odbierze. Każdy facet jest dla mnie zagrożeniem.

Odsunęła się od niego.

– Jimmy, musisz coś wiedzieć – przykryła palcami usta mężczyzny, powstrzymując go na przed kolejnym pocałunkiem – Ty nie masz konkurencji. Zagrożenie dla Ciebie nie istnieje.

– Tak? – utkwił w niej lekko zdziwiony wzrok.

– Tutaj i tutaj…  – najpierw dotknęła serca, potem swojej skroni – Jesteś jedyny, rozumiesz? Tylko dla Ciebie otworzyły się te wrota. Ty znalazłeś do nich klucz, choć przyznam, że do tej pory nie wiem, jak Ci się to udało – uśmiechnęła się.

– Miłość – odparł – Choć tego nie planowałem… – zamyślił się.

– Wiem, Ja też nie – melodyjny śmiech rozszedł się po kuchni – Ale dzięki Twojej wytrwałości i co dziwne cierpliwości, jesteśmy razem. I jest nam z tym dobrze… Mnie jest dobrze, pomimo podknięć. Nie chcę tego popsuć, bardzo się staram..

Objął Ją mocno ramionami i oparł brodę o jej obojczyk.

– Wiem – odparł – Widzę to wszystko. Ja też nie chcę już niczego w swoim życiu zmieniać – wyszeptał, przymykając oczy i delektując się Jej ciepłem, oraz dotykiem dłoni, masujących delikatnie Jego kark – Tak jest dobrze. Z Tobą jest mi dobrze.

– Pod warunkiem, że nie stoi koło mnie żaden obcy facet, co? – zadrwiła lekko.

Roześmiał się.

– Dokładnie i nie wiesza się na Tobie, nie całuje w policzek i nie podwozi do przyjaciółek – dodał, odsuwając się od niej – Od tego, kochana, masz mnie.

– Chcesz być moim szoferem? – odeszła i otworzyła lodówkę.

– Chcę być dla Ciebie wszystkim – stwierdził z powagą, wpatrując się w nią.

– Tym właśnie jesteś – odwróciła się  – Wszystkim, co mam i odkąd to sobie uświadomiłam boję się, co zrobię, jak kiedyś Cię stracę – dodała z powagą.

– Nie stracisz – przytulił Ją do siebie.

– Otworzyłeś mnie Jimmy. Nauczyłeś czuć coś więcej, niż tylko odrazę do świata. Dałeś wiarę w ludzi i życie, ale przez to stałam się słaba. Czuję lęk przed wieloma rzeczami, które kiedyś mnie nie dotyczyły. Boję się…

– Kochanie, będziemy walczyć razem o nasze szczęście. Nigdzie się nie wybieram, będę trzymał się Ciebie pazurami i niszczył  wszystko, co może nas skrzywdzić – nie rozumiał Jej, ale czuł, że to, co mówi jest Jego kolejnym zwycięstwem. Em nie krył już przed nim swoich myśli. Nie chowała ich w przysłowiową kieszeń, tylko wrzucała z siebie, całkiem naturalnie, nie zauważając tej małej i jednocześnie wielkiej zmiany.

– Paddy odpuścił, wiesz? – usłyszał i od razu zmarszczył czoło.

– Co to znaczy? – odsunął się od niej.

– Wyprowadził się. Znowu mieszka u Angelo. Pobił się z Johnem.

– Żartujesz – pokręciła głową, więc zaklął pod nosem – O co?

– O wypadek – odparła – John wszystko mu powiedział – nalała sobie wody do szklanki – Teraz wiem dlaczego Ola nie chciała mówić o tym Paddyemu.

– Oszalał.

– Tak. Olka jest zrozpaczona. Nie wie, co ma robić, co myśleć. Co pięć minut ma nową teorię. Strasznie Jej współczuję.

– Cholera! – domyślił się skąd wziął się u niej ten dziwny nastrój. Usiadł na krześle i popadł w zadumę.

– Jadłeś już jakąś kolację? – zapytała, zmieniając temat.

– Nie. Może z nim pogadam? – spojrzał na Em, ponownie grzebiącą w lodówce.

– Możesz, ale raczej nic nie wskórasz. Angelo próbował, John podobno także. Teraz Ola walczy, zostawiłam Ją tam. Angelo obiecał, że będzie czuwał i odwiezie Ją, w razie czego do domu  – pokręciła nosem i trzasnęła drzwiczki chłodziarki – Mam ochotę na coś super nie zdrowego. Należy mi się, po tym cholernie ciężkim dniu. Najwyżej będę gruba.

Uśmiechnął się.

– Ty zawsze będziesz piękna – stwierdził – Pizza?

– Nie. Frytki.

– I majonez – dodał.

– Tłuszcz z tłuszczem!  Milion kalorii! Tego mi dziś potrzeba – zachwyciła się – I jedźmy gdzieś. Mam ochotę wyjść do ludzi, by przestać choć przez chwilę,  myśleć.

………………

Zostali sami. Ola przez moment zbierała myśli. Gdy usłyszała cichy szloch Paddyego, uklękła obok i bez słowa przygarnęła go do siebie. Czuła jak drży. Po chwili płakali oboje. Tak było dobrze… Tak powinno być od początku…

Paddy wtulił się w Olę. Czuł Jej ciepło, słyszał przerywany oddech.

– To była nasza maleńka córeczka…

– Wiem, Paddy – czule gładziła  Jego włosy.

– Była moim marzeniem…

Ola zacisnęła mocno powieki.

– Jak mam dalej żyć? – zapytał cicho – Dla kogo?

– Dla mnie – odparła.

Podniósł się w górę i zajrzał w Jej mokre oczy – A jak Ciebie też stracę? Oluś, Ja się boję…  Czuję panicznie lęk. Mam wrażenie, że jeśli będę obok Ciebie, znowu spotka nas krzywda.

– Paddy…

– Przepraszam Cię… bardzo Cię przepraszam… Za wszystko… – objął dłońmi Jej twarz, nie dając dojść do słowa – Za siebie też Cię przepraszam… Nie jestem lepszy od nich, jestem takim samym potworem… Powinnaś ode mnie uciekać, jak najdalej…

– Nie, Paddy! Ja Cię kocham!

– Nie wiesz wszystkiego – kciukami gładził mokre policzki dziewczyny – Ale Ja jestem egoistycznym tchórzem… Nie powinienem się do Ciebie zbliżać. Nie mam prawa. Wszystko dzieje się z mojej winy. Życie karze mnie, a Ty przez to cierpisz – wrzucał z siebie słowa.

– Nieprawda! Każdy zasługuje na szczęście. Życie nie rozdaje kar… My sami je sobie wyznaczamy i dopasowujemy. Wszystko zależy od nas.

– A nasze dziecko? To, co się z nim stało też zależało od nas? – odwrócił wzrok. Czuł ból.

– To był wypadek, Paddy. Takie rzeczy się zdarzają. Nie ma tu niczyjej winy.

Pokręcił głową. Odsunął się od niej i wstał z podłogi.

– Mój własny brat…

– Nie, Paddy. To nie jest Jego wina – także się podniosła. Podeszła do niego – On był przerażony, chyba bardziej niż Ja. Pierwszy raz w życiu widziałam go tak spanikowanego. Gdy obudziłam się w szpitalu, siedział przy łóżku i płakał, . To On powiedział mi o poronienia – wyjaśniła drżącym głosem –  Przepraszał mnie – położyła dłoń na ramieniu mężczyzny – On przeżywa to równie mocno, jak my. Sam siebie obwinia.

Paddy prychnął z ironią.

– Ale Jego dziecko żyje, a moje…

Przywarła do Jego pleców całym ciałem. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czuła,  jak mocno drży, słyszała cichy szloch…

– John podwiózł mnie do domu – zaczęła opowiadać, licząc na większe zrozumienie – Chciałam się przebrać i odświeżyć. Nie zdążyłam, bo dostałam telefon, że właśnie próbują Cię wybudzić – poczuła dłonie Paddyego zaciskające się na swoich, zamknęła oczy, opierając czoło o Jego plecy i mówiła dalej – Szybko wsiedliśmy do samochodu. Popędzałam go. Żadne z nas nie zauważyło tego nadjeżdżającego auta. Nie wiem skąd ono się wzięło. Pamiętam tylko, że jechało bardzo szybko i było krwisto czerwone, obudziłam się w szpitalu…

Zesztywniał. Odwrócił się szybko i z przerażeniem w oczach powtórzył

– Krwisto czerwone?

=====================

 

 

 

 

 

 

 

 

 

6 myśli na temat “Rozdział 153: Czarna czerwień…

  1. A więc tak! Jim i Emma boscy. Fajni w swej prostocie. Wiking i zdezelowana sierotka z domu dziecka, która przez pół swojego życia zmaga się z traumą…..zaczynają sobie radzić. I tu mamy idealny przykład dla Olki i Padda. Szczerość choć najbardziej bolesna po czasie odnosi lepsze rezultaty niż ukrywanie czegoś co tylko odwleka nieuniknione. Wstyd mi za nich. Rozkapryszone bachory. Ich racje są zawsze słuszne i najważniejsze. Dobrała się parka egoistów, co niby robią to dla dobra drugiej połówki, a tak na prawdę dla samych siebie. Z drugiej strony ta cała akcja była przez ciebie trochę przekoloryzowana i nie bardzo wierzę, że mózg Padda za każdym razem ma reakcje pięciolatka, któremu zabrano łopatkę w piaskownicy. Trochę rozumię twój zamysł…..zdjęcia, czerwony samochód, ale czy to nadal nie jest zbyt naciągane? I co teraz znowu mu dodasz kolejny bagaż na sumienie? Jak on już tego nie może unieść. A może należy sobie zwyczajnie zadac pytanie czy oni sa dla siebie. Wypróbuj inną opcję. Np. chwilowe rozstanie. Niech ona spróbuje z Johnem, a Patrickowi daj czas na przemyślenia. Czego bardzo zaczyna mi brakowac w tym opowiadaniu? Prawdy……dorabiasz płętę do tajemnic i na tym jedziesz już połowe opowiadania, a ja męczę się wraz z nimi. Żaden balon nie ma takiej pojemności, już dawno powinien pęknąć. Przepraszam za szczerość ale tak to widzę.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Boziu i co Ja mam Ci odpowiedzieć. Chyba tylko tyle, że Fanfic to bajka, a jak bajka, to całą wyobraźnię można tu wsadzić. Może trochę przekoloryzowałam Padzika, choć nie wydaje mi się. Zwyczajnie puściły mu nerwy. On nigdy wybitną stabilnością emocjonalną nie grzeszył. Nie dziwię mu się, że reaguje z przesadą. Tyle kłopotów i nieszczęść na raz nikt by nie zniósł.
      Jimmy i Emma uczą się wspólnego życia i siebie nawzajem. Emma zaczyna ufać, Jimmy stara się raz lepiej, raz gorzej, ale się stara.
      Przykro mi, że się męczysz.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  2. Ta franca na siłę chce mu zniszczyć życie .To ją trzeba odizolować a nie Padda .Mam nadzieję że się opamięta i wróci do domu z Olką razem muszą stawić czoła temu wszystkiemu . Akcja Johna z Paddym aż się bałam że Padzik mu wykrzyczy i rypnie się sprawa Nati może nawet dobrze by się stało bo te tajemnice ich zniszczą

    Polubione przez 1 osoba

    1. Sylwia, faktycznie coś chyba z nią nie tak. Padzik wróci do domu, ale czy dobrze zrobi? Zobaczymy.
      Padzik dostał szału. Chyba szybciej wybaczyłby wrogowi niż Johnowi. Nie sypnął, bo mimo wszystko ta informacje nie jest mu na rękę.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  3. No i co z tego, że krwisto czerwone? To przecież nic nie znaczy. Milion jest takich aut. Paddy powinien iść na terapię. Mówię poważnie. U psychologa. Mogą nawet z Olą. Ale on potrzebuje pomocy. Nie da sobie rady dam. Nienawiść i złość go zeżre. Nie będzie szczęśliwy z Olą, jeśli się tego nie pozbędzie. Jest całkiem szalony, a po tym jego pytaniu „dla kogo mam żyć” zostałby ode mnie w japę i won za drzwi. Kolejny napalony tylko na dziecko? Niech się chłopak ogarnie, bo naprawdę przegina. Emma fajnie rozmawiała z Jimmym, podobało mi się. A frytki obowiązkowo z majonezem i keczupem, w piątek jadłam. Uwielbiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Oluś fakt jest taki, że aut dużo o takim kolorze, ale On akurat skojarzył to jedno, które zna. Przyczepił się do tego.
      Też uważam, że fachowa pomoc mogłaby tu się sprawdzić.
      Emma i Jimmy mają się coraz lepiej, a wiesz co to u mnie oznacza? No właśnie… Jakoś pluszowo się zrobiło u tej pary.
      Dzięki 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz