ROZDZIAŁ 85: Zmienny los

Przepraszam wszystkich, którzy tak długo czekali na dalszy ciąg historii. Nie mam konkretnego wytłumaczenia. Zwyczajnie, jak to często bywa, realne życie wygrało z nierealnym. Zabrakło mi czasu na pisanie i moje ukochane hobby musiało ustąpić miejsca ważniejszym rzeczom. 

Mam nadzieję, że ktoś z Was, jeszcze tutaj zagląda.

Zapraszam!

———————————————————–

Deszcz… Wielkie krople spadające z nieba uderzały o szybę, rozpadając się na mniejsze kropelki. Te zaś, łącząc się z innymi maleńkimi kropeczki, rosły z powrotem w siłę i spływały w dół po szklanej powierzchni.

Ola od kilkunastu minut, wpatrywała się w to arcydzieło pogodowe, które tworzyło przepiękne obrazy na oknie jej nowej sypialni. Po chwili westchnęła ciężko wracając do rzeczywistości i rozejrzała się po pomieszczeniu. Sypialnia była prawie gotowa. W kartonach przywiezionych z Hamburga pozostało jeszcze, do rozłożenia, tylko kilka bibelotów. Pokój był piękny, zaplanowany i urządzony całkowicie według jej gustu i jej pomysłu. Dominowały w niej biel i szarość. Wielkie łóżko, białe komody i szafa przepięknie rozjaśniały ciemny kolor ścian. Czasami zastanawiała się jak wyglądał ten pokój za poprzednich właścicieli. Nie było jej dane zobaczyć, gdyż Paddy wyniósł wszystkie rzeczy i meble, zanim pokazał jej dom. Chciał, by ten pokój, jako jedyny w całym domu, był od początku do końca ich. Na razie jednak Ola zajmowała go sama, licząc, że to tylko chwilowa sytuacja.

Po raz kolejny podniosła dłoń w górę i spojrzała na ostatnią wyjętą z pudełka, ramkę.  To ona sprawiła, że na długą chwilę przerwała układanie rzeczy na półkach. Pogładziła palcem przedmiot… Zza szklanej tafli uśmiechały się do niej dwie kobiety blondynka i brunetka. Były takie radosne… Zupełnie inaczej, niż Ona teraz… Powoli opuściła rękę i znowu  oparła się o ścianę, obserwując mokre od deszczu szyby. Emma… – pomyślała i westchnęła ciężko.

– Gdzie Ty się podziewasz? – dodała szeptem – Ty na pewno znalazłaś sposób na moje kłopoty…

Minęły dopiero  dwa tygodnie odkąd, po raz ostatni, widziała przyjaciółkę, a czasami wydawało jej się, że minął co najmniej rok. Do tej pory wyrzucała sobie, że nie dopilnowała przyjaciółki. Przecież wiedziała jaka była Em i jak skrajnie reagowała na wszystkie problemy. Po kłótni z dziewczyną zamknęła się w swoim pokoju i spłakana zasnęła. Nie słyszała kiedy przyjaciółka wyszła z mieszkania.

W pierwszych dniach po jej zniknięciu razem z Jimem odchodzili prawie od zmysłów. Szukali jej wspólnie i osobno, sprawdzając każde miejsce, w którym mogłaby być, często kłócąc się i wyrzygując  sobie wzajemne winy. Potem doszła do wniosku, że nic nie dadzą poszukiwania i wystawanie pod drzwiami jej mieszkania w Hamburgu, gdyż jeżeli dziewczyna nie zechce z nimi kontaktu, zrobi wszystko, by omijać ich z daleka. Brakowało jej przyjaciółki. Strasznie tęskniła i martwiła się o nią. Przez ostatnie lata były nierozłączne i teraz, mimo Natalki i Paddyego, który stawał na głowie, by poprawić jej humor, nie czuła się do końca szczęśliwa.

– Mamo? – zawołała Nati, uchylając drzwi od pokoju.

– Słucham – odparła kobieta, wyrwana z zamyślenia. Szybkim ruchem dłoni starła z policzków oznaki smutku i spojrzała na córkę, która zdążyła już wejść i rzucić się na wygładzone łóżko.

– Może gdzieś razem wyjdziemy? – zapytała.

– A gdzie chcesz pójść?

– Nie wiem – odparła dziewczynka, siadając po turecku – Może kino albo zakupy?

Ola skrzywiła się nieznacznie, słysząc propozycję córki. Nie miała ochoty na zatłoczone sklepy, nie czuła się najlepiej.

– Przykro mi kochanie, ale dziś wieczorem przyjeżdża do nas ciocia Marta, więc muszę przygotować jakąś kolację.

– Szkoda – skrzywiła się Nati – Ale cieszę się, bo może ciocia poprawi Ci nastrój – dodała, spoglądając na fotografię trzymają przez matkę.

Ola popatrzyła na córkę z powagą. Starała się ukryć przed nią swój smutek, ale jak widać nie za bardzo jej się to udało.

– Może pomożesz mi w kuchni, skoro nie masz nic lepszego do roboty – powiedziała – Z pewnością wtedy mój nastrój ulegnie całkowitemu uzdrowieniu – zaśmiała się sztucznie.

– Chyba wolałabym zakupy – jęknęło dziecko, ale podniosło się z łóżka i poczłapało za matką.

…………..

Paddy wjechał na podjazd i wyłączył silnik. Obrzucił wzrokiem dom oraz niewielkie podwórko i tak, jak przez kilkanaście ostatnich dni poczuł że żal ściska mu serce. Był gościem we własnym domu. Do dziś nie mógł uwierzyć, że jego cudownie szczęśliwe życie skończyło się, zanim właściwie się zaczęło i to przez jedną głupią obietnicę. Gdy Ola zgodziła się zamieszkać razem z nim, prawie skakał z radości. Przez następne kilka dni, podczas których pomagał Oli i Jimowi odszukać Emmę, w każdej wolnej chwili wyobrażał sobie, jak będzie wyglądało ich wspólne życie w tym domu.
W wyobraźni widział wspólne śniadania i kolacje, wieczory spędzane przy kominku i leniwe dni w ogródku. Nareszcie miał być w pełni szczęśliwy, z ukochaną kobietą przy boku. Jego marzenia zostały jednak brutalnie zniszczone jednym dziecięcym okrzykiem „obiecałeś…”.

Przymknął oczy i przypomniał sobie chwilę, gdy Nati, podczas oglądania domu, usłyszała, co planuje jej matka.

– Jak to? – zapytała zdziwiona – To On też tu będzie mieszkał? – a potem przeniosła wzrok na Paddyego i krzyknęła – Nie zgadzam się! Nie chcę, żeby On z nami mieszkał! Obiecałeś mi przecież, że będę mogła zdecydować, powiedziałeś, że najpierw zapytasz… kłamałeś… – przypomniała mu, wywierając w niego wzrok pełen złości i pretensji.

Tak, złożył taką obietnicę, ale jeszcze wtedy nie wiedział, że tym jednym słowem podpisuje na siebie wyrok. Dziś jego szczęśliwy dom zajmowała Ola z Natalią, a On nadal mieszkał u Angelo. W tym domu, jego własnym domu był tylko gościem tu gościem. A miało być tak pięknie…

Westchnął po raz ostatni i wszedł do środka.

…………..

Jimmy przystawił butelkę do ust i skrzywił się. Pusta. Cisnął nią o podłogę i patrzył przez chwilę, jak z głośnym brzękiem wpada pomiędzy inne, opróżnione już wcześniej butelki. Wstał z fotela i podszedł do szafki. Zaklął, gdy po uchyleniu drzwiczek okazało się, że właśnie wypił ostatnie piwo. Zatrzasnął z wielkim hukiem mebel i spojrzał w okno. Ciemno. Zaraz zamkną sklepy, a On nie mógł zostać bez środków, które od kilku dni pomagały mu stać się bezuczuciowym elementem tego parszywego świata. Promile stały się dla niego ratunkiem przed nim samym.

Zaraz po zniknięciu Emmy miał wierzył, że dziewczyna wróci. Jednocześnie był wściekły na Olę, że pozwoliła Jej wyjechać. Jednak, gdy mijały kolejne dni, jego nadzieja nikła. Każde kolejne odwiedzane miejsce, wskazane przez Olę, w którym Emma mogłaby się przed nim schować, wywoływało w mężczyźnie coraz większy strach. To uczucie, połączone z goryczą, poczuciem odrzucenia i porażki dusiło go od środka. Chcąc się wyładować początkowo urządzał awantury i oskarżał cały świat o swoje sercowe problemy, potem poddał się, przestał rozmawiać z kimkolwiek, a jego powiernikiem i lekiem na zranione serce stał się alkohol. Widział, że bez niego noc staje się koszmarem.

W pośpiechu złapał kluczyki i wybiegł z pokoju, potykając się o własne nogi.

– Gdzie się wybierasz? – usłyszał, gdy już prawie udało mu się wsiąść do samochodu. Zaklął cicho i odwrócił się.

– Nie Twoja sprawa – burknął.

– Jesteś pijany, więc moja – odparł spokojnie Angelo.

– Jakbyś nie zauważył, od dawna jestem dorosły – powiedział najbardziej wyraźnie, jak tylko mógł – Wracaj do domu i pouczaj Gabriela, jeśli już czujesz taką potrzebę.

– Nie czuję żadnej potrzeby, a już na pewno nie mam ochoty pilnować swojego niby dorosłego rodzeństwa, ale Wy zbuntowaliście się i usilnie próbujecie zająć swoją osobą mój wolny czas – odpowiedział spokojnie blondyn – Oddaj mi kluczyki – wyciągnął rękę w stronę brata.
Jim zaśmiał się kpiąco.

– Chyba żartujesz – mruknął, po czym nagle spoważniał – Nie porównuj mnie z Paddym – ostrzegł – Niczego Ci nie zajmuję. Nie musisz się o mnie martwić.

Angelo przewrócił oczami, ale nie podejmował tematu, gdyż zdawał sobie sprawę, że tylko rozjuszy Jima, ten zaś ciągnął dalej:

–  Przypominam, że to Ty nie pozwalasz mi odjechać – podrapał się po brodzie, po czym spojrzał na Angelo i powiedział – Idź do swojej rodzinki i korzystaj ze szczęścia dopóki jeszcze je masz.

– Pójdę, jak oddasz kluczyki- odparł brat.

– Nic z tego – wybełkotał i wsiadł do auta. Włożył kluczyk do stacyjki i w tym samym momencie poczuł mocne szarpnięcie. Wypadł z samochodu.

– Powiedziałem, że nigdzie nie jedziesz! – powtórzył Angelo.

Zaskoczony Jimmy pozbierał się z ziemi, stanął na nogach i podszedł bliżej brata.

– Taki gówniarz, jak Ty nie będzie mi mówił, co mam robić! – warknął, przeciągając niektóre sylaby.

– Nawet nie próbuj! – syknął blondyn, widząc, że Jimmy zamierza ponownie wsiąść do auta – Jim, idź do siebie i wytrzeźwiej, a jutro odwiedź wreszcie dzieci, bo na pewno tęsknią.

Jimmy odwrócił się i spojrzał na Angelo.

– Wiem, kiedy mam odwiedzać moje dziewczynki, nie musisz się martwić.

– Tak? – zapytał drwiąco długowłosy – A kiedy ostatnio u nich byłeś?

Jimmy spuścił głowę. Trudno mu było policzyć dni, które upłynęły.  Jednocześnie przyszło mu do głowy, że tego dnia, rano, po raz ostatni widział Emmę. Gdy wrócił do jej mieszkania wieczorem, zastał tylko zdenerwowaną, płaczącą Olę, która oznajmiła mu, że Emma spakowała wszystkie swoje rzeczy i  zniknęła.

Przymknął oczy i skrzywił się, bo każde wspomnienie o dziewczynie, bolało go jak diabli. Tylko alkohol przynosił ulgę i zapomnienie.

Podniósł głowę i spojrzał na Angelo.

– Myślisz, że potrzebny jest im taki ojciec? – zapytał ze smutkiem.

– To znaczy jaki?

– Taki nieudacznik! – krzyknął – Któremu nic w życiu nie wyszło – dodał nieco ciszej i trochę jakby do siebie – Wszystko, czego się dotknę, zaraz się rozpieprza, rozumiesz? – podniósł głowę i zatoczył się lekko.

– Częściowo sam jesteś sobie winien – odparł chłopak.

Jim zmrużył oczy i wbił je w brata.

– Odpieprz się! – warknął – Nic nie wiesz! Potrafisz wszystkich pouczać, bo Tobie udało się usidlić Kirę.

– Ty miałeś Maike – przypomniał mu Angelo.

Jimmy spuścił głowę i pobełkotał coś niezrozumiale, po czym podniósł ją i już bardziej wyraźnie  powiedział:

– Maike to nie była miłość tylko rozsądek. Chciałem mieć rodzinę tak jak Ty, Patricia, Maite i Joey – zamilkł na moment – Wiem, że spieprzyłem jej życie i mam nadzieję, że kiedyś je sobie ułoży z kimś kto Ją pokocha.

– Tak, jak Ty Emmę? – zapytał Angelo.

Jim zamyślił się na długi moment, po czym krzyknął:

– Muszę się napić, rozumiesz! –  i chwiejnym krokiem ruszył ponownie do auta.

– Poczekaj – powiedział młodszy Kelly. Ogarnęło go nagłe współczucie dla cierpiącego brata – Jeśli już musisz, to Cię zawiozę – stwierdził.

– No i wreszcie mówisz całkiem do rzeczy – mruknął pod nosem Jimmy, ruszając w kierunku miejsca dla pasażera.

Gdy tylko przekroczyli próg sklepu, mężczyzna od razu skierował się do działu z alkoholem, więc Angelo niechętnie podążył za nim.

– Hej, a co Ty tu robisz? – usłyszał nagle, za plecami głos Paddyego. Odwrócił się.

– Mógłbym zapytać o to samo – stwierdził  z uśmiechem, po czym dodał – Przywiozłem Jimmyego.

– Jimmyego? Tutaj? – zdziwił się mężczyzna – A gdzie On jest?

Angelo prychnął z niezadowoleniem.

– Pewnie dotarł już do tego, po co przyjechał i ściąga z półek wszystko, co się da – odpowiedział drwiąco, po czym spojrzał na brata i nieco ciszej dodał – Paddy, nie mam już do niego siły. On od tygodnia nie trzeźwieje.

– Wiem, zauważyłem.

– Posłuchaj… – zaczął Angelo dużo ciszej, rozglądając się jednocześnie dookoła siebie – Wy naprawdę nie wiecie, gdzie jest Emma? – zapytał.

Starszy Kelly pokrycia przecząco głową.

– Ola też nie? – zapytał z lekką nadzieją, a gdy jego rozmówca ponownie pokiwał głową zacisnął usta i zaklął pod nosem.

– Nie wiem jak długo jeszcze z nim wytrzymamy – jęknął – Wiesz, że Ja dużo rozumiem –  starał się wytłumaczyć przed bratem – Nieszczęśliwą miłość też – zrobił na moment przerwę i przewrócił oczami – Ale do diabła, żeby od razu staczać się na samo dno?! – zakończył donośnie – Jimmy zawsze popada ze skrajności w skrajność…

Paddy uśmiechnął się, obserwując zmieniającą się szybko mimikę brata, ale zaraz po tym spoważniał nagle i powiedział:

– A Ja, choć nie pałam do niego wybitnym uwielbieniem, rozumiem go doskonale.

Angelo skrzywił się.

– Ta, bo Ty robiłeś tak samo – stwierdził, po czym wybałuszył oczy i dodał – Rety! – złapał się za głowę – Żeby Kirze nigdy nie przyszło do głowy odchodzić ode mnie, bo może ta autodestrukcja jest dziedziczna – po czym gruchnął głośnym śmiechem.

– Ty lepiej nie doprowadzaj jej do takiej ostateczności, bo nie zarobisz na alimenty, o autodestrukcji w ogóle nie będzie mowy, bo Cię zwyczajnie nie będzie stać – dołożył żartobliwie Paddy.

Angelo przestał się nagle śmiać i wytknął bratu język.

– Bardzo śmieszne – rzucił z sarkazm, po czym nagle zmienił temat – A co Ty tu robisz?

– Przyjechałem po ostatnie zakupy. Dziś przyjeżdża do Oli jej siostra.

– Ooo to kolacyjka z rodzinką ukochanej się szykuje? – zadrwił blondyn.

– Dokładnie – potwierdził Paddy – Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli – dodał tajemniczo

– A co ma nie wyjść – stwierdził młodszy Kelly, wzruszając ramionami – Boisz się, że przyszła szwagierka przegoni Cię z rodziny tak, jak teściowie? – zaśmiał się, po czym z przerażeniem dodał – Mam nadzieję, że tego nie zrobi, bo dwóch cierpiących z miłości już bym naprawdę nie zniósł.

Paddy obrzucił go skrzywionym spojrzeniem i odparł:

– Ty i te Twoje dowcipy.

– Rety – jęknął Angelo, ściągając usta – Ty i ta Twoja cholerna powaga – jęknął – Żartuję – wyjaśnił, czując, że przesadził – Po prostu mówisz tak, jakbyś czekał na jakiś wyrok. Pamiętam, jak mówiłeś, że z siostrą Oli masz dość  dobry kontakt, a teraz przeżywasz jej wizytę, co najmniej jakbyś miał ich dopiero poznać – dodał, po czym uniósł brwi ze zdziwienia, zauważając minę swojego rozmówcy – Zaraz, zaraz… – zamyślił się przez chwilę, po czym już nieco oświecony swoimi domysłami, dodał Chyba nie chcesz… – zaczął i nie dokończył, widząc minę brata, potwierdzającą jego przypuszczenia – Uważasz, że to dobry pomysł? – zapytał marszcząc brwi.

– Nie wiem – odparł szczerze mężczyzna – I im bliżej, tym bardziej się waham.

– Noooo, nie zazdroszczę – stwierdził Angelo.

– Marta mówiła, że będzie dobrze, ale sam nie wiem…

Angelo uśmiechnął się współczująco.

– No to powodzenia, życzę, a teraz idę szukać tego pijaka, bo może konsumuje już tu, na miejscu – stwierdził – Jutro opowiesz mi, jak poszło, a na razie trzymam kciuki.

– Dzięki, przydadzą się.

…………..

– Przyjechali! – usłyszeli wrzask Nati z salonu i szybkie kroki w holu, po czym zgrzyt otwieranych drzwi i radosny, powitalny krzyk dziewczynki.

Ola spojrzała na swojego mężczyznę i uśmiechnęła się szeroko.

– Cała Natalia – stwierdziła, kręcąc głową – Chodź, też idziemy ich przywitać – dodała i nie czekając na Paddyego, wyszła z kuchni.

Chłopak przymknął oczy i nerwowo przełknął ślinę, po czym ruszył za Olą.

Gdy wyszedł na zewnątrz, siostry właśnie padały sobie w ramiona, a Nati już ciągnęła swoich kuzynów do drzwi.

– Cześć – przywitał się i podał rękę Arkowi, po czym rozejrzał się dookoła.

– Jeszcze nie dojechali – szepnął mu na ucho Arek.

– Ale jadą? – zapytał również szeptem.

Mężczyzna potwierdził skinieniem głowy.

– Witaj Paddy – gdzieś za plecami usłyszeli głos Marty i odwrócili się jednocześnie.

– Cześć – odparł Paddy i pocałował kobietę w nadstawiony policzek.

– Nie mogliśmy się doczekać – stwierdziła Ola – Paddyego chyba już nogi bolą od tych kilometrów, które zrobił, chodząc od okna do okna. Zachowywał się, jakby czekał na papieża – zaśmiała się.

– Chyba diabła – zażartował Arek, skarcony przez żonę, znaczącym spojrzeniem.

– Dlaczego diabła? – zapytała zdziwiona Ola.

– A tak jakoś mi się powiedziało – wytłumaczył niepewnie mężczyzna, ale Ola nie czekała na wyjaśnienia tylko złapała go pod rękę i pociągnęła w kierunku wejścia do domu.

– Zapraszamy – powiedziała – Przygotowaliśmy z Paddym pyszną kolację – dodała i już miała wejść do domu, usłyszała warkot pod bramą. Odwróciła się w kierunku hałasu i zobaczyła oślepiające światła samochodu wjeżdżającego na podwórko.

=====================================

8 myśli na temat “ROZDZIAŁ 85: Zmienny los

  1. Czekałam,no i się doczekałam! Ale co tu nam się nawyprawiało? Mam nadzieję,że to było zaplanowane,a nie decyzja długiej przerwy?

    Polubienie

    1. Witaj, kochana. Cieszę się, że jesteś. Spojrzałam na godzinę dodania kom. i jestem w lekkim szoku. Jesteś lepsza niż Ja. Ja padłem wczoraj przed 3.00.
      To wszystko było zaplanowane. Akurat ten rozdział był napisany jeszcze przed moją przerwą. Ciebie osobiście też za nią przepraszam, wiem że czekałaś.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  2. Ale numer! Paddy zaprosił teściów. O cholera! To dopiero będzie się działo. Ale miło powrócić do czytania. Gdzie zniknęła Emma?

    Polubienie

    1. Fajnie, że miło i super, że jesteś ponownie. Prawdę mówiąc zrobił się jakiś zastój w komentarzach. Nie dziwię się, że u mnie ich brak, bo miałam przerwę, ale obserwuję też inne blogi i tam też jakiś minimalizm panuje.
      Paddy chce poprawić Oli nastrój, ale czy to mu wyjdzie?
      Na razie nikt nie wie, gdzie jest Emma. Przypominam, że pokłóciła się z Olą, zarzucając jej zdradę.
      Dzięki za kom.

      Polubienie

      1. Ja staram się pisać zawsze komentarz pod częścią. Na innych blogach tez. Ale dziewczyny bardziej udzielają się na grupach na fb. Dlatego mało komentarzy.

        Polubienie

        1. Być może. Ja nie zakładałam grupy i jak na razie nie zamierzam jej zakładać. Cieszę się, że lubisz zostawiać kom. na blogu. Mogę na Ciebie liczyć, wierna czytelniczko.
          Ja również lubię zostawiać wpis pod tym, co czytam.

          Polubienie

  3. uuu Emma zniknęła, boi sie tego, że jim wie wszystko i do tego nie ufa Oli, smutne… jest sama z tym wszystkim…
    Ola sie martwi , teraz to sie zacznie bo bedzie draka
    Jimmy pije, Angelo sie stara wszystko skleić, pomóc ech…

    Polubienie

    1. Em, zniknęła i nikt nie wie, gdzie jest. Olka kocha Ją, jak siostrę, do tego czuje się winna. Martwi się o nią, bo Ją zna, aż za dobrze i wie, że jej zniknięcie może wiązać się z pewnymi kłopotami.
      Jim topi smutki w alkoholu licząc, że pomoże wyleczyć mu ból, który czuje.
      Dzięki.

      Polubienie

Dodaj komentarz