ROZDZIAŁ 10: Wyjeżdżam…

Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania.

  ———————————————————————-

Angelo siedział na werandzie. Od  dwóch godzin czekał na Paddyego i był coraz bardziej zdenerwowany. Modlił się w duchu, żeby rozmowa Oli i jego brata poszła dobrze, ale miał jakieś dziwne przeczucie, że tak wesoło to nie będzie.

– Siedziałeś tu całą noc? – zapytała Kira wychodząc z domu. Właśnie wstała i zaniepokojona, nieobecnością męża w domu od razu, ruszyła na poszukiwania.

– Tak – odparł zmęczonym głosem.

– Rany Angelo! Tak nie można. Ja rozumiem, że martwisz się o brata, ale nie możesz przez niego zarywać nocy i zaniedbywać rodziny! – Kira zaczynała mieć dość tych wszystkich kłótni i problemów związanych z jego rodziną. Od trzech dni jej mąż był jakby nieobecny. Zajmował się wyłącznie Olą i Paddym – Nie zapominaj, że masz też własną rodzinę, którą wypadałoby się czasami zająć.

– O ile mi wiadomo dzieci od kilku dni są u Patricii. Został tylko Joseph, a z nim to chyba sobie radzisz sama. Z resztą przecież jestem w domu. Jeżeli potrzebujesz pomocy, wystarczy poprosić – odpowiedział poirytowany pretensjami żony.

– Owszem jesteś w domu, ale niestety tylko fizycznie. Myślami jesteś zupełnie gdzie indziej.

– Kira proszę, chociaż ty nie miej do mnie pretensji – spojrzał błagalnie na żonę.

Chciała coś jeszcze dodać, ale widząc zmartwioną minę męża odpuściła. Usiadła obok niego.

– Angelo, on jest dorosły. Już raz ci to tłumaczyłam. Musi sobie sam poradzić z własnym życiem. Znaleźć na nie sposób – powiedziała spokojnym tonem łapiąc go pod rękę.

– Znaleźć na nie sposób? – powtórzył pytająco – Czy ty wiesz o czym mówisz? On już raz znalazł sposób na swoje życie, a raczej na to, jak je zakończyć. Nie pozwolę mu na to, po raz drugi. Z resztą czuję się winny temu, co go spotkało i temu, że jest nieszczęśliwy dlatego mu pomagam.

– On nie chce twojej pomocy –  Nie zareagował, więc położyła głowę na jego ramieniu  i westchnęła zrezygnowana – Paddy jeszcze śpi?

– Nie. On też nie spał całą noc.

– To gdzie teraz jest? – zapytała podnosząc głowę.

– Pojechał do Oli

– Do Oli? – popatrzyła zszokowana na Angelo – Po co?

Angelo nie odpowiedział, gdyż zobaczył właśnie swój samochód wjeżdżający na podwórko. Wstał i zszedł na dół. Patrzył jak Paddy wysiada z auta i czuł coraz większe zdenerwowanie. Po jego minie stwierdził, że nie poszło najlepiej.

– Rozmawiałeś z nią? – zapytał, gdy tamten zatrzasnął drzwi.

Paddy spojrzał pogardliwie na brata. Odkąd go zobaczył, stojącego przed domem, rosła w nim złość. Miał ochotę rozkwasić mu nos. Wszystko przez niego! – myślał wściekły. Zacisnął pięści.  Jego oczy zaczęły zwężać się niebezpiecznie. Oddychał coraz płyciej i szybciej. Zerknął na stojącą wciąż na werandzie Kirę. Zniszczył mi życie, podczas gdy sam otoczył się żonką, gromadką dzieci i jest szczęśliwy – podsycał myślami swój gniew – nienawidzę go! Zbliżył się do niego. Wszystkie mięśnie miał napięte do granic możliwości.

Angelo cofnął się o krok. Patrzył jak oczy Paddyego zaczynają wysyłać niebezpieczne błyski i widział jego zaciśnięte pięści. Jest wściekły – ocenił go po wyglądzie. W pierwszym momencie chciał uciekać, ale powstrzymał się. Należy mi się – myślał przerażony. Zaciskając zęby stał  nieruchomo czekając na to, co zrobi Paddy.

Paddy był o krok od ręcznego wyładowania swoich emocji na Angelo. Jeszcze raz złowrogo zajrzał bratu w oczy i…zawahał się. Spuścił wzrok. Angelo – jego bratnia dusza – tak go zawsze nazywał. Kochał swoje rodzeństwo, ale najbardziej jego. Miał wielką ochotę dać mu nauczkę, zemścić się, w jakiś sposób sobie ulżyć i rozładować złość. Niestety nie mógł tego zrobić. Nie potrafił go skrzywdzić nawet teraz. Rozluźnił pięści, rzucił mu wściekłe spojrzenie, odwrócił się na pięcie i bez słowa odszedł w kierunku domku gościnnego. Przed drzwiami zatrzymał się  i smutno powiedział:

– Spóźniłem się. Ona wyjechała wczoraj wieczorem – po czym wszedł do środka nie czekając na jakąś reakcję ze strony brata.

Angelo dalej stał w miejscu, mimo że Paddyego już nie było. Jak to wyjechała? – zadawał sobie w myślach pytanie – miała wyjechać dopiero dzisiaj. To niemożliwe. Zaklął cicho pod nosem i ruszył za Paddym.

– Jak wyjechała? – zapytał stając w progu jego pokoju.

– Wyjdź stąd! – warknął Paddy z głową wetkniętą w szafę.

Angelo dostrzegł kątem oka, leżący na łóżku plecak – ten sam, z którym jego starszy brat przyjechał z klasztoru.

– Co ty robisz? – zapytał niepewnie – chyba nie zamierzasz się wyprowadzić? – odczekał chwilę i nie słysząc, żadnej odpowiedzi ponaglił go:

– Paddy do cholery  odpowiedz mi!

Paddy odwrócił się. Bez słowa podszedł do łóżka i wepchnął kilka ubrań do plecaka. Potem dołożył jeszcze kilka par skarpetek i bieliznę. Zapiął plecak i zdjął go na podłogę. Zupełnie ignorując Angelo usiadł na łóżku i zaczął przeglądać dokumenty.

Angelo wciąż stał w drzwiach. Z przerażeniem przyglądał się temu, co robi Paddy.

– Paddy… – zaczął delikatnie – wiem, że nie chcesz ze mną gadać i wiem, że zasłużyłem na to, ale zostań tu. Nie chcę, żebyś się wyprowadzał. Dokąd pójdziesz? – znowu cisza, nie odpowiadał – Paddy…  jesteśmy braćmi – próbował z innej beczki, byle tylko odezwał się do niego.

– Byliśmy braćmi dopóki nie zataiłeś przede mną tak ważnych dla mnie rzeczy. Już nimi nie jesteśmy – powiedział poważnie chłopak stając przed Angelo – a teraz wyjdź! – wysyczał groźnie.

Angelo poczuł ukłucie w sercu. Usłyszane słowa bolały bardziej niż pięści. Rano jeszcze  miał nadzieję, że Paddy mu wybaczy. Niecierpliwie czekał na jego powrót licząc, że po rozmowie z Olą minie mu złość. Tak się jednak nie stało. Nadzieja prysła. Oparł się bezradnie o futrynę.  Zdawał sobie sprawę, że nie ma już żadnego wpływu na decyzje brata.

Paddy zarzucił plecak na ramię.  Mijając Angelo rzucił niedbale:

– Jadę do Polski.

– Gdzie? – zapytał zaskoczony Angelo myśląc, że się przesłyszał.

– Do polski. Do Oli. Znajdę ją, choćby miało mi to zająć kolejne 10 lat!  – powiedział to z taką pewnością, że Angelo gotowy już do próby przekonania go, co do błędu stracił cały zapał. Nie powiedział nic. Patrzył tylko jak zbiega po schodach.

Nagle coś mu się przypomniało  i popędził za Paddym.

– Zaczekaj, a znasz adres? Wiesz gdzie jej szukać? – zapytał doganiając go.

– Poradzę sobie – odburknął chłopak nie zatrzymując się.

Ciekawe jak? – pomyślał Angelo, ale głośno nie powiedział nic. Nie chciał go bardziej drażnić.

– Proszę – wyciągnął w jego stronę dłoń – Weź moje auto. Tak będzie ci łatwiej.

Paddy odwrócił się. Popatrzył niepewnie na Angelo, później na kluczyki dyndające na jego palcu.

– Chociaż w ten sposób ci pomogę i częściowo odpokutuję za to, co zrobiłem – jeszcze bardziej wyprostował rękę z kluczami.

Paddy bił się z myślami. Nie chciał pomocy od Angelo. Nie chciał, by ten czuł się wyzwolony od poczucia winy, ale zdawał sobie sprawę, że samochód naprawdę ułatwił by mu poszukiwania. Zrobię wszystko, by ją znaleźć – przypomniał sobie i sięgnął po kluczyki.

– Zapytam o adres Johna. Powinien go znać – powiedział to  z obawą w głosie, wiedząc, że każda wzmianka o ich starszym bracie budziła w Paddym agresję. Zauważył od razu zmianę w jego oczach i pożałował swoich słów, ale ku jego zdziwieniu skinął twierdząco głową – wyślę ci go smsem – dodał szybko.

Patrzył za odjeżdżającym samochodem czując jednocześnie niepokój o los brata i jakąś dziwną radość, że udało mu się złapać, z nim cienką nić porozumienia. Chwilę później siedział już w aucie Kiry z zamiarem wydobycia od Johna, choćby z użyciem siły, adresu Oli.

……………………….

          Siedziała w małym, ale nowocześnie urządzonym  gabinecie i nieudolnie starała skupić się na pracy. Miała przygotować miesięczne zestawienie dochodów z dwóch salonów piękności, a na komputerze, od godziny, migała tylko pusta strona. Wszystkie jej myśli wciąż krążyły wokół wydarzeń z Kolonii.  Wspomnienia nie dawały jej spokoju nawet w pracy.

Tamtego wieczora, gdy nagle postanowiła skrócić swój wyjazd była pewna, że w domu szybko zapomni, wróci do normalności, do pracy, do swojego obecnego życia i przyjaciół. Tak się jednak nie stało. Nie było godziny, by nie myślała o Paddym. Był z nią wszędzie.

– Ola wybieram się do sklepu potrzebujesz czegoś? – z zamyślenia wyrwał ją głos Emmy. Popatrzyła na nią, wciąż jeszcze zamyślonym wzrokiem nie bardzo wiedząc, o co właściwie pytała. Dziewczyna stała w drzwiach i ze współczuciem kręciła głową. Domyśliła się, że jej przyjaciółka myślami znowu była gdzieś daleko stąd. Weszła do gabinetu i zamknęła drzwi.

– Skończyłaś te zestawienia? – zapytała zaglądając od góry w monitor komputera – wiesz co, idź do domu, a ja je skończę jak wrócę – zasugerowała widząc pustą stronę.

– Em, a co mi z tego przyjdzie. W domu jest jeszcze gorzej. Tutaj przynajmniej jestem między ludźmi i chociaż od czasu do czasu ktoś przerywa mi natrętne myśli – Ola uśmiechnęła się smutno do przyjaciółki.

Z Emmą przyjaźniła się od paru lat. Właściwie odkąd poznały się na dworcu w Berlinie.  Została jej asystentką. Początkowo ich rozmowy były bardzo trudne i zwykle czysto zawodowe, ale z czasem ich tematy, coraz częściej schodziły również na sprawy prywatne. Obecnie były ze sobą tak zżyte, że nie wyobrażały sobie dnia bez rozmowy, chociażby telefonicznej. Em długo znała tylko ogólne wiadomości z przeszłości Oli. Wiedziała, że przyjaciółka niechętnie o tym mówi, więc nie pytała. Sama także nie lubiła mówić o sobie. Prawdę poznała dopiero po tym, jak któregoś wieczora siedząc z nią do późna w pracy, dla rozluźnienia włączyła płytę u utworami Kelly Family. Lubiła ten zespół od nastolatki. Ich piosenki zawsze dodawały jej siły i energii. Wiedziała, że tego dnia czeka je wyjątkowo żmudna praca, przyniosła więc płytę licząc, że umili im czas.

Już po pierwszych dźwiękach „An Angel” widziała, że z jej szefową dzieje się coś dziwnego. Najpierw zesztywniała, a jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości, potem ostro warknęła:

– Wyłącz to natychmiast! Nigdy więcej nie chcę tego słyszeć!

Zaraz po tym wstała z fotela i wybiegła z gabinetu zostawiając zszokowaną Emmę samą. Wróciła jakiś czas później. Przeprosiła przyjaciółkę za swoje zachowanie i wytłumaczyła dlaczego tak gwałtownie zareagowała. Emma usłyszała wtedy tylko ogólne informacje dotyczące stosunków Oli z rodzeństwem  Kelly. Jednak później, przy różnych okazjach, przyjaciółka dopowiadała jej szczegóły.

Obecnie Emma znała całą prawdę, tę sprzed tygodnia także. Patrzyła teraz ze współczuciem, na wijącą się pod natłokiem myśli i wspomnień, przyjaciółkę.

– Ola, co się znowu dzieje? – zapytała bez ogródek widząc przygnębienie przyjaciółki – przecież wczoraj zarzekałaś się, że nie będziesz więcej o nim myśleć – uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszej przysięgi.

– Tak… – Ola odruchowo potarła bolące czoło –  po kilku butelkach wina życie zawsze wydaje mi się super kolorowe. Tylko jakimś cudem kolory znikają już na drugi dzień – także się uśmiechnęła.

– To dziś powtórka z rozrywki i znowu będzie kolorowo.

– Tak, a po kilku miesiącach na głowie wyrośnie mi tęcza i będę musiała zapisać się do AA – odparła Ola patrząc z rozbawieniem na przyjaciółkę. Po sekundzie jednak na jej twarzy znowu zagościła powaga – z resztą i tak nie mogę dziś tknąć alkoholu.

– A to co? Jakieś postanowienie trudnego poranka?

Ola nie mogła się nie uśmiechnąć słysząc łagodne określenie przyjaciółki dotyczące porannego kaca.

– Dobrze, że cię mam – stwierdziła ściągając z powrotem usta – nie, jutro rano muszę być w Kolonii.

– Aaaa… to już teraz wiem skąd ten nastrój. Dasz radę tam wrócić? – zapytała już całkiem poważnie.

– Muszę. Za kilka tygodni otwieramy tamtejsze SPA i nie mogę tego zawalić – mówiąc to zamyśliła się. Zastanawiała się co zrobić, żeby przypadkiem nie spotkać kogoś z Kellych. Westchnęła czując, że znowu ogarnia ją przygnębienie.

– To ile cię znowu nie będzie? – Emma wyrwała ją z zamyślenia.

– Kilka dni, ale dokładnie nie wiem. Wszystko zależy od tego, co zastanę na miejscu. Muszę zacząć szukać pracowników i znaleźć jakieś nieduże mieszkanie blisko salonu.

…………………….

          Minął tydzień odkąd Paddy wyjechał, a Angelo nadal myślami był tylko z nim. Nie potrafił skupić się na najprostszych nawet czynnościach. Niby był obecny, pomagał żonie, gdy tego potrzebowała, zajmował się dziećmi i nawet się do nich uśmiechał, ale wszystko to robił jak zaprogramowana maszyna. Parę razy próbował dzwonić do Paddyego, lecz nie odbierał od niego połączeń. Napisał tylko suche „dzięki” po tym, jak Angelo wysłał mu, prawie siłą wydarty z Johna, adres Oli.  Wiedział od Barby, że nie kontaktował się właściwie z żadnym z rodzeństwa. Martwił się. Kira zatrudniła prawie całą rodzinę, ale nikt nie był w stanie poprawić mu humoru. Po kilku dniach nawet ona dała mu spokój.

…………………………..

          Ola wjechała na parking. Zgasiła silnik, ale jeszcze chwilę siedziała w aucie. Zbierała myśli. Obecnie nawet zakupy były dla niej problemem. Od dwóch dni dawała z siebie wszystko, żeby jak najszybciej pozałatwiać najważniejsze sprawy i wrócić do domu. Nie czuła się tu dobrze. Wczoraj cały dzień biegała po różnych urzędach załatwiając ostatnie pozwolenia, dziś rano wynajęła małe dwupokojowe mieszkanie i musiała dokupić do niego parę rzeczy, by dało się w nim mieszkać. Właśnie w tym celu przyjechała do centrum handlowego. Wysiadła, zatrzasnęła drzwi i w tym samym momencie usłyszała za plecami głos, który ją sparaliżował. Patricia – pomyślała i zrezygnowana przymknęła oczy. Po chwili przyjęła na usta sztuczny uśmiech i odwróciła się.

– Patricia! Witaj! Miło cię widzieć – czuła, jak drżą jej ręce.

– Też się cieszę – kobieta uśmiechała się do niej szczerze uradowana spotkaniem.

Ola poczuła nagle jakieś dziwne wyrzuty sumienia. Przecież ona nic mi nie zrobiła. Cieszy się, że mnie widzi, a ja najchętniej uciekłabym gdzie pieprz rośnie byle tylko dalej od niej – myślała w duchu.

– Przyjechałaś z Paddym? – zapytała Patricia wpatrując się w nią z ciekawością.

Ola drgnęła na dźwięk jego imienia, a po plecach przeszedł jej dreszcz.

– Nie… – odpowiedziała niepewnie – dlaczego miałabym z nim przyjechać?

– Bo… podobno pojechał do ciebie – wyjaśniła Patricia uspokajając jednocześnie dzieci siedzące w samochodzie. Nie zauważyła przez to, że jej rozmówczyni pobladła nagle i  oparła się plecami o swój samochód – słuchaj muszę uciekać, bo dzieciaki są już trochę zmęczone zakupami – uśmiechnęła się do niej – a może odwiedzisz mnie dziś lub jutro. Wypijemy kawę i pogadamy – popatrzyła wyczekująco na dziewczynę.

Ola nie była w stanie wydobyć z siebie głosu skinęła więc, tylko głową i patrzyła jak Patricia wyjmuje z torebki notes. Zapisała na karteczce adres oraz numer telefonu i wsunęła w jej wyciągniętą ostatkiem sił dłoń, po czym tłumacząc coś dzieciom wsiadła do auta i włączyła silnik.

– Pati, a wiesz może dokładnie, dokąd pojechał Paddy? – zdołała wydusić.

Patricia spojrzała na nią ze zdziwieniem.

– Jak to dokąd? Przecież mówiłam, że do ciebie. Do Polski – pokręciła głową i odjechała.

– Ale… ja mieszkam tutaj… w Niemczech – powiedziała już do siebie – do Polski? – otworzyła drzwi i wsiadła do samochodu – O Boże! Natalia! – krzyknęła przerażona.

 

============================================

8 myśli na temat “ROZDZIAŁ 10: Wyjeżdżam…

  1. WOW!!! Rozmowa z Angelo opisana rewelacyjnie, czytając to widziałam ich emocje wypisane na twarzach.Biedna Kira, taka osamotniona się wydaje ale myśle że da rade bo wydaje się wyrozumiała. Spotkanie z Patricią też super, cieszę się że Patricia zachowała się tak a nie inaczej bo widać że lubi Olę. A przy końcówce to aż mi szczęka opadła..jaka Natalia?? O co chodzi??
    Błagam…pisz…pisz…pisz… i daj nam szybciutko kolejną część!!
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Strasznie podoba mi się twój komentarz. Rozpiera mnie duma, że tak podoba Ci się moja historia. Jeśli chodzi o Kirę to rzeczywiście wyszła mi strasznie tolerancyjna, ale chyba przy takiej rodzince trzeba być takim jak ona – być blisko, ale jednocześnie nie przeszkadzać. Co do Patricii to, masz rację – bardzo lubiła Olę kiedyś i to jej zostało, przynajmniej na razie. A Natalia będzie kolejną bohaterką w mojej opowieści, ale na razie nic więcej nie powiem.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Polubienie

  2. Strasznie się cieszę że już jest nowa część. Super. Bardzo mi się podoba. Dawaj szybciutko następną. Jestem ciekawa Natalii. Pozdrawiam.

    Polubienie

  3. oooo coraz ciekawiej… Natalia, pierwsze co mi przyszło do głowy to dziecko ale nie przecież z Paddym nie spała, chyba a John… ups, może jakaś przyjaciółka, hm ide dalej

    Polubienie

Dodaj komentarz