Rozdział 152: Życzliwość…

– Co za idiota! – Emma z impetem zrzuciła z nóg buty, aż obiły się o ścianę – Olka! Przypomnij mi, dlaczego Ja kocham tego kretyna, bo już zupełnie zapomniałam i jeszcze niechcący go uduszę! – krzyknęła, idąc przez hol – Gdzie jesteś?! O! – zatrzymała się raptownie w progu salonu – Cześć!

– Witaj – odpowiedział John, z lekkim rozbawieniem na twarzy – Czyżby mój drugi brat także nie popisał się inteligencją?

Brunetka z lekkim zakłopotaniem rozciągnęła usta.

– A czy On kiedykolwiek Ją miał? Coraz bardziej myślę, że jak ją w niebie rozdawali to On zgubił się w kolejce i dwa razy po głupotę stanął  – odparła i spojrzała na zapłakaną przyjaciółkę – No proszę, a jak mówiłam, że miłość to przeterminowany towar, to dostawałam burę. Teraz sama się przekonałaś się, że serce trzeba zamknąć w klatce i wyrzucić klucz.

John także utkwił wzrok w skulonej na kanapie, pogrążonej w rozpaczy, blondynce. Czułość i współczucie, wprost biły z Jego twarzy. Em lekko drgnęły kąciki ust, ale zatrzymała uśmiech. Poczuła się jak intruz i postanowiła dać im chwilę samotności.

– Piliście już kawę? – zapytała.

– Nie. Dopiero przyszedłem – odparł mężczyzna.

– A Ty jadłaś coś dzisiaj czy żyjesz wyłącznie rozpaczą? – zawiesiła wzrok na przyjaciółce – I przestań ryczeć! Chciał się wyprowadzić, to się wyniósł. Dorosły jest, a że głupi, to nawet lepiej, że zwrócił Ci wolność. Przynajmniej darował Ci życie z idiotą – rzuciła i wyszła z salonu.

Po pokoju rozszedł się męski śmiech. Ola podniosła wzrok.

– Przepraszam Cię – powiedział z widocznym wstydem – Wiem, że nie jest Ci do śmiechu, ale ta kobieta jest niesamowita. Jimmy ma twardy orzech do zgryzienia – znowu się roześmiał – Nareszcie trafił swój na swego.

Ola także rozciągnęła lekko usta.

– Tak – potwierdziła – Emma to specyficzny przypadek. Wszystkie żywioły w jednej osobie – odparła, po czym z powagą i wahaniem spojrzała na Johna  – Rozmawiałeś z nim?

– Z Paddym? – pokręcił przecząco głową – Zniknął zaraz, jak tylko wysiadł z samochodu. Angelo powiedział mi, że postanowił wyprowadzić się z Waszego domu – na moment zacisnął usta, zastanawiając się czy poruszać niepokojący go temat – Przyjechałem, bo martwi mnie jedna rzecz.

– Jaka? – na twarzy dziewczyny znowu zagościł smutek. Starła z policzka łaskoczącą kroplę i zawiesiła wzrok gdzieś w przestrzeni pokoju.

– Powiedz mi, czy On wyprowadził się przez to, co stało się w Waszym dzieckiem? – starał się być delikatny. Nie chciał sprawiać Jej jeszcze większej przykrości, ale musiał wiedzieć, choć serce krajało mu się na widok zapłakanej twarzy kobiety. Zbliżył się i kucnął przed nią, zaciskając palce wokół Jej dłoń  – Proszę Cię, powiedz mi, czy On Cię wini o to, co się stało?

Ola spojrzała mężczyźnie w oczy.

– Nie. Dlaczego tak pomyślałeś? – Ola zmrużyła oczy i przyjrzała się uważniej twarzy mężczyzny. Uciekający wzrok, sine podkówki pod oczami, napięte mięśnie i zaciśnięte usta – John, rozmawialiśmy o tym – wyciągnęła dłoń i łapiąc go delikatnie za brodę, zmusiła do spojrzenia na siebie – Nie ma tu niczyjej winy – powiedziała – To był wypadek, Johnny.

Mężczyzna, przez chwilę, patrzył w Jej zaczerwienione, załzawione i pozbawione blasku, oczy. Gdy coś zaczęło ściskać go w środku, szybko podniósł się w górę i odwrócił tyłem.

– Wiem… Wszystko wiem, tylko…

– Tylko co? – Ola podniosła się z kanapy.

– Może gdybym się wtedy nie upierał, że podwiozę Cię do domu… Gdybyś pojechała własnym autem, nic by się nie stało – zwiesił głowę i zaczął nerwowo pocierać dłonie.

– John… – zbliżyła się i dotknęła Jego przedramienia – Spójrz na mnie – odczekała chwilę. Gdy połączyły się ich spojrzenia, jeszcze raz mu przypomniała – To był wypadek. Zdarzenie losowe. Nie mogłeś tego przewidzieć. Ten samochód wyjechał niespodziewanie, z dużą prędkością. Nie mogłeś tego przewidzieć.

Mężczyzna spuścił głowę.

– Ale nie mogę o tym zapomnieć – przyznał cicho – Wciąż na nowo roztrząsam to, co się wtedy stało i nadal nie mogę zrozumieć, jak mogłem nie zauważyć tego nadjeżdżającego auta.

– Przestań o tym myśleć. Zapomnij.

– Jak? Gdyby nie Ja, Wasze dziecko, by żyło. Za kilka miesięcy bylibyście rodzicami, stworzylibyście rodzinę. Patrick nie wyprowadziłby się, a Ty…  – nie mógł mówić dalej, ponownie utkwił wzrok w podłodze.

– Tego nie wiemy. Paddy przeżył szok, na razie nie myśli racjonalnie – starała mu się to wszystko wytłumaczyć, choć sama zadawała sobie podobne pytania. Nie chciała jednak, by czuł się winny – Nikt Cię o nic nie obwinia.

– Tak? – zapytał chłodno – Paddy też, by mnie nie obwiniał? – podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w oczy – To dlaczego wymusiłaś na nas wszystkich tę przysięgę? Dlaczego utrzymujesz w tajemnicy fakt, że to Ja kierowałem tamtym samochodem?

Ola zamilkła. Niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w okno.

– Boisz się, prawda? – głośno wydmuchał powietrze z płuc i oparł dłonie na biodrach – Obawiasz się reakcji Paddyego.

– Powiem mu… Ale jeszcze nie teraz – stwierdziła.

– Dlaczego nie teraz?

Ola mocno zacisnęła usta. Nie chciała odpowiadać na to pytanie, nie chciała wzmacniać jeszcze bardziej, poczucia winy w mężczyźnie.

– Wiem, co robię Johnny…

– Odpowiedz! – przerwał Jej.

– On by tego nie zniósł! – wybuchła w końcu i rozpłakała się – To byłby dla niego kolejny cios. Za dużo, jak na jednego człowieka, nie sądzisz?! – utkwiła w nim swoje zrozpaczone spojrzenie.

– Chronisz Jego czy mnie?

– Was obu – odparła – Boję się o niego i jednocześnie nie chcę potęgować konfliktu między Wami. Jesteście braćmi, Johnny… Rodziną – starała się wytłumaczyć mu swój punkt widzenia – Nie chcę jeszcze głębiej Was poróżnić. Nie cierpię tego konfliktu między Wami.

– On by mnie obarczył winą – John przygryzł wargę i spojrzał przed siebie – Domyślasz się tak, jak i Ja, co by powiedział.

– On jest ciągle w szoku,  John! Nie myśli logicznie!

Mężczyzna pokręcił głową.

– Oskarżyłby mnie o zniszczenie Wam życia i zabójstwo Waszego dziecka.

Nic nie odpowiedziała. Odeszła w głąb pokoju i ponownie usiadła na kanapie. John miał rację. Paddy zrzuciłby całą winę na niego, tego była pewna. Dostałby szału i nie wybaczyłby mu do końca życia. Istniało coś jeszcze. Coś o czym John nadal nie wiedział. Paddy z pewnością wykrzyczałby mu, że pozbawił życia Jego dziecko, podczas gdy Jego własne ma się całkiem dobrze.

Natalia…. Zamyśliła  się i popatrzyła na Johna, a właściwie Jego plecy.  Idealna chwila…

Nieświadomie dotknęła swojego podbrzusza. Był zupełnie płaski. Znowu uderzyło w nią rozczarowanie i smutek. Łzy napłynęły do Jej oczu. Nie! – krzyknęło Jej sumienie – Nie teraz… Nie mogła zrobić tego Paddyemu, nie wtedy, gdy przeżywają dramat po stracie ich wspólnego dziecka.

– Proszę Cię, zostawmy to tak, jak jest – spojrzała na mężczyznę – Straciłam ciążę w wyniku wypadku samochodowego. Nie zauważyłam nadjeżdżającego auta, gdy wyjeżdżałam z naszego podwórka na drogę i tyle – Jej ton głosu brzmiał mocno i rzeczowo –  Paddy nie dopytuje, nie docieka szczegółów. Niech tak zostanie, John. Tak jest dobrze.

Mężczyzna westchnął cicho.

– Przepraszam, że się wtrącam – odezwała się Emma, niosąc tacę z filiżankami. Usłyszała ostatnie zdanie i domyśliła się o czym rozmawiają – Uważam, że Ola ma rację. Skoro Patrick nie pyta, nie ma sensu rozdrapywać ran – brunetka postawiła tacę na stoliku i ponownie zniknęła w kuchni.

– Wracam dziś do Hiszpanii – John, niespodziewanie zmienił temat.

– Do żony?

– Tak. Postanowiliśmy ratować nasze małżeństwo.

Ola poczuła dziwną ulgę, że niczego mu nie powiedziała.

– Nie wiem co mam Ci powiedzieć.

John odwrócił się do niej. Przez chwilę, w milczeniu, wpatrywał się w Jej twarz. Skłamał, w dobrej wierze. Kilka dni temu, dotarło do niego, że nie może tu zostać. Ucieczka była najlepszym rozwiązaniem. Jego serce zaczynało niebezpiecznie drżeć, ilekroć zbliżał się do Oli. Każdy Jej dotyk i bliskość, wywoływały wspomnienia dawnego uczucia. Wciąż pamiętał ukłucie zazdrości, gdy zobaczył Ją przy łóżku Paddyego. Miał wtedy ochotę strącić dłoń z policzka nieprzytomnego mężczyzny. Odczuwał wyrzuty sumienia, za każdym razem, gdy zamiast martwić się o brata, myślał tylko o Niej. Nie potrafił zobaczyć w niej, pogrążonej w rozpaczy, bratowej. Widział kobietę, która kiedyś była jego życiem i przyszłością.

Te wszystkie odczucia i myśli, potęgowały teraz Jego wyrzuty sumienia. Nie mógł sobie darować, że przyczynił się do jeszcze większego bólu.

Był pewny, że Paddy zrozumie swój błąd. Gdy tylko ocknie się z amoku, w którym obecnie żył, wróci do domu. Przecież kochał Olę, a Ona kochała Jego, co do tego, nie miał już żadnych wątpliwości. Obserwował Ją w szpitalu. Widział Jej łzy, zdenerwowanie i strach o niego. Nikt inny się dla niej nie liczył.

……………..

– Paddy! Śpisz? – Angelo uchylił drzwi, po czym wszedł do pokoju – Mogę wejść?

– Przecież już wszedłeś – odparł mężczyzna, podnosząc się niechętnie z łóżka, do pozycji siedzącej. Popatrzył na siadającego tuż przy nim, młodszego brata.

– Dobrze się czujesz?

– Najbardziej idealnie, jak tylko można w mojej sytuacji – prychnął z ironią.

– Pytam o fizyczne samopoczucie, do duchowego się nie wtrącam. Sam sobie to zgotowałeś – mruknął Angelo.

– Z tym jest dobrze – potarł twarz dłońmi i westchnął – Próbowałem zasnąć – zamilkł na moment, po czym spojrzał na brata – John do niej pojechał – stwierdził, czując rosnący ucisk w piersi, taki sam, jak wtedy, gdy usłyszał przez uchylone okno słowa mężczyzny.

Angelo wlepił wzrok w drewnianą, lakierowaną podłogę i sprawiał wrażenie zamyślonego.

– Teraz może starać się Ją odzyskać. Nie ma już żadnych przeszkód – ciągnął dalej Paddy, ale przy ostatnich wypowiadanych wyrazach, głos mu zadrżał. Uścisk w piersi przesunął się do krtani i teraz zaciskał się wokół niej, jak wąż dusiciel.

– Skąd wiesz, że do niej pojechał?

Paddy wskazał głową uchylone okno.

– Tu wszystko słychać – powiedział – Teraz zapewne Ją pociesza – bezwiednie zacisnął pięści.

Angelo przyglądał się bratu ze współczuciem, ale i podziwem dla Jego opanowania.

– Być może – stwierdził, po chwili – Ola potrzebuje kogoś, kto pomoże Jej się pozbierać po tym wszystkim.

Paddy spuścił tylko głowę i zacisnął powieki. Milczał. Zaciskająca się obręcz wokół krtani, nie pozwalała mu wydobyć z siebie głosu. Bolesna zazdrość rozdzierała Jego wnętrze. Wmawiał sobie, że musi nauczyć się z tym żyć. Musiał pogodzić się z obecną sytuacją i zaakceptować innego mężczyznę u Jej boku. Na razie czuł tylko ból, coraz większy i coraz bardziej niszczycielski, ale nauczy się nic nie czuć, nie myśleć…

– Ty naprawdę od niej odszedłeś? – Angelo nie wytrzymał, choć obiecał sobie, że nie będzie pytał, że da mu czas – Sorry, ale nie mogę tego zrozumieć – Paddy poderwał się z łóżka, więc pociągnął za nim zdziwionym wzrokiem – Jak można świadomie rezygnować miłości swojego życia. Dokąd idziesz? – zdezorientowany wpatrywał się w wychodzącego z pokoju brata.

– Zaraz wrócę – odparł tamten i zniknął za drzwiami. Angelo rozejrzał się po pokoju. Podniósł leżącą na podłodze, przy łóżku drewnianą ramkę. Piękna, uśmiechnięta dziewczyna wpatrywała się w niego zza szklanej osłonki. Westchnął głęboko. Miał wrażenie, że ktoś położył na Jego klatce piersiowej wielki kamień. Nagle ramka ze zdjęciem została mu brutalnie wyrwana z rąk.

– Zostaw to! – warknął Paddy, odkładając rzecz na szafkę i nie patrząc na zdziwionego brata wyjął z szafki dwie szklanki i machnął w Jego kierunku butelką z alkoholem – Chcesz? Wiedziałem, że u Jima coś się znajdzie.

– Chyba oszalałeś! – warknął Angelo, podrywając się na nogi – Nie wolno Ci pić! – wyrwał butelkę z rąk mężczyzny.

– Oddaj mi to!

– Nie, Paddy!

– Oddawaj, powiedziałem!!! – tym razem mężczyzna wrzasnął wściekłe i zbliżył się, by odebrać bratu alkohol.

Angelo był szybszy. Zrobił mocny zamach i wypuścił butelkę z dłoni.

– Nie będziesz pił! – warknął zaraz po tym, jak ucichł brzdęk, spadających na podłogę szkieł – Nie pozwolę Ci się wykończyć, rozumiesz?!

– I co idioto, zrobiłeś?! – Paddy dyszał z wściekłości – Twoje było?! Kim jesteś, żeby decydować za mnie!- doskoczył do blondyna i szarpnął nim z całej siły.

Angelo szybkim ruchem zablokował ręce mężczyzny i przycisnął go swoim ciężarem do ściany.

– To Ty jesteś idiotą, nie widzisz tego?! – warknął przez zaciśnięte zęby – Co Ty robisz?! Na własne życzenie niszczysz sobie życie!  – Paddy próbował go odepchnąć. Przez chwilę trwała szamotanina, aż w końcu starszy opadł z sił. Angelo nie ustępował. Nadal przygniatał go do ściany – Kochasz Olkę! Wariujesz bez niej! Wracaj do domu, póki jeszcze nie dotarło do niej, co zrobiłeś! Potem może już Cię nie przyjąć i wcale bym się temu nie dziwił! Jak można zostawić kobietę w takim momencie?! Ona potrzebuje Twojego wsparcia i pocieszenia!

Paddy przecząco pokręcił głową, zaciskając coraz mocniej powieki. Każde słowo Angelo przebijało Jego serce, jak sztylet.  Każde zdanie bolało, jak diabli.

– Co z Ciebie za facet! Powinieneś być przy niej i wspierać Ją! – blondyn nakręcał się coraz bardziej. Wrzucał z siebie cały nagromadzony gniew – Nie wyobrażam sobie, żebym mógł zostawić Kirę w takim momencie! Czy Ty, wraz z krwiakiem, straciłeś własne sumienie?! Nie widzisz, jak bardzo Ją skrzywdziłeś?! Jak mogłeś powiedzieć Jej, że cieszy się z tej sytuacji, bo nie chciała tego dziecka! Czy Ty wiesz, co dla kobiety znaczy poronienie?!

– Co się tu dzieje?! – wrzasnął ktoś trzeci, po czym złapał Angelo od tyłu i siłą odciągnął od Paddyego.

– Puść mnie, John! Może, jak ten dupek jeszcze raz dostanie porządny wpierdol, to się opamięta! Wróci mu trzeźwe myślenie!

– Nie Ty będziesz decydował, co jest dla nas dobre! – krzyknął Paddy, czy wywołał jeszcze wiėkszy gniew u młodszego brata – Gówno wiesz o życiu! Dla Ciebie było wyjątkowo łaskawe! Ciesz się z tego i nie wypierdalaj w moje!

– Puść mnie, Johnny! – warknął blondyn.

– Obaj się przymknijcie! – Kira stanęła w progu pokoju – Na dole są dzieci, słuchają Waszej kłótni i są przerażone. Angelo uspokój się! – spojrzała gniewie na męża – Bójką niczego nie załatwisz!

– Chciałem pogadać po dobroci, ale z nim się nie da! – odburknął Angelo.

– To trzeba było nie rozmawiać z nim wcale. Wyjdź i zostaw go w spokoju – odparła kobieta.

– Nie widziałaś Jej – potarł obolałe ramiona, gdy trzymający go mężczyzna, zwolnił zacisk – Nie patrzyłaś, jak płacze, nie słyszałaś jak błaga go, by zmienił zdanie – odwrócił się – John, Ty tam byłeś, powiedz im jaka była szczęśliwa, niech ten kretyn dowie się, co Jej zrobił!

John z pełnym opanowaniem, bez cienia złości, popatrzył na bladego, jak ściana,  Paddyego. Widział rozpacz w Jego oczach. Prawie wyczuwał Jego ból.

– Wyjdź stąd Angelo – zarządził ze stoickim spokojem.

– Co?! Chyba żartujesz, to mój dom! – rozjuszony chłopak nie miał zamiaru posłuchać.

– Kira, proszę Cię, zabierz go stąd – John spojrzał na bratową.

Kobieta wyciągnęła rękę i złapała męża za ramię.

– Chodź – powiedziała, ciągnąc go w kierunku drzwi.

– Będziesz tego żałował, zobaczysz! – zdenerwowany mężczyzna, odwrócił się w progu i wymachując w kierunku Paddyego palcem, syknął – Będziesz błagał Ją, by do Ciebie wróciła i mam nadzieję, że wtedy tego nie zrobi.

– Angelo, przymknij się wreszcie i wyjdź! – John tym razem podniósł głos. Paddy natomiast, w milczeniu, spuścił głowę.

Gdy tylko trzasnęły drzwi, starszy mężczyzna odetchnął z ulgą, a stojący nadal pod ścianą, młodszy spojrzał na niego.

– Domyślam się, jak Ona się czuje. Nie musisz mnie uświadamiać – powiedział cicho.

– Nie mam takiego zamiaru – John spojrzał na brata, a właściwie na kogoś, kto kiedyś, dawno temu, był Jego młodszym bratem. Teraz zupełnie go nie przypominał. Włosy w nieładzie, oczy wręcz mętne, ściągnięte bólem mięśnie, drgające nerwowo policzki – Nie będę się wtrącał. To Twoje życie i sam decydujesz, jak bardzo je sobie zniszczysz.

– Taaa… Tobie to pasuje, prawda? Masz wolną drogę – mężczyzna oderwał plecy od ściany i bezsilnie opadł na łóżko.

– Paddy, nie atakuj mnie, proszę Cię – John spojrzał na niego i chłodnym, spokojnym tonem zwrócił mu uwagę – Nie przyszedłem tu, by kłócić się, jak Angelo.

– To po co przyszedłeś? Podziękować mi, że Ci Ją zwracam – burknął.

– O co Ci chodzi, co? O co teraz walczysz? – Mężczyzna podszedł do siedzącego, przygarbionego Paddyego – Wcale bym tu nie wszedł, gdyby nie Wasza awantura, ale jak już wszedłem to…  – zawahał się, przez moment, ale postanowił dokończyć myśl – Chciałem Cię przeprosić…

Paddy podniósł zdziwiony wzrok. Serce zaczęło mu bić z podwójną szybkością. Tylko za jedną rzecz John mógł go przepraszać – za Olę. Przełknął z trudem ślinę.

– Nie mam Ci niczego za złe – odparł prawie bezgłośnie, odsuwając przydługie kosmyki z czoła – Ola jest wolna – zacisnął usta.

– Mylisz się, nie za to Cię przepraszam – John objął się ramionami i podszedł do okna – Kiedyś zrozumiesz, teraz nie będę Ci tego wyjaśniać. Przyrzekłem coś Oli i nie będę łamać danego słowa – spojrzał na brata – Ona się o Ciebie martwi. Chce Cię za wszelką cenę chronić, Pad. Bardzo Cię kocha.

Paddy zacisnął usta i zgarbił się jeszcze bardziej. Nie rozumiał słów brata, ale nie dopytywał. Ostatnie Jego słowa wywołały uścisk w piersi, znowu bolało, znowu czuł wyrzuty sumienia.

– Ja też Ją kocham, John… Bardzo – przygryzł mocno wargę, by nie wydać z siebie rozpaczliwego odgłosu, który rozpychał mu krtań – Właśnie dlatego odszedłem. Wiem, że wyrządziłem Jej tym krzywdę, ale to, co się stało było dużo gorsze. Nie mogę pozwolić, by to się powtórzyło. Jej bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jej i Natalii…

– O kim ty mówisz? Kim jest Natalia? – stojący przy oknie mężczyzna odwrócił się raptownie.

Paddy zaklął w duchu. Od razu też oprzytomniał. Nie zastanowił się nad wypowiadanymi słowami. Nie zamierzał niczego wyjaśniać. Nie miał prawa uprzedzać Oli w wyjaśnieniach. Teraz nie miał prawa do niczego, co było z nią związane.

John przyglądał się bratu z dziwnym wyrazem twarzy. Nie usłyszawszy jednak odpowiedzi, ciągnął rozmowę dalej.

– Myślisz, że tym sposobem Ją ochronisz?

– Tak. Jestem dla niej zagrożeniem – stwierdził z mocnym przekonaniem o słuszności swojej teorii – Moja przeszłość zaczyna mnie prześladować. Mnie może zniszczyć, ale nie dopuszczę do tego, by znowu dotknęła także Jej. Ona nie może cierpieć.

John milczał. Nie zgadzał się z nim, uważał tak, jak wszyscy, że wręcz obowiązkiem Paddyego, jak i każdego innego mężczyzny, jest być w takim momencie, przy ukochanej kobiecie, ale nie miał zamiaru wyrażać głośno swojego zdania. Angelo to zrobił i nie zdołał zmienić Jego przekonań. Paddy potrafił być uparty, jak osioł. Nikt nie był w stanie zmienić Jego zdania, jeśli sam tego nie chciał. Tak było od zawsze, w zasadzie od dzieciństwa.

– A teraz nie cierpi? – rzucił.

– Jest silna. Otrząśnie się i znajdzie swoje szczęście – Paddy splótł drżące dłonie.

– A Ty? – kolejne pytanie wywołało grymas zniecierpliwienia na twarzy mężczyzny.

– Ja nie jestem ważny – odparł –  Nie liczę się. Ola jest moim życiem, jeśli Ona będzie bezpieczna i szczęśliwa…. – urwał. Słowa „Ja też będę szczęśliwy” nie chciały przejść mu przez gardło. To byłoby kłamstwo. Wiedział, że bez Niej, już nigdy nie będzie szczęśliwy.

– A jeśli nie? – zadrżał, gdy usłyszał kolejne pytanie brata – Jeśli bez Ciebie już będzie nie będzie szczęśliwa?

– Postaraj się o to.

– Ja? – John pokręcił głową – Mam Cię zastąpić, tak Ty mnie kiedyś w Jej sercu? – prychnął ironicznie – Sorry Paddy, ale tak się nie da. Ona nie jest rzeczą, którą można sobie przekazywać. Z resztą Ja wracam dziś do Hiszpanii.

Zdziwiony mężczyzna podniósł głowę.

– Myślałem…

– Że co? – John usiadł obok brata – Paddy, Ona nie mnie kocha, to nie mnie potrzebuje. Nie zastąpię Ciebie – uśmiechnął się smutno –  Ostatnio zdałem sobie sprawę, że Ola nigdy nie patrzyła na mnie tak, jak na Ciebie – przyznał szczerze – Nie twierdzę, że mnie nie kochała, ale to Ty jesteś miłością Jej życia – z wielkim trudem przychodziło mu to wyznanie, ale taka była prawda, tak czuł.

Paddy utkwił wzrok w podłodze. Poczuł dziwne mrowienie w piersi. Miłe, ciepłe mrowienie. Zdusił je bardzo szybko.

– Też myślisz, że źle zrobiłem? – zapytał, po czym pokręcił głową – W,idziałem w Jej oczach strach i nieme błaganie o pomoc – wydusił z siebie drżącym głosem – Tak bardzo chciałem Jej pomóc i nie mogłem, wiesz jakie to uczucie, John? Wiesz co znaczy widzieć, jak krzywdzą najważniejszą osobę w Twoim życiu i czuć totalną bezsilność?

– Nie – przyznał.

– Moje serce rozpadło się wtedy na kawałki. Nienawiść i obrzydzenie do swojej niemocy, było większe, niż ból który mi zadawali – nerwowo zaczął skubać mankiet swojej koszuli – Chciałem umrzeć.

– Dlaczego? – John poczuł nagły strach.

– Żeby nie patrzeć, nie słyszeć i nie czuć – łzy wpłynęły z oczu mężczyzny. Wstał i odwrócił się przodem do brata – Nigdy więcej, choćbym miał uschnąć z tęsknoty i żalu nie dopuszczę do takiej sytuacji! Niech Ola mnie nienawidzi, niech uważa za potwora, bez uczuć, wytrzymam, ale kolejnego strachu o nią i kolejnego takiego spojrzenia i kolejnej bezsilności, nie zniosę.

………………..

– Tu jesteś! – Ola weszła do kuchni – Co robisz?

– Przyrządzam nam obiad – odparła Emma, odwracając głowę od piekarnika – A gdzie John?

– Wyszedł. Wraca dziś do Hiszpanii. Ty gotujesz? – gdy brunetka kiwnęła głową, blondynka jęknęła głośno – To Ja podziękuję. I tak nie mam apetytu.

– Szkoda myślałam, że zje z nami – odparła z grymasem niezadowolenia – Nie marudź. Znalazłam w lodówce tylko kurczaka, a to akurat potrafię doprawić i włożyć do piekarnika, żadna filozofia, najwyżej będzie ostry lub mdły – Em odwróciła się przodem i oparła tyłek o szafkę. Blondynka natomiast usiadła na krześle.

– Sądząc po Twoim humorze, raczej wypali nam gardła.

– Oj tam, oj tam! Nie jęcz! – wykrzywiła się brunetka – Wodę masz, to najwyżej  będziesz popijać.

– Co Jimmy zrobił, że się tak wkurzyłaś?

– Ty lepiej wyjaśnij mi, co wymyślił Paddy? – kobieta zajęla miejsce po drugiej stronie stołu i zaczęła kroić, obrane wcześniej ziemniaki, w ćwiartki.

Ola oparła łokcie o stół i zawisła nad nim, chowając twarz na dłoniach.

– Chyba wolę osmarować tyłek Jimowi, Paddy to zbyt ciężki temat – westchnęła – Dość mam na dziś łez.

– Wiesz co? – brunetka spojrzała na przyjaciółkę –  To nie gadajmy o nich wcale. Zapomnijmy dziś o istnieniu braci Kelly, co? Będzie, jak za dawnych czasów. Mam wino.

– Ale… – Ola miała zamiar sprzeciwić się na alkohol. Przypomniała sobie jednak, że już nie ma żadnych przeszkód. Na moment Jej oczy zaszły łzami – Dawaj już teraz to wino – stwierdziła – Może Pad ma rację, że najlepiej uśpić złe wspomnienia i choć na moment przestać rozmyślać. Może to pomoże mi nie zwariować – westchnęła.

– Kto to jest Pad? – Emma udała zdziwienie – Nie znam go – rozciągnęła usta, gdy blondynka obdarzyła Ją uśmiechem, po czym wyjęła butelkę z lodówki i sięgnęła do szafki po kieliszki – A! Mam coś dla Ciebie – przypomniała sobie. Wręczyła Oli korkociąg i pognała do holu. Wróciła z białą kopertą w dłoni – To do Ciebie, ktoś zostawił w salonie.

– Luisa nie mogła otworzyć? – blondynka oderwała brzeg papieru.

Emma zajęła się dokładaniem ziemniaków do kurczaka.

– Cholera jasna! Mogłam się domyślić!  – usłyszała wściekły krzyk Oli i szybko się odwróciła. Dziewczyna stała przy stole i z wypiekami na twarzy wpatrywała się fotografie rozsypane na drewnianym blacie. Drżącą dłonią zgniotła jakąś kartkę i cisnęła nią z całej siły.

– Co to jest? – Emma podeszła bliżej.

– Sama zobacz! – Jej głos przypominał teraz zduszony pisk – Jak On mógł?!

Em, podniosła zdjęcia ze zmarszczonym czołem, wpatrywała się w Paddyego i jakąś obcą kobietę. Przerzucała zdjęcie po zdjęciu. Wyglądali tak, jakby wychodzili z domu. Kolejne zdjęcia znowu te same osoby na werandzie, w ogrodzie…

– Co to jest? – ze zdziwieniem spojrzała na Olę, stojącą tyłem, opierającą się o szafkę.

– Nie widzisz? Paddy z nową laską. Zdradzał mnie już wcześniej – zaszlochała – Co za drań!!! Teraz wykorzystał okazję… – uderzyła pięściami w blat szafki – To dlatego był taki dziwny! dlatego nie chciał ze mną rozmawiać w szpitalu! obmyślał plan! – krzyczała coraz głośniej.

Zdenerwowana Emma jeszcze raz przerzuciła wzrokiem po fotografiach.

– To niemożliwe! – stwierdziła z niedowierzaniem.

– Co niemożliwe?! Masz tutaj czarno na białym! – Ola podeszła i wyrwała przyjaciółce zdjęcia. Sama zaczęła je jeszcze raz przeglądać, szlochając coraz głośniej.

– Olka te zdjęcia to żaden dowód. On z nią tu tylko rozmawia.

– Nic nie rozumiesz! – wrzasnęła zrozpaczona, wściekła blondynka, rzucając z obrzydzeniem, zdjęcia na stół – Ja Ją widziałam! Ona tu była!

– Kiedy? – Emma wytrzeszczyła oczy.

– Jak wróciłam z Hamburga. chyba się mnie nie spodziewali! – kobieta wsunęła palce we włosy i odeszła w głąb kuchni – Jaka Ja jestem głupia!

– Olka, Ja w  to nie wierzę! – Em również podniosła głos.

– A czytałaś to?! – blondynka podniosła zgnieciony list z podłogi.

 

Zobacz, z kim zabawia się Twój facet, gdy jesteś w pracy.

Ta kobieta odwiedza go codziennie.

Przychodzi rano i wychodzi przed przyjazdem Twojej córki ze szkoły.

Nie ufaj mu!!!

                                                                                                            Życzliwy sąsiad

=================================

10 myśli na temat “Rozdział 152: Życzliwość…

  1. Buhaha, przepraszam, ale końcówka mnie rozsmieszyla. Nie wierzę, że Olka jest tak głupia. Była z Johnem, więc wie, co to znaczy sprepatowac zdjęcie, powinna pamiętać jakie są fanki, jak łatwo można coś takiego zrobić. To jest chore, że ona uwierzyła. Chore. John zachowuje się z taką klasa, że zastanawiam się czy jeszcze tacy mężczyźni chodzą po ziemi? Jeśli tak, to mogę być jego druga Olą 😀 odnoszę się do poprzednich odpowiedzi na komentarze. Ja bardzo czuje Twoje opowiadanie. Ostatnio miałam tak z Sick with love. Zgadywalam zajawki i Hania myślała że siedzę w jej głowie. Ja to po prostu czuję, lubię z uwielbiam już Ci mówiłam. Paddyego rozumiem, bo ja tylko czytelnik, a te część, co ich napadli czytałam z takim strachem jakbym co najmniej sama tam stała. Emocje były nie do opisania. Paddy tak boi się tego stanu, że woli już nie powodować takich sytuacji. I on głęboko wierzy w słuszność swojego postępowania. Dlatego myślę, że jestem w stanie my wybaczyć. Naprawdę ta sytuacja kojarzy mi się z Olą z Hanfica.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kocham Twoje komentarze, wiesz? Chyba tak, bo już to mówiłam. Momentami zastanawiam się czy odpowiednio oddaję odczucia Pada, bo rozumiemy go chyba tylko my dwie. Irracjonalny lęk może zniszczyć człowieka i wszystko co dobre w Jego życiu. Paddy przestał logicznie odbierać świat, wszystko wydaje mu siė zagrożeniem. Mnie jest go żal, Oli też, bo cierpi a On przysparza Jej jeszcze większych zmartwień.
      Uwierzyła, bo czepia się każdego wyjaśnienia dla zachowania Pada. Dla niej Jego myślenie także nie jest zrozumiałe.
      John to ideał faceta. Czy tacy istnieją? Pewnie, że tak jakby złączył z sześciu różnych facetów to wychodzi John hehe. On też nie jest tu taki bez powodu. Jest kontrastem dla nieidealnego Paddyego. Tym sposobem staram się pokazać, jak działa miłość Ona nie szuka ideałów, sama go tworzy w naszych głowach.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  2. Fajna rozmowa Johna z Paddym może coś do tego głupiego łba mu dotarło bo jak nie to chyba nikt mu nie przepowie.Strasznie szkoda mi się zrobiło Olki ta jej rozpacz ..taka prawie namacalna jak biedna ma dojść do siebie po stracie dziecka skoro nie ma przy niej ukochanego mężczyzny.Emma trochę ją rozrusza

    Polubione przez 1 osoba

    1. John to mądry facet. Opanowany i inteligentny, trzyma emocje na wodzy.
      Mnie też jest szkoda Olki. Została sama, radzi sobie jak potrafi. Emma jest dobrą przyjaciółką, przy okazji też sama sobie coś przemyśl.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  3. E….no to z tymi zdjęciami to było słabe. Ola ty inteligentna kobieta wciskasz czytelnikowi taki gniot? I reakcja Olki……ha ha ha Głupia blondynka. Na koniec muszę dodać, że podobał mi sie tym razem John. Tylko nadal nie kumam czemu nie zna prawdy o nati?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Zdjęcia nie są tu priorytetem, choć chciałam żebyście wypowiedziały się na ten temat, dlatego tak to zostawiłam hehe.
      John nie poznał prawdy o Nati, bo… Hehe tak naprawdę to Jim i Emma wstrzymują to wyznanie. Muszę wyśrodkować historie. Johna też uwielbiam.
      Dzięki 💖

      Polubienie

        1. Nie, to akurat jest proste. Historie muszą zakończyć się razem to wszystko. Obecny wątek był głównie po to by pozbyć się dziecka. Okrutnie to brzmi, ale taka prawda, a że u mnie musi być z dramatem, to dodatkowe elementy doszły hehe

          Polubienie

  4. Nie wiedziałam, że Angelo jest taki wybuchowy 🙂 dobrze, że Kira jest oazą spokoju i potrafi go ogarnąć 🙂
    Fajna rozmowa Johna z Paddym…John taki mądry jest 🙂 a nasz Padzik dalej zaślepiony i ma swoje racje, mam nadzieję, że przemyśli słowa Johna i wróci z podkulonym ogonem do Olki tylko żeby nie było za późno…Olka dostała zdjęcia i pomyślała sobie swoje. I znowu wychodzi to, że mu nie ufa, no jak mogła tak pomyśleć?? No jak?? Przecież Padzik świata poza nią nie widzi 🙂
    Czemu John nie zaczął wypytywać o Nati?? Czemu nie drążył tematu?? A mógłby już poznać prawdę a tak to znowu wyjedzie i nie wiadomo kiedy wróci…chyba jak jakiś Kelly znowu w szpitalu wyląduje 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ojej, gdzieś przegapiłam Twój komentarz, bardzo Cię przepraszam za to. Na stary blogu było lepiej, komentarze były bardziej widoczne.
      John wróci właśnie po to by poznać prawdę. Nie drążyľ bo nic nie wie i miał ważniejsze sprawy na głowie
      Czy Olka nie ufa Paddyemu? Hmmm… Po tym jak Ją zostawił w takim trudnym momencie, też bym mu nie ufała, ale myślę, że to tylko takie pierwsze wrażenie.
      Dzięki wielkie za komentarz

      Polubienie

Dodaj komentarz