ROZDZIAŁ 37: Celebryta.

– Przepraszam, masz gościa.

Ola zerknęła nieprzytomnym wzrokiem w stronę drzwi. Na progu jej gabinetu stała średniego wzrostu młoda dziewczyna z burzą rudych loczków otaczających twarz, na której mimo starannego makijażu widać było malutkie piegi. Śliczna – po raz kolejny już, taka myśl pojawiła się w głowie właścicielki salonu piękności.

Kobieta zachwyciła Olę urodą, inteligencją i niesfornością w zachowaniu podczas rozmowy kwalifikacyjnej, którą przeprowadzała kilka dni temu.

Salon był prawie gotowy do otwarcia. Wszystkie gabinety były przygotowane, ekipa remontowa robiła jeszcze ostatnie drobne poprawki. Monterzy ustawiali i podłączali sprzęt, który codziennie przywozili kurierzy. Elegancki hol, którego centralnym punktem była recepcja otoczona dookoła wysoką ladą czekał na pierwszych klientów.

Właśnie tam oczami wyobraźni zobaczyła dziewczynę, która jako kolejna tego dnia, potencjalna pracownica, pojawiła się w drzwiach jej gabinetu. Wtedy też pierwsze o czym pomyślała, patrząc na młodą kobietę to – „piękna, choć nie idealna”. Takiej recepcjonistki właśnie szukała. To ona miała mieć pierwszy kontakt z klientami, to ją, jako pierwszą mieli oglądać potencjalni pacjenci i klientki chcące poprawić swoją urodę i dopieścić swoje ciała.

Luisa była idealna na to stanowisko. Piegowata buzia, burza niesfornych loczków koloru miedzi i cera o barwie kredy nie były marzeniem kobiet, ale u tej właśnie dziewczyny specyficzne cechy wyglądu połączone z błyskotliwym spojrzeniem koloru ciemnej zieleni i pięknym uśmiechem, ukazującym śnieżnobiałe równe zęby tworzyły oryginalną urodę. Była naturalnie piękna, pomimo mankamentów swojej urody. Jej wygląd świadczył o tym, że nie zawsze to, co idealne jest najpiękniejsze.

– Słucham? – zapytała Ola ze zdziwieniem – Nie umawiałam się z nikim na rozmowę kwalifikacyjną.

– Ten pan twierdzi, że jest Twoim przyjacielem i przyszedł w prywatnej sprawie. Nie chciał podać swojego nazwiska – stwierdziła Luisa, wzruszając ramionami.

– Hej! To ja… –  usłyszała znajomy głos, dobiegający z niewielkiego korytarza.

– Paddy! – krzyknęła – Wejdź – dodała z uśmiechem, gdy mężczyzna pojawił się w drzwiach – Dzięki Luisa – rzekła do dziewczyny, dając jej tym samym znak, że przyjmie gościa.

Gdy za recepcjonistką zamknęły się drzwi, Paddy skwitował:

– Rety już myślałem, że mnie tu nie wpuści. Straszna służbistka – dodał, oglądając się za siebie, czy aby dziewczyna na pewno wyszła.

– Dlaczego tak uważasz? – zapytała Ola ze zdumieniem.

– Przeprowadziła ze mną szczegółowy wywiad. Aż dziwne, że rewizji osobistej nie zarządziła – odparł z uśmiechem.

Ola zaśmiała się, słysząc jego słowa i widząc skrzywioną minę.

– Trzeba było się przedstawić i nie byłoby kłopotu – stwierdziła Ola.

Paddy spojrzał na nią z powagą.

– Staram się nie przedstawiać nikomu, jeśli nie muszę. Wiem, że czasy świetności i szału dotyczącego mojej osoby minęły, ale ludzie pamiętają jeszcze nazwisko – wyjaśnił – I nie wiem kiedy mogę natknąć się na jakąś fankę, która zaraz rozniesie wiadomość o tym, że pojawiłem się w mieście. Na razie nikt nie wie, że opuściłem zakon i niech tak zostanie.

– No tak, zapomniałam o tym, że jesteś celebrytą – odparła dziewczyna, przygryzając wargę by ukryć rozbawienie.

Paddy zmarszczył brwi.

– Nienawidzę tego określenia.

– Dlatego właśnie tak Cię nazwałam – zaśmiała się – Chciałam sprawdzić czy nadal wkurza Cię ta nazwa – wstała zza biurka i podeszła do jednej z szafek. Otworzyła drzwiczki i oczom Paddyego ukazał się efektowny ekspres do kawy.

– Jaką kawę życzy sobie celebryta? – zażartowała.

– Oluś, proszę… – jęknął mężczyzna – Zawsze tak do mnie mówiłaś, jak chciałaś mnie zdenerwować.  Jeżeli nie chcesz, żebym tu był, to po prostu powiedz – powiedział z powagą – Z resztą przecież ja nigdy nie robiłem z siebie celebryty, więc nie wiem skąd Ci się to wzięło.

– Nigdy? A to coś nowego, bo o ile pamiętam to właśnie tak zachowywałeś się, jak Cię poznałam. Robiłeś z siebie wielką gwiazdę i ważniaka dlatego początkowo strasznie Cię nie lubiłam i omijałam z daleka – wytknęła mu – No dobrze, już nie będę – spojrzała przepraszająco na swojego gościa, wznoszącego właśnie oczy do sufitu.

Pamiętał jak się kiedyś zachowywał i Ola wcale nie musiała mu tego przypominać. Woda sodowa uderzyła mu do głowy wraz, ze zwiększającą się sławą i popularnością zespołu. Zaczął ludzi traktować przedmiotowo, czuł się lepszy od wszystkich i myślał, że świat stworzony został właśnie dla niego. Dopiero Ola otworzyła mu oczy i pokazała, że nie On jest najważniejszy i że są ludzie, których takie gwiazdorstwo drażni. Pamiętał, że im bardziej starał się zdobyć jej zainteresowanie, tym bardziej Ona go ignorowała. W końcu nie wytrzymał i któregoś wieczora poszedł do jej pokoju, by szczerze z nią porozmawiać. Na pytanie „dlaczego mnie nie lubisz?” odpowiedziała ‘bo jesteś taki zakochany w sobie, że niczyjego zainteresowania już nie potrzebujesz. Świecisz jaśniej niż słońce, więc nie chcę przyćmić tego blasku swoją osobą, a teraz wynocha gwiazdo, bo razisz mnie w oczy”. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie jej słów.

– Fajny gabinet – pochwalił, żeby zmienić temat. Obszedł pomieszczenie dookoła, zatrzymując się za biurkiem.

– Dlaczego sprawdzasz szkoły w kolonii? – zapytał, wpatrując się w ekran laptopa stojącego na blacie.

– Szukam szkoły dla Nati – odpowiedziała odwrócona twarzą do ekspresu.

Paddy spojrzał na nią marszcząc brwi.

–  Staram się jakąś wybrać, skoro zdecydowałam się tutaj zamieszkać – dodała i westchnęła  – Najpierw muszę o tym poinformować Natalię – skrzywiła się. Na samą myśl czuła ucisk w żołądku. Wiedziała, że córka nie będzie zadowolona ze zmian, jakie jej szykowała – O… a może ty wiesz, która szkoła w tym mieście jest najlepsza? – zapytała, odwracając się w stronę swojego gościa.

– Yyyy … Nie wiem…, ale możesz spytać Patricię albo Tanię, One z pewnością dobrze się w tym temacie orientują – odparł – Co dziś będziemy robić? – zgrabnie zmienił drażniący go temat – Może dziś uda nam się spędzić miły wieczór? – uśmiechnął się, zajmując miejsce na kanapie.

– Niestety dzwoniłam rano do Emmy. Zostanie dziś wypisana, więc muszę ją odebrać ze szpitala – odparła, stawiając na stoliku dwie filiżanki kawy.

– Zapomniałem – przyznał szczerze, robiąc przy tym smutną minę.

– Rozmawiałeś z Jimmym? – zapytała, zajmując jeden z foteli, stojących naprzeciwko kanapy.

– Próbowałem go przekonać, ale nie wiem czy mi się to udało, bo nic nie odpowiedział – wzruszył ramionami – Nie ma innego sposobu, żeby Twoja przyjaciółka zmieniła zdanie?

Ola pokręciła przecząco głową.

– Em jest strasznie uparta, a Jimmy zachował się jak kretyn i dość mocno ją przestraszył – odparła dziewczyna – Jedyne co może wpłynąć na zmianę jej decyzji, to szczerość. Jimmy musi wyjaśnić jej powód swojego głupiego postępowania i może wtedy Ona się nad nim zlituje.

– A może Ty jej wszystko opowiesz i to wystarczy? – zasugerował nieśmiało.

– Miałabym stanąć w obronie Jima? Co to, to nie! – odparła, krzyżując ręce na piersi.

– Przepraszam, masz rację, zapomnij o mojej głupiej propozycji – szybko odrzekł Paddy, zauważając zdenerwowanie blondynki. Nie chciał popsuć ich niepewnej, jak na razie, relacji – Boję się jednak, że u Jima zwycięży jego przerośnięta męska duma.

– Skoro Twój brat woli dbać o swoją dumę… –  Ola wzruszyła ramionami.

Paddy wstał z miejsca i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.

– Cholera! Chciałbym mu jakoś pomóc, bo jak Meike zabierze mu dziewczynki, to On sobie z tym nie poradzi. Już sobie nie radzi… – dodał, po chwili.

– Paddy, ale co my możemy. Tu potrzebna jest jego inicjatywa, a jeśli dla niego ważniejsze jest jego ego, to już nic na to nie poradzimy – powiedziała, ciągnąc wzrokiem za chodzącym, w tę i z powrotem, mężczyzną.

Paddy zatrzymał się raptownie i spojrzał na nią poważnie.

– Oluś, zrozum… On stara się zająć myśli, po tym jak Meike go zostawiła. Ja wiem jak to jest, gdy na siłę próbuje się zapomnieć – skrzywił się –  On teraz popełnia te same błędy, co ja kiedyś. Sięgnąłem wtedy dna i wiem jak trudno jest podnieść się z powrotem. Jak ciężko obudowuje się swoje życie. Ja wstąpiłem do zakonu i to w jakiś sposób uratowało mnie przed całkowitym samozniszczeniem, ale Jimmy to inna bajka… On sam się nie uratuje…

Ola wpatrywała się chwilę w swojego rozmówcę. Widziała ból w jego oczach. Spuściła głowę. Nienawidziła tego tematu i towarzyszącego mu przepełnionego smutkiem spojrzenia chłopaka, gdy go poruszali. Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo przyczyniła się do zniszczenia mu życia. Wstała z fotela i podeszła do  stojącego ze spuszczoną głową, mężczyzny.

– Przepraszam Cię za wszystko, co Ci zrobiłam – powiedziała cicho.

Paddy podniósł głowę i popatrzył na nią ze zdziwieniem.

– Ty? Nie rozumiem… – marszczył brwi, próbując odgadnąć, o czym dziewczyna mówi.

– Tak Ja. To ja zniszczyłam Ci życie, to przeze mnie upadłeś na dno…

Mężczyzna westchnął ciężko, kręcąc przy tym głową. Z największą delikatnością ujął jej twarz w swoje dłonie, zmuszając ją do spojrzenia na siebie.

– Nigdy tak nie mów… – wyszeptał – Miłość do Ciebie była najlepszą rzeczą, jaka spotkała mnie w życiu. Nie chcę więcej słyszeć, że się o to obwiniasz. Ja sam je sobie zniszczyłem – dodał cicho.

Ola próbowała zaprzeczyć, ale przyłożył jej swój wskazujący palec do ust i szepnął:

– Ciiiiii… Nigdy więcej… słyszysz?

Jego dotyk sprawił, że zaczęła szybciej oddychać. Czuła ciepło jego skóry na swoich policzku i szyi, zakręciło jej się w głowie, więc przymknęła powieki. Wskazujący palec przytrzymywany na jej wargach zamienił się na kciuk, który teraz przesuwał się delikatnie po jej ustach. Bezwiednie rozchyliła wargi. Tak bardzo pragnęła poczuć na nich miękkie usta Paddyego. Jej serce wybijało dziki rytm, po czym stawało na sekundę i znowu zaczynało szaleć, jakby chciało nadrobić czas kiedy stawało w miejscu.

– Oluś… ja…

Na dźwięk jego głosu otworzyła oczy i spojrzała wprost w jego pociemniałe tęczówki. Zobaczyła w nich pragnienie i… coś jeszcze… niemą prośbę o spełnienie marzeń. Przeniosła wzrok na rozchylone usta, które łapczywie wciągały i wypuszczały powietrze.

Tak bardzo chciała, by ją pocałował, że niemal krzyczała bezgłośnie prośby w jego kierunku. Jak urzeczona wpatrywała się w jego wargi wyobrażając sobie ich ciepło, miękkość i delikatność.

Zamknął oczy i delektował się tą chwilą, chwilą w której pozwoliła mu na bliskość, na elektryzującą czułość, która zniewalała go i przyprawiała o drżenie jego ciało. Zdawał sobie sprawę z tego, że za moment czar pryśnie i jego ukochana znowu odejdzie w bezpieczną przestrzeń, z dala od niego, więc chciał nacieszyć się jej ciepłem, dotykiem, by mieć co wspominać w snach.

Łapał się na tym, że czekał, aż wypowie te swoje zwyczajowe kilka słów, które zniszczą tę magiczną moc miłości. Zdawał sobie sprawę z tego, że swoim zachowaniem wychodzi daleko poza ramy i granice, które im wydzieliła. Bał się zrobić kolejny krok, bał się swojej reakcji na dotyk jej ust na swoich. Obawiał się, że nie będzie potrafił zatrzymać swojego ciała, które oderwane od umysłu zacznie działać swoim torem i dążyć do spełnienia i zaspokojenia pragnień, które od dawna nim targały.

Napięcie, w którym tkwiła, wyczekując zetknięcia się ich gorących warg powodowało w niej niemal fizyczny ból. Całe jej ciało i wszystkie zmysły wręcz żądały ziszczenia się magicznego momentu, który przeciągał się w nieskończoność.

Nagle jak błyskawica pojawiła się w jej głowie myśl, że nie tego przecież chciała. Przyjaźń… to słowo zaszumiało jej w umyśle.  Rozchyliła lekko powieki i spod rzęs wpatrywała się w twarz Paddyego. Widziała, że walczy ze sobą i swoimi emocjami, próbuje nie ulec pokusie. Napięte mięśnie twarzy wskazywały jak bardzo powstrzymuje się od zbliżenia się do niej i zatracenia w pocałunku. Przyglądała się najważniejszemu mężczyźnie w jej życiu, jej niespełnionej miłości. To On towarzyszył jej każdej nocy, wypełniał każdy jej sen i budził wraz z pierwszymi promieniami słońca. Ile to poranków spędziła zamykając siłą oczy i próbując zasnąć ponownie, by dalej śnić.

Czy naprawdę chciała przyjaźni? Czy właśnie to było dla niej najważniejsze? – zaświtało jej w głowie pomiędzy kolejnymi falami uczuć, które zawładnęły nią, od kiedy poczuła na swojej twarzy dłonie Paddyego. Teraz jej sny mogły zamienić się w rzeczywistość. Jej marzenia mogły się zrealizować. Mężczyzna stojący przed nią mógł być jej, jeśli tylko pozwoliłaby mu się do siebie zbliżyć. Przed oczami stanęło jej obecne życie – puste i jałowe, bez uczuć, ciepła ramion, które otulałyby ją gdyby tego potrzebowała i koiły smutki.

– W cholerę z przyjaźnią – jęknęła i objęła swoją miłość za szyję, tak mocno jakby miał jej zaraz uciec.

Paddy otworzył oczy zaskoczony jej słowami, a zaraz po tym poczuł miękkość jej ust na swoich. Odskoczył od Oli jak oparzony.

– Oluś, przepraszam… Wiem, że nie chcesz…

– Paddy…

– Wybacz mi, proszę… – dukał.

– Paddy… – znowu próbowała coś powiedzieć, ale chłopak wcale jej nie słuchał.

– Nie powinienem był Cię całować… – tłumaczył swoje postępowanie, nie dopuszczając jej do słowa – Przepraszam… – złapał ją za ręce.

Zniecierpliwiona Ola przymknęła oczy.

– Patrick, to nie Ty! – krzyknęła, by go uciszyć i zmusić do wysłuchania jej.

– Jak nie ja? Przecież… To znaczy… – z niedowierzaniem wpatrywał się w nią swoimi przerażonymi oczami.

Ola uśmiechnęła się do niego i podeszła bliżej. Teraz to Ona ujęła jego twarz w swoje dłonie dokładnie tak, jak On zrobił to wcześniej i ponownie pocałowała.

– Nie rozumiem…, przecież nie chciałaś… za każdym razem uciekałaś… – błądził wzrokiem po jej twarzy, szukając wyjaśnienia.

– Paddy, wiem co mówiłam… ale przyjaźń między nami nie ma sensu, bo nie tego od siebie chcemy – zaczęła wyjaśniać – Nie potrafię być blisko Ciebie i udawać koleżanki, ty także nie – uśmiechnęła się – Przestańmy walczyć z uczuciem, które w nas siedzi…

– To ty walczyłaś… – przypomniał jej.

– Tak – przyznała mu rację – Ale już nie chcę walczyć. Kocham Cię i nie potrafię dłużej temu zaprzeczać, udawać przyjaźni. To…

Nie słyszał reszty jej słów. Zatrzymał się na tych dwóch dla niego najważniejszych, pod wpływem których serce zatrzepotało mu się w piersi.

– Powtórz to… – poprosił cicho, przerywając jej w pół słowa.

Zamilkła na chwilę.

– Że to… ja Cię pocałowałam… – zdezorientowana powtórzyła ostatnie wypowiedziane przez siebie zdanie.

– Nie to.

– A co? – zmarszczyła brwi, lecz po chwili jej usta rozciągnęły się w uśmiechu – Kocham Cię…

Paddy przymknął oczy delektując się dźwiękiem najważniejszych dwóch wyrazów wypowiadanych przez najcudowniejszą kobietę na świecie.

– Jeszcze raz…

Ola roześmiała się już teraz głośno, ale spełniła prośbę:

– Paddy, kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię, ko…

– Już wystarczy – krzyknął i pocałował ją, zamykając szczelnie w swoich ramionach.

W tym momencie czas się dla nich zatrzymał. Byli tylko Oni, wszystko inne przestało istnieć. Całowali się i przytulali, przytulali i znowu całowali aż do utraty tchu, wtedy znowu obejmowali się pozwalając swoim oddechom wrócić do normalności. Nawet nie zauważyli kiedy przenieśli się na kanapę. Otrzeźwiło ich dopiero pukanie do drzwi.

– Proszę – krzyknęła Ola ochrypłym głosem, poprawiając jednocześnie włosy i uspokajając przyspieszony oddech.

– Przepraszam, ale dzwoniła Pani Emma i pytała kiedy po nią przyjedziesz – oznajmiła Luisa, wchodząc do pomieszczenia.

– Emma? – nieprzytomnie powtórzyła Ola, wpatrując się w swoją nową pracownicę jakby była kosmitką.

– Emma Thompson – powtórzyła Luisa, odczytując z trzymanej w dłoni karteczki, nazwisko.

– A Em… tak… – Ola momentalnie wróciła do rzeczywistości – Dlaczego dzwoniła do Ciebie, a nie na komórkę? – wstała z kanapy i podeszła do biurka, starając się utrzymać równowagę na drżących wciąż nogach.

– Dzwoniła tylko nie odbierałaś – wyjaśniła Luisa.

– Faktycznie – stwierdziła Ola, wpatrując się w telefon – Zaraz do niej oddzwonię.

Dopiero gdy ponownie zostali sami spojrzała na Paddyego. Siedział nadal na kanapie i wpatrywał się w nią z rozbawieniem.

Ola oparła się tyłkiem o biurko, wypuszczając głośno wstrzymywane, odkąd do gabinetu weszła Luisa, powietrze z płuc, przewracając z ulgą oczami.

Paddy wstał z kanapy.  Podszedł do dziewczyny, objął ją w pasie, opierając jednocześnie swoje czoło o jej.

– Musze jechać po Emmę – odezwała się Ola.

– Wiem – jęknął z niezadowoleniem – Oluś, powiedz, że to, co się między nami zdarzyło nie jest tylko tą chwilą, że… jest czymś więcej – w jego głosie słychać było błaganie.

– Nie jest, Paddy – wyszeptała.

– Obiecaj, że za godzinę czy dwie, nie zmienisz zdania – prosił cicho.

Ola oderwała swoją głowę od jego czoła, dłońmi objęła jego twarz, zmuszając go do podniesienia wzroku.

– Obiecuję – powiedziała i cmoknęła go delikatnie w usta.

Oddał pocałunek, przedłużając go o kilka sekund.

– Boję się, że jak tylko stąd wyjdę znikniesz tak, jak wtedy. Uciekniesz ode mnie i już Cię nie znajdę – wyszeptał, wpatrując się w jej oczy.

Ola uśmiechnęła się smutno.

– Nie chcę już uciekać – odparła – Chcę kochać i być kochaną. Pierwszy raz w życiu czuję, że naprawdę mogę być szczęśliwa.

Tak bardzo chciał jej wierzyć, ale tyle razy już zmieniała zdanie, że przychodziło mu to z trudem.

– Mogę jechać z Tobą do szpitala? – zapytał – Chcę sprawdzić czy był u niej Jimmy – wyjaśnił, ale prawda była taka, że nie chciał się rozstawać z Olą.

– Ok – odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.

===============================

11 myśli na temat “ROZDZIAŁ 37: Celebryta.

  1. Piękna scena… ale… będzie jakieś ale bo to zbyt piękne hihi :):)
    dobrze, że choć trochę mają trochę z siebie i dla siebie 🙂 trochę pokrętne zdanie, ale mam nadzieje ze wiadomo o co chodzi haha 🙂
    Paddy’ego boli temat Natalii ale niech pomyśli czy nie ma z Nati coś wspólnego hehe :):)
    Jim… tak szczerość i niech powie Em prawdę…. to najlepiej będzie(coś dziś dziwnie pisze hehe)
    bardzo mi się ten rozdział podoba i ten pocałunek i prośba o powtarzanie tego ważnego słowa…

    Polubienie

    1. Nie martw się kochana jakością pisania ja wszystko zrozumiałam.
      Masz rację nasz Paddy tematów o Natalii, a jeżeli chodzi o Jima to nic nie wzrusza kobiet bardziej niż skrzywdzony facet. Niestety oni niechętnie mówią o tym, bo to „niemęskie”. W tym cały problem z Jimem.
      Cieszę się, że podobały Ci się sceny z tego rozdziału.
      Dzięki

      Polubienie

  2. Od razu było wiadomo, że plan Oli, co do tego, żeby się przyjaźnili, zakończy się fiaskiem. Dobrze, że w końcu mu powiedziała co czuje. Fajnie, że od czasu do czasu pojawiają się jakieś ich wspomnienia z przeszłości. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Masz rację, także uważam, że jeżeli dwoje ludzi się kocha, przyjaźń między nimi jest niemożliwa. W końcu zwycięży uczucie. Muszą poddać się miłości albo zerwać kontakty.
      Paddy i Ola mają mnóstwo wspólnych wspomnień, w końcu trzy lata mieszkali w jednym domu.
      Dzięki.

      Polubienie

  3. Nareszcie! Jupijajej! Powiem Ci, że to napięcie, co było między nimi, gdy tak tali obok i jedno chciało i drugie chciało. To napięcie było tak wyczuwalne, że ja sama chyba pRestalo oddychać czekając na krok któregoś z nich. No tak się to dało wyczuć,że szok. W sumie, to przeczytałam rozdział wcześniej, ale komentarza od razu nie napisałam. Weszłam dzisiaj się poprawić, a tam kolejny rozdział. Tym razem, to ja napiszę Ani, że już jest. Ale fajnie! Lecę czytać dalej.

    Polubienie

    1. Cieszę się, że udało mi się dobrze opisać panujące napięcie między naszą upartą dwójką.
      A co do przyczyn przyspieszenia pojawiających się rozdziałów (a właściwie powrotu normalnego tempa)pisałam Ci w mailu.
      Dzięki.

      Polubienie

      1. Olis, ja to tak czułam, jakbym sama była Ola. Tzn w sumie jestem 😀 Wizerunkowo tez podobnie. W którym rozdziale były zdjęcia Oli bohaterki? Chciałabym do nich wrócić.

        Polubienie

        1. Fajnie, że tak to czujesz. Cieszę się.
          Zdjęcia mojej Oli pojawiły się w rozdziale 17 i 19. Jeżeli chcesz to jeszcze inne jej zdjęcia wrzucę dla przypomnienia w przyszłym rozdziale
          Pozdrawiam.

          Polubienie

Dodaj komentarz