ROZDZIAŁ 126: Zaskakujący wieczór.

Z małym opóźnieniem, ale jest.

Długi rozdział i raczej jednostronny.

Zapraszam do pozostawienia śladu po sobie w postaci komentarza i przypominam o istnieniu grupy na fb – „Loveimagination”

———————————————————————–

Od kilkudziesięciu minut byli w samolocie. Z boku, pochrapując cicho, siedział Angelo. Odsypiał zarwaną noc i wielkiego kaca.

Paddy też pił, ale z umiarem. Wiedział, że na drugi dzień, czeka ich podróż, a potem być może, niezbyt przyjemne starcie z Jimmym. Z resztą ten wieczór był wystarczająco dziwny i bez alkoholu. Dopiero teraz znalazł czas, by wszystko jeszcze raz dokładnie przeanalizować i im dłużej o tym myślał, tym większy mętlik miał w głowie.

Dziewczyny, mimo zmęczenia, bawiły się wybornie. Zaproszeni goście również. Była Patricia z Denisem i Angelo z Kira. Na chwilę wpadła też Maite, robiąc wielki szum i zamieszanie. Nawet Henry nie odmówił zaproszenia. Luisa też przyszła, choć z tej ostatniej dwójki, w obecnej chwili był najmniej zadowolony.

Jego myśli mimowolnie powędrowały do wczorajszej sytuacji.
Luisa początkowo trzymała się z daleka, choć jego uwadze nie umknął fakt, że wciąż go obserwowała. Gdy alkohol rozluźnił wszystkim języki, podeszła.

– Więc, to Ty jesteś słynny Paddy Kelly?

– Byłem słynny… Kiedyś. Już nie jestem – odparł, odwracając się z zaskoczeniem.

– Oj zdziwiłbyś się, ile wciąż masz fanek.

Rozciągnął ust w uśmiechu i zapytał:

– Ty też?

– Nie. Wtedy zapewne bym Cię poznała – przyznała, popijając wino – Wiedziałam, że Twoja twarz jest mi skądś znajoma. Oszukałeś mnie – rzuciła – Doskonale wiedziałeś, dlaczego wydawałeś mi się znajomy.

– Przepraszam, mam nadzieję, że się nie gniewasz – rzucił lekko zawstydzony.

– O nie, nie! – pomachała mu palcem przed oczami i obdarowała szerokim uśmiechem  – Tak łatwo Ci nie wybaczę.

– Nie? – zapytał zdziwiony.

– Teraz to Ty musisz wykupić sobie moje przebaczenie, dobrym ciastem i kawą. Może Ci wtedy daruję – odparła chichocząc.

– Nie ma sprawy – na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.  Zaczynał odczuwać dziwne zakłopotanie, gdyż dziewczyna  nie spuszczała z niego oka. W dodatku przybliżyła się tak bardzo, że zakłóciła jego prywatną przestrzeń.

– Cudownie wyglądałeś na tej scenie. Wielka szkoda, że zrezygnowałeś ze śpiewania.

– Nie zawsze możemy robić to, co chcemy – odparł, odsuwając się o krok.

– Ola Ci nie pozwala? – zapytała prosto z mostu i nie czekając na odpowiedź dodała – Moim zdaniem głupio robi. Gdybym Ja miała takiego faceta, nie pozwoliłabym mu chować się po kątach – zachichotała i przystawiła kieliszek z winem do ust, nie spuszczając przy tym wzroku z jego twarzy.

Dopiero wtedy domyślił się, że jej szczerość i otwartość wywołana jest zbyt dużą ilością alkoholu. Wymyślając coś na poczekaniu oddalił się od dziewczyny. Rozmowa z nią nie sprawiała mu przyjemności. Wręcz przeciwnie wydawała mu się dziwna. Nie miał zamiaru dyskutować z nią na prywatne tematy.

Miarkę przebrała, gdy zaskoczyła go w ogrodzie. Wyszedł się przewietrzyć, ponieważ drinki serwowane przez Denisa i Angelo, za bardzo zaczęły szumieć mu w głowie.

– Gwiazdy oglądasz? – usłyszał za plecami. Odwrócił się.

– Faktycznie, piękne dziś – odparł, podnosząc głowę w górę.

– Kiedyś świeciłeś równie jasno, a może dla niektórych nawet jaśniej.

Zaśmiał się ze sztucznością.

– To tylko złudzenie.

– Oj wielu rzeczy widzę, nie wiesz – powiedziała, zatrzymując się tuż przed nim. Znowu zbyt blisko.

– To znaczy?

– Są tacy, co nadal rozpamiętują i wspominają.

Tym razem zmarszczył brwi. Sam nie wiedział czy Luisa jest aż tak pijana, że bredzi, czy mówi to z jakimś konkretnym celem.

Dziewczyna najprawdopodobniej zauważyła jego niezrozumienie, gdyż pośpieszyła z wyjaśnieniem.

– Niektóre Twoje fanki wciąż noszą Cię w sercu i cierpią z powodu Twojego zamknięcia z klasztorze.

– Sporo wiesz, jak na „nie” fankę – stwierdził z lekkim niesmakiem. Znowu poczuł się nieswojo w towarzystwie tej dziewczyny.

Luisa uśmiechnęła się do niego.

– Przeszkadza Ci to?

– To, że jednak jesteś fanką?

– Nie. To, że sporo wiem – odparła.

– Sam nie wiem – stwierdził szczerze, po czym ponownie spojrzał w granatowe niebo, próbując na moment uciec od intensywności jej wzroku. Wtedy właśnie go zaskoczyła, zarzucając mu ręce na szyję. W mgnieniu chwili opuścił głowę, ale tym sposobem natrafił wprost na usta dziewczyny. To był ułamek sekundy, po którym z odrazą odepchnął Ją od siebie.

– Co Ty do diabła robisz!? – warknął wściekle.

Dziewczyna wyglądała na przestraszoną.

– Przepraszam, to… niechcący. Potknęłam się – wydukała.

– Stojąc w miejscu?! – warknął.

– Alkohol zaczyna mnie prowadzać, zbyt duża ilość – wyjaśniła z zakłopotaną miną, jednak w jej oczach, nie zobaczył nawet grama skruchy – Proszę, nie gniewaj się na mnie. Chyba powinnam się zbierać do domu – dodała, odwracając się tyłem.

– Masz rację, powinnaś – odparł zimno. Nie wierzył jej.

Kobieta bez słowa odwróciła się i odeszła kilka metrów, po czym ponownie na niego spojrzała.

– Jeszcze raz Cię przepraszam – rzuciła i po chwili z lekko drwiącym uśmiechem dodała – Kiedyś nie byłeś taki dziki…

Oparł głowę o zagłówek fotela i westchnął cicho. Na samą myśl tamtego momentu zaczynało go ściskać w żołądku. Co miała na myśli? Skąd wiedziała jaki była kiedyś? Znowu zaczęła dręczyć go jej pewność siebie.

Wczoraj nie miał czasu zastanawiać się głębiej nad jej słowami, gdyż jak tylko wrócił, Angelo zaciągnął go do kuchni.

– Sekretareczka leci na Ciebie, co? – wyrechotał, gdy tylko Paddy zamknął za sobą drzwi.

– Głupi jesteś – burknął chłopak, czerwieniąc lekko na twarzy.

– Stwierdzam tylko fakt – blondyn znacząco mrugnął okiem.

– Bredzisz! – poddenerwowany Paddy nie chciał wydawać się w zbędne dyskusje.

Angelo przewrócił oczami.

– Proszę Cię! Nie udawaj! – oburzył się Angelo – Byłem na dworze i Was widziałem.

– Angelo… – chłopak nagle zmienił ton głosu. Nie podejrzewał nawet, że ktoś mógł ich widzieć – To nie tak, jak myślisz.

Blondyn zarechotał szyderczo.

– Dobra, nie tłumacz się. Wiem, że Cię zaskoczyła – powiedział – Ciesz się, jednak, że Oli tam nie było. Ona nie byłaby taka wyrozumiała – dodał, wybuchając śmiechem, po czym zauważając skrzywioną minę brata, nagle spoważniał.

– Dobra, dobra już się nie nabijam – stwierdził klepiąc go po plecach – Ale uważaj na nią i raczej staraj się omijać z daleka – poradził – Niektóre baby są niebezpieczne, a Ta na taką wygląda.

– Co? – Paddy wpatrywał się w brata ze zdziwieniem.

– O Boże! Z choinki się urwałeś? – zajęczał Angelo – Kobiet nie znasz? – machnął ręką, widząc zszokowaną minę brata – Z resztą Ja Ci tylko dobrze radzę, zrobisz jak zechcesz. Nie mam czasu Ci tego wyjaśniać, bo mamy ważniejsze sprawy do omówienia niż nachalna sekretarka – stwierdził.

– Jakie?

– Zabukowałam nam bilety na jutro.

– Co? – chłopak wytrzeszczył oczy.

– Pad, ocknij się! – warknął – „An Angel” już dawno się skończyło, czas zejść na ziemię, choć z tego, co widziałem, uwielbienie fanów trwa dalej – zadrwił ponownie.

– Przestań! – warknął Paddy, ale zaraz po tym zapomniał o złości i uśmiechnął się szeroko – Nieźle mi poszło, jak na tak długą przerwę, co?

– Zdarzały Ci się lepsze występy, ale biorąc pod uwagę, że przez sześć lat tylko psalmy i pieśni religijne śpiewałeś, to może być – stwierdził Angelo, a widząc oburzenie w oczach brata prychnął z rozbawieniem – Dobra Kelly, upuść trochę powietrza, bo w końcu pękniesz, z tej dumy. Faktycznie całkiem miło mi się z Tobą śpiewało, a wracając do tematu: jutro o czternastej mamy samolot do Irlandii.

– Naprawdę uważasz, że Ja powinienem tam lecieć? – zapytał, opierając tyłek o stół i krzyżując nogi w kostkach – Może moje stosunki z Jimmym są trochę lepsze, ale chyba nie aż tak, żeby chciał mnie oglądać we własnym domu, w dodatku w Irlandii.

Angelo spojrzał na niego karcąco.

– Paddy, to nasz brat. Nie musimy spędzać u niego urlopu. Zobaczymy tylko jak się miewa i wrócimy do domu.

Mężczyzna spuścił głowę i z niezadowoleniem przygryzł wargę.

– Nie chcę teraz zostawiać Oli samej – wyznał cicho.

– A co Ona dziecko jest?! – zdenerwował się – Nie przesadzaj, ciąża nie choroba. Nic jej nie będzie, a jak od Ciebie trochę odpocznie i zatęskni, to tylko na dobre Wam wyjdzie.

– Jeszcze nic jej nie mówiłem.
– O! To właśnie masz szansę – odparł blondyn, wpatrując się w stojącą w drzwiach dziewczynę.

– A co wy się tak schowaliście? Spiskujecie zapewne – zażartowała Ola.

– Ustalamy wspólną trasę koncertową – odparł Angelo – Paddyemu tak się spodobało śpiewanie i fanki, że od razu chce nagrać kolejny Lorelay.

– Głupi jesteś – Paddy postukał się palcem w czoło, zabijając go jednocześnie wzrokiem.

Ola spojrzała na zadowolonego z żartu Angelo, potem na posępnego i wpatrzonego we własne buty, Paddyego.

– Skoro nie o koncert chodzi, to o co? Pokłóciliście się?

Blondyn pokręcił długą kitką, po czym podszedł do drzwi i zatrzasnął je.

– Podobno z Jimmym jest kiepsko i  musimy do niego jechać.

– Skąd to wiecie? – dziewczyna zmarszczyła brwi.

– Wczoraj zadzwoniła do mnie jakaś kobieta z jego telefonu – wyznał Paddy, podnosząc głowę.

– Kobieta?

– To chyba jego sąsiadka – wyjaśnił Angelo – Zabukowałem nam bilety na jutro, ale Paddy próbuje się wykręcić.

– Nic nie próbuję – burknął chłopak, zaplątując ręce na piersi.

Ola spojrzała na Angelo, a gdy ten skinął głową na brata, podeszła do naburmuszonego mężczyzny.

– Paddy może On faktycznie potrzebuje pomocy – dotknęła przedramienia chłopaka – Nikt nie robiłby sobie żartów na taki temat i nie ciągnąłby Was tyle kilometrów dla dowcipu.

– Wiem – westchnął chłopak.

– A nie będziesz się bała sama spać w nocy? – podchmielonemu lekko Angelo dopisywał humor.

– Słucham? – zapytała zdezorientowana dziewczyna.

Paddy natomiast pokręcił głową i wyprostował się nerwowo, rzucając bratu złowrogie spojrzenie.

– Nie słuchaj tego durnia!

Blondyn wybuchł śmiechem. Ola także lekko rozciągnęła usta. Domyśliła się, że żarty Angelo zawierają część prawdy.

– Nie musisz się o mnie bać – powiedziała łagodnie, stając przed nim – Dam sobie radę – oparła dłonie na klatce piersiowej mężczyzny – Jedź z Angelo i namówcie Jima na powrót.

– Wiesz o co On i Emma się pokłócili? – Angelo podszedł bliżej.

– Wiem, ale to ich sprawa – odparła wymijająco – Nie czuję się upoważniona do wyjaśnień. Z resztą może Jimmy Wam powie – dodała, licząc w duchu, że najgorszej prawdy nawet On nie będzie chciał im wyjawić.

– Chyba wybełkocze, bo podobno nie trzeźwieje – teraz już i Ola spojrzała krzywo na Angelo.

– No dobra! – mężczyzna machnął rękoma – Boże jacy Wy poważni się zrobiliście – zirytował się przewracając oczami – Ta ciąża źle wpływa na Wasze poczucie humoru.

– Zabierz go stąd i nie dawaj mu więcej drinków, bo nie ręczę za siebie – mruknął Paddy, zerkając Oli w oczy.

Ola jednak nie słuchała ich złośliwego przekomarzania się, gdyż nagle popadła w zadumę.

–  Na razie nie mówmy nic Emmie, dobrze? – powiedziała po chwili.

– Dlaczego? – Angelo zmarszczył brwi. Nie spodobała mu się prośba Oli.

– Ona i tak jest w totalnej rozsypce – wyjaśniła dziewczyna.

– Jakoś dziś nie było tego widać.

– Być może, ale Ja Ją dobrze znam.

Paddy na moment wrócił do rzeczywistości. Pokręcił się na siedzeniu i szturchnął delikatnie, Angelo, uciszając tym jego chrapanie, po czym ponownie powrócił myślami do wczorajszego wieczora.

Henry… Kim jest ten człowiek? – zastanawiał się przez moment. Na początku myślał o nim, jak o dobrym, miłym staruszku, ale gdy poznał go bliżej…

Wyszedł na moment na werandę. Chciał się przewietrzyć i odpocząć od gwaru w domu. W głowie wciąż, na przemian, tkwiła mu Luisa oraz wyjazd do Irlandii.

– Więc to Ty jesteś miłością mojej Oli – usłyszał za plecami i odwrócił się, przestraszony.

W rogu werandy, na jednym z ogrodowych foteli, wśród papierosowych kłębów siwego dymu, siedział Henry.

– Mam nadzieję, że tak – odparł z uśmiechem i podszedł bliżej.

– Ja od dziś jestem tego pewny – odparł mężczyzna, puszczając w powietrze kolejną partię dymu – Odkąd się tu przeniosła i związała z Tobą, jej uśmiech nareszcie stał się uśmiechem, a nie dziwnym grymasem.

Paddy włożył ręce w kieszenie spodni i spuścił na moment głowę. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Słowa staruszka sprawiły mu radość i wywołały szybsze bicie serca.

– Ola jest moim życiem – odparł szczerze, podchodząc bliżej – A Ja chciałbym być jej.

– Wiem, widzę jak na nią patrzysz – odrzekł Henry – Dajesz jej szczęście, na które zasłużyła, po tak długim cierpieniu.

– Którego sam byłem przyczyną – dołożył z cichym, lekko cierpkim westchnieniem – Nie wiem kto komu daje większe szczęście.

– Ważne, że sobie nawzajem je dajecie, nieważne kto większe – odparł szczerze staruszek – Choć oboje cierpieliście z własnej wzajemnej winy. Dwójka dumnych dzieciaków, nie potrafiących uporać się z  własnymi uczuciami – stwierdził, kręcąc głową – A tak łatwo można  było tego uniknąć.

Paddy popatrzył nieufnie na mężczyznę. Przez moment zastanawiał się skąd On to wiedział.

– Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale prześledziłem całe Twoje życie – staruszek udzielił odpowiedzi, zanim Paddy skończył myśl – Ola jest dla mnie, jak córka. Z resztą Emma też – stwierdził, a gdy chłopak zmarszczył brwi, wyjaśnił – Musiałem to zrobić, by poznać jej przeszłość i przyczynę chronicznego smutku – Henry wyjął z paczki kolejnego papierosa – Przeprowadziłem małe śledztwo.

– Po co? – Paddy usiadł przy niewielkim szklanym stoliku.

– Nie martw się nie ze wścibstwa – zastrzegł Henry – To raczej kobieca choroba, Ja nie mam jej we krwi – dodał rozbawiony.

– Więc dlaczego? – Paddy wpatrywał się w rozmówcę z uwagą, ale też budzącym się w nim buntem, że ktoś zupełnie obcy szperał w jego przeszłości.

– Powiedziałbym, że z czystej chęci zmniejszenia jej bólu – wyjaśnił starszy Pan – Ona niechętnie o Tobie mówiła, o całej Twojej i swojej rodzinie, z resztą też – dopowiedział, po zaciągnięciu się dymem – Musiałem poznać prawdę, bo chciałem jej pomóc – wyjaśnił.

– I co takiego Pan odkrył? – zapytał lekko zirytowany chłopak.

Staruszek uśmiechnął się szczerze.

– Zdenerwowałeś się.

– Jeszcze nie, ale jestem bliski – odparł szczerze Paddy – Nie lubię, jak ktoś coś robi za moimi plecami.

– I dobrze – pochwalił – Też tego nie lubię.

Paddy puścił jego słowa mimo uszu, więc staruszek szczerze odpowiedział na pytanie.

– Odkryłem, że cierpiałeś tak samo, jak Ola.

– Może nawet bardziej – przyznał cicho, spuszczając głowę.

– Bardziej niż Ona chyba się nie da – stwierdził Henry z dziwnym grymasem na twarzy – Wiesz w ogóle, co Ona przeszła? Znasz jej historię?

Paddy pokiwał głową. Znał Ją. Przecież Ola opowiedziała mu o sobie.

– Przyznam, że początkowe informacje o Tobie wzbudziły we mnie złość – szczerość mężczyzny wprawiła go w osłupienie.

– Dlaczego? – podniósł głowę.

– Twoja postawa mnie zdenerwowała – gdy brwi chłopaka uniosły się w górę, staruszek pośpieszył z wyjaśnieniem – Uciekłeś przed światem, zamknąłeś się w klasztorze, jak jakiś tchórz.

– Tchórz? – Paddy czuł, jak jakaś niewidzialna obręcz zaciska się wokół jego szyi.

– Tak – potwierdził starszy Pan – Podczas, gdy Ona zmagała się z własnym niepoukładanym życiem, tęsknotą za Tobą i Twoją rodziną, depresją, maleńkim dzieckiem oraz problemami dnia codziennego, ty poszedłeś na łatwiznę. Tam bez przeszkód mogłeś oddać się tęsknocie i wspomnieniom, bo wszystko inne miałeś podane na tacy. Nie martwiłeś się o mieszkanie, jedzenie i podstawowe rzeczy, niezbędne do życia. Ona zmagała się ze wszystkim na raz.

– Tak Pan myśli? – ponownie zaczynał czuć złość.

– Myślałem – poprawił go Henry – Wiele potem zrozumiałem, ale do tej pory dziwi mnie jedna tylko rzecz.

– Jaka?

– Dlaczego ani Ty, ani nikt z Twojej rodziny nie zainteresował się jej losem, choć przez kilka lat uchodziła za Waszą przyjaciółkę?

Paddy utkwił w mężczyźnie wzrok pełen zdziwienia. Sam się nie raz nad tym zastanawiał i pluł sobie w brodę.

– Nie odpowiadam za własną rodzinę!

– To prawda, ale Ty też byłeś jej przyjacielem… Najbliższym – odparł Henry, łagodnym tonem, jednak zimny dreszcz przeszedł po plecach Paddyego.

– Ja Ją kochałem – poprawił go – Myślałem, że mnie nie chce.

– I nawet nie sprawdziłeś, jaka jest prawda. Po prostu uznałeś i już. Czy tak postępuje mężczyzna? – Henry uśmiechnął się z lekką  drwiną – Uważam, że zamiast walczyć, podwinąłeś ogon i wybrałeś łatwe życie, dlatego miałem Cię za tchórza – stwierdził

– Nie za łatwo wydaje Pan osądy na temat ludzi, których w ogóle Pan nie zna?

Henry uśmiechnął się lekko.

– Uraziłem Twoją dumę? – zapytał – Nie chciałem, przepraszam, ale zawsze mówię prawdę. Nie mam zwyczaju mamić nikomu oczu.

– Ale od razu zdeptać jego uczucia? Przecież Pan mnie nie zna. Pogrzebał Pan trochę w moim życiorysie i od razu mnie Pan zaszufladkował – dodał zimno, po czym odwrócił lekceważąco wzrok.

– Spokojnie chłopcze. Ja nikogo nie oceniam.

– Właśnie Pan to zrobił. Nazwał mnie tchórzem.

– A nie byłeś nim? Poddałeś się i wolałeś użalać się nad sobą niż walczyć o szczęście.

Chłopak nie odpowiedział. Zacisnął tylko wargi, bo Henry po części miał rację.

– Przyznam Ci się do czegoś jeszcze – oznajmił mężczyzna.

– Do czego? – Paddy odruchowo zadał pytanie, ale nie wiedział czy chce usłyszeć odpowiedź. Nie podobało a mu się ta rozmowa.

– Przez dłuższy czas robiłem wszystko, żeby Ona o Tobie zapomniała – wyznał staruszek – Uważałem, że nie jesteś odpowiednim mężczyzną. Dla mnie prawdziwy facet nigdy nie ucieka i o swoją miłość zawsze walczy do końca, do upadłego, rozumiesz?

Oczy Paddyego zwędziły się i teraz tworzyły małe szparagi przez które połyskiwały czarne jak węgiel, wściekłe źrenice. Co oznaczało słowo „wszystko”?

Henry oderwał plecy od fotela i przybliżył twarz do Paddyego, kładąc mu  jednocześnie dłoń na ramię.

– Nie denerwuj się tak – poprosił – Zmieniłem zdanie, gdy zobaczyłem, że nawet ten zakichany klasztor Ci nie pomógł. Z resztą na nią też nic nie działało. Żaden z moich kandydatów na męża jej nie odpowiadał – zaśmiał się głośno, czym jeszcze bardziej zirytował Paddyego, po czym odsunął się i z powrotem oparł się o tył fotela – Dlatego właśnie postanowiłem stworzyć Wam szansę na ponowne spotkanie. Chciałem zobaczyć czy tym razem dacie sobie radę i czy Wasze uczucie jest naprawdę takie prawdziwe.

– Słucham? – chłopak nie wierzył w to, co słyszał – W jaki sposób?

– Tak naprawdę Ola nie pojawiła się w Kolonii, dla stworzenia nowego salonu – wyjaśnił zadowolony mężczyzna, zaciągając się papierosowym dymem – Nie potrzebowałem go. Pieniędzy mi nie brakuje. Pojawiła się dla Ciebie.

– Więc nasze spotkanie z jej strony nie było przypadkowe? – Paddy zmarszczył czoło. Nie mógł uwierzyć, że Ola mogła go oszukać.

– Dla Was było. Ona o tym nie wiedziała. Mam nadzieję, że mnie nie wydasz. Udusiłaby mnie. To dumna dziewczyna – Henry zachichotał chrapliwie – A do tego strasznie uparta.

Paddy mimo złości, także rozciągnął usta. Nie mógł nie przyznać racji swojemu rozmówcy.

– Wiedziałem, że mieszkając w tym samym mieście, prędzej czy później spotka kogoś z Twojej rodziny – wyznał – Miałem też plan B, ale nie musiałem go wykorzystywać. Dość sprawnie poszło dzięki Twojemu bratu.

– Początki były dość trudne – westchnął Paddy.

– Chłopcze, prawdziwa miłość zawsze jest trudna. Takie życie – staruszek nagle posmutniał i w zamyśleniu dodał – Dlatego wciąż trzeba o nią dbać, nie można osiąść na laurach. Wiem, co mówię, bo popełniłem ten błąd – po chwili jakby otrząsnął się ze wspomnień i ponownie spojrzał na Paddyego – Zaimponowałeś mi, gdy pokazałeś, że jednak potrafisz nosić spodnie – błysk rozbawienia pojawił się w jego pomarszczonych oczach – Udowodniłeś, że umiesz walczyć. Pojechałeś za nią do Polski, do tego jej rodzinnego gniazda, pełnego żmijowego jadu i toksycznej bezduszności. Jeszcze bardziej spodobałeś mi się, gdy podjąłeś próbę pogodzenia jej z tymi pseudo rodzicami – wyjaśnił.

Paddy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a mężczyzna uśmiechnął się spod wąsa.

– Mówiłem, że wiem wszystko.

– Ale skąd? Detektywów Pan na nas nasłał? – Paddy znowu spiął mięśnie i poczuł irytację.

– Jednego, ale za to bardzo skutecznego – usłyszał gdzieś za plecami. Odwrócił się.

– Emma?

Brunetka uśmiechała się do niego uroczo.

– Spiskowałaś przeciwko Oli? Ty? – Paddy poderwał się z miejsca.

Emma zachichotała melodyjnie.

– Nie Paddy. Na pewno nie przeciwko – odparła.

Spuścił na moment głowę. Miała rację… Bywały momenty, że Ona walczyła za nich oboje. Doskonale pamiętał, kto pomógł mu dotrzeć do Oli w Polsce. Całkiem bezinteresownie, nie znając go zbyt dobrze.

– Mam nadzieję, że mnie nie wydasz, bo Ona mi tego nie daruje – powiedziała, stając obok swojego szefa.

– Więc Ty też nie pojawiłaś się tu przypadkiem?

Dziewczyna zaśmiała się melodyjnie.

– Nie. Henry przysłał mnie na zwiad, gdy Ola nagle przestała się do nas odzywać, choć przyznam, że do tej pory nie wiem dlaczego. Nagle przestała dzwonić do mnie i opowiadać o Tobie, co najmniej jakbyś przestał istnieć.

Paddy spuścił głowę. Domyślił się dlaczego Ola przestała o nim mówić. Skrzywdził Ją. Próbował zgwałcić. Poczuł zimny dreszcz na swoich plecach.

– Dlatego tu przyjechałam – dokończyła, czym wybudziła chłopaka z odrętwiających wspomnień.

– Ale pod samochód Jimowi chyba nie wpadłaś specjalnie?

Emma obdarzyła go wymuszonym, sztucznym uśmiechem,

– Nie, to akurat nie było zamierzone – odparła ze smutkiem. Już samo imię mężczyzny wywoływało w niej dreszcz. Spuściła głowę.

– Dziś usłyszałem, że zostaniecie rodzicami? – wtrącił Henry, nie zauważając zmiany na twarzy swojej pracownicy.

Paddy odruchowo zerknął na Emmę.

– Zaskoczyliście nas. Zrobiliście dość szybki zwrot – dodał staruszek, czym wywołał mimowolny uśmiech na twarzy swojego młodszego rozmówcy – Dlatego właśnie postanowiłem Ci o wszystkim powiedzieć i skończyć swoją… – przerwał i spojrzał na Emmę  – … naszą misję – poprawił się.

Brunetka uśmiechnęła się łagodnie do niego.

– Uznaliście, że już można zostawić nas na pastwę losu? – zadrwił Paddy – Szlachetnie – skrzywił się.

– Zamieszkaliście razem, zaczynacie tworzyć rodzinę, będziecie rodzicami – wyliczył Henry – Myślę, że dacie sobie radę.

Paddy prychnął cicho.

– Naprawdę cieszę się, że Wam się udało.  Musieliśmy zmienić Trochę nasze zawodowe plany, ale chyba wyjdzie nam to na dobre, prawda? – mężczyzna spojrzał ciepło na brunetkę.

Em jednak nagle spoważniała. Prawdę mówiąc liczyła, że szef pozwoli jej wrócić do domu, do Hamburga. Chciała być jak najdalej od Jima, ale plany staruszka były inne.

– Na razie zostawiam Wam jeszcze Emmę – Henry objął ramieniem brunetkę – Zastąpi Olę, gdy mały Kelly pojawi się już na świecie, a na razie jej pomoże – dodał, wpatrując się w pociemniałe tęczówki Paddyego, które na dźwięk nazwiska nagle rozbłysły i uśmiechnął się lekko – Od teraz radźcie sobie sami – rzucił, podchodząc do Paddyego –  Przestajemy ingerować w Wasze życie – oznajmił – Wierzę w Was. Musi Wam się udać. Tylko pamiętaj, żeby nigdy nie przestać dbać o miłość – ostrzegł.

– Nie zapomnę – odparł Paddy lekko oszołomiony tym, co usłyszał.

Staruszek uśmiechnął się i poklepał go po policzku.

– Jesteś mądrym mężczyzną, Paddy. Stwórz szczęśliwy dom, swojej rodzinie, a Ja z zadowoleniem będę Was od czasu do czasu odwiedzał – powiedział, poklepując chłopaka po ramieniu, po czym ruszył do drzwi. Zanim jednak nacisnął klamkę, zatrzymał się i jeszcze raz odwrócił – Nie mów o tym Oli. Nie chcę, żeby się na nas gniewała. Ona czasami zbyt emocjonalnie do wszystkiego podchodzi. Mogłaby nie zrozumieć naszych dobrych intencji.

Paddy roześmiał się. O dziwo, mimo usłyszanych rewelacji, zaczynał darzyć sympatią tego dziwnego mężczyznę.

– Paddy, zaufałem Ci, pomogłem spełnić marzenia i nie żałuję – wyznał – Masz we mnie przyjaciela, jednak jeśli kiedykolwiek Ją skrzywdzisz, stanę się Twoim największym wrogiem…

Ponownie wrócił do rzeczywistości, gdy do jego uszu dotarł komunikacji o lądowaniu, ale w uszach wciąż jeszcze dźwięczały mu ostatnie słowa Henryego.
Po chwili otrząsnął się całkowicie ze wspomnień i spojrzał na śpiącego brata.

– Angelo wstawaj! Zaraz lądujemy.

– Co? – blondyn, szarpnął się i wyprostował plecy.

– Zaraz będziemy lądować – powtórzył Paddy.

Blondyn zerknął w małe okienko i skrzywił się.

– Jezu Pad, to jeszcze może potrwać. Po co mnie budziłeś?

– Ile można spać?

– Aż się wyśpię – burknął – Nie słyszałeś o takiej możliwości? – zaraz po tym zaśmiał się ironicznie – Myślałem, że zakon już Ci wywietrzał z głowy, ale Tobie jego zasady weszły w krew.

– Co Ty bredzisz?

– Nadal wszystko robisz pod zegarek – odparł Angelo – Już teraz nie dziwię się Olce, że ma wątpliwości – dodał odwracając głowę do okna.

– Co? Jakie wątpliwości?

Zaspany Angelo zorientował się, że strzelił gafę, więc zacisnął powieki do bólu i zaklął bezgłośnie. Jednak Paddy nie dopytywał więcej, gdyż rozmowa została przerwana ponowną  informacją o zbliżającym się lądowaniu i prośbie o zapięcie pasów. Ku rozbawieniu Angelo, chłopak zacisnął powieki. Nigdy nie lubił tej fazy podróży.

…………….

– Jesteśmy na miejscu – oznajmił Angelo.

Paddy przez szybę, wynajętego w Dublinie auta, przyjrzał się posiadłości starszego brata.

– Hotel pięciogwiazdkowy to, to nie jest, ale jak na Jima prezentuje i tak dość wysoki standard – stwierdził z dziwną miną.

Obserwujący go z uwagą Angelo wybuchł gromkim śmiechem.

– Ty Michelin, ile gwiazdek byś temu przyznał? – zażartował.

Pad z pełną powagą na  twarzy, jeszcze raz przyjrzał się budynków i stwierdził:

– Dach ma, okna też, jeśli jeszcze z prysznica leci ciepła woda i biorąc pod uwagę kto jest jego właścicielem … To nawet ze dwa dobre ramiona bym dał – spojrzał na młodszego brata z rozbawieniem w oczach.

– Nawet Maike nie chciała tu przyjeżdżać, więc ciepłą wodę bym chyba wykluczył, za to pewnie cały barek alkoholu znajdziesz – odparł Angelo, gdy opanowali swój śmiech – Gotowy na wojnę?

– Nie strasz – Paddy wytrzeszczył oczy.

– Nie straszę. Ja ostrzegam.

Podeszli do drzwi i za stukali w drewnianą powierzchnię.

Cisza…

Odczekali kilka sekund i zapukali ponownie.

– Zobacz czy otwarte – zarządził Paddy, a Angelo nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły.

Po chwili z niepewnymi minami, wyszli z powrotem na zewnątrz.

– Gdzie On może być?

=====================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 126: Zaskakujący wieczór.

  1. Jeden z niewielu twoich rozdziałów pisanych oczami bohatera. Czemu nie zdecydowałaś się na narracje? Był w tym jakiś cel?
    Henryk….cudowna postać. Mądra życiowo, lojalna i co najważniejsze dyskretny. Strasznie pozytywna osoba. Tylko czemu taka smutna, jakby przygniatał go jakiś ciężar. I jego opowieść uświadomiła mi jedną rzecz…..odwalił robotę za Padda. Królewicz by pewnie nadal siedział w sadzie u Angelo i lał łzy. Dobrze, że trochę prawdy usłyszał. I co Emma wyjedzie? Paddy zdradzi Ole z rudą? A może John wróci? Za spokojnie się zrobiło….a u ciebie to oznacza wielkie bum.

    Polubienie

    1. Agula, jak Ty mnie do tej pory zadziwiasz. Rozdział pisany oczami bohatera, nie był bezcelowy. Gdybym zaczęła opisywać przyjęcie, to zajęło by mi to ze trzy kolejne rozdziały. Dlatego pchnęłam w przód, a najważniejsze fragmenty przyjęcia, ujęłam, we wspomnieniach. Wiem, jałowo wyszło, ale mój kryzys chyba wcale nie minął, lekko go tylko wyciszyłam. Pomysły są kolejne wątki zaczęłam na przyszłość, ale sama widzę, że serce nie to.
      Henry faktycznie pozytywna postać. Planowana od dawna tylko ciągle przesuwana, z powodu bieżących problemów głównych bohaterów. Trochę na własne życzenie, zepsuł sobie życie. Dlatego teraz wspiera wszystkich uciemiężonych.
      Oczywiście Twoje pytania biorę za retorykę. Odpowiedź znajdziesz w kolejnych częściach.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  2. Henry taki ojciec Wirgiliusz najważniejsze że udało mu się połączyć Olke z Padzikiem teraz faktycznie muszą sobie radzić sami.Kto by pomyślał że spotkanie tych dwojga było tak zaplanowane.Emma widzę że w czyimś życiu to się odnajduje gorzej ze swoim.Teraz czas na Henrego żeby tej gamonicy pomógł się ogarnąć bo ona jeszcze bardziej zagubiona niż Olka

    Polubienie

    1. Henry – dobry staruszek, pociągający za odpowiednie sznureczki. Trochę na siłę chciał uszczęśliwić Olę, a co za tym idzie, także Paddyego. On w zasadzie tylko wysłał Ją do Kolonii, resztę zrobił za niego Angelo, całkiem niechcący. Też uważam, ża powinien wziąć się za Emmę i Jima i ich też uszczęśliwić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
      Dziękuję za komentarz.

      Polubienie

  3. Henry mnie zaskoczył…taki dobry anioł 🙂 Padzik to go powinien po piętach całować bo gdyby nie Heniuś to dalej by tylko marzył o Olce 🙂 podobała mi się bardzo ich rozmowa, Padzik uciekł do zakonu i się użalał na nad sobą w spokoju a Olka sama musiała sobie radzić…nigdy tego nie widziałam dopiero Heniuś otworzył mi oczy 🙂
    Angelo taki fajny, taki pozytywny w tej części…taki luzak 🙂
    Luśka chyba coś ukrywa tylko teraz nie wiem czy chodzi o Sabine czy o samą Luśkę ale czuję, że namiesza tylko mam nadzieję, że Padzik nie będzie taki głupi żeby dać się w coś wciągnąć…chociaż ten nasz Padzik to taka „sierotka” i obawiam się, że może nieświadomie się w coś wpakować 🙂
    Gdzie Jimmy??

    Polubienie

    1. No widzisz, jak to po 100 częściach można jeszcze dowiedzieć się czegoś nowego i wysnuć wnioski? Fajnie, że to zobaczyłaś. Prawdę mówiąc od początku skupiłam się na biednym Paddym, spychając Olę lekko w kąt i wyszło, że Ona radziła sobie lepiej, a wcale tak nie musiało być. Ona musiała podnieść się z dołka i żyć dla córki. Paddy nie miał niestety takiej motywacji.
      Angelo – dobry duch opowiadania, czasem pomoże, czasami skrytykuje. Przyznaję, że go uwielbiam.
      Fakt, Paddyego wszystkie baby okręcają wokół palca. Luisa zna jakąś jego przeszłość. Ten zaczęty wątek wyjaśnię za jakiś czas.
      Jimmy? Hmmm No właśnie gdzie jest Jimmy? Hehe
      Dzięki

      Polubienie

  4. Ale jestem zaskoczona Henrym i Emma. Szok. Nie spodziewałam się tego i zupełnie nie wiem, co mam myśleć. Kompletne zbicie z pantałyku. Szok w trampkach! Nie wiem czy to dobrze czy źle. Czy tak trzeba pomagać losowi czy on w ogóle powinien to mówić Paddyemu. Chyba nie powinien. Dziwne to teraz jest.

    Polubienie

    1. Henry miał wejść dawno temu tylko Jim, Emma, Irlandia oraz ich przepychanki tak dominowały części, że ciągle to przesuwałam. Na początku jak pojawiła się Emma wspominałam, że Ona miała jakiś cel, ale chyba zostało to przez Ciebie przeoczone lub o tym zapomniałaś. Henry jest mi teraz bardzo potrzebny hehe On będzie się pojawiał co jakiś czas.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz