Rozdział 145: Wahanie.

– Henry, musisz wysłać kogoś do salonu. Luisa nie może zostać sama. Nie poradzi sobie ze wszystkim – Ola podniosła głowę i zderzyła się z czarnym, zaniepokojonym spojrzeniem – Emma? – zerwała się szybko z fotela – Jak dobrze Cię widzieć – wyszeptała, przytulając przyjaciółkę i próbując powstrzymać nagły przypływ wzruszenia.  Przy Henrym, a wcześniej podczas drogi, przy Natalce, dała radę powstrzymać się przed żalem, dławiącym Ją od poprzedniego dnia, ale teraz będąc w objęciach przyjaciółki, łzy same cisnęły Jej się do oczu.

– Co się stało? – zaniepokojona Em popatrzyła w błyszczące oczy blondynki.

– Nie teraz – usłyszała szept.

– Paddy? – zapytała cicho, spoglądając na Henryego stojącego za biurkiem. Rozmawiał z kimś przez telefon – Uduszę gnoja – dodała, głaszcząc czule włosy kobiety.

Ola milczała. Tak bardzo cieszyła się ze spotkania z przyjaciółką. Potrzebowała Jej rady, rozmowy… Potrzebowała kogoś bliskiego…

Podniosła wzrok i kątem oka dostrzegła jeszcze jedną postać.

– Jimmy? – zdziwiona i zakłopotana odsunęła się od Em – Co Ty tu robisz? – Jej zaplanowana ucieczka od rodziny Kelly właśnie legła w gruzach.

– Rety! Patrzysz, na mnie jakbym był jakimś koszmarem – rzucił z żartem, mężczyzna –  Aż tak dopiekła Ci moja szanowna rodzinka? – stwierdził, wchodząc głębiej do gabinetu.

– Nie – odparła z wahaniem, pamiętając również ich wspólną kłótnię i usłyszane ostre słowa.

– Więc to tylko mój święty braciszek – domyślił się – Wiedziałem, że z nim długo nie wytrzymasz.

– Jimmy! – warknęła Em, powstrzymując go przed wyrzucaniem z siebie, kolejnych ironicznych słów – Cieszę się, że przyjechałaś – objęła ramieniem blondynkę.

– Wszystko załatwione. Adam pojedzie i zajmie się salonem – oznajmił Henry – Już o nic się nie martw – podszedł do kobiet – Gdzie Natalia? Właśnie jemy obiad, zjecie z nami, prawda?

– Właściwie, to przyjechałam Ci tylko powiedzieć o zwolnieniu i prosić, byś znalazł zastępstwo. Miałyśmy jechać do siebie.

– Nie ma mowy – Henry pokręcił głową – Nie wypuszczę Was bez obiadu. Natalia zapewne pobiegła do Maggie, idź po nią i przyjdźcie zaraz do jadalni – zarządził.

Ola niepewnie popatrzyła na swojego szefa, a właściwie przyjaciela, opiekuna… Sama nie wiedziała jak go nazwać.  Był dla niej jak dziadek.

– No już, bez dąsów moja panno – ponaglił Ją – Musisz dbać o siebie i to maleństwo – wskazał palcem na lekko zaokrąglony brzuszek, którego teraz, pod lużną tuniką, wcale nie było widać.

– No to idę – Ola poddała się i wraz z Emmą i Jimem ruszyła do drzwi.

– Dobrze, że przyjechałaś – szepnęła brunetka – Pomożesz mi.  Stary się uchlał i zaczyna bredzić – usłyszały parsknięcie Jima,  idącego za nimi, więc już prawie bezgłośnie, ruszając tylko ustami, dodała – Boję się, że powie za dużo.

Ola skinęła ze zrozumieniem głową i mrugnęła okiem do przyjaciółki.

– Nie martw się,  damy sobie z nim radę.  Znajdę Nati i zaraz do Was wrócę – dodała,  popychając wielkie drzwi, prowadzące do dalszej części domu.

– Emma?! – usłyszeli wołanie Henryego, w momencie, gdy Jim dogonił dziewczynę i miał zamiar wykraść jej buziaka.

– Muszę iść – z rozbawieniem spojrzała na oburzonego mężczyznę.

– Udajmy, że nie słyszeliśmy – zaproponował Jimmy i swoim ciałem,  przycisnął brunetkę do ściany – Oszaleję jak zaraz nie zobaczę, co masz pod tą seksowną szmatką – wymruczał Jej do ucha, przygryzając je jednocześnie,  zębami.

– Em, możesz tu wrócić?

– Kurwa! – zaklął cicho Jimmy – Ten facet zaczyna mnie drażnić – szepnął i niechętnie odsunął się od kobiety.

– Lepiej do niego pójdę, znam dobrze ten ton.

Gdy Em zniknęła za drzwiami gabinetu,  Jim zaczął przyglądać się obrazom i rzeźbom, ozdabiającym wielki korytarz.

– Nie będę Ci niczego donosić – usłyszał nagle podniesiony głos dziewczyny i zaciekawiony podszedł bliżej – Nie ma mowy Henry, zwolniłeś mnie z tego.

– Masz się tylko dowiedzieć, co ten kurdupel Jej zrobił! – usłyszał nieznoszący sprzeciwu, głos staruszka.

– A co Ci powiedziała?

– Że lekarz kazał Jej odpocząć i postanowiła przyjechać tutaj, ale to się kupy nie trzyma.

– No nie bardzo – przyznała kobieta.

– No właśnie i Ty masz się dowiedzieć, o co chodzi, resztą już Ja się zajmę – odparł Henry.

– Co zrobisz? – rzuciła kobieta.

– Uduszę gnoja,  jeśli skrzywdził moją dziewczynkę.

Jimmy usłyszał drwiące prychnięcie Emmy.

– Dowiedz się!

– Henry, to nieuczciwe wobec Oli. Sam Ją zapytaj.

– Mnie nic nie powie – odezwał się staruszek, dławiąc się kaszlem.

– Nie pal tyle, to Ci szkodzi – zdołał jeszcze usłyszeć ostrzegawczy ton brunetki, po czym szybko odskoczył od drzwi gabinetu, słysząc zbliżający się głos Olki.

– Czemu tu stoisz? – blondynka pojawiła się w korytarzu, wraz z Natalią i psami.  Dziewczynka podnosiła w górę piłeczkę, którą zwierzęta skomlając i popiskując, próbowały odebrać.

– Czekam na Em. Weszła z powrotem do gabinetu – powiedział lekko zakłopotany, podchodząc bliżej – Trochę się tu gubię.

Ola zerknęła podejrzliwie na drzwi, za którymi toczyła się, zdaniem Jima,  lekko dziwna rozmowa, po czym uśmiechnęła się do mężczyzny.

– Na mnie ten dom też zrobił wrażenie, gdy weszłam tu pierwszy raz.  Chodźmy do jadalni, Henry i Em zapewne zaraz do nas dojdą – zaproponowała.

Na stole stały już dodatkowe nakrycia i waza z gorącą zupą.

– Nati, idź umyj ręce – zarządziła Ola.

– Czyste mam – sprzeciwiła się dziewczynka.

– Bawiłaś się z psami.

– Wiesz ile jest na nich bakterii? – odezwał się Jimmy – I teraz pełzają po Twoich palcach, o tak – skrzywił się z udawanym obrzydzeniem i poruszył palcami imitując ruchy wspomnianych bakterii.

– Jenyyy… – jęknęła dziewczynka, po czym zniknęła za drzwiami. Psy poczłapały w ślad za nią.

– Dzięki, ale myślę, że zanim wróci tu z powrotem, jej kumple będą ponownie wygłaskani na amen, a Ona cała pokryta sierścią i tymi pełzającymi obrzydlistwami.

Jimmy zaśmiał się głośno.

-To tylko dziecko – stwierdził, po czym nagle spoważniał – Patrick musiał Cię nieźle wkurzyć, że zwiałaś od niego.

Ola uciekła spojrzeniem w bok i nerwowo zaplątała ręce na piersiach

– Trochę, ale nie chcę o tym mówić – odparła – Lepiej powiedz, jak Emma sobie radzi. Jak terapia?

– Powoli – westchnął – Bardzo powoli…

– Ale nie zrezygnowała?

– Nie.

– To dobrze – blondynka nalała sobie zupy do talerza – Dla Em, wielki postęp – pochwaliła.

– Ciężko jest – Jim z lekkim wahaniem popatrzył w twarz blondynce. Nie wiedział czy ma prawo poruszać ten temat. Czy brunetka by tego chciała…

– Domyślam się – Ola uśmiechnęła się ze zrozumieniem – Ale to, że tym razem walczy, jest wyłącznie Twoją zasługą.

– Taaa – odparł bez przekonania, opierając plecy o krzesło – Olka gdzie Ty Ją poznałaś? – zmienił temat. Przypomniał sobie słowa Henryego.

– Na dworcu – odpowiedziała.

– Gdzie?

– Em, uratowała moją torebkę.

– Nie rozumiem – zmarszczył brwi.

– Wracałam pociągiem do domu z Berlina, jakiś chłopak wyszarpnął mi torebkę, nadrobiłam krzyku, ale facet zniknął, ochrona go nie znalazła, a po kilku minutach Em mi ją przyniosła, tak się poznałyśmy – spojrzała z uśmiechem na swojego towaszysza.

– Naprawdę?

Dziewczyna kiwnęła głową.

– Tak, odebrała mu Ją i odniosła – uśmiechnęła się.

– Też gdzieś jechała?

Ola zajęła się zupą, szukając w myślach dobrej odpowiedzi.

– Henry mówił, że była wychudzona… – dodał, nie czekając na odpowiedź.

Ola zaklęła w duchu. Już wiedziała dlaczego Em twierdziła, że Henry przesadził z alkoholem. Odłożyła łyżkę. Nagle straciła resztki apetytu, którego i tak nie miała.

– Owszem, była szczupła – przystawiła sobie w zamian szklankę do ust. Musiała zająć czymś ręce.

– Jakim cudem znalazła się u Twojego szefa? Szukała pracy? I tak od razu się zgadałyście? – Jimmy drążył temat.

– Zaprosiłam Ją na obiad i kawę, w ramach podziękowania – wyjaśniła – Opowiedziała mi trochę o sobie i…

– I od razu przyjechała z Tobą do Hamburga? – Jim zadawał coraz trudniejsze pytania i coraz mniej ufnie wpatrywał się w blondynkę.

– Szukała pracy… Na co miała czekać? Skorzystała z okazji…

– Ale tak od razu? A Ty jej od razu zaufałaś i zabrałaś do swojego mieszkania?

Ola czuła coraz większe zdenerwowanie. Jim nie był rozmówcą, który łatwo dawał się zbyć. Nie wtedy, gdy temat był dla niego interesujący. Na szczęście w korytarzu rozległy się głosy, które zakończyły ich rozmowę.

…………..

– To co się tak naprawdę stało?  – rzuciła Emma, gdy tylko usłyszała odgłos zamykanych drzwi i zostały same. Wspólnie wrócili pod blok i rozeszli się na piętrze do swoich mieszkań, umawiając na wspólną kolację.

Teraz Em dyskretnie poprosiła Jima o pozostawienie Jej samej z przyjaciółką.

– Nic takiego – odparła Ola – Lekarz zalecił mi odpoczynek, więc…

– Dobra, dobra – przerwała jej dziewczyna, unosząc dłoń w górę – Wersję oficjalną już znam. Teraz chcę poznać tę prawdziwą tylko szybko, zanim Natalia wróci od znajomych,  chyba że wyślemy Ją do Jima – roześmiała się.

Ola także rozciągnęła usta.

– Całkiem nieźle sobie z nią radził?

– A czemu ma sobie nie radzić? – Emma wzruszyła ramionami – Też ma dzieci, ale nie zmieniaj tematu, chcę wiedzieć dlaczego przyjechałaś tu bez Paddyego? Co On zrobił?

– Jak zwykle o to samo – westchnęła blondynka.

– John?

– Taaa…

Em przewróciła oczami.

– Paddy jest niereformowalny – westchnęła brunetka – Co tym razem?

Blondynka streściła jej wydarzenia z poprzedniej doby, łącznie z wizytą w szpitalu i odkrytą przez lekarza płcią dziecka.

– Nawet nie wiesz, jak zabolały mnie jego słwa. W życiu nie spodziewałam się, że potrafi być tak podły – dodała na koniec – Nie wiem już, co mam z nim zrobić, jak tłumaczyć, że John to przeszłość.

– Nie wytłumaczysz – stwierdziła – Może kiedyś sam zrozumie, może jak pojawi się dzidziuś – Em wskazała oczami brzuch Oli.

– Już w to nie wierzę – odparła blondynka – Myślałam, że moja ciąża dała mu pewność i się zmienił. Od Jego powrotu z Irlandii było naprawdę dóbrze, a wczoraj… – podciągnęła nogi pod siebie – Jest mi cholernie przykro – westchnęła – Mam go po dziurki w nosie.

Brunetka spojrzała ze współczuciem na przyjaciółkę.

– A Ja go trochę rozumiem – stwierdziła – Rozwód oznacza, że John będzie wolny, a przede wszystkim Jego serce będzie wolne, chyba już jest – poprawiła się szybko – Ma prawo zakochać się od nowa. Może w Tobie? – spojrzała uważnie na Olę – On się zwyczajnie boi, a że faceci nie potrafią mówić o swoich obawach i lękach to wyrzucił z siebie emocje,  atakując Ciebie.

– Tak bardzo, że wylądowałam w szpitalu, rzeczywiście mądre to było – burknęła Ola,  kręcąc głową – Widziałam się z nim – dodała.

– Z kim? – brunetka nie mogła nadążyć.

– Z Johnem – wyjaśniła – Jak byliście Irlandii. Myślałam, że zemdleje jak go zobaczyłam u Patricii w drzwiach.

– A czemu Ja o tym nie wiem?

– Bo byłaś w Dublinie, a potem szybko przyjechałaś z Henrym tutaj, nie zdążyłam Ci powiedzieć.

– Powiedziałaś mu…

– Nie. Napijemy się herbaty? – zaproponowała, wstając z kanapy.

Em ruszyła do kuchni zaraz za nią.

– Nie powiedziałaś mu? – dopytywała – Dlaczego?

Ola nalała wody do czajnika.

– Bo najpierw byłam przerażona, nie wiedziałam jak zacząć, a potem jak wreszcie zebrałam w sobie odwagę, On wyjechał – wyjęła z szafki dwa kubki i postawiła na blacie.

– Paddy wie?

– Tak, powiedziałam mu przez telefon. Wkurzył się i przestał do mnie odzywać – na razie nie wspominała o własnym zamęcie w sercu.

– No i dziwisz się, że szaleje? – Em usiadła przy stole – Przecież John jest jego zmorą, tak jak moją dręczące wspomnienia, a Twoje spotkanie z nim i wiadomość o rozwódzie, wywołały zapewne szaleństwo w jego głowie – Emma spojrzała w podłogę – To nie powstrzymane emocje zmusiły go do tego, co zrobił. Teraz zapewne żałuje, ma ogromne wyrzuty sumienia i czuje obrzydzenie do siebie.

Ola przerwała zalewanie herbaty i z czajnikiem w dłoni, odwróciła się w stronę  przyjaciółki.

– Porównujesz Jego zachowanie ze swoim?

– Ja tylko wiem, co On czuję i co przeżywa – Em podniosła wzrok – Choć może masz rację. Jego dziwne reakcje są, w jakimś stopniu, podobne do moich. Może w różny sposób odreagowujemy,  ale powody są podobne – stwierdziła – Olka to jest jak walka z wiatrakami. Można się starać nie myśleć, nie dopuszczać do siebie obaw i lęków, ale one gryzą nas od środka, siedzą tutaj – postukała się palcem w głowę – Bardzo głęboko, a każdy dodatkowy bodziec,  potęguje to i w koncu następuje wyrzut, w najmniej spodziewanym momencie.

– Więc mam mu wszystko wybaczać? – skrzywiła się blondynka – I uznać, że to nie Jego wina?

– Ja wcale nie twierdzę, że Paddy jest bez winy, ale On tego wybaczenia bardzo potrzebuje…

– To niedorzeczne Em – mruknęła – Nie jestem rzeczą, na której będzie wyładował wszystkie swoje złości.

– Zapewniam Cię, że On w tej chwili czuję się dużo gorzej niż Ty – stwierdziła brunetka – Zjadają go wyrzuty sumienia. W dodatku nie wie, gdzie jesteś i zapewne panicznie boi się, że nie wrócisz.

Ola odwróciła się z powrotem i dokończyła nalewanie wody do kubków, wspominając wszystkie smsy, które dostała dziś od Paddyego. Czuła w nich Jego Stach i zdenerwowanie. Przepraszał i błagał o Jej powrót zapewniając, że się zmieni. Tylko ile razy będzie jeszcze obiecywał i ile razy nie dotrzyma słowa.

– Myślisz, że kiedyś mu to minie i zacznie odbierać świat takim jaki jest, a nie takim jakiego On widzi, bez zagrożeń i nienawiści do Johna? – postawiła gorące napoje na stole.

– Nie wiem. Ja zgłosiłam się na terapię, może i On powinien.

– Może i powinien… – zamyśliła się.

– Dobrze, że przyjechałaś – po chwili ciszy brunetka zmieniła temat – Uratowałaś mnie dziś przed Henrym, zaczął się niebezpiecznie rozkręcać – podsunęła sobie cukierniczkę.

Ola spojrzała na nią z powagą, odrzucając na moment myśli o Paddym.

– Dlaczego nie powiesz wszystkiego Jimowi?

– Przecież powiedziałam.

Ola prychnęła nieznacznie.

– Wiesz o czym mówię – stwierdziła przyglądając się, kręcącej  głową brunetce.

– Nie zrozumiałby – odparła.

– Skoro zrozumiał najgorsze…

– Tak, ale tego by nie zniósł.

– Przecież kiedyś i tak się wyda. Jak wtedy wytłumaczysz się z oszustwa?

– Olka, nie!!! – warknęła dziewczyna – Wiem, co robię! – wstała od stołu i doszła do okna. Zaplątując ramiona na piersiach, milczała przez chwilę – Jimmy  jest naprawdę cudowny. Nigdy nie sądziłam, że znajdę takiego faceta. W ogóle nie myślałam, że się kiedykolwiek zakocham – odpowiedziała.

Blondynka uśmiechnęła się do siebie. Ogromnie cieszyły Ją słowa przyjaciółki. Em od zawsze twierdziła, że miłość to przereklamowany wytwór ludzki. Uczucie wymyślone i nieistniejące.

– Cieszę się, że tak się stało – stwierdziła, odwracając się na krześle – Powiem więcej,  mimo iż to głupio zabrzmi,  jestem mu wdzięczna, że potrącił Cię samochodem.

Emma zaśmiała się głośno.

– Ja też… – zgodziła się – Choć wtedy miałam ochotę go zabić. Wydał mi się niezrównoważony umysłowo. Bałam się, jak cholera.

– Nie znasz dnia, ani godziny – wyrecytowała Ola, na co Em obrzuciła Ją skrzywionym wzrokiem.

– To się chyba tyczy czegoś innego – zasugerowała z rozbawieniem.

– Miłości też, spójrz na siebie i Jima.

– Też prawda… – westchnęła i zamyśliła się.

…………….

Stała pod prysznicem, zastanawiając się jeszcze raz, nad słowami przyjaciółki.  Czy miała rację? Czy z Paddym jest podobnie jak z nią?

Przypomniała sobie zachowanie kobiety w każdym cięższym momencie życia, gdy problemy zaczynały Ją przerastać.  Ola zawsze starała się być wtedy blisko niej, współczując Jej, pocieszając i  wspierając. Em, wiele razy powtarzała, że tylko dzięki temu, była w stanie przetrwać trudne chwile i podnieść się z totalnej depresji.

Co teraz robi Paddy? Kto Jemu pomaga? Rano, myślała, że Jej wyjazd,  to dobry pomysł i niezła nauczka. Cicho wstała z łóżka, bezszelestnie zabrała z sypialni kilka najpotrzebnych Jej rzeczy i uciekła, zabierając po drodze córkę.

Teraz niczego nie była już pewna.  Stała pod prysznicem, licząc że ciepła woda, spływająca po jej włosach, plecach i nogach, przyniesie ukojenie, ale myśli nie chciały uwolnić się od coraz większych obaw. Emma zasiała w niej ziarno niepewności, które teraz, bardzo szybko kiełkowało, zamieniając obawy w strach.
Zawinęta w ręcznik, dopadła do swojej torebki. Wyjęła z niej telefon.

– Angelo? Widziałeś się dzisiaj z Paddym?

– Tak rano i teraz wieczorem – odparł zaspany chłopak – Olka, gdzie Ty do diabła jesteś?! – krzyknął, gdy dotarło do niego kto dzwoni.

– Jak On się czuje? – zadała kolejne pytanie, ignorując zdenerwowany ton mężczyzny.

– A jak ma się czuć?! – burknął – Zupełnie normalnie, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazł, z własnej winy z resztą – dodał.

– To znaczy?

– Zalał się w trupa i usnął na kanapie. Potem dopił się chyba jeszcze bardziej, bo wieczorem znalazłem go śpiącego w kuchni przy stole.

Ola przymknęła oczy i cicho westchnęła.

– Posłuchaj, Ja wiem, że On sobie zasłużył, ale… Ty chyba nie odeszłaś od niego na zawsze? – milczenie dziewczyny chyba go zaniepokoiło – Olka nie rób głupot! – podniósł głos – On tego nie przeżyje!

…………….

Jęknął cicho i poruszył się. Wyjął spod głowy zdrętwiałe ręce i otworzył oczy. Rozejrzał się, przekrzywiając głowę i potężny ból zmusił go do ponownego przymknięcia powiek.
Wdzierający się bezczelnie,  w jego uszy dźwięk, poderwał go na nogi.

Zatoczył się, uderzając kolanem o kant stolika i z głośnym przekleństwem na ustach dotarł do drzwi, z zamiarem zabicia natrętnego wciskacza, cholerstwa zwanego dzwonkiem do drzwi.
Dotarł do drzwi i siłą szarpnął za klamkę…

– Witaj – usłyszał melodyjny głos i zanim zdążył się zorientować, seksowna blondynka wparowała do domu – Ciężka noc? – przemknęła po nim wzrokiem, po czym rozejrzała się po wnętrzu domu.

Odruchowo poprawił włosy, po czym zmarszczył brwi, próbując pobudzić swój przytłumiony umysł do twórczej pracy.

– Co Ty tu robisz? – zdołał wydukać.

– Nie chciała Góra do Mahometa, musiał Mahomet do góry – szeroki, bezczelny uśmiech rozpromienił twarz kobiety.

– Wyjdź stąd! – warknął.

– Oj! Jaki niemiły – jęknęła, przysuwając się do niego.

W ostatniej chwili powstrzymał jej wypielęgnowaną dłoń przed pogładzeniem swojego policzka.

– Czego Ty do cholery ode mnie chcesz?! – zapytał zirytowany, robiąc krok w tył.

– Na razie może być wspólna kawa – odpowiedziała.

Zmarszczył czoło. Na nic nie miał ochoty, pragnął tylko z powrotem zasnąć, żeby nie musieć myśleć.

– Posłuchaj! Wyjdź stąd dobrowolnie albo Cię własnoręcznie wyrzucę. Nie mam dziś cierpliwości do natrętnych ludzi.

– Masz jakieś kłopoty – na twarzy Sabine pojawiło się udawane zmartwienie.

– Nie mam! Z resztą nie Twoja sprawa – odburknął, po czym złapał Ją za rękę i wyprowadził na zewnątrz – Żegnam! Nie przychodź tu więcej, bo zawiadomię policję, rozumiesz?! Nie życzę też sobie dziwnej poczty w mojej skrzynce!

– Podobało Ci się zdęcie? – kobieta rozciągnęła usta – Mam ich więcej.

– Powinnaś się leczyć, wiesz?! Nie pozwolę się szantażować! Możesz, sobie zrobić z tymi fotkami, co chcesz, nie interesuje mnie to! – czuł coraz większą irytację. Bolała go głowa i chciało mu się pić – Nie pozwolę się szantażować! Wynocha!

Wyraz twarzy kobiety uległ raptownej zmianie.

– Zaraz. To nie tak – sprzeciwiła się – Ja nie chciałam Cię nimi szantażować – wydawała się przerażona.

– Nie?! Więc po co wrzuciłaś to do mojej skrzynki? – przyglądał się Jej wściekłym wzrokiem.

Sabine złapała się za głowę.

– Pomyślałeś, że…

Paddy uniósł brew w górę.

– Ojej, nie! Nigdy bym tego nie zrobiła. Chciałam tylko, żebyś się ze mną spotkał – wyjaśniła – Chciałabym Cię zachęcić… Myślałam… – zawahała się na moment, po czym potulnie spuściła głowę – Z resztą, nie ważne. Przepraszam Cię.

Zdezorientowany jej zachowaniem, wpatrywał się w nią nieufnie.

Sabine przemierzyła werandę i usiadła na podwieszanej ławce, zakrywając twarz dłońmi.

– Boże, jak się wstydzę… – jęknęła.

– Nie rozumiem – stwierdził. Sam nie wiedział dlaczego, ale nagłą zmiana w zachowaniu kobiety, zaintrygowała go.
Sabine uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.

– Wybacz, myślałam, że Ci się to spodoba.

– Co?

– Moje zainteresowanie Tobą i zachowanie. Kiedyś to chyba lubiłeś. Taką mnie poznałeś wtedy w barze i chciałam, żebyś sobie mnie przypomniał, ale… Boże… – ponownie schowała oczy w dłoniach – Ja zwykle tak się nie zachowuje.

Paddy przybliżył się odrobinę. Wciąż pozostawał ostrożny, ale teraz dołączyła do tego także ciekawość.

– Dlaczego koniecznie chciałaś się ze mną spotkać?

– Sama nie wiem – przyznała, nie patrząc na niego – Chyba miałam nadzieję… Głupia byłam, wybacz mi – pokręciła głową i westchnęła z rezygnacją – Przyjaciółka pokazała mi Twoje zdjęcia i nagle zwariowałam – jej twarz pokryta była wstydem.

– Tak, już słyszałem, że krążą w sieci – stwierdził z odrazą.

– Wtedy przyszło mi do głowy, że może zechcesz odnowić że mną znajomość – znowu z niedowierzaniem pokręciła głową – Nie wiem, co Ja sobie myślałam – westchnęła – Chyba już pójdę… – wstała i zbliżyła się do niego – Jeszcze raz Cię przepraszam, wygłupiłam się. Zapomnij o tym, proszę… – spojrzała błagalnie.

Twarz mężczyzny nagle złagodniała. Skrucha kobiety wydała mu się szczera. Zaczynał czuć rozbawienie, sytuacją i coraz większe zaciekawienie kobietą. Dzięki niej zapomniał na moment o swoich kłopotach.

– Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? – zawołał za nią.

Sabine odwróciła się raptownie na chodniku.

– Nie wiedziałam. Tamtego dnia, gdy podeszłam, zobaczyłam Cię przypadkiem – wyjaśniła – Wychodziłam od koleżanki, mieszka o tutaj – odwróciła się i wskazała palcem jeden z domów naprzeciwko – Wcześniej widziałam Cię w internecie, więc nie trudno mi było Cię rozpoznać – dodała – Paddy, jeszcze raz Cię przepraszam.

Zszedł niżej na trawnik.

– A to zdjęcie?

– Przymknęła oczy i westchnęła.

– Miałam nadzieję, że już o nim nie wspomnisz – uśmiechnęła się lekko – Mam tylko to jedno i kilka normalnych… Znaczy w ubraniach – dodała zakłopotana – Nie martw się, nie mam zamiaru nigdzie ich przekazywać – złożyła ręce jak do modlitwy – Zapomnij o tym liście, nie wiem spal go albo…

– Już to zrobiłem – wszedł Jej w zdanie.

– I bardzo dobrze – rzuciła i odwróciła się tyłem. Idąc w kierunku bramki na jej twarzy gościł triumfujący uśmiech…

…………..

– Nie zdołałaliście jednak namówić Oli? – dopytał Henry.

Emma nieudolnie ukryła ziewnięcie.

– Nie, uparła się, że zostaje – powiedziała,  przyglądając się jak Jimmy pakuje do bagażnika ich walizki.

– Dowiedziałaś się czegoś? – staruszek zbliżył się do dziewczyny.

– Henry, powiedziałam Ci już, że nie będę na nich donosić. Zwyczajna kłótnia zakochanych i tyle, zostaw ich w spokoju. Muszą nauczyć się radzić sobie z takimi problemami.

Jimmy, słysząc dość ostry ton kobiety, uśmiechnął się pod nosem. Do rana prowadzili konwersację na ten temat. Em opowiedziała mu o kłopotach jego brata i Oli. Oboje uznali, że najlepiej, jeśli nikt nie będzie się wtrącał.

– Henry skoczyłby za Olą i Natalią w ogień – wyjaśniła Em, gdy Jimmy przyznał się do podsłuchiwania pod drzwiami gabinetu.

– A za Tobą nie?

– E tam, Ja jestem tak trochę na przyczepkę.

Jimmy roześmiał się i pokręcił głową.

– Dlaczego nie dopuszczasz do siebie myśli, że możesz być dla kogoś ważna, a nawet najważniejsza – przygarnął Ją jeszcze bardziej do siebie i pocałował w czubek głowy – Jesteś trochę jak mój młodszy, nieudolny brat, który nawet w największym szczęściu, dogrzebałby się jakiegoś kolca i przyczepił do niego, jak rzep.

– Też nieudolna? – uniosła się na łokciu i zajrzała mężczyźnie w oczy.

Ten prychnął i roześmiał się, kręcąc głową z rezygnacją.

– No, jak rzep – stwierdził rozbawiony – Z całej mojej głęboko filozoficznej wypowiedzi, wybrałaś najmniej znaczące określenie – musnął usta dziewczyny, a Ta zaraz po tym z powrotem ułożyła wygodnie głowę na Jego ramieniu.

– Wiesz dlaczego tak jest? Bo oboje wyidealizowaliśmy sobie obraz szczęścia w naszych umysłach.

– Być może, tylko różnica jest taka, że Ty tego szczęścia wcale nie przyswajasz, bo uważasz, że na nie, nie zasługujesz, a Paddy myśli, że po ciężkich życiowych przeprawach, należy mu większe niż posiada. Jedno i drugie myślenie, tak samo błędne.

============

 

 

 

 

 

 

 

10 myśli na temat “Rozdział 145: Wahanie.

  1. Ciekawe co łączy Henia, Emmę i Olkę, jakie mają sekrety?? Może jak Jimmuś się bardziej postara to podsłucha jakąś ciekawą rozmowę i dowiemy się więcej 🙂
    Padzik to dupa wołowa, jak tak kocha Olkę to niech wreszcie przestanie się nad sobą użalać i bierze dupę w troki i szuka Olki. Niech jej przestanie obiecywać śliwki na wierzbie tylko niech pokaże jej, że jest dla niej tym jednym jedynym, niech jej udowodni wreszcie, że zawsze może na nim polegać i stanie za nią murem. Jeśli Olka naprawdę kocha Padzika to Johny mógłby nawet śpiewać serenady miłosne pod oknem i tak nie miałby u niej szans 🙂 Ahhh…Paddy…ogarnij się narcyzie jeden 🙂 a Olka niech szybko nie wraca, niech się Padzisław trochę pomęczy 🙂
    Nie lubię Sabine.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Co łączy Olę Emmę i Henio? No właśnie… Na razie dziwna zażyłość, prawda? Jimuś na pewno się dowie.
      Padzik dupka wołowa – masz rację. Wciąż popełnia te same błędy. Zazdrość i poczucie winy w końcu go zjedzą.
      A może właśnie zamiast Olki potrzebna mu jest Sabinka? Wzięła by go w obroty i zrobiła z niego prawdziwego faceta, a nie wołową dupę hehe
      Dzięki. Cieszę się, że nadal czytasz 💖

      Polubienie

      1. Paddy to idiota… zazdrosnik do potęgi…
        Henry okaże się ojcem Emmy a jej mama to ta kobieta co Jimem się zajęła po wypadku… hm Natali ojciec to Paddy bo udawał Johna a Paddy liczy 9 miesięcy i nijak mu nie wyjdzie bo Natalia to wcześniak…
        Sabine się wmieszuje 😁 między wódkę a zakaske…

        Polubienie

  2. Zaintrygowała ślub mnie tą tajemnicą którą skrywa Emm i widzę że znowu zbacza z drogi lgnie w sekrety i kłamstwa co mi się nie podoba.Tymbardziej że podobno nie taki straszny sekret więc nie rozumiem.W związku nie można kochać trochę, ufać trochę i mówić to co jest wygodne tylko to co prawdziwe.A Padzik niech pogoni tą żmiję bo inaczej będzie go kąsać dotkliwie

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ten jeden sekret Emmy ma nie ujrzeć światła dziennego. Ona myśli, że Jimmy tego nie przełknie, choć wszystko, co do tej pory mu powiedziała łykał jak świeże bułeczki, twierdząc, że wciąż Ją kocha.
      Masz zupełną rację – w związku nie da się niczego robić połowicznie. Taki związek nie ma szans na przetrwanie.
      Padzik z pewnością nie pogoni Sabinka, wręcz przeciwnie. 😁
      Dzięki za każdy komentarz. Jestem za nie ogromnie wdzięczna 💖

      Polubienie

  3. No i co? Nic się nie dowiedziałam nowego. Od samego początku jak Sabina zaczęła mówić wiedziałam, że kłamie, że to gra. Od razu można poznać. A to skacowane chłopie tego nie zauważylo. Rety, ale kretyn!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ola nic dodać, nic ująć – no kretyn ☺️
      W dodatku głuchy, ślepy i głupi.
      Coraz trudniej jest mi go bronić. Wiem, wiem – sama tworzę taką karykaturę. Moja wina, przyznaję.
      Ale u mnie wszystko jest po coś, czasem dla jednego zdania lub jednej myśli, ale nigdy nie bez powodu. Tylko na wyjaśnienie trzeba trochę poczekać.
      Pięknie dziękuję za komentarz… Za wszystkie komentarze. Ty wiesz, jak one cieszą, znasz to hobby od środka💖

      Polubienie

  4. Paddy jak zwykle sie nie popisał 😉 Przecież ta Sabina go wkręca ! Intryguje mnie początkowy wątek , co łączy Olke , Em i Henia ? Coś jeszcze skrywa Emma ? Fajne to ! Olka niech wraca , martwi sie o Padda bo go kocha , dobrze zrobiła z tym wyjazdem ale czas wracać ? Super !

    Polubione przez 1 osoba

    1. A czy Paddy kiedyś czymś dobrym się popisał? Trudno sobie przypomnieć, chyba tylko wytrwałością w miłości, bo tego mu nie można zarzucić.
      Owszem Sabinka przebiegła lisia, a Paddy… No cóż zwykły facet.
      W zasadzie Olę, Em i Henia łączy przyjaźń. Dla niego są czymś więcej, ale One o tym nie wiedzą. Em ma widać jeszcze jakąś tajemnicę.
      Olka na razie rozmyśla i rozbiera ten związek na pojedyncze klocki.
      Dzięki za komentarz i za to, że czytasz 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz