ROZDZIAŁ 9: Za późno…

Witam wszystkich czytających, a w szczególności czytających i komentujących!

Wow! Sama jestem zaskoczona, że ten rozdział powstał tak szybko.

Miłego czytania. 😀

Zapraszam do komentowania.

——————————————————————————————————————

Zrobiło się już całkiem ciemno, ale on zdawał się tego nie zauważać. Siedział bez ruchu ze skrzyżowanymi nogami. Na jego twarzy malowała się rozpacz. Wzrok miał otępiały z bólu. Nie płakał, choć po policzkach płynęły mu łzy – jedna po drugiej. Nie spiesząc się spływały wolno w dół. Spadając na koszulkę znikały zostawiając po sobie mokre plamki. Nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. W jednej ręce kurczowo ściskał zieloną kartkę. Przed nim na trawie leżała biała koperta z napisem „Dla Paddyego”.

Gdyby ktoś obcy go zobaczył pomyślałby pewnie, że facet dostał jakąś strasznie smutną wiadomość. Dla niego jednak był to najpiękniejszy list w życiu. Czytając go miał wrażenie, że autor spisał na kartce wszystkie jego marzenia. Słowa zawarte w liście były tymi, które kiedyś  pragnął usłyszeć. Tyle razy go czytał, że znał na pamięć każde zamieszczone w nim zdanie. Mógł cytować całe fragmenty bez zająknięcia.

Skoro list był piękny, a zamieszczone w nim słowa okazały się spełnieniem jego marzeń, to dlaczego na twarzy mężczyzny, zamiast szczęścia,  panował tak ogromny smutek? Być może list, choć piękny miał smutny wyraz… A może marzenia czytającego go mężczyzny uległy zmianie… albo słowa, które ktoś napisał straciły  dla niego wartość…

Nic z tych rzeczy! List nie był smutny – był pełen optymizmu i wiary w miłość. Marzenia wciąż były aktualne i świeże. Słowa zawarte w liście znaczyły dla niego więcej, niż największe majątki świata.

Tylko… list dotarł do niego o 10 lat za późno…

………………………….

          Paddy pomału wracał do rzeczywistości. Otarł dłonią ostatnie spływające łzy. Jeszcze raz spojrzał na kartkę. Przymknął powieki i westchnął ciężko. Po chwili na jego ustach zagościł uśmiech – mały i prawie nie zauważalny, ale jednak uśmiech. W zbolałym sercu nieśmiało zaczęła tlić się nadzieja. Otworzył oczy i spojrzał w niebo.

– Kochała mnie… – powiedział do siebie – mówiła, że wciąż kocha – nagle uświadomił sobie, że on przecież nie uwierzył w jej słowa. Wykrzyczał jej, że bierze udział w farsie wymyślonej przez Angelo. Wcześniej też miły nie był. Obrażał ją ilekroć się spotkali, a ona znosiła to ze spokojem i opanowaniem. Dlatego, że wciąż coś do mnie czuje. Jestem dla niej ważny – pomyślał.

– Angelo miał rację. Jestem głupi! – nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że mówi na głos – Jestem totalnym idiotą! – wrzasnął spoglądając w niebo.  W tym samym momencie zobaczył, że zaczyna robić się widno. Przesiedziałem tu całą noc – pomyślał lekko zdziwiony. Nagle przypomniał sobie słowa brata „ Ona jest tu tylko do jutra”. Teraz dopiero zrozumiał dlaczego Angelo to powiedział.

– Muszę z nią porozmawiać – znowu mówił do siebie, nerwowo rzucał słowami  – przeprosić, powiedzieć, że wierzę we wszystko co powiedziała i… – przerwał i uśmiechnął się – …i  muszę jej powiedzieć, jak bardzo ją kocham.

Zerwał się z ziemi i biegiem ruszył w stronę domu. Po drodze wyobrażał sobie ich spotkanie. Myślał o tym, co jej powie i co ona powie jemu. W natłoku myśli i szarówce nie zauważył, że ktoś stoi mu na drodze. Wpadł z impetem na mężczyznę idącego tą samą ścieżką. Odbił się od niego. Poczuł tępy ból  nad lewą brwią.

– Kurwa – zaklął głośno rozmasowując jednocześnie bolące miejsce na czole. Spojrzał wściekły na faceta, który stanął mu na drodze warcząc do niego:

– Ślepy jes… –  przerwał w pół słowa, gdy zorientował się w kogo uderzył – Angelo? Co ty tu, do cholery, robisz o tej porze?

– Wyszedłem sobie na spacer! Wiesz, uwielbiam spacerować w środku nocy – odpowiedział drwiącym tonem zirytowany Angelo pocierając z zapałem łuk brwiowy. Po tych słowach uświadomił sobie, że jeszcze przed paroma sekundami był przerażony długą nieobecnością Paddyego i zmienił ton – martwiłem się o ciebie – przyznał szczerze – postanowiłem cię poszukać. Rozumiem, że mnie teraz nie darzysz zbytnią sympatią, ale nie musisz mnie od razu napadać – dodał żartobliwie widząc, że jego brat trzyma się za czoło, dokładnie w tym samym miejscu co on.

Paddy otrzeźwiony słowami Angelo,  przypomniał sobie nagle, dokąd tak pędził.

– Angelo, muszę… – zaczął szybko, chcąc streścić bratu historię swojego pośpiechu, gdy uzmysłowił sobie, że to właśnie on przetrzymywał list, który powinien trafić do niego 10 lat temu. Nie kończąc już zaczętego zdania przymrużył groźnie oczy.

Angelo spostrzegł nagłą zmianę na twarzy brata. Znał go i wiedział, co oznacza to spojrzenie. Dostrzegł w jego ręce kopertę.

– Czytałeś? – zapytał z niepokojem przenosząc wzrok z powrotem na twarz Paddyego. Czuł, że serce podchodzi mu do gardła. Spodziewał się najgorszego, ale ku jego zdziwieniu Paddy wyminął go bez słowa i pognał przed siebie. Zszokowany zachowaniem brata ruszył za nim.

– Paddy zaczekaj! – krzyknął – pozwól mi wyjaśnić! Wiem, że jesteś na mnie zły, ale…

– Zły? – Paddy nagle zatrzymał się i odwrócił się w jego stronę – Mylisz się.

Angelo zatrzymał się przed nim zaskoczony. Mylę się? Czyżby się na mnie nie gniewał? – zastanowił się. W jego głowie pojawiła się nadzieja, że może jednak nie będzie tak źle. Niestety Paddy szybko ją rozwiał:

– Nie jestem zły… to za słabe określenie w stosunku do tego, co aktualnie czuję. Jestem na ciebie cholernie wściekły! Mam ochotę rozkwasić ci gębę i zrobię to jak wrócę, przyrzekam! – syknął z nienawiścią – biorę twój samochód – dodał i ruszył szybko w stronę auta.

Przerażony i pozbawiony złudzeń Angelo został w miejscu. Dogonił Paddyego dopiero po chwili, gdy dotarły do niego słowa dotyczące auta.

– Gdzie jedziesz?

– Do Oli – odparł, z pewnością w głosie, Paddy wsiadając do samochodu. Wyjął kluczyki ze schowka i zapalił silnik – gdzie ją znajdę? – zapytał przekrzykując warkot silnika.

– Paddy może ja poprowadzę. Zawiozę cię – prosił go błagalnie Angelo bojąc się, że zrobi po drodze coś głupiego.

Paddy nie słuchał. Włączył bieg i ruszył. Zawrócił i zatrzymał się ponownie koło Angelo.

– Chcesz mi pomóc? – zapytał przez otwarte okno.

Angelo uśmiechnął się i skinął głową.

– To nie wpierdalaj się więcej w moje życie! – warknął groźnie Paddy.

Angelo skulił się słysząc jego słowa.

– Paddy! Ja naprawdę chcę ci pomóc. Wiem, że ciągle ją kochasz, dlatego ją tu przywiozłem. Dla ciebie rozumiesz! – próbował się tłumaczyć.

Paddy roześmiał się szyderczo.

– Ty już raz mi pomogłeś! Jakieś 10 lat temu! Tak mi pomogłeś, że do dziś nie mogłem się pozbierać! – już się nie śmiał – Wiesz co? Udław się tą swoją dobrotliwą pomocą! Mam ją gdzieś! – dodał pogardliwie.

– Patrick, proszę… – Angelo nie wiedział już co ma mówić – pogadajmy – prosił.

Paddy nie chciał już go dłużej słuchać, a tym bardziej rozmawiać. Odwrócił głowę i popatrzył przed siebie.

– Gdzie ona mieszka? – zapytał nie odwracając głowy.

– Hotel Lindner – odpowiedział Angelo zrezygnowany.

Paddy zamknął okno, rzucił jeszcze pogardliwe spojrzenie bratu i ruszył z piskiem opon. Angelo patrzył za znikającym, zbyt szybko, autem i modlił się w duchu, żeby nic mu się nie stało.

Gdy samochód zniknął mu z pola widzenia, wszedł na werandę i opadł ciężko na ratanowy fotel. Dopiero teraz poczuł, że cały dygocze. Jednocześnie chciało mu się płakać z bezsilności i wrzeszczeć ze złości. Przykrył twarz dłońmi. Nad lewą brwią wyczuł palcem guz wielkości śliwki, ale nie przejął się nim wcale. Jego myśli krążyły wokół Paddyego i Oli. Zdał sobie sprawę, że nie zapytał go, w jakim celu chce znaleźć Olę. Miał nadzieję, że uwierzył w jej miłość po przeczytaniu listu. A może pojechał, żeby znowu ją zwymyślać i obrazić? – przeraziła go ta myśl.

……………………………

          Paddy wjechał na teren hotelu. Zatrzymał auto na parkingu. Chciał jak najszybciej znaleźć się blisko Oli. Przez całą drogę myślał o tym, co jej powie. Wyobrażał sobie różne opcje jej reakcji na to, co chciał jej powiedzieć. Bał się, że po tym wszystkim, co od niego usłyszała przez te kilka dni, nie będzie chciała z nim rozmawiać. Wiedział, że nie odpuści dopóki nie przekona jej do swojej miłości. Z każdym przebytym kilometrem serce biło mu coraz szybciej i był coraz bardziej podekscytowany. Za chwilę kochana będziemy razem – myślał – i już cię nie puszczę. Nareszcie będziemy szczęśliwi. Wynagrodzę nam te wszystkie stracone lata.

W pośpiechu wysiadł z auta i wbiegł do hotelu.

Po kilkunastu minutach pojawił się ponownie w drzwiach eleganckiego gmachu. Wyszedł na zewnątrz. Przystanął na chwilę i popatrzył w niebo. Było już całkiem widno. Dotarł do samochodu. Wsiadł do środka, oparł głowę o zagłówek i zamknął oczy.

Siedział tak, nie ruszając się i nie otwierając oczu, dobrych kilkadziesiąt minut, po których powoli zapalił silnik i odjechał.

 

===================================================

 

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 9: Za późno…

  1. No właśnie, zgadzam sie w końcu do niego dotarło. Też jestem ciekawa czy wyjechała czy go wywaliła. Jestem ciekawa co tam dalej dla nas szykujesz 🙂
    Już sie nie mogę doczekać kolejnych części.
    Pozdrawiam!!

    Polubienie

    1. Dziękuję, że czytasz i komentujesz na bieżąco. Mam pewien zarys losów moich bohaterów, ale gdy siadam do pisania powstają też całkiem nowe pomysły. Dalszy ciąg obecnej sytuacji miałam zaplanowany, a teraz podsunełyście mi nowy pomysł i właściwie sama nie wiem, co z tego wyjdzie. Zaczyna mi się wymykać kontrola nad akcją w opowiadaniu. Postaram się napisać kolejny rozdział jak najszybciej. 😉

      Polubienie

  2. jak dla mnie nie wywaliła go, jej tam nie było…
    wiesz co z bohaterami tak jest, nagle żyją swoim życiem 🙂 a autor musi nadążać i szybko realizować to co chce, bo oni sobie robią co chcą i nie pytają autora o zdanie 🙂 też tak miałam pisząc haha chciałam coś innego a bohater „myk” i po swojemu, ale ale często właśnie tak było dobrze

    Polubienie

    1. Masz absolutną rację. Czasami jak czytam to, co napisałam, po jakimś czasie, to nie wierzę, że to spod moich rąk wyszło.
      Z bohaterami próbuję się zaprzyjaźnić, ale nie zawsze mają na to ochotę. 😀

      Polubienie

  3. O jejku! Jest za późno. Ona wyjechała. Tylko Paddy ani nikt nie wiedzą, ze ona wróci. Wróci i będzie tu mieszkać i pracować. Ale się cieszę, ze sie skusiłam i zaczęłam czytać to opowiadanie. Wartka akcja i dzieje się.

    Polubienie

    1. Wielkie dzięki. Ja również jestem zadowolona, że się skusiłaś. Dzięki Tobie i Ani wracam do pierwszych rozdziałów i widzę, jakie wątki i problemy poruszałam, rozwijałam, a później trochę o nich zapomniałam i jeszcze do tej pory nie wyjaśniłam.
      No niestety wychodząc z Hotelu na szczęśliwego nie wyglądał.

      Polubienie

    1. Natalia, żeby odpisać Ci na Fb musiałam przeczytać tę części. Och jak Ja go też takiego uwielbiałam. Lekko dziki, nieobliczalny, buntownik walczący z całym złym światem. Rany Julek… To był mój cudowny Paddy. Hehe

      Polubienie

Dodaj komentarz