ROZDZIAŁ 83: Lek na koszmary.

Leżał na boku, z głową opartą na dłoni i obserwował śpiącą dziewczynę. Przyglądał się jej twarzy oświetlonej przez blask księżyca, wpadający przez okno, znajdujące się tuż nad łóżkiem. Była idealna… Ciemne włosy, brwi i rzęsy, malutki, zgrabny nosek i wydatne usta wyraźnie odznaczały się w półmroku. Była taka delikatna i krucha, gdy spała, ale zdawał sobie sprawę z tego, że najmniejszy ruch może Ją obudzić i wtedy może zniknąć jego szczęście. Emma była jak kameleon, zmieniała się pod wpływem chwili. Wczorajszego wieczora pozwoliła mu się do siebie zbliżyć, ale była to czysto fizyczna bliskość. Nie dała mu żadnej nadziei, nie odpowiedziała na pytania, które jej stawiał, więc nadal  nie wiedział, co Ona myśli i czego chce. Być może ta wspólna noc będzie wspólnym początkiem, ale też może okazać się końcem.

– Nie… – usłyszał nagle głos dziewczyny.

Spojrzał na nią. Jej twarz nie przypominała już tej, na którą patrzył, jeszcze chwilę temu. Teraz była pełna napięcia i zdenerwowania.

– Nie chcę… zostaw… – mamrotała przez sen, kręcąc głową na prawo i lewo.

Jimmy zmarszczył brwi i uniósł się na łokciu.

– Nie!!! – tym razem wrzasnęła głośno, a z kącików jej oczu wypłynęły łzy.

Po tym usiadł i próbował delikatnym szarpnięciem zbudzić śpiącą dziewczynę. Nie reagowała.

– Nie dotykaj mnie! Zabieraj te łapy! Nie… – krzyknęła jeszcze raz, przez zaciśnięte gardło.

– Emma, obudź się – powiedział głośno i trochę mocniej nią szarpnął.

Kobieta poderwała się w górę i usiadła, wciągając łapczywie powietrze.

Mężczyzna odgarnął z jej twarzy kosmyki włosów.

– Miałaś zły sen – powiedział, gładząc wierzchem dłoni jej policzek.

Popatrzyła na niego nieprzytomnie i odepchnęła jego rękę.

– Emma? – wyszeptał zdziwiony, czując narastające zdenerwowanie. Sytuacja wydała mu się identyczna z tą z domku – Przyśnił Ci się jakiś koszmar, ale już jest dobrze, jesteś bezpieczna – powiedział łagodnie, wyciągając ponownie rękę w jej kierunku.

Spojrzała na jego dłoń i odsunęła się w drugi koniec łóżka. Przylgnęła plecami do zagłówka łóżka, podciągnęła nogi pod brodę i oparła czoło o kolana. W świetle księżyca wyraźnie było widać, jak szybko wznoszą się i opadają jej ramiona. Oddychała nierówno, trzęsąc się, jakby w mieszkaniu było zimno.

Po kilku sekundach podniosła głowę i spojrzała przed siebie.

– Jimmy, idź do domu – powiedziała cicho – Chcę zostać sama.

Zanim odpowiedział, wpatrywał się w nią w milczeniu przez jakiś czas, zastanawiając się, jak ma postąpić.

– Miałaś zły sen, może opowiesz mi… – zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć.

Spojrzała na niego z bólem.

– To nie był zły sen, Jim… to moja przeszłość… moje życie… – powiedziała ze ściśniętym gardłem, powstrzymując łzy – Wyjdź stąd… Proszę… – dodała, zwieszając ponownie głowę.

Jimmy utkwił wzrok w swoich dłoniach. Nie zamierzał posłuchać dziewczyny,  chciał za to, by powiedziała mu, co Ją tak dręczy. Tylko jak miał to zrobić? Jakie pytanie zadać, by się przed nim otworzyła? Pragnął, by zrzuciła z siebie skorupę, w którą znowu się schowała. Chciał Jej pomóc.

– No idź już! – ponagliła go.

Spojrzał w jej błyszczące oczy i odparł:

– Nie wyjdę, Em i nawet nie próbuj się mnie pozbyć. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, nie musisz, będziemy milczeć, ale nie zostawię Cię samej, nie ma mowy.

Wpatrywała się w niego z dziwnym, niezrozumiałym wyrazem twarzy. Odczekał kilka sekund, a gdy nadal milczała, odwrócił się tyłem, spuścił nogi z łóżka i odszukał na podłodze swoje spodnie. Po chwili wstał i bez słowa wyszedł do przedpokoju.

Została sama. Wciągnęła głośno powietrze w płuca, po czym wypuściła je wolno w przestrzeń i przymknęła oczy. Dlaczego wciąż śnił Jej się ten sam koszmar? Wzdrygnęła się na wspomnienie snu. Dlaczego to do niej wracało? Dlaczego Jim znowu musiał widzieć Ją w takim stanie? Po policzkach bezwiednie zaczęły płynąć Jej nie wstrzymywane już łzy.

Nagle usłyszała szum wody i odgłos otwieranych szafek kuchennych. Uświadomiła sobie, że Jim na prawdę nie wyszedł i był obok, w jej kuchni. Mimo, iż kilka sekund temu wyrzucała go z mieszkania, teraz zrobiło jej się dziwnie ciepło i miło na duszy, że nie była sama…
W jej sercu zaczęło tlić się nieznane jej dotąd uczucie, którego nie potrafiła nazwać, a które rozgrzewało Ją od środka, uspokajając jej skołatane nerwy.

Po kilku minutach, usłyszała kroki pod drzwiami, więc szybko starła z policzków mokre ślady i otuliła swoje nagie ciało kołdrą.

– Zrobiłem kakao – powiedział, stając w progu – Masz ochotę? – zapytał i wszedł dalej. Włączył lampkę stojącą na stoliku przy łóżku i pokój rozjaśnił się delikatnym światłem – Moja mama uważała, że to najlepsze lekarstwo na koszmary – powiedział, wysuwając dłoń z parującą cieczą, w kierunku dziewczyny.

Wzięła od niego naczynie i w milczeniu przyglądała się, jak siada obok niej na brzegu łóżka.

– Czasami wstawała po kilka razy w nocy i za każdym razem cierpliwie wysłuchiwała naszych opowieści sennych, a potem przynosiła nam ciepłe mleko lub kakao – popatrzył ciepło na dziewczynę i uśmiechnął się.

– To wielkie szczęście mieć kochających rodziców – powiedziała cicho, przystawiając kubek do ust.

– Myślę, że tu nie chodzi o rodziców, tylko o to, by mieć przy sobie kogoś, kto się o nas zatroszczy w złych momentach. Tak jesteśmy skonstruowani  – odparł – Po śmierci mamy, funkcję łagodzenia nocnych strachów, przejęły moje siostry i też było dobrze – wyznał – Pamiętam, jak złapały Angelo na wykorzystywaniu tego sposobu do zdobycia słodkiego napoju. Miał złe sny co noc – zaśmiał się głośno.

Emma także rozciągnęła usta w uśmiechu, ale zaraz po tym uciekła gdzieś myślami.

– Mnie nie miał kto pocieszać i przynosić kakao – powiedziała cicho, trochę jakby do siebie.

Jim spojrzał na nią trochę zdziwiony jej wyznaniem, ale wydała mu się całkiem pochłonięta swoimi myślami, dopił więc swój napój w całkowitym milczeniu, nie chcąc jej przeszkadzać.

– Wypiłaś? – zapytał po pewnym czasie, a gdy pokiwała twierdząco głową, wziął z jej dłoni kubeczek – To teraz połóż się wygodnie – rozkazał, odstawiając naczynia na stolik, po czym otulił leżącą dziewczynę kołdrą i skierował się do wyjścia – Lampkę zostawię włączoną, wtedy złe sny już nie wrócą – odwrócił się i spojrzał na nią łagodnie – To kolejny sposób mojej mamy – uśmiechnął się – Ale jakby koszmary wróciły, będę obok – powiedział i wyszedł za próg.

– Jimmy! – krzyknęła Emma, zanim zamknął drzwi – Dziękuję, że mnie nie posłuchałeś i zostałeś  – powiedziała, gdy wsunął głowę do pokoju.

– Nie ma za co – odparł i wyszedł, przymykając drzwi.

Zatrzymał się zaraz za nimi i westchnął ciężko. Miał nadzieję, że poprosi, by Ją przytulił i został w jej łóżku do rana. Nie zrobiła tego, więc niechętnie poczłapał do salonu. Nie włączając światła, usiadł na kanapie i oparł głowę o miękki materiał oparcia. Było mu przykro. Tak bardzo chciał, by wyjawiła mu swoje tajemnice, podzieliła się z nim swoimi problemami. Myślał, że kakao zachęci Ją do zwierzeń tak, jak zachęcało jego i jego rodzeństwo w dzieciństwie. To był jedyny sposób, który przyszedł mu do głowy. Niestety Em nie była dzieckiem, a jej twarda skorupa nawet nie drgnęła. Ponownie westchnął, czując bolący ucisk w głowie, po czym położył się na kanapie, rozmyślając o swojej niepewnej wciąż przyszłości.

Prawie zasypiał już, gdy usłyszał jakiś szmer blisko siebie. Otworzył oczy… Siedziała przed nim, na stoliku kawowym, zawinięta w jasny szlafrok.

– Te koszmary… Zawsze śni mi się to samo – powiedziała cicho.

Nie odezwał się, nie poruszył nawet, bał się, że Ją spłoszy.

– Jakiś obleśny, goły facet, leży na mnie i dyszy, a Ja za wszelką cenę, próbuję się wydostać spod niego – mówiła dalej, tak cicho, że musiał wytężyć słuch, by wszystko usłyszeć – Nie widzę jego twarzy, ale zawsze czuję ból, gdy On… – przerwała i przygryzła wargę, by nie zacząć szlochać.

Zauważył łzy na jej policzkach ale nie zrobił niczego, by Ją pocieszyć. Chciał wysłuchać do końca jej opowieści.

Wytarła mokre ślady i mówiła dalej:

– Błagam go, krzyczę, próbuję zwalić jego obrzydliwe cielsko z siebie, a on tylko robi swoje i dyszy.
Budzę się, gdy wydaje z siebie jęk, świadczący o zakończeniu – teraz już nie utrzymała głośnego szlochu.

Jimmy nie wytrzymał dłużej. Zerwał się z kanapy, klęknął przed nią i próbował objąć, ale zatrzymała jego ręce.

– Nie teraz… proszę… Nie zniosłabym Twojego dotyku – wyłkała – W takim momencie nienawidzę mężczyzn, mam ochotę Was wszystkich wykastrować.

Jimmy zabrał ręce i przeniósł ciężar ciała na pięty. Czekał cierpliwie, aż kobieta uspokoi się na tyle, by mógł z nią porozmawiać, w środku jednak cały gotował się z napięcia.

Brunetka ucichła, ale nadal siedziała bez ruchu, ze zwieszoną głową.

– Czy to jest tylko koszmar, czy… – przerwał, bo bał się wypowiedzieć na głos to, o czym myślał.

Emma podniosła głowę. Nie widział dokładnie jej oczu, ale smutek z jakim zaczęła mówić, był przerażający.

– Wiele bym dała, żeby to był tylko sen, Jim, ale to niestety, zdarzyło się naprawdę.
Mężczyzna zacisnął powieki z taką siłą, że poczuł w nich ból. W tym momencie nienawidził swojej płci, tak bardzo, jak Emma, było mu wstyd za samego siebie.

– Wiesz kto Cię zgwałcił? – zapytał drżącym głosem, po dłuższej chwili milczenia.

Dziewczyna wstała, omijając Jima i podeszła do okna.

– Wiem – odparła cicho.

Zerwał się z podłogi i prawie podbiegł do niej.

– Mam nadzieję, że ten parszywy gnojek zapłacił za to, co Ci zrobił.

Em, zaśmiała się z goryczą.

– Oni wszyscy musieliby zapłacić – powiedziała tajemniczo.

Jim zamarł i bezwiednie zacisnął dłonie w pięści. Czuł tak wielki skurcz żołądka, że miał wrażenie, iż za moment zwymiotuje.

– To… – tak bardzo bał się zapytać – Było ich więcej?

– Czasem miałam wrażenie, że całe tłumy – odparła, przecierając oczy, dłońmi.

– Nie rozumiem – powiedział lekko zdezorientowany jej ostatnimi słowami.

Emma odwróciła się i spojrzała na niego. Nawet w półmroku widziała, jak bardzo był blady.

Pociągnęła głośno nosem i zapytała:

– Nie masz jeszcze dość? Jesteś pewny, że chcesz usłyszeć całą prawdę?

– Chcę – odparł trochę niepewnie, zastanawiając się, co też może mu jeszcze powiedzieć. To, co usłyszał było wystarczająco trudne – Jeśli Ty chcesz mi o tym powiedzieć – dodał.

– Teraz jest mi już wszystko jedno – powiedziała obojętnym tonem. Nabrała powietrza w płuca i zaczęła mówić:

– Miałam siedemnaście lat, gdy poznałam chłopaka którego, jak mi się wtedy wydawało, pokochałam. Omamił mnie pięknymi słówkami, obietnicami luksusowego życia – westchnęła – Z resztą w tamtym okresie, wszystko wydawało mi się lepsze, niż życie w sierocińcu – powiedziała i zerknęła na Jima – Pamiętasz, jak mówiłam, że nikt nie nauczył mnie miłości? – zapytała, a gdy skinął głową, dodała – W domu dziecka nikt nikogo nie kocha, a Ja byłam tam od urodzenia i tak bardzo chciałam się stamtąd wyrwać, że uwierzyłabym w każdą bajeczkę. Uciekłam z nim… – przerwała na moment, zbierając siły na dalszy ciąg – Niestety już pierwszego dnia moja bajka się skończyła.

Jim milczał, słuchał, a każdy mięsień napięty miał do granic wytrzymałości.

– Zaprowadził mnie do swojego mieszkania, które bardziej przypominało norę, niż dom,  o którym mi opowiadał – zaśmiała się cierpko – Potem wyszedł i wrócił wieczorem. Był pijany, a w dodatku przyprowadził kolegę, równie pijanego, jak On – dodała i usiadła na brzegu kanapy.

– I to On Cię zgwałcił? – zapytał z drżeniem serca.

– On był pierwszy – powiedziała smutno – To On śni mi się po nocach – dodała –  Ale…  takich jak On było więcej.

– Więcej? – Jim był w szoku.

– Tak. Mój niby chłopak w ten sposób zarabiał pieniądze na swoje libacje – wyznała – Przychodzili co wieczór, a czasem i w ciągu dnia. Traktowali, jak szmatę i wychodzili, a mój niby chłopak zgarniał kasę. Tkwiłam w tym bagnie przez prawie pół roku, zanim udało mi się uciec.

– O Boże… – jęknął w końcu Jim. Nie wytrzymał dłużej. Czuł, że się dusi.

Emma podniosła się i odwróciła przodem do niego.

– Teraz wiesz już wszystko – powiedziała spokojnie i popatrzyła na pobladłego mężczyznę obojętnym wzrokiem – Nadal uważasz, że mnie kochasz?

Mężczyzna stał przy oknie ze spuszczoną głową, oświetlony przez pierwsze promienie słońca, wdzierające się przez szyby i milczał.

Emma czekała na jakiś jego ruch, choćby spojrzenie, ale On tkwił wciąż w tym samym miejscu, jak skamieniały. Było jej smutno i źle. Tak bardzo chciała, żeby ją teraz przytulił, ale nie miała odwagi poprosić. Straciła już nadzieję i miała odejść do sypialni, gdy w końcu się odezwał:

– Em, nie wiem, co mam powiedzieć. Pierwszy raz w życiu wstydzę się, że jestem mężczyzną. Spodziewałem się, czegoś złego, ale raczej znęcania fizycznego, bądź psychicznego, ale to… – westchnął i dodał – W głowie się nie mieści…

Emma, głośno przełknęła ślinę, próbując pozbyć się wielkiej guli, która coraz bardziej rosła w jej gardle. Sama nie wiedziała, czy w tej chwili bardziej współczuje sobie, czy Jemu.

– Teraz już rozumiesz, dlaczego nie możemy być razem – powiedziała cicho.

Jej słowa otrzeźwiły chłopaka. Szybkim krokiem podszedł do niej, złapał Ją za ramiona i powiedział:

– Nie mów tak.

Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Były przygaszone i przeraźliwie smutne, a w kącikach tliły się mokre, błyszczące punkty.

– Czego mam nie mówić? – zapytała – Uprawiałam seks za pieniądze, Jimmy, byłam dziwką. Byłbyś durniem, gdybyś nadal mnie chciał! – wykrzyknęła bezsilnie.

– Nie! Nie chciałaś tego, zostałaś zmuszona! – powiedział podniesionym głosem – A to wielka różnica i nigdy nie myśl o sobie w ten sposób, rozumiesz?! – dodał, po czym przyciągnął Ją do siebie i przytulił tak mocno, że brakło Jej tchu.

Przymknęła oczy i delektowała się bezpiecznym ciepłem, które działało, jak balsam na jej zbolałe, pełne żalu serce.

– Kocham Cię, Em – wyszeptał, całując Jej włosy – I to, co mi powiedziałaś, nie jest w stanie zmienić moich uczuć. Udusiłbym wszystkich tych facetów, którzy zrobili Ci taką krzywdę – dodał i starł ukradkiem łzę, która wydostała się z jego oczodołu. Cichutkie łkanie i drżenie całego jej ciała wywoływało w nim jeszcze większy ból – Obiecuję Ci, że nikt już nigdy Cię nie skrzywdzi.

Jakiś czas później zaprowadził Ją z powrotem do łóżka. Gdy bez słowa położyła się w pościeli, otulił Ją kołdrą i usiadł na brzegu łóżka. Odgarnął włosy z jej mokrej od łez twarzy, pocałował czule w czoło i zajrzał głęboko w oczy:

– Lepiej? – zapytał szeptem.

– Tak, ale czuję odrazę do siebie za każdym razem, gdy do tego wracam – powiedziała, patrząc przed siebie.

– Jeśli dasz nam szansę na szczęście, obiecuję Ci, że postaram się wymazać z Twojego umysłu, wszystkie złe wspomnienia. Zatrę je nowymi… naszymi… – powiedział półszeptem.

– I poradzisz sobie z tym? – zapytała, zaglądając mu w źrenice – Będziesz umiał mnie kochać, po tym, co Ci powiedziałam? – zapytała.

– Oczywiście – potwierdził – Mówiłem już, że moich uczuć do Ciebie nic nie zmieni. Ty byłaś ich ofiarą, nie sypiałaś z nimi, z własnej woli. Nie chciałaś tego…

Zacisnęła mocno powieki i pokręciła głową. Zrobiło Jej się niedobrze. Jim uderzył w czuły punkt. Gdyby tylko wiedział… W kącikach jej oczu pojawiły się pojedyncze duże krople, które chłopak otarł kciukiem.

– Postaraj się jeszcze zasnąć – wyszeptał do jej ucha i wstał, z zamiarem opuszczenia sypialni.

Sam nie miał zamiaru już spać, nie mógłby po tym, co usłyszał. Miał sporo rzeczy do przemyślenia.
Odwrócił się jednak z powrotem, gdy poczuł jej dłoń przytrzymującą jego rękę.

– Nie odchodź, Jimmy – poprosiła – Zostań tutaj i przytul mnie, mocno.

– Dobrze, kochanie.

………….

Obudziło Ją słońce wpadające przez okno. Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Odwróciła głowę i spojrzała na śpiącego obok mężczyznę.

Kochany Paddy… – pomyślała. Przyglądała mu się rozanielonym wzrokiem, czując w sercu spokój i szczęście. Po tylu latach życia wspomnieniami, w samotności z tęsknotą w sercu, miała go ponownie przy sobie i to w dodatku nie jako przyjaciela tylko mężczyznę, z którym zamierzała spędzić życie.

Wyciągnęła rękę i delikatnie, by go nie obudzić, odsunęła kosmyk włosów z jego czoła. Poruszył się, przekręcił głowę, ale spał dalej, więc cichutko wysunęła się spod kołdry i omijając resztki po świeczkach, wyszła z pokoju.
Idąc korytarzem w dół, jeszcze raz zaglądała do wszystkich pomieszczeń. Wczorajszy zachwyt nie minął, a słońce i dzień jeszcze bardziej uwydatniło piękno tego domu.

„Nasz dom” przypomniała sobie słowa Paddyego. Weszła do kuchni i myśląc wciąż o tym, co powiedział jej ukochany zaczęła przetrząsać szafki i lodówkę w poszukiwaniu kawy i czegoś na śniadanie.

– Dobrze, będę za jakieś dwie godziny – usłyszała nagle, gdzieś z głębi korytarza – Dziękuję i do zobaczenia. Wow, co to za zapach? – zapytał, gdy pojawił się w kuchni.

– Śniadanie, kochanie – odparła, oglądając się za siebie, po czym ponownie zaczęła mieszać coś w patelni drewnianą łyżką – Powinieneś podziękować swojej bratowej za dodatkowy prowiant, który Ci zapakowała z myślą o porannym posiłku, bo inaczej jedlibyśmy tynk z tego nowego domu – zaśmiała się.

Paddy zasiadł za stołem i drapiąc się w głowę, z lekkim zakłopotaniem odparł:

– Faktycznie, nie pomyślałem. Naprawdę zapakowała nam coś także na dzisiaj? – a gdy Ola pokiwała twierdząco głową, dodał – Kochana Kira.

– Możesz zalać kawę? – zarządziła, gdy czajnik dał sygnał, że woda w nim uzyskała temperaturę wrzenia.

Paddy, bez słowa wstał i wypełnił zadanie, po czym postawił kubki na stole i podszedł do Oli, obejmując Ją od tyłu i całując w szyję.

– Jajecznica, cudownie – stwierdził bez entuzjazmu zaglądając jej przez ramię.

– Tylko to znalazłam, ciesz się, że w ogóle mamy, co jeść – odparła ze śmiechem.

Po kilku minutach siedzieli już przy stole i z apetytem jedli śniadanie.

– Z kim masz się spotkać za dwie godziny? – przypomniała sobie Ola.

– Mam odebrać samochód – odparł, popijając kawę.

– W takim razie muszę się streszczać – stwierdziła dziewczyna – Musimy jeszcze odebrać Nati.

– Umówiłem się z Kirą, że będzie u nich do wieczora. Mają jechać z Angelo, gdzieś nad wodę – wyjaśnił.

– Nie uważasz, że za bardzo ich wykorzystujemy? – zapytała – Mają co robić przy swojej czwórce.

Paddy zaśmiał się głośno i z rozbawieniem powiedział:

– Przy takiej ilości jedno więcej czy mniej, chyba nie robi im różnicy.

– Wredny jesteś – skarciła go blondynka.

– Nie wredny, tylko szczery – sprecyzował – Ale czasami im zazdroszczę – dodał już całkiem poważnie – Zawsze chciałem mieć dużą rodzinę.

– Przecież właśnie taką masz – stwierdziła, podbierając go trochę.

– Oluś, nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię.

Dziewczyna spojrzała na niego z powagą.

– Wiem – odparła – Znam chyba wszystkie Twoje dawne marzenia.

– One wcale nie są dawne, tylko trochę przesunęły się w czasie – odparł – I nadal zamierzam zrealizować wszystkie – wstał od stołu i podszedł do niej. Pociągnął Ją za ręce w górę, zmuszając do tego, by stanęła przed nim, po czym objął Ją w pasie i pocałował czule – Ty jesteś moim głównym marzeniem, a ten dom następnym zrealizowanym planem i mam nadzieję, że już razem zrealizujemy kolejne – powiedział przytulając Ją do siebie.

– Razem? W jaki sposób?

Odchylił się i spojrzał Jej głęboko w oczy.

– Pomóż mi wypełnić ten dom – wytłumaczył – Zamieszkajcie tutaj z Nati… Ze mną – dopowiedział po chwili.

Widziała w jego źrenicach wyczekiwanie, ale zawahała się, wysunęła z jego objęć i odeszła, by móc jaśniej myśleć.

– Nie chcesz? – zapytał, a rozczarowanie w jego głosie było tak odczuwalne, że nie musiała wcale widzieć jego twarzy.

– Nie uważasz, że jest jeszcze za wcześnie? Dwa miesiące to chyba za mało – stwierdziła.

Podszedł do niej i zmusił Ją do spojrzenia na siebie.

– Oluś, nie dwa miesiące, tylko dziesięć lat – powiedział – Sama przed chwilą powiedziałaś, że znasz wszystkie moje marzenia i nie tylko to. Wiesz o mnie wszystko. Proszę zgódź się i pozwól nam być rodziną. Spełnij moje marzenia.

Ola wpatrywała się w niego przez moment, zastanawiając się nad propozycją, po czym omiotła wzrokiem pomieszczenie, w którym byli i uśmiechnęła się.

– Tobie mogłabym się oprzeć, ale zakochałam się w tym domu, więc chyba nie mam wyjścia – stwierdziła, wracając spojrzeniem do jego ciemnych tęczówek, które rozszerzyły się i zaczęły błyszczeć radością.

– Kocham Cię, wiesz? – powiedział.

Blondynka zaśmiała się głośno.

– Coś podejrzewałam – odparła z rozbawieniem.

Szczęśliwy chłopak przyciągnął Ją mocno do siebie i zatracił się w jej cudownych ustach.

================================

9 myśli na temat “ROZDZIAŁ 83: Lek na koszmary.

  1. Ciekawy blog z własną prozą, pisany z zaangażowaniem. Warto pokazać go nowym czytelnikom, dlatego zachęcamy do umieszczenia bloga w naszym serwisie „Najlepsze Blogi”. To duży i licznie odwiedzany ranking polskiej blogosfery, który pomaga blogerom w docieraniu do nowych odbiorców. A więc serdecznie zapraszamy do rejestracji, życząc dalszego rozwoju bloga i wielu odwiedzin.

    Polubienie

  2. O matko! Nie wiem, co napisać. Coś okropnego. Biedna Emma. Jak mi jej żal. Ciesze się, że się otworzyła i zwierzyła Jimowi, ale jest jeszcze coś, o czym on nie wie. Może ona później była dziwka na własny rachunek? A może to polubiła i potem ona wykorzystywała facetów? No zupełnie nie wiem. Ale aż miałam ciarki jak to czytałam. Biedna dziewczyna. Oby jej się udało i oby zaufało Jimowi. A Ola? No nie myślałam, że się zgodzi tak od razu, serio. No i czekam, kiedy pojawi się John, dowie o Natalii i jak to się tam pokręci wszystko. Co to A dziwne reklamy na blogu się pojawiają? Pozdrawiam i udanego tygodnia!

    Polubienie

    1. Emma miała ciężkie życie i to od urodzenia. Fajnie, że powiedziała Jimowi o części swojej przeszłości, bo dzięki temu wiele zrozumiał. Ola początkowo nie miała się zgodzić, ale romantyzm, jaki zgotował Jej Paddy zauroczył też autorkę haha. Myślę, że Olka była niepewna, bo Paddy był jaki był. Teraz, gdy chłopak zaczyna być mężczyzną i podejmuje męskie decyzje, nasza Ola to czuje i także się zmienia. On daje jej poczucie bezpieczeństwa. Do Johna dojdę niedługo.
      Nie wiem kiedy uda mi się wrzucić kolejną część, bo mam przed sobą szalone dwa tygodnie w pracy, więc proszę o cierpliwość.
      Dzięki

      Polubienie

  3. biedna Emma!!!! az brak słów, no brak… mam nadzieje ze bezie juz lepiej, ale jestem ciekawa co było dalej. … bo to nie koniec historii
    a Ola i Paddy to naprawdę szybko i na temat, ale pojawi sie John i będzie zamieszanie…ooo

    Polubienie

    1. Racja. Biedna dziewczyna. Czy będzie już lepiej? Okaże się, bo dwa czynne wulkany nie wróżą stabilizacji. John z pewnością wywoła zamieszanie, szczególnie w odbudowywanym ciągle, poczuciu wartości u Paddyego, ale nie tylko…
      Dziękuję

      Polubienie

        1. Cieszę się, że wróciłaś, że jesteś i mam nadzieję że zostaniesz.

          Dzięki za komentarz na blogu, bo teraz wszyscy na grupach tylko.

          Polubienie

  4. Zachowanie Jima super i chyba tym kupił sobie zaufanie Emmy. Tylko żeby kiedyś w kłótni jej tego nie wygarnął. A Paddy to chyba się tak szybko potomka nie doczeka chyba że wpadną. Bo Olka nie jest psychicznie przygotowana na to. Myślę że dopóki nie pouklada spraw ojcowskich z Natii to się nie zdecyduje

    Polubienie

    1. Emma to raczej nieprzewidywalna osoba, więc jeszcze nie mogę powiedzieć, że Jim coś zdziałał, bądź że Emma mu ufa. Zobaczymy być może masz rację, ale może także być tak, że Ona miała tylko chwilowe wahanie i wtedy wyznała Jimowi swoje najskrytsze tajemnice, a teraz żałuje. Z nią niestety nigdy nic nie wiadomo.
      Jeżeli chodzi o Olę i Paddyego, to masz całkowitą rację Olka nie chce na razie angażować się aż tak poważnie. Co i jak wyjdzie? Sama zobaczysz…
      Dzięki za komentarz i przepraszam że odpisuję tak późno.

      Polubienie

Dodaj komentarz