Rozdział 143: Szczerość bez granic…

Zapraszam, choć ta część z pewnością nie należy do moich ulubionych. Brak czasu i pisanie z przerwami, to wróg dobrej treści.

Oceńcie jednak same 😊 💖

———————————–

– Skąd Ona się tu wzięła? – Angelo zatrzymał Patricię przed wejściem – Przecież Johna tu nie ma.

– To co, że nie ma, przecież Maite też należy do rodziny – fuknęła kobieta – Ma prawo odwiedzać nas kiedy zechce.

– Tak tylko jakoś nigdy tego nie robiła – Angelo wbił w siostrę podejrzliwy  wzrok.

– Przyjechała do Johna, nie wiedziała, że został w Irlandii. Nie powiedział Jej gdzie jest.

– To nie mogła zadzwonić do któregoś z nas i zapytać? – mężczyzna nie dowierzał  siostrze.

– Angelo! O co Ci, do diabła, chodzi?! – zdenerwowała się kobieta – Trzymasz mnie na tym zimnie i rzucasz jakimiś dziwnymi pytaniami. W dodatku patrzysz, jakbyś mnie o coś oskarżał – Patricia, nerwowo poprawiła torebkę.

– Bo czuję tu Twoją rękę, a właściwie zbyt długi język.

– Odczep się! – oburzyła się kobieta – Nie martw się, długo u nas nie zagości, jutro leci do Irlandii i wiesz co? Powinieneś być zadowolony, że szuka męża – wbiła paznokieć w pierś brata – Być może pogodzą się i będziemy mieć go z głowy.

– Życzę im miłości po grób – zacisnął palce na ręce kobiety – Tylko niekoniecznie musiała tu dziś, z Tobą przyjeżdżać. Mieliśmy obgadać sprawę świątecznych planów.

– Miałam Ją zostawić w domu? – Patka postukała się palcem w czoło – Nie panikuj, damy radę.

– Z Paddym? Przy niej? – Angelo skrzywił się i pokręcił głową.

– Przegadamy naszego braciszka i nie będzie miał wyjścia. Zgodzi się, zobaczysz.

– Nie jestem pewien. Maite ze swoją szczerością bez granic i Patrick z szybką irytacją,  to mieszanka wybuchowa – jęknął blondyn – Pewnie za pięć minut trzaśnie drzwiami i będzie po rozmowie.

– Chodź do środka i nie kracz – Patricia pchnęła brata w stronę drzwi.

– Tak. Trzeba ratować sytuację.

Patricia przesłała bratu karcące spojrzenie.

……………

– Dawno się nie widzieliśmy, szwagrze – Maite rozpięła płaszcz i czekała aż Paddy pomoże Jej go zdjąć.

Ten zaś posłusznie pospieszył z pomocą, przewracając jednocześnie oczami, za plecami kobiety.

– I pomyśleć, że tyle lat zmarnowałeś w tym klasztorze – westchnęła, przykładając wypielęgnowaną dłoń do piersi – Po co Ci to było? – dorzuciła, poprawiając rękawy zwiewnej bluzki.

Paddy milczał. Nie chciał wdawać się w kłopotliwe dyskusje. Jego bratowa miała tendencje do drążenia niewygodnych tematów i zaczęła od razu po wejściu do domu.

– Nie rozumiałam Twoich decyzji, ale akceptowałam je, bo przecież to Twoje życie – ciągnęła dalej Maite, zdejmując z szyi apaszkę – Wszyscy uważali, że klasztor był dla Ciebie wyzwoleniem, więc się nie odzywałam. Z resztą byłam wtedy nowa w rodzinie.

– Wyzwoleniem? – nie wytrzymał.

– No tak. Przed upadkiem na dno – wyjaśniła kobieta –  Wszyscy tak sądzili.  Pamiętam jak odetchnęli z ulgą, że już nie muszą się o Ciebie zamartwiać – uśmiechnęła się szeroko i poklepała go delikatnie po napiętym, policzku – Cudnie wyglądasz, nie wiedziałam, że wyrośnie z Ciebie taki przystojniak – przewróciła oczami – Boże mówię, jak stara ciotka.

Paddy rozciągnął usta. Nie mógł się z tym nie zgodzić.

– Słyszałam, że się zakochałeś i będziesz tatusiem.

– Widzę, że plotki dotarły. John Ci powiedział? – zapytał, pozbywając się swojego płaszcza.

– John nic mi nie mówi, szczególnie na Twój temat – odparła –  Nawet nie wiedziałam, że opuściłeś zakon. Dopiero Patricia przekazała mi wszystkie rodzinne plotki – wyprostowała się i zerknęła w wiszące na ścianie lustro.

– Dziwne, był tu kilka miesięcy temu – stwierdził mężczyzna.

– Och! – westchnęła kobieta – Znasz Johna nie od dziś, więc wiesz, że jest wiecznie zapracowany. Wciąż ma mnóstwo rzeczy na głowie, a ostatnio był jeszcze jakiś zmęczony i zamyślony – pogrzebała w swojej torebce – Martwię się o niego. Mam wrażenie, że to jakaś depresja – wykręciła szminkę i patrząc w lustro,  poprawiła kolor swoich ust – Prosiłam go nawet, żeby zgłosił się do jakiegoś psychologa, ale On jest uparty jak osioł. A teraz wymyślił ten rozwód.

– Rozwód?! – Paddy otworzył usta ze zdziwienia i zbladł.

Maite odwróciła się od lustra i spojrzała ze zdziwieniem na szwagra.

– Myślałam, że wiesz – stwierdziła z widocznym zakłopotaniem – Też mnie przeraził, dlatego przyjechałam. Myślałam, że jest tutaj, u Was – twarz kobiety na zawołanie, stała się smutna, a oczy zaszły łzami – Dlatego właśnie myślę, że to depresja. Miewaliśmy różne kłopoty, ale zawsze je rozwiązywaliśmy. Nie wiem skąd nagle pomysł z rozwodem – wyjęła chusteczkę z torebki i delikatnie, nie niszcząc makijażu,  przytknęła ją do kącików oczu – Zastanawiam się nawet czy On nie poznał jakiejś kobiety – oznajmiła.

Paddy zbadł jeszcze bardziej. Mięśnie Jego żuchwy zaczęły niebezpiecznie drgać.

– Myślisz, że Cię zdradza? – dopytał zmienionym głosem.

– Nie wiem. Ostatnio bardzo się zmienił. Właściwie od tej wizyty u Was – stwierdziła, po czym pomachała dłońmi przed swoimi oczami i przybrała na twarz szeroki uśmiech – Dość łez. Trzeba przywitać się z resztą. Mam nadzieję, że poznam dziś Twoją dziewczynę – rzuciła, podnosząc z szafki torebkę.

Paddy nie odpowiedział. Wpatrywał się z wyrzutem w stojące,  za plecami kobiety, rodzeństwo.

Angelo od razu zauważył, że coś się stało. Poszturchnął nieznacznie Patricię.

Paddy odczekał, aż Maite wejdzie w głąb domu i zaatakował rodzeństwo.

– Rozwód?! Dlaczego Ja nic o tym nie wiem! – ostrość jego głosu zmroziła, wpatrującą się w niego parę.

– Sama dopiero dziś się o tym dowiedziałam – odparła Patricia.

– O co chodzi? Maite się rozwodzi? – Angelo wydawał się być zdezorientowany.

– Nie Maite tylko John! – warknął Paddy –

– A to jakaś różnica? – zadrwił  Angelo.

– Patricia, On był u Ciebie! – Paddy zignorował brata i wbił wzrok w kobietę – Nie wierzę, że nic Ci nie napomknął. Byliście z nim w Irlandii – przeniósł wzrok na Angelo.

Patricia milczała, więc przeniósł wzrok na Jej towarzysza.

– Mówił, że mają kłopoty, ale o rozwodzie…

– Angelo! Do cholery! Nie ściemniaj! – krzyknął zdenerwowany.

– Ciszej! – poprosiła Patricia.

– Co ciszej! Wszyscy robicie ze mnie wariata i jeszcze każesz, mi się ucieszyć?!

– Czemu tak krzyczysz? – zdziwiona Kira stanęła w progu.

Paddy odwrócił się i spojrzał ostro na bratową.

– Powiedz mi, czy wtedy, gdy byliśmy w Irlandii, John tu nocował? – nagle wszystko zaczęło układać mu się w jedną całość. Niespodziewana wizyta Johna, sen Oli… Nagły ucisk w piersi zaczął dusić go od środka.

– Nie – odparła niepewnie Kira, zerkając na męża.

– Nie kłam! – Paddy miał ochotę udusić ich wszystkich własnymi rękoma.

– Paddy, nie rób niepotrzebnej awantury – zaczął Angelo, ale jedno spojrzenie chłopaka, od razu zamknęło mu usta.

– O co chodzi? – zdezorientowana Kira przeciągała zdziwionym wzrokiem po stojącym w korytarzu rodzeństwem, ale nikt nie miał ochoty wyjaśnić Jej problemu.

– Paddy, nie widzę powodów do tego, by kłamać. Johna tu nie było. Wcale go nie widziałam – dodała.

– Gdzie jest Maite? – zapytała Patricia.

– Rozmawia z Denisem w salonie – odpowiedziała brunetka.

– Pójdę do nich – Patricia przecisnęła się obok Paddyego, zatrzymując się przy nim na moment – Nie rób niepotrzebnych scen i nie doszukuj się problemów, na siłę tylko o to Cię proszę – poklepała brata po ramieniu i odeszła.

Paddy wbił wściekłe spojrzenie w Angelo.

– John przyjechał do Oli, prawda?

Chłopak przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią, ale w końcu pokiwał twierdząco głową.

– A Ja głupi uwierzyłem w jego przysięgę – teraz czuł złość na samego siebie. Bezsilnie opadł na dziecięcy stołeczek, stojący pod ścianą.

– Posłuchaj John coś sobie wymyślił, ale przekonał się, że Olka kocha Ciebie. Zostaw to tak, jak jest – poradził Angelo.

– On się z nią spotkał. Rozmawiali… – podniósł wypełniony pretensją wzrok i utkwił go w młodszym bracie – Niczego mi nie powiedziała, nie przyznała się…

– Nie przesadzaj, nie wiesz o czym rozmawiali – stwierdził Angelo.

– Zapewne o kwiatach, pszczółkach i zapylaniu.

– Głupi jesteś, wiesz? – Angelo pokręcił głową.

– Głupi?! – zirytował się Paddy – Nie przyznała mu się do ciąży – przypomniał sobie – Ciekawe dlaczego?

– Paddy, o Natalce też mu nie powiedziała, nie wymyślaj problemów. Patka miała rację. Chodź lepiej na kolację, pewnie wszyscy już na nas czekają.

Mężczyzna podniósł się ze stołeczka.

–  Idź, Ja muszę ochłonąć – stwierdził i wyszedł na zewnątrz.

Stanął przy barierce i starał się pozbierać do kupy, rozchwiane myśli.

– Znowu mnie okłamaliście… Tym razem, nawet Ty… – wyszeptał.

…………

Ola weszła do kuchni.

– O! Jesteś! – Angelo ucałował kobietę w policzek – Gdzie się podziewałaś?

– Poszłam zawołać dzieci na kolację, ale oznajmiły, że muszą skończyć level, bo będą musieli zacząć od początku – odpowiedziała i zaśmiała się, widząc wywracające się oczy Angelo.

– Te ich levele – westchnął – Jakby życie od tego zależało.

– Jak grasz z Gabrielem, to też zapominasz o wszystkim innym – skarciła go Kira.

– O Tobie nigdy, kochanie – przyciągnął żonę do siebie i pocałował w policzek.

– Paddy w salonie? – Ola przerwała migdalenie pary.

– Nie. Na dworze – odparł z dziwną miną – A tak w ogóle, to mamy niespodziewanego gościa.

– Tak? Kogo? – Ola nalała sobie wody do szklanki i upiła z niej kilka łyków.

– Patricia przywiozła Maite – wyjaśniła Kira.

– A to Ona nie była zaproszona? Myślałam, że wszyscy będą.

– Maite… Żonę Johna.

Ola nagle spoważniała.

– Aha… – zrobiło Jej się gorąco – Johnny też jest?

– A jak myślisz? – wszyscy troje odwrócili głowy. Na progu kuchni stał Paddy i przymrużonymi oczami wpatrywał się w Olę – Chciałabyś, żeby tu był, co?

Angelo otworzył już usta, żeby uciszyć, wciąż rozjuszonego brata, ale Kira jednym szarpnięciem za rękaw. powstrzymała go przed wyrzuceniem z siebie słów.

Ola milczała. Wyczuła wściekłość chłopaka.

– Ucieszyłabyś się, prawda? – Paddy ponowił pytanie.

– Paddy, uspokój się – odezwała się brunetka – Pomóżcie mi lepiej z tymi półmiskami – pierwszy podała Paddyemu – Wynieść to na stół – mężczyzna obrzucił Ją lekko nieprzytomnym wzrokiem, więc go ponagliła – No już?! Bo ostygnie!

……………

Ola wraz z Kirą, jako ostatnie weszły do jadalni.

Joey rozmawiał z Denisem i Florentem, Tanja plotkowała z pulchną Maite. Patricia, Paddy i Angelo siedzieli za stołem i udawali, że słuchają paplaniny swojej bratowej. W gruncie rzeczy każde z nich,  pogrążone było we własnych myślach. Paddy wciąż kipiał ze złości. Sam już nie wiedział na kogo najbardziej jest zły.

Angelo i Patricia wciąż zerkali na niego i na siebie nawzajem.

– Paddy,  to zapewne Twoja wybranka – ucieszyła się Maite i z szerokim uśmiechem zerwała z krzesła – Piękna – pochwaliła.

Paddy spojrzał krzywo na Olę, po czym z lekko drwiącym uśmiechem, również podniósł się w górę. Na jego twarzy wciąż wypisane było napięcie.

– Maite przedstawiam Ci Olę – powiedział,  nie zbliżając się nawet do kobiet – Moją obecną ukochaną i… Dawną ukochaną Twojego męża… A przynajmniej mam nadzieję, że dawną – dorzucił z jadem, czując dziwną satysfakcję ze zmiany na twarzy blondynki

W jadalni nagle zaległa zupełna cisza. Wszyscy patrzyli na Paddyego i na stojące naprzeciwko siebie kobiety.
Ola pobladła, a Maite zniknął z twarzy uśmiech. Przez moment sytuacja stała się niezręczna. Obie kobiety wpatrywały się w siebie nawzajem, w zupełnym milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Więc to Ty byłaś wielką miłością mojego męża? – pierwsza odezwała się Maite.

Ola nie wiedziała, co odpowiedzieć, uśmiechnęła się tylko niepewnie do kobiety, czując rosnącą wściekłość na Paddyego. Zerknęła na niego ukradkiem. Stał ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Miała ochotę udusić go za to, co zrobił. Nie rozumiała Jego postępowania.

– Jestem Maite – kobieta wyciągnęła dłoń w kierunku blondynki.

– Miło mi Cię poznać – odparła grzecznie Ola, ściskając rękę brunetki.

Nieręczną ciszę przerwały dzieci, wbiegające do jadalni, robiąc przy tym wielki szum.

– Mamo, czy My tu dziś nocujemy? – Natalia stanęła obok Oli.

– Jeszcze nie wiem, kochanie – odpowiedziała kobieta, przyglądając się Maite. Kobieta wpatrywała się w dziewczynkę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– To Twoja córka? – zapytała, przenosząc wzrok na Olę.

– Tak – blondynka miała wrażenie, że jej serce zaraz wypadnie z piersi.

– Śliczna jesteś – stwierdziła, uśmiechając się do dziewczynki – Ile masz lat?

– Prawie jedenaście – odparła grzecznie  Nati.

Maite ściągnęła lekko brwi, ale nic więcej nie powiedziała. Odwróciła się na pięcie i odeszła.

Ola spojrzała na córkę i objęła,  uśmiechającą się do niej dziewczynkę, ramieniem.

– Chodź, zjemy coś – powiedziała, prowadząc córkę w kierunku stołu. Demonstracyjne ominęła Paddyego, nie patrząc nawet na niego i zajęła miejsce na drugim końcu stołu. Natalia natomiast dołączyła do reszty dzieci.

W jadalni znowu zawrzało. Każdy rozmawiał z każdym, o wszystkim i o niczym.

– Nie musiałeś tego mówić – stwierdził Angelo półgłosem do milczącego Paddyego.

Mężczyzna spojrzał na brata.

– Chcieliście znowu zrobić z tego tajemnicę, tym razem przed Maite. To jakaś nowa moda na niemówienie prawdy, czy coś? – zapytał ironicznym  tonem – A może razem z Patką liczyliście, że zostaną przyjaciółkami?

Blondyn skrzywił się z niesmakiem i spojrzał w drugi koniec stołu, na Olę. Siedziała pomiędzy Joeyem, a Barby. Jej talerz był zupełnie pusty. Wodziła oczami i uśmiechała się do obecnych w Jej obrębie osób, ale w wyrazie twarzy, nie było nawet cienia radości.

– Nie rozumiem Cię – stwierdził – Zachowujesz się jak dziecko. Ona jest w ciąży, nosi w sobie Twoje dziecko, A Ty zamiast Ją chronić, serwujesz Jej wieczny stres.

Paddy zerknął w kierunku blondynki. Zauważył jej bladość i dopiero teraz uzmysłowił sobie, co zrobił. Jednocześnie jednak wciąż czuł żal.

Spojrzał na Maite. Wpatrywała się w Natalię. Przedstawiając sobie kobiety  nie pomyślał o dziewczynce. Spuścił głowę i westchnął cicho. Już sam nie wiedział, co dokładnie czuje. Jego myśli zmieniały się z sekundy na sekundę. Raz był wściekły, raz zjadały go wyrzuty sumienia, a za moment ponownie ogarniała złość.

…………..

– Nałożyć Ci coś? – Barby nachyliła się w kierunku Oli.

– Nie dziękuję – blondynka spojrzała na towarzyszka, siedzącą z boku – Nie jestem głodna.

– Musisz jeść. Nie możesz głodzić mojego bratanka lub bratanicę.

Ola dotknęła dolnej części lekko zaokrąglonego brzucha.

– Skąd wiesz? – zapytała.

– Patricia mi powiedziała. To chyba nie tajemnica?

– Nie – Ola zmusiła swoje usta do uśmiechu, po czym jej twarz ponownie pokrył smutek.

– Nie przejmuj się Paddym. Facetom  z rodziny Kellych brakuje ogłady. Myślą, że surowa szczerość to ich zaleta. Zwykle wygrywa w tym Jimmy, ale Paddyemu też tej wady nie brakuje – stwierdziła, czym wywołała uśmiech u blondynki.

…………..

– Zapewne domyślacie się, że nie zebraliśmy się tu dzisiaj bez powodu – Patricia wstała z miejsca i odczekała aż gwar ucichnie.

– A już myślałem, że pierwszy raz zostaliśmy z Tanją zaproszeni, bo nas kochacie – odezwał się Joey i w towarzystwie głośnego śmiechu, został skarcony przez żonę i siostrę.

– Jakiś czas temu wpadłam na pewien pomysł – mówiła dalej Patricia – Co byście powiedzieli, gdybyśmy znowu wskrzesili zespół? – rozejrzała się po zaskoczonych  twarzach.

– Jak wskrzesili?  – oburzył się Joey – Przecież On wciąż istnieje tyle, że nie tworzymy już niczego nowego.

– Joey, o tym właśnie mówię – odparła Patricia – Przestaliśmy organizować koncerty i nagrywać nowe płyty. W naszych głowach zespół przestał istnieć, ale nadal mnóstwo ludzi nas słucha, stąd pomysł na jego odnowienie.

– Jak Ty to sobie wyobrażasz? – zapytała Maite. Mamy rodziny, dzieci i własne projekty.

– Maite, ale Ja nie mówię tutaj o czymś wielkim. Nie chcę koncertów dla miliona ludzi.

– To proszę jaśniej, bo na razie strasznie tajemniczo to brzmi – odezwał się znowu Joey.

– Jakbyście Jej pozwolili, to by wyjaśniła, tylko pozamykajcie jadaczki – wtrącił się Angelo.

– Dzięki – Patricia uśmiechnęła się do brata.

– Myślałam, żeby zorganizować coś z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia.

– Chcesz nagrać płytę z kolędami? – Joey znowu się wtrącił.

– O płycie na razie nie myślałam – odparła Patricia, siadając z powrotem na krześle – Bardziej o koncertach ze świątecznym utworami. Chcę, żeby to były kameralne koncerty, w klimacie świąt. Może udałoby się w kościołach – wyjaśniła rzeczowo.

– Z cyrku do kościoła, dobre – zaśmiał się Joey.

– Nikt Cię do niczego nie zmusza – zirytowała się Maite.

– Dobra, już nic nie mówię.

– Kathy nie mogła przyjechać, ale rozmawiałam z nią przez telefon i byłaby chętna, zaproponowała też, żebyśmy włączyli w projakt Paula – Patricia ponownie zaczęła przedstawiać swój pomysł.

– Widzę, że już pewne decyzje zapadły – rzuciła z urazą pulchna blondynka.

– Maite, wcale nie zapadły – odpowiedział Angelo – Na razie zbieramy chętnych i zobaczymy czy w ogóle mamy z kim decydować.

– W jakim czasie miałoby się to odbywać? – zapytał Joey, wyciągając się na krześle.

– Latem! – burknął Angelo, czym wywołał śmiech – Będziemy śpiewać kolędy w bahamkach i klapkach – spojrzał w kierunku brata – No przecież to oczywiste, że chodzi o świąteczny okres. Grudzień i styczeń!

– A! No tak – stwierdził Joey, uśmiechając się do siebie z powodu własnej głupoty.

– Właściwie to nie mamy jakichś specjalnych planów na ten czas. Mógłbyś dołączyć – odezwała się Tanja.

– Może i mógłbym, ale nie wiem czy mi się chce – stwierdził mężczyzna.

Patricia przewróciła oczami.

– Ja od razu mówię, że w to nie wchodzę – odezwała się Barby – Nie mam ochoty na tłumy i szum – Z resztą wiecie jak jest. Moja choroba ma różne fazy. Teraz jest dobrze, ale nie wiem, co będzie za tydzień czy miesiąc.

– Wszyscy to rozumiemy, ale może chciałabyś spróbować? – odezwał się Angelo.

–  To dla mnie zbyt duży stres.

– Barby, nie martw się, rozumiemy – stwierdziła Patricia,  uśmiechając się łagodnie do siostry, po czym spojrzała na Paddyego, który jak na razie, był tylko słuchaczem – A Ty?

– Ja?

– Też należałeś  do tego zespołu, chyba że coś mi się pomyliło – zadrwiła.

– Ale Ja… – zająknął się i spojrzał na Olę. Ta jednak spuściła wzrok. Wydawała się niezainteresowana tematem.

– Paddy, co lepszego masz do roboty? – Patricia utkwiła wzrok w mężczyźnie.

– Oprócz denerwowania ludzi i wymyślania problemów, to chyba na razie,  nic – rzucił za niego Angelo i od razu zderzył się z zimnym spojrzeniem brata.

– Angelo ma trochę racji, mógłbyś wejść w ten projekt – blondynka poparła brata, śmiejąc się z prawdziwości Jego słów.

– Patti, jak Wy to sobie wyobrażacie? – Paddy wstał z miejsca – Przecież Ja oficjalnie wciąż jestem w klasztorze. Miałbym się nagle pojawić na koncertach?

– Ogłosilibyśmy zmartwychwstanie – Angelo wybuchł śmiechem – Wtedy nie musiałbyś się martwić o pielgrzymki. Wszystkie fanki oddawałyby Ci cześć na koncertach.

– O czym Ty mówisz? – zainteresowała się Maite.

– Angelo nie pij więcej, bo już bredzisz – odparł Paddy, stukając chłopaka w głowę.

– Kiedy Ty ostatnio przeglądałeś internet? – zapytał Joey.

– A co? – Paddy spojrzał ze zdziwieniem na koniec stołu.

– Paddy, na forach wprost wrze – odpowiedziała mu Patricia –  Twoje zdjęcia z występu na otwarciu salonu Oli, fruwają po całym internecie –  widząc zdziwienie na twarzy mężczyzny, spojrzała na Olę. Ta wydawała Jej się być równie zdziwioną – W jakim Wy świecie żyjecie?

Ola na moment połączyła spojrzenie z przerażonym Paddym. Nie miała czasu przeglądać stron internetu, praca wypełniała jej cały czas, często nawet w domu.

– Posłuchajcie – odezwała się ponownie Patricia – Zastanówcie się i dajcie odpowiedź, dobrze? Nie chcemy robić niczego na siłę, ale przecież świąteczna trasa do niczego nas nie zobowiązuje. Możemy Ją zrobić i wtedy się przekonamy czy chcemy w to dalej brnąć – spojrzała na bratową – Maite, pogadaj jutro z Johnem, może On też dołączy.

Paddy obrzucił siostrę oburzonym spojrzeniem.

– No co tak patrzysz?!  – warknęła zniecierpliwiona Patricia – Johnny też należy do rodziny i do zespołu, czy tego chcesz czy nie!

– Patka sorry, ale jeśli On, to nie Ja – odparł.

– Minęło tyle lat, a Ty wciąż ma wojennej ścieżce? –  bratowa nie wytrzymała – Przecież masz to czego chciałeś. Jesteś z Jego byłą ukochaną, jak sam stwierdziłeś – dodała – Dlaczego wciąż odgórnie go odtrącasz?

Paddy utkwił w niej zimny wzrok.

– To rodzinne sprawy, Maite – odpowiedział.

– Może Cię to zdziwi, ale Ja także do niej należę, chyba o tym zapomniałeś – obdarzyła go sztucznym szerokim uśmiechem – Nie chcę wchodzić pomiędzy Wasze relacje, to faktycznie nie moja sprawa, ale nawet nie wiesz, jak Johnowi,  przez te lata było przykro. Nie dość, że Jego własny brat zniszczył mu życie, to jeszcze traktował go jak wroga. Teraz, po latach wróciłeś i znowu mieszasz.

– Jakoś szybko się po tym podniósł i ożenił z Tobą – odgryzł się chłopak.

Ola wpatrywała się w drobną brunetkę z szokiem na twarzy.

– Maite i jej szczerość do bólu – westchnęła cicho Barby, przewracając  oczami – Nie przejmuj się, Ona zawsze tak – położyła rękę na drżącej dłoni blondynki.

– Dzięki mnie udało mu się dojść do siebie – mówiła dalej Maite.

– Dlatego teraz,  po latach, chce rozwodu? – Paddy nadal atakował – Pomyśl trochę – postukał się palcem w skrócie – Widocznie Twoja pomoc nie była taka skuteczna.

– Czy Ty coś sugerujesz? – oczy Maite zwężyły się do szarek.

– Przestańcie! –  warknął Angelo.

– Przepraszam, ale nie będę siedziała cicho, nie pozwolę mu źle mówić o moim mężu!

– Twój mąż…

– Zostaw go w spokoju! – krzyknęła kobieta – Schowaj swój zazdrosny jad do kieszeni albo wypluj do szklanki. Jesteś okropny, Paddy! Nie zmieniłeś się!  – wstała z krzesła – Sypiałeś z Jego dziewczyną, a teraz obrzucasz błotem, sugerując dziwne rzeczy! Nie mam ochoty tego słuchać!

Paddy zmieszał się lekko, ale odparł:

– Tobie nie muszę się tłumaczyć, ale nie spiałem z Jego dziewczyną! – syknął.

– To ciekawe czyja jest dziewczynka – rzuciła z  ironicznym uśmiechem – Nie rób ze mnie wariatki, dobrze?

Paddy zbladł.  Nabrał powietrza, otworzył usta i… Poczuł szarpnięcie…

– Wystarczy! – warknął Angelo – Nie mamy ochoty słuchać waszej kłótni!  Spotkaliśmy się tu w innym celu!

Paddy przez moment siedział ze zwiększoną głową. Słowa Maite wprowadziły go z równowagi. Sama nie wiedziała jak bardzo by chciał, żeby to była prawda… Żeby Natalia była Jego dzieckiem. Nie wiedziałby jak wyjaśnić to Oli, ale znalazłby sposób.  Niestety już dawno przeliczył, że to niemożliwe.

Spojrzał w bok. Miejsce blondynki było puste. Poczuł ucisk w gardle…

……………

Usiadła na plastikowym, ogrodowym krzesełku i potarła twarz dłońmi. W każdym fragmencie swojego ciała czuła nerwowe drżenie.  Pod powiekami piekły Ją łzy. W takich momentach jak dziś, żałowała że tu wróciła. Znowu stała się obiektem rodzinnych zatargów. Bezwiednie dotknęła podbrzusza…

Dlaczego znowu Ją zawiódł? Z jakiego powodu atakował?

– Dobrze się czujesz? – Kira stała tuż za plecami skulonej  dziewczyny. Naciągnęła na Jej ramiona płaszcz – Przeziębisz  się.

– Czy Ty rozumiesz coś z zachowania Paddyego? – westchnęła, poprawiając okrycie – Dlaczego tak nagle się zmienił?

– Nie wiem – odparła brunetka – Chyba coś go wkurzyło zaraz po przyjeździe.

– Co?

– Ola nie mam pojęcia, ale krzyczał na Patricię i Angelo. Spytał mnie czy John tu nocował?

Ola przymknęła oczy i pokręciła głową.

– Jego zazdrość powinno się leczyć – stwierdziła – To nie jest normalne…

……………

Wybiegł na dwór. Jego auto nadal stało na podwórku. Lekko odetchnął, ale nadal w środku czuł niepokój.

– Przypomniałeś sobie o Oli? Strasznie szybko – zadrwił  Angelo.

– Gdzie Ona wyszła?

– Teraz się nią przejmujesz?

– Angelo! – warknął – Odczep się! Może poszła nad staw?

– Jaki Ty jesteś durny! – burknął blondyn – Olka z resztą też.

– Ola? Dlaczego? – spojrzał na brata.

– Bo wciąż z Tobą jest – odparł Angelo – Ja na Jej miejscu już dawno powiedziałbym Ci „żegnaj”.

Słowa chłopaka wywołały w nim nieprzyjemny dreszcz.

– Gdybyście nie włazili z buciorami w nasze życie i nie mieszali w nim, wszystko byłoby w porządku! – odgryzł się.

– Paddy, nie próbuj własnych win zrzucać na nas – blondyn skrzywił się z niesmakiem – Ty sam jesteś doskonałym niszczycielem swojego związku. Zobaczysz, jeszcze trochę i Ona dojdzie do tych samych wniosków, jeśli już nie doszła.

Paddy obrzucił go zniecierpliwionym wzrokiem, po czym wszedł do środka i przebiegł przez korytarz na drugą stronę domu. Zatrzymał się przy oszklonych drzwiach tarasowych, czując ulgę. Zaraz po tym jednak, ogarnął go jeszcze większy strach, gdy dojrzał że twarz kobiety wykrzywia grymas bólu, po policzkach płyną łzy, a dłonie ma mocno przyciśnięte do brzucha.

…………..

Uchyliła ociężale powieki, wybudzając się leniwie za snu i poruszyła się delikatnie. Westchnęła, czując ból w swoich mięśniach. Powoli budziła się także jej świadomość. Usłyszała czyjś cichy oddech i wyczuła ciepłą rękę na swoim brzuchu.

Jimmy… Cudowna noc…

Uśmiech rozpromienił jej twarz. Ostrożnie, żeby nie zbudzić mężczyzny, odwróciła się na bok.
Popatrzyła na śpiącą twarz. Widok wydał Jej się cudowny… Roztrzepane, sterczące na wszystkie strony, włosy. Przymknięte powieki, złoty zarost na policzkach i brodzie, lekko rozchylone usta. Przygryzła wargę, by zatrzymać w sobie nagłą ochotę na pocałunek.

Znała już jego seksualne upodobania. Wiedziała, że lubi uprawiać seks w różnych pozycjach i różnych miejscach, że szybko się nakręca i równie szybko dąży do spełnienia, ale tej nocy udowodnił jej, że narwany Jimmy, potrafi być także czułym, namiętnym, długodystansowym kochankiem.

Pieścił każdy centymetr jej ciała. Obdarowywał czułymi pocałunkami, nie spiesząc się, a raczej delektując Jej smakiem, ciepłem i dotykiem. Całował długo i namiętnie, przerywając dopiero wtedy, gdy obojgu brakowało tchu. Przemierzał ustami przez jej ciało, nie pozostawiając nawet małego fragmentu ciała, którego nie dotknęłyby jego gorące wargi. Poznawał każdy jego zakamarek i pozwalał Jej poznać siebie. Błądząc dłońmi po jej piersiach, udach i biodrach,  wpatrywał się pociemniałymi tęczówkami w zmiany zachodzące w jej twarzy, chcąc wyczuć najwrażliwsze miejsca. Sam także cichymi westchnieniami naprowadzał Ją na to, co sprawiało mu największą przyjemność.

Kochał się z nią powoli i długo, robiąc od czasu do czasu przerwy, by nie kończyć za szybko. Potem, długo jeszcze tulił Ją ramionach, szepcząc czułe słówka.
Usunęli gdy zaczęło świtać.

Teraz promienie słońca, które przedarły się na moment,  przez jesienne chmury, rozświetliły pokój i twarz Jima. Najpierw się skrzywił, potem drgnęły mu powieki, a na koniec uchylił je, tworząc maleńkie szparki i uśmiechnął się do w patrzonej w niego Em. Zaraz  po tym odsunął leżącą między nimi kołdrę i przyciągnął Ją do swojego rozgrzanego ciała, całując jednocześnie Jej czoło. Zamknął w ramionach i westchnął cicho.

– Powiedz, że tak już będzie zawsze – wyszeptał sennym głosem.

– To znaczy, jak?

– Zawsze jak obudzę się rano, będziesz leżała obok i tak patrzyła.

Zaśmiała się radośnie.

– Kochanie, rano chyba już dawno minęło – zasugerowała.

Wyczuła, że rozciąga leniwie usta i sama zrobiła to samo.

– Z Tobą mogę tak przeleżeć cały rok.

– Ja też – przyznała – A przynajmniej dzisiejszy dzień. Wszystko mnie boli – wystękała.

– Ciekawe coś Ty wczoraj robiła, że taka obolała jesteś? – na Jego twarzy zagościł ironiczny uśmiech.
– No właśnie, nie wiem, pijana chyba byłam, bo nie pamiętam – droczyła się z nim.

Jim jednak nie skusił się na słowne potyczki tylko od razu przeszedł do czynów. Szybko przekręcił Emmę na plecy i przykrył Ją sobą.

– Odświeżę Ci pamięć – oznajmił. Jego dłoń już wędrowała wzdłuż uda dziewczyny, a usta wyznaczyły ścieżkę na szyi.

– Czy w Twoim życiu były momenty, w których nie miałeś ochoty na seks? – rzuciła ze śmiechem, patrząc na unoszącego się na łokciach mężczyznę.

– Chyba nie miałem tak trudnych momentów – powiedział poważnie, po chwilowym udawanym zastanowieniu i szelmowsko rozciągnął usta, po czym nie czekając na odpowiedź, sprytnym ruchem rozsunął Jej nogi i wszedł w nią.

Przez dłuższą chwilę, od ścian sypialni odbijały się tylko przyspieszone oddechy, przerywane od czasu do czasu gardłowym pojękiwaniem i zakończone euforycznym okrzykiem.

– I Ty się dziwisz, że chcę takiej codzienności – stwierdził Jimmy,  z twarzą wtuloną w zagłębienie między szyją dziewczyny, a obojczykiem. Czekał, aż jego serce przestanie grać marsza, a oddech powróci do normalności. Czuł się zaspokojony, szczęśliwy i zrelaksowany. Nadal był częścią niej. Ich ciała były połączone. Delektował się tym uczuciem błogości i przedłużał tę chwilę.

Im spokojniejsze było jej ciało, tym szybciej i trzeźwiej pracował jej umysł.
Pierwszy raz, po tak szalonej nocy, obudziła się bez kaca moralnego i obrzydzenia do siebie. Pierwszy raz uśmiechnęła się do siebie szeroko.
Czuła się idealnie, choć w głowie słyszała lekki szum i pulsowanie.

– Dziękuję – wyszeptała prawie bezgłośnie. Dziwne wzruszenie opanowało Jej duszę.

Jimmy uniósł się na rękach i zajrzał Em w oczy.

– Za co? – zapytał.

– Za wczorajszą noc, za dzisiaj, za miłość, za… Za wszystko, co dla mnie robisz –  Jej źrenice pokryła połyskująca cienka mgła.

– Nie musisz mi dziękować. Nie oczekuję tego – westchnął i uwolnił Ją od ciężaru swojego ciała. Naciągnął na siebie kołdrę, okrywając nią także Emmę. Oparł głowę na dłoni i wpatrzył się w kobietę – Zrobiłem to także dla siebie.

– Dla własnej przyjemności?

– Przyjemność to skutek uboczny – uśmiechnął się – Ale to nie to… – opuścił wzrok i chwilę zastanawiał się, w jaki sposób wyjaśnić swój pomysł – Chciałem pokazać Ci, że jestem tu dla Ciebie i… – zakłopotaniem skubał materiał pościeli – Jeśli tylko potrzebujesz…

Przymknęła oczy i odwróciła od niego głowę.

– Jesteś do mojej dyspozycji – dodała za Jima. W jej tonie głosu pojawił się smutek.

– Hej! – odwrócił z powrotem twarz kobiety, ku sobie – Owszem jestem. Czy to źle?

– Nie… Nie wiem… – poniosła się w górę – Nie możesz być moją ofiarą.

– To całkiem miła ofiara. Mogę się tak poświęcać, nie widzę żadnego problemu – zażartował.

– Ale Ja tak – spojrzała na niego z powagą, więc i On ściągnął uśmiech z twarzy – Chcę się tego szaleństwa pozbyć z mojej głowy, a nie szukać stałych ofiar. To w niczym nie pomoże – wstała. Wygrzebała z szafki pierwsze lepsze jeansy i koszulkę –  To nie jest uczcuwe, wobec Ciebie. W ten sposób niegdy się nie wyleczę, a Ty nigdy mi do końca nie zaufasz – patrzyła jak pożera wzrokiem jej nagie ciało i ręce jej opadły, a na twarzy pojawił się grymas zniecierpliwienia – Zaczynam się zastanawiać czy z Tobą jest wszystko w porządku. Może też powinieneś zasiąść na terapeutycznej kanapie, razem ze mną, co?

Mężczyzna niechętnie przeniósł wzrok na twarz dziewczyny.

– A wygodna ta kanapa?

Rozbawienie i znacząco uniesiona brew zirytowały kobietę. Pokręciła głową, przewracając przy tym oczami.

– Ty nawet nie próbujesz, mnie słuchać. Szkoda mojego gardła – rzuciła i wyszła z pokoju.

Jimmy westchnął i opadł twarzą w pościel. Słuchał… Bardzo słuchał… Tylko miał dość tej powagi i ciągłego zastanawiania się nad życiem. Dziś chciał być zwyczajnym facetem, a Emma zwyczajną kobietą, bez przejść i czarnej przeszłości.
Chyba znowu coś zrobił źle, choć chciał dobrze.

Podniósł się ociężale, z łóżka i wciągnął na siebie spodnie, po czym ruszył za Emmą.

Już ubrana, z włosami spiętymi klamrą, stała tyłem przy kuchennej szafce.

– Jajecznica czy tosty? – odezwała się, nie odwracając głowy.

– Kawa – odparł, lekko zdezorientowany i usiadł na wysokim stołku przy stole, będącym przedłużeniem kuchennej wyspy.

– Wykończysz żołądek – stwierdziła, ale posłusznie otworzyła jedną z szafek – Kubek czy filiżanka?

– Obojętnie – bąknął lekko zniecierpliwiony.

– Ekspres czy parzona tradycyjnie?

– Jaką zrobisz – burknął – A do tego mleko jakie masz w lodówce, cukrem nie musisz zawracać sobie głowy – dodał,  chcąc zakończyć Jej bezsensowne pytania – Możesz na mnie spojrzeć? Czy zamierzasz przejść od razu do pytań o obiad? Od razu odpowiadam: Lubię wszystko.

Kobieta odwróciła i utkwiła w nim rozbawiony wzrok.

– O obiad musisz się niestety sam postarać. Nie umiem gotować.

– No to będziemy głodować, bo Ja też nie – odparł całkiem poważnie, po czym słysząc śmiech, sam także nim parsknął.

Chwilę później, na blacie stanęły dwa kubki z aromatycznym napojem i talerz przypieczonych kromek chleba.

– Już nie będę pytać, co do nich lubisz – stwierdziła, stawiając kilka słoików obok talerza i zajęła miejsce naprzeciwko – Jimmy, nie chciałam żebyś poczuł się urażony, przepraszam – powiedziała poważnie, mieszając łyżeczką w kawie – Nie zrozum mnie źle, wczorajszy wieczór był boski, wprost cudowny, szalony i dający zapomnienie, ale nie chcę powtarzać go po każdej sesji z psychologiem.

– Przecież nigdy nie mówiłem, że będziemy go powtarzać – odparł – Chciałem tylko pokazać Ci, że Twoja nienormalna ucieczka od złych wspomnień,  może stać się całkiem pozytywną, jeśli robisz to z odpowiednim facetem. Chciałem tylko pomóc – opuścił głowę – Jeśli źle, to…

– Nie powiedziałam, że źle – tylko Ona wiedziała jak trudno jest Jej obrócić w słowa własne myśli, tak by nie urazić Jima – Ale to nie może stać się terapią po terapii.

Podniósł głowę. W duchu niechętnie przyznał Jej rację.

– To co Twoim zdaniem powinienem robić? – zapytał – Staram się jakoś pomóc. Robię co mogę, żeby ulżyć Twojemu kiepskiemu nastrojowi – westchnął ciężko, a potem wyznał całą prawdę – Nie chcę powtórki z przedwczoraj. Boję się, że jutro lub pojutrze nie zdołam Cię zatrzymać – patrzył jak zmienia się Jej wyraz twarzy, jak blednie

Poczuła się dziwnie… Nie miała prawa czuć się obrażona, gdyż powiedział prawdę, jednak Jego słowa zabolały.

– Więc wolisz mi się poddać? Chcesz być ofiarą ze strachu? – jej głos drżał.

Mężczyzna odchylił się do tyłu.

– Sam już nie wiem… Wszystko robię na oślep, nie wiedząc jaki będzie rezultat. Działam pod wpływem impulsu, jednej myśli. Zawsze tak robiłem. Całe moje pokręcone życie,  to rezultaty moich błędnych decyzji.

Patrzyła na niego i miała wrażenie, że nagle opadł z sił, jakby ktoś odłączył mu ładowanie.

– Jimmy, Ja doceniam to, co robisz – odezwała się – Teraz wiem, że samej by mi się to nie udało, ale nie musisz starać się za dwoje – podniósł głowę i spojrzał Em w oczy.

– To co mam robić? – powtórzył.

– Bądź przy mnie, trzymaj za rękę, ochrzań kiedy trzeba, chowaj klucz do kieszeni, ale nie rób niczego wbrew sobie, tylko po to, by pomóc mi w bólu.

– Twoje cierpienie i łzy bolą także mnie.

– Wiem, dlatego nie chciałam, żebyś na to patrzył – wyjaśniła – A teraz nie chcę żebyś odszedł – dodała po chwili, łapiąc Jego dłoń – Wiem, że bez Ciebie sobie nie poradzę.

================

 

 

 

14 myśli na temat “Rozdział 143: Szczerość bez granic…

  1. Kurczę…Maite dobra jest…Podoba mi się to, niech wszyscy wyłożą karty na stół, a nie wieczne tajemnice. Ale fakt, że nikt nie pomyślał o biednej Oli w ciąży… Wyznanie Em na koniec mega!!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hehe… Fakt Bratowa z koszmaru, szczególnie dla Pada.
      Paddy nie pomyślał o Oli, to największy jego błąd, wrócił do korzeni i do stałych nawyków.
      Em znowu zmąciła pewność siebie i u Jima 😁
      Dzięki

      Polubienie

  2. Bardzo fajna scenka Em z Jimem taką chciała bym ją częściej widzieć. Uśmiechniętą i radosną. Miała rację że Jimmy też powinien zaliczyć terapię bo kurwiki w oczach ma Straszne….. Niestety Padzisław się nie popisał i wkurzył mnie ogromnie nie liczył się z Olką ani z ich nienarodzonym dzieckiem liczyła się tylko chora zazdrość.Co jest z tymi Kelly jest ich za dużo że Papa Dan nie dorobił ich do końca 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jim i Em idą ku lepszemu, tak to przynajmniej wygląda, bo u nich zwroty bywają skrajne. Padzik za to wrócił do zazdrości i zaborczości. To chyba już choroba.
      Papa Dan starał się ich wychować i wykarmić, ale zaufania i dbałości o drugą osobę ich nie nauczył.
      Dzięki 💖

      Polubienie

  3. No tego jest już za wiele. Tego Patricka, to ktoś powinien natluc, że hej! Jak on mnie irytuje. Współczuję Oli. On robi wszystko, aby ona go rzuciła. I to niby z miłości? Sorry, ale nie chciałabym mieć takiego faceta. No nie. Za nic. Pewnie wyjdzie na to, że Ola straci dziecko, zostawi Patricka, będzie z Johnem, który notabene okaże się prawdziwym ojcem Natalii, a Paddy na pocieszenie zwiaze się z Sabine, ale się w niej zakocha i będzie bardzo szczęśliwy. Tak myślę i chyba wolę Olę z Johnem. On by jej nieba uchylił, a z tym niedojrzalym smarkaczem ma tylko same problemy i wieczny stres. Angelo dobrze to podsumował. Ależ mnie Paddy wkurzyl.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ola naprawdę tego chcesz? 😊 Ty wiesz, że zwykle dobrze odkrywasz karty hehe ciekawe czy i tu trafiłaś. Dostałam już burę, za podpowiedzi na grupie, więc nic nie powiem.
      Cóż Ja mam Tobie odpowiedzieć? Paddy bywa irytujący, nawet bardzo, niby inteligentny a głubszy niż ustawa przewiduje. Ma talent do bycia nieszczęśliwym. Niszczy własne życie i swoje życzenie, ale kocha chyba najbardziej na świecie. Miłość niestety różne ma imiona i oblicza. Może Oli byłoby lepiej z Johnem, też się nad tym zastanawiała jakiś czas temu tylko że Ona nim już była i chyba też nie było tak cudownie skoro zainteresowała się Jego bratem? Sama nie wiem… Wszystko jest zagadką. Człowiek sporą ilość życia spędza na zastanawianiu się czy życiowe decyzje, które podjął, są słuszne i niestety nigdy nie uzyska jasnej odpowiedzi.
      Dzięki

      Polubienie

      1. Nie mów mi, pewnie! Bura musiała być. 😉 Faktycznie masz rację, że Ola już była z Johnem i nic z tego nie wyszło. Zły pomysł. Cofam swoje zdanie. Ola byłaby z Paddym szczęśliwa, gdyby nie te jego szczeniackie zachowania. Na bank. Czekam co dalej :*

        Polubione przez 1 osoba

    1. Melka na początku, jak zaczynałam pisać to opowiadanie miałam pewien cel: twierdziłam, że czytający raz będą mojego Paddyego kochać i żałować, a raz nienawidzić i tak na zmianę hehe. Teraz jest czas na negatywny odbiór. Jeszcze niedawno wszyscy wieszali psy na Oli żałując, że ma taką dziewczynę.
      Ciekawe kiedy znowu nastąpi zmiana?
      Cieszę się, że podobała Ci się Maite i Jej labilność hehe Angelo i Ja kocham, a Jim i Emma to trochę rollercoaster – z nimi nigdy nic nie wiadomo.
      Dzięki

      Polubienie

  4. Co on wszyscy myśleli, że Paddy nie dowie się o kłopotach w małżeństwie Johna. Maite to taka „zła królowa” z bajki…już ją lubię.
    Nie spodziewałam się niczego lepszego po Paddym bo przecież to typowy facet…najpierw myśli potem robi 🙂 Żal mi trochę Olki…ile jeszcze ona będzie musiała znieść jego fochów…kiedy on jej wreszcie zaufa. Zgubi go ta zazdrość.
    Czemu Maite od razu założyła, że Nati jest Padzikowa?? Skąd wiedziała, że Paddy spał z Olką przecież nawet Olka tego nie wie bo myśli, że to sen?? Ktoś jeszcze wie??
    Wiedziałam, że kolacja minie w „miłej” atmosferze ale Maite się tam nie spodziewałam. Podobało mi się.
    Paddy irytujący przez całą część ale kiedy Maite powiedziała : ” Wszyscy uważali, że klasztor był dla Ciebie wyzwoleniem, więc się nie odzywałam. Z resztą byłam wtedy nowa w rodzinie.

    – Wyzwoleniem? – nie wytrzymał.

    – No tak. Przed upadkiem na dno – wyjaśniła kobieta – Wszyscy tak sądzili. Pamiętam jak odetchnęli z ulgą, że już nie muszą się o Ciebie zamartwiać ” to jakoś żal mi się go zrobiło.
    Jimmy i Emma…oby zawsze tak umieli ze sobą rozmawiać…fajnie się o nich czyta 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Chyba jako jedyna, oprócz mnie, żałujesz po obecnej części Paddyego. Cieszę się z tego. Niby piszę po to, by osiągnąć dany cel, ale potem trochę mi przykro, że każdy atakuje 😉 Z pewnością lekka obrona się przyda.
      Fajnie obebrałaś Maite – tak właśnie miała zostać odebrana. Niby dobra, przesłodzona i miła, a jak usta otworzy to niechcący jadem pluje.
      Oni sami nie wiedzieli o rozwodzie. Chyba nie myśleli, że problemy są tak poważne, a może wcale takie nie były i Paddy ma rację? Może rozwód wymyślił John z jakimś ukrytym celem?
      Zobaczymy 😉
      Dziękuję za komentarz

      Polubienie

Dodaj komentarz