ROZDZIAŁ 95: Byle do wiosny…

Zobaczyła go przez kuchenne okno i mimowolnie rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu. Tęskniła za nim. Przez kilka ostatnich dni nie mogli być naprawdę razem tak, jak tego pragnęli.

Najpierw rodzice, przy których zachowywali się dość sztucznie tak z resztą, jak sztuczna była ich wizyta, zaraz potem Emma…

Wróciła myślami do przyjaciółki, która po kilku dniach pobytu w ich domu, miała spędzić pierwszą noc we własnym mieszkaniu. Ola trochę się tego obawiała. Uważała, że jeszcze jest za wcześnie, tym bardziej, że Emma do tej pory, nie przyznała się z jakiego powodu połknęła tak dużą ilość tabletek. Prosiła, żeby jeszcze przez kilka dni była jej gościem, ale dziewczyna uparła się i już w południe spakowała swoje wszystkie rzeczy.

Jeszcze raz spojrzała przez okno. Paddy grał właśnie z Natalią w piłkę, więc pomachała im tylko i wróciła do przygotowywania kolacji.

Stanęła przy stole i zaczęła kroić warzywa na zapiekankę. Ponownie uciekła myślami do przyjaciółki. W jej głowie pojawił się obraz zagubionej Emmy, a w uszach zadźwieczała jej rozmowa ze szpitalnej sali.

– Boję się go – wyznała dziewczyna.

– Dlaczego? Czy On Ci coś zrobił?

Em, prychnęła demonstracyjnie, drwiąc z pomysłu przyjaciółki i pokręciła głową.

– Nie – powiedziała, po czym spojrzała smutno na Olę – Nie chodzi mi o fizyczną krzywdę, ale o moje własne lęki – wyjaśniła i utkwiła wzrok gdzieś daleko przed sobą – Widzisz, Ja… – zaczęła po chwili przerwy – Ja nie jestem gotowa na związek. Próbowałam zmusić swój umysł do tego, by posłuchał serca, ale nic z tego nie wyszło. Myślałam, że jak osiągnęłam wewnętrzny spokój, stanęłam na nogi, to jestem też gotowa na miłość, ale gdy Ona zaczęła być realna… Gdy Jimmy zaczął jawnie mówić o swoich uczuciach, cała moja pewność siebie runęła, jak domek z kart – dodała i ponownie zamilkła.

Ola cierpliwie czekała na dalszy ciąg.

– Tamtego dnia – mówiła dalej dziewczyna – Kiedy pokłóciłyśmy się o to, że opowiedziałaś Jimowi o moim życiu, zaczęłam czuć, że mnie osaczacie.

– Osaczamy? – powtórzyła blondynka, marszcząc czoło – Dlaczego?

Em, przeniosła wzrok i spojrzała przyjaciółce w oczy.

– Wszyscy napieraliście na mnie,

– Kto napierał?

– Ty, Jimmy… – odparła – A nawet Ja sama… – dodała –  Wmawiałam sobie, że muszę z nim być, bo to dla mnie dobre, bo tak powinno wyglądać normalne życie, ale nie wytrzymałam tego. Czułam, że powinnam się cieszyć, a byłam tylko coraz bardziej przestraszona. W dodatku stwierdziłam, że oboje stanęliście po jednej stronie i naciskacie tak mocno, że nie byłam w stanie odeprzeć tego ataku. Miałam totalny mętlik w głowie i jedyne, co przyszło mi do głowy, to ucieczka. Musiałam wyjechać, rozumiesz? Być daleko od niego… od Ciebie… Od tego co „powinnam”…

– Nie wiedziałam, przepraszam – powiedziała blondynka – Ja naprawdę robiłam to dla Ciebie. Myślałam, że Ci pomagam – Ola odeszła w głąb pokoju, usiadła na łóżku i popadła w zadumę, zastanawiając się nad wyznaniem przyjaciółki i swojej w tym wszystkim, winie. Przypomniała sobie rozmowę sprzed wyjazdu Emmy, zanim się pokłóciły „Potraktowałaś go, jak niechcianego znajomego, a nie własnego chłopaka” – powiedziała wtedy do dziewczyny.

– On nie jest moim chłopakiem – burknęła brunetka.

Olka zaśmiała się drwiąco.

– Na moje oko tak właśnie to wyglądało i Jim zapewne też tak myśli – stwierdziła.

– Niech sobie twierdzi, co chce – powiedziała brunetka, zajmując miejsce przy stole.

Ola pokręciła głową z niezadowoleniem.

– To kim On dla Ciebie jest? – zapytała – Zabawką?

Em utkwiła w przyjaciółce wściekłe spojrzenie.

Ola natomiast nachyliła się w jej kierunku.

– Dziewczyno, zastanów się nad tym, co robisz i co mówisz – powiedziała – Trafił Ci się facet, któremu przesłoniłaś świat. W każdym jego ruchu i spojrzeniu widać, jak bardzo Cię kocha, a Ty bawisz się nim, jak pluszowym misiem – dodała.

– Nie prawda! – krzyknęła – Ale nie wiem, jak mam postąpić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, rozumiesz?! – oznajmiła – Moje kontakty z facetami kończyły się na kilkugodzinnych spotkaniach, szybkim seksie i to wszystko. Ja nie wiem, jak mam się teraz zachować! Jest mi głupio – dodała i oparła czoło o stół – Nie wiem, czy w ogóle tego chcę! – podniosła głos. (rozdział 84)

Pokręciła głową. Dopiero teraz usłyszała w tamtym głosie i słowach przyjaciółki obawę i niepewność, którą czuła, po czym przypomniała sobie dalszą część rozmowy

– Daj mu szansę – poprosiła, po czym dodała – Sobie daj szansę…

– Na co?

– Na miłość, Em – odparła blondynka, uśmiechając się – Wiem, że Jimmy nie jest Ci obojętny. Gdyby tak było, pogoniłabyś go tak, jak innych, po pierwszym seksie – podniosła się z krzesła.

Em miała rację… – przyznała w duchu – Naciskałam na nią, zamiast próbować zrozumieć. Spojrzała na dziewczynę i powiedziała:

– Widziałam, że On nie jest Ci obojętny…

Em odwróciła się przodem do niej.

– Bo nie jest – odparła, po czym westchnęła ciężko – Tylko… – zaczęła, ale przerwała zauważając zdziwiony wzrok Oli – Rety! – jęknęła bezradnie, a potem spróbowała raz jeszcze – Nie wiem, jak mam Ci to wyjaśnić…  Im mocniej coś do niego czuję, tym bardziej mnie to przeraża , rozumiesz? – utkwiła wyczekujące spojrzenie w dziewczynie licząc na zrozumienie.

Ola patrzyła w podłogę analizując jej słowa, ale po chwili pokręciła głową.

– To się nie trzyma kupy.

Emma westchnęła z rezygnacją.

– Widzisz? Dlatego mówiłam, że jesteśmy z innych bajek. Nie potrafisz mnie zrozumieć – stwierdziła – Wtedy też byś nie zrozumiała, dlatego bez słowa wyjechałam.

– To wyjaśnij mi to tak, żebym zrozumiała – burknęła Ola – Tak robią przyjaciele. Z pewnością nie uciekają, jak tchórze – dodała z nerwami.

Emma tylko  uśmiechnęła się lekko i po chwili zaczęła tłumaczyć w inny sposób.

– Dla mnie miłość i związek wiążą się z zależnością od drugiej osoby. Ja już kiedyś byłam zależna od… – jego imię nawet nie chciało przejść jej przez gardło –  Thomasa – skrzywiła się, a potem dokończyła – Z nim też zaczęło się od miłości, a potem uzależnił mnie od siebie i dyrygował moim życiem. Ja nie miałam wyjścia i musiałam mu się poddać, rozumiesz?

– I boisz się, że z Jimem będzie podobnie? – zapytała Ola

– Nie wiem czego się boję, jeżeli chodzi o Jima… wiem, że nie jest taki jak ten skurwiel, ale chyba  łączę ich w jakiś sposób – odparła lekko poirytowana, po czym oderwała się od parapetu i zaczęła krążyć po pokoju – Sama już nie wiem…

Ola podążała za nią wzrokiem.

– Em, prawdziwa miłość nie polega na tym, by uzależnić się od kogoś w  zły sposób, polega na partnerstwie – wyjaśniła Ola – Ludzie są równi.

– Widzisz, Ja teoretycznie to wiem, ale gdy dochodzi do tego praktyka, czyli jakieś wyznania, obietnice, to włosy mi się jeżą na głowie i mam ochotę zakopać się pod ziemię, żeby mnie nie znalazł – stwierdziła z wymuszonym uśmiechem.

– Puk puk? – usłyszała nagle. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Paddyego stojącego w progu kuchni  – Królestwo za Pani myśli  – powiedział, podchodząc do niej. Pocałował Ją na powitanie, po czym sięgnął do lodówki po wodę.

– Nati Cię tak wykończyła? Sapiesz, jak lokomotywa – stwierdziła kobieta, podnosząc się z krzesła. Zbliżyła się do kuchennego blatu i wysypała pokrojone warzywa na mięsną warstwę zapiekanki.

Paddy zarechotał głośno.

– Nooo niestety starość nie radość, kondycja już nie taka – stanął za nią i objął Ją w pasie, przystawiając jednocześnie usta do jej szyi.

– Nie przesadzaj – powiedziała.

– Wcale nie przesadzam – odparł ze śmiechem – Musimy szybko postarać się o kolejne dzieci, bo zanim dorosną, będę im piłkę łaską podawał – stwierdził z rozbawił, po czym wsunął jej rękę pod bluzkę i dłonią odszukał pierś osłoniętą stanikiem – Może zaczniemy już teraz? – zapytał chrapliwie, przeciągając ustami po jej szyi coraz niżej i niżej.

– Paddy, rozpraszasz mnie – powiedziała Ola, ale odchyliła głowę, by zrobić jego cudownym wargom więcej miejsca – Rób tak dalej, a z głodu nie będziesz miał siły nawet nogą ruszyć, nie mówiąc już o czymś więcej – dodała rozkoszując się jego dotykiem.

– Nie martw się – szepnął – Tamta część mojego ciała jest w pełni odżywiona.

– A mogę wiedzieć, która to część? – usłyszeli nagle i Paddy odskoczył od Oli jak oparzony.

– Jejku – jęknęła dziewczynka, otwierając lodówkę – Nie musicie tak się bać – po czym spojrzała na mężczyznę – Już przywykłam do tego obrazka.

– Do jakiego obrazka? – zapytała Ola, zerkając z rozbawieniem na Paddyego.

Dziewczynka jęknęła demonstracyjne, udając znużenie.

– Jeny, no do całującego i przytulającego Cię Paddyego – odparła dziecko – Czasem to mi się wydaje, że On cały pakiet Super glue połknął, bo oderwać się od ciebie nie może.

Ola przygryzła wargę, żeby nie roześmiać się w głos, a Paddy wlepił wzrok w dziewczynkę, udając oburzenie.

– Ej, a Ty nie za mądra jesteś, co?

– Czy aż “za” to nie wiem, ale uczę się całkiem dobrze, więc raczej jestem mądra – powiedziała nalewając sobie wody do szklanki – Ale mnie wykończyłeś tym meczem – rzuciła – Idę odpocząć, a Wy możecie całować się dalej – dodała i ze szklanką w dłoni wyszła z kuchnią gdy tylko zniknęła za drzwiami oboje parsknęli śmiechem.

– Po kim Ona taka wyszczekana? – wyrwało się Paddyemu i zaraz ugryzł się w język, bo przypomniał sobie czyje geny ma Nati.

– Nie wiem, Chyba po mojej mamie – odparła Ola z uśmiechem i wróciła do pozostawionego na blacie dania. Nie zwróciła uwagi na zamyśloną minę chłopaka – Już wiem – dodała – To zapewne po Jimmym – dodała – Chyba jakaś mieszanka genów u niej wystąpiła – po czym spojrzała z powagą na swojego towarzysza, lustrując go uważnie przez chwilę, a potem stwierdziła – Po Tobie na pewno odziedziczyła kolor włosów i oczy.

Mężczyzna spojrzał na nią z lekką irytacją na twarzy i burknął:

– Też wymyśliłaś… – stanął przy parapecie, tyłem do niej. Nie chciał, by wyczytała z jego twarzy emocje, które zaczęły w nim wrzeć.

– A jak się ma Jimmy? Przy Emmie nie chciałam pytać – wyjaśniła.

Paddy wzruszył ramionami, odrzucił swoje prywatne przemyślenia na bok i odwrócił się przodem, krzyżując nogi.

– Jimmy, jak to Jimmy – odparł – Udaje, że nic się nie stało. Chodzi, jak cień, wieczory zapija – zaczął wyliczać – I tak codziennie odkąd znaleźliśmy go z Angelo w tamtym barze niedaleko szpitala. Jedyne co mnie cieszy to to, że przestał się mnie czepiać.

– Nie pyta o nią? – Ola popatrzyła na chłopaka z wyczekiwaniem.

Paddy pokręcił przecząco głową.

– Zachowuje się, jakby  nagle przestała istnieć, albo On doznał amnezji.

Dziewczyna posmutniała nagle.

– Myślisz, że sobie odpuścił?

– Nie wiem – odparł szczerze, dopijając wodę, po czym odstawił szklankę do zlewu i zapytał – Pomóc Ci w czymś?

– Nie ma już w czym – odparła, przykrywając naczynie z zapiekanką – Właśnie skończyłam – oznajmiła i przesłała swojemu rozmówcy buziaka w powietrzu. Włożyła naczynie do piekarnika i usiadła przy stole – Myślałam, że chociaż zadzwoni i zapyta o nią.

– Kto? – Paddy również usiadł na krześle.

– No…  Jimmy – odpowiedziała i zamyśliła się na moment, zawieszając wzrok gdzieś w powietrzu przed sobą.

– Jimmy już taki jest – powiedział chłopak, przykrywając dłoń Oli, swoją. Wplótł palce pomiędzy jej krypcie i ścisnął delikatnie – Miałaś się już nie mieszać między nich – upomniał Ją.

Dziewczyna westchnęła.

– Wiem obiecałam to Emmie, ale szkoda mi, bo obojgu im zależy, a nie potrafią się dogadać.

– Nic na to nie poradzisz, że głupi są – powiedział mężczyzna – Najlepiej się nie mieszać, bo im więcej osób zainteresowanych tym gorzej – wyznał – Popatrz na nas, gdyby nikt nie właził z buciorami między nas, nie musielibyśmy czekać tak długo.

Ola spojrzała chłopakowi w oczy i ze sztucznym rozbawieniem na twarzy stwierdziła:

– Wtedy nie miałbyś tyłu miłosnych przygód.

Paddy znieruchomiał nagle i na dłuższą chwilę zawiesił nieruchome spojrzenie w oczach dziewczyny. Nawet nie mrugał.

– No co tak patrzysz – zapytała – Przypomniałam sobie słowa Jima – Przygryzła wargę i dodała – Naprawdę, żadna nie spodobała Ci się na tyle, żebyś chciał poznać Ją trochę bliżej? – zapytała.

Paddy zacisnął usta i opuścił głowę, a po chwili podniósł ją i ponownie spojrzał dziewczynie w oczy.

– Oluś…  to głupi temat – stwierdził.

– Dlaczego? Nie mam Ci tego za złe. Nie byliśmy wtedy razem.

Chłopak podniósł się z miejsca.

– Ale powinniśmy być – stwierdził z żalem – Rozmawialiśmy już kiedyś na ten temat i nie mam ochoty roztrząsać tego ponownie.

– Ojej – jęknęła patrząc, jak wychodzi z kuchni – No, przecież Ja tylko zapytałam, nie musisz się od razu tak denerwować.

– Paddy zatrzymał się przed drzwiami i odwrócił się:

– Wcale się nie denerwuje, po prostu nie mam ochoty rozmawiać z Tobą o moich byłych…  – zawahał się, bo nawet nie wiedział, jak powinien nazywać kobiety z którymi kiedyś sypiał -… dziewczynach – dokończył nie znajdując lepszego określenia i wyszedł z kuchni.

Ola, lekko zdziwiona zachowaniem mężczyzny została w pomieszczeniu sama. Po chwili odpuściła Paddyemu, oparła brodę na dłoni i ponownie popadła w zadumę nad losem swojej przyjaciółki i Jima. Paddy przypomniał jej obietnicę złożoną Emmę jeszcze w szpitalu. Ponownie zaczęła zastanawiać się jak dziewczyna sobie teraz radzi, bo nie wierzyła w bajeczkę, którą próbowała Jej wciskać

– Chciałam zasnąć – odpowiadała na pytania o połknięte leki – I nie obudzić się aż do rana. Było ciemno – stwierdziła – Nie widziałam, że wysypałam ich aż tyle. Od razu popiłam wodą i położyłam się, to wszystko.

Na pytanie o rozmazany makijaż odpowiedziała: “ Nie wiem, może przyśniło mi się coś i płakałam przez sen”.

Ola zaciągnęła się głęboko powietrzem i wypuściła go wolno przez nos. Musiała wracać do rzeczywistości.

…………….

– Co się tak wpatrujesz w to okno? – zapytała Kira.

– Słucham? – Angelo odwrócił głowę i lekko zdziwiony spojrzał na żonę. Wydawało mu się, że coś mówiła, ale był tak zajęty swoimi myślami, że nie zrozumiał ani słowa.

– Nic – odparła Kira, kręcąc z dezaprobatą głową – Od piętnastu minut stoisz przy tym oknie. Miałeś jechać po zakupy – przypomniała mu.

– Już jadę – odparł i ponownie utknął wzrok w szybie. Po chwili odezwał się ponownie – Wydaje mi się, że Jimmy coś kombinuje.

– On zawsze coś kombinuje. A co tym razem robi? – zainteresowała się Kira.

– No właśnie nie wiem – odparł – Chyba sprząta.

– Co? A to jakaś nowość  – kobieta wstała od stołu i podeszła do męża i tak, jak On zaczęła wpatrywać się w widok za oknem. Po jakimś czasie stwierdziła:

– Faktycznie.

……………

Jimmy podniósł worek pełen pustych butelek po różnych alkoholach. To już trzeci i sam się dziwił, że aż tyle wypił. Rozejrzał się po pokoju. Jeszcze odkurzanie, potem szybkie pakowanie i będzie mógł ruszać w drogę.

Westchnął ciężko na myśl, że jeszcze niedawno nikt by go wołami stąd nie ruszył. Prychnął ironicznie, gdy przypomniał sobie, że tego dnia zanim wyjechała,  zaczął oglądać niewielkie domki, które były do sprzedania tu w okolicy. Wtedy jeszcze miał nadzieję. Myślał, że Emmie na nim zależy i że będą razem budować dalszą przyszłość. Chciał tego jak niczego innego na świecie.

Teraz wszystkie jego plany runęły niczym domek z kart. W jednej chwili…  tamtej chwili, w szpitalu wszystkie jego plany i marzenia legły w gruzach. Zrozumiał, że nigdy nie był dla niej kimś ważnym. Był tylko kolejnym z wielu. Seks i tyle…

Pokręcił głową i wrócił do rzeczywistości, przeklinając po pod nosem własną naiwność. Już kilka dni temu, jak tylko wytrzeźwiał postanowił, że nie będzie o niej myślał, bo każda myśl był boleśniejsza od poprzedniej. Do dziś jednak nie udało mu się przeżyć nawet godziny bez wspomnień. Za każdym razem wpadał w złość i miał ochotę rzucać czym poparło, ale gdy złość mijała, wspomnienia i myśli o niej wracały niczym bumerang.

……………….

– Nie wierzę w to, co widzę.

Jim odwrócił się, lekko przestraszony i dostrzegł za plecami młodszego brata.

– O Angelo – stwierdził, o czym wrzucił worek ze śmieciami do kubła – W co tak bardzo nie wierzysz?

– W to, że sprzątasz – odparł kudłaty mężczyzna – Chyba nie mieścisz się już w pokoju, skoro wynosisz z niego śmieci – dodał i szyderczy uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Jimmy obrzucił go zniechęconym, krzywym spojrzeniem i bez słowa ruszył z powrotem w stronę domku.

– Hej! – krzyknął chłopak – Zaczekaj! – po czym dobiegł do odchodzącego.

– Mam na Ciebie czekać, żebyś ze mnie drwił? – zapytał Jim i prychnął z niezadowoleniem – Sorry, ale nie mam na to, ani czasu ani chęci.

– Dobra, już dobra – obruszył się młodszy – Dawniej nie byłeś taki drażliwy.

Jim zerknął na brata i rozciągnął usta w mało wesołym uśmiechu.

– Dawniej myślałem, że zwojuje świat…

– A teraz tak nie myślisz? – zapytał Angelo z zaciekawieniem.

– Teraz świat zwojował mnie i pokazał, że to nie Ja jestem pępkiem świata – odparł smutno.

Angelo zmarszczył nos i poprawił okulary, a Jimmy ciągnął dalej:

– Życie udowadnia nam na każdym kroku, że jesteśmy mało wartym momentem w całym świecie. Robi z nami to, co chce, śmiejąc się z naszych porażek.

Angelo wbił wzrok w drogę przed sobą i przez jakiś czas szedł obok brata w zupełnym milczeniu.

Jim także zamilkł. Znowu pogrążył się w myślach nad swoim popapranym życiem.

Doszli tak, ramię, w ramię do domku dla gości i dopiero wtedy, gdy zatrzymali się przy schodach, Angelo podniósł głowę i spojrzał na swojego towarzysza

– Jimmy, będzie dobrze – powiedział – Musi tylko minąć trochę czasu. Człowiek to taka materia, która po każdym zniszczeniu odbudowuje się od nowa.

Jimmy zaśmiał się smutno i uciekł spojrzeniem gdzieś przed siebie.

– Ale wymyśliłeś – stwierdził z ironią – Aby do wiosny, tak? A wiosną rozkwitnę na nowo, jak kwiat? – po czym prychnął i pokręcił głową – Nie obraź się Angelo, ale to jakieś bzdury są. Ty nie wiesz, jak to jest. Nigdy nie byłeś na moim miejscu, bo od zawsze masz Kirę, która kocha Cię nad życie, choć nie wiem za co – nie mógł się powstrzymać, żeby tego nie dodać. Opuścił głowę i zamyślił się na moment, po którym ponownie spojrzał na brata i powiedział – Wiem, że z moich ust może to dziwnie zabrzmi, ale jedynymi osobami, które zrozumiałyby mnie teraz są Paddy i John. To z nimi powinienem wypić skrzynkę piwa, podać rękę i wysłuchać ich pijackich rad. Może wtedy zrozumiałbym to, co teraz we mnie siedzi.

Angelo uśmiechnął się do mężczyzny.

– Wiesz, że teraz mówisz całkiem do rzeczy? Pierwszy raz Cię rozumiem – stwierdził

Jim rozciągnął usta w kiepskiej imitacji uśmiechu, po czym odwrócił się tyłem i zaczął wchodzić po schodach. Po chwili jednak zatrzymał się i ponownie spojrzał na Angelo.

– Z tego powodu właśnie sprzątam – odezwał się.

Chłopak stojący na dole zmarszczył brwi.

– Sprzątasz bo chcesz zaprosić Paddyego na tę skrzynkę piwa?

Jim pokręcił przecząco głową.

– Nie – zaprzeczył – Chcę ją wypić z Johnem. Jadę do Hiszpanii – oznajmił – A sprzątam, bo nie chcę, żeby Twoja żona mnie wyklęła – dodał i ruszył na górę.

===============================

7 myśli na temat “ROZDZIAŁ 95: Byle do wiosny…

  1. Po pierwsze i najważniejsze….nadal nie rozumie Emmy! Jak dla mnie to się kupy nie trzyma. I te jej tłumaczenie,że chce go chronić przed samą sobą…….nie, nie i jeszcze raz NIE.
    Nawet ja zauważyłam,że on wyciąga z niej najlepsze cechy….ludzkie cechy!
    Nawet Olce się to nie udało,choć dostała od niej namiastkę normalnego życia!
    Em wariatko…..czas zamknąć niechlubną przeszłość i dać sobie w końcu szansę na głębszy oddech! Odsuń niepewności,zamknij oczy i brnij w to…….obiecuję,że nie spłoniesz jak ćma od ognia!
    Jim podejmuje teraz dobrą decyzje…..może czas dać jej zatęsknić?
    Tylko żeby nie poszło to w inną stronę? Chłopie ona nie zapomni,a ty tak!!!!
    Paddy zaś powinien zastanowić się nad związkiem z Olką,skoro nadal w nim tyle niepewności, bo choć nigdy nie dałaś wizualizacji małej Natalki……..nawet ja widzę,że to cały On!
    Ale jak to mówią…..Pod latarnią najciemniej,a najmniej widzi ten co najbliżej stoi!!!

    Polubienie

    1. Emma to trudny przypadek. Połączenie niedowartościowania, upartego tkwienia we własnej przeszłości i łączenia z nią nawet tego, co dobre i nierealne obierania siebie z dobrym, wrażliwym sercem, potrzebującym miłości i bezpieczeństwa. Ona bardzo powoli odkrywa karty. Nie ufa nawet nam Agula hehe. Jeszcze nie odkryła wszystkich tajemnic, jeszcze mam w zanadrzu kilka wyjaśnień. Jedno dla Oli, drugie dla Jima a trzecie najprawdziwsze.
      dla siebie.
      Paddy to typ myśliciela, zawsze będzie miał z czymś kłopot heh. Jego niepewność rosła latami, co doprowadziło do ukorzenienia się jej w głębi jego duszy tak mocno, że teraz mimo wyrwania paskudne, niszczącego chwasty, wciąż odradza się na nowo. nie da się jej tak szybko zniszczyć. To, że Nati jest do niego podobna, to nawet Ola przyznała – geny rodziny Kelly…
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Nati wygrała odcinek. Hehe. Niemożliwe, że Jimmy się ogarnął i posprzątal? Do Johna do Hiszpanii, to źle wróży. Pewnie mu coś wypapla o Natalii.

    Polubienie

    1. Nati – mądra dziewczynka hehe.
      Jimmy chyba już wypił swoje i postanowił się ogarnąć. Stwierdził, że najlepsza na smutki będzie ucieczka. Czy mu to pomoże? Nie wiem…
      Mnie ten John także martwi.
      Dziękuję.

      Polubienie

  3. ja tez nie rozumiem Emmy, jak ona mnie wkurzyła, noooo
    Nati hahaha dzieci zawsze cos powiedzą takiego, że dorosłym w pięty idzie
    Jim ogarnij sie, bo w zyciu róznie bywa, ale nie widzę tego związku z em, juz nie, aaa tym bardziej z Meike

    Polubienie

    1. Emma to trudna do rozgryzienia, osoba. Jej przeszłość umocniła w niej taki charakter i sposób myślenia oraz patrzenia na świat.
      Dzieci często zaskakują. Małe mądrością, a starsze mądrzeniem się haha.
      Z Em też nie widzę dopóki ona go odrzuca, a z Maike… no cóż… może będzie musiał? Kto to wie…
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz