Rozdział 139: Rozterki serca…

Jechali w milczeniu. Ola, co jakiś czas, zerkała na Jima, ale On uparcie patrzył w swoją boczną szybę. W końcu nie wytrzymała i sama zaczęła rozmowę.

– Naprawdę odpuszczasz?

Drgnął i wolno przeniósł na nią swoje spojrzenie. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.

– Chciałbym – odparł w końcu, spuszczając głowę – Jeszcze nikt nigdy tak bardzo, nie wodził mnie za nos jak Ona – dodał z goryczą – Do tej pory nikomu na to nie pozwalałem – spojrzał smutno na dziewczynę – Myślisz, że mi się uda?

– Co ma Ci się udać?

– Zapomnieć o niej – jego głos pokrył się dziwną chrypką, tak jakby jego organizm buntował się przeciwko wypowiadanym słowom.

Ola spojrzała na niego i prychnęła z ironią.

– Też sobie wybrałeś osobę i właściwy do niej temat…

Mężczyzna uśmiechnął się smutno, po czym spojrzał daleko przed siebie.

– No tak – westchnął – Przecież ty nie zapomniałaś przez dziesięć lat – przeczesał dłonią włosy i ponownie utkwił wzrok w swojej towarzyszce – Nigdy nie próbowałaś ułożyć sobie życia z kimś innym?

– Próbowałam – odparła z nostalgią – Ale serca nie da się zmusić do innej miłości. Można udawać, szanować, a nawet cenić, ale tęsknota, myśli i sny zawsze zostają przy kimś, kogo się kocha prawdziwie.

Jimmy westchnął głośno.

– Więc jestem na nią skazany?

Blondynka zerknęła na niego, rozciągając usta w uśmiechu.

– Mówisz tak jakbyś kochał za karę – stwierdziła, po czym już całkiem poważnie dodała – Zrobisz jak zechcesz, ale nie zapominaj, że Em walczy dla Ciebie – stwierdziła – Zapewniam, że to nie jest dla niej łatwe – powiedziała, zatrzymując się na czerwonym świetle.

– A skąd mam wiedzieć, że w ogóle walczy?! – wybuchł nagle, wyjawiając dziewczynie, dręczące go myśli – Może zabawia się tam z kimś, a Ja tu czekam!
Wyrzut w oczach Oli wywołał u niego uczucie wstydu. Spuścił wzrok i z zakłopotaniem potarł o siebie dłonie.

– Jimmy, zaufaj jej choć trochę… proszę  –  zmieniło się światło, więc ruszyła dalej.

Znowu zapanowała cisza. Jim przymknął oczy, oparł głowę o zagłówek przez chwilę, myślał nad usłyszanymi słowami.

– Ciekawe czy John nadal o Tobie śni – rzucił znienacka, zaskakując kobietę tak bardzo, że nie zauważyła korka na drodze i w ostatniej chwili ostro zahamowała, próbując nie uderzyć w auto stojące z przodu – Co robisz!? – krzyknął, krzywiąc się z bólu.

– Przepraszam – odparła przestraszona – Nic Ci nie jest?

– Nie – burknął, przyglądając się jej z gniewem – Ale następnym razem ostrzegaj.

Ola zupełnie zignorowała złość mężczyzny. W jej głowie tkwiła teraz tylko jedna myśl.

– Jimmy, czy On wrócił z Wami do Kolonii?

– Kto? – wbił w nią zaskoczony wzrok.

– John.

– Nie – odparł – Został w moim domu, w Irlandii.

– Nie wrócił do żony? – Ola ze zdziwieniem wpatrywała się w niego.

– Podobno mają z Maite jakieś kłopoty – odparł szczerze.

– Jakie kłopoty?

– A co Ty się tak nim interesujesz? – mężczyzna zmarszczył brwi, po czym nagle uniósł je wysoko w górę.

– On był w Kolonii, prawda?

Ola spojrzała na niego i niepewnie kiwnęła głową.

– Rozmawiałaś z nim? – znowu skinęła głową, więc od razu dopytał – Powiedziałaś mu? – tym razem nerwowo przygryzła wargę.

– Jimmy… rozmawiałam, ale… Nie zdążyłam powiedzieć mu o Natalii – przyznała.

Pokręcił głową i prychnął drwiąco.

– Olka, czy Ty masz mnie za idiotę?  – zapytał ostro.

– Nie.

– To nie wmawiaj mi, że nie znalazłaś czasu na najważniejszą rzecz.  Zwyczajnie nie chciałaś mu tego powiedzieć – warknął.

– Nie Jim, to nie tak – zaprzeczyła  –  Najpierw mnie zaskoczył, potem Patricia mi zabroniła, do dziś nie wiem dlaczego, a Jak w końcu chciałam mu wszystko wyjaśnić, to Denis oznajmił mi, że wyjechał do Ciebie.

– Jakaś Ty biedna! – skrzywił się, po czym wbił w nią wściekły wzrok – Zwyczajnie ściemniasz i tyle! – stwierdził ostro.

– Nie. Mówię prawdę!

– Olka! Kurwa mać! Dałem się uprościć, nic nie mówiłem! Miałaś to załatwić!  – wrzasnął, uderzając ręką o własne kolano.

Wjechała na podjazd przed domem Patricii i zatrzymała auto.

Jimmy z głośnym stękaniem wysiadł.

– Jezu! Gdzie Ty byłeś! – przerażona siostra dobiegła do mężczyzny.

Ten jednak zignorował siostrę.  Szybko obszedł samochód, szarpnął drzwi od strony kierowcy i wbijając wściekły wzrok w Olę krzyknął:

– Miałaś swój cholerny czas! Dostałaś go! Dłużej nie będę czekał! On ma prawo wiedzieć!

– Jimmy… – Ola wysiadła i próbowała coś powiedzieć, ale rozjuszony mężczyzna nie dał jej dojść do słowa.

– Wszystkie jesteście takie same! Kłamiecie i kręcicie jak możecie! – wrzasnął.

– O co chodzi? – zdezorientowana Patricia wpatrywała się w nich z wielkimi oczami.

– Jim, Ja naprawdę chciałam mu powiedzieć – broniła się zaatakowana kobieta.

– Nie wierzę w ani jedno Twoje słowo, rozumiesz?! Gdybyś chciała to byś powiedziała! – warknął, zbliżając się do niej – Uwiłaś sobie gniazdko z Patrickiem i najchętniej udawałabyś, że John nie istnieje! Chyba, że nas wszystkich oszukujesz i Ona nie  jest Johna tylko naszego drugiego braciszka.

– Oszalałeś?! – Ola poczerwieniała na twarzy – Jaki miałabym w tym cel?!

Patricia, stała z otwartymi ze zdziwienia ustami, przerzucając wzrok po stojącej przed nią dwójce.

– A taki, że nie chcesz wyjść w naszych oczach na dziwkę!

– Słucham?!

– A tak! Bzykałaś się po kątach z naszym świętym braciszkiem, a teraz głupio Ci się do tego przyznać! –  wiedział, że to jest bez sensu, ale wciąż dręczył go fakt podobieństwa Natalii do Paddyego.  Poza tym z każdym  wyrzuconym z siebie, słowem czuł się lepiej, jakby lżej.

Ola skrzywiła się z odrazą i zacisnęła pięści.

– Przesadziłeś! – wrzasnęła i odwróciła się w stronę samochodu – Rób, co chcesz! Możesz biec z tym nawet do gazet! Wszystko mi jedno! – szarpnęła drzwi.

– Żebyś wiedziała, że tak zrobię! John dowie się o Natalii jeszcze dziś!

– Idź do diabła! – odkrzyknęła.

Przysłuchująca się ich kłótni Patricia w końcu nie wytrzymała i wrzasnęła:

– Zamknijcie się wreszcie! – popatrzyła na nich chłodno, po czym utkwiła wściekłe spojrzenie w Jimmym – Nikt, nikomu i niczego nie będzie mówił, przynajmniej na razie! Zrozumiałeś?!

– Kto mi zabroni?! – odburknął odważnie mężczyzna.

– Ja! – odparła, po czym  zbliżyła się do niego i syknęła prosto w twarz – Chcesz powtórki tego, co było?! Chcesz, żeby nasza rodzina, po raz kolejny, się rozpadła?! Wciąż nie jest tak, jak kiedyś, ale nareszcie jesteśmy razem, Jimmy! Wszyscy!

Mężczyzna wpatrywał się w nią z lekkim szokiem. Nigdy nie widział Patricii tak rozjuszonej. Jego siostra, zwykle ostoja spokoju i opanowania, wprost zionęła gniewem.

Ola przysłuchiwała się słowom kobiety, czując  wyrzuty sumienia. To z jej winy rozpadła się ich rodzina. To Ona przyczyniła się do nienawiści, jaką czuli wobec siebie nawzajem. Spuściła potulnie głowę, ale szybko podniosła Ją z powrotem, gdy z ust Patricii padły kolejne słowa.

– Być może znowu uda nam się stanąć razem na scenie i nie pozwolę Ci tego zepsuć!
Jimmy zmarszczył czoło.

– O czym Ty mówisz? – oczy mężczyzny zrobiły się nagle wielkie jak spodki.

– O pomyśle na trasę koncertową. O powrocie Kelly Family, o występach świątecznych.

– Zwariowałaś? – Jimmy złapał się za głowę.

– Nie – odparła, zaplątując ręce na piersiach – Od jakiegoś czasu planujemy to z Angelo i Kathy. Wrócił Paddy… Teraz być może, uda się też ściągnąć z powrotem Johna. To może się udać i nie zniszczysz nam tego, kolejną rodzinną aferą.

Jim przymknął oczy i z niedowierzaniem pokręcił głową.

–  Patricia, ale co ma piernik do wiatraka? – skrzywił się – Niby z jakiego powodu John nie może poznać prawdy?

– Właśnie, że ma – odparła kobieta, po czym spojrzała niepewnie na Olę, zastanawiając się nad doborem słów – John nie przyjechał tu w odwiedziny – wyznała w końcu.

– A po co?

– Z powodu Oli – wyznała.

– Mnie? – Ola była zszokowana.

– Tak – potwierdziła Patricia z goryczą w głosie, po czym spuściła głowę i westchnęła  – Liczył, że uda mu się Ciebie odzyskać – dodała po chwili.

– Co? –  Ola otworzyła szeroko oczy.

Jimmy również wpatrywał się w siostrę w wielkim szokiem na twarzy. Zaraz po tym jednak lekko drgnęły mu kąciki ust.

– A jednak miałem rację – stwierdził pod nosem, sam do siebie.

Patricia pokręciła głową i westchnęła.

– Miałam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowiesz – w jej oczach pojawiła się rozpacz – Chciałam temu zapobiec. Dlatego nie pozwoliłam Ci, powiedzieć mu o istnieniu Natalii – przyznała – Gdyby poznał prawdę, nie odpuściłby.

– Zaraz! – wtrącił się znowu  Jimmy. Słowa siostry wzbudziły w min sprzeciw – Ale do tego tanga trzeba dwojga. To, że John chciał, nie znaczy, że Ola by się zgodziła. To nie jest żadne wytłumaczenie.

Patricia odwróciła się w stronę brata.
– Być może, ale wyobrażasz sobie, co zrobiłby Paddy, gdyby John jawnie próbował mu odebrać Olę? – zapytała.

– On by tego nie przeżył…  – wtrąciła się zamyślona dziewczyna – Pozabijaliby się…

Jim spojrzał na Olę. Patricia także zerknęła w jej stronę.

– Dokładnie – przyznała – Teraz już rozumiesz? – wbiła ponownie spojrzenie w brata.

Jimmy, przez moment, zastanawiał się nad tym, co usłyszał.

– Pati, ale to jest bez sensu – stwierdził – Ile chcesz to ukrywać?

Kobieta spuściła głowę.

– Nie wiem – odparła – Liczę, że wróci do Hiszpanii i pogodzi się z Maite.

– Czy to coś zmieni? – mężczyzna zmarszczył brwi.

– Nie mam pojęcia – odparła szczerze – Na razie przesunęłam to w czasie.

Jimmy westchnął i pokręcił głową.

– On musi wiedzieć, że ma córkę. Nie wybaczy nam tego – stwierdził.

Zszokowana Ola stała w bezruchu i wpatrywała się w rodzeństwo, próbując ułożyć sobie wszystko w głowie. Im dłużej dumała i analizowała, tym większy bunt się w niej rodził.

– Patricia, nie zrozum mnie źle – zaczęła w końcu – Jestem Ci wdzięczna za to, co zrobiłaś, bo zapewne miałabym teraz piekło w domu, ale dziesięć lat temu rozdzieliliście mnie z Paddym, żeby ratować Johna, a  teraz poświęcacie Johna, żeby ratować Paddyego? – pokręciła głową – Nie uważasz, że to nieuczciwe? Zobacz co stało się z Paddym? Nie boisz się, że tym razem John odwróci się od Was?

Patricia wpatrywała się w nią w milczeniu, jakby zabrakło jej nagle argumentów.

– To źle, że uratowałam Wam tyłki?  próbowała się bronić.

Blondynka prychnęła nieznacznie.

– Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że to nie mój tyłek ratowałaś.

– Twój, Paddyego i Johna – potwierdziła smutno – Jego małżeństwo przechodzi kryzys. Myślisz, że to dobry czas na wiadomość o posiadaniu dziecka?

–  Ciekawe ile jeszcze argumentów wyciągniesz z rękawa – odezwał się z lekką ironią Jimmy.

– Już żadnych – Patricia popatrzyła na niego wściekłe – Zostawiam to Waszym sumieniom. Ciekawe, które zło wybierzecie? Kogo Wy poświęcicie? – dodała i odeszła dławiąc się własnymi łzami.

Jim utkwił wzrok w Oli, stojącej ze wzrokiem wbitym w wyłożony kostką brukową, podjazd.

– A jednak mój brat wciąż o Tobie śni…

Kobieta podniosła głowę i utkwiła w nim przeraźliwie smutny wzrok.

– Jimmy, Ja… Jestem w ciąży… – na moment odwróciła głowę, po czym westchnęła i ponownie spojrzała na mężczyznę – Wiem, że John musi poznać prawdę, ale nie chcę kłopotów. Potrzebuję spokoju – łzy zamigotały w jej oczach – A Paddy… – przerwała na moment, przemyślała dalsze słowa, po czym znowu spojrzała na mężczyznę – Paddy nie może się o tym dowiedzieć.

…………..

Zatrzymał samochód pod bramą i zaklął głośno, stwierdzając, że musi w końcu zmechanizować swój wjazd. Wysiadł z auta i doszedł do bramy.

– Witaj – usłyszał i szybko odwrócił się w stronę głosu. Przed nim stała piękna,  blondynka o wielkich niebieskich oczach i figurze modelki. Jej uśmiech wypełniony równiutkimi białymi ząbkami, mógłby zrobić furorę w reklamach pasty do zębów.

– Dzień dobry – oddał niepewnie uśmiech, nie wiedząc czego spodziewać się po nieznajomej – W czym mogę Pani pomóc?

Kobieta jeszcze szerzej rozciągnęła swoje usta.

– Nie pamiętasz mnie? – niosła jadą brew w górę i zadziornie przygryzła wargę.

– Nie, a powinienem? – zmarszczył brwi.

Kobieta zaśmiała się perliście.

– Miałam nadzieję, że powiesz „tak” – odparła, wzdychając teatralnie – Jestem Sabine… Sabine Langer – wyciągnęła dłoń.

Paddy niepewnie oddał uścisk.

– Przepraszam, ale Pani nazwisko niczego mi nie mówi – stwierdził.

Kobieta spuściła na moment wzrok, po czym podniosła go z powrotem i znowu obdarzyła Paddyego szerokim, pewnym siebie uśmiechem.

– Domyślam się – stwierdziła – Wtedy nie pytałeś o nazwisko…

Mężczyźnie nieznacznie drgnęły mięśnie żuchwy.

– Wtedy? To znaczy…

Lekka drwina zagościła na twarzy nieznajomej.

– Wtedy, gdy zabrałeś mnie do hotelu.

Na moment wstrzymał oddech, a jego serce znacznie przyspieszyło swoją pracę. Przełknął głośno ślinę.

– Pani mnie chyba z kimś pomyliła – stwierdził i od razu usłyszał ciche prychnięcie.

– Niemożliwe – odparła – Pamiętam każdy Twój pieprzyk. Policzyłam je wtedy, gdy w końcu po długiej i upojnej nocy, zmęczony zasnąłeś – znowu rozciągnęła wargi, lustrując uważnie każdą zmianę na twarzy swojego rozmówcy.

Paddy dość szybko opamiętał się z pierwszego szoku, jaki wywołały w nim słowa obcej kobiety.

– Słuchaj! – jego głos brzmiał teraz obco, wręcz urzędowo – Nie mam ochoty, ani czasu wdawać się z dziwne dyskusje – jego blada twarz ściągnęła się do granic możliwości.

– Wtedy nie byłeś taki oficjalny – rzuciła w odpowiedzi kobieta – Byłeś… gorący – odparła z krótką przerwą na wybór odpowiedniego określenia.

Mężczyzna zmrużył oczy i zbliżył się nieco do Sabine.

– Czego ode mnie chcesz? – syknął zimno, wręcz lodowato  – Nawet jeśli to prawda, to chyba Cię do niczego nie zmusiłem, prawda?

– Nooo, nie… – odparła z lekkim zdziwieniem. Jej mina uległa raptownej, niepowstrzymanej, z powodu zaskoczenia, zmianie. Przewidywała różne rozwiązania, ale z pewnością to, że przyzna się do wszystkiego było na końcu jej listy możliwości.

– No to, o co chodzi, bo nie rozumiem – rzucił nerwowo – Po co tu przyszłaś? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, dodał – Zabawiliśmy się i tyle, było minęło,  a teraz żegnam. Nie mam czasu na bzdury – odwrócił się na pięcie, szarpnął za klamkę i wsiadł do auta, zatrzaskując za sobą drzwi.

Kobieta stała jeszcze przez moment w miejscu i wpatrywała się w niego z zaciśniętymi do bólu zębami.

– Bzdury… – powtórzyła cicho, gdy ruszył do przodu – Jeszcze zobaczymy…

Paddy wjechał do garażu. Nie wysiadł tylko w napięciu obserwował kobietę we wstecznym lusterku. Odetchnął dopiero, gdy wsiadła do krwistoczerwonego sportowego auta, zaparkowanego po drugiej stronie drogi i odjechała.

Przymknął oczy i westchnął głośno, opierając głowę o zagłówek. Krew w  jego żyłach prawie rozrywała ich cienkie ścianki.

Kim była ta kobieta? – zastanawiał się próbując odtworzyć w głowie jej obraz z przeszłości.  Sabine… Nazwiska nie zapamiętał.

Znała adres i czekała na niego czy zobaczyła go przejeżdżając ulicą? Nawał pytań bez odpowiedzi rozrywał mu czaszkę. Rozmasował pulsującą skroń i jeszcze raz zerknął w lusterko, wypatrując czerwonego auta. Nagle przez otwartą wciąż bramę wjechał zupełnie inny samochód.

– Angelo… – westchnął czując ulgę. Przez moment myślał, że to Ola…

…………..

Wszedł do domu i kiedy mijał salon, kierując się do swojego pokoju, kątem oka dostrzegł Patricię. Siedziała na brzegu kanapy z chusteczką w dłoni.

Zacisnął usta i ruszył do przodu, lecz po kilku krokach, zatrzymał się i westchnął cicho. Chwilę później obejmował siostrę ramieniem.

– Jimmy czy to źle, że chcę, spokoju w naszej rodzinie? – zapytała przez łzy.

– Oczywiście, że nie – odparł, gładząc Jej miękkie włosy.

– Nareszcie czuję, że jesteśmy na dobrej drodze. Spotykamy się, rozmawiamy, uśmiechamy się do siebie. Czy Ty widzisz tę różnicę? – podniosła głowę i spojrzała na niego z nadzieją.

Nie miał innego wyjścia jak tylko przytaknąć.

– No właśnie… – uśmiechnęła się smutno i ponownie oparła głowę o ramię mężczyzny. Przyłożyła dłoń do jego klatki piersiowej i delikatnie pogłaskała – Wiem, że się ze mną nie zgadzasz, ale miło mi, że mimo wszystko przytakujesz. Kochany jesteś – wyprostowała się i pociągając cicho nosem, wytarła mokre policzki – Teraz lepiej rozumiem Kathy.

– Kathy? – powtórzył zdziwiony.

– Ona tak jak Ja teraz, też walczyła o jedność wśród nas – spojrzała w oczy bratu – Przeczuwała do czego doprowadzi walka braci o jedną kobietę.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – Jimmy zmarszczył brwi.

Patricia spuściła głowę.

– Ona pierwsza domyśliła się, że  Paddyego i Olę łączy coś więcej niż przyjaźń – powiedziała cicho – Nigdy nie zapytałam jej, skąd to wiedziała – ciągnęła w zamyśleniu – Być może coś zobaczyła… Nie wiem…

– I…?

– I próbowała powstrzymać to, co i tak nastąpiło – wyjaśniła.

– To znaczy?

– Zobowiązała nas wszystkich do czujności…

– Mnie nie. Nie przypominam sobie – mężczyzna wszedł w zdanie siostrze. Zmarszczył brwi próbując sobie cokolwiek przypomnieć.

Patricia spojrzała na niego i z lekkim prychnięciem stwierdziła:

– Jimmy, Ty w tamtym czasie w ogóle  nie wiedziałeś w jakim świecie żyjesz.

Uśmiechnął się z zakłopotaniem.

– Też prawda.

– Dobrze, że udało Ci się skończyć z tym świństwem – pogłaskała czule jego szorstki policzek, po czym westchnęła cicho i ponownie utkwiła wzrok w podłodze.

– To Ja tamtego wieczora, poinformowałam Ją, że Ola spotkała się z Paddym nad stawem – wyznała – Nie wiedziałam, że za mną do kuchni wszedł Johnny. Do dziś mam, z tego powodu, wyrzuty sumienia…

– Przestań! To przeszłość!

– Tak? – rzuciła głośno kobieta, wbijając wzrok w jego tęczówki – Naprawdę jesteś tego pewny? Gdyby John powiedział Paddyemu to, co zamierzał… – pokręciła głową – Mielibyśmy z Angelo powtórkę bójki sprzed lat.

– A co zamierzał mu powiedzieć?

Kobieta drgnęła lekko, uświadamiając sobie, że w zamyśleniu powiedziała zbyt dużo.

– Że nadal Ją kocha… – wyznała cicho – Jimmy, On przyjechał tu, żeby o nią zawalczyć i był gotowy wytoczyć najcięższe działa, żeby odebrać Ją Paddyemu. Był tak pewny siebie…

– O kurwa! – zszokowany Jimmy przeczesał palcami włosy i westchnął głośno – Dlaczego odpuścił?

– Bo Angelo wyciągnął asa z rękawa. To nas uratowało.

– To znaczy?

– Powiedział mu o dziecku, którego się spodziewają – wyznała, wstając z kanapy. Objęła się szczelnie ramionami jakby nagle zrobiło jej się zimno – Nie wiem, co On zrobi jak pozna prawdę o Natalii – odwróciła się i ponownie spojrzała na Jima oczami pełnymi łez – Boję się…

Mężczyzna poderwał się w górę i przytulił siostrę – Ale też boję się o Paddyego – wyłkała – Drugi raz nie przeżyłby utraty Oli, tego jestem pewna. John jest silniejszy, poradzi sobie – mówiła ciągiem, robiąc tylko krótkie przerwy na zaczerpnięcie oddechu – Jimmy, my go bardzo skrzywdziliśmy, a to przecież nasz brat. Kathy wmówiła nam, że ta jego miłość to zwykłe zauroczenie, że szybko mu przejdzie, że  zapomni… – płakała i mówiła – Potem było już za późno… Teraz, znowu jest szczęśliwy… Znowu się uśmiecha…

– Ciiii… – Jimmy próbował uspokoić łkającą siostrę – Wszystko się ułoży, zobaczysz. Musi się ułożyć… – przymknął oczy i  bezgłośnie westchnął, czując ucisk w piersi. W kieszeni zawibrował mu telefon. Patricia także wyczuła drżenie.

– Odbierz, może to coś ważnego – stwierdziła wycierając mokre oczy.

…………….

Wyszła, a właściwie wybiegła z gabinetu, trzaskając za sobą wszystkimi drzwiami, jakby wraz z głośnym hukiem, miała zniknąć z jej pamięci ostatnia godzina.  Nawet nie wiedziała kiedy pokonała długi korytarz i znalazła się na zewnątrz budynku.

Zgięła się w pół,  czując potężne skurcze żołądka. Miała wrażenie, że zaraz zacznie wymiotować.
W uszach wciąż dudniły jej kolejne pytania tej okropnej kobiety. Nie mogła na nie odpowiedzieć, nie potrafiła…
Wyprostowała się i zaczęła głęboko wciągać powietrze. Po kilku sekundach zrobiło jej się lepiej. Otworzyła oczy i spojrzała przed siebie.

Dostrzegła niewielki park po drugiej stronie drogi. Kilka drzew, krzewów i trawnik poprzedzielany wąskimi wstęgami uliczek wysypanych jakimś jasnym podłożem. Musiała gdzieś usiąść, nie była w stanie ustać długo na drżących jak galaretki, nogach. Jej wnętrze rozsadzał potężny ściskający ból.

Szybko przebiegła przez ulicę, nie oglądając się nawet czy nie nadjeżdża żaden samochód i opadła na pierwszą z brzegu ławkę, osłoniętą od chodnika przez spory rozłożysty krzew. Tu była bezpieczna. Tu nikt jej nie znajdzie i nie będzie zadawał następnych bolesnych pytań. Trzymając się za brzuch zaczęła się krztusić od powstrzymywanego płaczu.
Dziś zyskała pewność, że nie da rady… Nie podoła wyznaczonemu,  pod wpływem uczuć, celowi. Nie zamierzała tam wracać już nigdy więcej. Zawiodła wszystkich – Henryego, Olę, a najbardziej Jima…

Wierzchem dłoni wytarła mokre policzki i wpatrując się w jeden punkt przypomniała sobie słowa psycholog.

– Pani Emmo! – zawołała, gdy brunetka nagle poderwała się z kanapy i pędem dobiegła do drzwi – Proszę poczekać! – wyprzedziła swoją pacjentkę i kładąc dłoń na klamce, zablokowała jej możliwość ucieczki.

– Chcę stąd wyjść! – warknęła Em, dławiąc się własnymi łzami i wstydem.

– Spokojnie – usłyszała.  Łagodny ton głosu psycholożki,  drażnił jej narządy słuchowe. Nie mogła tego znieść. Starała się oddychać głęboko, by zabić mdłości – Nie będę tu Pani trzymała siłą. To terapia dobrowolna. Przyszła tu Pani z własnej woli.

–  A teraz chcę Ją zakończyć! – krzyknęła zniecierpliwiona brunetka.

– Proszę posłuchać – kobieta położyła rękę na ramieniu Emmy –  Ja musiałam zadać te pytania. Konieczna jest szczerość – wyjaśniła – Wiem, że to nie jest łatwe, ale nie pomogę,  jeśli Pani sama nie będzie tego chciała.

– Już nie chcę – Em zacisnęła powieki do bólu.

– Dobrze. Jak Pani chce – odparła psycholog, mdląco- łagodnym tonem –  Na siłę i tak do niczego nie dojdziemy. Jednak proszę jeszcze raz wszystko przemyśleć. Możemy spróbować od nowa, jutro…

– Nie! – przerażona dziewczyna od razu zaprzeczyła.

Pani psycholog uśmiechnęła się lekko.

– Codziennie tak Pani mówi i codziennie wraca. Być może jutro uda nam się szczerze porozmawiać.

Na samą myśl, ciałem brunetki wstrząsnął dreszcz.

– Proszę jeszcze raz przemyśleć swoją decyzję i przypomnieć sobie powody,  dla których zdecydowała się Pani na skorzystanie z fachowej pomocy. Ja będę czekała…

Jimmy… Obraz mężczyzny natychmiast przesłonił Emmie widok. Poczuła nienawiść do siebie. Znowu go zawiodła…

Ponownie zaczęła szlochać…

– Czy coś się stało? Mogę Pani jakoś pomóc? –  kobieta w średnim wieku zatrzymała się przed Emmą i z niepokojem wpatrywała w płaczącą kobietę.

– Nie, dziękuję – odparła Em – Zaraz mi przejdzie. Muszę po prostu odreagować – dodała.

Kobieta uśmiechnęła się ze współczuciem.

– Łzy to czasem najlepszy sposób na wyrzucenie z siebie negatywnych emocji – stwierdziła i odeszła.

Em przyciągnęła dłoń do ust, chcąc uciszyć swój płacz, by nie wywoływać zamieszania.

W tym momencie zadzwonił telefon. Wyjęła go z torebki i szybko odrzuciła połączenie. Wiedziała kto dzwonił. Tylko Henry miał jej nowy numer. Nie mogła z nim teraz rozmawiać. Wiedziała, że zacznie namawiać Ją do powrotu do gabinetu, a tego nie mogła zrobić.

Telefon jednak przestał dzwonić tylko na krótko, bo zaraz po tym rozbrzmiał na nowo.
Nerwowo wyjęła go z kieszeni kurtki.

– Henry, proszę daj mi spokój! – warknęła – Nie udało się, rozumiesz?! Znowu!!! Nie mogłam tam wytrzymać! Więcej mnie nie namawiaj! Nie wrócę tam! – krzyknęła z płaczem.

– Kochanie, zrobisz jak zechcesz. Nigdy Cię do tego nie zmuszałem – zamarła,  słysząc głos Jima. Po chwili zaciągnęła się żałośnie powietrzem.

– Jim! – zapłakała do słuchawki – Co… Skąd… – dukała bez  ładu i składu, zastanawiając się od kogo dostał numer, ale w końcu odpuściła i ponownie zachłysnęła się płaczem. Słyszała go i teraz tylko to się dla niej liczyło – Zawiodłam Cię… Nie dałam rady… Przepraszam… – wyłkała.

– Nic się nie stało, nie płacz. Poradzimy sobie bez terapii.

– Nie! Nic z tego nie będzie! – krzyknęła.

– Damy radę, obiecuję Ci…

– Jimmy, nie! Słyszysz?! Nas nie będzie… Nie ma…

Cisza w telefonie spowodowała nową falę łez, po chwili usłyszała dźwięk rozłączanego połączenia i głośny jęk żalu wydobył się z jej gardła. Wtedy poczuła szarpnięcie…

Ktoś poderwał ją z ławki, ściskając mocno za ramiona.

– Nigdy więcej nie chcę tego słyszeć, rozumiesz?!!! – ryknął jej prosto w twarz – Nigdy!!!

Przerażona spojrzała w oczy napastnikowi.

– Jimmy???

=============

12 myśli na temat “Rozdział 139: Rozterki serca…

  1. Ooo. Patricia powiedziała Oli, Ola nie chce mówić Paddyemu, John wie o ciąży Oli, ale nie o swoim dziecku. Ola wie, że John ja kocha. Paddy nie wie, że John wie o ciąży. Jimmy chce, aby John dowiedział się o Natalii. Patricia nie chce mówić Johnowi. Mam wymieniać dalej? Co za galimatias? Czyżby Henry postanowił powiedzieć Jimmowi o Emmie? Nim pojechał, przytulić albo wszystko się jej śniło. I wcale jego tam nie ma. Dobra cześć na dobranoc. tylko o którym spotkaniu nad stawem mówiła patricia? O tym wiadomym czy o tym, co paddy nie chce się przyznać? Sabine się zdziwiła, ale mam nadzieję,że ona nie ma dziecka z Paddym. Ale by było. Jejku..

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ola, fantastyczne podsumowanie rozdziału. Boskie poprostu. Wyszedł czeski film, nikt niczego nie wie hehe.
      Skąd Jimmy wziął się u Emmy, wyjaśnię w kolejnej części. Ale teraz tak na szyciutko – Jim rozmawiaľ z Patricią i zadzwonił jego telefon, pamiętasz? Dalszą część wyjaśnię.
      Patricia mówiła o tym jawnym spotkaniu Oli z Padem, tym podczas którego John się z Padem pobił.
      Sabine miała swoją pierwszą chwilę, pokazała się i zasiała zamęt. Wróci…
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

      1. Cieszę się, że komentarz mój się spodobał. No bo tak wyszło, że wiadomo, że niewiadomo. Ciekawa jestem, co dalej i wiem, że gdyby Sabine miała dzieci z Paddym, to namiesza się okrutnie!

        Polubione przez 1 osoba

  2. OJejej podpisuje sie pod komentarzem Oli! Ładnie zakręcone … uważam ze John już dawno powinien wiedzieć i nie ma ze boli . Z drugiej strony bedą jaja jeśli by sie w końcu dowiedział a Nati jest córka Pada 😉 końcówka mega Wow ! No i ciekawa jestem Sabin ??? Co ona knuje ? Czekam na wiecej

    Polubione przez 1 osoba

    1. No zakręcone. 😁 Ola świetnie to ujęła. Oczywiście, że John powinien wiedzieć o posiadaniu dziecka. Każdy rodzic ma do tego prawo. Kiedyś się dowie, już blisko…
      Sabine to ofiara Pada z przeszłości. Teraz trochę zamiesza, ale też przyda mu się do czegoś. 😁 Jego przeszłość go dogoni coraz bardziej…
      Dziękuję za kom. 💖

      Polubienie

  3. Mam pomysł na terapię dla Em.Terapia pod nazwą ,,dupa-pasek”Działa na 100%wtedy gdy wszystko zawiedzie 😂A tak poważnie to super że Jimmy ją odnalazł i myślę że zrobił to w odpowiednim momencie.Sprawa Trójcy świętej zagmatwana czekam na dalszy rozwój mam nadzieję że za bardzo im nie będzie pod górkę

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jim zapewne chętnie by takiego paska użył, ale teraz niestety będzie musiał użyć głowy, a to dla niego trochę cięższe. Powstrzymać emocje i na chłodno oceniać sytuację – trochę mało Jimowe. 😁
      Trójca święta – haha super!!! 😁 😁 😁
      Oj górki tu nie przewiduję, to będzie raczej Mount Everest. Prawie najcięższa przeprawa w ich życiu.
      Dzięki za kom. 💖

      Polubienie

  4. Jejku bardzo dużo się działo w tym rozdziale…nie wiem czy wszystko dobrze zrozumiałam…kto co chce a czego nie chce 🙂
    Jimmy to chyba musi sam Emmie pomóc…ona za słaba jest i sama nie da rady raczej.
    A ta cała Sabine to jest ta od Luśki? Jak czytałam o tej Sabine to tylko czekałam aż mu powie, że mają dziecko…nie wiem czemu ale taka była moja pierwsza myśl 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Faktycznie trochę się działo. Dużo krzyku 😊 Mam nadzieję, że jednak zrozumiałaś wszystko, choć pewnie jeszcze na spokojnie nasi bohaterowie to wyjaśnią.
      Nie bez powodu Jimmy został wezwany do Em.
      Sabine to ta od Luśki. Przyjaciółka – fanka (ciekawe czy Kellych czy czegoś innego 😁)
      Kochana Wy chyba to dziecko wywołacie w końcu 😁
      Dzięki i zapraszam na jutro

      Polubienie

  5. Coraz więcej niedomówień… Natalia jest Paddyego moim zadaniem i Paddy mimo że nie jest przez Ole traktowany jak jej ojciec bo Johnowi się to należy to Paddy i Natalia sami sobie zbudowali układ i miłość do siebie nawzajem i Paddy jest jej ojcem bo tu nie tylko biologia ma pierwszeństwo….

    Polubienie

Dodaj komentarz