ROZDZIAŁ 121: Moc genów.

Otworzył drzwi i wszedł do domu. Niedbale rzucił gitarę na ławę i od razu poczłapał do kuchni po otwieracz do butelek. Chwilę później po pomieszczeniu rozeszło się echem, głośne syknięcie.
Przystawił butelkę do ust i za jednym pociągnięciem, wypił większą połowę płynu.
Skrzywił się, ale po chwili na oddech, dopił resztę.

Usiadł na kanapie w salonie z kolejną butelką i z odrazą spojrzał na swoją gitarę. Nawet gra mu nie szła. Myślał, że uda mu się, choć na chwilę zapomnieć, uspokoić myśli, ale Emma na to nie pozwala.

Wciąż widział ją siedzącą na ławce i przyglądającą mu się tak, jak dzień wcześniej. Gdy tylko zamykał oczy, czerń jej tęczówek zapierała mu dech w piersiach, nie pozwalając wydobyć z siebie głosu. Wrócił więc do domu, zahaczając po drodze o sklep monopolowy.

– Już nigdy nie dasz mi spokoju? – zapytał, opierając bezsilnie głowę o kanapę. Przymknął oczy i westchnął ciężko. Znowu wpatrzył się w twarz kobiety. Smutną, ale piękną…

Głośne pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia.

– Obiad Ci przyniosłam – Ellen postawiła na stole talerz.

– Nie jestem głodny – burknął nie wysilając się nawet, by na nią spojrzeć.

– No pewnie. Jeśli wypełni się żołądek alkoholem, to już na coś treściwego miejsca brakuje – rzuciła złośliwie, jednak w jej oczach widoczne było tylko zmartwienie – Zjedz to, Jimmy, póki ciepłe – dodała łagodniej.

– Może później – przewrócił lekceważąco oczami.

– Nie popełniaj starych błędów – poprosiła, patrząc na niego – Wiesz, jak to się skończyło.

– Wszystko mi jedno…  – skrzywił się.

…………..

Zajęta przygotowaniami do jutrzejszego wielkiego otwarcia salonu, zapomniała o własnych problemach. Dopiero teraz, stojąc w gigantycznym korku, nareszcie miała czas, by pomyśleć. Jeszcze raz analizowała w głowie rozmowę z Angelo. Do tej pory wstydziła się swojej reakcji na wydruk z USG, dostrzeżony w dłoni chłopaka.

Nie potrafiła się opanować. Od razu, jak na zawołanie, z jej oczu zaczęły wytaczać się łzy, a gardło zacisnęło się do tego stopnia, że nie była w stanie wydusić z siebie słowa. W milczeniu usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Mężczyzna momentalnie znalazł się tuż przy niej.

– Ola? Jezu, co się stało? – przygarnął Ją do siebie i tulił długą chwilę.

Jego ramiona, ciepło i ciche bicie serca, spowodowały, że całkowicie poddała się swojemu rozżaleniu. Zapomniała nawet, że była na niego wściekła. Teraz przestało się to dla niej liczyć. Potrzebowała przyjaciela. Pragnęła by ktoś Ją pocieszył, pogłaskał po głowie, jak małą dziewczynkę i powiedział, że wszystko będzie dobrze.

– Przepraszam – wydukała, gdy wreszcie zdołała się lekko opanować.

– Domyślam się, że to Twoje USG, a te łzy nie są ze szczęścia – stwierdził z powagą, gdy odsunęła się od niego.

Wstydziła się, ale odpowiedziała zgodnie z prawdą.

– Nie chcesz dziecka? – chłopak zmarszczył czoło.

– Nie… Nie wiem… Nie planowałam teraz zostać mamą – plątała niespójnie i nerwowo, po czym jakby całkowicie się poddała i opadła z sił – Teraz to chyba już i tak nie jest ważne. Nawet jakbym nie chciała, to ono już jest – pociągnęła nosem i utkwiła wzrok w podłodze.

Czekała na reakcję. Wydawało jej się, że Angelo skarci Ją, jak Paddy. W końcu miał czwórkę swoich dzieci i wyglądał na szczęśliwego z tego powodu. Dlatego jego kolejne słowa wprawiły Ją w osłupienie.

– Pamiętam, jak Kira oznajmiła mi, że jest w ciąży. W pierwszej… Z Gabrielem – dopowiedział, wbijając wzrok w plamę na zdjęciu – Też byłem przerażony. Byliśmy młodzi. Wtedy wydawało mi się, że zbyt młodzi. Kochałem Ją i planowałem założyć rodzinę, ale nie tak szybko – wyjaśnił – Długo nie mogłem tego ogarnąć, pozbierać się. Dziecko niszczyło moje plany… – podniósł głowę i spojrzał jej w oczy – Bałem się…

– Czego? – zainteresowała się nagle.

– Bo nie wiedziałem, co dla mnie oznacza. Dziecko kojarzyło mi się z czymś złym. Bałem się, że zniszczy nasz związek.

– Dlaczego?

– Bo pamiętałem, jak rozpadło się małżeństwo Kathy i Vincenta. Często słuchałem ich kłótni. Nieraz widziałem, jak płakała. Połączyłem to, z pojawieniem się małego i uznałem, że dzieci niszczą związki. Wiem, że to głupie, ale wtedy bałem się stracić Kirę.

– Ty? Taki rodzinny? – wpatrywała się w niego ze zdziwieniem.

Angelo prychnął lekko.

– No Ja – potwierdził – Sam się sobie teraz dziwię i czasem nawet wstydzę. A Ty? – wbił w nią wzrok.

– Ja? – udała, że nie rozumie.

Angelo uniósł brew w górę.

– Olka, nie rób ze mnie głupka. Ten płacz nie był bez powodu.

– No nie… – przyznała niechętnie i spuściła głowę.

– Też się czegoś obawiasz?

Ola wypuściła głośno powietrze.

– Wszystkiego, Angelo – odparła cicho –  Przede wszystkim najbliższych miesięcy – zaczęła od oficjalnej wersji. Takiej, którą przedstawiła Paddyemu – Moja ciąża z Nati była koszmarem, boję się powtórki…

– Przecież nie musi tak być – stwierdził, wzruszając ramionami – Każda ciąża rozwija się inaczej. Akurat w tym mam doświadczenie.

– Wiem – odparła ze słabym uśmiechem.

–  Wiesz, ale nadal płaczesz – stwierdził sucho, prześwietlając Ją podejrzliwym wzrokiem znad okularów – Co jest, Ola? Tylko nie ściemniaj – ostrzegł groźnie.

Wbiła spojrzenie we własne dłonie. Na policzkach znowu poczuła łzy, choć nie płakała. Przez moment chciała skłamać, że już nic, ale za dobrze znała Angelo i jego dociekliwość.

– Boję się… Że znowu zostanę sama – przyznała cicho, nie patrząc na niego.

– Sama? – w zdziwieniu uniósł brwi – Dlaczego?  A Paddy?

– Paddy jest cudowny… Kocham go…

– Ale?

Jęknęła głośno, po czym wyrzuciła z siebie swoje najgorsze obawy.

– Myślę, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na, tak poważne plany. Nasz związek nie jest na to gotowy – dodała.

– Dlaczego tak myślisz?

Spojrzała na niego z ukosa i skrzywiła się lekko.

– Angelo, nie zauważyłeś? Wciąż się o coś kłócimy. Przez cały czas towarzyszą nam jakieś niedomówienia i pretensje –  westchnęła.

Mężczyzna zamyślił się na moment.

– Boisz się, że…

Kiwnęła twierdząco głową i dokończyła:

– Boję się, że w końcu któremuś z nas puszczą nerwy i powie „dość” – znowu westchnęła – Wtedy znowu zostanę sama… z dzieckiem – głos jej zadrżał.

– Znowu? – grymas niezrozumienia pojawił się na twarzy chłopaka.

– Tak jak z Nati – wyjaśniła i od razu, idąc wyobraźnią trochę dalej, dodała – Nie wyobrażam sobie, żebym miała teraz wrócić do rodziców, a sama z małym dzieckiem, Natalią i pracą nie dam sobie rady – wytarła łzy, które znowu pojawiły się w jej oczach.

Angelo przygryzł wargę i pokręcił przecząco głową.

– Nie Ola. To zupełnie inna historia – sprzeciwił się – Teraz masz Paddyego, kochasz go, On ciebie… Macie wszystko…

– Naprawdę? – przerwała mu, a w jej głosie pojawiła się ironia – Wtedy też miałam wszystko, Angelo i w ciągu jednego wieczora, świat zawalił mi się na głowę – powiedziała zgaszonym tonem – Wiem, że z mojej własnej winy… – dodała po chwili, dużo ciszej.

Angelo wpatrywał się w nią w milczeniu. W końcu jęknął głośno i pokręcił głową.

– Nie Ola! Źle myślisz! – prawie krzyknął – Paddy na to nie pozwoli! – wyrzucił z siebie z dziwnym zdenerwowaniem – Nie dopuści, do rozpadu Waszego związku! Nie teraz! Przecież dziecko, to jego marzenie! On oszaleje ze szczęścia – uśmiechnął się do widoku rozradowanych oczu brata, które nagle pojawiły się w jego wyobraźni.

Dziewczyna obrzuciła go kpiącym spojrzeniem.

– Już oszalał.

– To On wie?

Kiwnęła głową.

– I nic nie powiedział? – wybuchł mężczyzna.

– Skoro nie wiedziałeś, to zapewne jeszcze nie zdążył – uśmiechnęła się smutno – Wiemy o tym od wczoraj i urządziłam mu łzawy koncert, jak teraz Tobie, więc nie miał czasu – odparła z lekkim wstydem.

Czuła na sobie intensywny wzrok chłopaka, więc spojrzała mu w oczy.

– No to nieźle – stwierdził – Teraz biedaczysko, zapewne siedzi i zastanawia się, jak Cię uszczęśliwić.

Ola przewróciła oczami, po czym nagle spoważniała.

– On myśli, że nie chcę tego dziecka – wyznała – Kłócimy się o to od wczoraj… – dodała zbolałym tonem i westchnęła ciężko –  Nawet o to… I jak tu się nie bać…

Mężczyzna spojrzał na nią i westchnął bezsilnie.

– Ola, nie możesz się tak zadręczać – stwierdził z powagą. Bardzo chciał jej pomóc. Widział jak się martwi. Była blada, jak ściana – Posłuchaj: Ja w Was wierzę. Musi Wam się udać – pogłaskał Ją czule po plecach – Kochasz Paddyego, prawda?

– Co za pytanie! – obrzuciła go karcącym spojrzeniem – Oczywiście, że kocham.

Uśmiechnął się, widząc jej oburzenie.

– I to jest najważniejsze – stwierdził – W życiu nie zawsze układa się tak, jak je zaplanowaliśmy, właściwie to, mało kiedy tak jest – poprawił się – Z Natalką było Ci ciężko, ale dałaś radę i teraz masz mądrą córkę, z której jesteś dumna, prawda?

Kiwnęła twierdząco głową.

–  Z drugim dzieckiem jest łatwiej, zapewniam – zaśmiał się, widząc jak przewraca oczami – No coś o tym wiem – dodał, po czym złapał i lekko ścisnął jej rękę – Z Paddym też dacie radę. Wasze uczucie jest tak silne, że przetrwa wszystkie huragany.

Uśmiechnęła się do niego.

– Optymista.

– Być może, ale Ja naprawdę w Was wierzę, więc nie świruj już, tylko przestaw się na inne myślenie.

– Jakie? – prychnęła ironicznie.

– Zwyczajne – wybałuszył zabawnie oczy – Nasz tata zawsze mówił: Ciesz się tym, co masz. Nawet nie wiesz ilu ludzi na świecie marzy, by mieć to, co Ty – uśmiechnął się do wspomnień – Zawsze nam tak wmawiał, gdy narzekaliśmy.

Ola westchnęła z rozrzewnieniem i rozciągnęła wargi.

– Będzie dobrze, tylko przestań zamartwiać się na zapas – dodał.

– Łatwo powiedzieć – jęknęła.

– Łatwo to zrobić, tylko zmień myślenie – stwierdził z pełną powagą – Wciąż widzisz negatywne strony swojego stanu. Otwórz się na świat pozytywów – poradził.

– Na razie ich nie widzę.

– Jak nie! – podniósł głos – Chociażby takie, że będziesz miała dziecko z najfajniejszym facetem pod słońcem – uśmiechnęła się mimowolnie i kiwnęła głową, więc ciągnął dalej – Pamiętasz malutką Natalię? Taka mała kruszyna, to najdroższy skarb. Można przytulać bez końca! –  wykrzyknął – Gdy weźmiesz w ramiona to maleństwo i spojrzysz w te Padowe oczęta… –  przerwał i zarechotał głośno, zauważając drwinę i oburzenie w jej twarzy.

– A skąd wiesz, że będzie podobne do Paddyego – prychnęła żartobliwie.

– Bo my kochana, mamy moc w genach!

Nawet teraz, siedząc w aucie, na wspomnienie słów Angelo, znowu rozciągnęła usta.

– Moc w genach – powtórzyła, zatrzymując samochód na czerwonym świetle i pokręciła głową z lekką drwiną, ale zaraz po tym, przed oczami stanęła jej maleńka Nati.

Jej nie mogła wziąć w ramiona od razu. Zaraz po porodzie czekały Ją kolejne długie tygodnie strachu, ale gdy patrzyła zza szybki na tę maleńką istotkę, czuła wszechogarniającą Ją miłość. To dla niej podniosła się z psychicznego dołka. Przez te wszystkie lata żyła tylko dla niej.

Nagle przypomniała sobie coś jeszcze: Ile razy stojąc nad łóżeczkiem, wyobrażała sobie, że mała jest dzieckiem Paddyego i wszyscy razem wiodą szczęśliwe życie. Tak bardzo chciała wtedy mieć, choć cząstkę jego, przy sobie. Spojrzała w dół i przycisnęła dłonie do swojego brzucha. Teraz Ją miała… Już na zawsze… Uśmiechnęła się do siebie.

– Do końca życia… – szepnęła z rozrzewnieniem – Tego nikt mi nie odbierze – dodała i nagła fala ciepła zalała jej serce.

…………..

Wytoczyli się z budynku i chwiejnym krokiem, potykając się o własne nogi, ruszyli w drogę powrotną.

– Ellen mnie zabije – wybełkotał Peter, zaśmiewając się do łez.

– Najpierw udusi mnie – odparł Jimmy.

– Za co? – mężczyzna zatrzymał się i zakołysał na stopach.

– Za to, że sprowadzam jej męża na złą drogę – zarechotał mężczyzna – Miałeś mnie uratować, a wyglądasz gorzej niż Ja.

– Jesteś pewny? – przymknął jedno oko i zmierzył go od stóp do głowy, własną upojoną miarą, po czym klepnął przyjaciela w ramię, aż tamten zachwiał się i oparł o płot.

– Kurwa, co robisz? – oburzył się Jim, odrywając plecy od metalowych prętów.

– Właśnie sobie uświadomiłem, że przecież Cię uratowałem – krzyknął Peter uratowany, nie zważając na oburzenie kolegi – Gdyby nie Ja, to ta tleniona blond piękność, z nogami do nieba, już by Cię zapewne dosiadła.

Jim skrzywił się momentalnie.

– No co? – zbulwersował się pierwszy, widząc minę przyjaciela – Całkiem ładna była.

– Widziałem ładniejsze – odparł lekceważąco Jim i jego myśli zawędrowały do Emmy. Nagle stracił humor. Zapragnął wrócić do domu. Zaszyć się w nim, by otoczyć się wspomnieniami.

– Nie mogłem się jej pozbyć. Napalona była, jak diabli – ciągnął dalej drugi, wlokąc się za skwaszonym już teraz, Jimem.

– Chyba raczej nawalona – poprawił go.

– To też – zgodził się Peter i wybuchł śmiechem – Ale leciała na Ciebie.

Jim także starał się uśmiechnąć, ale na jego twarzy pojawił się dziwny, krzywy grymas.

Nagle w jego głowie znowu pojawiła się Emma. Tym razem jednak obraz nie był miły. Bar i Ona tuląca się do obcego faceta. Który to już raz, od rana, przywołał w pamięci ten obrazek? Nie potrafił się doliczyć.

– Może Ona była chora tak, jak… – zaczął w zamyśleniu.

– Jaka chora, to zwykła dziwka, Jim.

Wściekły błysk pojawił się momentalnie w oczach mężczyzny.

– A skąd Ty to wiesz, co?! – wysyczał nagle, ku zaskoczeniu przyjaciela – Taki pewny jesteś?! – zabolało… Bardzo…

– Wystarczyło na nią spojrzeć, no co Ty? – Peter klepnął go znowu w ramię – Nie mów, że nie widziałeś! Jak Ją wywaliłem od nas, poszła do tych z ostatniego stolika i zaczęła przystawiać się do tego rudego w czapce.

Jim dyszał ciężko, jak parowóz. Miał ochotę przywalić przyjacielowi, by wreszcie zamilkł. Nie mógł już słuchać, jego drwin i pogardy. A jeśli tak samo wyrażano się o Emmie? Jego Emmie?

Niewiele myśląc, ruszył do przodu, zatykając sobie dłońmi uszy. Biegł tak szybko, na ile pozwalały mu plączące się nogi.

– Hej! Zaczekaj! – zdziwiony Peter zaczął go gonić – Co Ci się stało? – zapytał.

– Nic! – warknął w odpowiedzi – Chce mi się spać!

………….

– Cześć – rzuciła wesoło Ola, wchodząc do salonu. Uśmiechnęła się do Paddyego i Natalii, pochylonych nad podręcznikami i zeszytami.

– Cześć – Paddy z zaskoczeniem, odpowiedział na przywitanie. Szczerze ucieszył się, zauważając dobry humor ukochanej. Przewidywał raczej dalszy ciąg smutku i łez. Cały dzień chodził jak struty, zastanawiając się, co zrobić, by poprawić jej nastrój, więc teraz był naprawdę szczęśliwy, widząc Ją z uśmiechem na ustach.

– Co robicie? – Ola usiadła obok Nati, na brzegu kanapy i pocałowała dziewczynkę z czułością w czoło, po czym przesłała w powietrzu buziaka uśmiechniętemu mężczyźnie.

– Paddy tłumaczył mi ułamki – odparła Natalia – Nie zrozumiałam ich w szkole, ale… chyba już skończyliśmy, prawda? – spojrzała w oczy swojemu korepetytorowi.

– To Ty musisz wiedzieć – odparł, zamykając podręcznik. Odłożył go na stolik i oparł plecy o kanapę – Jeśli jesteś pewna, że wszystko rozumiesz, to skończyliśmy, ale jeśli nie, to możemy zrobić jeszcze kilka przykładów dla pewności.

– Nie, już wszystko jasne, dzięki – mała poderwała się z miejsca i zaczęła w pośpiechu zbierać długopisy i ołówki.

– O jaka zdyscyplinowana – zachwyciła się Ola, zerkając z rozbawieniem na Paddyego – Zobacz, jak szybko sprząta.

– Gdybyś siedziała nad czymś, czego nie lubisz kilka godzin też byś miała dość – burknęła dziewczynka, zerknąć ukradkiem na mężczyznę.

– To takie podziękowanie z Twojej strony? – mężczyzna udał oburzenie – Następnym razem wcale Ci nie pomogę. Przesunął się bliżej Oli i wsunął rękę między jej plecy, a kanapę.

Natalia spojrzała z politowaniem na niego, po czym podeszła szybko i zawisła na szyi mężczyzny.

– Ojej, już się tak nie obrażaj – poprosiła, chcąc go udobruchać – Buziak w ramach podziękowania może być? – zapytała, po czym z głośnym cmoknięciem, przytuliła usta do jego policzka.

– Super! – krzyknął, krzywiąc się i wkładając palec w ucho – Tylko następnym razem proszę nie tak głośno.

– Tobie, to nie dogodzi – stwierdziła ze śmiechem dziewczynka.

– Dobra, to wy sobie tu wyjaśniajcie głośność całusów, a Ja zrobię jakąś kolację – stwierdziła Ola – Potem muszę jeszcze trochę popracować, bo jutro wielki dzień.

– No tak wielkie otwarcie – przypomniał sobie Paddy – Ale na dodatkową pracę się nie zgadzam. Wystarczy, że spędziłaś w niej cały dzień. Na pewno dopięłaś wszystko na ostatni guzik – stwierdził, wstając wraz za nią z kanapy – Teraz czas odpocząć.

– Chciałabym, ale kolacja sama się nie zrobi – rzuciła, idąc do kuchni.

– Zamówmy pizzę – zaproponowała dziewczynka, wymijając dorosłych.

– Pomysł niezły – przytaknęła Ola, spoglądając pytająco na Paddyego – Co Ty na to?

– Lekko niezdrowe – stwierdził, ale zauważając skrzywienie na twarzy kobiety, natychmiast się poprawiał – No dobra, w drodze wyjątku może być.

– Hura! – usłyszeli z góry radość dziewczynki – Zawołajcie mnie, jak Ją dostarczą! – krzyknęła jeszcze.

………….

– Mniam – mlasnęła Natalia, połykając ostatni kęs pizzy.

– Bierz następny – zaproponował Paddy.

– O nie! Już więcej nie zamieszczę, a poza tym muszę dbać o figurę.

Paddy parsknął ironicznym śmiechem.

– Jakoś rano, jak zjadłaś prawie słoik czekolady z dwoma naleśnikami, nie było widać zmartwienia na Twojej twarzy – rzucił żartobliwie.

– Twój dżem nie był lepszy – odgryzła się dziewczynka.

– Przestańcie! – upominała ich Ola, po czym zwróciła się do córki – Od kiedy interesuje Cię Twoja figura, co?

– Od dziś – odparła poważnie, mała – Byliśmy na badaniach i okazało się, że Maja jest o kilogram lżejsza ode mnie.

– I o kilka centymetrów niższa – zasugerowała kobieta.

– A co to ma do rzeczy? – Nati zmarszczyła brwi.

– Otóż ma. Skoro jest niższa może ważyć mniej, co nie znaczy, że jesteś od niej grubsza.

– Mama ma rację – wtrącił się Paddy – Poza tym uważam, że Twoja figura jest bez zarzutu. Same kości i skóra, nic więcej – dodał i zaśmiał się, widząc skrzywienie na twarzy dziewczynki.

– Ty się nie znasz! – burknęła.

– Ciekawe, kto zna się lepiej?

– Na przykład Gabriel. Powiedział mi, że jestem ładna – mówiąc to lekko się zarumieniła.

– Przecież Ja nie powiedziałem, że jesteś brzydka – zmarszczył brwi.

– Nie? – zdziwiła się drwiąco – Kości i skóra nie są brzydkie? – przypomniała mu ze złością.

Paddy przez chwilę wpatrywał się w dziewczynkę ze zdziwieniem i dopiero, jak Ola szturchnęła go delikatnie pod stołem w nogę i kiwnęła głową w stronę Natalii, uzmysłowił sobie, że popełnił gafę i teraz musi z niej wybrnąć.

– Nati, jesteś jeszcze dzieckiem. Szczupłe dzieci tak wyglądają, to normalne.

Ola chrząknęła nerwowo i przymknęła oczy, a Nati zrobiła się purpurowa ze złości.

– No wiesz! – oburzyła się – Dawno przestałam być dzieckiem – burknęła, po czym wstała od stołu i obrażona wyszła z kuchni.

– Co Ja takiego powiedziałem? – zdziwił się i spojrzał pytająco na Olę.

Dziewczyna z rozbawieniem uniosła brwi.

– Pomyliłeś się i obraziłeś Ją – wyjaśniła.

– Czym?

– Tym, że nazwałeś Ją dzieckiem – odparła z uśmiechem – Nie wiesz, że dziesięciolatki są bardziej dorosłe od dorosłych. Uraziłeś jej uczucia. Długo Ci tego nie daruje – zachichotała.

– Żartujesz?

Pokręciła przecząco głową.

– Nie. Zgrzeszyłeś. W jej oczach jesteś spalony na długo – dodała, sięgając po kolejny kawałek pizzy.

– Na jak długo?

– Mmm… – mruknęła – Co najmniej na tydzień, chyba że przekupisz Ją lodami. To jedyne rozgrzeszenie –  parsknęła śmiechem.

– Nie nabij się ze mnie – obruszył się – Skoro wiedziałaś, że się obrazi, czemu mnie wcześniej nie kopnęłaś, tylko teraz nabijasz się ze mnie?

– A radź sobie – odparła – Chciałeś dzieci, to masz – spojrzała na niego z rozbawieniem w oczach – Małe to słodkie, ale szybko wyrastają – stwierdziła – Pierwszy błąd na Twoim koncie. Następnym razem zastanowisz się dwa razy, zanim jej coś powiesz.

– Ej! – podniósł głos, udając oburzenie.

– O proszę! Kolejna obraza majestatu? – zażartowała – To Ta Wasza moc genów – zaśmiała się.

– Co? – zdziwiony patrzył na rozbawioną dziewczynę.

– Nic – Ola spoważniała nagle, przypominając sobie, że imię Johna w jej ustach jest prawie zakazane. Nie chciała dziś robić Paddyemu przykrości. Za dużo ich ostatnio znosił – Pamiętaj, na przyszłość – ostrzegła go, zmieniając szybko temat – Nigdy nie mów dziesięciolatce, że jest dzieckiem. Taka rada na przyszłość – dodała, po czym wgryzła się w swój kawałek pizzy.

– Teraz już będę wiedział – mruknął mężczyzna.

Ola popatrzyła na jego skwaszoną minę.

– Nie martw się – wyciągnęła w jego kierunku rękę i zmierzwiła mu włosy – Na Nati zdobędziesz doświadczenie, to z drugim pójdzie Ci, jak z płatka.

Podniósł głowę i spojrzał na nią z pełną powagą.

– Przy drugim? – zapytał i wbił w nią lekko zaskoczone spojrzenie. Podobało mu się to, co obserwował przez cały wieczór. Wciąż nie mógł się nadziwić jej dobremu nastrojowi. Teraz w dodatku wspominała o drugim dziecku bez żadnego skrzywienia – Oluś… – zaczął niepewnie.

Wiedziała o co chce zapytać. Widziała pozytywne zaskoczenie w jego oczach. Chłonął i delektował się każdym jej uśmiechem, odpowiadając od razu swoim, do tego stopnia, że zaczęła odczuwać jeszcze większe wyrzuty sumienia, z powodu swojego wczorajszego i porannego zachowania. Swoją histerią i słowami sprawiła mu przykrość. Nie pozwoliła cieszyć się tak, jak tego pragnął. Zrobiło jej się głupio.

W duchu podziękowała Angelo za szczerą rozmowę i zmianę jej nastawienia.  Nadal przerażała Ją myśl o nadchodzących tygodniach, ale starała się odrzucać negatywne myśli tak, jak jej radził.

– Paddy, wiem, o co chcesz zapytać – powiedziała, łapiąc go za rękę – Przemyślałam dziś parę rzeczy i postanowiłam przestać przejmować się na zapas. Na razie jest dobrze… Ja czuję się dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie – dodała i wyciągnęła drugą dłoń, by pogładzić policzek mężczyzny – Przepraszam za wczoraj i za rano, dałam się ogarnąć panice i zepsułam tym Twoją radość.

Paddy spuścił głowę na moment, a gdy Ją podniósł dostrzegła w jego oczach błyszczące kryształki.

– Mówisz z taką pewnością… Uważasz, że testy jednak nie kłamały? – zapytał z powagą – Rano mówiłaś, że nie możemy być pewni…

Uśmiechnęła się i ku jego zaskoczeniu bez słowa, wstała z krzesełka. Po chwili wróciła na miejsce i położyła przed nim wydruk z USG.

– Co to jest? – zapytał, wpatrując się raz w zdjęcie, a raz w nią.

– Twoje dziecko, Paddy – odparła, po czym poprawiła się – Nasze dziecko… Ta mała plamka, widzisz? – dotknęła palcem ciemniejszego miejsca na fotografii – Musiałam się upewnić – dodała, gdy dostrzegła zaskoczenie w jego oczach – Nie chciałam dłużej zastanawiać się czy ono istnieje i poszłam dziś do lekarza – wyznała – Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Obiecuję, że następnym razem pójdziemy oboje.

Milczał długą chwilę, nie odwracając, nawet na moment wzroku, od czarno białej kartki papieru. Momentami miała wrażenie, że chyba nawet nie oddycha.

Gdy w końcu drgnął lekko i podniósł głowę, zauważyła na jego policzkach mokre ślady i kropelki wpływające z jego oczu.

– Paddy…

– Kochanie… –  tylko tyle zdołał wymusić przez zaciśnięte ze wzruszenia, gardło. Przyciągnął Ją szybko do siebie i zamknął szczelnie w swoich ciepłych ramionach, wtulając się w zagłębienie między jej szyją a obojczykiem.

…………

Leżeli na miękkim, grubym dywanie i opierając się na łokciach, wpatrywali się w wesołe ogniki, tańczące w kominku. Przed nimi stały miseczki z przekąskami, w które co jakiś czas podgryzali, oraz kieliszki do wina wypełnione sokiem pomarańczowym, którym niedawno Paddy wzniósł toast.

Mężczyzna co jakiś czas, podnosił w górę zdjęcie z USG i zerkał na nieregularną czarną plamkę, uśmiechając się szeroko.

– Miałeś rację – powiedziała – To jedenasty tydzień – dodała, gdy spojrzał na nią z niezrozumieniem w oczach.

Na moment zmarszczył brwi, ale po szybkim przeliczeniu uśmiechnął się.

– Nasz pierwszy raz? – Ola kiwnęła twierdząco głową, więc roześmiał się głośno i pocałował czule, szepcząc – Cudowny pierwszy raz… – rozmarzył się. Był szczęśliwy. Nareszcie naprawdę czuł się spełniony. Z ukochaną kobietą przy boku i maleńką fasolką w jej brzuchu, będącą połączeniem ich obojga i zwieńczeniem ich miłości.

– Nie jesteś na mnie zły, że poszłam tam sama? – uśmiechnęła się, gdy znowu zanurzył wzrok w fotografii.

– Jestem – odparł z powagą wracając do rzeczywistości, ale zaraz potem pocałował dziewczynę w skroń – Ale dziś Ci daruję.

– O! jaki wspaniałomyślny jesteś – udała zdziwienie i roześmiała się melodyjnie.

Paddy patrzył z zachwytem w jej roześmiane oczy.

– Cudownie jest widzieć Cię taką…

– To znaczy jaką?

– Zadowoloną i zrelaksowaną…

Ola uśmiechnęła się , ale zaraz po tym spoważniała.

– Dopiekłam Ci ostatnio, co? – powiedziała.

Paddy przekręcił się na bok i podparł głowę dłonią. Wolną rękę wyciągnął i odsunął Oli włosy z twarzy.

– Trochę – przyznał niechętnie. Nie miał dziś ochoty na przykre tematy.

– Tylko trochę? – zakpiła lekko i zerknęła na niego z ukosa.

– No może troszkę bardziej – poprawił się – Ale już jest dobrze, prawda? – pytanie zabrzmiało lekko, ale spojrzenie, którym Ją obdarzył, wypełnione było wyczekiwaniem.

Ola utkwiła wzrok w chabrowych tęczówkach mężczyzny i lekko kiwnęła głową.

– Tak – potwierdziła – Choć nadal się boję… – głos jej zadrżał.

Paddy szybko przyciągnął Ją do siebie.

– Niepotrzebnie – szepnął – Będzie dobrze – obiecał, wierząc w to głęboko. Musiało być dobrze.

– Też staram się wmawiać to sobie – powiedziała, wdychając kojący zapach jego skóry.

Drgnął lekko i odsunął się minimalnie, chcąc spojrzeć w jej oczy, ale dziewczyna delikatnie przyciągnęła go z powrotem.

– Nie… – wyszeptała – Tak jest dobrze…

Uśmiechnął się i jeszcze szczelniej otulił Ją ramionami, przekręcając się jednocześnie na plecy.

Ola ułożyła się wygodnie na jego ramieniu. Jej dłoń od razu powędrowała pod t-shirt i zaczęła błądzić po brzuchu i klatce piersiowej. Uwielbiała czuć jego skórę pod swoimi  pacami.

– Paddy?

– Mhmm? – mruknął leniwie, delektując się ciepłem jej dłoni.

– Obiecaj, że nam się uda – poprosiła cicho.

– Co ma się udać?

– Nasze wspólne życie.

Otworzył oczy… Jego serce nagle zaczęło bić dwa razy szybciej.

– A dlaczego ma się nie udać? – podniósł się i spojrzał na nią z niepokojem.

Nagle po domu rozszedł się echem  głośny gong.

– Kto to o tej porze? – zdziwił się niezadowolony Paddy. Chciał dokończyć rozmowę. Nie miał ochoty na gości. Ola wystraszyła go swoimi słowami.

=================================

4 myśli na temat “ROZDZIAŁ 121: Moc genów.

  1. Emma przyjechała. Na pewno. Ola nie powie jej o ciąży, bo będzie ja pocieszać. Jimmy pije, normalka. Paddy, Ola i Angelo super. No super! Wspaniałe jest mieć przyjaciół. Takich prawdziwych, na których można liczyć. W sumie dobrze, że Ola juz nie płacze, ale nie dziwię się jej i temu, że się boi, że to za wcześnie. Tez tak uważam. Mam nadzieje, ze nie dasz Oli stracić dziecka, bo to juz było,a poza tym myślę, że będzie ciekawiej jak to dziecko się pojawi jednak. Mam nadzieje, ze tak to planujesz.

    Polubienie

    1. Fakt przyjaciel dobra rzecz, pocieszyć kiedy trzeba, pomoże kiedy nie musi i rękę poda, gdy nawet o nią nie prosimy haha.
      Historie nawet w życiu czasami się powielają. Nic na to nie poradzimy. Fakt jest taki, że nie lubię powielania. Zobaczymy.
      Jim pije – normalka haha. Przyznam, że sama tak stwierdziłam. Paddy płacze i biadoli, Jimmy, zamyka się przed światem i pije – rzeczywiście normalka.
      Dzięki Oluś

      Polubienie

  2. Ola w ogóle nie wygląda na zakochaną już nie wspomnę o tym braku zaufania…zauroczona tak…zakochana nie. Kiedyś widziałam tą miłość ale od paru części nie umiem jej dostrzec. Ola jest chyba bardzo dobra aktorką 🙂 i pomału wychodzi z niej taki samolub 🙂 tylko ona się liczy i jej uczucia a co z Paddym?? przecież on też ma swoje uczucia. Po rozmowie z Angelo to już się niby cieszy ale jak Padzik jej tłumaczył, że będzie dobrze to ryczała czyli słowa Angelo bardziej ją przekonały niż słowa Padzika. Ahh nie rozumiem już tego wszystkiego.
    Dziwne te baby u ciebie 🙂
    Biedny Jimmuś 🙂

    Polubienie

    1. Olę przygniotły problemy. Myślała, że wygrała życie z marzeń i teraz będzie realizować tylko kolejne punkty, ale życie nie jest marzeniem, więc trochę podcięło jej skrzydła. Czasami obca zupełnie osoba lepiej doradzi i pomoże niż najbliżsi.
      No cóż poradzę, że moje baby dziwaczeją i jakieś potwory z nich wyłażą. Na początku zawsze wszystko jest piękne. Haha
      Biedny Jimuś, to cudowny Jimuś prawie tak samo jak wściekły. Najbardziej nie lubię gdy jest jałowy hehe. Wiem, dziwna jestem. Zachwycam się tym, czym inni martwią.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz