ROZDZIAŁ 107: Minimalizm.

Emma, z zaciekawieniem zaczęła rozglądać się dookoła, jak tylko minęli bramę. Pierwsza wysiadła auta i z zachwytem przyglądała się niewielkiemu budynkowi z pomarańczowej cegły.  Z wrażenia zapomniała nawet o lęku i stresie, który niedawno panował nad jej ciałem i umysłem.

To miejsce wydało jej się magiczne. Dookoła królowała zieleń, a domek przypominał bardziej chatkę z bajek niż willę, którą spodziewała się zobaczyć.

– No i jak? – Jim stanął przy niej – Bardzo rozczarowana jesteś? – przyglądał się jej z nieodgadnioną miną.

– Chyba żartujesz?! – krzyknęła – Tu jest cudownie!

Uśmiechnął się i swoim krytycznym wzrokiem obrzucił, wymagający gruntownego remontu, budynek.

– Nie powiedziałbym, żeby było cudownie, ale kocham to miejsce – przyznał szczerze – To jest mój azyl – dodał z dumą, po czym spojrzał na stojącą obok niego dziewczynę – Niestety nie ma tu luksusów, do których jesteś przyzwyczajona.

– Jak jest łazienka i bieżąca woda w kranie, to dla mnie już luksus – odparła – Kiedyś nie miałam nawet gdzie spać i też przeżyłam – dodała, zapominając do kogo mówi.

Jim zmarszczył czoło.

– Jak to nie miałaś gdzie spać?

Emma ocknęła się z zachwytu nad domem i zacisnęła zęby, żeby nie zakląć głośno na swoje gadulstwo.

– Stare czasy – mruknęła niedbale i żeby nie odpowiadać na kolejne pytania, podążyła odebrać walizkę z rąk Petera.

Jim przez moment wpatrywał się w nią z zaciętą miną. Zastanawiał się, co oznaczały jej słowa. Żartowała, czy mówiła prawdę? Po chwili pokręcił jednak głową. Ta kobieta wciąż go zaskakiwała. Była dla niego jedną, wielką tajemnicą. Miał nadzieję, że kiedyś otworzy swoje wrota i wpuści go do swojej przeszłości.

– Ellen przygotowała dom na Wasz przyjazd – oznajmił Peter, zatrzymując się obok Jima. Tak, jak On pociągnął wzrokiem za odchodzącą Emmą.

– Tu jestem – rzucił złośliwie Jim, zerkając na zachwyconego mężczyznę.

– Piękna kobieta – Peter uśmiechnął się przepraszająco do przyjaciela.

– Wiem.

– To tylko przygoda czy coś więcej?

Mam nadzieję, że coś więcej – odparł. Po głowie krążyły mu słowa “na całe życie”, ale nie odważył się wypowiedzieć ich na głos. Nie wierzył w moce nadprzyrodzone, ale wolał nie zapeszać – A co? Zainteresowany jesteś? – dodał niby żartem, jednak w jego oczach pojawiła się coś na wzór złości i zazdrości.

Peter prychnął.

– Pomarzyć zawsze można – powiedział –  Moja Ellen zabiłaby mnie, gdybym zapragnął czegoś więcej.

Jimmy zaśmiał się trochę zbyt głośno i jakby nerwowo.

– Marzenia też radzę trzymać na wodzy. Wydaje mi się, że Twoja żona ma w genach coś z czarownicy i telepatia nie jest jej obca – ostrzegł, a w duchu dodał jeszcze kilka przekleństw na własny przypływ złośliwość.

Peter obrzucił towarzysza udawanym, oburzonym spojrzeniem.

– No wiesz. To Ona tak się starała. Wysprzątała Ci dom, nawet świeże kwiaty na stole postawiła, teraz pojechała po zakupy dla Was, a Ty nazywasz Ją wiedźmą?

– Kochana Ellen – rozmarzył się Jim, przytykając dłonie do piersi – Powinienem oprawić Ją w ramki i powiesić nad kominkiem, bo o zakupach nawet nie pomyślałem – dodał i zaraz po tym uśmiechnął się do zbliżającej się dziewczyny.

– Od jak dawna masz ten dom? – Emma zatrzymała się obok mężczyzn.

– Od jakichś trzech lat. Wcześniej wynajmowałem go, jak chciałem pobyć sam – odparł Jim.

Peter parsknął ironicznie i zaraz po tym jęknął z bólu, gdy Jimmy niepostrzeżenie wsunął łokieć między żebra towarzysza.

– Sam? Przecież miałeś rodzinę? – Emma wbiła w niego zdziwiony wzrok.

– No właśnie dlatego – oznajmił – Dom pełen wrzasków i szumu nie sprzyja tworzeniu piosenek – odparł i od razu rzucił ostrzegawcze spojrzenie przyjacielowi, po czym szybko przeniósł je z powrotem na dziewczynę – Zapraszam do środka – uśmiechnął się do niej, objął Ją w pasie i przyciągnął Ją do siebie, po czym pocałował namiętnie. Nagle zawładnęło nim silne poczucie własności a świadomość, że Peter przygląda się im z boku, zachęciła Jima do pokazania mu, że ta zdobycz jest tylko jego.

…………

Od kilkunastu minut siedzieli w aucie. Dobrze, że samochodowe radio grało dość głośno, bo cisza panująca między pasażerami byłaby nie do zniesienia.

Odkąd wyjechali od Angelo i Kiry, minęły ich tylko dwa pojazdy, a Paddy wpatrywał się w drogę z taką intensywnością, jakby przemierzał najbardziej ruchliwą autostradę. Nie odzywał się odkąd zostawiła go w kuchni Kiry.

Ten wieczór, choć początkowo cieszyła się na wiadomość o ognisku, okazał się niewypałem. Dobrze, że uczestniczyły w nim także dzieci, bo inaczej dorosła czwórka piekłaby kiełbaski z zupełnym milczeniu. Tylko Angelo próbował na siłę rozbawić towarzystwo, ale reszcie było daleko do śmiechu, więc i On po jakimś czasie zamilkł. Ola w rozmowie z Kirą obiecała, że nie będzie mieć jawnych pretensji do jej męża, ale żal w sercu pozostał. Na razie nie miała ochoty na konwersację z tym facetem. Nie wiedziała, co o nim sądzić. Nie potrafiła myśleć o nim inaczej, jak tylko o przyjacielu, kochanym szalonym Angie, ale dzisiejszego wieczoru nie potrafiła cieszyć się z jego obecności.

Odwróciła głowę i spojrzała na siedzącego obok mężczyznę. Znowu miała ochotę odezwać się do niego, ale ponownie zabrakło jej odwagi. Bała się, że zdenerwowany mężczyzna wybuchnie, a nie chciała by Natalia dowiedziała się, że mają jakiekolwiek kłopoty. Postanowiła poczekać z rozmową, aż wrócą do domu.

Żeby zabić czas, w myślach układała słowa, które zamierzała mu powiedzieć. Chciała go przeprosić, gdyż zdawała sobie sprawę, że tym razem, to Ona przesadziła. Rozładowała na nim swój własny stres i nerwy.

Ponownie odwróciła głowę i spojrzała na niego. Zacięta, pochmurna mina, przymrużone oczy i napięcie w każdym mięśniu na twarzy, nie wróżyły nic dobrego. Zaraz po tym odwróciła się i popatrzyła na córkę. Nati spała, posapując cichutko. Postanowiła spróbować już teraz ugłaskać obrażonego mężczyznę. Zebrała w sobie odwagę, przełknęła ślinę i półszeptem powiedziała:

– Paddy…  przepraszam…

Odczekała chwilę, ale mężczyzna nadal milczał. Sprawiał wrażenie, jakby nie słyszał jej słów. Spróbowała więc ponownie:

– Nie chciałam tego wszystkiego powiedzieć… To nerwy…

– Nie prawda! – burknął cicho, wpatrując się przed siebie – Powiedziałaś to, bo chciałaś mnie wkurzyć…  i świadomość tego drażni mnie najbardziej.

– To nie tak…

– A jak?! – warknął głośno i wbił w nią spojrzenie, pełne oskarżenia i urazy. Po chwili jednak zerknął do tyłu na śpiącą dziewczynkę i pokręcił głową – Nie rozmawiamy tutaj, obudzimy Nati.

– Dobrze – potulnie zgodziła się dziewczyna. Zaczynała zdawać sobie sprawę, że przeproszenie go wcale nie pójdzie tak gładko, jak się spodziewała.

………….

Kira wyszła na werandę i rozejrzała się po podwórku. Próbowała w ciemności odnaleźć wzrokiem męża. Otuliła się szczelniej swetrem i zeszła na dół.

– Tu jestem – usłyszała i podążyła wzrokiem za głosem.

Angelo siedział na pniaku, przy kupce świeżo pociętego drewna. W dłoni trzymał butelkę z piwem.

– Dlaczego nie idziesz do domu? – kobieta podeszła bliżej.

– Tu lepiej mi się myśli – odparł mężczyzna, nie podnosząc głowy.

Kira przysunęła sobie drugi drewniany krąg i usiadła obok męża.

– Miało być wesoło – powiedział – Chciałem powspominać stare czasy, pośmiać się i pożartować, a wyszła stypa.

– Trochę – odparła kobieta w zamyśleniu. Było jej żal męża i miała wyrzuty sumienia, że przyczyniła się do kiepskiego humoru swoich gości.

– Kira…  – Angelo musnął palcami policzek żony – Obiecaj mi, że jak kiedyś będzie między nami źle, to zrobimy wszystko, by ratować nasz związek.

– Nie strasz mnie!

Mężczyzna uśmiechnął się smutno.

– Nie straszę, tylko ostrzegam, bo nie chcę czegoś przegapić.

– O czym Ty mówisz?

Angelo przystawił butelkę z piwem do ust i łyknął trochę alkoholu.

– Powiedz, dlaczego ludzie nie dążą do poprawy swojego życia tylko idą na udry, szarpiąc i rozdrapując na nowo przysuszone rany? – zaczął od innej strony.

– Mówisz o Oli i Paddym?

– Taaa – westchnął.

– Próbowałem scalić ich związek. Tłumaczyłem, prosiłem, a oni i tak robią swoje…

– Docierają się i może za jakiś czas będzie lepiej – odparła Kira.

– Wątpię…  – powiedział zamyślony. W jego umyśle coraz częściej pojawiał się żal do siebie…  i myśl, że nie powinien był przywozić tu Oli.

…………..

Paddy zatrzymał auto przed domem, ale nawet nie otworzył drzwi ze swojej strony.

Ola dobudziła śpiącą na tylnym siedzeniu dziewczynkę i pomogła jej wysiąść. Zerknęła z lekkim zdziwieniem na mężczyznę, ale zanim odezwała się do niego, odprowadziła wzrokiem zaspaną córkę, podążającą w kierunku wejścia do domu.

Gdy tylko Natalia zniknęła za drzwiami odwróciła się w stronę Paddyego.

– Ty nie wysiadasz? – zapytała.

Chłopak spuścił na moment głowę i po chwili namysłu powiedział szorstko:

– Nie. Wracam do domu. Jestem zmęczony.

Dziewczyna westchnęła ze znużeniem.

– Pad, proszę… Nie zachowuj się tak…

– To znaczy jak? – rzucił obojętnie.

– Jak niedojrzały, obrażony nastolatek. Przecież przeprosiłam…

Na dźwięk słów kobiety, na ustach chłopaka zagościł, wypełniony goryczą uśmiech.

– No proszę…  teraz jestem niedojrzałym nastolatkiem – powtórzył usłyszane słowa – Czy w ogóle jest we mnie coś, co Ci się jeszcze podoba? – dodał zgryźliwie, po czym prychnął drwiąco – No tak! Johnowi zapewne do pięt nie dorastam.

Ola zacisnęła nerwowo pięści.

– Czy Ty możesz, choć raz, zostawić go w spokoju?! – krzyknęła.

– No pewnie! Na mnie wyżywasz swoje złości, a jego tknąć nie można, bo On święty! – rzucił skrzywiony.

Ola pokręciła głową.

– Dlaczego to robisz?! – krzyknęła, zaciskając pięści – Czemu jesteś złośliwy?!

Mężczyzna nie odpowiedział i nawet na nią nie spojrzał, więc niewiele myśląc, zbliżyła się do samochodu i przez opuszczoną szybę wsunęła dłoń do wnętrza pojazdu. Złapała chłopaka za brodę i zmusiła go do odwrócenia się oraz spojrzenia na siebie.

– Nie róbmy tego Paddy – powiedziała prosząco.

– Czego? – zapytał jałowo, wpatrując się w nią umęczonym wzrokiem.

– Nie niszczmy naszej miłości, głupim kłótniami.

– A czy ta miłość w ogóle jeszcze istnieje? – rzucił ostro, wpatrując się zimnym wzrokiem w twarz dziewczyny.

Jego słowa wywołały u niej nagły, bolesny skurcz żołądka. Zamarła. Nie była w stanie niczego odpowiedzieć. Czuła tylko wszechogarniający Ją strach, że właśnie go traci.

Nagle cała krew z jej mózgu odpływa gdzieś w dół, a jej czoło pokryły zimne kropelki potu. Odsunęła się od drzwi i oparła ręką o samochodową maskę. Przymknęła na moment oczy, by móc odzyskać równowagę – Nie mogę zemdleć – wmawiała sobie – Nie teraz… Oddychała coraz szybciej i coraz trudniej. Ostatkiem sił spojrzała na chłopaka. Widziała go tylko przez moment, potem była tylko ciemność.

– Oluś, ocknij się! –  usłyszała jego przerażony głos, wśród szumu tętniącego w jej głowie.

Próbowała zmusić usta do odpowiedzi, ale nie była w stanie nimi ruszyć. W głowie huczały jej słowa “ Czy ona jeszcze istnieje… “. Ponownie wypełnił ją lęk o ich wspólną przyszłość.

Potrząsał nią, jak bezwładną kukłą, podtrzymując jednocześnie, żeby nie upadła. Co chwilę nerwowo powtarzał jej imię.

Zmusiła ociężałe powieki do podniesienia się i pierwsze, co zobaczyła to wielkie, przerażone oczy. Ciemne tęczówki wpatrywały się w nią intensywnie.

– Grzeczna dziewczynka – powiedział łagodnie – I już ich nie zamykaj…

– Paddy…

– Nic nie mów, na razie – poprosił.

Przystawiła dłoń do czoła i próbowała opanować drżenie nóg. Po dłuższej chwili zdołała odzyskać siły na tyle, by móc utrzymać na nogach swój ciężar ciała. Podniosła głowę i już teraz całkiem wyraźnie zobaczyła zmartwioną twarz mężczyzny. Twarz, którą kochała najbardziej na świecie.

– Paddy, Ja…  czy Ty… – powiedziała słabym głosem.

– Ciii…  nic nie mów…

– Nie… – odsunęła się od niego i oparła plecy o samochód – Nie zabraniaj mi. Muszę to wiedzieć…

– Później. Teraz chodźmy do domu – powiedział, nie pozwalając Jej dojść do słowa – Położysz się.

– Teraz! – prawie krzyknęła, wyszarpując się z jego objęć – Czy Ty naprawdę przestałeś mnie kochać?

– Ja? – zapytał zdziwiony, ale dziewczyna wcale go nie słuchała.

– Paddy, wiem, że czasem jestem nieznośna, że trudno ze mną wytrzymać. Niektórych rzeczy sama nie rozumiem – mówiła dalej – Ale nie zniosę życia bez Ciebie. Ja Cię kocham… – spod jej powiek wypłynęły pierwsze łzy, torując drogę następnym – Być może nie potrafię odpowiednio przekazać Ci moich uczuć… nie wiem…

– Ale…

– Daj mi skończyć!

Tym razem stres i adrenalina spowodowały szybki powrót do normalności. Zniknęły wszystkie objawy omdlenia. Tak bardzo bała się go stracić, że nie myślała o niczym innym.

– Wiem, że głównym naszym problemem jest John – powiedziała – Masz do mnie o to pretensje, złościsz się, ale przysięgam, że nie ma o co! Jego tu nie ma! Nie ma go też w moim sercu od dawna! Kłócimy się prawie o ducha! Nie wiem dlaczego myślisz, że On jest dla mnie ważniejszy niż Ty. To jest kompletna bzdura – widziała jak mięśnie jego twarzy zesztywniały nagle, ale musiała poruszyć ten temat. Musiała mu wytłumaczyć, po raz kolejny… Musiała ratować ich związek…

Twarz Paddyego przybrała nagle złowrogi charakter.

–  Twoje zachowanie i słowa dają mi podstawy do takiego myślenia – powiedział szorstko –  Odpychasz mnie od Was, trzymasz dystans, wmawiając mi wciąż jego ojcowską ważność, to co mam myśleć?! – powiedział z nerwami.

Ola opuściła głowę. Nie chciała się znowu kłócić, a wyczuła wzbierającą ponownie złość w chłopaku. Po chwili milczenia spróbowała zacząć rozmowę od nowa.

– Posłuchaj – zaczęła spokojnie – On jest jej ojcem Natalii, ale to wszystko, co mnie z nim łączy. Tego nie mogę zmienić, choć…  – zawahała się, ale po sekundzie dokończyła zdanie – Wiele bym dała, żeby było inaczej… Niestety nie mam takiej mocy – spuściła głowę i przez moment wpatrywała się we własne buty.

– Jesteś pewna, że to wszystko? – ironia wprost z niego buchała – Bronisz go, jak lwica i wciąż przypominasz mi, że On ma swoje miejsce w Waszym życiu! Chyba nawet ważniejsze niż Ja! Mam tego dość!

Ola wciągnęła głęboko powietrze i ze świstem wypuściła je z powrotem, po czym ponownie utkwiła wzrok w chłopaku.

– Paddy, przepraszam Cię – powiedziała spokojnie – Nie myślałam, że tak to odbierasz – dodała cicho, jakby nagle ponownie uciekła z niej energia – Ty i Nati jesteście całym moim światem, nie ma w nim nikogo ważniejszego, ale… – zawahała się.

– Ale co? Ale jest też John, prawda?! – warknął i spojrzał na nią z wyrzutem.

– Ty mnie w ogóle nie słuchasz? – jęknęła z bezsilności, po czym przymknęła oczy.  Czuła się zmęczona. Miała dość rozmów, które do niczego nie prowadziły.

– Słucham, ale nic nie rozumiem – odparł gorzko – Wciąż kręcimy się w kółko, nie zauważyłaś?  Mówisz, że jestem dla Ciebie ważny, ale za moment stawiasz na piedestale Jego. To sprawia, że nie jestem pewny tego, co czujesz. Nie wiem czy mnie nie okłamujesz – dodał zbolałym tonem – Staram się walczyć o naszą przyszłość i miłość z całych sił, ale czasami mam wrażenie, że to walka z wiatrakami… – spuścił głowę i przez chwilę próbował opanować nerwowe drżenie serca, które coraz mocniej mu dokuczało – Kocham Cię Oluś – wyznał, gdy znów na nią spojrzał – Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie… ale boję się, że Ty nie czujesz tego, co Ja.

Przez moment stała nieruchomo i w milczeniu wpatrywała się w jego ciemne tęczówki. Widziała w nich strach i niepewność taką samą, jaką sama niedawno odczuwała. Po chwili kąciki jej ust zaczęły mimowolnie unosić się w górę, a w oczy wypełniły się radością.

– Śmieszy Cię to? – zapytał z goryczą.

Szybko pokręciła głową, ale uśmiech nie zniknął z jej twarzy.

– To, co prze chwilą powiedziałeś jest lekiem na mój lęk – odparła i zbliżyła się do niego, obejmując dłońmi jego twarz – Prawie oszalałam myśląc, że przestałeś mnie kochać.

– Nigdy w życiu – wyszeptał, pozwalając się pocałować i oddając pocałunek.

Po chwili Ola odsunęła się od niego. Bez słowa wyjaśnienia złapała go za rękę i pociągnęła w stronę ławki.

– Co robisz? – zapytał zdziwiony.

– Muszę Ci coś wyjaśnić. Myślałam, że to nie będzie konieczne, ale teraz upewniłam się, że bez tego nie ruszymy do przodu – powiedziała i usiadła.

………………….

– I jak podobają Ci się moje spartańskie warunki? – Jim wstał z kanapy i podszedł do drewnianych wąskich schodów, prowadzących na poddasze.

– Spartańskie? Jim tu jest pięknie…  – odparła Emma, rozglądając się ponownie po sporym pomieszczeniu.

Mężczyzna zaśmiał się ze sztuczną ironią w tle, ale jego serce pławiło się w otaczającym je, coraz większym cieple.

Em, była pierwszą osobą, która zachwycała się jego chatką. Do tej pory kobiety, które tu przywoził, czuły się rozczarowane. Zwykle spodziewały się willi z wysokim standardem, a dostawały kurnik. Patrzył na nie z przymrużeniem oka, czując rozbawienie z ich min. Jedne próbowały ukryć rozczarowanie, szukając w głowie odpowiednio dobranych komplementów, a inne głośno wyrażały swoje niezadowolenie. Od razu wiedział, że nie są to kobiety dla niego. Służyły tylko za kilkudniową rozrywkę, odskocznię od rzeczywistości, awantur z Maike, dobrych rad rodzeństwa i całej reszty problemów.

Swoją żonę przywiózł tu tylko raz, więcej nie próbował, po tym jak głośno wyraziła niechęć do mieszkania, jak to ujęła “czymś takim”. Zanim uciekła do hotelu, zdołała jeszcze dorzucić, że “nawet psu nie pozwoliłaby mieszkać w takich warunkach”.

Dlatego tak bardzo cieszył go zachwyt Emmy. Początkowo, usilnie próbował dostrzec sztuczność w jej pochwałach, ale  błysk w jej oczach i szczery uśmiech na twarzy upewniły go w prawdziwości  jej słów. Z radością patrzył, jak dotyka wszystkich jego skarbów – starych, niektórych bardzo zniszczonych przedmiotów, będących częścią irlandzkiej historii. Co jakiś czas zdawała pytania, nie mogąc rozpoznać przydatności danego zabytku w odniesieniu do rzeczywistego świata. Wtedy podchodził, wyjmował z jej rąk rzecz i dokładnie opisywał jego funkcje.

Potem, gdy dolna część domku została przez nią dokładnie zlustrowana, pozwolił jej na samotne oględziny góry. Cierpliwie czekał, przygotowany na krytykę, gdyż piętro było tylko i wyłącznie jego prywatną strefą. Nikogo tam nigdy nie wprowadzał, więc nie czuł potrzeby zagracania go meblami.

– A jak góra? – zapytał, gdy zeszła ze schodów i stanęła obok niego.

Prychnęła, na co uśmiechnął się lekko.

– Zastanawiam się ile kobiet przewinęło się przez ten wielki materac, jedyny mebel, nie licząc lampy – rzuciła.

– Z czystym sumieniem mówię, że żadna. Kogo Ty ze mnie robisz?

Dziewczyna przyjrzała mu się z przymrużeniem oka, po czym wzruszyła ramionami i zaśmiała się głośno.

– Zwyczajnego samca alfa i nie wierzę w żadne Twoje słow. Znam ten typ.

Jimmy zmarszczył się, ale Em szybko zmieniła temat.

– A sypialenka urządzona typowo po męsku – powiedziała z uśmiechem i machnęła przed nim dłońmi – Ale to cały Ty.  Minimalizm w każdym aspekcie, więc przyjmuję takie rozwiązanie.

– Minimalizm? – uniósł brwi w górę – W każdym aspekcie? Jesteś pewna? – zapytał z rozbawieniem i błyskiem w oku.

Em obrzuciła go drwiącym spojrzeniem.

– Mówisz o swoim przyjacielu z ADHD? – zapytała i zaśmiała się widząc, jak na twarzy mężczyzny unosi się znacząco jedna z brwi – No cóż gigantem raczej nie jest, na Twoim miejscu nie chwaliłabym się nim tak bardzo, ale przyznam, że zwinny skubaniec – do swoich słów dołączyła perlisty śmiech.

Jimmy zmarszczył czoło i przywołał na twarz nachmurzoną minę, a gdy dziewczyna spróbowała go ominąć, złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.

– Kocham Cię, nawet jak próbujesz deptać po mojej męskiej dumie – powiedział wprost do jej ust, a zaraz po tym przykrył je swoimi wargami.

Wywody na temat rozmiarów i zwinności rozbudziły jego pożądanie do tego stopnia, że miał ochotę zedrzeć ubranie ze swojej towarzyszki i posiąść Ją tu, gdzie stali.

Jego usta zaczęły błądzić po jej szyi jak oszalałe, a dłonie prawie rozszarpywały delikatny materiał jej sukienki. Palce wyciągały agresywnie niewielkie guziczki z jeszcze mniejszych dziurek.

– Boże! Ile tego jeszcze…  – jęknął w końcu, tracąc cierpliwość, a gdy usłyszał lekko drwiący śmiech dziewczyny nerwowo zerwał materiał z górnej części jej ciała. Przywarł ustami do  sutka kobiety, owijając wokół niego gorący język i przygryzając zębami, na zmianę. Z dziką satysfakcją wsłuchiwał się w jej głośne okrzyki. Przyciągnął Ją mocniej do siebie, gdy poczuł, że kolejne dreszcze podniecenia, zaczynają odbierać jej władzę w nogach.

– Zaraz oszaleję – wysapał do jej ucha wraz z ostatkiem wydychanego powietrza. Szalona wędrówka jego rozgrzanych ust i rąk po ciele dziewczyny, powodowała, iż brakowało mu czasu na oddech. W jego uszach rozbrzmiewał coraz głośniej szum krwi budującej w jego żyłach, a oczy wypełniała ciemność, roziskrzona milionem rozbieganych, migoczących gwiazd. Bolesny ucisk spodni na jego nabrzmiałe, do granic wytrzymałości, krocze wywoływał dreszcze na całym jego ciele. Gdy wyczuł, że dłużej nie wytrzyma tej tortury, sięgnął dłonią do paska i zaczął szarpać go we wszystkie strony.

– Może Panu pomóc? – usłyszał, po czym poczuł jej dłonie tuż przy swojej męskości i prawie zwariował na samą świadomość tego, co za chwilę może nastąpić. Emma sprawnymi ruchami uwolniła go od bolesnego ucisku.

– O kurwa! – zasyczał i łapczywie wciągnął powietrze, gdy ciepłe palce kobiety zacisnęły się na jego nabrzmiałym członku.

– Proszę poskromić swoje żądze, Panie Kelly, bo eksplozje Pan zanim zacznie się najlepszą zabawa – zamruczała mu do ucha, po czym przesunęła językiem po jego krawędzi. Więcej tortur nie mógł już znieść.

Zanim pchnął Ją na ścianę, zdążyła jeszcze dostrzec w jego otwartych oczach, dzikie obłąkanie. Jego wielkie, czarne źrenice prawie zastąpiły tęczówki. Zanim zdążyła się zorientować, pociągnął jej sukienkę w górę i jednym szarpnięciem zdarł z niej bieliznę. Swoimi ustami wręcz boleśnie wpijał się w jej wargi, podciągając Ją, jednocześnie w górę.

– Strasznie napalony Pan jest dzisiaj – stwierdziła mrucząco Emma, ale posłusznie oplotła nogami jego biodra, czekając z niecierpliwością, aż wsunie w nią swojego „przyjaciela”.

– Jim, przyniosłam zakupy – do ich uszu dotarł głos zza drzwi, a zaraz po nim usłyszeli głośne stukanie w drewnianą powierzchnię.

– Cholera! – zajęczał Jimmy, nie odrywając ust od warg dziewczyny.

Oboje zastygli w bezruchu, modląc się, by niespodziewany gość nie nacisnął klamki i nie wszedł do środka. Stali zaraz za drzwiami.

Chwilę później, rozbawiony sytuacją wzrok  kobiety napotkał wypełnione obłędem pożądania i wściekłości oczy Jima.

– Jim mogę wejść? – usłyszeli ponownie.

– Nawet się nie waż! – warknął ostro mężczyzna, gdy Emma poruszyła się niespokojnie i zaczęła go delikatnie odpychać od siebie – Pewnie zaraz sobie pójdzie! Zwariuję, jak nie pozwolisz mi dokończyć – ostrzegł.

Em, zaśmiała się cicho, przytykając dłonią usta

– Ale ta kobieta… – wskazała ręką drzwi.

– Mam Ją gdzieś – dodał z wściekłością i próbował ponownie odnaleźć usta Emmy, po czym zaklął siarczyście, gdy natrafił na policzek.

– Jimmy, puść mnie! – przytrzymała jego twarz z dala od swoich warg – Ona zaraz tu wejdzie, a My… Chyba, że zamknąłeś na klucz.

Odwrócił głowę i spojrzał w bok, na drzwi.

– Kurwa!!! – wyrzucił z siebie gniewnie, po czym zdjął dłonie z pośladków kobiety i pozwalając jej stanąć na własnych nogach.

– Przestań, przyniosła Ci zakupy – Em wpatrywała się w jego rozwścieczoną minę z niemałym rozbawieniem.

– W dupie mam Jej zakupy! Chcę Ciebie!

– Nie bądź niegrzeczny – upomniała go, odpychając od siebie i naciągając z powrotem sukienkę na ramiona, po czym opuściła dół i obrzuciła go rozbawionym spojrzeniem – Ogarnij się Kelly, bo wyglądasz jak ekshibicjonista – parsknęła śmiechem – Ugłaskaj swojego przyjaciela z parteru i zrób dobrą minę do złej gry, a Ja otworzę tej Pani – dodała, łapiąc za klamkę.

Oburzony Jimmy, rzucając wulgaryzmami, nerwowo zebrał z podłogi swoje ubrania i poczłapał w kierunku łazienki.

Emma odczekała, aż zniknie z zasięgu jej wzroku i z uśmiechem na ustach otworzyła drzwi, po czym ratowanie zamarła, a całe jej ciało pokrył zimny dreszcz.

==================

14 myśli na temat “ROZDZIAŁ 107: Minimalizm.

  1. Wow…
    Dobrze, że Padzik z Olą porozmawiali chociaż chyba nie wyjaśnili sobie wszystkiego do końca. Aj ta Ola nie miała kiedy zemdleć a już myślałam, że Padzik odjedzie a Ona będzie musiała zawalczyć o niego 🙂
    Jimmy, Emma i przyjaciel z ADHD super…ale chyba tylko przez chwilę…kto tam przyniósł te zakupy????
    Kira i Angelo cały czas żyją z problemami i to nie swoimi, szkoda mi ich trochę. Wyślij ich na jakieś wakacje niech odpoczną i naładują baterie do dalszych kłopotów Oli i Padzika 🙂
    Fajnie opisany dom Jimmiego….też tam chcę 🙂 Tylko, że ja bym wolała z Paddym 🙂
    Pisz…pisz kochana bo ciekawość mnie zżera kogo Emma ujrzała za drzwiami!!

    Polubienie

    1. Faktycznie Paddy i Ola jeszcze nie skończyli rozmowy. Nie dałam już rady walczyć z głupotami, które wymyślili, więc uciełęłam rozmowę. Ola chyba i tak przez moment poczuła zagrożenie, więc może dojdzie do jakichś wniosków i zrozumie, że On też ma serce i rozum. Zakochany nie znaczy całkiem głupi…
      Jimmy był dziś na poprawę zepsutych wrażeń. Mnie samą rozbawił, resztą zawsze mnie bawi. Ogromnie cieszę się, że go wprowadziła, bo Pad i Olka zamęczyliby mnie na amen.
      Kira i Angelo to taki dwa anioły służące dokręcania cudzych problemów. Coś między księdzem, a psychologiem. Faktycznie przydałyby im się wakacje. Pomyślę… Przyznam, że dzięki Tobie coś mi świta, ale musi jeszcze trochę dojrzeć.
      Widziałaś zdjęcie domu Jima na grupie? Kojarzy mi się z bajką o Jasiu i Małgosi hehe. Kto by nie chciał się tam znaleźć w dodatku w takim towarzystwie… Heh
      Przyznam, że na razie odpoczywam od Pada i Oli. Zmęczył mnie strasznie, ale połowa następnego już jest. Rozdział w piątek.
      Dzięki

      Polubienie

  2. Mam nadzieję że Ola i Paddy dojdą do porozumienia w końcu.Zastanawiaja mnie te jej omdlenia czy to ciąża może???Fajnie by było jakby pojawił się mały Paddy i będę dalej nad tym Wątkiem się skupiać i czekać na wyjasnienia i to chyba wkrótce prawda??A może na coś choruje???Jak zwykle u Jimma ciekawie kiedyś ten przyjaciel z parteru to mu eksploduje w końcu zawsze u nich się coś dzieje fajnie ich dobrałas ja na jej miejscu bym nieotworzyła drzwi ciul z tymi zakupami aż mi się ciepło zrobiło z resztą dobrze pomarzyc a….ALE KTO ZA TYMI DRZWIAMI BYŁ to mnie interesuje nie wytrzymam do następnego rozdziału.Podpowiedz nam coś…….

    Polubienie

    1. Ja też mam nadzieję, że w końcu dojdą do porozumienia,choć z nimi nigdy nic nie wiadomo, ze mną z resztą też nie. za wesoło nie może być, bo wtedy nuda wchodzi hehe.
      Kłopoty zdrowotne Olki z pewnością się wyjaśnią już Pad się o to postara.
      Przyjaciel z parteru jima ma się całkiem dobrze, nawet pokusiłabym się o odpowiedź, że za dobrze. Ja bym mu coś na uspokojenie podała, bo coś za jurny skubaniec jest haha, żeby z tego nie wyszedł mały Jimek.
      Jakby nie otworzyli to mogłaby sama wleźć i dopiero by widok zastała. Jak następnym razem ciepło Ci się zrobi to pamiętaj, że u mnie nocna kąpiel w basenie i cydr czekają. Od razu Cię orzeźwi.
      Wytrzymasz, wytrzymasz do następnego rozdziału musisz niestety.
      Dzięki za komentarz

      Polubienie

  3. Mam wrażenie, że to 16 rozmowa Paddyego i Oli o tym samym. Kompletnie nie mówią sobie nic nowego tylko kręcą się wokół tego samego, te same argumenty i te same obawy. Widzę światełko w tunelu skoro Ola chce mu coś tam wyjaśnić. Może tym razem coś, o czym nie wiemy. Mam taką nadzieję. Co do Jima, to chyba każda kobieta marzy o tym, żeby ją czasem docisnac do ściany. Opis mega. Ale kim jest ta kobieta dla Emmy? Skąd się znają? Czyżby jej dobry nastrój prysl jak bańka mydlana i stanie się coś, że jednak nie polubi tego miejsca?

    Polubienie

    1. Ola niestety mam takie samo wrażenie, jak Ty. Nigdy nie liczyłam ich rozmów, ale sporo ich było i żadna nie doprowadziła ich do wyjaśnienia i naprawienia relacji. Paddy swoje a Olce brakuje argumentów na jego dziwne demony, bo ile można tłumaczyć jedno, gdy sama do końca nie wie czego by chciała. Oni chyba też mają dość. Mam nadzieję, że trochę strachu poprawi ich relację.
      Już nie raz to mówiłam, ale się powtórzę mój Jimmy pisze się prawie sam. Zaczyna mi się wydawać, że czuję go lepiej niż drugiego zagubionego braciszka, choć nadal pierwszy jest moim ukochanym dzieckiem hehe. Z Jimem rozumiemy się bez słów. Ma być męsko, prosto i nie wszystko musi rozumieć – na tym polega nasza zasada.
      Kolejny rozdział rozwieje Twoje pytania dotyczące gościa zza drzwi.
      Dzięki chyba wylałam na Ciebie trochę swoich emocji dotyczących chłopaków, za co przepraszam, ale Paddy mnie ostatnio dość mocno dręczy.

      Polubienie

  4. Oj pewnie kobieta za drzwiami to jakaś mara z przeszłości i Emma znowu będzie miała problem uporać się z demonem… Reakcja Jimma na niedokończony sex bezcenna.

    Polubienie

    1. Jimuś zawodowo podszedł do sprawy hehe – wygonić dziada, bo najważniejszy jest jego przyjaciel.
      Kobieta za drzwiami… Hmmm… Czy Mara? Zobaczymy hehe
      Dzięki i przepraszam za opóźnienie w odpowiedziach.

      Polubienie

  5. Hej kochana. Widać bardzo się spóźniłam, bo wszyscy się wypowiedzieli. Piękne Irlandzkie Bara Bara zostawię bez komentarza, bo co tu dodać? To trzeba czytać i się zachwycać. Jak zwykle w twoim wydaniu Jim I Emma rewelacyjni.
    Jeśli chodzi o resztę, to mam wrażenie, że Paddy ma samych wrogów. Angelo anioł z rogami i ogonem…..gdzie nie spojrzeć, sami anty…….nie dziwię się jego załamaniu i tym teraźniejszym reakcją. Maite i Patka martwią się Johnem, Jimmy tym bardziej, a teraz jeszcze się dowiadujemy że najbliższy jego sercu brat też okazał się ciulem. Podziwiam i chylę czoło, bo znosi to nad wyraz dzielnie…….o ile Ola nie dokłada mu od siebie. Niech pozwoli mu uwierzyć w stabilność ich związku, a potem naprawia relacje z ojcem dziecka……inaczej straci wszystko. Paddy się boi, bo nie wie na czym stoi. Kupił dom, a jest tam gościem, zdobywa zaufanie Nati, a Ola ciągłe fochy…..gubi się chłopina, to szaleje. Pomyśl ile by nu łatwiej było zaakceptować Johna, jakby był legalnym partnerem Oli? Nie wiem jaki masz na nich plan, ale to opowiadanie zmierza w dziwnym kierunku.

    Polubienie

    1. Dzięki za Jima i Emmę.
      Co do Paddyego i Oli… Hmmm Aga mam wrażenie, że dopiero teraz zaczynasz zagłębić się w postać Pada, przedtem traktowałaś go przedmiotowo. Nigdy nie lubiłaś, więc nie skupiałaś się na jego uczuciach, myślach i poczuciu krzywdy, w której tkwi.
      Brawo Ty!!! Zaczynasz dostrzegać w nim człowieka, nie tylko beznadziejną ofiarę losu i własnych błędnych decyzji.
      Nie martw się moje opowiadanie ma się całkiem dobrze, powoli realizuję kolejne punkty planu.
      Dzięki

      Polubienie

    1. Nooo wróciła przeszłość, a wraz z nią kolejne kłopoty.
      Paddy i Ola… Hmmm… Ciężki temat. Są strasznie uparci i nie widzą, że niszczą przez to swój związek.
      Dzięki.

      Polubienie

Dodaj komentarz