ROZDZIAŁ 20: Dlaczego!

 

                                  PADDY !!!

            Myślałam, że możemy się przyjaźnić tak, jak kiedyś, jednak po tej nocy wiem, że nie jest to możliwe. Kocham Cię i nie potrafię udawać, że jest inaczej. Nie potrafimy być przyjaciółmi, gdy nasze pragnienia są zupełnie inne. Niestety nie mogę dzielić z Tobą tej miłości. Dla nas, na wspólne szczęście jest za późno, a może tylko dla mnie jest za późno.

 Wyjeżdżam, gdyż nie potrafiłabym być blisko Ciebie i jednocześnie trzymać się z daleka. Z resztą nie pozwoliłbyś mi, na to.

Wiem, że po raz kolejny uciekam i po raz kolejny Cię skrzywdziłam – nienawidzę się za to, ale uwierz mi, tak będzie lepiej. Mam nadzieję, że mi to, kiedyś wybaczysz.

Nie powinnam była dopuścić do spędzenia z Tobą nocy, jednak chcę, żebyś wiedział, iż nie żałuję żadnej z tych chwil.  Ta noc była magiczna i wspomnienie jej będę pielęgnować, w swoim umyśle i sercu, do końca życia.

Przepraszam, za mój list. Nie zasłużyłeś na, tak kiepską formę przekazania wiadomości, ale wiem, że nie potrafiłabym odejść patrząc Ci w oczy.

Zajmuj mieszkanie, tak długo, jak będziesz potrzebował. 

Proszę, nie szukaj mnie.

                                                                                             Przepraszam

                                                           Ola

          Angelo skończył czytać i ze smutkiem popatrzył na, siedzącego na podłodze, Paddyego. Wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście.

– Przykro mi bracie – wydukał. Chciał powiedzieć o wiele więcej, ale słowa, które przelatywały mu, teraz przez głowę, nie nadawały się do głośnego wypowiedzenia.

– Możesz mnie zostawić samego? – poprosił cicho Paddy, z twarzą schowaną w splecionych ramionach, opartych na podciągniętych kolanach.

– Paddy…

– Po prostu stąd wyjdź – wycedził przez zaciśnięte zęby – Proszę!

Angelo zastanowił się chwilę, po czym usiadł na brzegu kanapy.

– Nie wyjdę. Nie zostawię Cię samego, w takim stanie.

Paddy podniósł głowę i spojrzał groźnie na brata.

– Nie rozumiesz?! Chcę być sam, do cholery. Wyjdź stąd!

Chłopak podniósł się z kanapy. Beznadziejność i rozpacz w oczach Paddyego przeraziły chłopaka, ale posłusznie ruszył ku wyjściu.

– Ale obiecaj, że… – Paddy nie dał mu skończyć.

– Wynoś się!

– Dobrze, już dobrze, idę – powiedział i wyszedł. Nie chciał się kłócić, wiedział, że z tym akurat  bratem nie ma co dyskutować.

Gdy tylko chłopak został sam, pozwolił wreszcie wydostać się łzom, które piekły go pod powiekami. Ociężale podniósł się z podłogi, podszedł do barku, odkręcił pierwszą lepszą butelkę z alkoholem i przystawił do ust. Zrobił  kilka sporych łyków, odsunął butelkę, skrzywił się z obrzydzeniem, po czym cisnął nią z impetem o ścianę.

Angelo stojący pod drzwiami podskoczył słysząc głośny huk, ale do środka wparował dopiero wtedy, gdy, po chwili na całej klatce schodowej rozszedł się, jeszcze głośniejszy hałas i brzdęk tłuczonego szkła. Pierwsze co zobaczył, po wejściu do salonu, to wielka mokra plama na ścianie i mnóstwo szkła na podłodze. W ostatniej chwili, tuż przed kolejną salwą spadających bibelotów, zauważył ruch w kącie pokoju. Paddy demolował mieszkanie, rozwalając wszystko, co mu podeszło pod ręce. Blondyn dopadł go, na sekundę, przed zwaleniem wszystkiego z kolejnej komody.

– Co ty, do cholery, robisz! – wrzasnął blokując mu ręce.

– Puść mnie! Kazałem ci się wynieść! – zawył z wściekłością Paddy.

– Głupi jesteś…, jeśli myślałeś…, że Cię tu… zostawię – powiedział przerywając, co słowo, gdyż rozjuszony chłopak, za wszelką cenę, próbował mu się wyrwać – Uspokój się! – warknął i rzucił go na kanapę – Wszystko chcesz rozwalić?! Zwariowałeś?! W czym Ci to pomoże?

– Nie Twój biznes! – odkrzyknął Paddy podnosząc się do pozycji stojącej. Na krótko jednak, gdyż po chwili popchnięty przez brata znowu leżał w miejscu, z którego wstał.

– Może i nie mój, ale nie pozwolę Ci wszystkiego zniszczyć, tylko dlatego, że jesteś wściekły! Zostań tam, gdzie siedzisz, bo nie ręczę za siebie! – ostrzegł, gdy zauważył, że awanturnik znowu zamierza się podnieść.

Tym razem posłuchał. Wiedział, że z Angelo lepiej nie zadzierać. Sapiąc ciężko opadł z powrotem na miękkie poduchy.

Angelo również próbował odzyskać oddech, gdyż walka trochę go zmęczyła. Usiadł niepewnie na przeciwległej kanapie, obserwując, czy aby jego przeciwnik nie będzie, znowu czegoś kombinował.  Dopiero teraz miał okazję przyjrzeć się uważniej, swojemu bratu. Wyglądał strasznie, cały drżał, na jego nienaturalnie bladych, policzkach błyszczały mokre plamy, od łez. W jego oczach widniała totalna pustka.

– Dlaczego Ona mi to zrobiła? – zapytał zrozpaczony, gdy uspokoił się na tyle, żeby mówić – dlaczego pozwoliła mi ze sobą być, poczuć… to wszystko… Dlaczego dała mi siebie, a potem ode mnie uciekła? Angelo… – załkał żałośnie zakrywając twarz dłońmi.

– Nie wiem… Nie siedzę w jej głowie…

– To jakiś koszmar! Boże… dlaczego?

– Paddy… Ona… Myślę, że…musiała mieć jakiś poważny powód – Angelo sam nie wiedział, kogo bardziej próbuje przekonać, jego czy siebie

– Powód? Jaki?

– Tego nie wiem, ale Ona nie zostawiłaby Cię, ot tak sobie. Nie Ola, rozumiesz? – odpowiedział zamyślony szukając w głowie pomysłów. Próbował przypomnieć sobie jakieś strzępki rozmów z nią, by znaleźć pomysł na wytłumaczenie jej postępowania.

– Angelo, o czym ty do cholery mówisz?! Nie zostawiłaby mnie?! Przypominam Ci, że już, jej się to kiedyś zdarzyło! – warknął Paddy podnosząc się z poduszek – Nie zdobyła Johna, to zabawiła się mną i wyjechała! – krzyknął. Złością próbował zabić ból, który rozrywał go od środka – A ja, głupi myślałem, że wreszcie będziemy szczęśliwi. Snułem plany – westchnął i pokręcił głową nie dowierzając we własną głupotę.

Angelo myślał nad czymś intensywnie, więc dopiero, po chwili dotarły do niego słowa Paddyego.

– Co Ty pierdolisz! Jakiego Johna? Ona nie zrobiłaby czegoś takiego – odparł w zamyśleniu – Cholera! – poderwał się na nogi – a czułem, że coś jest nie tak, nawet ją o to zapytałem…

– O czym ty mówisz? – zdezorientowany chłopak patrzył podejrzliwie na brata.

– Paddy, ja z nią rozmawiałem dzisiaj, przez telefon.

– Nie rozumiem! Co to ma wspólnego z tym, co się stało? – przytłoczony bólem Paddy nie nadążał za rozumowaniem brata.

– Ważne, że ja rozumiem – Angelo machnął ręką widząc, że do Paddyego nic nie dociera – Ona płakała. Paddy…, słyszysz? – szarpnął brata, by temu powróciło trzeźwe myślenie – Gdyby chodziło jej o zabawę, to czy rozpaczałaby?

– Nie wiem… – odpowiedział od niechcenia. Mężczyzna nie miał w tej chwili siły do wsłuchiwania się w  jakiś niezrozumiały monolog brata.

– Zacznij w końcu myśleć! – wrzasnął zniecierpliwiony – Czy gdyby chodziło tylko o zabawę i nic byś dla niej nie znaczył, to płakałby?

Paddy skupił uwagę i wreszcie zaczął myśleć odrobinę intensywniej.

– No… chyba nie…

– No więc? – zapytał z dumą i grymasem na twarzy mówiącym „a nie mówiłem?” – Musiała mieć powód, tylko jaki? –  zamyślił się – Skup się wreszcie i pomyśl trochę. Może coś Tobie mówiła… opowiadała… – patrząc na Paddyego kręcącego przecząco głową tylko westchnął. Nagle wpadł mu do głowy nowy pomysł-  Zbieraj się. Jedziemy do mnie – zarządził.

– Po co? – Paddy nie mógł go zrozumieć.

– Jezu! Po to, żebyś się pytał! – odpowiedział zirytowany Angelo kręcąc głową – Musimy ją znaleźć. Musi wyjaśnić Nam dlaczego, znowu uciekła. Może Kira nam jakoś pomoże. Z resztą tu, przecież nie zostaniesz – wskazał szkło i porozrzucane przedmioty walające się po podłodze.

Na dźwięk słów „Musimy ją znaleźć” trochę się ożywił. Znajdę ją – pomyślał.

…………………..

          Że też musiałam zatrzymać się, na tej cholernej stacji benzynowej – wyrzucała sobie w duchu – mogłam stanąć na innej. Ola mało ostrożnie wyjechała na autostradę i po sekundzie rozległo się dookoła niej głośne trąbienie. Nie zwróciła jednak na nie uwagi. Rodzeństwo Kelly chyba mnie prześladuje – pomyślała, gdy już wyrównała prędkość. Wróciła myślami do sytuacji sprzed kilku minut.

Chciała zatankować samochód i kupić kawę. Liczyła, że mocny napój pomoże jej ocknąć się i pozwoli trochę trzeźwiej myśleć, bo przed sobą miała kawał drogi do pokonania. Ogarnęła się lekko, poprawiła włosy i starła chusteczką ślady łez z  policzków. Spojrzała w lusterko i tylko jęknęła – czerwonych oczu nie zmyję niczym – pomyślała w duchu. Otworzyła drzwi i usłyszała czyjeś głośne „Kurwa”. Wysiadała szybko i zamarła.

– Jimmy? – zapytała zdziwiona i zaklęła w duchu – Tylko nie on!

– Tak! Jimmy! Jak chciałaś mnie zaczepić, to wystarczyło powiedzieć „cześć”. Nie musiałaś walić mnie od razu drzwiami – warknął oglądając mokrą plamę na koszulce – To tandetny sposób na podryw nie sądzisz?! Masz szczęście, że to nie było gorące – wyciągnął w jej stronę kubek z napojem i dopiero wtedy podniósł głowę – Ola???

– Eeee no… tak,  to ja – najchętniej zaprzeczyłaby, ale widziała, po jego rozradowanej minie, że poznał ją i nie dałby się oszukać.

– O ja pier… – nie skończył, bo przypomniał sobie, że ona strasznie nie lubiła, jak przeklinał – Rety! – poprawił się – Minęło ze sto lat! Co ty tu robisz?! – wrzeszczał na całe gardło zgniatając ją w mocnym uścisku.

Pod wpływem jego euforii nawet Ola zdołała podnieść lekko kąciki ust, choć najchętniej rozpłakałaby przeklinając swojego pecha. Dlaczego właśnie dziś musiałam go spotkać? – zastanawiała się w myślach.

– Jestem tu… przejazdem. Delegacja i… właśnie wracam do domu – kłamała, jak z nut modląc się w duchu, żeby nie znał prawdy.

– Może masz ochotę na kawę? Chodź pogadamy, jak za starych dobry czasów!

– Chciałabym, ale nie mogę… Przepraszam, ale strasznie się spieszę… Jestem umówiona i… już spóźniona – odpowiedziała mało spójnie wymyślając na poczekaniu powód odmowy.

– No chyba nie myślisz, że tak po prostu sobie odjedziesz? – zapytał pewnie.

Jezu! – jęknęła w myślach Ola – muszę się jakoś wykręcić.

– Jimmy bardzo bym chciała, ale naprawdę teraz nie mogę – kombinowała jak mogła. Nagle do głowy wpadł jej pomysł – wiesz co? Umówmy się w innym terminie, dobrze? – wyjęła ze schowka w samochodzie wizytówkę SPA w Kolonii i położyła mu na dłoni – Zadzwoń do mnie, dobrze? Przepraszam, ale teraz muszę już iść – pocałowała go w policzek, odwróciła się i szybko weszła do sklepu.

Jak ja mam pracować w tym przeklętym mieście i ich nie spotykać – pomyślała odsuwając ostatnie wspomnienia na bok starając się skupić na drodze – Paddy… Wraz z pojawieniem się twarzy chłopaka w jej głowie, oczy ponownie zaszły łzami.

– Nie! – wrzasnęła głośno – Nie mogę o nim myśleć!

……………….

          Angelo wjechał na podwórko.

– Cholera! Tylko Maite tu brakowało – burknął pod nosem rozpoznając samochód, siostry, zaparkowany na trawniku przed domem.

– Co? – zapytał zdezorientowany Paddy, którego słowa brata wyrwały z głębokiego zamyślenia.

– Nic.

Wysiedli z samochodu. Angelo od razu ruszył w kierunku domu. Paddy natomiast oparł się o drzwi samochodu i ponownie pogrążył się w zadumie.

– Cześć – rzucił, do dwóch Pań siedzących na tarasowej kanapie. Pokonał kilka schodków oglądając się jednocześnie za siebie. Widząc Paddyego przy aucie zacisnął usta i pokręcił głową z bezsilności.

– Cześć kochanie. Widzę, że  udało Ci się ugłaskać brata – odezwała się zadowolona Kira wskazując głową Paddyego. Miała nadzieję, że teraz jej mąż wreszcie będzie taki , jak dawniej, ale mina jej zrzedła widząc smutek i pełną powagę na jego twarzy – Co się stało?

– Maite, mam prośbę. Muszę pogadać chwilę z Kirą. Nie spuszczaj z niego oka, dobrze? – ręką wskazał Paddyego, po czym złapał żonę za rękę i delikatnie pociągnął ku wejściu do domu.

– Dobra, ale… – zaczęła zaskoczona Maite, lecz Angelo nie dał jej dokończyć:

– Później Ci wyjaśnię. Zostań z nim, tylko o nic go nie pytaj i  nie pozwól mu nigdzie odejść – rzucił chłopak i zniknął za drzwiami.

– Angelo, co się stało? – zapytała zdenerwowana Kira wchodząc do kuchni.

Mężczyzna skrzyżował ręce za głową i  głośno wypuścił powietrze z płuc. Stanął przy oknie i chwilę przyglądał się bratu.

– Kira…, to jakiś koszmar…. Powiedz, że ja śnię i obudź mnie jak najszybciej – jęknął.

– Powiesz wreszcie, co się dzieje?

Szybko streścił zaniepokojonej żonie zdarzenia z dzisiejszego poranka.

– Nie mogłem go tam zostawić – powiedział na zakończenie – ale nie wiem, jak do niego dotrzeć. Nie odzywał się całą drogę. Ciągle pyta „dlaczego”, jakbym miał znać odpowiedź.

Usłyszeli hałas w korytarzu.

– Angelo powiecie mi, co się dzieje?! – Maite z krzykiem wparowała do kuchni – Czemu Paddy wciąż tam stoi? Próbowałam go zawołać na werandę, ale nie reaguje!

– Do cholery! Miałaś go nie zostawiać! – warknął Angelo spoglądając szybko w okno, lecz gdy zobaczył, że Paddy nadal stoi oparty o samochód przystopował trochę. Odwrócił się twarzą do siostry i ściszonym tonem powiedział:

– Mamy powtórkę z rozrywki, Maite.

– Co? Jaką powtórką?

– Paddy jest zrozpaczony, bo Ola znowu wyjechała. Zostawiła go. Teraz rozumiesz?

– Nie! A co Paddy ma wspólnego z Olą?

Zniecierpliwiony Angelo, wzniósł oczy do nieba i westchnął ciężko.

– Zaraz! To oni znowu… ze sobą…

– Tak Maite! Znowu! – odrzekł chłopak – ale nic, z Tego nie wyszło – dodał ze smutkiem – teraz musimy mu pomóc, żeby znowu nie zwariował. Pamiętasz co było?

Maite z przerażeniem w oczach pokiwała głową. Tylko nie to – pomyślała.

Mężczyzna przerzucił uwagę z siostry na żonę.

– Kira, może Ola podawała ci jakieś namiary na siebie w Hamburgu? Nie wiem… może znasz adres jej mieszkania albo tego SPA?

– Angelo po co Ci jej adres? Co ty chcesz zrobić? – zapytała lekko zirytowana Kira.

– Muszę ją znaleźć. Chcę, żeby mi wyjaśniła dlaczego wyjechała – tłumaczył się blondyn widząc niezadowolenie w  spojrzenie żony.

– Jezu! Mało Ci jeszcze?! – wrzasnęła Kira. Podeszła do okna – zobacz, jak on wygląda! – machnęła  ręką w stronę szyby – Pięknie mu pomogłeś! I co jeszcze chcesz zrobić?! Przyprowadzisz ją tu siłą?!

– Nie wiem! Jak będzie trzeba to przyprowadzę! – odgryzł się Angelo rzucając żonie wściekłe spojrzenie – Nic nie rozumiesz! Ona wyjechała, bo…

– Bo co?!

– Nie wiem, ale w tej całej dupowatej historii nic do siebie nie pasuje. Rozumiesz?! – wyjrzał przez okno – Kurwa! Gdzie on jest?!

Cała trójka rzuciła się ku wyjściu. Odetchnęli z ulgą widząc Paddyego siedzącego na werandzie. Spojrzał na nich błędnym wzrokiem.

– Możecie się nie kłócić z mojego powodu? – zapytał, a widząc ich zdziwione miny, wskazał ręką okno kuchenne – zostawiliście otwarte.

– Paddy, my tylko… – zaczął Angelo.

– Tak słyszałem. Chcesz pomóc – wszedł bratu w zdanie – Tylko w czym? W tym, żeby Ola mnie pokochała? – prychnął – W tym, niestety nikt nie może mi pomóc. Miłości nie da się kupić, ani wyżebrać. Ona po prostu mnie nie chce i tyle. Wtedy też mnie nie chciała…

Stojąca nad nim trójka spojrzała na siebie porozumiewając się za pomocą gestów i mimiki.

Paddy tymczasem opadł na miękkie poduchy, oparł głowę na zagłówku fotela i przymknął oczy. Bolało go całe ciało. Czuł się tak, jakby przejechał po nim wielki walec. Najbardziej jednak bolała go dusza i serce. Życie znowu z niego zakpiło. Zaczynał żałować, że opuścił klasztor. Tam wszystko było poukładane i proste.

………………

          Ola uchyliła drzwi i cichutko weszła do środka. Słyszała głosy dochodzące z salonu, więc podążyła ku niemu. Stanęła na progu przyglądając się z miłością drobnej, ciemnowłosej dziewczynce, siedzącej na miękkim dywanie pośród porozrzucanych wokół puzzli. Obok niej leżał mężczyzna, o takim samym odcieniu włosów, lekko przyprószonych siwizną. Wsparty na łokciach próbował pomóc w poskładaniu obrazka.

– Ola? – usłyszała za sobą głos matki – Kochanie, skąd ty się tu wzięłaś?

– Cześć! – krzyknęła Ola przyłapana na podglądaniu wyciągając przed siebie ramiona.

– Mama! – wrzasnęła dziewczynka podnosząc się z podłogi.

– Cześć skarbie! – odpowiedziała Ola tuląc, do siebie, swoją ukochaną córeczkę. Chwilę trwało zanim się sobą nacieszyły.

– Nie uściskasz swojego staruszka? – odezwał się mężczyzna leżący na dywanie.

– Witaj tatku – Ola schyliła się, by przywitać się z ojcem.

– Kochanie czemu nie zadzwoniłaś, że jedziesz do nas? Przygotowałabym coś dobrego na kolację – mama skarciła Olę całując ją jednocześnie w policzek.

– Chciałam Wam zrobić niespodziankę – uśmiechnęła się do mamy – Stęskniłam się za moją Natii i za Wami. Wzięłam kilka dni wolnego i przyjechałam. Chciałam zabrać Natalię do domu, żebyście mogli trochę odpocząć – tłumaczyła rozsiadając się obok dziewczynki na dywanie.

– Jak to zabrać do domu? – dopytywał się ojciec – Poza tym, my się świetnie bawimy i nie mieliśmy czym się zmęczyć, prawda? – skierował pytanie do Natalii trącając delikatnie jej nosek.

– No pewnie! Jeździmy na wycieczki, do kina, na basen, byłam nawet z dziadkiem na rybach – pochwaliła się dziewczynka.

-Tak? I złowiłaś coś? – zapytała Ola z uśmiechem.

– Yyyyy nie…, ale dziadek złapał.

– Skoro masz wolne, to zostań u nas – zagadnęła mama – Odpoczniesz trochę, bo jakoś zmarniałaś.

– Oj… tak ci się tylko wydaje – wydukała niepewnie Ola – Po prostu podróż trochę mnie zmęczyła i tyle – wyjaśniła nie patrząc mamie w oczy. Zanim weszła do domu, bardzo starała się zakryć wszystkie ślady, po wylanych podczas jazdy, łzach. Odkąd zauważyli, że przyjechała, uśmiechała się szeroko do wszystkich, aż rozbolała ją szczęka. Nie chciała martwić rodziców i choć w środku wszystko w niej krzyczało z rozpaczy, to na zewnątrz starała się zachować całkowity spokój – Niestety mamo, nie mogę. Jutro wracam do domu.

– Tu jest Twój dom – mama nie darowała i jak zwykle musiała dodać swoją ulubioną śpiewkę – Ja nadal nie rozumiem, dlaczego uparcie chcesz mieszkać w tym obcym kraju.

– Mamo! – w głosie Oli słychać było zniecierpliwienie.

– Oj, dobra, dobra, już nic nie mówię – odpowiedziała mama machając ręką na znak poddania się. Wiedziała, że córka jest uparta, jak osioł i jeśli na coś się uprze, to nikt nie jest w stanie przekonać jej, do zmiany zdania – Macie ochotę na kawę? – rzuciła i nie czekając na odpowiedź, wyszła.

Ola spojrzała na swojego staruszka i pokręciła głową.

– Wybacz jej kochanie – powiedział ojciec widząc minę córki – Ona po prostu strasznie tęskni za Wami i chciałaby mieć Was blisko – próbował tłumaczyć żonę.

– Wiem – odparła Ola po dłuższej chwili, bo po raz enty, już dzisiaj, wróciła myślami do wydarzeń sprzed kilkunastu godzin.

Siedzieli i rozmawiali popijając kawę. Oli nawet udawało się, przez chwilę, skupić myśli na opowieściach rodziców. Po ponad godzinnej rozmowie Pani Malik podniosła się z kanapy.

– Czas na kolację – powiedziała i ruszyła do kuchni

– Skarbie, idź pomóc babci przy kolacji, a my z mamą posprzątamy filiżanki  – poprosił mężczyzna głaszcząc wnuczkę po głowie.

– Oleńko, powiesz mi, co się dzieje? – zapytał, gdy zostali sami.

Ola, wyrwana z zamyślenia, przybrała na twarz maskę zdziwienia.

– Nic tatku. A co ma się dziać?

– Ty mi powiedz, bo, że coś jest nie tak, to widać gołym okiem. Wystarczy na Ciebie popatrzeć – dotknął ręką jej drżącej dłoni – widzisz? Jesteś roztrzęsiona, błądzisz gdzieś myślami. Masz jakieś kłopoty?

Ola westchnęła ciężko. Nigdy nie była dobrą aktorką. Zdawała sobie sprawę z tego, że ojciec nie da się zbyć byle jaką odpowiedzią.

– Mam trochę cięższy moment – odpowiedziała szczerze – dlatego wzięłam urlop. Muszę odpocząć i poukładać sobie, parę rzeczy, w głowie – uśmiechnęła się smutno. Miała nadzieję, że ojcu wystarczy taka odpowiedź – Dlatego chcę wrócić do siebie. Tutaj – kiwnęła głową w stronę jadalni, z której dochodził do nich głos mamy – nie mam na to szansy – patrząc na zaniepokojoną minę ojca dodała – Nie martw się, poradzę sobie.

– Wiem – stwierdził Pan Malik i jak zwykle nie dociekał konkretów – pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. Daj znać, a pomożemy ci we wszystkim – dodał i czule pocałował córkę w czoło –  tylko uważaj na Panią detektyw, ona wyczuwa nastroje swoich córek na kilometr – ostrzegł – chodź, bo zaraz wywęszy, jakiś spisek i będzie mi wierciła dziurę w brzuchu.

Ola zaśmiała się głośno. Zawsze miała lepszy kontakt z ojcem niż mamą, choć oboje kochała nad życie.

Zjedli kolację w miłej rodzinnej atmosferze. Ola wyłączyła się, kilka razy  zagłębiając się we własnych myślach, ale starszy Pan panował nad sytuacją i łagodnie przywracał ją wtedy do realnego świata. Na szczęście nie musiała dużo mówić, bo Natalia zastępowała, w tym całą rodzinę. Buzia jej się nie zamykała. Starała się opowiedzieć mamie o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu całego trzytygodniowego pobytu u dziadków.

Późnym wieczorem, gdy Natii, zmęczona snuciem opowieści wreszcie zasnęła, dziewczyna oznajmiła rodzicom, że jedzie odwiedzić siostrę.

– O tej porze? Możesz jechać jutro. Oni pewnie już śpią – mama nie kryła rozczarowania. Miała nadzieję, że wreszcie, gdy wnuczka zasnęła, uda jej się porozmawiać z córką. Była zaniepokojona zachowaniem i wyglądem Oli.

– Dzwoniłam wcześniej i umówiłam się z Martą na 22.00. To pa. Nie czekajcie na mnie – odpowiedziała i nie czekając na reakcję rodziców wyszła z domu.

– Ona ma jakieś kłopoty mówię ci, albo… jest chora. Widziałeś jakie ma podkrążone oczy? – stwierdziła Pani Malik.

– Kochanie, nie wymyślaj, proszę – mężczyzna upomniał żonę, po czym podniósł się z kanapy – idę spać – pocałował żonę na dobranoc i uciekł, przed jej dociekliwością, do sypialni. Także martwił się problemami starszej córki, ale starał się zachować spokój.

===========================

9 myśli na temat “ROZDZIAŁ 20: Dlaczego!

    1. Oj biedni, biedni, ale z własnej winy. Jedyny Angelo cierpi za tych dwoje.
      Nie wiem czy zauważyłaś, ale do tego właśnie potrzebny był mi Jimmy nieobecny na początku. Ktoś z rodziny musiał ją spotkać i wiedzieć coś więcej na temat Oli, od reszty.

      Polubienie

  1. Nie no, ona zwariował! Wie, że go znowu zraniła i przeprasza, no bez jaj! A mówił przecież, a prosił, żeby nie bawiła się jego uczuciami. Tutaj ma u mnie wielki minus! Minus jak stąd do Hamburga, a będzie jakieś 800km! Ma swoje powody, ok, to nie powinna ciągnąć go do łóżka. Ale jestem na nią zła. I jeszcze zastanowiły mnie ciemne włosy Natalii. Ola jest jasna blondynką, John ma jasne włosy, Paddy ciemne… hmm… wiem, że było o ojcu Oli, że ma takie same, ale coś mi tu się nie zgadza.

    Polubienie

    1. Nigdy nie poddałaś się chwili? Masz rację nie powinna iść z nim do łóżka. Ola w tamtym momencie nie myślała co będzie później, żyła chwilą i dała się porwać uczuciu, z którym walczyła. Osobiście rozumiem ją doskonale, właśnie tak w życiu często dochodzi do jednorazowych zdrad, których potem się strasznie żałuje.
      Super bystra z Ciebie czytelniczka haha.

      Polubienie

      1. Masz rację, poddała się kiedyś chwili, ale nie z gościem, z którym nigdy nie byłam, nie gdy powiedziałam mu, ze to kocham, nie gdy zaraz nazajutrz zwialam. Hehe. Nie, tu naprawdę Ola ma minus.

        Polubienie

Dodaj komentarz