Rozdział 156: Niewinność ofiar

Angelo stanął w kuchennych drzwiach. Dopilnował, by Sabine opuściła dom, teraz w milczeniu wpatrywał się w brata, który opierając się o parapet, próbował uspokoić nieco nerwy. Rękoma potarł twarz i westchnął, po czym utkwił wzrok w Angelo.

– Wierzysz Jej?

– Myślałem, że Ty też Jej uwierzyłeś – odparł blondyn.

Paddy uniósł głowę i spojrzał w sufit

– Wierzę w to, że nie była zamieszana w tamten napad, uwierzyłem nawet, że wypadek był nieszczęśliwym przypadkiem, ale nie potrafię uwierzyć w całą resztę.

– To znaczy? – Angelo bujnął się niezgrabnie i wszedł głębiej do pomieszczenia.

– Za grosz nie wierzę w Jej skruchę – odparł Paddy i wczepił palce we włosy, kręcąc głową – Gdybym wiedział, że jedna cholerna piosenka, narobi nam tyle kłopotów, nie zaśpiewałbym już niczego nigdy więcej.

–  Paddy, to nie piosenka jest winna, to ludzie mają nasrane w głowach – Angelo usiadł na krześle – Myślą, że mogą z nami zrobić wszystko, jakbyśmy byli jakimiś mariontkami. Nie biorą w ogóle pod uwagę tego, że my także myślimy, czujemy i mamy jakieś prywatne życie – mężczyzna skrzyżował ręce i potarł dłońmi swoje ramiona – Cholera, jakoś nigdy o tym nie myślałem, wiesz?

– O czym?

– O tym, że ciągle jesteśmy na świeczniku i nie każdy człowiek, przebywający wokół nas, jest dobry – wyjaśnił – Nie każdego interesuje nasza muzyka, niektórzy po prostu chcą zniszczyć nas, jako ludzi.

– Angelo, co Ty pieprzysz? – Paddy wyjął telefon i przyłożył do ucha – Teraz wzięło Cię na rozbieranie naszego życia? Po tylu latach? Wcześniej tego nie widziałeś?

– Nooo… – młodszy westchnął ze smutkiem – Zdałem sobie sprawę, że nawet nie wiemy, kiedy i z której strony ktoś nas zaatakuje.

– Tego nikt nie wie – Paddy odsunął telefon od ucha – Cholera nie odbiera – zacisnął powieki i zaczął się głośno zastanawiać – Może jest u Emmy, co?

– No nie wie, ale my jesteśmy na to narażeni potrójnie. Nas wszyscy znają – ciągnął dalej swoją myśl Angelo, nie zwracając uwagi na pytanie brata – Nawet nie przypuszczamy, ilu wariatów właśnie w tym momencie planuje rozwalić nam życie.

– Angelo, kurwa! Co Ty bredzisz?  – zirytował się mężczyzna z telefonem –  Nie żyjemy w tym bagnie od roku, to nie jest dla nas nowość, że pomiędzy normalnymi fanami znajdują się też Ci pokręceni – znowu wybrał numer i przystawił aparat do ucha – Jim jest wyłączony – westchnął i odwrócił się twarzą do okna – Spróbuję do Emmy.

– Tak, ale myślałem, że ten szał wokół nas, minął dawno temu – Angelo zagłębiał się nadal we własnych myślach – Mam jakąś tam grupkę fanów, którzy lubią moją muzykę i przyjeżdżają na koncerty, ale nie przypuszczałem, że wśród nich znajdują się jeszcze fanatycy, próbujący nas zniszczyć albo idioci szukający zemsty. Różne bzdury się kiedyś robiło.

Paddy odwrócił głowę i zerknął krzywo na zamyślonego brata. Akurat teraz miał ważniejsze sprawy na głowie, niż gdybanie i analizowanie.

– Nawet nie wiem czy za tydzień ktoś nie rozwali mojego życia..

– Angelo! Do cholery! Ocknij się! – mężczyzna nie wytrzymał.

– Co ocknij! – zdenerwował się blondyn – Zobacz co zrobiła jedna, niby niewinna baba. Nie wiem, co siedzi w głowach naszych fanów i zaczynam się bać!

– Czego? – Paddy spojrzał na niego z niezrozumieniem.

– Tego, co może się jeszcze zdarzyć – wyjaśnił – W tym momencie nie wiem czy świąteczne koncerty, to dobry pomysł. Ludzie przypomną sobie o nas i…

– Gorzej już być nie może – przerwał mu Paddy.

– No nie wiem. A Jak ktoś za jakiś czas rozwali moją rodzinę?

– Na razie to Ja mam całkowicie rozpieprzone życie i jeśli nie uda mi się go poskładać, to oszaleje! Sorry, ale nie mam ochoty zastanawiać się co będzie z Twoim w przyszłości! – wybuchł.

Angelo spojrzał na niego z wyrzutem.

– Przypominam, że częściowo sam jesteś temu winien – odgryzł się, po czym podniósł z krzesła i wystawił w kierunku Paddyego wskazujący palec – Gdybyś zachował się, jak na faceta przystało i nie uciekał, tłumacząc się durną ochroną, nie musiałbyś teraz składać rozsypanych  puzzli.

– A co ma piernik do wiatraka! – warknął tamten.

– A to, że Olka tak łatwo nie uwierzyłaby w Twoją zdradę, gdybyś nie zachwiał Jej pewnością, co do Twojej osoby – wyjaśnił – W tej chwili Ona sama nie wie już, w co wierzyć i czego się po Tobie spodziewać.

Paddy wpatrywał się w brata z dziwną miną. Po chwili niechętnie przyznał mu rację.

– Zawiodłem Ją…

Angelo prychnął drwiąco.

– Mało powiedziane – stwierdził ironicznie – Ja na Jej miejscu nie darowałbym Ci, że odszedłeś w tak ciężkim momencie – zbliżył się do swojego rozmówcy.

Paddy podniósł głowę i niepewnie spojrzał na Angelo.

– Pomóż mi Ją znaleźć… Mam nadzieję, że mi jednak wybaczy.

Angelo zarzucił rękę na szyję brata.

– Głupi jesteś i na nią nie zasługujesz,  ale jak każdy głupiec, masz cholerne szczęście, bo Ona Cię kocha – stwierdził – Pokaż Jej to nagranie i nie zachowuj się jak dupek, a na pewno Ci wybaczy.

– Jeśli Ją znajdę –  Paddy uśmiechnął się niepewnie i znowu westchnął – Jimmy ani Emma nie odbierają, pojadę tam, ale może najpierw zadzwoń do Kiry.

– Myślisz, że pojechała do Nas?

– Nie wiem – odparł, zbierając klucze i dokumenty z szafki – Muszę sprawdzić wszystkie możliwości. Chyba prędzej do Was, niż do Patricii.

– Tu masz rację, ale Stille Nacht i tak, jeszcze raz, sobie przemyślę.

– Rób, co chcesz. Teraz nie mam głowy do niczego.

…………….

Wysiadł z samochodu i stanął przed drewnianą bramą. Widział światło w oknie. Bijące szybko serce,  podeszło mu do gardła. Nie pamiętał kiedy bał się bardziej. Spojrzał na, trzymane w dłoni, koperty. Miał w nich odpowiedź na pytania, które od lat zadawała sobie Agata: Co stało się z Jej córką i wnuczką?

Jeszcze raz popatrzył w rozświetlone okna i pchnął bramkę.

– Co Ty tu znowu robisz? Po co wróciłeś? – zdenerwowana kobieta, wpatrywała się w niego z niechęcią na twarzy.

– Musiałem Agata.- odparł –  Nie potrafiłem zdobyć się na odwagę podczas poprzedniej naszej rozmowy. Teraz przyjechałem naprawić błąd.

– Jaki błąd?

– Największym z nich był brak wiary w Twoje słowa, dawno temu – odparł szczerze – Mogliśmy być szczęśliwi.

Kobieta prychnęła kpiąco.

– Strasznie długi czas zajęło Ci zrozumienie tego, co Ja wiedziałam od zawsze i co starałam Ci się wytłumaczyć tamtego wieczora, podczas którego potraktowałeś  mnie, jak niepotrzebny śmieć i bez skrupułów wyrzuciłeś ze swojego życia.

– Zrobiłem coś znacznie gorszego – odparł i ze wstydem spuścił głowę.

Agata przez moment wpatrywała się w mężczyznę. Widziała drgające nerwowo mięśnie Jego policzków, ściągniętą twarz i wzrok, który w niczym nie przypominał dawnego, dumnego Henryego Hurtmanna. Co go tak zmieniło?  Dlaczego wrócił? Co gorszego mógł zrobić? Zwyciężyła ciekawość. Odsunęła się od drzwi i wpuściła niechcianego gościa do środka.

Henry, mimo drżenia swojego ciała i strachu w sercu, rozejrzał się po niewielkim salonie. Wnętrze wydało mu się miłe i przytulne, choć wypełnione starymi, lekko zniszczonym, przez czas i użytkowanie, meblami. Było zupełnie inaczej, niż w Jego wielkim, urządzonym z gustem i rozmachem, ale pustym i bezuczuciowym, domu. Zaczął się nawet zastanawiać, czy Agata po śmierci męża, nie założyła ponownie rodziny. Detektyw twierdził, że mieszka zupełnie sama, ale pokój wypełniony był zapachem dobrych uczuć.

– Napijesz się herbaty- usłyszał i odwrócił się do kobiety niosącej tacę z dzbankiem, dwoma filiżankami  i talerzyki, znanych mu, domowych ciasteczek. Jego serce drgnęło i ze zdwojoną siłą, zaczęło odczuwać tęsknotę oraz żal.

– Nadal je pieczesz? – zapytał poruszony.

– Tak. Nie stać mnie na wypieki z cukierni, a lubię słodycze – odparła Agata, po czym dodała – Sofia bardzo je lubiła, zawsze pomagała mi je wycinać – odruchowo spojrzała na ramkę z fotografią córki, stojącą na komodzie.

Henry także, na długą chwilę zawiesił wzrok na zdjęciu.

– To ostatnia Jej fotografia – wyjaśniła kobieta, biorąc w rękę ramkę – Taką Ją pamiętam – zamyśliła się na moment, nie zauważając, że mężczyzna otworzył jedną z trzymanych w ręce, kopert.

– To zostało zrobione jeszcze później – wysunął drżącą dłoń w Jej stronę.

Agata spojrzała na fotografię i odruchowo zatkała palcami swoje usta. Łzy zaszkliły Jej źrenice.

– Skąd to masz?

– Zdążyłem poznać naszą córkę – odparł, zdławionym głosem.

Wzruszona i zszokowana kobieta wbiła w niego pytający wzrok.

– Ona mnie odnalazła – oznajmił z bólem.

– Boże! – z czułością pogłaskała papierową twarz swojego dziecka. Drugą ręką starła łaskoczące łzy, które  zaczęły spływać Jej po policzkach – Gdzie Ona jest? Moja mała córeczka… Wiedziałam, że prędzej czy później odnajdzie się cała i zdrowa – przejęta wiadomością, nie zauważyła nagłego smutku na twarzy Henryego. Dopiero po długiej chwili podniosła wzrok – Mieszka z Tobą? Pomogłeś Jej? Dlaczego się ze mną nie kontaktowała? – rzucała pytaniami, nie czekając na odpowiedź – Z resztą teraz to nieważne. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ona żyje… – opadła na kanapę, tracąc z emocji siłę w nogach.

Ból w piersi Henryego stał się nie do zniesienia. Radość kobiety była tak wielka, że bał się odebrać Jej to uczucie. Czuł się jak zwyrodnialec, ale musiał… Po to tu przyjechał. Spojrzał na drugą kopertę. Zabierze Jej córkę, ale odda wnuczkę. Właśnie Emma dodała mu odwagi, by tu przyjechać i wyznać prawdę.

– Przykro mi Agato, naprawdę mi… Przykro, ale Sofia… – głos uwiązł mu w gardle. Patrzył jak kobieta podrywa się z powrotem na nogi i wpatruje się w niego z niemym błaganiem i niknącą nadzieją – Nasza Sofia nie żyje – wydusił z siebie – Została zamordowana. Jej ciało znaleziono na dworcu.

– Nie! Nie! Nie!!! – głośny, pełen żalu kobiecy szloch, rozszedł się po całym domu. W ostatniej chwili Henry podtrzymał Ją, by nie upadła. Posadził na kanapie i tulił do siebie, czując swoje łzy.

– Po co się tu zjawiłeś?! – szeptała kobieta –  Żałuję, że Cię wpuściłam! Odebrałeś mi nadzieję. Tylko Ona, przez ostatnie lata, trzymała mnie przy życiu – łkała, uderzając rytmicznie pięścią w Jego pierś – Tylko Ona pozwalała wstać z łóżka co rano! Teraz nie mam już niczego! – płakała i krzyczała coraz głośniej.

– Masz! – mężczyzna szarpnął Ją za ramiona i podniósł Jej zapłakaną twarz w górę.

– Żyłam tylko dla niej… Dla mojej Sofii – kobieta wcale go nie słuchała. Była, jak w amoku. Przyciskała do swojej piersi fotografię i płakała, bujając się na boki, jakby kołysała dziecko – Zabrałeś mi nadzieję… Nie mam już dla kogo żyć…

Mężczyzna uklęknął przed nią i potrząsnął silnie za ramiona.

– To nieprawda! Wciąż masz dla kogo żyć! Masz piękną wnuczkę! – krzyknął w końcu – Ona Cię potrzebuje!

Agata przez moment  wpatrywała się w niego błędnym wzrokiem, jakby nie rozumiała Jego słów. Dopiero po chwili uspokoiła nieco płacz. Dopiero teraz dotarło do niej to, co powiedział. Rozszerzyła oczy i otworzyła usta, ale żaden dźwięk nie chciał się wydostać z Jej gardła.

Henry nerwowo rozerwał drugą kopertę i wyjął z niej kolejną fotografię.

– To jest Emma, nasza wnuczka…

……………

Znowu widziała tę kobietę w ich wspólnym łóżku i ponownie w Jej głowie pojawił się Paddy, zawinięty w biały ręcznik. Który to już raz? Nawet nie pamiętała ile razy odtworzyła ten bolesny obraz w swojej pamięci. Jak On mógł zrobić Jej takie świństwo? Sprowadził Ją do ich domu. Uprawiał z nią seks w ich wspólnym łóżku. Jak mógł być tak bezduszny i wyrachowany. Przecież godzinę czy dwie wcześniej opłakiwali na nowo śmierć ich nienarodzonej  córeczki.

Kim była dla niego ta kobieta? Zapomnieniem? Oderwaniem się od rzeczywistości? Już Jej wizyta w ich domu nie wyglądała całkiem normalnie, głupia była, że wtedy nie zwróciła na to uwagi. Nawet nie zapytała o to Paddyego. Potem zdjęcia – też puściła je w zapomnienie, nie wspominając nawet o nich. Teraz jednak, nie mogła znaleźć wytłumaczenia dla tego, co widziała. Dla niej wszystko było jasne. Paddy Ją zdradził, albo zdradzał od dłuższego czasu. Ta myśl wywołała w niej dreszcze. Była głupia i zaślepiona. Koniecznie chciała w nim widzieć uczciwego i szczerego chłopaka, sprzed lat. Spragniona miłości i owładnięta tęsknotą, dała się omamić.

Potarła zapłakaną twarz i wstała z kanapy. Potykając się w ciemności o fotel dotarła do okna. Parking przed salonem był zupełnie pusty.

Co teraz zrobi? Dziś może zostać tutaj, ale jutro? Przecież nie może mieszkać w gabinecie. Do domu Paddyego też nie może wrócić. Służbowe mieszkanie zajmowała Emma z Jimmym. Przyjaciółka na pewno nie odmówiłaby Jej pomocy, ale to będzie pierwsze miejsce, w którym będzie szukał Jej Paddy, a nie miała siły na spotkanie z nim.  O ile w ogóle będzie Jej szukał – przyszło Jej do głowy. Może jest zadowolony z takiego obrotu sprawy i nadal w najlepsze zabawia się z blond pięknością. Nagle zdała sobie sprawę, że ta kobieta trochę przypominała Ją. Wydało Jej się to dziwne. Zawsze myślała, że szukając sobie nowej miłości, ludzie uciekają od podobieństw i wybierają przeciwieństwo.

Na parking wjechał  czerwony samochód, ale Ola, pogrążona we własnych myślach, nie zwróciła na niego uwagi. Odeszła od okna i ponownie usiadła na kanapie.

Za kilka dni wraca Natalia. Do tego czasu musi ogarnąć jakieś mieszkanie. Musi też wrócić do domu i zabrać z niego ich rzeczy. Zacisnęła powieki i westchnęła głośno. Zupełnie nie miała ochoty spotykać się z Paddym. Nie zniosłaby Jego widoku. Bała się, że serce rozpadłoby Jej się na kawałki. Już teraz nie mogła znieść myśli, że nie należy do niej, że wybrał inną kobietę i to Ona z nim jest, Ona go dotyka, przytula i całuje. Głośny szloch wydobył się z Jej gardła, a ból stał się wręcz nie do zniesienia.

– Halo? – usłyszała – Jest tu ktoś? – zamarła, gdy drzwi od gabinetu drgnęły i cienka łuna światła, wpadająca do pokoju, zaczęła się rozszerzać. Światło z korytarza oświetliło wchodzącą postać i nagła złość ogarnęła kobietę. Rozpoznała Ją.

– Czego tu szukasz?! – zaatakowała od razu – Kto pozwolił Ci tu wejść?!

– Przepraszam – bąknęła przerażona Sabine. Przyjechała ostrzec Luisę. Drzwi wejściowe były otwarte, hol rozświetlony, więc pomyślała, że dziewczyna jest jeszcze w pracy. Nie spodziewała się zastać tu kogoś innego – Myślałam, że salon jest otwarty.

– Dla Ciebie zawsze będzie zamknięty – warknęła Ola, wycierająć twarz z łez. Nie zamierzała, pokazywać swojego żalu i słabości. Włączyła światło, rozjaśniając gabinet. Sabine wytrzeszczyła oczy. Dopiero teraz rozpoznała w swojej rozmówczyni, dziewczynę Paddyego.

– To Ty? – rzuciła przerażona. Na dziś miała dość tłumaczeń. Paddy wyciągnął z niej wszystko. Powoli zaczęła się wycofywać z salonu.

Widząc to, Ola uśmiechnęła się szyderczo.

– A kogo się spodziewałaś?

– Nie wiem – dukała przerażona blondynka – Chciałam umówić się na wizytę – kłamała jak z nut, byle tylko ochronić się przed kolejnym atakiem.

Jawny strach kobiety, dodał Oli skrzydeł. Zaczęła czuć dziwną satysfakcję. Przyspieszyła kroku i dotarła do wyjściowych drzwi, przed Sabine, uniemożliwiając Jej ucieczkę.

–  Skoro już tu wlazłaś, to sobie porozmawiamy – zaplątała ręce na piersiach i przyjęła na twarz zaciętą minę – Po co tu przyszłaś i skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać?

– Nie wiedziałam, że Pani tu jest. Przyszłam…

– Podrwić ze mnie? – Ola zmrużyła brwi – A może oboje ze mnie drwiliście, w przerwach pomiędzy tarzaniem się po moim łóżku, co? Teraz Ja sobie podrwię…

– Nie! To nie tak! – próbowała bronić się dziewczyna – Nie miałam z Paddym nic wspólnego, to… – przerwał Jej drwiący śmiech kobiety.

– No jasne! A Ja miałam omamy wzrokowe – zakpiła z wyszczerzonym przesadnie uśmiechem – Ale wiesz co? Weź go sobie. Już go nie chcę. Przechodzony towar mnie nie interesuje, tylko dam Ci dobrą radę: Nie ufaj mu za grosz, bo facet który raz oszukał i zdradził, zrobi to ponownie. Nie życzę nikomu takiego upokorzenia, choć może przekonałabyś się wtedy, na własnej skórze, jak to jest być oszukanym przez mężczyznę, któremu ufało się bardziej, niż sobie – podniosła rękę, by Ją ucieszyć, gdy Ta zaczęła coś mówić. Nie miała zamiaru Jej słuchać. Chciała wyrzucić z siebie gniew. Musiała to zrobić, żeby nie zwariować – Radziłabym Ci też wymienić materac i pościel na łóżku, bo jeszcze niedawno sypiał w nim ze mną, chyba że Tobie to zupełnie nie przeszkadza.

Sabine potulnie opuściła głowę. Domyśliła się, że Ola nie pozwoli niczego sobie wyjaśnić. Widziała w Jej oczach ból, choć głos miała pewny siebie i uśmiech przyklejony do twarzy. Pamiętała wzrok Adama, swojego òwczesnego chłopaka, którego nie potrafiła oszukiwać i przyznała się do spędzenia nocy z Paddym, licząc na wybaczenie. Przypomniała sobie wymierzony policzek i wszystkie obelgi, którymi Ją obrzucił. Słyszała trzaśnięcie drzwi. W tamtej minucie widziała go ostatni raz. Potem, przez lata, żałowała chwili zapomnienia, przez którą straciła prawdziwą miłość i szansę na szczęście, a teraz zniszczyła czyjeś uczucie dla głupiej zemsty, a raczej zabawy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tak naprawdę właśnie o to głównie chodziło. Dobrze się bawiła, wypełniając swój wolny czas układaniem planu zemsty. Poczuła wstyd.

– On Ciebie nie zdradził – powiedziała cicho.

– Słucham? – Ola zmarszczyła nos – I myślisz, że w to uwierzę? To On Cię tu przysłał? – snuła domysły.

– Nie. Sama przyszłam – spojrzała w urażone  oczy – On Cię kocha – usłyszała prychnięcie i zacisnęła usta.

– Ale nie mógł przeoczyć możliwości zaliczenia kogoś innego. No tak – zadrwiła Ola – Pewnie go o to prosiłaś, a On przez grzeczność nie odmówił, bo ma dobre serduszko –  wyraz jej twarzy uległ szybkiej zmianie i teraz z drwiącego, stał się zimny i oburzony – Nie wmawiaj mi pierdół! – warknęła wściekle.

– Ale On naprawdę o niczym nie wiedział! – Sabine z bezsilności podniosła głos.

– Nie krzycz na mnie! Nie dość, że bezwstydnie wlazłaś do mojego łóżka, to jeszcze masz czelność przyłazić tu, kłamać i się wydzierać! Na to sobie nie pozwolę! O ile dom jest Paddyego i każde barahło może do niego sprowadzać, o tyle salon jest mój! – Ola wykrzyczała swoje nerwy i odetchnęła z ulgą. Zrobiło Jej się ciut lepiej – A teraz wynocha!  – dodała spokojniej – Idź, bo może Patrick już sobie trzecią laskę sprowadził w niezmienioną pościel. Obrzydliwi jesteście oboje – otworzyła drzwi i utkwiła wzrok w kobiecie.

– On taki nie jest – kobieta próbowała coś jeszcze powiedzieć, ale Ola Jej nie słuchała. Złapała za ramię i pchnęła w stronę drzwi.

– Wynocha! – wrzasnęła.

Sabine w milczeniu ruszyła do drzwi. Tuż przy nich zatrzymała się na moment.

– Wiem, że mi nie uwierzysz, ale On Ciebie nie zdradził, był równie zdziwiony moją obecnością w sypialni, jak Ty – spuściła głowę, po czym ze  wstydem dodała – Nawet wtedy, dziesięć lat temu zamykał oczy i mówił do mnie Oluś. To Ciebie widział i z Tobą się kochał, Ja byłam tylko narzędziem…

……………….

– Ja Ją znam – oznajmiła Agata, wpatrując się w fotografię – Widziałam Ją…

– W szpitalu – odpowiedział Henry. Stał tyłem i wpatrywał się w swoje odbicie w szybie.

– I wcześniej. Z mężczyzną, grającym na gitarze. Śpiewał dla niej – wyjaśniła kobieta, wycierając łzy – A potem miał wypadek… Byłam tam… Wołał Ją i chyba pomylił ze mną.

– To Jimmy. Macie te same oczy – Henry odwrócił się od okna i utkwił spojrzenie w czarnych, jak węgiel tęczówkach.

– Jak Ją poznałem, kilka lat temu, też doznałem szoku, ale nie przypuszczałem wtedy, że mogę mieć wnuczkę. Dopiero Twoje słowa dały mi do myślenia – podszedł i wyjął z koperty wyniki badań DNA Emmy i Jego. Podał je Agacie – Nie ma żadnych wątpliwości…

– Boże… – kobieta znowu zaczęła płakać. Odłożyła dokument i wzięła w ręce dwa zdjęcia: córki i wnuczki.

– Sama nie wiem czy czuję żal, czy radość – stwierdziła, trzęsąc się z emocji. Przełożyła fotografie do jednej ręki i pogłaskała twarz córki.

– Co się z nią stało? Kto zamordował moje dziecko?

– Przykro mi, do tej tego nie wiem. Policja niczego wtedy nie ustaliła – wyjaśnił Henry.

– Dlaczego nikt mnie nie powiadomił? Czemu nie dałeś mi znać? – popatrzyła z wyrzutem na mężczyznę.

– Bo nie mogłem Cię odnaleźć – wyjaśnił – Żaden z wynajętych detektywów nie zdołał Cię odszukać. Nie znałem Twojego nazwiska, nie wiedziałem gdzie mieszkasz, nawet nie pomyślałem, że mogłaś wyjść za Davida.

– Kłamiesz! – zdenerwowała się kobieta – Twierdzisz, że znałeś Sofię, przecież Ona nosi… – na moment ucichła, po czym poprawiła się – W dokumentach było nazwisko i adres.

Henry skurczył  się w sobie. Najgorsze było jeszcze przed nim. Nagrał powietrza w płuca i cichym, pełnym bólu głosem opowiedział Jej o jedynym spotkaniu z córką, rozmowie, pożyczce, zmuszeniu Jej do podpisania dokumentu i wygnaniu ze swojego domu.

– Podpisała go Twoim panieński nazwiskiem – wyjaśnił – Tydzień później w moim domu zjawiła się policja – mówił – Oznajmili mi, że Sofia nie żyje. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów, oprócz podpisanej ze mną umowy. To dzięki niej policja dotarła do mnie i stąd wiem, że była moją córką – podszedł do stolika kawowego i wyjął z koperty następny dokument – Byłem na rozpoznaniu i już po Jej śmierci zrobiłem badania. Stąd wiem, że była moim dzieckiem – wielkie łzy zaczęły spływać po Jego twarzy – Przepraszam Cię Agata. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.

– Wyjdź stąd! – kobieta podniosła się z kanapy, trzęsąc się,  jak galareta  – Nienawidzę Cię! To Ty zabiłeś moją córkę! Ty przyczyniłeś się do Jej śmierci! – krzyczała coraz głośniej – Potrzebowałeś badań, żeby zyskać pewność! Nigdy nie nazywaj Jej swoim dzieckiem!!! – wrzasnęła i upadła na podłogę.

………………..

Wracał od Patricii. Była Jego ostatnią szansą. Teraz już nie wiedział gdzie szukać Oli. U Kiry nic, z Emmą także się nie kontaktowała. Nasłuchał się tylko obelg od dziewczyny i drwin Jima. W końcu wkurzony wsiadł w samochód i ruszył do domu siostry, jednak jego nadzieja prysła wraz z kręceniem głowy Patki.

Czerwone światło. Bezmyślnie wcisnął hamulec i zatrzymał samochód. Czuł jak niewidzialna pętla strachu coraz mocniej zaciska się wokół Jego szyi. Świtało już, a On nadal nic nie wiedział.  Starał się nie dopuszczać do siebie najgorszych myśli, ale one same pchały się na piedestał. Spojrzał na telefon, leżący na miejscu dla pasażera. Miał w nim nagranie, dowody swojej niewinności, wychodząc z domu był pewny, że za trochę wróci do niego z Olą. Teraz niczego nie był już pewny. Brakowało mu tlenu, a w głowie miał zamęt. Otworzył okno, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Rozejrzał się i jego wzrok bezwiednie zatrzymał się na wieży z krzyżem. Kościół. Tak dawno tam nie był. Tak dawno się nie modlił…

Nie zastanawiając się zbytnio, włączył kierunkowskaz i zjechał z głównej drogi. Zatrzymał auto na parkingu i podszedł bliżej. Potężny, okazały budynek, od zawsze budził w nim respekt, teraz także poczuł coś dziwnego.  Uchylił ciężkie drzwi i wszedł do środka. Echo Jego kroków przygniatało go ze wszystkich stron, choć starał się zachowywać najciszej, jak się dało. Usiadł w jednej z ławek, daleko od głównego ołtarza i przez moment wpatrywał się w towarzyszący temu miejscu przepych i piękno. Po kolei przypatrywał się każdej wyeksponowanej świętej figurze, potężnym kolumnom i wszystkim złotym lichtarzom i świecznikom.

Tutaj był tylko zwykłym, małym człowiekiem, jakich wielu. Nic nie znaczącym dla wszechświata, okruchem, toczącym samotną walkę o przetrwanie.  Każdy najmniejszy podmuch wiatru, mógł zniszczyć jego istnienie i tylko od Jego własnej siły i samozaparcia zależała dalsza bytność i istnienie.  Oparł łokcie o drewnianą lakierowaną belkę i zwiesił głowę, opierając Ją na dłoniach.

Jeszcze miesiąc temu nie pomyślałby nawet, że Jego życie wywróci się do góry nogami. Toczył swoje codzienne małe bitwy o wielkim, jak mu się wtedy wydawało, znaczeniu, a które teraz były, jak wspomniany wcześniej, mało znaczący okruch.

Jak żyć dalej? Jak podnieść się, po tym wszystkim? Jak przetrwać?

Echo przyniosło do niego czyjeś kroki, ale nie skupił się na nich. Był pogrążony we własnych myślach. Z wielkim trudem przełknął ślinę. Wciąż czuł ból. Przeżywał stratę i miał żal. Tylko do kogo? Do Boga…  Do siebie… Do wszystkich, którzy go skrzywdzili.

Czy miał prawo czuć tak wielką nienawiść?  Czy Jego oprawcy nie mieli prawa czuć tego samego do niego? Był ofiarą czy zasłużonym skazańcem? Czy zawsze w swoim życiu był fair? Sabine… Inne kobiety, które wykorzystał dla samozadowolenia, nie dbając o ich potrzeby i nadzieje… Mężczyzna, który na nich napadł, szukając zemsty za odebranie miłości… John…

W chwili obecnej tylko Ola była niewinną ofiarą ich wszystkich. Jego, niby niewinna, miłość Ją skrzywdziła. Przez niego także i Ona musiała być katem dla Johna.  Dziś, choć bardzo Ją kochał, nadal wyrządzał  Jej krzywdę: chorobliwa zazdrość, awantury, wypominanie przeszłości, skrywana tajemnica. Ona była ofiarą Jego ofiar.

Spojrzał na wielki ołtarz.

– Proszę Cię – wyszeptał – Oddaj mi Ją. To Ja jestem winny wszystkiemu, więc nie karaj Jej. Ona tylko chce być szczęśliwa. Zasługuje na to – nagle poczuł się dziwnie. Jego prośba wydała mu się egoistyczna, bo czyż szczęście Oli,  nie wiązało się także z Jego szczęściem? A może Jej szczęście leżało gdzieś indziej? Znowu strach ogarnął Jego umysł i ciało. Opuścił głowę i przymknął oczy.

– Szukasz przebaczenia? – usłyszał nagle tuż przy swoim uchu. Drgnął i uniósł głowę. Ciepło rozlało się po Jego wnętrzu. Spojrzał z wdzięcznością na wielki obraz, wiszący nad ołtarzem – On wybacza każdemu – odezwał się ponownie głos. Był niczym melodia dla Jego zbolałego serca.

– A ty? – zapytał z drżącym sercem, bojąc się odwrócić, żeby magia tej chwili nie zniknęła. Usłyszał westchnienie.

– Moje serce nie jest tak wyrozumiałe. Żeby wybaczyć, potrzebuje bezwzględnej szczerości i zaufania – odparł głos.

Usłyszał ruch za sobą. Trzask drewnianej ławki oznajmił mu, że ktoś się z niej podniósł. Zamarł na moment, starając się wysłuchać, z odbijającego  się od ścian echa, zamiary kobiety. Zerwał się z miejsca, gdy echo kroków zaczęło oddalać się i cichnąć.

– Nie odchodź! Wysłuchaj mnie! – zawołał – Nie zdradziłem Cię. Ta kobieta jest mi zupełnie obca!

Ola zatrzymała się przy wyjściu. Odwróciła się, wbijając pogrążone w smutku spojrzenie.

– Czyżby?

Paddy spuścił głowę.

– Nie – odparł cicho, jednak echo odniosło Jego słowa do uszu kobiety – Znałem Ją dawno temu.

– Kim Ona dla Ciebie była?

– Tobą – był całkowicie szczery – Jak większość kobiet, z którymi wtedy sypiałem – czuł wstyd i zagubienie – Nie pamiętam ich twarzy, ani imion. Było mi to zupełnie obojętne, bo One wszystkie, w mojej głowie, były Tobą…

……………….

Wyszedł w wielkiego, oświetlonego budynku, tego samego, w którym niedawno pierwszy raz, po tylu latach,  zobaczył Agatę. Tamtego dnia wróciła do niego przeszłość, która odkryła przed nim nowe tajemnice.

Wyjął telefon.

– Jimmy? Jestem w Dublinie. Natychmiast potrzebuję tutaj Emmy. Masz mi Ją przywieźć. Samolot czeka już na Was na lotnisku – przez chwilę słuchał, po czym zdenerwowany warknął – Nie obchodzi mnie to! Zmuś Ją! – krzyknął – Ja Ci Ją dostarczyłem, kiedy Jej Potrzebowałeś, teraz Ty masz zrobić coś dla mnie – Jego głos przypominał lód – Powiedz Jej, że umarłem! Wtedy się zgodzi! Liczy się każda minuta!

=======================

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

8 myśli na temat “Rozdział 156: Niewinność ofiar

  1. Ale rozdział. Dalej nie wiem czy Sabine mówiłaś prawdę czy nie. Ola w kościele była prawdziwa czy tylko wymysł wyobraźni Paddyego? Bo już nie wiem. Nie dziwię się, że nie uwierzyła tej dziewczynie. To już za dużo jak na jednego człowieka. Za to historia Agata, Henry, Sofia, Emma bardzo smutna. Jaka smutna, tragiczna, zawila. Jak oni to rozwiążą? Jak nagle Henry powie, że jest jej dziadkiem? Chwilą jestem tego bardzo bardzo bardzo.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Sabine chyba jeszcze się pojawi 😃 Ola ma problem ze zrozumieniem czegokolwiek, chyba nie ufa już nikomu, nawet Paddyemu. Sabine dała Jej kolejny powód do zachwiania. Zaczynam wyjaśniam nieodpowiedzialne wątki i tajemnice, a to oznacza, że nieuchronnie zbliża się koniec, jeszcze trochę…
      Historia Emmy i Jej rodziny rzeczywiście jest smutna tu można powiedzieć, że los bywa okrutny a jeden błąd może doprowadzić do życiowej katastrofy. Gdyby Henry zatrzymał Agatę, a potem Sofię, Emma miałaby szczęśliwe życie…
      Dzięki 💖

      Polubienie

  2. Dobrze, że Sabine spotkała Olkę…tylko czy była szczera?? Skąd Olka się wzięła w tym kościele?? Ahh jak to wszystko się ułoży??
    Co to będzie jak się Emma prawdy dowie??
    Same pytania po tej części 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Pytań jest sporo, ale nie martw się to ostatni wątek, teraz czas na wszystkie wyjaśnienia. Już lawina ruszyła i pierwsze z nich zaczęła Sabine – Czemu Paddy sypiał z tymi laskami?
      Skąd Ola wzięła się w kościele – od tego zacznie się kolejna część.

      Polubienie

  3. Jak twoga to do Boga spotkanie na neutralnym gruncie , dobrze niech jej Paddy wytłumaczy i puści nagranie wtedy Olka uwierzy.Zemsta po latach skrzywdzonej kobiety to brzmi przekonująco ja bym uwierzyła.Emma Henry no się dzieje

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak trochę w ramach wspomnień. Sylwia u mnie słabo z tymi sprawami, ale w końcu coś musiało się pojawić 😃
      Ciekawe czy Olka będzie chciała wysłuchać nagrane Sabine, nie wystarczy, że wysłuchaľa Jej w realu? Co miała Jej ważnego do powiedzenia i tak już powiedziała.
      No Emma i Henry, dopiero zacznie się dziać 😉
      Dzięki 💖

      Polubienie

Dodaj komentarz