ROZDZIAŁ 102: Co by było…

Przez moment wpatrywał się w dziewczynę ze stoickim spokojem, choć w środku wręcz dygotał ze złości i rosnącego w nim poczucia porażki. Na wszystko był gotowy – na drwinę, kłótnie, krzyki, ale jej śmiech wywołał w nim totalną burzę.

– Nie śmiej się! – rozkazał wściekłe, na co dziewczyna podwoiła moc swojej radości. Nabrał więc więcej powietrza w płuca i próbował opanować nerwy, by nie zacząć wrzeszczeć. “Em bywa nieprzewidywalna” – gdzieś z tyłu głowy znowu usłyszał pouczenia Oli – “Ja nie wiem, jak Ona zareaguje, ale Ty musisz poskromić swoją wybuchowość. Musisz być nad nią. Tylko wtedy zdołasz osiągnąć to, co zamierzasz“.

Z głośnym świstem wypuścił wstrzymane powietrze, zacisnął usta i znowu popatrzył na brunetkę, zanoszącą się śmiechem – Jim, chłopie… wytrzymaj… – mówił w duchu do siebie, próbując stosować rady Olki, ale śmiech dziewczyny bębnił mu w uszach tak głośno… cholernie głośno…

Kilka sekund później był już przy niej. Przyciskał Ją do ściany i miażdżył ustami jej usta. Musiał stłumić ten śmiech, żeby porażka nie bolała tak mocno.

Początkowo walczyła i próbowała go odepchnąć, ale wraz z przedłużającym się dotykiem ciepłych warg mężczyzny, jej sprzeciw malał, a napięte mięśnie straciły na sile. Cicho westchnęła i zaczęła oddawać pocałunki.

Wtedy oderwał się od niej i wbił w nią spojrzenie pełne samczej satysfakcji.

– I Ty twierdzisz, że nic do mnie nie czujesz? – zadrwił, uśmiechając się szyderczo – Nie wierzę. W tym momencie zgodziłabyś się na wszystko. Mógłbym przelecieć Cię tu i teraz, a Ty błagałabyś o więcej – zawładnęła nim słodka, kojąca zemsta.

Słowa Jima odbiły się echem we wnętrzu dziewczyny i uderzyły w nią, z tak ogromną siłą, że skuliła się bezwiednie. Jęknęła w duchu, zacisnęła mocniej powieki i przeklęła swoją słabość do tego faceta.

Po chwili jednak opanowała drżenie ciała, przełknęła gorycz i otworzyła oczy…  Jego bezczelna, zadowolona miną podziałała na Nią, jak płachta na byka. Owładnięta wściekłością i upokorzeniem uniosła rękę i machnęła nią z impetem, po czym z dziką satysfakcją obserwowała, jak głowa mężczyzny bezwładnie odwraca się w bok.

– Nikt nie będzie mnie sprawdzał, nawet Ty! – syknęła mu w twarz.

Zaraz po tym z furią dopadł do niej i przycisnął Ją do ściany, tak mocno, że z trudnością oddychała. Z jego oczu biła wściekłość, a oddech przypominał bardziej rozjuszonego byka, niż człowieka. W tym momencie wydał jej się nieobliczalny i zdolny do wszystkiego. Jedną ręką dotknął policzka i syknął. Dopiero wtedy dostrzegła, że został na nim ślad po paznokciach, na którym pojawiły się czerwone kropelki.

Zaczęła się obawiać o swoje bezpieczeństwo. Widywała go już wściekłego, ale teraz wprost kipiał furią. Za żadne skarby świata nie chciała mu jednak pokazać, że się boi. Tego jednego nauczyli Ją jej klienci. Im bardziej była pewna siebie i odważna, tym mniej obrywała. Teraz także przykryła swój lęk bezczelną miną i wbiła w Jima lodowaty wzrok.

– I co mi zrobisz? Też uderzysz?– zapytała drwiąco – Nawet nie próbuj!

Jej słowa były dla Jima, niczym kubeł zimnej wody.

Zdał sobie sprawę, że nie tak miało wyglądać jego panowanie nad sobą i sytuacją. Nie o tym mówiła Olka. Przeklął w duchu porywczość, która go zgubiła. Zaprzepaścił swoją szansę. Spojrzał na nią i zobaczył nieufność na jej twarzy. Zacisnął powieki i westchnął bezsilności. Po chwili puścił Ją, odsunął się i utkwił w niej wzrok, wypełniony rozpaczliwą, niemą prośbą o wybaczenie.

– Przepraszam.

– W dupie mam Twoje przeprosiny! – warknęła – Wynocha!

Przełknął głośno ślinę.

– Wysłuchaj mnie!

– Nie mam zamiaru! Wynoś się stąd, natychmiast! – wrzasnęła wskazując ręką drzwi.

Spuścił głowę i odwrócił się w kierunku drzwi, ale zatrzymał się i szybko wrócił do poprzedniej pozycji. Zaprzepaścił jedną radę Olki, ale pamiętał  jeszcze tę zapasową. „ Jeśli to nie poskutkuje, zawsze zostaje Ci jeszcze wziąć Ją na litość. Em, ma twardą skorupę, ale udało Ci się ją już naruszyć, a pod nią znajduje się wielkie serce, potrzebujące miłości. Jimmy, Ona Cię kocha” – zadźwięczało w jego głowie. Nie miał już nic do stracenia. Upokorzył się już, więc postanowił wykorzystać koło zapasowe.

Podniósł głowę i utkwił spojrzenie w oczach dziewczyny.

– Em, dlaczego my z sobą walczymy? – zapytał smutno – Dlaczego nie możemy zwyczajnie cieszyć się swoją bliskością, jak wszyscy inni ludzie na tym świecie?

Zamarła. Wpatrywała się w niego wielkimi jak spodki oczami, nie potrafiąc udzielić odpowiedzi.

– Wiem, że mnie kochasz – podszedł bliżej i mówił dalej – Dlaczego walczysz z uczuciem do mnie! Czemu zaprzeczasz, skoro Ja  widzę to w Twoich oczach za każdym razem, gdy jestem blisko.  Wczoraj też widziałem. Nie przyszłabyś, gdybym nic dla Ciebie nie znaczył. Przyznaj się do tego – poprosił cicho – Przyznaj, że mnie kochasz…

Miała ochotę zatkać uszy dłońmi, albo głośno wrzeszczeć, byle tylko nie słyszeć tego ochrypłego głosu, który nie pozwalał jej logicznie myśleć. Jego słowa bolały Ją fizycznie i wżerały się w jej psychikę powodując zamęt. Próbowała się pozbierać i myśleć logicznie, ale nie potrafiła.

Jim podszedł jeszcze bliżej. Złapał dziewczynę za ramiona i delikatnie nią potrząsnął. Musiał spróbować… Zawalczyć…

– Kocham Cię…

Widział, jak odwraca głowę w bok i zaciska mocniej powieki.

– Nie chcesz na mnie patrzeć? – zapytał odrętwiały od narastającego w nim poczucia beznadziejności. Nie był tak silny, jak myślał.

Nie mogła na niego patrzeć… Nie chciała… Sama już nie wiedziała…  Jednego była pewna: nie może mu ulec…

Nie odpowiedziała, więc puścił Ją i bez słowa zaczął się powoli cofać do wyjścia.

– Dobra… – podniósł ręce w górę – Poddaję się. Nie będę walczył z Tobą na siłę – powiedział ze smutkiem – Mam swoją godność – zauważył, że drgnęła, ale nadal nie patrzyła na niego, więc ciągnął dalej – Tylko szkoda mi tego, co moglibyśmy razem przeżyć – w duchu modlił się by wskazówki Olki podziałały. Bolały go słowa, które wypowiadał, nie zgadzał się z nimi, ale tym razem usilnie trzymał się scenariusza – Może masz rację. Ja chyba nie zasługuję na Ciebie. Życzę Ci powodzenia.

Nie czekając na reakcję dziewczyny odwrócił się i ruszył do drzwi, wstrzymując oddech. To była jego ostatnia szansa…

– Jimmy…  To nie tak…  – usłyszał i zatrzymał się wpół kroku – To Ja nie zasługuję na Ciebie – spuściła głowę i dużo ciszej dodała – Jestem zła…

Odwrócił się. Miał ochotę uśmiechnąć się szeroko, ale wiedział, że drugiej szansy nie może zmarnować. Nie teraz kiedy właśnie zaczęła się przed nim otwierać.

– Ty jesteś zła? Dlaczego tak uważasz?

Dziewczyna spuściła głowę. Nie mogła Powiedzieć mu prawdy.

– Em, nie dręcz mnie – zniecierpliwił się – Nie wciągaj w beznadzieją gadkę o niszczeniu mi życia – oznajmił – Jeżeli masz zamiar wyciągać te swoje asy z rękawa, to darujmy sobie dalszą rozmowę. Już to słyszałem.

– Ale to jest prawda – odparła.

Prychnął i wzniósł oczy do sufitu.

– Nikt nie jest idealny. Ja z pewnością nie jestem. Robiłem w życiu różne rzeczy, których teraz się wstydzę, ale każdy zasługuje na szczęście.

Nie wiesz, co mówisz – powiedziała ze łzami w oczach – Nie znasz mnie, nie wiesz kim byłam, ani kim jestem – pojedyncze krople zaczęły drażnić jej rzęsy.

Ale Ja nie chcę tego wiedzieć! – krzyknął, łapiąc Ją ponownie za ramiona  –  To Twoja własna przeszłość, Twoje wspomnienia. Ja chcę zbudować z Tobą przyszłość. Naszą wspólną… Chcę być szczęśliwy! Tak zwyczajnie, cholernie szczęśliwy i wiem, że ty możesz dać mi to szczęście. Mam gdzieś to kim byłaś, rozumiesz?! Nie chcę oglądać się za siebie!

Czekał i bacznie obserwował wszystkie zmiany na jej twarzy.

Przez długi moment wpatrywała się w niego. Nieufność mieszała się w niej z potrzebą zaufania. Nadzieja z beznadziejnością.  Toczyła wewnętrzną walkę ze swoimi sprzecznymi uczuciami. I nagle, gdy już zaczynał wierzyć, że się uda, odsunęła się od niego.

– Nie mogę Jimmy! Przepraszam, ale nie mogę… – powiedziała i odeszła.

Wkurzył się. Teraz już naprawdę wytrąciła go z równowagi.

– Kurwa! – wrzasnął – Czy Ty choć raz nie możesz odpuścić?!

– Słucham? – odwróciła się zdziwiona. Wytarła łzy, żeby go lepiej widzieć.

– Dlaczego nie chcesz wpuścić do swojego cholernego życia trochę szczęścia?! – krzyczał – Dlaczego uważasz, że jak masz parszywą przeszłość, to nie możesz mieć szczęśliwej przyszłości! Wiesz ile osób o tym marzy, a Ty wszystko odrzucasz!

– Jimmy moja przeszłość…

– W dupie mam Twoją przeszłość! – wybuchł – Kocham Ciebie taką jaką jesteś?! Razem z nią i wszystkimi Twoimi demonami! – posłużył się słowami Oli – Dlaczego skazujesz nas oboje na życie z pustką w sercu?!

– Na nic Ciebie nie skazuję, Ja Cię ratuje, nie rozumiesz tego?! – teraz Ona także zaczęła krzyczeć przez łzy – Dlaczego wciąż do mnie wracasz! Dręczysz mnie!

– Bo Cię kocham! – zacisnął pięść i uderzył nią o ścianę – Czy tak trudno Ci to zrozumieć?! – spojrzał na nią, oczekując odpowiedzi.

Em, milczała jak zaklęta, więc westchnął tylko i przysunął się do niej. Wyciągnął rękę i pogłaskał jej policzek.

– Daj nam szansę… proszę… – szepnął, przyciągając Ją do siebie. Wtulił twarz w jej włosy i jeszcze raz szepnął – Błagam… Nie odtrącaj mnie… Ja Cię potrzebuję…

Zamarł, gdy dziewczyna nagle zaczęła drżeć. Po chwili z jej gardła wydobył się cichy szloch. Wtedy objął Ją jeszcze szczelniej i mocniej.

– Ciii, nie płacz… szepnął, głaszcząc delikatnie jej plecy, czując jednocześnie swoje własne rozczulenie – Jesteś tak samo przerażona, jak Ja… tylko powód masz inny.

Odsunęła się nagle.

– Jaki?

– Ciebie przeraża życie ze mną, a mnie życie bez Ciebie – odpowiedział i uśmiechnął się smutno, obejmując dłońmi jej twarz.

Przez moment niepewnie mu się przyglądała.

Widział jej wewnętrzną walkę i postanowił zaryzykować. Wóz albo przewóz…

– Mogę Cię pocałować, czy tym razem zdzielisz mi w drugi policzek? – zapytał, zbliżając jednocześnie swoją twarz do jej twarzy, ale grzecznie czekał na zgodę. Chciał, by to ona zrobiła pierwszy krok…

Niepewnie dotknęła jego warg swoimi, tak delikatnie, że ledwie wyczuł ich ciepło, po czym się odsunęła. Jęknął z niezadowoleniem i szybko przyciągnął Ją mocniej do siebie. Nie mógł dopuścić, by znowu zaczęła myśleć i wahać się. Teraz On przejął kontrolę nad kolejnym pocałunkiem… i jeszcze kolejnym, a każdy z nich był bardziej zachłanny od poprzedniego. W chwilowych przerwach na zaczerpnięcie oddechu, uśmiechał się do siebie.

Znowu był przy niej. Czuła jego bliskość, ciepło i zapach, który przyprawiał Ją o zawroty głowy… A może to jego pocałunki wywoływały takie odczucia… Sama nie byłą już pewna, jednak nie chciała więcej myśleć, wolała czuć i dawać uczucie z siebie. W tym momencie to On był ważny… Najważniejszy na świecie… Zrozumiała, że odrzucając go dla jego dobra, wyrządzała mu równie wielką krzywdę. W stosunkach z mężczyznami zwykle była zimna, wręcz lodowata. Cieszyła Ją ich niemoc. Nigdy w kontaktach z nimi, nie dopuszczała do siebie uczuć.

Jim wkradł się do jej serca niepostrzeżenie i choć walczyła z nim jak tylko mogła, nie udało jej się go z niego wyrzucić. Zamiast nienawidzić, zaczęła go kochać…

Nawet nie zauważyła kiedy znaleźli się w jej sypialni. Zorientowała się gdzie są,  gdy położył Ją na pościeli. Nie pozwolił jej jednak na zbyt długie rozmyślania. Szybko przykrył Ją swoim ciałem, nieprzerwanie obdarowując pocałunkami, każdy centymetr jej rozgrzanego ciała.

Zaplotła nogi wokół jego bioder i odchyliła głowę w tył, chcąc ułatwić dojście do skóry na szyi, jego gorącym wargom. Świat zawirował jej przed oczami, gdy Jego język wędrował wzdłuż pulsujących tętnic, a wydychane powietrze ochładzało miejsca, które chwilę wcześniej rozpalał do czerwoności swoimi wargami.

Zadrżała z rozkoszy, gdy jego ciepłe dłonie rozpoczęły wędrówkę po cienkim materiale, okrywającym wciąż jej ciało. Miała ochotę zerwać z siebie materiał, by jak najszybciej poczuć ich dotyk na nagiej skórze. Westchnęła z rozkoszy i ponownie wygięła ciało w łuk, kiedy jego dłoń odnalazła i zacisnęła się wokół piersi.

Na moment oderwał usta od jej warg, uniósł się na łokciach i utkwił w jej twarzy, swoje wypełnione podnieceniem spojrzenie. Zaraz po tym z jej gardła wydobył się głośny jęk, będący jednocześnie rozkoszą dla jego uszu. Z dziką satysfakcją przyglądał się jej niepochamowanej reakcji, gdy kciukiem zaczął podrażniać jej stwardniały skutek. Zaciskała powieki, a dłonie wplotła w prześcieradło ciągnąc je bezwiednie z całą mocą. Uwielbiał Ją taką…

Przesunęła dłonie na jego plecy. Pod swoimi palcami wyczuwała grę mięśni i jednym płynnym ruchem  podciągnęła jego koszulkę w górę. Na sekundę uniósł się w górę, by mogła pozbyć się przeszkadzającego materiału, po czym jednym zwinnym ruchem przekręcił się na plecy, ciągnąć Ją za sobą i zmuszając, by na nim usiadła. Chciał patrzeć w jej oczy i rozkoszować się jej podnieceniem.

Szybko pozbył się jej górnej części piżamy i bezwstydnie zaczął pożerać wygłodniałym wzrokiem jej nagie piersi. Odchyliła głowę w tył i wygięła się w łuk, gdy zamknął je w swoich dłoniach. Poderwał się w górę i błyskawicznie zamienił dłonie na swoje gorące usta. Językiem drażnił twarde punkciki wsysając się w nie i przygryzając, aż doprowadził ich właścicielkę do głośnego okrzyku.

– Jezu, Emma co Ty ze mną robisz… – powiedział ochryple, czując fizyczny ból w kroczu.

– To co lubisz – wyszeptała wprost do jego ucha, wczepiając palce w jego włosy i skubiąc zębami jego ucho.

– Przepraszam, ale chyba nie mogę dłużej… – krzyknął, wciągając łapczywie powietrze. Uśmiechnęła się z satysfakcją, widząc jak bardzo walczy, by zapanować nad wybuchem podniecenia. Pisnęła głośno, gdy z szybkością błyskawicy poderwał się w górę, zrzucając Ją pry tym na łóżko.

– Kiedyś przez Ciebie oszaleję – krzyknął i po chwili stał przed nią zupełnie nagi. Szybko pozbył się też jej satynowy spodenek. Chwilę delektował się widokiem, który przyprawił go prawie o zawrót głowy, a zaraz po tym przycisnął Ją ponownie do materaca, odnajdując palcami najwrażliwsze miejsce na jej ciele. Pociemniałymi z podniecenia oczami patrzył, jak wije się z rozkoszy, prosząc by wypełnił Ją sobą. Przedłużał jednak tę chwilę jak tylko mógł, aż sam poczuł iż dłużej nie wytrzyma. Wtedy z dziką radością wbił się w nią i powolnymi ruchami zaczął doprowadzać ich oboje na szczyt rozkoszy.

…………..

– Ooo coś to ubieranie długo Wam szło – rzucił Angelo na widok Oli i Paddyego – Chyba projektowaliście i szyliście te ciuchy.

Paddy zerknął krzywo na brata, po czym uśmiechnął się i poklepał go po plecach na powitanie, szepcząc, ze względu na dzieci:

– Głodnemu chleb na myśli?

Blondyn wbił chłopakowi łokieć między żebra.

– Gdybyście całą noc nie zagłuszali ciszy nocnej, Ja też bym się najadł – rzucił, udając oburzenie.

– O czym Ty mówisz? – Kira spojrzała ze zdziwieniem na męża.

Ola także utkwiła wzrok w chłopaku.

Angelo zerknął na przyjaciółkę, a potem odparł:

– Ola za Jimowego spowiednika wczoraj robiła – spojrzał na brata – Pad coś Ty jej zrobił? Ty się lepiej odsuń, bo zakonem chyba zarażasz – zadrwił i parsknął śmiechem.

Chłopak odszedł bez słowa i naburmuszony usiadł na ratanowym fotelu.

– Ciebie i tak, by tam nie chcieli, za duży koszt.

Angelo uniósł brwi i popatrzył na Olę z rozbawieniem, kiwając jej głową na siedzącego obok towarzysza.

Nie mówiłaś, że rozmawiałaś z Jimem – powiedział Paddy, wpatrując się w blondynkę – Pytałaś, co zamierza zrobić z wiedzą o Nati?

Ola kątem oka zauważyła przewiercające spojrzenie, stojącego przy drewnianej balustradzie,  Angelo.

– Nie – odparła – Rozmawialiśmy o Emmie – wstała z miejsca, podeszła do barierki i rozejrzała się po podwórku  – Angie, On już odjechał? – zapytała, gdy nie dostrzegła poszukiwanego auta.

– Tak, z samego rana.

Jakiś niepokój zaczął wypełniać jej umysł. Cieszyła się, że nie musi na niego patrzeć, ale z drugiej strony zastanawiała się gdzie może być. W którym kierunku się udał? Posłuchał czy odpuścił?

Zagłębiona we własnych myślach nie zauważyła, że chłopak uważnie się jej przygląda.

– Ola, Ja słyszałem o czym rozmawiałaś wczoraj z Jimem – drgnęła i spojrzała na rozmówcę –  A właściwie o czym On mówił – poprawił się chłopak.

Najpierw odruchowo spojrzała do tyłu.

– Paddy wszedł do środka – poinformował, domyślając się kogo szuka.

Wtedy z impetem  odwróciła się i utkwiła wściekły wzrok w przyjacielu.

– Też masz mi coś do zarzucenia? – warknęła.

– Ja tylko powiedziałem, że słyszałem- uniósł poddańczo dłonie w górę – Nic więcej!

Ola westchnęła i bezsilnie oparła się łokciami o barierkę, zamykając twarz w dłoniach.

– Przepraszam – wypuściła z siebie – Myślałam, że Ty też zaczniesz mnie atakować.

Angelo uniósł brew w górę.

– Widzę, że moja rodzinka wykończyła Cię wczoraj psychicznie.

– Mało powiedziane – jęknęła – Dociekliwe Maite i Patricia, wszechwiedzący Jim, a na koniec obrażony Paddy.

– Paddy też?

– Też?! – spojrzała kpiąco na chłopaka – On przede wszystkim – westchnęła głośno.

– Wiesz co? – poczuła ciepłą rękę przyjaciela na swoich plecach – Przejdźmy się.

– A Paddy i Kira?

– Poczekają – zdecydował, po czym zawołał syna – Gabriel powiedz mamie i wujkowi, że poszliśmy na spacer.

– Dobrze – odparł chłopiec.

– Nati i Twój Gabriel bardzo się lubią – rzuciła, schodząc po schodkach.

– Zauważyłem.

…..…………

– No, to mów czym mój kłopotliwy braciszek tak Cię wkurzył – zaczął, gdy odeszli od domu.

– Który?

– A od którego chcesz zacząć? – zaśmiał się.

Ola także rozciągnęła usta.

– A może nie rozmawiamy o żadnym – zaproponowała – Jeden głupi matoł, a drugi uparty osioł.

Chłopak parsknął głośno.

– Fantastyczne masz zdanie o mojej rodzinie, chyba powinienem się obrazić, ale nie mogę, bo te opinie idealnie do nich pasują – zarechotał ponownie i zaraz po tym wybałuszył oczy – Ciekawe do których mnie zaliczysz?

– Ciebie? – chwilę pomyślała – Chyba do kozłów ofiarnych – odparła ku zdziwieniu chłopaka – Z resztą siebie chyba też.

– Dlaczego?

– Bo wszystko musimy przyjąć na swoje barki. Każdy wylewa na nas, co chce, a my robimy dobrą minę do złej gry i jeszcze jak trzeba, ratujmy im tyłki.

Angelo spuścił głowę. Tym razem nie było mu do śmiechu.

Aż tak źle? – chciał dowiedzieć się czegokolwiek.

Dziewczyna schyliła się i podniosła ze ścieżki cienką gałązkę. Zaczęła obrywać z niej pojedyncze listki.

– Sama nie wiem, ale jak pójdziemy trochę do przodu, to za jakiś czas cofamy się do początków i zaczynamy grę od nowa – westchnęła i odrzuciła pusty już badyl, w krzaki – Angie, Ja już nie wiem, jak mam z nim rozmawiać – zauważyła, że się uśmiecha i uniosła z zaciekawieniem brew.

– To zdrobnienie zawsze wywołuje wspomnienia – wyjaśnił.

– Z dawnych czasów?

– Z naszych wspólnych czasów, Ola – poprawił Ją.

Spojrzała na niego kątem oka.

– Też za nimi tęsknisz?

– Jak cholera – odparł szczerze – Wtedy wszystko było proste. Byliśmy razem. Były kłótnie, afery, a nawet bójki…. ale było lepiej. Mieliśmy siebie – zamyślił się – Pamiętam, że czasem wręcz marzyłem, żeby wreszcie się wyprowadzić z tego wariatkowa.

– Masz, co chciałeś – odezwała się.

Westchnął tylko.

– Tak mam… Problemy, obowiązki i całe dorosłe życie.

Ola zatrzymała się nagle. Spojrzała na przyjaciela.

– Angelo? Czy Ty masz jakieś kłopoty?

– Zawsze jakieś są – prychnął lekceważąco i pociągnął Ją za łokieć – Chodź, im dalej odejdziemy tym później nas znajdą – rzucił – A wracając do tematu, to nie musisz się martwić nie ma nic konkretnego, czym musiałbym się martwić.

– To dlaczego mówisz, jakbyś klimakterium przechodził i zmienność nastrojów miał.

Wytrzeszczył oczy i teraz on zatrzymał się w miejscu.

– Rety! Nie strasz! – teatralnie złapał się za czoło – Och nie! Za młody jestem! – udał przerażenie, czym wywołał gromki śmiech swojej towarzyszki.

– Zawsze byłeś szurnięty – stwierdziła, ścierając łzy radości z policzka.

– Ale za to właśnie mnie lubisz, prawda?

– Kocham nad życie – zadrwiła, ale zaraz spoważniała i zamyśloną spojrzała na towarzyszą – Wiesz, że czasem wydaje mi się, że Ty jesteś najlepszą częścią tej rodziny.

Uniósł brwi w górę.

– A nie Paddy? – zagwizdał z udawaną euforią.

Dziewczyna uniosła kąciki ust w górę.

– Paddy nie wchodzi w grę. On jest poza wszelkimi konkursami – oznajmiła.

– Zawsze był, prawda? – znowu zaczęli iść przed siebie.

Ola spojrzała na chłopaka i z błyskiem w oku pokiwała twierdząco głową.

– Odkąd moje serce zaczęło bić tylko dla niego – odparła.

– Nawet wtedy, gdy Cię denerwuje, jak teraz? – próbował dążyć interesujący go temat.

– Nawet, gdyby z zazdrości postradał wszystkie zmysły – odparła z powagą.

Angelo uśmiechnął się do siebie. Coś już rozjaśniła się w jego głowie.

– John?

Ola tylko prychnęła.

– Walka z wiatrakami… – jęknęła pod nosem.

– Ślepy i głuchy? – chłopak rzucał kolejne hasła.

– I głupi do tego – dodała.

– Rety! Same wady! – Angelo znowu wybałuszył śmiesznie oczy i sam zaczął śmiać się ze swoich słów.

– To nie jest wcale śmieszne – skarciła go Ola, próbując stłumić swoją wesołość – Angelo, Ja się naprawdę zaczynam bać, do czego On będzie zdolny, jak przyjedzie John.

Mina chłopaka natychmiast uległa zmianie.

– Trzecia wojna światowa – stwierdził –  Ale jest jakiś plus… – zauważył zdziwioną minę przyjaciółki i szybko wyjaśnił – Przejdziemy do historii…

Ola znowu nie wytrzymała i jej dźwięczący chichot odbił się echem od drzew.

– Ola, Ja wiem, że łatwo mi się śmiać i gadać bzdury – spoważniał chłopak – Bo to mnie bezpośrednio nie dotyczy. Współczuję Ci. Ja też nie raz próbowałem z nim rozmawiać.

– I co? Nie da się, prawda?

– Niby wszystko wie i jest świadomy sytuacji, ale…

– Jak przychodzi realne zagrożenie, to traci logiczne myślenie – dokończyła.

– A może trzeba przestać się tym przejmować? Każdy ma jakieś zboczenia – wzruszył ramionami.

Dotarli do stawu i usiedli na trawie. Przez chwilę nic nie mówili. Każde zagłębiło się we własnych myślach.

– Zastanawiałaś się kiedyś co by było, gdybym od razu oddał list Paddyemu? – nie lubił tego tematu, ale Ola była wyjątkiem. Z nią mógł rozmawiać o wszystkim, nie bojąc się konsekwencji. Jej złość go śmieszyła, a uśmiech cieszył.

Wciągnął nogi przed siebie i położył się na trawie.

– Myślałam o tym nie raz – odpowiedziała dziewczyna odwracając się przodem do leżącego chłopaka. Skrzyżowała nogi, urwała źdźbło trawy i zaczęła je podgryzać.

– Wiesz ile na tym robali siedziało? – uchylił jedno oko i obserwował jej reakcję.

– Zwierzę, nie gorsze niż człowiek – odparła, wzruszając lekceważąco ramionami.

– Blee…  – wykrzywił się.

– Wciąż się ich boisz? – zapytała unosząc brew w górę.

– To znaczy czego?

Wszelkich stworzeń o sześciu lub ośmiu nogach – zadrwiła.

– Nigdy się ich nie bałem – prychnął oburzony – To Ty i Pad coś sobie ubzduraliście.

– Tak? To zobacz? – wyciągnęła rękę przed jego nos.

Otworzył oczy i wrzasnął na całe gardło, podrywając się w górę.

– Kurwa! Zwariowałaś?!!!

Ola zaczęła kulać się ze śmiechu po trawie, nie zwracając uwagi na wrzeszczącego chłopaka.

– Co to za dziadostwo?!

– Pasikonik – odpowiedziała niewyraźnie z powodu ciągłego rżenia.

Angelo jeszcze wstrząsał się z odrazą.

– Jak mogłaś wziąć to świństwo w rękę?

– Normalnie… Szkoda, że tego nie nagrałam…  Twoja mina… Bezcenne… – kolejne salwy rozbawienia nie pozwalały jej na składne mówienie.

– Durna baba! Stara, a głupia – jęczał niezadowolony chłopak – Gdzie to polazło? – oglądał dokładnie miejsce, zanim ponownie usiadł. Spojrzał karcąco na rechoczącą wciąż Olę i też się rozchmurzył – No już dobra. Pośmiałaś się i już starczy – próbował przywrócić powagę towarzyszce, jednak bez rezultatu, gdyż ilekroć spojrzała na niego, od nowa dostawała ataku – Przez swoje głupie żarty nie odpowiedziałaś mi na pytanie – przypomniał jej.

– Jakie? – nadal bezwiednie rozciągała, co chwilę usta.

– Co by było, gdybym na czas oddał list Paddyemu.

W jednej sekundzie zapomniała o radości Znowu była dorosła. Wpatrywała się Angelo przez moment, rozmyślając nad odpowiedzią.

– Nic by nie było. Paddy i John zapewne pozbijaliby się nawzajem o prawo do mnie i do wychowania dziecka…

– Zapomniałem, że Ty przecież byłaś w ciąży…

==================

10 myśli na temat “ROZDZIAŁ 102: Co by było…

  1. Z pierwszych słów rozmowy J& E, pomyślałam! Chłopie, kto ci takich rad udzielił? Jak ty będziesz, takich podszeptów słuchał, to czeka cię samotne życie! No i w sumie nadal tak myślę! Nikt nie powinien skamlać o miłość, a na pewno nie Jim. Ale skoro cel, uświęca środki i coś tam uzyskał, to już się zamykam i nie psioczę. Zastanawia mnie tylko jedno? Czy pogoni go jak tylko otworzy oczy, czy poczeka do śniadania?
    A jeśli chodzi o sytuacje z listem hmmmmmmmm……myślę,że mogło być zupełnie inaczej! Teraz pewne rzeczy uległy zatarciu, ludzka pamięć jest ulotna. Może Paddy odkrył by się ze swoim wybrykiem? Byli by od początku razem, więc i nie miałby zachwianej pewności! teraz się nie dowiemy, ale jak dla mnie zmienił by wszystko…..tyle tylko,że zamiast 100 rozdziału, byłby 45 z napiswm THE END

    Polubienie

    1. Agula do tej pory zadziwia mnie Twój komentarz i chyba pierwszy raz nie wiem, co Ci odpisać. Gdzie Twoje emocje i krzyczące wrażenia? Czyżby ten rozdział był aż tak jałowy?
      Może i Ola nie nadaje się na doradcę, ale chyba Jim nie sprawdza się też w roli słuchacza haha.
      Gdyby historia potoczyły się tak, jak przewidziałaś, zmieniła bym jej pewnie fabułę i John z Paddym rywalizowali y do tej pory, który ma być mężem i ojcem, a setka i tak by wyskoczyła znając moją wybujałą wyobraźnię. Chcieć to móc…
      Dzięki

      Polubienie

      1. Kochana w żadnym wypadku nie jałowy. Tylko tak się skupiłam, na kulminacji, że zapomniałam opisać jakie emocje mi towarzyszyły w początkowej rozgrywce! Teraz Jim ma oznaczenie na poliku…..toż to więcej znaczy niż obrączka na palcu! Em pięknie go oznaczyła! Sex był taki jak lubię….zero uległości z żadnej strony. Jestem zachwycona!

        Polubienie

        1. Jim został naznaczony, ale myślę, że to dla niego nie problem. Em mogłaby go drapać codziennie byleby zgodziła się z nim wyjechać haha.

          Polubienie

  2. Myślałam, że już nic Jim nie ugra. Serio. Ale może rady Oli były na tyle dobre, że się uda? Ze w końcu zrozumie cos i fa szanse facetowi. Ola i Angelo i pasikonik super. Ale się śmiałam. Rewelacja. Rozmowa Tez fajna, ale Angelo głupie pytanie zadał. Jak Ola mogłaś nigdy nie myśleć co by było gdyby. No nie da się. Ale będzie siew działo jak John się dowie o Natalii, a ona o John ie.

    Polubienie

    1. Jim próbował trzymać się wskazówek, ale poniosło go trochę, zobaczymy co powie Emma po nocnych doznaniach. Ona bywa nieprzewidywalna.
      Pasikoniki same mi się napisał hehe. takie nocne stukanie w klawiaturę, ale rano postanowiłam zostawić.
      W końcu Natalka i John poznają prawdę, wciąż do tego zmierzam hehe
      Dzięki i przepraszam za opóźnienie.

      Polubienie

  3. Oby Jimek tak na stałe przekonał Em do siebie bo boję się o nich.Z nimi to tak jak z ogniem fajnie się patrzy ale lepiej nie podchodzić.Podobala mi się akcja z pasikonikiem takie chłopisko a małego robaczka się boi.

    Polubienie

    1. Masz rację u Jima i Emmy nigdy nic nie wiadomo. Kobieta zmienną jest, a Jim wybuchowy – wystarczy jedno jego nie takie słowo i wojna gotowa hehe.
      Pasikoniki przyznam, że to początkowo było tylko takie sobie stukanie w klawiaturę. Często tak robię, gdy brakuje weny. Gdy przeczytałam na drugi dzień sama uśmiałam się prawie do łez. Tę scenę i Angelo stworzyłam na swój obraz i podobieństwo hehe. Brzydzę się wszystkiego, co nazywa się owadem.
      Dzięki

      Polubienie

  4. Em i JIm mam nadzieje ze kiedys sie uda…
    Ola fajnie rozmawiała z Angelo, jakby byli dzieciakami, czasem tak jest że by się wróciło do dzieciństwa, a nie da się…

    Polubienie

    1. Niestety nie da się wrócić do przeszłości. Angelo i Ola kiedyś byli przyjaciółmi i są nimi do dziś.
      Emma i Jim to trudne przypadki osób z jeszcze trudniejszymi charakterami. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz