ROZDZIAŁ 125: Znajome oczy…

– Hej! Nie wiedziałam, że już jesteś – odezwała się Ola podchodząc do sceny.

– Mniej więcej od godziny, tylko ten tutaj – Paddy zeskoczył z podestu i stanął obok dziewczyny, wskazując palcem Angelo – Zatrudnił mnie do pomocy. Ciekawe czy zarobioną kasą podzieli się z pracownikiem.

– Chyba żartujesz – blondyn przestał ustawiać wzmacniacz i wyprostował się, spoglądając groźnie na brata – Ja mam rodzinę na wykarmieniu.

– Trzeba było się zabezpieczać – odparł Paddy z drwiącą miną, rozciągając szeroko usta.

– Też mogłeś i nie bądź taki mądry – oburzył się chłopak – Jeszcze trochę, a sam się przekonasz ile kosztuje dziecko. Już teraz radzę zakasać rękawy i wziąć się za jakąś robotę, bo głupoty Ci tylko w głowie.

– Widzę że już plotkowaliście na mój temat – stwierdziła Ola.

– Musiałem przecież pogratulować przyszłemu tatusiowi – Angelo zszedł z podwyższenia i usiadł na jego brzegu.

Paddy uśmiechnął się do nich.

– Wiadomo ile to będzie trwało? – zapytał, przenosząc wzrok na Olę.

Dziewczyna zamyśliła się na moment.

– Dopóki będą kręcić się ludzie, ale myślę, że do osiemnastej się wyrobimy, a dlaczego pytasz?

– Bo po zakończeniu, urządzamy małe przyjęcie u nas w domu – oznajmił Paddy i spojrzał na brata.

– O! Super! – Angelo klasnął w dłonie.

Ola lekko zmarszczyła nos.

– A kto Je przygotuje? Ty?

– O rety! – Angelo wytrzeszczył oczy – To Ja z własnym prowiantem muszę, bo z głodu padnę – krzyknął.

– Nie martw się, już Twoja żona o Ciebie zadba – odburknął mężczyzna z uśmiechem, po czym przyciągnął Olę do siebie i pocałował.

– Wszystko jest zorganizowane, więc niczym nie musisz się martwić.

Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową.

– Powinieneś Kirę na rękach nosić – domyśliła się czyim kosztem Paddy organizuje przyjęcie.

– Ona to lubi – stwierdził Angelo.

Ola spojrzała na niego karcąco.

– Patrzcie go! A pytałeś Ją kiedyś? – uniosła brew w górę – Ona jest dla Was za dobra. Jak godziła się wyjść za Ciebie za mąż, to nie wiedziała jeszcze, że zobowiązuje się opiekować nie tylko Tobą, ale też Twoimi braćmi.

Angelo zaśmiał się i rozłożył ręce.

– Jedna wielka rodzina. Klan Kellych – zawołał, po czym spojrzał na nią z powagą – Ale Ty, w takim razie, zastanów się dwa razy, zanim się na nas zgodzisz.

–  Cholera Angelo!!! – wrzasnął Paddy – Nie strasz, bo mi ucieknie!

– Teraz? – blondyn zerknął na brzuch Oli – Teraz to Ona już musi, nawet jak nie chce – stwierdził unosząc brew w górę – Cwany lis z Ciebie Patrick, wiedziałeś co zrobić, żeby nie uciekła?

Paddy utkwił zniesmaczone spojrzenie w bracie.

– Głupi jesteś – stwierdził oburzony, po czym spojrzał na rozbawioną minę Oli.

– O proszę, co Ja się tu dowiaduję, a twierdziłeś że to życie tak zdecydowało.

– Życie… – zadrwił Angelo – I uwierzyłaś?

– Angelo – Paddyego przestały bawić żarty brata – Jeśli nie chcesz iść na chorobowe, to zamknij pysk, bo nie ręczę za siebie.

– Spokojnie chłopaki, tylko bez rękoczynów – ostrzegała dziewczyna – Dobrze mi tu z Wami, ale dziś niestety nie mam dziś czasu na długie pogawędki. Muszę lecieć – rzuciła, zauważając machającą w jej stronę, Luisę.

– Nie wolno Ci się przemęczać, wiesz o tym, prawda? – mężczyzna zatrzymał Ją w biegu, zaciskając dłoń na jej ramieniu.

– Paddy… Obiecałeś mi coś… – zerknęła na niego w przelocie, po czym odeszła.

– Co jej obiecałeś? – zapytał ciekawski Angelo.

Paddy przewrócił oczami i z lekkim wstydem odparł:

– Że nie będę nadopiekuńczy.

Młodszy Kelly parsknął gromkim śmiechem.

– No to Cię zablokowała, jak Ty się teraz, chłopie odnajdziesz? – zadrwił, wyskakując z powrotem na scenę.

…………….

Stał pomiędzy stołami i wpatrywał się w śpiewającego i grającego na gitarze Angelo, który faktycznie grał same obce utwory. Kilka osób stało przed sceną i wpatrywało się w niego. Po każdym z wykonanych utworów, z nadzieją w oczach wyczekiwali kolejnego, mając nadzieję na jego solową piosenkę, bądź coś z repertuaru Kelly Family.

Fani – pomyślał Paddy. Wiedział, że tu są, ponieważ widział, jak za czepiali Patricię i Kirę. Dlatego też starał się nie zbliżać zbytnio do swoich sióstr. Przywitał się tylko i to wszystko. Nie chciał zostać rozpoznany… Chyba…

Właściwie sam nie był pewien czego chce. W tej chwili, przyglądając się Angelo, jego gitarom i perkusji, miał wielką ochotę wskoczyć na ten niewielki podest i wrzasnąć do mikrofonu.

Minęło tyle lat…

Będąc w klasztorze, od czasu do czasu stawał przed ludźmi z gitarą i śpiewał. Dawało mu to namiastkę dawnych czasów, koncertów i występów na scenie. Zawsze to coś… Wtedy uważał, nawet że jest prawie tak samo, że to daje mu tę utęsknioną satysfakcję, jednak patrząc teraz na Angelo, uświadomił sobie jak bardzo się mylił. Za każdym razem, gdy słyszał rozpoczynający się utwór, pierwsze trącenie strun, roznoszące się echem po okolicy i pierwsze słowa wyśpiewane przez brata, do mikrofonu, wywoływały dreszcze na jego plecach. Dotarło do niego, że właśnie tego brakowało w jego życiu. Tej adrenaliny, tego skupienia przed każdym utworem, wczucia się w magię słów i melodii, by jak najlepiej przekazać piosenkę, wpatrzonej w niego publiczności.

Rozejrzał się dookoła siebie. Po placu kręciło się wiele osób. Niektórzy delektowali się przekąskami, inni, a szczególnie kobiety krążyły pomiędzy pawilonami, próbując zmienić się w bóstwa, natomiast mężczyźni, którzy zapewne zostali zaciągnięci tu siłą, przez żony i narzeczone, robili za tragarzy, trzymając torebki, płaszcze i inne rzeczy swoich ukochanych.

Gdzieś w oddali dojrzał Emmę. Pomachał jej, jak Ona jemu, a po chwili była już obok niego.

– Widziałeś gdzieś Olę?

– Poszła do gabinetu z Waszym szefem – odparł – Miły staruszek z niego.

Emma skrzywiła się z nie smakiem.

– Niech będzie najmilszy Ja tam wolę omijać go z daleka. Szef to szef – skwitowała, rozglądając się dookoła siebie.

Paddy uśmiechnął się do niej i nie ciągnął już tematu.

– Angelo dalej się męczy – rzuciła – Biedak.

– Dlaczego?

– Przecież to widać. Zobacz, jaki znudzony jest. Ile można brzdękać na pół gwizdka, jak jest się nauczonym drzeć koparę na całe gardło.

Tym razem chłopak wybuchł gromkim śmiechem.

– No co? – spojrzała na niego lekko zdziwiona – Źle mówię?

– Idealnie – zgodził się Paddy, zaplątując ręce na piersi.

– Wskoczyłbyś tam, pomógł mu i zamienilibyście tę nudą imprezę w coś szalonego. To byłaby dopiero promocja dla salonu. Cała Kolonia by się tu zjawiła.

– Chciałabyś tak? Nie takie były plany – spojrzał na dziewczynę z powagą. Znowu to poczuł. Słowa Em zatrzęsły na nowo jego stabilnością.

– No pewnie, że bym chciała. Usłyszeć Was na żywo… – przewróciła teatralne oczami – Boże to byłby mój pierwszy koncert Kelly family w życiu. Zsikałabym się w majtki z wrażenia.

Paddy roześmiał się szczerze. Lubił Em, nawet bardzo. Jakiś czas temu zastanawiał się, jak to się stało, że dwie tak różne osoby jak Ona i Ola, mogły tak bardzo się z sobą zaprzyjaźnić. Jednak im dłużej z nimi przebywał, tym bardziej przekonywał się, że one uzupełniały się nawzajem. Emma wprowadzała do życia Oli trochę szaleństwa, a Ola stopowała Em, kiedy ta za bardzo się rozkręcała, tak na stopie prywatnej, jak i w życiu zawodowym. W tym drugim Ola miała więcej praktyki, dłuższy staż, więc Emma słuchała jej z uwagą. Z kolei brunetka miała mnóstwo pomysłów na rozwój firmy. Razem działy jak szwajcarski zegarek.

– I jakby to wyglądało, co? Szefowa z mokrym tyłkiem.

– Twoja ukochana jest tu szefową, a pracownikowi wszystko wypada, więc się nie martw, tylko odpal te swoje stare przeboje i przypomnij ludziom co to Kelly family – odparła – Z resztą potrzebuje dziś jakieś adrenaliny i energii, bo zaczynam popadać w melancholię, a to u mnie groźne – ostrzegła.

– Czemu groźne?

Em spojrzała na niego z lekkim wahaniem. Zapomniała się. Tak dobrze jej się z nim rozmawiało, że straciła kontrolę nad tym, co mówi.

– Tak tylko żartuję – bąknęła, więc Paddy nie zainteresował się dalej tematem tylko przeskoczył na inny, bardziej go interesujący.

– Dlaczego nie wyszło Wam z Jimem? – podniosła na niego zdziwiony i lekko oburzony wzrok. Jej uśmiech natychmiast znikł z twarzy, a oczy przybrały mdły odcień.

– Paddy, nie gniewaj się, ale nie chcę rozmawiać o Jimmym. To nie jest miejsce, ani czas na takie rozmowy.

– Więc nie odpowiesz?

– Nie – odparła krótko, po czym odwróciła się i odeszła zostawiając go ze zdziwieniem na twarzy.

– Cholera – zaklął po nosem, stwierdzając, że chyba znowu popełnił gafę. Chciał się tylko czegoś dowiedzieć.

……………….

Emma zastukała w drzwi i weszła do gabinetu. Ola siedziała za biurkiem, a na przeciwko niej ich szef.

– Luisa mówiła, że mnie wzywacie – stwierdziła niepewnie.

– Tak, siadaj proszę – odparł mężczyzna – wskazując krzesło obok siebie.

– Właśnie chwaliłem Waszą pracę. Jesteście niesamowite – spojrzał na Olę i uśmiechnął się.

Emma zajęła miejsce i zerknęła niepewnie na przyjaciółkę.

– Jesteście najlepsze. Perfekcjonistki w każdym calu – chwalił dalej Henry – Salon jest piękny, wyposażony w najlepsze techniczne nowości.

– Przez jakiś czas robiłyśmy rozeznanie, wśród konkurencji i postawiłyśmy na to, czego nie ma w tutejszych salonach odnowy biologicznej – pochwaliła się Ola.

– I bardzo dobrze – odparł Henry.

– Oby zdobył szybko dobrą opinię i zyskał stałych klientów, a właściwie klientki – poprawiła się Emma – Właśnie dlatego zorganizowałyśmy tak huczne otwarcie, z możliwością darmowego wypróbowania różnych drobnych zabiegów dających szybki, widoczny rezultat.

– Chodzi o to, by zadowolone klientki wróciły do nas, na kolejne zabiegi – dopowiedziała Ola, rzucając szybki uśmiech w stronę Emmy.

– Dałyśmy im też możliwość wykupienia karnetu na kilka zabiegów od razu w promocyjnej, dużo niższej, niż w innych miejscach cenie – dodała Emma.

Henry słuchał ich obu z radością w oczach i zadowoleniem na twarzy.

– Zrobiłyśmy badanie rynku i obniżyłyśmy ceny o jedną trzecią. Początkowo nie będziemy miały wielkich zysków, ale karnety promocyjne można kupić tylko dziś – wyjaśniła dalej Emma.

– Ważne przez miesiąc, więc Panie będą musiały się pospieszyć. A od przyszłego miesiąca wprowadzimy  nowe łączone promocje, które będą się zazębiać – dodała Ola.

– Tak. Droższy zabieg będzie tańszy tylko w ofercie z innymi zabiegami.

– Dziewczyny jestem zachwycony Waszym teamem – zaśmiał się Henry, wierzę w Wasze pomysły i ufam Wam bezgranicznie. Cieszę się, że Was tu połączyłem. Jesteście jak bomba zegarowa na Kolonijnym rynku. Zaczną Was nienawidzić zobaczycie, ale gratuluję pomysłów.

Blondynka i brunetka uśmiechnęły się do siebie, a Henry ciągnął dalej:

– Od razu zauważyłem w Was potencjał i dobrą inwestycję. Nie myliłem się. W biznesie jesteście lepsze ode mnie

Ola rozciągnęła usta.

– A Ja zawsze już będę Ci wdzięczna, że wyrwałeś mnie ze szponów mojej nieszczęsnej stagnacji – odparła – Dzięki tej szansie, zaczęłam wierzyć, że mogę normalnie żyć.

Henry wbił w nią ojcowskie spojrzenie. Pamiętał zagubioną, nie radzącą sobie z życiem, młodziutką dziewczynę z maleńkim dzieckiem, która w szybkim tempie podbiła jego serce i stała się prawie, jak córka, którą stracił dawno temu, przez własną głupotę.

W tym momencie przeniósł wzrok na Emmę. Była taka podobna… Prawie zawału dostał, gdy Ola przyprowadziła Ją do jego gabinetu, prosząc o pracę dla niej.

– Ja też – dodała Emma i wbiła zamyślony wzrok w biurko – Oboje z Olą uratowaliście mnie… Właściwie przed samą sobą – dodała szczerze, dużo ciszej.

Henry znał prawdę. Był kolejną osobą, która na własne oczy widziała, z jakim problemem boryka się dziewczyna. Dlatego wolała go unikać, choć bardzo lubiła staruszka. Nie mogła jednak znieść jego ciepłego spojrzenia. Wciąż widziała go w tamtym lokalu. Pamiętała, jak wepchnął Ją siłą do taksówki i odwiózł do mieszkania Oli, gdzie wściekły do nieprzytomności zażądał wyjaśnień.

Obie się wtedy tłumaczyły. Ola z kłamstw, jakich naopowiadała o biedzie i zmyślonych życiowych kłopotach Emmy. Ona zaś z tego, że zachowywała się jak ulicznica w tamtym klubie. Był tak zły, że chciał Je wtedy wyrzucić z pracy za kłamstwa, którymi karmiły go przez wiele miesięcy. Emma pierwszy i ostatni raz widziała go wtedy tak wściekłego.

– Dobra robota dziewczyny. Jestem z Was dumny – powiedział Henry – I to Ja Wam jestem wdzięczny za wieloletnią pomoc. Dzięki Wam opanowaliśmy rynek w Hamburgu…

– Właśnie o tym chcę z Tobą porozmawiać – zaczęła Em i od razu zauważyła skrzywioną minę Oli. Dawała jej znaki oczami tak, by Henry ich nie widział. Nie rozumiała ich, ale natychmiast przerwała monolog.

– Zaraz o tym porozmawiamy – odparł mężczyzna-  Najpierw jednak pozwól, że dokończę. Oli po krótce opowiedziałem już swój plan.
Emma spojrzała na uśmiechającą się tajemniczo dziewczynę.

– Jak mówiłem rynek w Hamburgu opanowaliśmy, a teraz chcę żebyście zrobiły to samo w Kolonii.

– My? – Em zmarszczyła brwi. Ten pomysł gryzł się z jej powrotem do Hamburga – Co to znaczy?

– Ja jestem już za stary na zabawy w prowadzenie firmy, otwieranie nowych lokali i pilnowanie spraw związanych z otwieraniem kolejnych punktów – stwierdził – Ten salon miał być Waszą próbą. Spisałyście się na medal.

– Jeszcze nie wiadomo. Niech najpierw zacznie przynosić zyski – zastrzegła Emma.

– Przyniesie – uśmiechnął się do niej mężczyzna – Jestem fachowcem w tej dziedzinie i widzę to, czego Wy jeszcze na razie nie potraficie – poklepał z czułością Emmę po dłoni – Tak więc chciałbym, żebyście obie podbiły rynek w Kolonii, a potem być może w kolejnym mieście. Dam Wam wolną rękę, a zyskami dzielimy się po równo, co Wy na to? – utkwił pytający wzrok w Emmie – Właściwie to Ola już wyraziła zgodę, teraz czas na Ciebie.

Emma zaniemówiła. Więc to był ten jego nowy plan – pomyślała. Mówił, że będą musieli zmienić swoje plany, gdy rano dzwoniła do niego, ale nie wiedziała, że te zmiany będą dotyczyć także i Jej.

Nagle do uszu siedzącej wokół biurka trójki, dotarł głośny dźwięk gitary, a tuż po niej pierwsze słowa piosenki.

– „An Angel” … – Emma wbiła zszokowany wzrok w Olę.

– O Boże!!! Paddy… – blondynka już po pierwszym słowie, rozpoznała głos.

Nie patrząc na zdziwionego szefa, wybiegły z gabinetu.

Na środku sceny w świetle kilku reflektorów, przy mikrofonach stali dwaj mężczyźni. Jeden długowłosy z kitką, a drugi szatyn. Obaj trzymali w dłoniach gitary i delikatnie trącali struny, wydobywając ze swoich instrumentów łagodne dźwięki.

Paddy z pełnym skupieniem na twarzy i przymkniętymi oczami wydobywał z siebie cudowne, wywołujące gęsią skórkę dźwięki, a Angelo wpatrywał się w niego ze słabo powstrzymywanym uśmiechem.

– Pięknie – zachwyciła się Emma, zerkając na sparaliżowaną Olę.

Blondynka wpatrywała się w śpiewającego mężczyznę, jak zaczarowana. Przed oczami przelatywały jej chwile z przeszłości. Wielkie koncerty, którym przyglądała się, ukryta gdzieś z boku sceny.

Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak dawno nie słyszała jego głosu w pełnym brzmieniu, roznoszącego się echem po okolicy. Był cudowny, idealny… Paddy z jej marzeń i snów.

W pewnym momencie chłopak rozchylił powieki i połączył swoje spojrzenie z jej wzrokiem. Dostrzegła w nim czystą radość, szczęście i poczucie spełnienia. Miała wrażenie, że stał się tak lekki, iż zaraz uniesie się w górę. To było jak magia… W nim była magia. Czuła, jak zaczyna drżeć jej każdy mięsień, a po policzkach spływają małe, prawie niewidoczne krople.

– Co oni robią? – do dwóch rozmarzonych kobiet doszła Luisa.

– Śpiewają, nie słyszysz? – odparła Emma.

– Słyszę, ale… Angelo rozumiem, ale Patrick?

Emma spojrzała na nią z drwiną.

– Czego Ty nie wiesz? – rzuciła poirytowana – Jeszcze nie skojarzyłaś faktów? Przecież to bracia. Obaj nazywają się Kelly. Paddy i Angelo nie rozpoznajesz głosów?

Luisa zrobiła wielkie oczy i przytknęła dłoń do ust. Wiedziała, że coś jest z nimi nie tak, jak tylko ich zobaczyła, pracujących razem przy przygotowaniu sceny do występu. Teraz też domyśliła się, dlaczego Patrick wydawał jej się znajomy.

Nigdy nie była ich fanką, a piosenek słuchała tylko u przyjaciółki, ale teraz wpatrywała się w nich, jak sparaliżowana pstrykając, co chwilę zdjęcia i ciesząc się w duchu, że wcześniej też udało jej się kilka dobrych zrobić. Sabine będzie zachwycona.

…………….

Paddy skończył śpiewać, dźwięk gitary ucichł, ale jeszcze przez moment stał z przymkniętymi powiekami, delektując się tym czarem i adrenaliną buzującą w jego żyłach.  Do tej pory całe jego ciało pokryte było gęsią skórką.

Pozwolił porwać się chwili. Jak za działaniem jakiejś nadprzyrodzonej mocy, po pierwszym znajomym dźwięku gitary Angelo, przestał myśleć i zaczął czuć… Całym sobą…

Gdy tylko Angelo skinął na niego, zapraszająco głową, w jednej chwili znalazł się tuż obok niego. Myślał tylko o tym, że za moment znowu poczuje to, co kiedyś… To za czym nieświadomie tak bardzo tęsknił. Nawet nie pamiętał skąd wziął gitarę. Gdzieś jakby z oddali usłyszał tylko głos brata:

– Słowa jeszcze pamiętasz?

Kiwnął szybko głową, a potem poddał się muzyce. Zamknął oczy i przeniósł się na wielki stadion. W uszach słyszał wrzeszczący tłum… Zatonął w tej magii… Nie widział nikogo, choć czasem otwierał oczy. Był tylko On, gitara i mikrofon… Cała reszta obrazu, który miał przed oczami, była tylko jego wyobraźnią.

Teraz wśród oklasków, powoli dochodził do siebie. Otworzył powoli oczy i spojrzał na kilkadziesiąt osób stojących przed prowizoryczną sceną i wpatrujących się w niego z podziwem.  Od czasu do czasu oślepiał go błysk flesza. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.

Szybko odszukał wzrokiem tej jedynej, najważniejszej pary oczu. Rozglądała się tak, jak On. Z każdym błyskiem aparatu była coraz bardziej blada. Spojrzała na niego ponownie. W jej oczach przez ułamek sekundy dostrzegł strach, choć zaraz po tym uśmiechnęła się do niego i przesłała całusa. Nie podeszła jednak tylko odwróciła się i zniknęła do budynku.

Chciał pobiec za nią i nawet w tym celu zszedł ze sceny, lecz zaraz po tym otoczyła go grupka ludzi. Ta sama, która wcześniej towarzyszyła Patricii i Kirze. Zadawali mnóstwo pytań.
Spojrzał tylko w stronę drzwi, za którymi zniknęła blondynka.

…………….

Ola weszła do swojego gabinetu. W półmroku stanęła przy oknie i obserwowała kręcących się po placu ludzi. W jej głowie wciąż tkwił obraz Paddyego na scenie, przy mikrofonie.

Rozmyte spojrzenie, radość i błysk w oczach, uwielbienie dla tego, co robił… To był jej dawny Paddy… Pierwszy raz, nie miała żadnych wątpliwości.

– Dlaczego stoisz tu po ciemku? – drgnęła. Nawet nie słyszała, kiedy Emma weszła do gabinetu.

– Sama nie wiem – odparła, przykładając dłoń do piersi. Jej serce jeszcze drżało z emocji – Chciałam złapać oddech. Gdzie jest Henry?

– Rozmawia z Paddym.

– O czym? – Ola raptownie odwróciła się do przyjaciółki.

– Nie wiem. Nie podsłuchiwałam – odparła dziewczyna, uśmiechając się tajemniczo  do siebie – Zapytał mnie kto to jest, więc mu powiedziałam – wyjaśniła, lekko mijając się z prawdą – Słyszałam tylko, jak gratulował mu występu.

Ola ponownie spojrzała w okno, lecz nigdzie nie było ich widać.

– Cudownie wyglądał na tej scenie, prawda? – Emma podeszła bliżej i z uwagą wypatrzyła się w przyjaciółkę.

– Tak – zgodziła się blondynka rozciągając usta. Na jej twarzy malowało się rozmarzenie – Śpiewający Paddy zawsze mnie zachwycał. Jego skupienie, wyraz twarzy, emocje…

– To dlaczego uciekłaś tutaj, zamiast mu pogratulować?

Ola nie odpowiadała. W zamyśleniu, bawiła się łańcuszkiem, zawieszonym na swojej szyi.

– Ten występ coś mi uświadomił – odezwała się po dłuższej chwili, wracając do rzeczywistości.

– Co?

– Że scena to jego życie, jego sens istnienia –  przeniosła spojrzenie na przyjaciółkę – Kocha to…

– No i?

– No i żeby był w pełni szczęśliwy musi na nią wrócić – wyjaśniła sucho.

– Pod warunkiem, że sam będzie tego chciał – dodała Emma.

– On tego potrzebuje… Tylko zastanawiam się, jak bardzo zmieni się przez to nasze życie – powiedziała w zamyśleniu – Fajnie było mieć go tylko dla siebie. Móc zwyczajnie żyć, jak normalni ludzie. Nie uciekać, nie chować się…

Em wpatrywała się w przyjaciółkę z niezrozumieniem na twarzy.

– Nie przesadzasz? Na razie to tylko jedna piosenka, na mało znaczącym bankiecie, a Ty mówisz tak, jakby dał jakiś wielki koncert.

– Może masz rację…

– Ty się tego boisz, prawda?

– Czego? – Ola z udawanym zaskoczeniem, zerknęła na przyjaciółkę.

– Tego, że będzie chciał wrócić do tworzenia muzyki.

Nagle usłyszały szmer gdzieś przy drzwiach i wąska linia światła, wpadającą do pomieszczenia, przez niedomknięte drzwi rozszerzyła się, rozjaśniając pokój. Po chwili łunę światła zasłoniła postać.

– Paddy… – Ola bez problemu go rozpoznała.

Mężczyzna otworzył szerzej drzwi i w milczeniu wszedł do pokoju.

– Pójdę do Henryego – oznajmiła Em i ruszyła do drzwi. Mijając Paddyego, zatrzymała się na moment – Byłeś cudowny – pochwaliła, a On uśmiechnął się do niej.

– Dlaczego stoisz w ciemności? – zapytał, gdy Emma zamknęła za sobą drzwi i włączył niewielką lampkę, stojącą na regale. Pokój rozjaśnił się ciepłym, przytłumionym światłem.

– Naprawdę byłeś cudowny – dziewczyna powtórzyła słowa brunetki i uśmiechnęła się do niego. Gdy  zbliżył się do niej, objęła go w pasie i wtuliła twarz w jego koszulę. Otoczył Ją ramionami, zawieszając brodę na jej ramieniu.

– To była tylko jedna piosenka, Oluś – wyszeptał, na co dziewczyna odchyliła głowę i objęła dłońmi jego twarz.

– Paddy, była pierwsza piosenka – poprawiła go, zatapiając się jednocześnie w jego spojrzeniu.

Pokręcił głową, chcąc zaprzeczyć, ale Ola zamknęła mu usta pocałunkiem.

– Słyszałem, co mówiłaś – powiedział chwilę później – Nie zrobię niczego, co mogłoby nam zaszkodzić – oznajmił.

Tym razem to Ona pokręciła głową.

–  Słyszałeś tylko ostatnie zdania mojej rozmowy z Emmą.

– To mi wystarczyło, żebym dowiedział się, że nie chcesz takich zmian w naszym życiu – zdjął jej dłonie ze swojej twarzy i opuścił na dół nie wypuszczając ze swoich rąk.

– Paddy, źle to odebrałeś – uśmiechnęła się delikatnie – Owszem trochę się boję tego szaleństwa, wokół Twojej osoby, ale Ty to kochasz, muzyka to Twoje życie… A Ja kocham Ciebie.

Mimo iż jego wcześniejsza mina była pełna powagi, w tym momencie nie potrafił się nie uśmiechnąć.

Ola także rozciągnęła usta.

– Właśnie takiego Ciebie, chcę oglądać do końca swoich dni – szepnęła.

– Jakiego?

– Szczęśliwego, pewnego siebie i spełnionego – odparła – Takiego, jakiego widziałam tam na scenie.

– Nasze dziecko i Ty jesteście moim spełnieniem – stwierdził, głaszcząc czule policzek dziewczyny.

– Scena też – dodała Ola – Nie zaprzeczaj, widziałam tę euforię w Twoich oczach… I zachwyt… Czułeś się jak ryba w wodzie – oceniła – Tam, na tej scenie, mimo że prowizoryczna i niewielka, zobaczyłam Paddyego z przeszłości.

W jego oczach pojawiło się lekkie niedowierzanie.

– Tego chciałeś. Marzyłeś przecież by odzyskać dawnego siebie – dodała dziewczyna.

– Tak – odparł niepewnie, po czym z coraz większą radością na twarzy zapytał – Naprawdę myślisz, że mi się udało? Dotknęła ustami jego ciepłych warg.

– Naprawdę – wyszeptała.

Ostrożnie zajrzał jej w oczy. Wyczytał z nich tylko radość, więc zaczął mówić z głębi swojego serca.

– To było cudowne uczucie, Oluś… Jakbym fruwał… Co najmniej jakbym urodził się na nowo.

Widziała, jak jego oczy ponownie zaczynają błyszczeć. Te iskierki widywała kiedyś prawie codziennie. Za każdym razem, gdy na nią patrzył. Wtedy wydawało jej się, że to normalne. Zwykły Paddy, przyjaciel, którego Ona kochała mocniej niż przyjaciela. Teraz zrozumiała, że powodem cienia, w jego obecnym spojrzeniu, był brak pasji. Dziś znalazł się ostatni element układanki o nazwie  „szczęście”.

………………

Poczuł delikatne szarpnięcie za ramiona. Otworzył oczy i od razu zmrużył je, gdy oślepiło go ostre jasne światło. Z trudem łapał oddech. Ból był nie do zniesienia.

– Nie ruszaj się – ostrzegł go czyjś głos. Kobieta… – pomyślał.

– Kim jesteś? – napiął mięśnie i podniósł głowę. Zaraz po tym jęknął głośno i opuścił Ją z powrotem, czując otępiający ból w klatce piersiowej. Gdy lekko minął ponownie otworzył oczy – Gdzie Ja jestem i co mi się stało? – wyspał. Czuł podmuch wiatru na swojej twarzy. Nagle zrobiło mu się zimno.

– Leż spokojnie i nic nie mów. Nie trać bezsensownie sił – odparła kobieta.

Spojrzał na nią.

– Emma? – wydyszał. Te oczy… Były identyczne… Jego serce zaczęło bić ze zdwojoną siłą. Tylko oddech wciąż mu się urywał. Nie miał siły wstać. Zacisnął powieki.

– Kim jest Emma? – zapytała kobieta – To ta dziewczyna, z którą widziałam Cię kilka dni temu? Śpiewałeś dla niej, a Ona wpatrywała się w Ciebie z miłością – powiedziała kobieta – To Twoja żona?

Ostatkiem sił uniósł powieki… Dopiero teraz dostrzegł, że oczy, które wziął za oczy Emmy, oprawione były wieloma zmarszczkami.

Westchnął cicho…

==========================

7 myśli na temat “ROZDZIAŁ 125: Znajome oczy…

  1. No i bomba! Tego było trzeba! Paddy chce wrócić na scenę, potrzebuje tego, tak bardzo, że aż ! I super było Oli zachowanie. Usunęła się, żeby pomyśleć, a potem wspierała ukochanego w tym, że to tego mu brakowało. Brawa dla Oli. Jimmy pewnie ma zawał i wyląduje w szpitalu w Irlandii. Biedny Jimmy.

    Polubienie

    1. Dla Paddyego scena to życie. Cała jego przeszłość to koncerty, nowe płyty. Teraz mimo iż spełnił swoje marzenia, ma dom i upragnioną rodzinę to czegoś mu brakowało. Ola boi się, powrotu do przeszłości, rozgłosu, i ponownego szaleństwa, ale wie, że dla Paddyego to bardzo ważne.
      Jimmy faktycznie biedny. To raczej nie zawał, ale także bardzo niebezpieczne.
      Dzięki.

      Polubienie

  2. Na reszcie jakaś spokojna część…bez kłótni i dramatów 🙂
    Olka to już chyba dawno taka wyrozumiała nie była…mam nadzieję, że Padzik szybko wróci na scenę a Olka będzie go cały czas wspierać tak jak on ją wspiera 🙂 Teraz to już Padzikowi nic więcej do szczęścia nie będzie potrzebne. Ma Olkę, Natalkę, dziecko w drodze i pozwolenie od ukochanej na powrót na scenę…no może jedynie mu brakuje obrączki na palcu ale pewnie i tego się doczekamy 🙂
    Luśka poznała prawdę 🙂
    Czy Sabine odegra jakąś większą rolę?? Czy namiesza?? Czy będzie wpadała do Luśki do pracy i polowała na Padzika?? 🙂
    Jak to wielka fanka jest to może pozna Olkę, że z Johnem była…teraz z Paddym…jeszcze Natalka…może skojarzy fakty i będzie afera 🙂

    Cieszę się z postawy Oli jest dla mnie bohaterką tej części 🙂

    Polubienie

    1. Haha tęskniłaś za spokojem?
      Ola zna Paddyego, każdą jego minę i wyraz oczu. Zamierza go wspierać w drodze do powrotu do śpiewania na scenie. Tym bardziej, że zobaczyła w nim dawnego Paddyego. Wie, że do pełni szczęścia brakuje mu właśnie tego. Boi się, ale w tym wypadku chce dla niego jak najlepiej.
      Ola znowu urosła w Twoich oczach. Cieszy mnie to. Jej lęki i obawy dotyczące ciąży, odeszły lekko w kąt po rozmowie z Emmą i z powodu braku czasu. Wyciszyła się – to dobrze, bo już za kulisami czeka na nią niespodziewany gość. Zobaczymy co wtedy zrobi.
      Luśka i Sabine będą powiązane po części z Paddym i Olą. Wiesz jak jest u mnie najpierw jedno niewine zdanie, potem dopiero reszta.
      Dzięki.

      Polubienie

      1. Masz rację Paddy nie może wiecznie się ukrywać. Musi wrócić na scenę, musi śpiewać, bo tylko wtedy będzie w pełni szczęśliwy.
        Emma nic nie wie o swoich rodzicach. Matka zostawiła ją na dworcu, jako noworodka. Oczy nieznajomej kobiety wydały się Jimowi znajome. Zobaczymy czy jeszcze kiedykolwiek Ją spotka.
        Dzięki.

        Polubienie

Dodaj komentarz